Reklama

Siły zbrojne

Żurawski vel Grajewski: Swoboda dla nowego rządu ws. modernizacji. Rosja wymusza przyspieszenie programu

Fot.  st. chor. Waldemar Młynarczyk/Zespół Reporterski Combat Camera DO RSZ
Fot. st. chor. Waldemar Młynarczyk/Zespół Reporterski Combat Camera DO RSZ

Nowy rząd powinien zachować swobodę, oceniając czy decyzja o kontynuacji danego programu modernizacji uzbrojenia pociąga za sobą więcej korzyści niż strat (…) Rosja zbroi się intensywnie od 2007 roku, co widać zarówno po skali stopniowo zwiększanych wydatków obronnych przekraczających 4% PKB, jak i zakresie realizowanych szkoleń i ćwiczeń wojsk. Czynnik czasu jest więc jednym z najpoważniejszych, istniejących problemów w procesie modernizacji – mówi w rozmowie z Defence24.pl doktor habilitowany Przemysław Żurawski vel Grajewski, profesor UŁ, członek Narodowej Rady Rozwoju powołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę odpowiedzialny za zagadnienia bezpieczeństwa. W rozmowie poruszane są także między innymi tematy systemu rezerw osobowych i obrony terytorialnej Wojska Polskiego oraz systemu dowodzenia.

Panie Profesorze, jak Pan ocenia obecne założenia rozbudowy i modernizacji Sił Zbrojnych? Były one tworzone przed wybuchem wojny na Ukrainie, a przy ich opracowywaniu nie zakładano prawdopodobieństwa wystąpienia pełnoskalowego konfliktu w krótkim czasie.

Oczywiście sytuacja uległa zmianie, przede wszystkim jeśli chodzi o horyzont czasowy wystąpienia zagrożenia. Jeżeli mamy nawet dobrze przygotowane, sensowne programy, zakładające przyrost zdolności w przeciągu 7 czy 5 lat, a nie w czasie 2-3 lat, zaczyna to być nieprzydatne w reagowaniu na zagrożenia w bezpośredniej bliskości Polski. Jest parę programów, które pomimo inwestycji nie doprowadziły do wdrożenia projektów podniesienia zdolności bojowych Sił Zbrojnych, pomimo wydania znacznych sum pieniędzy. Przykładem jest projekt korwety Gawron. Ponadto, żaden z programów modernizacji sił zbrojnych, nawet rozpoczętych jeszcze w czasie wcześniejszej kadencji rządu PiS (np. Indywidualny System Walki Tytan), nie został ukończony. Czynnik czasu jest więc jednym z najpoważniejszych, istniejących problemów w procesie modernizacji.

Należy odpowiedzieć na pytania: jaka jest proporcja kosztów i wyników poszczególnych programów. W 2014 roku kalkulacje dotyczące natury wyzwań uległy zmianie, z uwagi na konflikt na Ukrainie. Powinny były ulec po 2008 roku, jednak nie zareagowano wtedy w sposób właściwy. Co więcej, w zasadzie zlikwidowano od 2008 roku system odtwarzania rezerw osobowych Wojska Polskiego, a obecne próby jego przywracania i budowy obrony terytorialnej mają charakter improwizowany. W ubiegłym roku na rosyjską agresję zbrojną na sąsiednie państwo nie zareagowano wystarczającą intensyfikacją wzmacniania zdolności obronnych Polski.

Rosja zbroi się od 2007 roku, co widać zarówno po skali stopniowo zwiększanych wydatków obronnych przekraczających 4% PKB, jak i zakresie realizowanych szkoleń i ćwiczeń wojsk. Z kolei w Polsce po 2008 r. nigdy faktycznie nie realizowano jedynie deklarowanego ustawowego wskaźnika wydatków na obronę na poziomie 1,95% PKB, a w latach 2008 i 2013 doszło dwukrotnie do oficjalnych cięć rzędu kilku miliardów złotych. W pierwszym wypadku miało to miejsce w roku inwazji Rosji na Gruzję, w drugim – w połowie roku budżetowego. Problemy Sił Zbrojnych są liczne, i nie zostaną szybko rozwiązane.

Zakupy sprzętu wojskowego za granicą z krótkimi terminami dostaw mogą spowodować, że w efekcie w perspektywie 10 czy 15 lat do Sił Zbrojnych trafią przestarzałe rozwiązania, a same zakupy nie przyczynią się do rozbudowy zdolności przemysłowej. W jaki sposób należy wspierać krajowy przemysł zbrojeniowy przy „krótkoterminowych” zakupach uzbrojenia?

 Tak istnieje takie ryzyko. Krótkie terminy to duże koszty finansowe i niskie korzyści długoterminowe (ryzyko niewielkiego potencjału modernizacyjnego kupowanych modeli, niekorzystnych warunków kooperacji produkcyjno-badawczej z dostawcą i brak impulsu rozwojowego oraz dochodów dla polskiego przemysłu zbrojeniowego). Decyzja zależy od tego, jaka jest ocena czasu wystąpienia zagrożenia i jaka jest skala skomplikowania kupowanego sprzętu – czy i kiedy jesteśmy/będziemy w stanie zastąpić go produktem polskim. Jeśli uznamy, że mamy czas, a produkcja danego rodzaju sprzętu nie przekracza obecnych lub możliwych do osiągnięcia w rozsądnym terminie zdolności własnych, zamówienia należy kierować do rodzimych producentów; jeśli uznamy, że zagrożenie jest bliskie, albo że sami nie będziemy w stanie czegoś skonstruować, jesteśmy skazani na zakupy zagraniczne i akceptację negatywnych skutków takiej decyzji, która będzie miała charakter decyzji wymuszonej okolicznościami.

Jaki jest według Pana najważniejszy aspekt budowania zdolności Sił Zbrojnych w obecnym otoczeniu bezpieczeństwa?

Główne wyzwanie polega na wypracowaniu rozwiązań, które przyniosą efekt w ciągu roku czy dwóch. Moim zdaniem – bardzo mocno upraszczając – lepiej pozyskać 10 tys. sztuk lekkiej broni w ciągu pół roku, niż np. system obrony przeciwrakietowej, który będzie dostępny dopiero za piętnaście lat. W świetle zagrożenia ze strony Rosji czynnik czasu jest rozstrzygający.

Należy odpowiedzieć na pytania, do jakich zadań chcemy użyć wojska, a dopiero potem, jakie zdolności pozyskiwać, w jakim terminie i za jakie pieniądze. Jeśli jest jasne, że np. postawimy Wojsku Polskiemu zadanie uniemożliwienia desantu morskiego na wybrzeżu Bałtyku na zachód od Wisły, to pod tym kątem należy dobierać środki bojowe, a nie pozyskiwać flotę, która będzie „demonstrowała banderę na morzach i oceanach”. Podobnie sytuacja przedstawia się z systemem obrony przeciwrakietowej.

Odwołam się do przykładu z II wojny światowej – rywalizacji licznych sowieckich czołgów T-34 z pojazdami niemieckimi, przewyższającymi je jakościowo, ale kosztownymi, i znacznie mniej licznymi. Innymi słowy - czy można drogą, nieliczną bronią własną tej samej kategorii zwalczać tańszą, liczniejszą broń nieprzyjaciela i wygrać taki wyścig? Czy jesteśmy w stanie zbudować odpowiedni system przeciwpocisków, który pozwoli zabezpieczyć się przed atakiem Iskanderów z obwodu kaliningradzkiego, biorąc pod uwagę że Rosjanie są w stanie wyprodukować i rozmieścić znaczną ich liczbę, a pociski przeciwrakietowe są droższe od rakiet manewrujących, nie mówiąc już o balistycznych? Jeżeli nie, to powinniśmy rozważać asymetryczną odpowiedź. Podobnie rzecz się ma w wymiarze polityczno-strategicznym – Rosja posiada większy ogólny potencjał od Polski, powinniśmy więc szukać asymetrycznej odpowiedzi, która pozwoli nam na neutralizację zagrożenia ze strony Moskwy.

Pojawiają się głosy, że program modernizacji polskiej armii jest niedoszacowany, że wartość poszczególnych programów została oszacowana zbyt nisko w stosunku do ich faktycznego kosztu. Na ile według Pana wiarygodne są oceny dotyczące np. kosztów programu obrony powietrznej?

Przeszacowanie kosztów to zjawisko charakterystyczne dla tego rodzaju programów, zważywszy na presję czasu. Moim zdaniem Polska powinna w zakresie modernizacji armii uznać, że „się śpieszy”. Mamy tu bowiem do czynienia z dwoma sprzecznymi wartościami – bardziej rozwinięta, ale późniejsza odpowiedź na wyzwanie może się okazać zbyt późna, a każda modyfikacja programu opóźnia osiąganie gotowości bojowej. Oceny powinny być jednak dokonywane dla każdego przypadku oddzielnie (case by case), odpowiadając na pytanie czy opóźnienie zapewni nam w przyszłości korzyść z punktu widzenia jakości uzbrojenia, przewyższającą ryzyko związane z jego późniejszym wdrożeniem.

Trzeba w tej sytuacji znaleźć „złoty środek”. Taka kalkulacja jest oczywiście obdarzona dużym ryzykiem, zarówno z finansowego, operacyjnego jak i politycznego punktu widzenia. W każdym przypadku odpowiadamy na pytanie, czy zbudujemy system przydatny dla Sił Zbrojnych, i czy zbudujemy go na czas. „Wypadkowa” odpowiedzi na te dwa pytania musi dawać rezultat akceptowalny, zarówno z punktu widzenia zdolności operacyjnych, jak i horyzontu czasowego wprowadzenia danego systemu na uzbrojenie w świetle pojawiających się wyzwań.

Nowy rząd zapowiedział audyt programu modernizacji technicznej, również pod kątem finansowania. Czy według Pana powinien on obejmować także zmiany priorytetów modernizacyjnych, również w kontekście efektywności środków publicznych, przydatności w świetle konfliktu na Ukrainie? Jakie powinny być kryteria audytu?

Oczywiście, taki audyt będzie potrzebny i powinien również objąć dobór priorytetów modernizacji – także z punktu widzenia efektywności przeznaczanych środków finansowych. Mamy nadzieję, że zgodnie z zapowiedziami nastąpi wzrost udziału wydatków obronnych w PKB, co powinno umożliwić realizację zaplanowanych zadań. Jeśli chodzi o konkretne priorytety – zdaję sobie sprawę, że opinie komentatorów są tutaj bardzo podzielone – ale ja jestem przeciwnikiem zużywania środków na zbrojenia morskie, w sytuacji gdy ich głównym celem ma być „prezentowanie bandery Polski na morzach i oceanach”. Na pewno priorytetem pozostaje rozwiązanie problemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej państwa. Podobnie priorytetem jest problem rezerw osobowych oraz obrony terytorialnej. Każde zadanie musi jednak być oceniane indywidualnie – w wypadku obrony terytorialnej inne znaczenie będzie ona mieć w województwie warmińsko-mazurskim czy podlaskim, a inne w lubuskim – nie wszędzie będzie to najwyższy priorytet.

Mamy z kolei pilne zadanie rozwinięcia zarówno systemu ofensywnego jak i defensywnego w zakresie cyberbezpieczeństwa, obrony w przestrzeni informatycznej. Jest to o tyle istotne, że o potędze w tym wymiarze rozstrzyga nie potencjał ludnościowy, surowcowy czy przemysłowy państwa, a poziom wiedzy informatyków wraz z odpowiednimi rozwiązaniami instytucjonalnymi.

Osobnym wyzwaniem w bieżącej sytuacji jest fakt, iż wstępny audyt programu modernizacji technicznej powinien zawierać także ocenę podejmowanych działań z punktu widzenia osłony antykorupcyjnej. Nie darzyłbym szczególnym zaufaniem poprzedniej ekipy w tym wymiarze. Wszystko to jest niezbędne, ale zużywa czas i to w sytuacji gdy, powtórzę to raz jeszcze, ewentualne zmiany w programie modernizacji technicznej muszą być kalkulowane z punktu widzenia terminów osiągania zdolności. W najbliższych dwóch latach, z uwagi na dynamikę sytuacji międzynarodowej, powinna obowiązywać zasada; lepiej mieć program „nie pierwszej jakości”, ale wdrożony na czas, niż zużyć zbyt dużo czasu na osiąganie wybitnych zdolności, ale w odległym terminie. Potem trzeba znów ocenić okoliczności i podjąć nową decyzję – czy nadal się śpieszymy, czy już nie.

Trwa dyskusja publiczna odnośnie podejmowania decyzji w największych programach zbrojeniowych. Część komentatorów jest zdania że nowy rząd powinien kontynuować działania podjęte przez poprzedników, z uwagi na konieczność jak najszybszej wymiany przestarzałego sprzętu, natomiast inni wskazują, iż powinien dysponować swobodą, gdyż to on będzie realizował decyzje i będzie z tego rozliczany. Czy w takim razie nowy rząd powinien dysponować pełną swobodą?

Nowy rząd powinien zachować swobodę, oceniając czy decyzja o kontynuacji w danym wypadku pociąga za sobą więcej korzyści niż strat. Podstawą decyzji o kontynuacji bądź zaniechaniu danego programu powinna być analiza kosztów i skutków każdej decyzji w wymiarze technicznym, czasowym i finansowym, a nie to kto podejmował decyzję. Oceniając należy wziąć pod uwagę koszty otrzymywania lepszej bądź gorszej jakości systemów uzbrojenia, koszty w postaci opóźnienia oraz aspekt finansowy. W każdym wypadku są trzy scenariusze – kontynuacja programu w niezmienionym kształcie, jego modyfikacja, bądź odrzucenie. Jak wspominałem – decyzje powinny być podejmowane na zasadzie case by case, a więc odrębnie dla każdego przypadku i z pełną autonomią dla nowego rządu.

Jakie powinny być podstawowe kierunki rozbudowy Sił Zbrojnych? Czy w chwili obecnej prawidłowy nacisk kładziony jest na system rezerw? Czy powinniśmy się skupić na modernizacji technicznej oraz ilościowej rozbudowie obrony terytorialnej, czy konieczna jest także ilościowa rozbudowa wojsk operacyjnych?

Przy obecnej liczbie „rzeczywistych” wojsk operacyjnych, które jesteśmy w stanie wprowadzić do działań bojowych, konieczna jest także ich ilościowa rozbudowa. Zgodnie z raportem Najwyższej Izby Kontroli o skutkach „profesjonalizacji” Wojska Polskiego, stopień ukompletowania niektórych jednostek jest dramatyczny. Oczywiście mamy np. 18. Batalion Desantowo-Szturmowy z Bielska-Białej z wysokim stopniem gotowości, ale są też jednostki w których wskaźnik ukompletowania szeregowych żołnierzy spada do 22%. W całym wojsku mamy więcej oficerów i podoficerów niż szeregowych, przy braku rezerw, którymi ci nadliczbowi dowódcy mieliby dowodzić po mobilizacji. Struktura ukompletowania jest więc daleka od optymalnej. Trzeba podnieść liczebność rzeczywistych wojsk operacyjnych, a jednocześnie rozwiązać problem rezerw osobowych i obrony terytorialnej.

Nie może być tak, że liczebność armii z czasu pokoju do czasu wojny zwiększa się o 10 tys. żołnierzy. Mamy jeden z najniższych wskaźników wydolności mobilizacyjnej w Europie. Finlandia, dysponująca około 30 tys. armii czynnej może podnieść jej liczebność w trakcie wojny do ponad 300 tysięcy. Z kolei Estonia jest w stanie zmobilizować 4% populacji, podczas gdy Polska – 0,27%. Jest to trzeci najniższy wskaźnik w Europie, wyższy tylko od Czech i Luksemburga. Warto wspomnieć, że Estonia zdecydowała się budować potencjał mobilizacyjny pomimo niewielkiej liczby ludności i niskiego ogólnego potencjału obronnego w stosunku do innych państw. Takie rozwiązanie zostało jednak uznane za pożądane, zwiększające zdolności odparcia agresji.

Zważywszy na „kresowe” położenie Polski, na granicach UE i NATO, nie ma wyboru pomiędzy wojskami operacyjnymi i obroną terytorialną, a ta ostatnia musi być integralną częścią sił zbrojnych

Reforma dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi wywołała znaczne kontrowersje. Czy w Pana opinii potrzebne jest wprowadzenie zmian, jeżeli tak – w jakim zakresie? Czy system dowodzenia powinien być zbudowany od nowa, czy też wymagane są pewne korekty?

Mam trzy główne zastrzeżenia do tego systemu, który został ostatnio zaproponowany i wdrożony. Po pierwsze, rozróżnienie między przygotowującym i używającym wojsk tworzy utrudnienie techniczne w zakresie dowodzenia. Wódz naczelny na czas wojny będzie musiał podporządkować sobie struktury, które były kreowane i dowodzone w czasie pokoju przez kogo innego. Jeżeli struktury pozostałyby w jednym podporządkowaniu, w czasie pokoju sprzyjałoby to budowaniu zaufania i zwiększaniu sprawności procesu dowodzenia, a w obecnej sytuacji nie można wykluczyć braku odpowiedniej koordynacji.

Po drugie, naczelnym dowódcą ma być Dowódca Operacyjny RSZ, który w czasie pokoju dowodzi jednostkami prowadzącymi działania na misjach zagranicznych. Te jednostki stanowią niewielki procent w stosunku do całości potencjału sił zbrojnych, nie przekroczyły nigdy stanu nieco ponad dwóch tysięcy żołnierzy w stosunku do 100 tysięcy w całej armii. Jednocześnie istnieje taki szeroko komentowany pogląd, że prestiż oficerów zależy od liczebności wojsk, którymi dowodzili. Oficer, który dowodzi dywizją, będzie się cieszył większym prestiżem, niż formalny dowódca operacyjny. Obawiam się więc dobru negatywnego, tych którzy nie zdołają poradzić sobie z wywieraną presją.

Trzecim elementem, wywołującym moje wątpliwości, jest zupełny brak uwzględnienia wymogu przeżywalności nowej struktury dowodzenia. Jest ona wzorowana na amerykańskiej, a Stany Zjednoczone – poza pełnoskalową wojną jądrową – w zasadzie nie muszą się obawiać o przeżywalność własnych struktur dowodzenia.

Pierwszym zadaniem polskiej struktury dowodzenia jest przeżycie pierwszego uderzenia, dokonywanego w ciągu kilku pierwszych minut lub godzin ewentualnego konfliktu. Moim zdaniem na pytanie jak ta obecna struktura ma przeżyć pierwsze uderzenie, do chwili obecnej nie udzielono odpowiedzi.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze (54)

  1. Boruta

    Głównym celem floty nie jest demonstrowanie bandery, tylko obrona obywateli polskich zamieszkujących wybrzeże i pracujących na morzu. Jeśli typ z interioru, który sam nie wie jak się nazywa chce bronic wyłącznie swój stołek nim zdąży wykonać manewr "na Zaleszczyki", to niech sobie reaktywuje Kongresówkę.

  2. Oficer

    Dowodca operacyjny powinien być zastępcą dowódcy naczelnego SZ RP. Jemu powinny podlegać centra operacji ladowych i powietrznych i prowadzenie misji zagranicznych. Calością SZ RP POWINIEN DOWODZIĆ NACZELNY DOWÓDCA SZ RP i to niezależnie kto nim będzie czy Szef Sztabu Generalnego czy obecny Gieneralny Dowódca. Struktura dowodzenia musi być czytelna i prosta a kompetencje jasno określone.

  3. zLoad

    Amerykanie , nasi najpewniejsi sojusznicy , wlasnie dali nam sygnal do tego zeby nie robic tak jak sabotazysta pisze. Sygnalem tym jest przyslanie swoich wojsk do Polski. Dali nam CZAS zebysmy nie wydawali szybko pieniedzy na obcy sprzet. Dali nam czas ,zebysmy zaczeli rozwijac wlasne technologie. Nawet oni nie sa pewni co do sprzetu innych krajow, i wiedza ze kupno tego to moze byc marnotrawstwo srodkow. Zablokujmy wszystkie przetargi na ktore nie zostaly wylozone pieniadze. Potem wyslac zapytanie do polskiego przemyslu co mozne nam zaoferowac i w jakim czasie, jaki jest przewidywany CZAS badan nad wlasnymi rozwiazaniami. Nie bojmy sie wydawac pieniedzy na te firmy. One sie rozwijaja = Polska sie rozwija. Pieniadze na nie wydane wroca do naszej gospodarki. Zmarnowanym sa te ktore wyplywaja za granice. Powtarzam, ammerykanie dali nam WIELKI prezent , CZAS. Rozwiajmy sie zebysmy mogli byc wiarygodnym sojusznikiem. Nie sluchajmy sabotazystow ↑ , ani zachodnich lobbystow.

    1. ja

      Żyjesz na jakiejś innej planecie. Weź sobie nawet w Wikipedii sprawdź jakie jest uzbrojenie Wojska Polskiego. 80% to polska produkcja. Za granicą kupujemy tylko to czego nie jesteśmy w stanie sami zrobić. Albo to nad czym praca i niewielkie relatywnie zamówienia naszej armii nie pokryłyby kosztów badań i wdrożenia do produkcji.....Każdy tak robi. Jest bardzo niewiele krajów na świecie produkujących własne myśliwce (w Europie samodzielnie tylko Francja), śmigłowce. A systemy przeciwlotnicze dalekiego zasięgu i antyrakietowe średniego zasięgu chyba tylko 4 kraje.....Okręty podwodne podobnie . Nawet Indie wysyłające sondę na orbitę marsa tego nie potrafią..... Ostatnio polskie firmy nie potrafią wyprodukować nawet pocisku czołgowego, który przebijałby pancerz zmodernizowanego rosyjskiego t-72.... Wyprodukowali oszczędzając na prochu coś co wybuchło w lufie i zabiło żołnierza. Reformę polskiego zbrojeniówki zacząłbym od jej prywatyzacji. Tak jak to jest na całym cywilizowanym świecie. Za kilka lat kończą się resursy posowieckich śmigłowców i zabytkowych baterii obrony przeciwlotniczej. Śmigłowce i Patriot to temat na wczoraj! Chcesz pozbawić naszą armię uzbrojenia w trudnych czasach? Myślisz, że ktokolwiek będzie nas bronił w sytuacji gdy sami anulujemy przetargi i nie bedziemy w stanie nawet próbować się bronić? To juz przerabialiśmy w 1939. Wielu ekspertów wojskowych i historyków jest zdania, że pomoc sojuszników by nadeszła gdyby w dwa tygodnie nie było pozamiatane..... Podobnie może być i teraz. Bez obrony przeciwlotniczej, której nie zapewnimy sojuszników nikt tu nie przybędzie na przegraną wojnę i ubój drobiu. Człowieku wytrzeźwiej. Rozumiem, że ostatnio modna jest kłamliwa narracja "wstawania z kolan" ale widzę, że Ty nie tylko "wstałeś" ale odleciałeś w kosmos....

  4. zLoad

    Czemu w przetargu na smiglowce zaoferowali nam NIEUZBROJONA wersje swojego produktu? Bo ich sprzet tez jest wyposazony w kody dezaktywujace. W chwili kiedy by ktos im je wykradl i unieruchomil nasz sprzet by to nadwyrezylo nasze stosunki. Dlatego od razu jasno stawiaja sprawe. I z takim krajem warto robic interesy.

  5. racjus

    Jak zwykle wszystko nie od tej strony. Projekty długoterminowe są jak najbardziej konieczne i jest to proces normalny w większości państw. Gdybyśmy tylko patrzyli na to co teraz to, polski przemysł produkowałby tylko naboje i karabiny a my byśmy wszystko tylko malowali jak Arabia Saudyjska (oczywiście z dużo mniejszym budżetem). Absurdalny jest argument, że długoterminowe projekty nie przynoszą rezultatów pomimo dużych nakładów jak Gawron. Gawron nie powstał ponieważ MON zwyczajnie nie przelał kasy ! Gdyby panowie decydenci dobrze skalkulowali koszty lub poszukali pieniędzy, to powstałyby 3 nowoczesne korwety a stocznia nie ogłosiłaby upadłości. Winę za klęskę Gawrona ponosi tylko i wyłącznie MON. Pytanie do profesora co uważa, że się da wprowadzić w ciągu roku lub dwóch? Moim skromnym zdaniem to się już Panu coś pomyliło. My Rosomaka niedawno jako tako oswoiliśmy a kontrakt był podpisany jeszcze za rządów SLD. W ciągu roku lub dwóch to da się karabiny kupić i amunicję do nich zamówić. Zresztą jest tu straszna niekonsekwencja skoro programy długoterminowe powyżej 2 lat są be ale program obrony przeciwlotniczej jest jak najbardziej ok. To ja czegoś nie rozumiem, chyba, że pod pojęciem obrony przeciwlotniczej rozumiemy dokupienie kilku gromów. Kolejna niekonsekwencja: rosja zbroi się od 2007 przeznaczając na zbrojenia ponad 4% PKB dzięki temu dosłużyli się teraz nowych systemów i zdobywają przewagę więc co należy zrobić? Oczywiście nie iść ich śladem, lepiej dokupić trochę karabinów. Oczywiście należy zwiększyć wydatki, a obcinanie budżetu MON w poprzednich latach było złem ale to jest podnoszone chyba przez wszystkich. Oprócz programów długoterminowych można podjąć także działania krótkoterminowe ale nie zamiast a obok. To co przyniesie korzyść w ciągu roku-dwóch to modernizacja tego co mamy. Na przykład program Kruk jest dosyć kosztowny i na pewno nie skończy się szybko. Za to mamy trochę Mi-24 których głównym problemem jest to, że części zamienne pochodzą z rosji ale gdyby tak nawiązać współprace z Motor-Sicz, można by było zremotoryzować śmigłowce w oparciu o Polskie zakłady i ukraińskie silniki-części, dodatkowo wymienić awionikę na zachodnią jak to zrobiono w MIG-ach i zintegrować z nowoczesnym uzbrojeniem przeciwpancernym np. ukraińskim (niekierowane pociski produkujemy sami) i niskim kosztem mamy śmigłowiec który spokojnie może poczekać na Kruka co najmniej 15 lat. Można kontynuować modernizacje MIG-ów dodając nowoczesny zasobnik (np. SABa) i pozyskując nowoczesne uzbrojenie np. w kooperacji z Ukrainą. Kolejną możliwością jest nabycie używanego sprzętu ale trzeba to robić bardzo ostrożnie bo można się nieźle w kopać (np. OHP) i tylko w odniesieniu do wybranych pozycji których produkcja była by w tej chwili nieadekwatna. Na przykład BWP-1 jest już złomem a program Borsuk jest opóźniony i nie należy się spodziewać go szybko. Można by było pozyskać trochę używanych np. CV90 jak to zrobili Łotysze i załatać chociaż część dziury. Wtedy spokojnie można by było poczekać na Borsuka a gdy już go wprowadzimy CV90 przekazać do wojsk drugorzutowych. Dużo można zrobić ale mam wrażenie, że myślenia w perspektywie tylko 2-3 lat było aż zbyt dużo w MON w ostatnich latach. Należałoby z tym skończyć.

    1. zLoad

      Sporo racji ALE. Po pierwsze trzeba zaczac zatrzymac wyplyw pieniedzy z kraju. Jesli wydam 100 zlotych na obcy sprzet to tych pieniedzy juz nie zobacze. Jesli je wydam na rodzimy przemysl zbrojeniowy to jego pracownicy wydadza je w polskich sklepach, parkach rozrywki, kinach, lekarzy itp. TO jest najgoretszy problem, zatrzymanie wyplywu pieniadza z kraju. Co do projektow dlugoletnich, na nich wlasnie sa NAJWIEKSZE korzysci. A co do grzebania sie w starym nie naszym sprzecie to tylko w bardzo ograniczonym stopniu. Nie ma co patrzec na Rosje, niech wydaja ile chce , my sie nie spieszmy. Amerykanie nam dali znac zebysmy wlasnie ine dzialali w pospiechu tylko rozwijali wlasne technologie. A z sabotazysta do ktorego piszesz nie ma co rozmawiac, on ma wlasne interesy.

  6. Darnok

    Widziałbym się ew. wśród naukowców, gdybym był zdrowy, a nie jestem (dodam: na ciele, nie na umyśle:)... Ale jeśli wśród polityków, czy generałów byłyby wybitne jednostki, to kilkaset miejsc dla nich z pewnością powinno się znaleźć. Dla większości zostanie niestety powierzchnia. - nie my urządziliśmy tak ten świat, frustraci muszą mieć pretensje do "wujków", którzy kiedyś obradowali w Jałcie, a dziś siedzą w Moskwie lub Waszyngtonie. I to jest główny problem: jak szaremu, prostemu człowiekowi (których jest większość) wyjaśnić, że wszyscy bezpieczni być nie mogą, że silna armia w naszym położeniu którą finansują z podatków, jeśli już dojdzie co do czego, to i tak będzie mięchem, które nikogo nie odstraszy, niczemu nie zapobiegnie i tym bardziej niczego nie wygra. Jak wyjaśnić ludziom z lewicowym odchyleniem, że jednak jakaś gradacja w społeczeństwie być musi, ktoś zawsze jest zdrowszy, inteligentniejszy, ktoś ma większe doświadczenie w jakiejś dziedzinie (nie muszą to być przedstawiciele tzw. "elit", albo ludzie "przy kasie", to może być p. Henio spod spożywczaka - ale obiektywnie musi spełniać jakieś kryterium). Najlepsi muszą przeżyć albo po polskości zostanie wspomnienie (czytaj: atomowy opad). Takie uświadomienie społeczeństwa byłoby skrajnie trudne w dzisiejszych warunkach, kiedy spora część społeczeństwa nie widzi długu publicznego, nie orientuje się w podstawowych mechanizmach władzy, chłonie papkę z tv i liczy że zawsze będzie czynna Biedronka. Uświadomienie społeczeństwa byłoby trudniejsze niż wybudowanie miasteczka 200 metrów pod Bieszczadami czy Górami Świętokrzyskimi. ;-| Dlatego najlepszym rozwiązaniem byłaby loteria z utajonymi wynikami, a w czasie "W' pół godziny-godzina na dodarcie do punktu zbornego wylosowanych... kto się nie stawi, ma pecha.

  7. m

    Cenie opinie p. Grajewskiego i zawsze chętnie przysłuchuję się czy to jego wystąpieniom, czy też dyskusje z jego udziałem. Posiada on rozległą wiedzę historyczną i politologiczną, jest także oficerem rezerwy (artylerzystą). Niemniej nie ze wszystkimi jego ocenami, tutaj wskazanymi się zgadzam. Chodzi mi o dwie kwestie: Marynarkę Wojenną i podniesienie liczby związków taktycznych. Po pierwsze uważam, że o ile nie napotka to trudności finansowych należy zbudować 6 korwet i 3 OP dla MW (te ostatnie niekoniecznie z pociskami manewrującymi, których tańszą alternatywą będą zestawy "Homar"). Ta liczba okrętów to minimum, jakie MW powinna mieć, choć OP na czas wojny powinien być dyon z 6 jednostkami. W wojskach lądowych należy najpierw skompletować stany osobowe do 100-110 %, następnie je usprzętowić i uzbroić tak nowocześnie, jak tylko stać państwo. Równolegle należy optymalizować struktury, nie tylko dowodzenia, ale i związków taktycznych i operacyjnych (np. przemyśleć działania aeromobilne i odwód śmiglaków szturmowych, wzmocnić siły rozpoznawcze w dywizjach itp.). Dopiero gdy osiągniemy zadowalający stan w/w zagadnieniach i będziemy mieć środki, należy tworzyć nowe brygady, których moim zdaniem w wojskach operacyjnych powinno przybyć jeszcze przynajmniej 2 (przynajmniej lekkie, ale za to zasobne w środki ppanc.) i 2 brygady pancerne lub zmechanizowane w rezerwie (do rozwinięcia na czas wojny - nawet w oparciu o wybrane egzemplarze starych wzorów sprzętu tj. T-72, BWP-1 itd.). Wielka szkoda, ze PiS nie sięgnął po Szeremietiewa, choćby tylko jako doradcę szefa MON, bo to człowiek doskonale zorientowany, z dużym zasobem wiedzy i też oficer rezerwy.

    1. Noc luster

      Szeremietiew to człowiek KPN. Prędzej pustynia błędowska zakwitnie fiołkami niż sobie zapomną z Macierewiczem lustrację i nocną zmianę.

    2. loko

      "Posiada on rozległą wiedzę historyczną i politologiczną, jest także oficerem rezerwy (artylerzystą)." A czy może pan wyjaśnić, jakie to ma znaczenie dla współczesnych potrzeb wojska polskiego? Zwłaszcza znajomość artylerii z lat 80. XXw.

    3. zLoad

      Zastanow sie czy warto cenic osobe ktora chce jak najszybciej wydac jak najwiecej pieniedzy polskiego podatnika na obcy sprzet , o ktorym nic nie wiemy.

  8. kowalski

    Może rację ma PŻvG, twierdząc, że na obecną niepewną chwilę podstawowe znaczenie ma czynnik czasu oraz ilości uzbrojenia. Jeśli tak jest rzeczywiście, to w najbliższych latach zakup śmigłowców nieszturmowych mija się z celem. Już tylko rezygnacja z Caracali za 13,5 mld zł dałaby możliwość pilnego zakupu, w ciągu 1-2 lat, 32 EF Tr.1 z Hiszpanii i Włoch (c. 6 mld), 16 FV z AESA (c. 5,5 mld) i śmigłowców: zamiast 50 carcali 50 lekkich SW4 oraz 16 W3. A to już czyni różnicę w potencjale obronnym.

    1. zLoad

      sabotazysta, chce zebysmy jak najszybciej wydali jak najwiecej kasy. Wie ze racjonalnosc tego co zaplanowalo PO jest zerowa. Jak by moj plan wisial na wlosku, robilbym tak samo jak on

    2. teer

      I rozbitków z Morza Bałtyckiego czym będziesz ratował? Czym będziesz zwalczał okręty podwodne? Czym będziesz ratował ludność w razie powodzi? Czym będziesz transportował oddziały aeromobilne? Czym będziesz wykonywał misje CSAR (odzyskiwania z terenu wroga zestrzelonych pilotów). Chcesz dać zarobić Włochom kupując przestarzały sprzęt którego nie chcą modernizować o słabych parametrach lotnych, bez perspektyw modernizacyjnych (W3 Sokół) i maszynę o znikomym udźwigu która nadaje się jedynie do szkolenia (SW4). Po co polska armia ma kupować nieperspektywiczny sprzęt którego ma już aż nadto? Bo tak sobie wymyślili związkowcy z włoskiej fabryki w Świdniku?

  9. Darnok

    Panu "profesorowi" i jemu podobnym przydałby się jednak jakiś kursik geopolityki. Może zdaliby sobie sprawę, że Polska nie jest centrum czegokolwiek. Jesteśmy skolonizowanym peryferium, wydrenowanym z zasobów, ze starzejącą się, skłóconą populacją, szprycowaną mitami o pięknych porażkach i pomocy opatrzności. Dlatego nikt nie będzie o nas i za nas się bił, bo to nie leży w niczyim żywotnym interesie, nie ma też u nas strategicznych zasobów dla potencjalnego agresora. Tymczasem p. "profesor" i jemy podobni ciągle myślą albo w kategoriach XIX-XX wiecznych (inwazja i zajęcie terytorium) albo porównują Polskę z Ukrainą i wierzą, że ktoś nas zaatakuje hybrydowo. Ruskiej mniejszości jednak u nas nie ma, nie ma skupisk ludności na peryferiach, a bez infrastruktury Trójmiasta czy Białegostoku możemy się obyć, więc po co ZBiR ma je zajmować. Zdecydowanie też nie traktuje się Polski jako części "ruskiego mira"... Jeśli więc nastanie czas "W' z naszym udziałem, będzie to wojna globalna, zainicjowana być może gdzieś po drugiej stronie świata, trwająca względnie krótko. W wyniku takiej wojny runie system gospodarczy, wszelkie wyświechtane hasła o wolności, wartościach, demokracji, tolerancji itp. To będzie czas upadku sojuszy polityczno-militarnych i czas walki o przetrwanie. Ew. zwycięzca takiej wojny (jeśli w ogóle ktoś wygra) zastanie świat w ruinie, jakiej historia nie znała. Z pewnością oberwiemy i my, pytanie tylko w jakim stopniu. Więc dlatego jedyna rozsądna myśl, jedyny cel to za wszelką cenę przetrwać jako naród (odrobinę o to zahaczył "profesor", co mnie pozytywnie zaskakuje, mówiąc o żywotności dowództwa). Cel ten powinien być priorytetowy dla naszej armii i w ogóle całego społeczeństwa. W wypadku konfliktu, o którym pisze, jedynym zadaniem państwa winno stać się zabezpieczenie biologicznego przetrwania jak największej części społeczeństwa oraz polskiego dziedzictwa kulturowego, abyśmy "po zagładzie" odżyli jako Polacy. Do tego powinien główny wysiłek państwa zmierzać. Zamiast więc inwestować ogromne środki w starzejącą się broń, która w wypadku "W" co najwyżej opóźni atak lub pozwoli odeprzeć pierwsze ciosy, albo zamiast ściągać tu obce wojska, które nie zapobiegną wojnie, ale na pewno ściągną dodatkowe głowice nad Polskę, lepiej inwestować w schrony atomowe dla ludności, podziemne kompleksy infrastrukturalne z magazynami niezbędnych zasobów oraz wspierać ośrodki polonijne we względnie bezpiecznych miejscach na Ziemi itp. To powinien być nasz cel, bo jako jedyny wydaje się w miarę realny do osiągnięcia, choć oczywiście horrendalnie drogi (bo skuteczna obrona przed atakiem, ani zwycięstwo nad krajem takim jak Rosja jest nierealne w naszym położeniu i to bez względu na zainwestowane środki). Trzeba sobie jasno powiedzieć - choć zabrzmi okrutnie - że milion-dwa miliony Polaków, zdrowych i bezpiecznych, przygotowanych i dysponujących środkami odbudowy po "W", która niewątpliwie kiedyś nadejdzie, dla interesów narodu i państwa znaczyć będzie więcej niż zmasakrowane uderzeniami atomowi, może kilkunastomilionowe społeczeństwo (w kraju skażonym i bez infrastruktury), złożone z ludzi szczycących się, że próbowali walczyć... Polska ma do realizacji tego celu odpowiedni potencjał w postaci dobrych inżynierów budowlanych, rozwiniętego górnictwa i sektora rolnego, kraj jest stabilny pod względem geologicznym i w miarę równomiernie zaludniony. Kilkadziesiąt mld PLN a infrastruktura i odpowiedni system powstaną w oparciu o nasze siły, a potem już tylko szkolenia z PO i loteria decydująca - jak w jednym z filmów - kto biegnie pod ziemie, a kto zostaje na powierzchni. Takie moje, futurystyczno-apokaliptyczno-socjologiczne przemyślenia. K> //poza tym pomysł uzbrojenia społeczeństwa w lekką broń i np. ręczne systemy ppanc i plot jest jak najbardziej słuszny//...

    1. Rafal

      Ja bym Panu radził iść do biblioteki lub księgarni i zaopatrzyć się książki profesora, o geopolityce napisał ich kilka. Jego scenariusz konfliktu na Ukrainie opisany kilka lat temu w jednej z nich potwierdził się w100% Na koniec odniosę się do Pana argumentacji, proszę sobie wyobrazić że istnieją na świecie państwa a jedno takie właśnie z nami graniczy które nie potrzebują nowych zasobów. Pana zdaniem o to toczyły się wojny co oczywiście jest nieprawdą. Dla tego państwa istotne jest choćby to by nie powstał blisko niego żaden silny sąsiad i zrobi wszystko by do tego niedopuścić. Rosja nie potrzebuje zajmować i okupować Polski wystarczy że zniszczy nam infrastrukturę i cofnie nas w efekcie o jakieś 40lat wstecz w rozwoju. Skutki tego powinny być oczywiste dla każdego. Musimy być wystarczająco silni militarne by nikomu nie przyszło to do głowy jednym z takich najistotniejszych elementów jest system obrony przeciwrakietowej, dlatego Patriot potrzebny jest teraz a nie za 15lat.

    2. polgj7

      Zapewne ty widzisz się wśród tych 2 mln , wśród generałów , polityków i bogatych polaków

  10. Drzewica

    Taki stan to wynik dywersyjnych działań ludzi wrogich polskości i Polakom! Sytuacja rezerw możliwych do mobilizacji w wymiarze tylko 10 tysięcy ludzi to obezwładnienie naszego kraju, pytanie w jakim celu tego dokonano? Niemożliwe by ktoś nieświadomie tak zniszczył obronę kraju! Gdzie były służby? Komu służyło BBN i gen. Koziej? Kto nam odpowie na to?

    1. zLoad

      No jak sabotowane w kraju bylo wszystko to czemu z armia miano by sie obejsc inaczej?

  11. Spartakus

    Mając odpowiednio uzbrojoną i wyposarzoną flotę , można nie tylko chronić szlaków i podejść do portów oraz Polskiego wybrzeża ale również stworzyć tarczę przeciwlotniczą i przeciwrakietową dla Polski północej oraz dla takich aglomeracji jak Trójmiasto i Szczecin , zbudowaliśmy gazoport LNG , który może zapewnić 1/3 dostaw gazu dla Polski , w Gdańsku mamy nafto port . Flota wojenna nie będzie tylko „demonstrowała banderę na morzach i oceanach” ale również chroniła trzeba jej tylko stworzyć takie możliwości . Odpowiednia demonstracjja możliwości i siły militarnej jest jak najbardziej wskazana , bo zapobiega ewentualnym konfliktom . Pozdrawiam autora w/w artykułu .

    1. czytelnikokazjonalny

      Znaczy VI flotę amerykańską ściągnąć na Bałtyk?

    2. Jakitaki

      W tej sadzawce zwanej dla zmylenia przeciwnika morzem, ta nasza wspaniała flota nie przetrwa 3 dni. Jedynym sensowym ruchem będzie jej ewakuacja (patrz 1939 r.). Flota nie jest nam potrzebna bo morze bałtyckie jest zwyczajnie za małe jak na możliwości potencjalnego agresora i wspołczesnej broni - nie ma się gdzie ukryć. Zdecydowanie bardziej potrzebujemy kolejnych morskich dywizjonów rakietowych do obrony wybrzeża i systemów plot.

    3. PieczonaPrażynkaOST2008

      Współpraca sojusznicza w ramach NATO marynarki i floty handlowej na CAŁEJ KULI ZIEMSKIEJ. Ruskie mieli wywiad globalny już przed II wojną światową. Rusie mają rakiety atomowe w swej flocie. Na co tu czekać ?

  12. Zdegusto

    Wydawanie pieniedzy na duze jednostki nawodne, oslabia tylko nasze zdolnosci obronne, jak bedzie W to wszystko co plywa bedzie pod woda... Teraz potrzebujemy sie bronic przed dywersja ale te czaple i merliny to tylko strata pieniedzy, w razie wojny zaden tankowiec z Arabii albo gazowiec z Kataru tutaj nie przyplynie, opowiesci o piratach to zostawcie Johny'emu Deppowi. Nie sadze abysmy tak bardzo Rosji byli niepotrzebni, w lupkach ciagle ktos wierci, gaz juz plynie, przy tej cenie ropy stada milionerow z Usa sie nie zjezdzaja ale pomalu za nasze pieniadze , dziurka do dziurki..... W wojne z R mozemy zreszta zostac wciagnieci, Nato to nie tylko korzysci ale i zobowiazania, mniejszosc na Lotwie jest spora, w Estonii troche tez, nawet na Wilenszczyznie jest prawie tyle Rosjan co Polakow, apetyt na korytarz do Kaliningradu jest podobnie jak naszych politykow na prometejskosc.... Ciagle o Patriotach mowicie, Narew ze niby nie wazna bo punktowo broni ale przeciez rakiety o mniejszym zasiegu to mozna ich wiecej kupic, co z tego ze kupimy Wisle i cala pojdzie na pozorne cele w pierwszych paru godzinach? Amerykanie mieli miliard u nas wydac na rozbudowe bazy w Lasku, moze trzeba im bylo powiedziec ze beton to my sami wylejemy a oni moze ten miliard niech wydadza na baterie Thaada albo chociaz Patriota zeby ja tu na stale postawic na szybko. Mam nadzieje ze w te dwa lata zdazymy chociaz kilkaset najlepszych pociskow podkalibrowych do leo dokupic....Na szybko to moze tez moznaby wiecej Nsm ow zamiast homara kupic skoro ten opozniony cele ladowe ponoc moze razic, zasieg podobny,F-16 troche moze dokupic no i gdzies w innej bazie je ulokowac , Dol-e zaczac cwiczyc na efach? Raki i Kraby tluc, gdzie ta amunicja precyzyjna? Szkoda kasy na duze drony, podswietlacze laserowe na mniejszych powiesic niechwskazuja cele dla amunicji Rakow i Krabow. Opowiesci o powszechnym dostepie do broni to strata czasu, od tego tylko bandytyzm wzrosnie, powszechne powinno byc przeszkolenie, chocby w minimalnym stopniu, ile czasu potrzeba zeby kalacha sie nauczyc obslugiwac i celnie strzelac? No i audyt zrobic, gdzies czytalem ze w 2006 w naszych magazynach bylo 2.5 milionow szt Kalasznikowow, ciekawe czy nadal tam sa.....

    1. zLoad

      A widzisz , a ja uważam ze trzeba od razu inwestowac w okrety podwodne o napedzie atomowym. Takie które bedą mogły pływać długo w zanurzeniu a tym samym szachować wszystkie kraje na świecie. I wtedy byśmy byli w pełni bezpieczni. Odwetu za jakąkolwiek próbe napasci baliby się wszyscy. I rozmowy o Smoleńsku by byly inne. Czy wyobrazacie sobie lądowanie na tym polu kartofli w Smolensku Air force one?

    2. Sir Galahad

      Amerykanie będą tu co najwyżej "rotacyjnie". Przestańcie się łudzić. To, że tak skromnie angażowali się w Syrii (choć pomogli obronić Kobane swoim lotnictwem) to nie jest przypadek. I nowy prezydent tego nie zmieni. Nie chcą być zakładnikiem swoich mniejszych sojuszników, bo mają ogromne wyzwanie na Pacyfiku. I tam działają i tam idą koszty. Air Sea Battle.

  13. zLoad

    Francuski prezydent Holland, dzisiaj mowil ,ze trzeba dbac o przyrode. Oczywistym jest ze wie , ze ktorys z krajow zamierza rozwijac bron atomowa i ja testowac. On wie, ze oni juz maja. Do kogo apelowal o nie opracowywanie tych rozwiazan? Mam nadzieje ze nas.

  14. racjus

    Zauważyłem różne głosy na forum od pesymizmu (i tak nie mamy szans w przypadku agresji rosyjskiej) po skrajny optymizm (partyzantka i wszyscy pod broń) a także tezy, że Rosjanie nas nie zaatakują. Sytuacja nie jest taka zła. Rosja to rozległy kraj otoczony potencjalnymi wrogami, nigdy nie może sobie pozwolić na atak wszystkimi siłami. Poza tym przerzut sił z odległych okręgów trwa. Partyzantka jest złym pomysłem (pisałem o tym kilka razy poniżej). Faktycznie w otwartej wojnie zwłaszcza przez dłuższy okres bylibyśmy bez szans. Natomiast dzięki silnej i nowoczesnej armii możemy zniechęcić potencjalnego agresora. Wystarczy, że potencjalna agresja kosztowałaby 25% samolotów i większość nowoczesnych czołgów. Będzie po prostu nieopłacalna. Z takiej wojny agresor wyjdzie bardzo osłabiony. Rosja zdaje sobie sprawę ile kosztuje kupno nowego sprzętu i ile to trwa. Natomiast oczywiście nie wiemy czy nastąpi potencjalny atak ale warto być na niego przygotowanym. Zapobiegnięcie mu będzie i tak znacznie tańsze niż wojna. Po drugie z oczywistych względów rozpatrujemy scenariusz agresji ze wschodu. Jednakże nie ma to takiego znaczenia, ponieważ jeśli zbudujemy nowoczesną silną armie zdolną stawić czoła rosyjskiej, będzie ona mogła się zmierzyć z każdym przeciwnikiem. Nie ważne skąd nadejdzie to, myślenie bardzo długoterminowe.

    1. zLoad

      Domyslam sie skrajny optymizm odnosi sie do mnie. Mi nie chodzi o obrone kraju (po czesci tez) ale o to zeby w Polsce mozna bylo zyc komfortowo w oparciu na wzajemnym szacunku wszystkich obywateli. I byciu powaznie traktowanymi przez wlasnych urzednikow.

  15. say69mat

    @def24pl: Żurawski vel Grajewski:: Odwołam się do przykładu z II wojny światowej – rywalizacji licznych sowieckich czołgów T-34 z pojazdami niemieckimi, przewyższającymi je jakościowo, ale kosztownymi, i znacznie mniej licznymi. Innymi słowy - czy można drogą, nieliczną bronią własną tej samej kategorii zwalczać tańszą, liczniejszą broń nieprzyjaciela i wygrać taki wyścig? say69mat: Przyjacielu, jakie to straty ludzkie ponosiły radzieckie jednostki pancerne aby odnieść zwycięstwo???

    1. zLoad

      Zgadzam sie , opracowac infrastrukture do budowy duzej ilosci naszych rodzimych czolgow (zamrozona ,modernizowana,ukryta) Tak zeby mozna ja bylo odpalic w ciagu paru dni do produkcji jak najwiekszej ilosci sprzetu. To tez jest jakis pomysl. Przy obecnych technologiach budowy i ochrony (ocieplenie, elektronika ktora zabezpieczy wszystko) koszty utrzymania bylyby minimalne.

    2. racjus

      Zgadzam się. Musimy pamiętać, że nie mamy gigantycznych zasobów ludzkich więc niejako z automatu musimy postawić na jakość.

    3. Przemo

      Słusznie Say69mat, dodajmy do tego kłopoty demograficzne jakie ma Rosja, znacznie większe niż Polska. Jeszcze 10, 20 lat i nie będzie miał kto walczyć w rosyjskiej armii. Obecna sytuacja ekonomiczna jeszcze pogłębi demograficzne problemy Rosji. Biorąc pod uwagę sytuację demograficzną w Rosji, Rosja sobie nie może pozwolić na wojnę na wyniszczenie. Rosja musi stawiać na jakość nie na ilość i decydenci w Rosji o tym wiedzą. Ilość elitarnych wojsk powietrznodesantowych ma zostać podwojona. Postępuje uzawodowienie wojska. Kupowane są systemy uzbrojenia które są naprawdę dobre jak choćby Su-35s.

  16. marek!

    nie doczytalem art. do konca....:( nie uwazam sie za swietego, ale pare osob kiedys mnie posluchalo i zdaje sie, ze nie zaluja..... uwazam, ze nalezy jak najszybciej zakupic mozliwie najnowoczesniejszy sprzet od swiatowej czolowki, przez to zyskamy jakies 20 lat spokoju.... "olac" polski przemysl, a raczej jego wyroby, bo bedziemy z reka w nocniku..... nie bawic sie w przetargi i inne administracyjne gierki...... zanim cokolwiek pozyskamy - solidnie sprawdzic to w naszych poligonowych warunkach..... stworzyc w koncu konkretna doktryne obronna..... "podwiesic" sie pod tworzenie nowych "zabawek" wraz z np LM, Airbusem, AW, w miare naszych mozliwosci.... podniesc max. poziom wyszkolenia..... za pomoca pospolitego ruszenia, "kalach w kazdym domu" i partyzantka, Polski nie obronimy..... wstyd, zeby MW Nigerii i dzierzawa samolotow transportowych, ewakulacja polskich obywateli, czy dane wywiadowcze pozyskiwac "last minute" i "after fire"...... podpisac z sojusznikami umowy, umozliwiajace mobilnosc naszych SZ......bez zagrozenia internowaniem.... np bazy morskie w Norwegii, czy lotniska.... UMIEJETNIE WYKORZYSTAC potencjal i energie Armii Krajowej..... zanim mnie "wyminusujecie" lepiej dopiszcie nast punkty...... i mam nadzieje, ze RAZEM zrobimy dodatkowa "sciage" dla decydentow...... pamietajmy tez, ze zolnierz nie jest zapchajdziura, miesem armatnim, czy pionkiem bez znaczenia....

    1. say69mat

      Paradoks COP, wybudowany kosztem poważnych wyrzeczeń. A najbardziej na materializacji, tej koncepcji przemysłu obronnego, skorzystali ... Niemcy. Stąd najpierw należy kupić - najlepszy z dostępnych - system uzbrojenia, następnie dokonać transfer technologii, niezbędnej do zapewnienia elementarnego funkcjonowania systemu. I dopiero wtedy, kupować licencję na produkcję danego systemu uzbrojenia. Przecież, niezależnie czy patrzymy na Japonię, Turcję czy Koreę. Obowiązuje identyczny proces kapitalizacji technicznej i technologicznej potencjału przemysłu obronnego, opartego o produkcję licencyjną. Inny sposób budowania zdolności bojowej armii w oparciu li tylko o potencjał narodowego przemysłu obronnego. Przypomina realizację polityki demograficznej, poprzez ręczne dziurawienie ... prezerwatyw.

  17. rolnikZpola

    A ja mam takie marzenie , że ktoś przyjdzie i zamrozi przywileje emerytalne (40 MLD) , zamrozi odliczenia z VAT (40 MLD), zamrozi wydatki biurokratów na niepotrzebne rzeczy i w ten sposób znajdzie 100 MLD zł w ciągu roku i przeznaczy to na jak najszybszy zakup bez przetargu tylko wysyłamy pieniążki i czekamy na dostawę 64 wyrzutni kołowych Tomahawk (2 Mld zł) z konwencjonalnymi rakietami o zasięgu 2000 km 64 samolotów KT-50 Golden Eagle w miejsce Su (7,7 Mld zł) , Suki możemy dać Litwinom i Łotyszom 32 samoloty F-15 Silent Eagle w miejsce Migów (13,5 Mld zł) , Migi można trzymać w zapasie i do treningów 64 śmigłowce MH-47 Chinook (10 Mld zł) Modernizacja posiadanych F-16 do wersji Viper (6 Mld zł) 64 śmigłowce AH-64 Apache (15,5 Mld zł) - było by to doskonałym uzupełnieniem do obecnego braku porządnych czołgów 4 samoloty transportowe C-17 (3,5 Mld zł) za pozostałe 40 Mld zł kupujemy Meads z wymogiem dostawy nawet tymczasowo obecnego Patriota i tyle w ciągu jednego roku.

    1. oko

      Bije z tego komentarza kompletną ignorancją ws. ekonomii (zamrożenie odliczenia VAT???) i podstawowych faktów (lądowe Tomahawki nie istnieją od ponad 30-tu lat i istnieć nie mogą, zgodnie z traktatem INF).

    2. zLoad

      Zartujesz sobie? Wyjmujesz pieniadze z gospodarki zeby je wyslac na zachod, na zakup sprzetu co do ktorego nie mamy pewnosci czy dziala. Te pieniadze musza dla nas zarobic nasi eksporterzy inaczej nie bedzie srodkow na rope i gaz. Slaby pomysl.

  18. kkjghf

    Obrona Terytorialna to dodatkowa formacja którą łatwiej podporządkować politycznie (coś jak Chavez w Wenezueli), mało użyteczna przeciwko agresorowi, OT nie będzie służyło obronie przeciwko wrogom zewnętrznym

  19. Quant

    Ostatnio pojawiła się moda na Obronę Terytorialną wszysy uznają, że to złoty środek do naszego bezpieczeństwa. Postawię się w roli adwokata diabła i napiszę co ja bym zrobił w przypadku zajęcia danego kraju i pojawienia się OT- armia pokonanego nie istnieje i jego OPL też nie istnieje. Niebo moje- bombarduje codziennie infrastrukturę, wodociągi, elektrownie, gazociągi, kolej, mosty, nadajeniki tel. kom, wiadukty, drogi autostrady, centra handlowe, itp.- niszcze wszystko co ma wartość. OT lata z kałachami a ja latam nad nimi, ich infrastruktura zostaje zniszczona całkowicie, system dystrybucji dóbr nie istnieje, brak żywności, leków, wody,internetu, komunikacji- społeczeństwo zaczyna mieć dość. Kiedy sytuacja się uspokaja daję kredyty na odbudowę kraju ale to kredyty... Jeżeli ci Panowie jak Vel Grajewski myślą sobie, że OT to złoty środek to niech się zastanowią drugi raz. Ostatnio w TVP był program o dzisiejszej Czeczenii, były wywiady i ludzie opowiadali jak przez kilka miesięcy mieli naloty dzień w dzień, wszystko zostało zniszczone, nie było niczego do kupienia, wszystko w gruzach, ludzie żyli tylko z ogródków działkowych a noce w piwnicach. Po kilku latach mieli dość i dziś mówią, że to nie miało sensu. Polskę może uratować, dobra dyplomacja ( ta niestety na przestrzeni dziejów zawsze zawodziła) i systematyczne inwestowanie w systemy kupowane na licencjach z produkcją u nas. Przemysł Zbrojeniowy najwcześniej będziemy mieli za 20-30 lat ale pod warunkiem gdybyśmy dziś opracowali konkretny program i wszystkie rzady by go utrzymywały. Zobaczcie na Koreę Płd. -kiedyś kupowali na licencjach a dziś zaczynają produkować swój sprzęt. Przykładem jest KSS-III, wcześniejsze modele były na licencji a te okręty będą całkowicie Koreańskie, to samo z K2, K9 itp.

    1. zLoad

      Po co niszczyć coś co ma wartość? Odbudowa to są koszty. Chyba że jakiś kraj czuje potrzebę zeby zrównać z ziemią jakis obszar - NIE SNUJĄC PLANÓW O ZAJĘCIU GO hehhee Bo co zrobi z niego swoją kolonie w której niewolnicy bedą pracować bez wody i prądu? Ich wydajność byłaby ZNIKOMA.

    2. Geoffrey

      Już widzę jak siły okupacyjne latają sobie codziennie nad zajętym już terytorium bombowcami których godzina lotu kosztuje 30 000 dolarów, a precyzyjna bomba 100 000. To właśnie okupacja obcego terytorium ( Irak, Afganistan) nadwyrężyła siły USA i całego Zachodu, który ma zasoby gospodarcze nieporównywalnie większe od naszego "potencjalnego wroga". Wojna kosztuje. I właśnie wzrost kosztów koniecznych do zdobycia i okupacji Polski może być decydującym czynnikiem zniechęcającym do ataku. Szczególnie przy obecnej słabości polskiej armii.

  20. autor komentarza

    Mobilizacja armii zawodowej - przecież to oksymoron... I to najlepiej ukazuje stan bezpieczeństwa naszego kraju, oraz stan umysłowy decydentów, którzy tę sprzeczność wymyślili.

    1. Zdzich

      Można kogoś zmobilizować do lepszej pracy.

    2. zLoad

      Dokladnie. Ludzie decydujacy w imieniu podatnikow o naszym bezpieczenstwie sa w rzeczywistosci alternatywnej badz "dorabiaja na boku"

  21. Borygo

    Czytałem wszystkie opinie z zainteresowaniem ale jedno wam umknęło że te wszystkie środki są nie wystarczające w obliczu ataku na Rosję pytanie kto będzie bronić naszego wspaniałego kraju??? większość młodych wyjechało za granicą za chlebem i wątpię czy będą walczyć jedyne rozwiązanie to tajny program atomowy nie zważając na środki finansowe dobrym przykładem Ukraina .

    1. zLoad

      Tajny program atomowy - już mi się podoba. Mamy chyba miejsce do badań w Szczyrku czy gdzieś tam. Mówię TAK! :) Francuzi swoje testowali na morzu. Niestety, przyroda będzie musiala przetrwac kolejne testy. Jak naukowcy bedą kompetentni to próbnych eksplozji nie będzie duzo.

  22. peter

    Sami mądrale na tym forum a nadal nie otrzymałem konkretnej odpowiedzi. Ponawiam pytanie: NA CZYM MA POLEGAĆ ASYMETRYCZNA ODPOWIEDŹ NA ISKANDERY? Oprócz tego , że wystawimy w ich kierunku "gołą klatę"....

    1. zLoad

      Zgadzam się. Jesteśmy bezbronni i nic nie możemy. Niemcy o tym wiedza.Amerykanie tez. Rosjanie moga sie domyslac. To wplywa na calutka polityke zagraniczna naszego kraju. Potrzeba RADYKALNYCH ale przede wszystkim przemyslanych rozwiazan. Glównie prawnych. Na finansowe nas nie stac w az takim stopniu jakie mamy potrzeby. Jesli w artykule padly slowa jakie piszesz to szkoda czasu na czytanie tego. Ladnymi slowami ine zmienimy otarczajacej nas rzeczywistosci.

    2. Chris

      Odpowiedź brzmi "na niczym". Obrona przeciwlotnicza (antybalistyczna) jest na zachód od Odry. "Matkę możecie pożegnać machaniem ręki z tarasu. Najbliższy taras we Wrocławiu". My jesteśmy goli i bosi, chyba że z AK-47 będziemy do Iskanderów walić...

    3. 123spark

      Asymetryczna odpowiedź oznacza zamiast próby zniszczenia w locie wszystkich Iskanderów - odpowiedź ofensywną. Jak wiadomo nie damy rady zniwelować przewagi ilościowej, należy więc uderzyć siłami rakietowymi (jak będziemy je mieli) w cele wrażliwe, na zapleczu wroga. Posiadając pociski manewrujące dajemy komunikat: "zaatakujcie nas, to macie jak w banku automatyczne bombardowanie rafinerii, elektrowni, zapór wodnych, ujęć wody itd." Inaczej nie da się przeciwstawić takiej przewadze ilościowej. Przeciwnik musi rozważyć czy mu sie to opłaca, i czy zysk polityczny związany z atakiem zrekompensuje straty, głównie finansowe, powstałe na skutek takiej odpowiedzi, a wbrew pozorom mogą być one kolosalne i liczone w miliardach euro. Wystarczy wyobrazić sobie co stałoby się po zniszczeniu zapory wodnej na dużej rzece, gigantyczne wymierne straty, wysokie koszty odbudowy i naprawy zniszczonych instalacji, długi czas powrotu do stanu sprzed ataku. Oczywiście odpowiedź wymuszałaby również działania destrukcyjne nieprzyjaciela na naszym terenie, ale strat własnych taka odpowiedź przecież nie naprawi i nieprzyjaciel musi kalkulować, czy mu się ten atak opłaci czy jednak może nie. Z zaporą wodną to tylko przykład. Można pokusić się o więcej takich spekulacji odnośnie bolesnych i skutecznie zniechęcających przeciwnika celów. To się nazywa równowaga strachu, i właśnie dlatego jeszcze nie poumieraliśmy na chorobę popromienną w wyniku wojny nuklearnej między USA i ZSRS.

  23. Krzysiek

    Powinniśmy zacząć myśleć przyszłościowo. Według mnie Wisła od Francji w zamian rakiety manewrujące do OP. OP SAAB A26, być może Gripeny zamiast SU do przemyślenia KARL GUSTAW SAAB ma małe AWAKS-y itp.montowane na zwykłych samolotach Wejść w ścisłą współpracę MBDA + SAAB Zacząć coś myśleć planować długofalowo.

    1. zLoad

      Uzależnianie się od obcych technologii to ma byc myślenie przyszłościowe? W chwili kiedy Francja by została zbombardowana pociskami a głowicami atomowymi zostajemy z ręką w nocniku. Mamy francuska technologie która nie wiadomo co robi, której nie jesteśmy w stanie rozwijać, i z wydaną kupą kasy. Gratuluje pomysłu. Sabotażysci by lepiej tego nie wymyślil. Z takim myśleniem juz zawsze zostaniemy zapleczem taniej sily roboczej dla Europy

  24. magazynier

    Chłopaki , ale was Pan doktor vel Profesor UŁ poruszył. Są dwie opcje: wojna konwencjonalna i na całego. W pierwszej obroną powietrzną i przeciwrakietową zajmują się americanos. My bronimy naszego pięknego kraju na lądzie. A na morzu minujemy co się da, zatoki i redy. Przed wojną wymyślono po to dywizjon kontrtorpedowców i stawiacz min GRYF. Jak nam sie uda z pomocą sojuszników to Rosjanie pójdą na całego. Umarł Maciek!!! Jak nam się nie uda, patrz wyżej. Tylko pokój. Amen.

    1. zLoad

      Tu nie chodzi o obrone naszego kraju zrozum, tu chodzi o to zebysmy bylil liczaca sie sila na Pacyfiku. Zebysmy mieli lotniskowce. Nas nikt nie napadnie. Rosyjskie spoleczenstwo ZDYCHA na naszych oczach. Niemcy sa tak podzielone (w jego spoleczenstwie jest tak wielu muzulmanow ktorzy mogliby chciec przejac kraj) ze nawet nie marza o zadnych podbojach. Oni walcza o zachowanie wlasnej tozsamosci kulturowej. Chiny nei sa traktowane jako potencjalny wróg, a sa smiertelnie niebezpieczni. To jest problem.

    2. Paweł Bochenek

      Ale Gryf nie miał minować własnego wybrzeża tylko zablokować Flotę Bałtycką w Zatoce Fińskiej. To był cały cel naszej floty wg doktryny z lat 30.

  25. peter

    Jestem amatorem w dziedzinie wojska. Niech mi ktoś kumaty wytłumaczy na czym polega odpowiedź "asymetryczna" na Iskandery? Jak mamy je zwalczać? Bez obrony przeciwrakietowej i co ważniejsze przeciwlotniczej ciężko się obronić. Patriot to przede wszystkim system przeciwlotniczy, którego właściwie nie mamy.... Nigdy nie dorównamy Rosji w liczbie samolotów myśliwskich więc chyba Patriot z rakietami przeciwlotniczymi jest najtańszym sposobem zwalczania wrogich samolotów.....

    1. 123spark

      System Patriot jest systemem zabezpieczenia konkretnego obszaru, np budynków, baz, lotnisk. Nie nadaje się do zabezpieczenia terytorium kraju przed zmasowanym atakiem, ponieważ nie jest dookólny, ani usieciowiony. Z tego powodu należy baterie ustawić w konkretnym miejscu przewidując atak z konkretnego kierunku, a mała liczba baterii jaką chcieliśmy zakupić powoduje fizyczną niemożliwość ochrony dużego obszaru. Obrazowo: potencjalny agresor musiałby nam powiedzieć przed atakiem, że właśnie z konkretnych miejsc zamierza wystrzelić w nas pociski a my musielibyśmy te 8 baterii porozstawiać planując tak, aby z tego kierunku zestrzelić jak najwięcej pocisków. To obrazuje bezsens całego kontraktu na Patrioty w naszym przypadku. Ten system jest drogi musielibyśmy kupić 3-4 razy tyle baterii niż zamierzamy, mając je i tak w nieustannej gotowości bojowej, bo w przeciwnym wypadku nieprzyjaciel przełamałby system (za mało rakiet...) Poza tym, jakby na dokładkę... Takiego systemu jak chcieliśmy jeszcze fizycznie jeszcze nie ma (stary radar) i... nie wiadomo czy Amerykanie będą chcieli go stworzyć, bo jak wiadomo zamierzają go zastąpić czymś innym, prawdopodobnie będzie nim coś w rodzaju MEADS.

    2. Oscar

      Już tłumaczę choć Pan Doktor sam nic nie zaproponował, wymyślając te dyrdymały - asymetrycznie możemy więc wysłać nasze Fighting Falcons aby rozpyliły stonkę nad Rosją która zeżre ich ziemniaki i nie będą z czego mieli robić wódki, co z kolei wpłynie na morale żołnierzy i pozwoli nam pokonać agresora którego suszy. Niestety plan może nie wypalić ponieważ Pan Doktor uważa że lepiej kupić broń lekką zamiast obrony przeciwrakietowej więc nasze EFy ze stonką pewnie pozostaną na lotniskach :-((

    3. tagore

      Asymetria to na przykład umieszczenie w pobliżu (np.30 km) granicy z Królewcem kontenerów z pociskami rakietowymi mającymi w zasięgu całość obszaru i mogącymi w ciągu minuty zniszczyć cele wojskowe. Rozwiązanie tanie ,a dla Rosjan niebezpieczne.

Reklama