Reklama

Siły zbrojne

"Zielone ludziki" problemem dla NATO. Artykuł 5 nie wystarczy

Fot. MSG Donald Sparks, SOCEUR Public Affairs/US Army.
Fot. MSG Donald Sparks, SOCEUR Public Affairs/US Army.

Dowódca sił NATO w Europie generał Phillip Breedlove stwierdził, że Sojusz Północnoatlantycki uruchomi mechanizmy obrony kolektywnej w wypadku gdy w jednym z państw członkowskich pojawią się niezidentyfikowani żołnierze, podobnie jak to miało miejsce na Krymie. Wątpliwości budzi jednak stopień przygotowania struktur Sojuszu do odparcia agresji prowadzonej w podobnej formie.

Jak donosi agencja Reutera, generał Breedlove stwierdził jednoznacznie, że NATO odpowie na działania o charakterze wojskowym skierowane przeciwko któremukolwiek z krajów członkowskich, nawet jeżeli będą one prowadzone przez nieoznakowanych żołnierzy, tak jak to miało miejsce na Krymie.  Jednakże, realizacja zobowiązań wynikających z Traktatu Północnoatlantyckiego w takich warunkach może być utrudniona, między innymi ze względu na brak możliwości jednoznacznej identyfikacji zagrożenia.

Niekonwencjonalny charakter zagrożenia

Problem potencjalnej agresji, w której udział brać będą nieoznakowani żołnierze („zielone ludziki”) dotyczy przede wszystkim krajów bałtyckich, w których zamieszkują liczne mniejszości rosyjskojęzyczne. Istnieją obawy, że użycie wrogich sił zbrojnych (w tym specjalnych) przeciwko Litwie, Łotwie czy Estonii mogłoby się odbyć w trakcie zamieszek z udziałem mniejszości. Jednocześnie wyprowadzenie na ulice miast krajowych sił zbrojnych (nie mówiąc już o sojuszniczych) w celu zaprowadzenia porządku mogłoby spotkać się oskarżeniami o łamanie praw człowieka („wojsko przeciwko cywilom”).

Najbardziej niebezpieczna wydaje się właśnie sytuacja, w której działania zielonych ludzików, w tym blokowanie baz wojskowych oraz przejmowanie kontroli nad budynkami rządowymi czy elementami infrastruktury miałyby miejsce się w czasie niepokojów społecznych. Odbywające się demonstracje z pewnością utrudniłyby działania sił zbrojnych i służb porządkowych. Taka sytuacja mogłaby zostać wykorzystana do prowadzenia wojny propagandowej, a w najgorszym wypadku – nawet do zagrożenia otwartym wkroczeniem sił zbrojnych pod pretekstem „ochrony mniejszości”. Należy również spodziewać się podejmowania działań w cyberprzestrzeni, skierowanym przeciwko elementom infrastruktury krytycznej, wojskowym systemom łączności, a także operacji o czysto propagandowym charakterze.

Jak się bronić?

Wydaje się, że kluczem do ograniczenia niebezpieczeństwa związanego z atakiem zielonych ludzików jest podwyższenie gotowości bojowej sił bezpieczeństwa i sił zbrojnych, zarówno w krajach bezpośrednio zagrożonych, jak i we wszystkich państwach członkowskich NATO. Jednocześnie jednak konieczne jest stworzenie odpowiednich mechanizmów reagowania, pozwalających na funkcjonowanie instytucji państwowych w warunkach zagrożenia, włącznie z usankcjonowaniem zakazu zgromadzeń czy drastycznych ograniczeń w przemieszczaniu się, aby móc ograniczyć obszar działań nieoznakowanych żołnierzy. Jest to szczególnie istotne w realiach strefy Schengen i swobody przemieszczania się na obszarze Unii Europejskiej.

Ponadto, niezbędne jest ćwiczenie współdziałania sił bezpieczeństwa i sił zbrojnych (w tym sojuszniczych), biorąc pod uwagę zarówno ryzyko zamieszek i działań zielonych ludzików, jak i otwartego konfliktu zbrojnego. W scenariuszach należy uwzględniać wpływ sytuacji w kraju na środowisko, w jakim muszą operować wojska (np. blokowanie dróg przerzutu sił wzmocnienia przez demonstrantów, czy wzrost natężenia niepokojów społecznych po wprowadzeniu wojsk sojuszniczych). Należy również stworzyć mechanizmy obronne w cyberprzestrzeni, włącznie z umożliwieniem funkcjonowania odpowiednich systemów rozpoznania zagrożeń, także w czasie pokoju.

Co powinno zrobić NATO?

Sojusz Północnoatlantycki powinien być przygotowany na pośrednie i bezpośrednie wsparcie wysiłków państw sojuszniczych w celu ochrony integralności terytorialnej zagrożonych państw. W sytuacji napięcia niezbędne byłoby wydzielenie do dyspozycji sojuszników środków rozpoznania, wywiadu i nadzoru, w celu skokowego zwiększenia świadomości sytuacyjnej zarówno w odniesieniu do wydarzeń wewnątrz kraju, jak i w pobliżu jego granic. Co więcej, należy rozważyć stworzenie mechanizmów wsparcia przez sojusznicze siły specjalne działań skierowanych przeciwko nieoznakowanym żołnierzom. Wiąże się z tym konieczność prawnego uregulowania możliwości działań wojsk sojuszniczych na terytorium państw NATO także w  sytuacji gdy nie są one ukierunkowane przeciwko otwartej (jawnej) agresji zbrojnej któregokolwiek z sąsiadów.

 W celu wsparcia sił bezpieczeństwa może okazać się konieczne wydzielenie środków, jakimi nie dysponują (bądź dysponują w niewystarczającej ilości) zagrożone kraje sojusznicze. Taka sytuacja może dotyczyć między innymi śmigłowców transportowych. Istotne znaczenie ma tutaj szybkość reagowania, aby w możliwie najkrótszym czasie zapewnić zmagającym się z zielonymi ludzikami służbom odpowiedni stopień mobilności. Nie należy jednak zapominać o ryzyku otwartej agresji zbrojnej w celu ochrony mniejszości. To z kolei powoduje konieczność przygotowania planów prowadzenia klasycznej operacji obronnej, i to w warunkach niepokojów społecznych. Istotne znaczenie może tutaj mieć między innymi niedopuszczenie do prowadzenia jakichkolwiek operacji lotniczych przez siły nieprzyjaciela w przestrzeni powietrznej zagrożonych państw, z czym będzie się wiązała konieczność skokowego zwiększenia intensywności działań sojuszniczych sił powietrznych.

Co dalej?

Potencjalne zagrożenie "hybrydową" agresją zbrojną wobec państw Sojuszu Północnoatlantyckiego jest poważne i jak najbardziej uzasadnia podjęcie działań na podstawie artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. W celu umożliwienia efektywnego wypełnienia zobowiązań sojuszniczych konieczne jest jednak stworzenie nowych schematów współdziałania sił zbrojnych i sił bezpieczeństwa, włącznie z wdrożeniem odpowiednich uregulowań prawnych. Należy pamiętać, że wdrożenie skutecznych mechanizmów reagowania na zagrożenia znacząco wzmocni potencjał odstraszania NATO (także wobec zagrożeń o charakterze niekonwencjonalnym) i tym samym zmniejszy prawdopodobieństwo konfrontacji zbrojnej, która mogłaby mieć trudne do przewidzenia skutki, zważywszy na niestabilną sytuację geopolityczną po zakończeniu Zimnej Wojny i skłonność do podejmowania nieprzewidywalnych i ryzykownych działań ze strony Federacji Rosyjskiej.

Reklama

Komentarze (13)

  1. Pavulon

    Wariant "zielonych ludzików" był możliwy przede wszystkim z powodu braku granicy rosyjsko-ukraińskiej, wspólnego języka, wspólnym mediom, kapitałowi, powiązaniom rodzinnym i dużym przepływom ludności. Dlatego sądzę, ze realizacja analogicznych działań w krótkim okresie na terenie UE jest b.mało prawdopodobna. Oczywiście w długim okresie można brać pod uwagę różnego rodzaju niestandardowe, oddolne ruchy separatystyczne. Jednak po Krymskim i Donieckim spektaklu bez przejęcia mediów trudno będzie wyprać mózgi i dostatecznie szybko rozbujać łódkę. Zresztą konflikt na Ukrainie nie ma nic wspólnego z „zielonymi ludzikami”. Już w 1 fazie FSB, GRU i co tam jeszcze… oficjalnie (jako Rosjanie) mianowali się ministrami, premierami, objęli komendę, dowodzenie oraz werbunek. Działania na terenie bałtów musiały by być szybkie, agresywne i punktowe bez owijania w bawełnę.

    1. Nowopolska

      Warto dorzucić jeszcze kwestie rurociągów. Są długie i trudne do ochrony na całej długości. Dywersja partyzancka jest możliwa we wszystkie strony.

    2. wróg

      To z jakiego języka ma być przeszkolona następna grupa ufoków? Tureckiego na wypadek gdyby RFN potrzebowało jakiś rozruchów blisko amerykańskiej bazy?

    3. BOGEN

      A NIBY CZY DOPLYNIESZ DO RUROCIAGU KTOREGO TRASE MA PATROLOWAC I OSLANIAC ROSYJSKA MARYNARKA WOJENNA NA TERENIE CALEGO BALTYKU.ROSJANIE WYMUSILI TEN ZAPIS ABY W RAZIE KONFLIKTU MIEC BALTYK POD KONTROLA

  2. wodnick

    niech żołnierze NATO zrobią się na nieoznakowanych np "niebieskich ludzików"

  3. Autor

    A wystarczy wprowadzić zapis że nie oznakowani uzbrojeni umundurowani to terroryści i prawo nakazuje likwidować takie przypadki .

    1. Kama3

      No to pierwsi do ostrzału są myśliwi. Jak nic umundurowani i uzbrojeni. A co zrobić z nieumundurowanymi a uzbrojonymi? Gdyby to było takie proste...

    2. Wojmił

      Tak właśnie powinno być i NATO powinno już pod koniec lutego wysłać kilka batalionów spadochroniarzy aby chronić Ukrainę przed "bezprecedensowym" atakiem terrorystów... nie byłoby tego zamieszania teraz...

    3. podbipieta

      Ej.A jak pan mysli,dlaczego zolnierze AK w Burzy mieli biało czerwone opaski.Taki zapis już jest .Konwenjca Genewska się nazywa.

  4. A_S

    Przede wszystkim NATO powinno nazywać rzeczy po imieniu, ale to samo w sobie zobowiązywałoby ten luźny układ państw do zachowania się według wzajemnych zobowiązań, a to jest niemożliwe, tym bardziej, że nad podziałem sojuszu skutecznie jak zawsze pracuje Rosja.

  5. STRZELEC

    Ze strony NaTo, mało elastyki w działaniach militarnych ukierunkowanych na wschód wynika z wielu mocnych powiązań polityczno-gospodarczych z Rosją. Od 1949 roku art 5. nie uległ zasadniczym zmianom, w przeciwieństwie do mentalności przywódców, która zmieniła się diametralnie (np. Schreder i nie tylko). A biurokraci z NATO nic w tej kwestii nie zrobili i nic sami nie zrobią, muszą uzyskać polityczne wsparcie, a o to nie tak łatwo. Kto pędzie ryzykował ciepłe krzesło w HQ.

  6. ubawiony

    A ja myślałem że kluczem do uniemożliwienia działania "zielonych ludzików" jest niechęć miejscowej ludności. Czy warunkiem, podkreślanym w każdym podręczniku wojskowości, działania partyzantki nie jest wsparcie od tubylców? Dokąd głupek Hitler nie zaczął mordować Rosjan i Ukraińców, to "oddziały partyzanckie" z przerzuconych oddziałów NKWD na tereny zajęte przez Niemców nie potrafiły przetrwać nawet 3 miesięcy i wydane przez miejscową rosyjską czy ukraińską ludność, padały ofiarą Niemców. A jak dzięki głupocie Hitlera zyskały wsparcie ludności to działały długo i bardzo skutecznie. Czyżby NATO przewidywało, że "zielone ludziki" zyskają poparcie w krajach NATO? :-)))

    1. wróg

      Zyskają wystarczające poparcie. Ważne co zaoferują. Jest wiele palących problemów. W Polsce mogą zaoferować ochronę... przed skarbówką, zusem, niezawisłymi i niezależną. W krajach bardziej na zachód oprócz pacyfikowania biurwokracji mogą pozwolić umyć ręce tubylcom i sami zająć się palącym problemem muzułmańskim ^^ Później się przeprosi, poprosi o wybaczenie i będzie cacy jak zawsze ^^

    2. podbipieta

      Rosenberg mimo to stworzył 2 mln armie i poilcje pomocniczą z Sowietów.I bez zgody Adolfa.Ale masz pan rację.

  7. OMEN

    Taa... Problem" zielonych ludzików" można szybko rozwiązać za pomocą np.Glock-a 9mm , a nawet zwykłego "kałacha".

    1. wróg

      Masz zwykłego "kałacha"?

  8. von Clausewitz

    Nie mogę wyjść z podziwu nad głupotą tych wielkich macherów od wojen! Tożby nawet wojak Szwejk wiedział co ty zrobić z tymi "ludzikami". Jako uzbrojeni a nie oznakowani - więc nie żołnierze! - są terrorystami,a lepiej: bandytami i jako tacy nie podlegają żadnej ochronie tym bardziej,że te ludki są uzbrojeni i strzelają do moich obywateli. I nad czym się tu zastanawiać: wykonywać obowiązek ochrony własnych obywateli i WYBIĆ WSZYSTKO DO NOGI - w czym rzecz!? Jedyni terroryści na Świecie,którzy są pod ochroną!

    1. wróg

      Taaa... ale to doniesienie musi być, zatrzymać trzeba, przesłuchać, zarzut jakiś postawić przez niezależną, osądzić przed niezawisłym... no i wreszcie humanitarnie osadzić :D Zatrzymaj w Polsce kilkadziesiąt tysięcy ludzi i włącz stoper żeby sprawdzić w jakim tempie rozleci się system penitencjarny :D

  9. hiil

    Wychodzi na to że do niczego nie są przygotowani...;/

    1. wróg

      Niemcy o to dbają aby nie byli przygotowani. Już im się Amerykanie dwa razy wtrącili w porządki na kontynencie robiąc desant zza oceanu. Więc do pomocy tym razem Niemcy wzięli Rosjan. W końcu desant z Ameryki do Europy jest możliwy... to Niemcy słusznie zauważyli że w drugą stronę pewnie też można, skoro 220 lat temu robili to i Brytyjczycy i Francuzi ^^

  10. wróg

    Znowu się szykują na wojnę która była, a nie tę która będzie. Co w przypadku jeśli w rozpadających się strukturach władzy pełniący obowiązki głowy państwa dekretem jednostronnie wycofa kraj z NATO? I poprosi o interwencję rosyjską ("...przekonani teraz, że pieczołowitość Nasza na nic się ojczyźnie Naszej nie przyda, kiedy nieszczęśliwa zdarzona w niej insurekcja pogrążyła ją w teraźniejszy stan zniszczenia...") Też NATO będzie bronić na siłę gdzie ich nie chcą? Ten scenariusz już był z Rosją w roli głównej ^^

  11. podbipieta

    Jak mówił swojemu synowi>temu co w 1919r kupił dla nas za własne pienjądze Westerplatte> polski kniaż Perejaslawski Jazłowiecki >Na chamstwo trzeba odpowiadać zdecydowanie większym chamstwem > ,tak i czynić należy .Człowiek kulturalny bowiem potrafi jeśli trza zachować się po chamsku.Cham zaś kultury się nigdy nie nauczy.

  12. franek

    bla bla bla anglia znowu wypowie wojne hehe i nic nie zrobi;-) niemcy kręcą interesy a Polske wszyscy będą mieli gdzieś jak już rząd planuje sprowadzać obcokrajowców bo sami Polacy wyjeżdżają. Premier powiedział że nie ważne jest uzbrojenie i wydatki na obrone tylko wola walki. Niech się przejdzie do muzeum powstania warszawskiego i zobaczy jak to się skończyło. Nato to strata czasu i pic na wode fotomontaż

  13. telllo

    Pan mały car pewnie się śmieje z tego artykułu...

Reklama