Reklama

Technologie

Leopard po brazylijsku - Powrót EE-T1 Osório? [KOMENTARZ]

Autor. Vice-Presidência da República - 13/05/2022 Solenidade de Passagem de Comando do Comando Militar do Sul./CC BY 2.0

W latach 1982-1986 Brazylia podjęła ryzykowną próbę dołączenia do klubu producentów czołgów podstawowych. Brazylijska firma Engesa podjęła się zaprojektowania nowego brazylijskiego czołgu podstawowego, który otrzymał oznaczenie EE-T1 Osório.

Reklama

Ostatecznie projekt Osório okazał się porażką, która doprowadziła do bankructwa firmę Engesa. Co więcej, brazylijskie wojska lądowe do dnia dzisiejszego eksploatują przestarzałe już czołgi Leopard 1A5BR i M60A3TTS, które wymagają wymiany.

Reklama

Oficjalnie podaje się, że zachowały się dwa prototypy oznaczone kolejno jako P1 i P2. Ten pierwszy znajduje się w muzeum wojskowym Conde de Linhares, zaś drugi w w Centrum Szkolenia Wojsk Pancernych, oba w granicach miasta Rio de Janeiro.

Prototyp P2 czołgu EE-T1 Osório
Prototyp P2 czołgu EE-T1 Osório
Autor. Jacupiri/CC BY-SA 4.0

Prototyp P1 był uproszczony i uzbrojony w armatę gwintowaną L7 kalibru 105 mm, natomiast prototyp P2 był uzbrojony w armatę gładkolufową CN120-25 kalibru 120 mm. Warianty te również różniły się systemami kierowania ogniem oraz przyrządami obserwacyjno celowniczymi. Naturalnie wariant P2 był bardziej zaawansowany.

Reklama

Czytaj też

Co ciekawe pojazdy te zostały zachowane w dobrym stanie technicznym, a w latach 2003-2013 nawet znajdowały się w czynnej służbie w 13. pułku Kawalerii Zmechanizowanej, który stacjonuje w São Paulo. Jakiś czas temu natomiast, najprawdopodobniej przeszły ograniczony remont siłami muzeów, w których się znajdują i przy wsparciu wojska.

YouTube cover video

Od pewnego czasu w brazylijskiej części internetu coraz częściej prezentowane są oba pojazdy. Pojawiały się również spekulacje, jakoby projekt mógł zostać wskrzeszony, w ramach poszukiwań następcy wysłużonych Leopardów 1 i M60.

Jest raczej pewne że EE-T1 nie zostanie wskrzeszony w swej pierwotnej postaci, ale zachowane prototypy mogą posłużyć do prac koncepcyjnych nad założeniami taktyczno-technicznymi dla nowego czołgu, kupionego od partnerów zagranicznych Brazylii i być może produkowanego na miejscu na bazie licencji, na której skorzysta lokalny przemysł.

YouTube cover video

Obecnie brazylijskim wojskom lądowym, oferowany jest turecki czołg lekki/średni Kaplan MT, który miał zostać już wysłany do Brazylii, w celu przeprowadzenia testów. Co więcej Brazylia zainteresowana była również japońskim czołgiem Typ 10, choć ze względu na nadal obowiązujące w Japonii prawo, eksport tych maszyn jest raczej mało prawdopodobny, chyba że do tego czasu zmienią się przepisy.

Czytaj też

A jak prezentuje się czołg EE-T1? Można powiedzieć, że jest to taki Leopard 1 po brazylijsku. Jest to więc pojazd stosunkowo lekko opancerzony, co prawda źródła wspominają, że posiada pancerz kompozytowy w przedniej części wieży i być może również kadłuba, ale jest to osłona o zbyt małej grubości, aby zapewniać odpowiedni obecnie poziom ochrony. Zaletą wozu z pewnością jest stosunkowo niska masa wynosząca 40,9 ton dla prototypu P1 i 43,7 ton dla prototypu P2.

Autor. Vice-Presidência da República - sem título_0053/CC BY 2.0

Tak niska masa w połączeniu z napędem w postaci silnika wysokoprężnego MWM TBD 234, który generuje moc 1100 KM, a sprzęgniętego z przekładnią ZF Friedrichshafen LSG 3000 oraz z zawieszeniem hydropneumatycznym, zapewnia bardzo dobrą mobilność. Wóz osiągał na drodze utwardzonej maksymalną prędkość 70 km/h, a jego zasięg operacyjny to 550 km.

Interesujący jest system wieżowy, którego architektura bazuje na rozwiązaniach z eksperymentalnego brytyjskiego czołgu Vickers Mk4 Valiant. Wieża ma konstrukcję modułową, co umożliwia stosowanie różnego typu elektroniki, systemów kierowania ogniem, elektrooptyki oraz uzbrojenia głównego, co znakomicie prezentują oba zachowane prototypy.

YouTube cover video

Prototyp P1 jest uzbrojony w brytyjską armatę L7 kalibru 105 mm o gwintowanym przewodzie lufy, dysponuje także uproszczonym systemem kierowania ogniem. W wozie zainstalowano przyrząd celowniczy Vickers Instruments GS10 z zakresem przybliżenia obrazu 3x i 10x, a w jarzmie armaty zainstalowano teleskopowy celownik pomocniczy Vickers Instruments L30 z 10x przybliżeniem obrazu i z dalmierzem laserowym Barr & Stroud LF11, jako opcję przewidywano możliwość instalacji celownika termowizyjnego PPE Condor Phillips UA 9090 z wyświetlaczem dla działonowego i dowódcy. Dowódca dysponuje jedynie przyrządem celowniczym Vickers Instruments GS10, który jest nieruchomy i służy jako uzupełnienie przyrządów celowniczych działonowego.

Prototyp P2 jest bardziej zaawansowany, albowiem jego uzbrojenie główne stanowi francuska armata CN120-25 kalibru 120 mm o gładkim przewodzie lufy. Wóz wyposażony jest także w nowocześniejszy system kierowania ogniem i elektrooptykę. Działonowy zamiast celownika peryskopowego Vickers Instruments GS10 ma zainstalowaną identyczną głowicę jak dowódca, czyli panoramiczny celownik SFIM VA 580-10. A ponieważ ten ma własny dalmierz laserowy, to z jarzma armaty usunięto dalmierz laserowy Barr & Stroud LF11. Tym samym też zarówno działonowy jak i dowódca w tej konfiguracji dysponują dokładnie tymi samymi możliwościami wykrywania i rażenia celu.

YouTube cover video

Przyjdzie nam zapewne jeszcze poczekać, nim dowiemy się na jakie rozwiązanie ostatecznie zdecyduje się Brazylia, czy kupi gotowy czołg zza granicy, a może wykorzysta doświadczenia z własnym projektem czołgu Osório i zaprojektuje własną maszynę, dobrze dostosowaną do specyficznych warunków geograficznych i klimatycznych panujących w Brazylii? Czas pokaże.

Reklama

Komentarze (1)

  1. Chyżwar

    Jakiś czas temu oglądałem materiał Pana Damiana dotyczący tego czołgu. Co wybierze Brazylia nie wiadomo. Ale widzi mi się, że przerwanie programu tego czołgu nie było najlepszą decyzją pod słońcem. Tym bardziej, że na testach wcale nie wypadał źle w porównaniu do ówczesnej konkurencji.

    1. kaczkodan

      Brazylia poradziła sobie znakomicie bez swojego czołgu, a po upadku systemu sowieckiego światowy rynek raczej się załamał. Na pozostałe lukratywne rynki arabskie i tak by nie wjechał. Nie ma mowy o casusie Embareera. Tragiczne zatem było rozpoczynanie własnego programu bez wyraźnego zapotrzebowania armii. Sam pojazd też nie zachwycał z punktu widzenia odporności, choć może byłby dobrą podstawą dla polskiego Goryla/Andersa (gdyby odkupić projekt), wystarczyłoby poprawić opancerzenie.

Reklama