Reklama

Polityka obronna

Europejska odpowiedzialność za NATO. Uniezależnić się od Amerykanów

Fot. Europejska Agencja Obrony [eda.europa.eu]
Fot. Europejska Agencja Obrony [eda.europa.eu]

Europa musi mieć własny plan dotyczący swojej obronności. Opieranie się wyłącznie na amerykańskiej pomocy militarnej jest coraz bardziej ryzykowne.

Rola Stanów Zjednoczonych w Sojuszu Północnoatlantyckim jest niepodważalna. To Amerykanie od początku istnienia NATO wiedli w nim prym i to oni byli największym gwarantem bezpieczeństwa sojuszu i jego europejskich członków. Obchodzone w tym roku 75-lecie NATO każe stawiać pytania dotyczące jego przyszłości. Czy zmieniająca się rzeczywistość, także ta geopolityczna, powinna skłonić europejskich członków sojuszu do prac nad większą niezależnością od USA i obronną samowystarczalnością? Coraz więcej wskazuje na to, że odpowiedź musi być twierdząca.

Reklama

Wziąć sprawy w swoje ręce

Tocząca się wojna na Ukrainie, szereg wypowiedzi Donalda Trumpa czy też widmo możliwego zaangażowania znacznych sił Stanów Zjednoczonych w związku z potencjalnym konfliktem z Chinami pokazują, że Europa musi mieć swój plan na własne bezpieczeństwo. Znaczące uzależnienie od amerykańskiej pomocy musi przejść do historii. W przeciwnym razie Stary Kontynent będzie zdany na łaskę lub niełaskę kolejnych prezydentów USA.

Czytaj też

Zdaniem Maxa Bergmanna, Dyrektora Center for Strategic and International Studies, głównym problemem, z którym boryka się cały Sojusz Północnoatlantycki, a szczególnie jego europejska część, jest wspomniana nadmierna zależność od polityki Stanów Zjednoczonych. „Europa polega na amerykańskich samolotach, transporcie i działaniach amerykańskiego wywiadu. Jeśli doszłoby do ataku na europejskiego członka NATO, to Amerykanie byliby wiodącą siłą w ewentualnej walce” - napisał w tekście dla „Foreign Affairs”.

Norweski Leopard 2A4NO.
Norweski Leopard 2A4NO.
Autor. NATO eFP Battle Group Lithuania/X

O tym, jak mocno europejscy decydenci uzależnili się od Amerykanów, świadczy paniczna reakcja na lutowe słowa Donalda Trumpa, kiedy to były prezydent USA powiedział, że Stany Zjednoczone nie powinny przychodzić z pomocą członkom NATO, którzy nie wywiązują się ze swoich militarnych zobowiązań. Niezależnie od tego, jak oburzają nas te słowa, warto spojrzeć na Sojusz z punktu widzenia Amerykanów.

Reklama

Zrozumieć amerykański punkt widzenia

Uzależnienie Starego Kontynentu od Stanów Zjednoczonych w ogromnej mierze wynika z historii. „Przez dekady USA znajdowały się w centrum NATO, zarządzając nim i przewodząc mu”. O tej zależności świadczy m.in. fakt, że nie zdarzyło się dotychczas, aby naczelny dowódca sojuszu w Europie (Supreme Allied Commander Europe) nie był Amerykaninem. Od dekad jednym z elementów zapewniających dodatkowe bezpieczeństwo krajom europejskim są też amerykańskie środki odstraszania nuklearnego.

Czytaj też

Według autora problemem jest to, że o ile bezpośrednio po II wojnie światowej Europa rzeczywiście potrzebowała mocnego, amerykańskiego wsparcia, o tyle problem narastał z czasem, kiedy kraje Starego Kontynentu odbudowywały się i gospodarczo stawały na nogi, a militarna zależność od Stanów Zjednoczonych pozostawała bez zmian i właściwie rozleniwiała europejskich decydentów w kontekście potrzeby wzmacniania własnych zdolności obronnych.

Holenderski F-16 kołuje w bazie lotniczej w Szawlach na Litwie.
Holenderski F-16 kołuje w bazie lotniczej w Szawlach na Litwie.
Autor. defensie.nl / Wikimedia Commons

„Europa skupiając się na rozwoju gospodarczym, zaniedbała zbrojenia. Amerykanie widząc to, jak wygląda Stary Kontynent i patrząc na rosnący poziom życia w krajach Europy Zachodniej, zadawali pytania o to, dlaczego ich żołnierze i pieniądze z ich podatków są potrzebni do obrony tak dobrze żyjącego kontynentu, którego populacja przewyższa populację Stanów Zjednoczonych” - kontynuował.

Wspomniane amerykańskie poczucie niesprawiedliwości - nie ulega wątpliwości, że niejednokrotnie uzasadnione - bardzo dobrze potrafił odczytać Donald Trump, który od lat podaje w wątpliwość potrzebę tak mocnego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w funkcjonowanie Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jego rola w podważaniu znaczenia NATO w USA jest istotna - to m.in. Trump złamał niepisaną tradycję dotyczącą dwupartyjnego amerykańskiego konsensusu ws. podejścia Amerykanów do obecności w sojuszu i to on „pomógł” w tym, że Republikanie podzielili się ws. podejścia do obowiązków USA dot. wkładu w europejską obronę.

Czytaj też

Zdaniem autora analizy ewentualne listopadowe zwycięstwo Donalda Trumpa w nadchodzących wyborach prezydenckich będzie poważnym sprawdzianem dla NATO, które traktowane jest przez Republikanina, jako narzędzie ochrony, ale takie, które nie przynosi Stanom Zjednoczonym wymiernych korzyści. W podobny sposób myśli duża część politycznego zaplecza 78-letniego polityka, między innymi thinki tanki, takie jak Heritage Foundation czy Center for Renewing America, które jednoznacznie wskazują na potrzebę znaczącego ograniczenia amerykańskiego udzielania się w NATO.

Reklama

Geopolityczna zmiana

Zimnowojenna retoryka i przywiązanie do znaczenia bezpieczeństwa europejskiego przeszły do historii. Takiemu obrotowi spraw nie można się dziwić, także z innego powodu. Jak zauważył autor tekstu dla „Foreign Affairs”, w Stanach Zjednoczonych doszło do zmiany pokoleniowej – większość amerykańskich urzędników, którzy tworzą dziś politykę w Waszyngtonie, rozpoczynało swoje polityczne kariery już po 11 września 2001 roku, czyli w momencie, kiedy ewentualny konflikt w Europie wydawał się mało prawdopodobny, a Stany Zjednoczone skupiły się mocniej - co naturalne - na innych regionach świata.

„Europa musi dostrzec, że świat jest już zupełnie inny niż w czasach Zimnej Wojny czy w latach 90. W amerykańskim wojsku zachodzi zmiana generacyjna, a to oznacza, że niezależnie od tego, kto będzie zasiadał w fotelu prezydenckim w Białym Domu, amerykańskie zaangażowanie w NATO będzie słabło” - napisał Bergmann.

Zarówno prezydentura George’a W. Busha, Baracka Obamy czy nawet początki prezydentury Joe Bidena pokazały, że Stary Kontynent zszedł w amerykańskiej polityce na dalszy plan. Problemy w koordynowaniu z europejskimi sojusznikami opuszczenia Afganistanu czy zainicjowanie porozumienia dot. okrętów podwodnych AUKUS bez uwzględnienia istotnej globalnie na tym polu Francji są dowodem na to, że również aktualny prezydent USA niekoniecznie traktował Europę priorytetowo.

Czytaj też

Choć optyka Joe Bidena uległa zmianie w momencie pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę w 2022 roku, to nie zmienia to faktu, że Europa musi przestać traktować Stany Zjednoczone jako gwaranta swojego bezpieczeństwa. Wynika to ze zmian geopolitycznych, które możemy zaobserwować na świecie. Planiści Pentagonu w pierwszej kolejności skupiają się na potencjalnym konflikcie z Chinami. Jak podkreśla autor analizy, nie ulega wątpliwości, że to w rejony Tajwanu byłyby przesunięte kluczowe amerykańskie zasoby. Europejscy decydenci muszą być tego świadomi.

Europa - wybić się na niezależność

„Wielu europejskich decydentów chce wierzyć, że amerykańskie zaangażowanie w NATO nie ulegnie zmianie. Uważają, że stosując się do wypełniania zobowiązania mówiącego o przeznaczaniu co najmniej 2 proc. PKB na zbrojenia, zapewnią sobie wieczną ochronę ze strony Waszyngtonu. Mogą mieć rację, ale opieranie się tylko na tym punkcie jest z każdym rokiem coraz bardziej ryzykowne” - stwierdził Bergmann. Jego zdaniem minimalistyczne opieranie się jedynie na wzroście rzeczonych wydatków nie wpłynie znacząco na europejskie uniezależnienie się od amerykańskiej pomocy. Bez integracji wspólnych wysiłków i koordynacji działań zarówno w ramach NATO, jak i w ramach Unii Europejskiej, Europa będzie w coraz większym niebezpieczeństwie.

Bałtyk ćwiczenia wojsko morze polska nato
Ćwiczenia NATO: BALTOPS 2020
Autor. NATO North Atlantic Treaty Organization/Flickr/CC BY-NC-ND 2.0 DEED

Jak twierdzi autor, traktowanie polityki obronnej jedynie w indywidualnych, a nie kolektywnych kategoriach to jedna z głównych bolączek europejskich członków Sojuszu Północnoatlantyckiego. „Europa musi odnieść się do zagrożeń bezpieczeństwa dotyczących zarówno Sahelu, jak i Kaukazu” - stwierdził autor analizy, według którego w tym kontekście bardzo istotny będzie nadchodzące spotkanie przywódców państw NATO w Waszyngtonie. „Liderzy polityczni powinni wykorzystać nadchodzący szczyt NATO, aby wdrożyć nową strategię, która zapewni, że Europa ma nie tylko wyposażenie i personel, ale również zdolności organizacyjne potrzebne, by stanąć do walki, niezależnie od tego, czy amerykańskie wsparcie będzie, czy też nie” - czytamy.

Czy europejskie wybicie się na niezależność ma być równoznaczne z utworzeniem armii Unii Europejskiej? O tym w kolejnym tekście.

Reklama

Komentarze (33)

  1. rwd

    Jeśli ktoś myśli, że niemiecka Europa będzie państwem realizującym interesy wszystkich narodów ją budujących, to jest bardzo naiwny. Niemcy przede wszystkim, Niemcy zawsze na pierwszym miejscu bez względu na wszystko, liczyć się będą tylko Niemcy, bez względu na to jaki figurant będzie stał na czele takiego państwa. W tej chwili Niemcy liczą 84 mln. mieszkańców a zajmują obszar mniejszy niż przed IIWS, gdy liczyli 60 mln., powiększenie ich przestrzeni życiowej może odbyć się tylko naszym kosztem. Zysk ze zjednoczonej Europy jest dla Berlina oczywisty i wymierny a gdzie jest w tym nasza korzyść, to nikt nie wie ale za sowity eurojurgielt na pewno coś wymyślą.

    1. Rusmongol

      Nie wiesz gdzie jest korzyść z naszej obecności w UE? To powspominaj czasy socjalizmu...

    2. rwd

      Rusmongol, nie można odbijać się od ściany do ściany niczym pijany. Jeśli myślisz że zniewolenie niemieckie będzie lepsze dla nas od zniewolenia rosyjskiego, to przekonasz się, tylko czy warto powtarzać te same błędy.

  2. Autor Komentarza

    @ Dudley - konkretne argumenty: EuroArmia będzie należała do UE, podmiotu nie będącego członkiem NATO. Gdyby chodziło o wzmocnienie bezpieczeństwa, pieniądze na etaty w niezbędnych euro sztabach, zarządach i logistyce, efektywniej można wykorzystać na zwiększenie liczby bagnetów w armiach państwowych. W NATO funkcjonują różne międzynarodowe struktury, np. VJTF, MND-NE, EuroKorpus i jego Fr-De Bryg. Zamiast rozwijać te formaty, lub zdolności państwowe, tworzona jest struktura równoległa. Ma ona dwa główne atrybuty: będzie poza wpływem USA i będzie kontrolowana przez sojusz Fr-De (chyba nie muszę tłumaczyć, kto rządzi w UE, i kto wygra większościowe głosowania). A Niemcy formalnie są jeszcze w NATO, ale już przygotowują swoją neutralność na wypadek wojny USA-Chiny (patrz: szczegóły "deriskingu"), postawę wobec Rosji wszyscy widzieliśmy.

  3. Autor Komentarza

    Armia Europejska jest z definicji czymś opozycyjnym wobec NATO. Jej budowa, tzw. "samodzielność strategiczna" to dla Polski bardzo niebezpieczna sprawa, jest to zagrożenie naszej suwerenności, oznacza bowiem wyrzucenie USA z Europy (zupełnie przypadkiem Rosja żądała tego samego w 2021r.), a nowym gwarantem i dostarczycielem bezpieczeństwa miały by być Niemcy z Francją. Jak wygląda ich podeście do kryzysów bezpieczeństwa widzimy od 10 lat. To, co wyprawiały te dwa kraje w roku 2022, nawet najbardziej zaślepionym powinno otworzyć oczy na rzeczywistość.

    1. Dudley

      No właśnie ile razy można temu zaprzeczać? Co świadczy że Europejska armia będzie opozycyjną do NATO? Przecież 95% krajów UE należy do tego paktu. Czyżby np Austria miała tak przemożny wpływ by spowodować by interesy obu takich gremiów były sprzeczne? Proszę o konkretne argumenty a nie o ogólniki.

    2. Franek Dolas

      Autor nic dodać nic ująć.

    3. de Paye

      Dudley , masz innych za głupców a sam nie masz podstawowej wiedzy? Austria nie jest nie była i nie będzie w NATO . Więc twoje pytanie jest z rodzaju co było pierwsze , jako czy kura . I wytłumacz dlaczego NATO zablokowało przekazywanie informacji wywiadowczych do tej twojej prorosyjskiej Austrii , łamiąc ustalenia o współpracy NATO -Austria . Marnujesz się tu

  4. andys

    Napoleon stworzył armię europejską, mimo że poszczególne oddziały narodowe nie podlegały mu bezpośrednio. Dlatego znaleźliśmy się w Hiszpanii, Haiti i Rosji.

    1. Imigrant

      Stad mamy nasz hymn narodowy. Ja widze w tym plusy.

    2. pawelv

      Prawda . Polacy ginęli za Napoleona w zamian za obiecanki stworzenia jakiegoś Księstewka Polskiego przyłączonego być może do jakiegoś państewka niemieckiego.

    3. Rusmongol

      @pavelv. Zawsze lepiej niz walczyć za obietnicę jest być niewolnikiem i żyć pod butem kacapow czy Niemców? Tak myślisz?

  5. easyrider

    Doskonały pomysł na rozbrojenie. Z obecnym ideologicznym, eko i migranckim zacięciem mamy wielką szansę na całkowity rozpad zdolności bojowych unijnego quasi-NATO. Lepszego prezentu Putinowi dać nie można. Moskwa pracowała nad klinem między Ameryką a Europą od dziesięcioleci.

  6. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Wszyscy właściciele koncernów i firm, które z takim zaangażowaniem wspierały wysiłek wojenny III Rzeszy, wyciskając wszystkie siły i po trupach robotników przymusowych i więźniów obozów koncentracyjnych - byli przez Adenauera chronieni instytucjonalnie - a Bank Rzeszy jeszcze w latach 60-tych niszczył dokumenty z grabieży na rzecz tych koncernów i dokonywanych przez nie zbrodni. USA i alianci zachodni w NATO przymknęli na wszystko oczy - ponieważ potrzebowali silnych Niemiec - więc Niemcy nie tylko nie zostały rozliczone i zdenazyfikowane systemowo, strukturalnie i instytucjonalnie - ale nawet dano im największy udział w Planie Marschall'a, wszelkie ułatwienia eksportowe dla odbudowania tego w samej istocie post-nazistowskiego systemu ekonomicznego, prowadzonego przez "armię wewnętrzną" od przemysłu, która stworzył Speer dla uzyskania w II w.św. wykładniczych wzrostów produkcji.

    1. Whippoorwill

      Tadeusz - geniusz z Żar, Siedzi sobie w pokoiku nad kuchnią i kreśli z rozmachem przyszłość wszechświata.

  7. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Generalnie CAŁY przemysł niemiecki na czele z ich właścicielami, oraz CAŁA siec wpływów i powiazań tego lobby - po II wojnie światowej "przefarbowało" co bardziej skompromitowane nazwy koncernów - np. IG Farben [ten od gazu Cyklon B] przemianował się na BASF - i faktycznie rządziło i rządzi Niemcami. Wielcy przemysłowcy w ścisłej kontynuacji nadal tworzą swój własny świat elity i deep-state, który de facto kieruje rządem Niemiec. Oddawanie TAKIM ELITOM władzy w Europie oznaczałoby samobójstwo Europy na własne życzenie. Nie ma ani jednej przesłanki - nawet najbledszej - do hegemonii Niemiec nad Europą - hegemonii robionej już otwarcie ze złamaniem prawa [np. prawa veto] przy wtórze medialnej nagonki na "opornych szkodników"- czyli do totalitarnych rządów TYCH elit.

  8. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Dla jasności - Dugin otwarcie mówi o przejęciu zasobów i technologii Europy siłą za nic. Dugin to autor "Podstaw geopolityki", które są lektura obowiązkową w Rosji na wszystkich uczelniach wojskowych o raz na wszystkich cywilnych kierunkach społecznych. Zaś postnazistowski deep-state lobby przemysłowego już kilkadziesiąt lat temu aktywnie wspierało i nadal wspiera i promuje tzw. Szkołę Frankfurcką - założoną w 1930, która po II wojnie światowej "przefarbowała" organizacyjnie idee nazizm w neo-marksizm oparty o realny totalitaryzm. Zainteresowanych odsyłam do UWAŻNEJ lektury ich "idei".... To wszystko są rzeczy oficjalnie dostępne - wystarczy tylko czytać, myśleć i łączyć ze ZROZUMIENIEM.

  9. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Dlatego deep-state Niemic czyli postnazistowskie lobby przemysłowe - z taką skrupulatnością i konsekwencją [mimo TAKTYCZNYCH maskirowek] realizuje swój supermocarstwowy plan. Oczywiście - są tak zaślepieni chciwością, że nie chcą przyjąć do wiadomości, że Rosja - owszem bardzo chętnie pozwoli na INWESTYCJE w Sybir w gigafabryki - na transfery upragnionych technologii - a potem dokładnie wg doktryny Dugina - zabierze WSZYSTKO za NIC SIŁĄ, a wtedy nie tylko mieszkańcy CEE, nie tylko nie-Niemcy Europy, ale i zwykli Niemcy wylądują w cybergułagach Sybiru. Zresztą powiązań wielkiego biznesu niemieckiego ze strukturami Rosji raczej objaśniać nie trzeba, jak i infiltracji i inwigilacji - w tym szpiegowskiej - gdzie tylko poboczne afery wychodzą na światło dzienne.

  10. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Niemcy są obecnie w sytuacji STRATEGICZNEJ prrzemysłu i gospodarki , gdy skończyła im się tania energia i surowce z Rosji, tanie komponenty do produkcji ICH pełnych produktów OEM [nie tylko motoryzacyjnych], gdzie narzucali swoją marzę, także kończy im się tania siła robocza z CEE, bo te państwa podwyższają standard życia, a to narzuca większy tzw. koszyk kosztowy dla pracodawcy. Rozwiązanie STRATEGICZNE - czyli budowanie gigafabryk na Sybirze - z tanimi surowcami i energia na miejscu - z truciem i emisjami bez ograniczeń - z tanią siła roboczą - docelowo niewolniczą [bo to najtaniej] - jest dla przemysłowego lobby Niemiec rzeczą OCZYWISTĄ i JEDYNĄ - i NIEZMIENNĄ na poziomie strategicznym i kontynuowaną od 2006 [decyzja o Nord Stream 1] i od Schrodera'a

  11. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Cała denazyfikacja Niemiec skończyła się na pokazowym procesie w Norymberdze, gdzie dla zaspokojenia opinii publicznej powieszono kilkunastu znanych notabli hitlerowskiej wierchuszki. Tyle, ze cały SYSTEM nie tylko gospodarczy, ale i wszystkich nieformalnych, za to realnych powiązań - całkowicie pozostał, a właściciele zbrodniczych koncernów o prostu żyli sobie w dobrze kultywowanej błogiej izolacji od życia publicznego - i robili i robią swoje - w duchu całkowicie totalitarnym. Elity REALNEJ WŁADZY i WPŁYWÓW pozostały bez zmian, a cała ta "dojrzała demokracja" Niemiec to zwykła fikcja - jak przychodzi do konkretnych decyzji - liczą się tylko interesy lobby wielkiego przemysłu i ich strategiczne plany. Np. zdecydowana większość Niemców nie chciała zamykania elektrowni jądrowych - ale lobby przemysłowe od Schroedera twardo idzie na strategiczną współprace z Rosją - i nakazało wygasić elektrownie jądrowe. Taka to "demokracja" - odpowiednio sterowana z cienia.

  12. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Dla naiwnych wierzących w niemiecką propagandę [dla jasności - 96% rynku medialnego w Polsce jest OBCA, w tym w większości jest niemiecka - zaś w Niemczech jest USTAWOWY zakaz udziału obcych mediów powyżej 10% - taki to PLURALIZM i DEMOKRACJA dla "równych i równiejszych" jak u Orwell'a] - jakie to Niemcy demokratyczne i przodujące jako wzór do naśladowania i oczywisty lider [czyli hegemon] Europy: owszem - samo społeczeństwo jest nader pacyfistyczne i dalekie od niechlubnej przeszłości - natomiast ELITY niemieckie - ten REALNY deep-state Niemiec - te są całkowicie TOTALITARNE i POST-NAZISTOWSKIE jako zamknięte bardzo silne lobby i deep-state - dzięki temu, że obie próby denazyfikacji Niemiec przez USA i UK/Francję - zostały CAŁKOWICIE UTRĄCONE przez Adenauera w 1949 i w 1953 roku - pod absurdalnym pretekstem, ze w ten sposób naziści - którzy TOTALITARNIE kierowali gospodarką III Rzeszy - cytuję: "łatwiej zintegrują się ze społeczeństwem" [sic]

  13. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Niemiecki rząd TAKTYCZNIE pod wpływem presji opinii publicznej deklaratywnie jest przeciw Rosji i nader anemicznie i zawsze po wielkich awanturach międzynarodowych wspiera homeopatycznie Ukrainę. Jednak decyzje STRATEGICZNE - np. brak wysłania Taurusów które by w efekcie doprowadziły do zrolowania Krymu i frontu południowego, utrzymywanie instytucji związanych z Nord Stream 2 i chronienie polityków, którzy niszczyli kompromitujące dokumenty, brak derusyfikacji udziałów rosyjskich np. petrochemii Schwedt, wygaszanie atomu wbrew społeczeństwu, stawianie na gaz i wodór - otwarcie "perspektywicznie" z Rosji, brutalne parcie do uzyskania totalitarnej hegemonii ze złamaniem prawa veta i suwerenności innych państw - WSZYSTKO wskazuje na STRATEGICZNE niezmienne budowanie z Kremlem supermocarstwa Lizbona-Władywostok wg Ribbentrop-Mołotow 2.0 - docelowo scentralizowanego totalitarnego "nowoczesnego" wielkiego cybergułagu.

  14. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Dlatego zatrzymanie hegemonii Niemiec jest celem nr 1 w interesie całej Europy. Inaczej po uzyskaniu hegemonii - Niemcy natychmiast zblatują jako władca Europy z Rosja nowy pakt Ribbentrop-Mołotow 2.0. budując supermocarstwo Lizbona-Władywostok. Przy okazji nowe supermocarstwo Lizbona-Władywostok strąci USA z globalnego prymatu - no i zablokuje także wzrost Chin. Dlatego gracze Europy - jeżeli nie chcą znaleźć się w obozach pracy niemieckich gigafabryk na Sybirze - muszą ze wszystkich sił w interesie suwerenności Europy utrącić hegemonistyczny projekt Niemiec robiony pod cnotliwym fałszywym płaszczykiem federalizacji - i zastąpić nieudolną scentralizowaną przestarzałą biurokrację brukselską nowoczesnym systemem sieciocentrycznym. Mamy XXI w - a nie XIX. w.

  15. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    O ile Francja po kopniakach ze strony Kremla [wyparcie z Lewantu i Sahelu] jest w pewnym [przynajmniej taktycznie] rozkroku, czy kontynuować STRATEGICZNIE DOCELOWO z Kremlem i Berlinem budowanie supermocarstwa Lizbona_Władywostok, zadekretowanego po sczycie w Deauville 2010 pod płaszczykiem "nowej, lepszej Unii EuroAzjatyckiej od Lizbony do Władywostoku" - o tyle ślepy chciwy deep-state Niemiec lobby przemysłowego - nadal prze do wyparcia USA i budowy z Kremlem supermocarstwa Lizbona-Władywostok. Celem nr 1 Niemiec są gigarfabryki na Sybirze z obfitością tanich surowców i energii na miejscu - trujące do woli - z tanią siłą roboczą z CEE [najlepiej niewolniczą - jak VW używa z obozów w Szincziangu] - dla zdeklasowania Chin jako "fabryki świata".

  16. Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy

    Jakie są konieczne KONKRETY? - francuskie Rafale i brytyjskie Typhoony na Flance z głowicami jądrowymi. Brytyjskie i Francuskie atomowce w Arktyce dla wypierania wraz z II Flota US Navy Rosjan. Trwała zmiana doktryn jądrowych UK i Francji - w razie ataku jądrowego na państwo Europy - od razu atomowy skalowalny do ataku BEZWARUNKOWY kontratak. Tak - by to Kreml się bał o Moskwę, Petersburg, Siewieromorsk. Zatrzymanie NATYCHMIAST hegemonii Niemiec robionej pod płaszczykiem federalizacji - i zastąpienie przestarzałego i nieudolnego tworu brukselskiego systemem sieciocentrycznym - spriorytetyzowanym do zagrożeń i wyzwań - działającym real-time we wszystkich domenach.

  17. mylettelbear

    NATO pownnibo byc sojuszem obronnym nie ekspedcyjnym

    1. Rusmongol

      A kacapy nie powinny napadać i grabić sąsiadów. I co?

    2. Rusmongol

      NATO powinno być sojuszem odpowiednim do odpowiedniej sytuacji. Dziś sojusze obronne to przeszłość.

    3. mylettelbear

      Moze dodam ze dotchcas czy w Iraku czy Jugoslawi czy Afgasanie - Europa wspierala podboje USa ale jednoczesnie tonowala. Wpawdzala taki aspekt dbania o cywilow itp/ Tak samo Japonia. Teraz nastapila z jednej strony zaleznosc Rosji wzedUm Chin i UE wzgledem USA. Bez wlasnej poltyki

  18. Ralf_S

    Gdyby nie bezrefleksyjna chciwość zachodnich koncernów, które wyhodowały i wykarmiły własną piersią i pieniędzmi w imię zysków chińskiego, KOMUNISTYCZNEGO smoka, problemu mogło by nie być. Włodek, bez wsparcia mocarstwa gospodarczego siedziałby na rzyci, bo Chiny nie angażowałyby żadnych sił i nie miałby kto zaangażować NATO na drugim końcu świata. Kim też by tak nie urósł bez pomocy Chin. Ale "pecunia non olet" i teraz świat jest w czarnej rzyci...

  19. rwd

    Armia europejska nigdy nie istniała i istnieć nie będzie. Armia jest jednym z atrybutów państwa a Europa nie jest państwem i w dającej się przewidzieć przyszłości państwem nie będzie. Sprzeczne interesy i historyczne podziały stanowią zbyt silną barierę, by mogło dojść do likwidacji państw narodowych.

    1. Monkey

      @rwd: Nie wiem jaka będzie przyszłość, ale w odniesieniu do teraźniejszości masz całkowitą rację. Dlatego my musimy na maksa skupić się na Polsce.

    2. Imigrant

      Chwila, chwila. mysmy juz mieli armie europejska w trakcie WW1 i WW2.

    3. Dudley

      Jeśli Europa ma przetrwać, i żyć we względnym pokoju, to musi stworzyć federację na wzór USA, lub Szwajcarii. Inaczej się rozpadnie, a małe państwa staną się ofiarą podbojów większych o silniejszych. Interesy z czasem będą podobne, historyczne podziały pójdą w zapomnienie w raz z odchodzącymi pokoleniami. Młodzi ludzie mają w głębokim poważaniu, kto, kiedy z kim walczył. Urodzili się w zjednoczonej Europie i są Europejczykami. Nie znają innego świata, w którym są granice, cła i wojenki z sąsiadami.

  20. Strusiu-73

    Problem w tym ,że Niemcy chcą być mocarstwem światowym a nie osiągną tego bez rosyjskich zasobów.,więc niecierpliwie przebierają nogami aby wrócić do współpracy z tym krajem i rywalizować z USA A Francji (tzn. jej elitom ) wydaje się ,że cały czas jest mocarstwem światowym.

    1. Dzejro

      Dokladnie

    2. pawelv

      Trafna ocena .Dodam jeszcze że być może Max Bergmann nie rozumie że Niemcy dalej konsekwentnie realizują politykę Bismarcka , a zakup przez państwa NATO amerykańskiego sprzętu napędza amerykańską gospodarkę . Jest też całkowite nie zrozumienie i przeinaczenie konkluzji D, Trumpa .A konkluzja Trumpa jest prosta - nie bronimy tych co nie chcą się bronić .Wydatki na obronność 2% podług wartości PKB dla bogatych i biednych .Sumarycznie bogaci płacą więcej , biedniejsi mniej .Dlaczego bogaci aby bronić swego bogactwa mają płacić mniej i zaoszczędzone pieniądze pompować w rozwój swojej gospodarki kosztem biedniejszych .I dla nas najważniejsze -Trump w rozmowie z naszym prezydentem powiedział że USA będzie nas bronić , bez problemu.

    3. Dudley

      Czy ty orientujesz choć w minimalnym stopniu jakie zasoby trzeba posiadać by być mocarstwem , a globalnym w szczególności? Czy ty orientujesz się jakie zasoby posiadają Niemcy? Jaka jest ludność, jakie zasoby naturalne, jakiego rodzaju przemysł ? Niemcy o mocarstwowości mógł tak samo marzyć jak Orban czy Erdogan. To tak jak by Polska chciała być mocarstwem, bo kiedyś nim była.

  21. Dudley

    To nie zupełnie tak że Europa chciała takiego uzależnienia, ono zostało jej siłą narzucone. Niemcy i Włosi jako kraje pokonane nie miały nic do gadania, GB była po wojnie osłabiona, i zawsze stała na boku spraw europejskich, jedyny kraj który to uzależnienie od początku konstatował to Francja. Niestety USA nie miało ochoty dzielić się władzą o odpowiedzialnością. Co doprowadziło do wycofania się Francji z militarnych struktur NATO, do których powróciła dopiero w 2009r. Brak wpływu na działanie sojuszu spowodował ponowne dywagacje na jej wycofanie że struktur. NATO jest takie a nie inne dzieki działaniom USA nie Europy, bo ona nie miała i nie ma głosu decyzyjnego w tej organizacji. Stąd wielokrotne próby zbudowania organizacji w której USA by nie było. Niestety takie próby są torpedowanie przez konie trojańskie, np Polskę.

  22. Ależ

    Armia Europejska na już i tyle w temacie.

    1. andys

      Widzę, ze chcesz powiedzieć za Pioterem I, który wydał rozkaz o powołaniu floty rosyjskie , bardzo krótki rozkaz - Flota rosyjska ma być.

    2. Imigrant

      Popieram

    3. DanielZakupowy

      Ależ, całe szczęście nic z tego nie będzie :)

  23. Imigrant

    Bardzo trafne uwagi. Europe MUSI sie uniezaleznic od USA ktore slusznie zauwazyly ze Europa jest wystarczajaco bogata by mogla sama sie obronic w wojnie konwencjonalnej. Oczywiscie USA w ten sposob straca pewnien wplyw na Europe ale to jest ich wybor ze nie chca byc juz swiatowym gwarantem pokoju i praw demokratycznych. Tak w ogole jestesmy naocznymi swiadkami: Multi-polar world in creation. W tej chwili mamy kilka supermocarstw dyktujacych porzadek na swiecie, czyli USA i Chiny. Rosja moze sie do nich przylaczyc jak tylko wygra wojne o Ukraine. Jak rowniez do tego grona moze sie jeszcze dolaczyc Europa/EU (Europejskie NATO) ale dopiero po odbudowaniu swojego potencjalu obronnego (armii i przemyslu) i skoordynowaniu decyzyjnosci.

  24. wawelberg

    Projekt polityczny, nie logiczny. Zresztą tak jak USA mogą być zaangażowane militarnie w dwóch innych lokalizacjach tak UE walczy z klimatem, i kilkoma innymi zagrożeniami ,więc na wojsko nie będzie kasy i ludzi .

  25. Autor Komentarza

    Jak mierzyć się z zagrożeniami od Sahelu po Kaukaz, jeśli UE: 1. to peryferia nauki i kultury, której model cywilizacyjny nie jest specjalnie atrakcyjny nawet dla jej mieszkańców. 2. mentalnie nie jest w stanie bronić swoich granic, nawet nie przed czołgami, a przed analfabetami na pontonie. 3. jest krainą frajerów, którzy rozdają socjal każdemu chętnemu, zwłaszcza tym, którzy na nią plują, 4. w roku 1990 stanowiła 95% gospodarki USA, a w roku 2020 już tylko 55%, większość krajów UE balansuje na granicy recesji, a przy życiu trzymają tylko dofinansowania, transfery i sprytne przeregulowanie. 5. nie posiada siły ani zdolności do jej projekcji, ani, co powszechnie wiadomo, chęci jej użycia, a co najważniejsze - chęci płacenia za posiadanie takich zdolności. 6. Wszystko to i tak nie ważne wobec problemu wiarygodności: nie da się dziś udawać, że np. Polska, Finlandia mają inne interesy bezpieczeństwa niż Niemcy i niż Francja. Tego nie da się pogodzić.

Reklama