Reklama

Geopolityka

Bitwa w Himalajach – chiński punkt widzenia [ANALIZA]

Czołg Typ 96 podczas zawodów w Rosji (zdjęcie ilustracyjne). Fot. Vitaly V. Kuzmin/Wikimedia Commons/CC BY SA 3.0.
Czołg Typ 96 podczas zawodów w Rosji (zdjęcie ilustracyjne). Fot. Vitaly V. Kuzmin/Wikimedia Commons/CC BY SA 3.0.

Walka na kije i kamienie do jakiej doszło w czerwcu pomiędzy chińskimi i indyjskimi żołnierzami do dzisiaj budzi emocje. To i koncentracja sił obydwu państw jaka następowała przed a szczególnie po tym wydarzeniu wydaje się z wielu powodów niekorzystna dla Chińskiej Republiki Ludowej. Szczególnie, że w tej sprawie na świecie słychać wyłącznie media indyjskie i zachodnie. Te ostatnie wydają się popierać – prawdopodobną zresztą – wersję wydarzeń promowaną przez New Delhi – że to żołnierze chińscy przygotowali „zasadzkę” na indyjską piechotę górską. Pytanie nasuwa się samo: po co Chinom w tak trudnej chwili dodatkowy kłopot?

Chińska Republika Ludowa jest dzisiaj trudnym położeniu. W to, że epidemia Covid-19 wyszła z jej terytorium nikt dzisiaj nie wątpi. Koszty polityczne tego faktu są dla Pekinu olbrzymie. Na jaw wyszły informacje o tym, że partia i jej przywódca Xi Jinping zdecydowali w pewnym momencie o zaniechaniu informowania świata na temat zagrożenia powodowanego przez wirusa. Nagle znów głośno zaczęto mówić o tym, że w Pekinie panuje „komunistyczny reżim” mimo, że przez dziesięciolecia w imię zysku przymykano na ten fakt oczy. Co więcej spowolnienie gospodarcze – wzmocnione jeszcze przez przegrywaną przez Chiny wojnę gospodarczą wytoczoną im przez prezydenta USA Donalda Trumpa – po wirusowej aferze stało się jeszcze większym problemem.

Wiele państw, które do tej pory czuło się zagrożonych przez ChRL, ale nie miało odwagi, albo zdawało sobie sprawę, iż nie znajdą międzynarodowego poparcia ws. ekspansywnej polityki azjatyckiego mocarstwa, teraz zbroi się i przyjmuje agresywną retorykę. Wśród nich należy wymienić chociażby Australię i dalekowschodnie „tygrysy” w tym w szczególności „zbuntowaną prowincję” Tajwan, która coraz bardziej opowiada się za proklamowaniem niepodległości. Do tego dochodzi zaogniająca się sytuacja w Hong Kongu.

Chiny mające obecnie zimną wojnę ze Stanami Zjednoczonymi zawsze bały się konfliktu na dwa fronty: z USA i Indiami jednocześnie. Teraz wygląda na to, że zbliżyły się do tego scenariusza bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Dlaczego i jak wygląda to z punktu widzenia Pekinu?

image
Pociski BrahMos Fot. Hemantphoto79 (CC BY-SA 3.0)

Z punktu widzenia Chin wybuch epidemii koronawirusa sprawił, że ich prestiż i sympatie innych państw wobec nich spadły, a Komunistyczna Partia Chin może mieć poczucie bycia oblężoną twierdzą. Poczucie to jest z wielu względów uzasadnione. Po co w takim razie antagonizować jeszcze Indie, otwierając „dodatkowy front” polityczny choć (jeszcze?) nie militarny.

Sporne tereny

Kwestia trzech spornych terytoriów - zachodniego (gdzie doszło do walk, czyli właśnie część regionu Ladakh licząca sobie 30 tys. km2), centralnego (obok Nepalu) i wschodniego (90 000 km2 należące teoretycznie do indyjskiego stanu Arunachal) – jest obecna od końca lat 40. ubiegłego wieku. Obydwa państwa nigdy nie porozumiały się względem ustanowienia granic w tych rejonach i de facto istnieją tam dwie linie rozgraniczenia pomiędzy nimi, tzw. line of actual control (LAC) o łącznej długości 3488 km. Pierwsza linia została ustalona w roku 1959 i ją właśnie uznają Chińczycy.

image
Mapa spornego regionu. Fot: CIA/Wikimedia Commons.

Drugą, bardziej korzystną dla Indii ustalono we wrześniu 1962 roku, co wywołało miesięczną wojnę, którą Indie przegrały. Mimo to New Delhi nadal uznaje właśnie tą granicę. We wszystkich trzech miejscach nie ma zgody co do rozgraniczenia terytoriów, jednak w rejonie wschodnim i centralnym, gdzie pobudowane zostały posterunki i obie strony utrzymują stałą obecność istnieje swego rodzaju ciche porozumienie uznające istniejące status quo. Co innego w rejonie zachodnim czyli właśnie w Ladakh, gdzie linie rozgraniczenia wyznaczone zostały w niedostępnych rejonach wysokogórskich. Żadna ze stron nie zdołała tam stworzyć stałych posterunków, które byłyby trudne do utrzymania, szczególnie zimą. Stąd pole do różnych interpretacji co do tego gdzie przebiega LOC.

W ostatnich latach obydwie strony zaczęły w tym rejonie i jego pobliżu budowę infrastruktury - najpierw Chiny a w ostatnim czasie właśnie Indie. W związku z inwestycjami tych ostatnich indyjscy żołnierze zaczęli zapuszczać się w rejon należący – zdaniem Indii – do Indii, a zdaniem ChRL – do Chin.

Znacznie dla Chin

Dla Chin kluczowe są szczególnie dwa sporne terytoria: wschodnie i zachodnie. Na wschodnim urodził się w XVII wieku sławny 6. Dalajlama, przez co posiadanie go warunkuje posiadanie Tybetu. W oparciu o nie Indie mogłyby któregoś dnia dokonać oderwania tej prowincji od Chin, ponieważ implikowałoby to że Dalajlama jest obywatelem Indii. Z kolei sporne terytorium zachodnie czyli Ladakh ma znaczenie nie tyle polityczne co geograficzne. Tędy przechodzi bowiem chińska droga G 219 – jedyne połączenie lądowe pomiędzy Tybetem a Regionem Autonomicznym Sinciang-Ujgur. Droga ta jest strategicznie ważna, ponieważ gdyby przypadku buntu w jednej z tych prowincji doszło do powstania narodowego, wówczas będzie można do niej łatwo dosyłać posiłki i zaopatrzenie z drugiej. Przecięcie tego połączenia byłoby więc z punktu widzenia Chin ryzykowne.

Połączenie w górskiej prowincji jest także ważne dla budowy chińskiej sieci drogowej, która obecnie jest prowadzona nie wewnątrz kraju (tam już ją rozbudowano) ale w rejonach przygranicznych i idących „na zewnątrz”. W ramach budowy lądowych szlaków handlowych w Euroazji, dzięki którym Chińczycy nie będą się już musieli się bać odcięcia od morskich szlaków handlowych i surowców. Te komunikacyjne wyjścia „na zewnątrz” są prowadzone w pięciu kierunkach, na: Koreę Północną, Mjanmę (Birmę), Rosję, Mongolię i właśnie Indie.

Budowa tych połączeń może być odbierana jako ekspansja. Nieprzypadkowo program budowy dróg handlowych „na zewnątrz” rozpoczął się w 2016 roku, a w 2017 doszło do pierwszych incydentów z żołnierzami indyjskimi. Budowa zaplecza nieopodal niedostępnych spornych terenów budziła w Indiach podejrzenia o chęci ustanowienia dzięki temu prymatu nad spornym terytorium i wywołała reakcję.

Obecnie trwa wyścig obydwu stron w rozbudowie infrastruktury po obydwu stronach umownej granicy. Właśnie z jego powodu dochodzi do starć na terytorium uważanym przez obydwie strony za własne.

Punkt widzenia ChRL

Z punktu widzenia Chin (nie ma przy tym znaczenia czy słusznego czy nie) to nie one są agresorem ale właśnie Indie, które próbują wykorzystać obecną słabość Pekinu. Tak właśnie odczytano budowę wiosną br. indyjskiej infrastruktury na spornym terytorium i zapuszczanie się w obręb „niewłaściwej” strefy kontroli żołnierzy indyjskich. Dlatego Chińczycy postanowili zdecydowanie przeciwdziałać. Tak, aby nie okazać słabości.

Straty wizerunkowe (doszło do brutalnej walki, zginęli indyjscy żołnierze) w sytuacji i tak walącej się reputacji państwa uznano za akceptowalne. Za do przyjęcia uznano też najwyraźniej zantagonizowanie Indii, które i tak dryfowały od lat w stronę sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Od pewnego czasu Waszyngton sprzedaje New Delhi nowoczesne uzbrojenie w tym samoloty patrolowe morskie P-8 Poseidon, śmigłowce AH-64E Apache Guardian, oferuje też specjalnie przygotowaną w tym celu wersję myśliwca F-16, tzw. F-21 (F/A-18 zresztą też) proponując przeniesienie do Indii ich produkcji. Jednocześnie pogarszają się stosunki amerykańskie z największym wrogiem Indii – Pakistanem, pozostającym w bliskich stosunkach z Pekinem.

Podobną twardą postawę przyjęła ChRL w stosunkach z innymi sąsiadami, m.in. Wietnamem, Filipinami, Tajlandią, Japonią i oczywiście Tajwanem. Konflikt z Indiami, które w chińskiej percepcji próbowały wbić Chinom „nóż w plecy” w chwili, gdy te są coraz bardziej skonfliktowane z USA, może być też próbą skompromitowania Indii. Pokazania im ich słabości i miejsca na świecie – nie jako konkurencyjnego mocarstwa ale biedniejszego sąsiada, który może być co najwyżej biorcą chińskiego eksportu. Międzynarodowe poniżenie Indii miałoby też negatywnie wpłynąć na ich rozwój jako konkurencyjnego mocarstwa w regionie. Jak na razie trudno jednak mówić o tego typu skutkach bitwy w Himalajach i można mówić raczej o mobilizacji indyjskiego społeczeństwa, wzroście i przyspieszeniu inwestycji w obronność.

image
Wspolne ćwiczenia indyjskich i amerykańskich żołnierzy. Fot. United States Army Alaska (CC BY 2.0)

Tak naprawdę jednak incydent może być dopiero wstępem do prawdziwego konfliktu, w którym ChRL może chcieć „szybko i sprawnie” pokonać Indie, udowodnić światu swoją absolutną przewagę nad sąsiadem i złamać podstawy do jego dalszego rozwoju. Bo w czasach kiedy chińska gospodarka się chwieje, a pensje pracowników stoją w miejscu i załamał się rozwój demograficzny, to właśnie ludna, rozwijająca się i nie tak słaba technicznie i militarnie „największa demokracja świata” ma szansę przejąć rolę Chin w światowej gospodarce.

Reklama

Komentarze (22)

  1. Ech

    Ciekawy artykol . Dzieki.

    1. kaczka po kantońsku

      ...tykuł .

    2. gaba

      ...tykuł.

  2. dd

    Wielu ludzi myśli stereotypowo przeciwstawiając demokratyczne Indie opresyjnym Chinom. Tymczasem to w Indiach dochodzi do pogromów muzułmanów i chrześcijan, występują gigantyczne nierówności społeczne i podziały, kastowość, bieda i wykluczenie 1/3 społeczeństwa. O Chinach można powiedzeć wszystko że kontrola jednostki i inwigilacja ale nie to że owoce wzrostu nie trafiają na tzw prowincję. Chiny prowadzą gigantyczny program modernizacyjny poprzez budowę infrastruktury w biedniejszych regionach. Indie vs Chiny to starcie 2 kultur i podejść czyli tumiwisizm i samozadowolenie vs karność, obowiązkowość i samodyscyplina. Chiny górują nad Indiami pod względem dostępności i poziomu kształcenia, kultury pracy i kultury technologicznej. Indie robią postęp artymetyczny, Chiny nadal logarytmiczny choć wzrost ten nie jest dany raz na zawsze. Moim zdaniem autor dobrze ocenia przyczyny konfliktu. Chiny na teraz są w szczytowym momencie przewagi nad Indiami i próbują to wykorzystać. Nie Indie jednak będą celem Chin a Tajwan i deblokada Pacyfiku oraz Rosja jako najsłabszy z dużych sąsiadów dysponujący rozległymi niezamieszkałymi terenami i surowcami których nie potrafi nawet efektywnie wykorzystać. Największe pretensje terytorialne Chiny mają właśnie do Rosji (tr. w Nieczyńsku). Bez ekspansji, nowych szlaków tranzytowych i dalszych inwestycji godpodarka Chin zacznie wyhamowywać i ze względu na morską blokadę i potęgę USA na morzach impet ekspansji zostanie obrócony przeciwko Rosji. Na razie Rosja kupuje przychylność sąsiada uniżeniem i dużymi ustępstwami częściowo terytorialnymi jak np. oddanie spornego zakola Amuru.

    1. Baba Jaga

      Powiadasz że w Indiach wykluczona jest 1/3 społeczeństwa. Niech będzie. W Chinach wykluczone jest 80%, czyli ludność wiejska. Chiński wieśniak nie ma prawa przenieść się do dającego znacznie lepsze perspektywy i zarobki miasta. Nawet jeśli to zrobi, jest traktowany jak nielegalny imigrant. Nie ma praw do usług publicznych, opieku zdrowotnej, jego dzieci nie mają prawa do nauki w miejskiej szkole (tylko w wiejskiej, tam skąd pochdzą rodzice) i dlatego zwykle powielają ich los niskoopłacanych robotników. Jest to de facto systemowy wyzysk ludności wiejskiej przez uprzywilejowane 200-300 mln miejskiej klasy średniej, plus aparat partyjny, będący jedyną szansą na legalny awans społeczny. Faktem jest zaś, że te 200 mln w miastach żyje coraz lepiej i coraz bardziej zachodnio, no i to ich widują turyści...

    2. Tioll

      Chinska populacja miast to ponad 60% czyli 800mln ludzi. Dane z roku 2018.

    3. clash

      A 400 mln bez meldunku ......i bez praw

  3. codybancks

    Chiny robią błąd , powinni pielęgnować Tybet, ze swoimi tradycjami i religią i zostawić go jako neutralne, ale nadzorować, jako niesamowitą atrakcje turystyczną !!! Dochód z turystyki niech inwestują dalej w nią , a nie w broń czy inne niepotrzebne rzeczy !!! A Chinom chodzi o społeczeństwo ateistyczne i podległe reżymowi z Chin !!!

    1. clash

      A glownym gwozdziem programu pielegnacji owych tradycji jest........ kastracja rdzennych Tybetanczykow.....

  4. Niuniu

    Niewątpliwie konflikt Indii z Chinami jest na ręke USA i zapewne UE. Osłabia oba te kraje i wikła je w wieloletni spór. Sytuacja wewnętrzna szczególnie po stronie Indii uniemożliwia kompromisowe rozwiązanie tego durnego sporu. Chiny nie mogą ustąpić bo stracą twarz. A dokąd nie uspokoją sytuacji w Himalajach mają związane ręce na południu i wschodzie. Z drugiej strony krótko terminowo na całej awanturze zyskuje Moskwa będąca mediatorem w narastającym konflikcie i z powrotem wracająca na pierwsze miejsce dostawców broni dla Indii. Choć w Moskwie jest to odbierane jak rodzinna awantura - rosyjska dyplomacja od zawsze starała się zbudować sojusz z Indiami i Chinami. Co teraz może być nierealne. Sytuacja jest tam bardzo ciekawa i dynamiczna. A wybuch ograniczonego konfliktu militarnego nadzwyczaj prawdopodobny.

    1. Mikroszkop

      Tyle że to będzie konflikt tylko i wyłącznie graniczny. Prawdziwa wojna zacznie się dopiero kiedy chińskie lotniskowce wypłyną na Ocean Indyjski.

    2. Davien

      Robo ale oni w przeciwieństwie do Rosji od razu ie zorientowali ze z Kuzniecowa.... a nie lotniskowiec i przerobili swojego Liaoninga na normalny CV a nei na jakaś pokręcona hybryde. Indie tez uczyły sie ostatnio lotniskowców w Rosji . Natomiast istotnie starcie pomiedzy Szantongiem a Vikramaditya mogłoby byc ciekawe

    3. robo

      tu nie chodzi tylko o to aby sobie zwodować okręt, chodzi o ekspertyzę, a tego nie można zhakować, ukraść czy się nauczyć w parę lat. Historycznie dla Chin na morzu zawsze walczyli wietnamscy piraci. Hindusów szkoliła Royal Navy, Chińczyków z Tajwanu Amerykanie a komuchów chińskich ruscy którzy sami za bardzo sobie na morzu nie radzą.

  5. gnago

    "Chińska Republika Ludowa jest dzisiaj trudnym położeniu. W to, że epidemia Covid-19 wyszła z jej terytorium nikt dzisiaj nie wątpi." Do czasu ujawnienia badań wirusologów hiszpańskich ście4ków z marca 1919 r. W tej próbce rozpoznano COVID 19 Zatem była w Europie zamim rozpoznano ją w CHinach

  6. roro

    Wydaje się że Rosja nie będzie sprzedawać broni Chinom, to już nie te czasy i zakup S400 zakończył ten etap. Ostatnia rzecz w jakiej Rosjanie wyprzedzają Chińczyków to napędy turboodrzutowe reszta to już samowystarczalność Chin już nawet w systemach antybalistycznych. W Chinach kilkanaście uniwersytetów i setki instytutów zajmuje się jedynie badaniami i rozwojem w podziale na dziedziny militarne, do tego know how przywożony przez studentów z różnych krajów, efekty nielegalnego pozyskiwania technologii za granicą. To ostatnie nieporadnie próbowali ostatnio Hindusi w Niemczech. Chiny są już na etapie ochrony swojego dorobku technologicznego Indie nadal na etapie brania offsetów i produkowania w kraju by coś podejrzeć. Chiny wyprzedzają Rosję o kilka ładnych i Indie o kilkanaście lat w radiolokacji i optoelektronice. W czas W w Chinach sprzęt "ma działać", w Rosji "powinien zadziałać" a w Indiach "raczej będzie działać".

  7. Jak widze zapoznienie informacyjne polakow to mi sie chce plakac

    PKB+populacja, parytet sily nabywczej, chinskie prowincje vs polska : ---Pekin populacja 22 mln. PKB 46000-----Shanghai populacja 25 mln. PKB 44000----Jiangsu populacja 80 mln PKB PKB 36000---Polska populacja 36 mln PKB 35000--Zhejiang populacja 57 mln PKB 30000----Fujian populacja 40 ml PKB 30000-----Guangdong populacja 120 mln 26000. Polacy ogarnijcie sie w wielu prowincjach chinskich zarabia sie lepiej niz w polsce. Setki milionow chinczykow maja wyzszy standart zycia niz polacy. Zaspaliscie ostatnie 30 lat czas sie obudzic.

  8. Tuoo

    Mentalnosc chinczykow i hindusow jest zupelnie inna. Wielu hindusow jest jak cyganie nie chce tknie sie zadnej pracy. Chinczycy natomiast sa nazywani zydami azji.

    1. Zależy o jakiej historii piszesz Atlantyda w końcu zatonęła. A imperium Ramy to dzisiejsze Indie razem z Pakistanem

    2. Juliusz Cezar

      Słabe wojaki? Zapytaj USA co sądzą na ten temat, bo Chińczycy im olał nie złoili skóry podczas wojny koreańskiej :)

    3. tagore

      Dobry żart, Pakistan może coś na ten temat powiedzieć.

  9. Hanys

    Nie jarajcie sie tak tą potyczką, towarzysze amerykańscy. Bitwa to za duże słowo, bardziej pasuje bijatyka na sztachety. Ołowiu to oba te kraje użyją dopiero przeciwko USA, a Rosja będzie i jednym i drugim słać tysiące ton sprzętu i amunicji ;)

    1. Davien

      Ni i znowu Hanysku rozsmieszyłęs wszystkich:))

    2. Sailor

      Pod jednym względem masz racje. Rosja przebiera nóżkami i czeka aby sprzedawać broń obu stronom konfliktu. Pewnie jak to Rosja dodatkowo jątrzy i podsyca konflikt jak może. Gdyż oprócz kopalin i kiepskiego ale relatywnie taniego uzbrojenia nic nie ma sprzedaż. Tylko ciekawe czy Wiesz, że nie da się długo siedzieć okrakiem na barykadzie? Poza tym jeżeli konflikt będzie się zaostrzał to siłą rzeczy Inie wpadną w objęcia USA. Gdyż tylko sojusz z Amerykanami zapewni im przewagę nad Chinami, a ty bądź tak dobry i udzielaj się na forum "Sputnika" i nie zaśmiecaj swoimi mało sensownymi wpisami polskiego forum.

    3. gnago

      Identyko robiły USA w czasie obu wojen

  10. Qwe

    Po co to robią Chiny, może autor pojedzie do Chin Ludowych komunizm zastąpił nacjonalizm i marzenie o stworzeniu wielkiego światowego imperium oraz rewanżyzm na każdym, kto kiedykolwiek w historii podniósł rękę na Chiny. Chiny Ludowe nawet nie poczekały do 2047 r., żeby skonsumować Hong Kong, ostatecznie go wchłoną do 2021 r. może 2022 r. To że będzie tam jakiś szczególny obowiązek meldunkowy, nie znaczy, że to będzie terytorium autonomiczne. Nie przestrzegają umów międzynarodowych, nie przestrzegają prawa morza, występują z pozycji hegemona i silniejszego, prą do wojny, i to będzie kolejna wojna światowa.

    1. Ja

      Naogladales sie tv

  11. to naprawdę tak musi wyglądać?

    "Bo w czasach kiedy chińska gospodarka się chwieje, a pensje pracowników stoją w miejscu i załamał się rozwój demograficzny, to właśnie ludna, rozwijająca się i nie tak słaba technicznie i militarnie „największa demokracja świata” ma szansę przejąć rolę Chin w światowej gospodarce" Panie Macieju-czy naprawdę polityczna poprawność związana z polityką rządu a co za tym idzie narracją siły sprawczej czyli USA (który wg. mnie chyba w jakiś sposób "dotuje" to forum bo prorządowe artykuły, nierzadko wręcz Infantylne-szczególnie na E-24 to norma) więcej znaczy iż dziennikarska "niezależność"?

    1. zyg

      Fakt że nie zdajesz sobie sprawy że powyższy punkt widzenia podzielają analitycy, opinia publiczna i najbardziej prestiżowe think tanki cywilizowanego świata, świadczy o raczej delikatnie mówiąc ograniczonym infantylnym polu widzenia. Już w latach 1990-tych w czołowych periodykach opiniotwórczych cytowano opinię H. Kissingera, przepowiadając okres dynamicznego ekonomicznego i militarnego wzrostu komunistycznej ChRL zwracano uwagę że to jednak Indie są największą demokracją świata. A demokracja ma to do siebie że w odróżnieniu od komunizmu promuje swobodne myślenie, inicjatywę i indywidualność będące motorem postępu, i w dłuższej perspektywie to właśnie Indie prześcigną rozwojowo ChRL. Wszystkie osiągnięcia ChRL jak do tej pory są rezultatem kradzieży lub wymuszania transferu technologii od firm pragnących prowadzić interesy w tym kraju. Obecne irracjonalne zachowania ChRL zarówno w kontekście Indii a zwłaszcza HKG wskazują na to iż na szczytach KC KPCh toczy się jakaś walka o władzę pomimo tego że gensek KPCh jest nominalnie dożywotnim przywódcą (podobnie jak w KRLD czy Rosji), być może pochodna katastrofy wirusa Wuhan która jest najlepszym przykładem efektów komunistycznego zamordyzmu i kłamstw zwłaszcza porównując jak sobie z wirusem poradziła demokratyczna Republika Chin.

    2. IndieZerowaInfrastruktura

      Kompletne brednie. Indie są tam gdzie były 20 lat temu a jest gorzej biorąc pod uwagę coraz większy ichni nacjonalizm, gdzie chiński przy nim jest liberalna demokracja. Indie miały być następna fabryką świata a właściwie nie ściągnięto nikogo oprócz paru SSC IT. Wietnam, Filipiny i Indonezja zgarnęły większość małego procenta firm opuszczających Chiny i to by było na tyle Indii. Indie są w coraz gorszej sytuacji, a nie lepszej biorąc pod uwagę robotyzację i coraz większa populacje marnie wykształconych Indusów.

    3. zyg

      Gospodarka Indii od 1990-tych rośnie średnio 6-7% rocznie, natomiast ChRL na równi pochyłej od szczytu 14.2% w 2007r do 6 % w 2019 i -6.8 za 1Q 2020. Największym eksportem Indii są przetworzone produkty petrochemiczne, maszyny i sprzęt elektryczny,komputery i farmaceutyki. Czasy szpiegostwa przemysłowego, kradzieży własności intelektualnej oraz wymuszania transferu technologii przez komunistów na szczęście już się skończyły. Nawet Bruksela się obudziła o czym mówiła kilka dni temu von der Layen. Ok połowa zatrudnionych w Dolinie Krzemowej to "marnie wykształceni" Hindusi. Polecam wybrać się kiedyś do Indii. "Liberalna demokracja" ChRL !!! US Customs zatrzymała w tym tygodniu transport włosów ludzkich z ChRL przeznaczonych m.in. na peruki onkologiczne gdy wyszło na jaw że pochodzą od więzniów "ośrodków resocjalizacyjnych" I KTO TU BREDZI?

  12. tagore

    Autor pomija ,że Chiny od momentu aneksji Tybetu przez dziesięciolecia dążą do opanowania całych Himalajów i zepchnięcia Indii w doliny. A projekt przejęcia i przekierowania wody z południowych stoków Himalajów do Chin niekoniecznie jest utopią. Dla Indii był by to bezlitosny cios.

  13. Szept

    Podróżowałem po Indiach i Chinach, oba kraje są rajem turystycznym ale powiedzieć że istniej pomiędzy nimi przepaść to nic nie powiedzieć. Z tych 2 krajów nocą to po chińskich miastach nie bałem się chodzić, choć bywało ciężko bo Chińczycy angielskiego raczej nie znają. Oba te kraje są zupełnie inne i ja bym ich sobie nie przeciwstawiał. Indie pomimo niebywałego skoku jaki dokonały nie będą w najbliższych dziesięcioleciach przeciwwagą dla Chin, a ponieważ mają poważne problemy wewnętrzne oraz zatarg z Pakistanem będą musiały jakoś wybrnąć z zadymy z Chinami. Modi jest pragmatyczny, nie może tego zakończyć od razu bo za dużo żołnierzy zginęło ale pomału sprawa ulegnie wyciszeniu. Indie mają duży potencjał ale też przez specyfikę ich społeczeństwa będą nimi wstrząsały liczne konflikty. Niby nie ma kast bo zostały zniesione, ale do armii dostaje się dziedzicznie. Zobaczcie jak w Delhi buduje się osiedla, mury, druty kolczaste, kamery, ochrona, bardziej to przypomina Pretorię niż azjatyckie miasta. Przeciwstawianie Indii Chinom uważam za zabieg publicystyczny a nie realny fakt i jeszcze długo to się nie zmieni.

    1. Baba Jaga

      A podróżowałeś po chińskim interiorze, gdzie żyje większość z nich, tj wieśniaków? Tak z 1000+ km od dużych ośrodków na wybrzeżu czy Pekinu? Różnice już nie takie wielkie. Fakt, miasta w Indiach, to chaos i kontrasty.

    2. Wojciech

      Napisałeś że NRD było fajnym miejscem na Ziemi bo milicja tak trzymała wszystkich za twarz, że nie było obawy w wychodzenia wieczorem z domu. Też mieszkałem trochę w Chinach i w Indiach. Chiny to ukryty terror, Indie to normalność która zmaga się z bieda i zacofaniem. Ale normalność. Komuś, kto nie był opozycjonistą w latach 80-ych może to być trudne do ogarnięcia.

    3. Kiks

      To pojedź na chińskie zadupia. Widoki piękne. Ale standard życia masakra..

  14. elbrujo

    kto pisał te pożal boże analize- chiny na Convid tylko zyskały handel i produkcja idą pełna para za to europa jest w D..

    1. Jabadabadu

      To nie analiza tylko propag(b)anda.

    2. y

      Chyba jednak mijasz się z prawdą. Informacje ze Sputnika są jednak mało wiarygodne...

    3. fivg

      masz rację, Chiny zyskały....spadek PKB poniżej zera, może do końca roku wyjdą na plus, ale długofalowe wycofywanie z Chin zostało uruchomione, a rynek wewnętrzny to za mało by skutecznie choćby wyrównać straty

  15. TOM

    Chiny z całym światem nie wygrają, bo raczej nikt nie wierzy w trwalszy sojusz Chin z Rosją....

    1. QRF

      Oba te państwa mają wspólne interesy, dobrą wymianę handlową, organizują wspólne manewry i mają wspólnego wroga czyli USA.

    2. Kris

      Tak, ale kiedyś i Rosja się obudzi. Rosji też nie jest na rękę silniejszy sąsiad od nich samych.

    3. Mikroszkop

      To się już dzieje. W FR rozważa się zmianę polityki i budowanie "sojuszu słabych" razem z UE.

  16. Rk 53

    panowie a jak przedstawia się rzeczywista siła militarna obydwu przeciwników? i ci i ci maja bron "A" s jak z przenoszeniem. Moim zdaniem Chiny przyciśnięte do muru nie będą się oglądać to są komuniści gdyby przegrali to rodacy rozjadą ich czołgami. I MOŻE BYĆ NIEZDROWO~~

  17. Dark

    Myślenie życzeniowe. Niezależnie od wszystkiego to Chiny bedą się rozwijać gospodarczo. Chyba że dojdzie do załamania. W Indiach nie ma potencjału na rozwój i nie będzie. Stoi za tym kultura ... sięgające podziałów jak w średniowieczu na kasty i brak etosu pracy. Najbliższe 10 pokoleń nie ma takiej szansy.

    1. adsadsdasf

      Wielu ekspertów myśli inaczej. Indusi są bardzo silni w wielu obszarach gospodarki, np.: Kino, IT, hutnictwo. W Indiach jest potencjał do rozwoju, a ograniczenia kulturowe są cały czas przełamywane. Natomiast trudno powiedzieć kto ma większe szanse Indie, czy Chiny.

    2. QRF

      Tak, szczególnie kinematografię mają rozwiniętą... a jaka kondycja na 2 godziny filmu z czego 1,5 to taniec.

    3. Ech

      Ciekawostka jest ze w Indiach jest najwiecej zlota na obwatela ( w prywatnych rekach) poprostu od wiekow byla to forma oszczednosci. Naszyjniki ,kolczyki, pierscionki itp. Gdzies czytalem analizy powrnujace BAnki Centralne i Prywatne to Hindusi maja przecietnie zlota kilka razy wiecej niz np Amerykanie.

  18. Polish blues

    To oczywiste po co, by odwrócić uwagę od zapewne ogromnych problemów wewnętrznych - tak gospodarczych jak i społecznych. Jako, że w Chinach panuje pełna cenzura, nikt z zewnątrz nie może się dowiedzieć jak tam jest naprawdę. Takie zewnętrzne ustawki są zazwyczaj na użytek wewnętrzny - konsolidacja społeczeństwa przez ukazanie wroga zewnętrznego - to stare jak świat

  19. me

    Moja opinia z miejsca przeciętnego obywatela ( jak by to interesowało piszącego artykuł ) jest taka że. 1) Międzynarodowa złość na Chiny jest dużo mniejsza niż złość na elity polityczne rządzące w "naszych" krajach za noszenie maseczek i mrożenie gospodarek. 2) Indie straciły twarz zbici przez pomysłowych Chińczyków.

    1. dsDsfxzvcxz

      To tak nie działa, zbici przez Chińczyków wzbudzili, współczucie.

    2. fifi

      Bo jak autor zaznaczył w zasadzie nie wiadomo jak było, a tak zwanej społeczności miedzynarodowej odpowiada wersja dobry Hindus,wredny Chińczyk. I tej jedynie slysznej wersji nalezy się trzymać :).

    3. Jabadabadu

      Do czasu, aż się okaże, że bez wrednego Chińczyka nie da się niczego wyprodukować. Wtedy to znów będzie dobry Chińczyk.

  20. Keras

    USA, Indie, Wietnam, Filipiny, Australia, Tajlandia i Japonia przeszły do ofensywy. Chińczyków dużo, ale po drugiej stronie też sporo ludzi. Chiny miały swoje 30 lat, które właśnie się kończą bo nikomu nie na rękę mocne Chiny, z Rosją włącznie. Bo Rosja jakoś nie poparła jednoznacznie Chińczyków w konflikcie z Indiami. A tacy to wielcy sojusznicy przecież...

    1. Sailor

      Z Rosjan tacy sojusznicy Chin jak ze mnie arcybiskup. Rosjanom było by na rękę gdyby Chiny poprztykały się z Indiami. Mogli by dostarczać uzbrojenie obu stronom. Poza tym ani Rosja ani Chiny tak na prawdę nie mają żadnych sojuszników. Zresztą kto przy zdrowych zmysłach wszedłby w sojusz z państwem totalitarnym?

    2. mosze

      Po co Rosjanie mieliby wspierać Chiny, skoro Hindusi kupująu nich samoloty, czołgi i inną broń?

    3. fifi

      Wyraźnie za trudne dla ciebie.

  21. Hipopotam

    Hindus krzyczy ratunku złodziej a sam zajął nielegalnie KASZMIR PRZYNAJMNIEJ CHINY MAJA TRAKTAT

    1. sdadsafdasfdsf

      Po pierwsze nie Hindus, a Indus. Po drugie Kaszmir był częścią Indii przed podziałem Indii na Pakistan i Indie dzisiejsze. W trakcie tego podziału nie udało się w pełni uzgodnić granic. Indie więc mają większe prawa do Kaszmiru niż Chiny, choć pewnie można by dyskutować o różnych częściach tego rejonu.

    2. Stefan

      Wielki słownik ortograficzny PWN podaje nazwę „Hindus”, opatrując ją informacją: „mieszkaniec Półwyspu Indyjskiego”. W Encyklopedii PWN stosowana jest forma „Indus” (nowsza forma, która się nie specjalnie przyjęła). W praktyce w Polsce używa się częściej Hindus (stara forma określająca obywatela Indii) i jest to całkowicie poprawne. Aby było ciekawiej "hindus" z małej litery oznacza hinduistę czyli wznawcę hinduizmu.

  22. Chinek Malinek

    Chiny prą dalej w Tybet i nikt ich nie zatrzyma Moze odkryto tam surowce Jeżeli tak to hindusi mają już pozamiatane

Reklama