Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Zachód zarabia miliardy na zbrojeniu Rosji

  • Stocznia CNV przekazuje Tunezji kolejne okręty patrolowe – fot. www.vittoria.biz
  • Fot. Flickr/United Nations Photo

W związku z sytuacją na Ukrainie wiele krajów mówi o możliwości sankcji gospodarczy, czy nawet embarga na sprzęt zbrojeniowy dla Moskwy, jednak szanse na taką decyzję krajów UE czy NATO są nikłe. Zachodnia Europa i wielu jej sojuszników czerpie ogromne zyski ze sprzedaży do Rosji najnowocześniejszych technologii wojskowych. Słynne francuskie okręty desantowe Mistral o wartości 1,7 mld euro to jedynie czubek góry lodowej. 

W ostatnich dwóch dekadach Rosja znacznie bardziej otworzyła się na naukową, technologiczną i przemysłową współpracę z krajami NATO w zakresie obronności. Dostrzegając słabości i ograniczenia własnego przemysłu, rosyjscy politycy zdecydowali się na bolesny i kontrowersyjny wybór. Sam prezydent Władimir Putin mówił swego czasu o potrzebie „punktowych” zakupów technologii, a nawet systemów uzbrojenia za granicą.

Tyle, że od co najmniej dekady nie są to już wcale zakupy „punktowe”, lecz fala zachodniej, zaawansowanej technologii wlewająca się do przemysłu zbrojeniowego Rosji. Mocarstwo nadrabia 20-30 letnie opóźnienie, powoli zaciera się technologiczna różnica pomiędzy rosyjskim, a zachodnim sprzętem wojskowym. Jest to też istotny element ogłoszonej w 2011 roku modernizacji i reformy rosyjskich sił zbrojnych. Ilość nowoczesnego sprzęt ma sięgnąć 70% do 2020 roku, a to oznacza ogromne zapotrzebowanie na produkcję, do której rosyjski przemysł jeszcze nie jest zdolny. Prym w tym względzie wiedzie Francja, której sekundują tacy potentaci w eksporcie broni jak Niemcy, Włosi czy Izrael.

Francja – wielki partner biznesowy

Paryż nawet nie bierze pod uwagę ograniczenia kontraktów zbrojeniowych z Rosją. – Kryzys nie osiągnął jeszcze takiego poziomu – stwierdził minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius, zapytany czy Paryż rozważa w ogóle wycofanie się z dostaw okrętów śmigłowcowo- desantowych typu Mistral.

Rosja zamówiła we francuskich stoczniach dwie takie jednostki za ponad 1,7 mld euro z opcją zakupu kolejnych dwóch. Pierwszy okręt jest już gotowy i został zwodowany w październiku 2013 roku. Do służby w rosyjskiej Flocie Pacyfiku ma wejść w 2015 roku pod nazwą „Władywostok”. Jednostki tego typu mogą przewozić 450 żołnierzy i do 70 pojazdów bojowych, w tym trzynaście czołgów podstawowych, np. typu T-90. Mistral może mieć na pokładzie 15 śmigłowców transportowych, z których jedna trzecia może wystartować jednocześnie.

Okręt klasy Mistral - fot. Rama/wikipedia

Drugi okręt tej klasy jest w kontekście obecnej sytuacji bardziej niż kontrowersyjny. Będzie nosił nazwę „Sewastopol” i trafi do Floty Czarnomorskiej. Dzięki tego typu jednostkom Rosja zyska możliwość przeprowadzania morskich operacji desantowych w dowolny miejscu na świecie i z wody oraz powietrza. Nie jest to sytuacja obojętna dla krajów obawiających się rosyjskiej agresji.

Ale okręty to dość specyficzny, choć najbardziej efektowny wycinek tej współpracy. Moskwa i Paryż od dawna współpracują na szeroką skalę. W zeszłym rok Rosja pozyskała od swego francuskiego partnera sprzęt o przeznaczeniu wojskowym wartości 118,6 mln euro. Połowę tej kwoty stanowiły zakupy sprzętu optoelektronicznego, takiego jak celowniki termowizyjne, noktowizory i elementów tego typu sprzętu.

Czołg 2
Rosyjskie czołgi korzystają z francuskich termowizorów - fot. Rostech

W tym roku rosyjski koncern zbrojeniowy Rosoboronexport będzie obchodził 15 lat współpracy z firmą Thales, która produkuje wiele elementów elektroniki i elektrooptyki dla rosyjskich pojazdów bojowych, samolotów i śmigłowców. Szczególnie przeznaczonych na ekspert, tak jak myśliwce Su-30 czy czołgi produkowane dla Indii. Wcześniej eksportowe Suchoje i Migi latały z awioniką, nawigacją i termowizorami firmy Sagem.

Jednak dla Rosji obecnie jest o wiele istotniejsza współpraca na potrzeby własnych sił zbrojnych. Thales jest producentem termowizorów Katerina FC/HR stosowanych w systemach obserwacyjnych i celowniczych czołgów T-80, T-90 i T-72 rosyjskich sił zbrojnych. Dopiero w 2013 roku uruchomiono produkcję tych urządzeń w rosyjskich zakładach WOZM na francuskiej licencji. 

Celownik firmy Szwabe - fot. Rostech

Równie istotna jest francuska współpraca z firmą „Szwabe”, która produkuje celowniki termowizyjne i noktowizory osobiste np. dla rosyjskiego systemu żołnierza przyszłości „Ratnik”. Wszystkie te urządzenia opierają się na podzespołach produkcji Thalesa i rosyjski producent jest w dużym stopniu od nich uzależniony. Rodzime podzespoły fotoelektroniczne nie spełniają wysokich wymagań.

Są to jedynie najbardziej kluczowe dla obu krajów przykłady współpracy, która w ostatnim czasie jeszcze się rozwija. W minionym raku zaprezentowano np. kołowy BWP stworzony wspólnie przez koncern Renault Truck Defence i rosyjski Uralwagonzawod. Pojazd składał się z francuskiego podwozia i rosyjskiej wieży bezzałogowej z działkiem 57mm.

Niemieckie szkolenie za 300 mln euro

Drugim co do wartości dostawcą wojskowych technologii do Rosji są Niemcy. Tu jednak współpraca układa się różnie i wiele umów oraz negocjacji przerwało pojawienie się Siergieja Szojgu na stanowisku ministra obrony. Jest on bowiem zwolennikiem polegania na własnym przemyśle i suplementowania jego braków zagraniczną technologią. Dlatego koncernowi Rheinmetall nie udało się  np. sprzedać Rosjanom transporterów kołowych Boxer, ale za to zapewnił wojskom Federacji szkolenie na światowym poziomie. Za 100 mln euro niemiecki koncern stworzył w Mulino nieopodal Niżnego Nowogrodu nowoczesne centrum szkoleniowe o powierzchni 500 km kwadratowych.

Skomputeryzowane centrum szkolenia Mulino - fot. mil.ru

Kontrakt podpisano w 2011 roku, a od zeszłego roku szkolą się tam żołnierze w strukturach do poziomu  kompanii. W tym roku ma być możliwe szkolenie na poziomie batalionu z przepustowością trzydziestu tysięcy żołnierzy rocznie. Centrum zbudowano na wzór niemieckiego ośrodka i pozwala ono zarówno na szkolenia poligonowe, jak również ćwiczenia wirtualne z użyciem najnowocześniejszego sprzętu.

Po zakończeniu modernizacji ośrodka Mulino podobne centra mają powstać również w innych regionach kraju. Co najmniej jedno centrum znajdzie się w każdym okręgu wojskowym. Wartość kontraktu szacuje się na niemal 300 mln euro.

Lotnicza kooperacja, czyli rosyjsko- włoskie latanie

Nie tylko niemieckie marzenia o wejściu z produkcją na rosyjski rynek mocno ostudziło pojawienie się nowego ministra obrony. O marzeniach o sprzedaży na ten rynek kołowych niszczycieli czołgów Centauro mogli zapomnieć Hiszpanie, a Włosi utracili szanse na sprzedaż około tysiąca, a być może nawet trzech tysięcy pojazdów opancerzonych M65 Light Multirole Vehicles (LMV). Pomimo udanych testów w Rosji i negocjacji z firmą KaMAZ, Włosi odeszli z niczym, a rosyjska armia zdecydowała się na wozy własnej produkcji typu Tigr z zakładów AMZ. Oficjalnie ogłoszono, że LMV służyły jedynie do porównania z krajowymi konstrukcjami.

AMZ Tigr - fot. mil.ru

Niemniej Włosi znaleźli dla siebie inną niszę. Dobrze układa się współpraca lotnicza. Pomimo niezbyt udanego początku ze wspólnymi pracami nad samolotem Jak-130, zakończyły się one powstaniem dwóch bardzo udanych odrębnych maszyn. Jak-130 stał się maszyną szkoleniową sił powietrznych Rosji, a M-346 Master trafił np. do polskiego i włoskiego lotnictwa jako samolot szkolenia zaawansowanego.

W 2008 roku korporacja Finmeccanica (właściciel m.in. firm AgustaWestland i Alenia) podpisała z koncernem Rostech umowę o współpracy w zakresie lotniczych kompozytów. W tym samym zakresie współpracuje firma Alenia i biuro konstrukcyjne Suchoja. Natomiast od 2010 roku AgustaWestland współpracuje z holdingiem Wiertalioty Rossii (Russian Helicopters)  w zakresie produkcji  śmigłowców AW139 w podmoskiewskich zakładach. W roku 2012 obie firmy zawarły też umowę o wspólnym projektowaniu i późniejszej produkcji w Rosji lekkiego śmigłowca o masie do 2,5 tony. Program ma kosztować około 100 mln euro, a prototyp powinien latać już w przyszłym roku.

Włosko-rosyjskie kompozyty w akcji - fot. Rostech

W 2010 roku ogłoszono też program stworzenia rosyjsko-włoskiego morskiego samolotu patrolowego i ZOP. Będzie to rosyjski płatowiec z włoską awioniką, nawigacją, systemami obserwacyjnymi i łączności. Stronami są należące do Finmeccanica firmy Selex Galileo i Selex Elsa oraz koncern Rostech. Te same podmioty mogą też przeprowadzić modernizację rosyjskich odrzutowych łodzi latających Be-200.

Izraelskie drony na Kamczatce i Krymie

Nie należy też zapominać o kontaktach izraelskiego i rosyjskiego przemysłu, zwłaszcza w zakresie pojazdów bezzałogowych. Izrael jest przecież uważany za potęgę w tym zakresie. Stąd nie powinno dziwić zainteresowanie rosyjskich sił zbrojnych ofertą koncernów takich jak IAI czy Elbit. Początkowo wykorzystywano w armii zakupione w Izraelu drony takie jak Hermes 450, zastosowane w Gruzji czy większe maszyny Searcher-2.

Obecnie ten ostatni typ jest produkowany na licencji w rosyjskich zakładach w Niżnym Tagilu pod nazwą „Forpost”. Wartość kontraktu licencyjnego nie jest znana, lecz oszacowano ją na około 400 mln dolarów. Licencyjne maszyny weszły już na uzbrojeni rosyjskich sił zbrojnych i trafiły między innymi do bazy na Kamczatce. 

Amerykanie i Anglicy kupują rosyjski sprzęt?

Co ciekawe, państwa NATO nie tylko sprzedają technologię do Rosji, ale też kupują rosyjski sprzęt. Dużym echem odbiły się ogromne zakupy rosyjskich śmigłowców dla Afganistanu. Od 2011 roku amerykańscy podatnicy zapłacili za nie ponad miliard dolarów. Jak się okazało, nie obyło się przy tym bez afer łapówkarskich.

Amerykanie swego czasu bardzo hojnie płacili za sprzęt, z którym ich sojusznicy w Azji, czy Afryce nie mają problemów. Sami Amerykanie chętnie kupują np. broń koncernu Kałasznikowa. W zeszłym roku sprzedano w USA ponad 100 tys. sztuk, a plany zakładają dwukrotny wzrost.

Fot. Kalashnikov Corporation

Do grona rosyjskich kontrahentów postanowiła też dołączyć w ostatnim czasie Wielka Brytania, która wiosną chce podpisać porozumienie umożliwiające współpracę przemysłów zbrojeniowych obu krajów. Anglicy nie tylko liczą na szerszy dostęp do rosyjskiego rynku, na którym są niemal nieobecni. Równie ważnym celem jest udostępnienie brytyjskiego rynku dla komponentów a w przyszłości nawet całych produktów zbrojeniowych.

Jak mówią pół żartem rosyjscy dyplomaci, może dzięki temu za kilka lat karabiny Kałasznikowa trafią na uzbrojenie brytyjskiej armii. Natomiast Londyn ma dość rozsądku, aby zabronić współpracy w zakresie strategicznych technologii, takich jak radiolokacja, czy obrona rakietowa.

Karmienie niedźwiedzia

W tej kwestii wyspiarze wykazują zdecydowanie więcej rozwagi niż sąsiedzi zza kanału, którzy bez szczególnej kontroli wspierają Rosjan w kwestiach przekładających się na siłę ognia i precyzję działania broni. Jednocześnie wiążą sobie ręce w zakresie wpływania na Rosję metodami politycznymi i ekonomicznymi. Jak bowiem rządy mają naciskać na Moskwę, czy grozić sankcjami gospodarczymi lub ograniczeniami w sprzedaży technologii wojskowych, gdy potężne lobby zbrojeniowe zaczyna się trząść na myśl o możliwych stratach.

Ekonomiczne interesy mogą się potężnie odbijać na interesach politycznych i skłonności do zdecydowanych, a przede wszystkim spójnych działań krajów UE i NATO.

Od wielu lat widać w tym względzie brak spójności i konsekwencji. Jednym z rozpatrywanych od dawna rozwiązań jest mechanizm regulacji i kontroli transferu technologii wojskowych do krajów spoza NATO. Jednak z oczywistych przyczyn władze Francji, Niemiec i Włoch nie są obecnie zainteresowane takim rozwiązaniem. Również administracja prezydenta Obamy zdaje się nie rozumieć problemu. Ostatnie, nieśmiałe próby takich działań pojawiły się w 2010 roku, gdy sekretarz obrony USA Robert Gates wyrażał zastrzeżenia Pentagonu, co do sprzedaży Rosjanom okrętów desantowych typu Mistral. Jednak nie odbiło się to szerszym echem, pomimo że w co najmniej jednej rozmowie na ten temat uczestniczył ówczesny prezydent Francji Nicolas Sarkozy.

Otwartym pozostaje więc pytanie, czy dziś Unia Europejska i NATO będą bardziej skłonni powstrzymać się od karmienia niedźwiedzia, który sięga po kolejne terytoria uznane za sobie należne? 

Reklama

Komentarze (19)

  1. racjonalista

    Kilka pytań: 1) Dlaczego kraje, które współpracują z Rosją w kwestiach wojskowo-przemysłowych są "nierozsądne", a te które ograniczają współpracę są "rozsądne"? Bo taki jest punkt widzenia Polski - niewiele znaczącego kraju położonego w Europie Środkowej, którego fobie mają wielkim tego świata psuć biznesy? Polska została przyjęta do NATO i UE głównie po to, żeby odepchnąć od Niemiec strefę niestabilności i stać się zderzakiem od wschodu. Polsce wolno szczekać - takie ma pozwolenie, ale już nie gryźć, a jako mały kundel z niegroźnym uzębieniem - może co najwyżej rosyjskiego niedźwiedzia niezbyt dotkliwie potraktować po kostkach... Polacy będą się nakręcali na Rosję, przekonywać Zachód, że jest ślepy, a Zachód z politowaniem i świadomością, że ma do czynienia z pożytecznymi idiotami, będzie ich uspokajał. Dlaczego Rosja jest groźna dla świata? Dlatego, że próbuje utrzymać swoje wpływy na obszarze, który stanowi jej naturalną strefę wpływów? Amerykanie mają swoje wpływy na całym świecie i dla ich zabezpieczenia wykorzystują takie przynożne swoje kundle jak Polska, które po agresji amerykańskiej na Irak i Afganistan naiwnie marzyły o ropie i kontraktach budowlanych - a tymczasem usłyszały "waruj" od swojego pana. Salony globalnej polityki są niedostępne dla takich krajów jak Polska (proponuję sprawdzić w publikacjach Wikileaks jak o Polsce wyrażali się dyplomaci amerykańscy: "mały, nic nie znaczący gracz, który siada do stołu z pustymi rękami i chce jak najwięcej ugrać"). Czy Rosja chce wojny z Zachodem? W polskich rojeniach zawsze i wszędzie. A Rosja nawet całej Ukrainy nie chce i zadowoli się kontrolą Krymu i wschodnich rejonów kraju. I w przypadku kiedy władzom Ukrainy ustanowionym przez Zachód przyjdzie do głowy pomysł, by wstępować do NATO - czego większość Ukraińców według sondaży sobie nie życzy - wówczas Rosja zacznie destabilizować sytuację na Ukrainie, a nawet sprowokuje rozpad Ukrainy. USA i Niemcy już wiedzą, że nie uda im się opanować całej Ukrainy, więc w końcu uznają że lepiej zgodzić się na rozpad tego kraju i wpuść do NATO Ukrainę zachodnią i środkową... Umowy biznesowo-wojskowe z Rosją dla Zachodu to inna dziedzina działań niż walka o strefy wpływów. Dla Polski obie te rzeczy to jedno i dlatego nikt z Zachodu nie potraktuje polskiej histerii na serio. Aby przestała marudzić, uspokoi się ją jakąś bezzębną baterią typu "patriot" czy tuzinem dodatkowych bezzębnych F-16.

    1. wrgheryhrgwg

      Niestety nic dodać, nic ująć. Dlatego trzeba zmienić coś u nas i przestać być kundlem.

    2. Haddock

      Słuszne myślenie, Polska jest zderzakiem a właściwie takim fajnym dla zachodnich krajów placem na którym w razie gdyby Rosja chciała znów maszerować na Berlin, będzie można się pobawić w wojenkę. Ale polscy politykierzy tego nie dostrzegają. Sankcje wprowadzone przez UE najbardziej dają w kość polskim producentom i importerom, ale szabelką trzeba machać, prawda?

    3. ddd

      Nie myl Polski z "polakami" na Wiejskiej.

  2. A_S

    Francja jest jedynym i niepowtarzalnym sojusznikiem. Tutaj można zawsze być pewny, że działania Francji w przypadku agresji Rosji na zachodnich sąsiadów mogą przybrać formą głębokiego zaniepokojenia i odmowy zjedzenia z Rosjanami wspólnego lunchu na planowanym spotkaniu G8 w Soczi, dodatkowo Francuzi są w stanie przyśpieszyć prace nad desantowcami, aby ich na Bałtyku Rosjanom nie zabrakło. Taki kraj, taki sojusznik.

    1. wrgewthwetg

      Tak, to prawda.

  3. racjonalista

    Kilka pytań: 1) Dlaczego kraje, które współpracują z Rosją w kwestiach wojskowo-przemysłowych są "nierozsądne", a te które ograniczają współpracę są "rozsądne"? Bo taki jest punkt widzenia Polski - niewiele znaczącego kraju położonego w Europie Środkowej, którego fobie mają wielkim tego świata psuć biznesy? Polska została przyjęta do NATO i UE głównie po to, żeby odepchnąć od Niemiec strefę niestabilności i stać się zderzakiem od wschodu. Polsce wolno szczekać - takie ma pozwolenie, ale już nie gryźć, a jako mały kundel z niegroźnym uzębieniem - może co najwyżej rosyjskiego niedźwiedzia niezbyt dotkliwie potraktować po kostkach... Polacy będą się nakręcali na Rosję, przekonywać Zachód, że jest ślepy, a Zachód z politowaniem i świadomością, że ma do czynienia z pożytecznymi idiotami, będzie ich uspokajał. Dlaczego Rosja jest groźna dla świata? Dlatego, że próbuje utrzymać swoje wpływy na obszarze, który stanowi jej naturalną strefę wpływów? Amerykanie mają swoje wpływy na całym świecie i dla ich zabezpieczenia wykorzystują takie przynożne swoje kundle jak Polska, które po agresji amerykańskiej na Irak i Afganistan naiwnie marzyły o ropie i kontraktach budowlanych - a tymczasem usłyszały "waruj" od swojego pana. Salony globalnej polityki są niedostępne dla takich krajów jak Polska (proponuję sprawdzić w publikacjach Wikileaks jak o Polsce wyrażali się dyplomaci amerykańscy: "mały, nic nie znaczący gracz, który siada do stołu z pustymi rękami i chce jak najwięcej ugrać"). Czy Rosja chce wojny z Zachodem? W polskich rojeniach zawsze i wszędzie. A Rosja nawet całej Ukrainy nie chce i zadowoli się kontrolą Krymu i wschodnich rejonów kraju. I w przypadku kiedy władzom Ukrainy ustanowionym przez Zachód przyjdzie do głowy pomysł, by wstępować do NATO - czego większość Ukraińców według sondaży sobie nie życzy - wówczas Rosja zacznie destabilizować sytuację na Ukrainie, a nawet sprowokuje rozpad Ukrainy. USA i Niemcy już wiedzą, że nie uda im się opanować całej Ukrainy, więc w końcu uznają że lepiej zgodzić się na rozpad tego kraju i wpuść do NATO Ukrainę zachodnią i środkową... Umowy biznesowo-wojskowe z Rosją dla Zachodu to inna dziedzina działań niż walka o strefy wpływów. Dla Polski obie te rzeczy to jedno i dlatego nikt z Zachodu nie potraktuje polskiej histerii na serio. Aby przestała marudzić, uspokoi się ją jakąś bezzębną baterią typu "patriot" czy tuzinem dodatkowych bezzębnych F-16.

  4. jang

    Polska-Teheran 1943,Warszawa 1944, Węgry Budapeszt 1956,Kuba 1962 Zatoka Świń ,Czechosłowacja Praga 1968, Wietnam 1974 Sajgon I tak od lat znajduje się spora ilość naiwnych wierzących w rzetelność,morale,uczciwość polityków mocarstw.Jakichkolwiek

    1. E

      No tak, po co w ogóle Amerykanie wybrali się do Europy w 1944 roku. Trzeba było ją olać dokumentnie i gadać z Adolfem.

  5. foksik

    Amerykanie kupują kałasznikowa tylko dlatego bo w regionach które wspierają ta broń jest bardzo popularna. DLATEGO POWINNIŚMY OLAĆ NA ILE SIĘ DA EUROPEJSKIE FIRMY ZBROJENIOWE KTÓRE WSPIERAJĄ ROSJAN. JAKOŚ AMERYKANIE SWOJEGO SPRZĘTU NIE SPRZEDAJĄ DO RUSKICH. W Europie kupować tylko to czego nie mogą zaoferować nam USA. TYLKO TRZEBA POLSCE DOBREGO NEGOCJATORA BY PRZEMYSŁ ZYSKAŁ I CO NAJWAŻNIEJSZE ROZLICZYĆ ODPOWIEDZIALNYCH ZA ZAKUPY.

  6. precz

    Francja to zdrajcy i v kolumna w NATO. Ogłosić bojkot gospodarczy Francji.

  7. Mirosław Znamirowski

    Pecunia non olet (pieniądze nie śmierdzą). Jak się chce zarabiać, to nie można wybrzydzać i trzeba "łapać" każdego klienta jaki się trafi. Inna sprawa, że moim zdaniem rządy maja "za dużo do gadania" w sferze handlu bronią. Normalną sytuacja jest taka, że producent uzbrojenia sprzedaje swoje produkty komu chce, a państwu nic do tego (tak jak to było jeszcze w XIX i na początku XX wieku).

  8. iwanniegrozny

    "Sewastopol" również trafi do Floty pacyfiku

  9. wonder_hunt

    I tak zachód strzela sobie gola! Kasa nie śmierdzi ;)

  10. 666

    Polska powinna się zainteresować na poważnie współpracą wojskowa z Japonią bo to jest kraj z bardzo dużym potencjałem przemysłowym a być możne niedługo zdecyduje się na eksport uzbrojenia. Japonia ma jeszcze jedną zaletę jest teraz chyba jedynym na świecie naturalnym sojusznikiem Polski ze względu na ciągły spór z Rosją o Kuryle.

    1. wolf

      Prawda, powinniśmy nawiązać współpracę z Japonią i Koreą. Mają bardzo nowoczesne technologie i dużo gotowych projektów....myślę, że łatwiej byłoby pozyskać transfer technologii ( Turcja)

    2. Miroo

      słuszna i celna uwaga... Polska już współpracowała z Japonią - przed II wojną światową...

    3. ziom

      Punktów stycznych jest więcej - Japonia, podobnie jak Polska, jest obecnie rozbrojona pozornie dobrowolnym, ale w istocie przymusowym uczestnictwem w układzie NPT o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Do tego ma pacyfistyczną konstytucję. Tymczasem oba kraje są dziś bardzo wystawione na działania bandyckich krajów (Polska ze strony Rosji, Japonia bardziej ze strony Chin), w obu przypadkach posiadających wielokrotnie większą przewagę wojskową i co najistotniejsze - broń atomową dalekiego zasięgu. Tylko że w odróżnieniu od Polski, Japonia coś chce zrobić ze swoją kiepską sytuacją. Już padają tam publicznie deklaracje zmiany zapisów pacyfistycznej konsatytucji (dyktowanej przez Amerykanów) i założę się, że zostawią sobie furtkę do produkcji i posiadania broni atomowej. Polska jak na razie siedzi cicho i dalej liczy na gwarancje, ktore okazały się puste na Ukrainie, naiwnie myśląc, że w przypadku Polski magicznie zadziałają, gdy tymczasem drodzy sojusznicy nie są skłonni nałożyć nawet sankcji na Rosję. Pamiętajmy, to Komorowski publicznie wciska Polakom, że Polska jest bezpieczna dzięki gwarancjom NATO. Samo NATO, a zwłaszcza USA niczego takiego nigdy nie stwierdzili.

  11. tank_buster

    Za termowizory tak, ale za Mistrale nie. Już wyjaśniam dlaczego. Otóż zachodnie produkty są drogie w utrzymaniu, im większe i bardziej złożone tym bardziej. Mistrale będą dużo Rosjan kosztowały, a jako, że budżetu obronnego nie mają z gumy, to będą musieli z czegoś innego zabrać, żeby im starczyło. Osłabiają się w ten sposób, więc można ich nieźle rozłożyć sprzedając duże i drogie rzeczy.

  12. sec

    Reasumując artykuł Francuzi maja w czapę. W zasadzie nie powinniśmy od nich nic kupować. Tak więc średnia tarcza pójdzie do USA. Szkoda bo dostarczymy co najwyżej Jelcze pod wyrzutnie i radary :(

    1. 666

      Nie tylko tarcza ale też i śmigłowce. Będzie problem z wyborem bo raczej w tym kontekście AW149 jest spalony i niepewna jest pozycja S-70, bo nie zdziwiłbym się jakby Turcy byli skłonni sprzedać swoją wersje czyli T-70 komu popadnie w tym Rosji.

  13. Work Buy Consume Die

    no i po co to wszystko? nie rozumiem tego rozdmuchanego "konfliktu".. to nie tajemnica, że zachód w znacznej mierze przyczynia się do rozpowszechaniania broni w azji, afryce, ameryce południowej.. naprawdę ciężko mi pojąć hipokryzję, szczególnie na taką skalę.. naprawdę brak mi słów...

  14. stary wór

    Jeszcze odpijaczenie armii ii ukrócenie złodziejstwa i zaczną wychodzic z Azji

  15. z prawej flanki

    czy w kontekście tych wszystkich znanych przecieź a coraz bardziej niepokojácych sygnalów o wspólpracy z Rosjá na takim czy owakim polu - naleźy sié dziwić niebywalej bucie Wladymira Wladymirowicza na wczorajszej konferencji? Przecieź oczy mu sié na niej aź śmialy niczym kaźdemu Rusowi do litra wódki - i ma ku temu powody ; perfekcyjnie rozegral kolejná konfronatcjé z zachodem ,wygral Ukrainé i wykonal kolejny krok do odbudowy imperium. Przekaz jego wystápienia byl jasny jak cholera ; czynié co tylko mi sié podoba i co mi zrobicie? I na jeszcze jedno powinniśmy zwrócić uwagé ; bezpośrednio pil do Polski i do Litwy - oskarźajac nas o ukraiński kryzys. Jakimi negatywnymi skutkami moźe to zaimplikować? A chociaźby nawet kolejnym embargiem na polskie glupie...jablka i wystarczy... ,wystarczy do tego aby milościwie nam panujácy szybko POdkulil pod siebie ogony - w dodatku gdy juź uzmyslowili sobie źe de facto zostali(śmy) s a m i na tym arcywaźnym placu boju o nasze przyszle strategiczne bezpieczeństwo. Bo ,taki wlaśnie wymiar majá obecne wydarzenia.

  16. Zxxp

    Niech mi tylko IU MON kupi chociażby spinki do koszuli od Francuzów! Jak zwykle Francuzi nas wyrolują. Mają w tym duże doświadczenie. Tak było z zakupionym, nie dostarczonym sprzętem przed II WŚ. Czy jesteście pewni, że jedyny okręt podwodny przenoszący rakiety balistyczne (Scorpene) nie utraci swoich wartości bojowych w momencie konfliktu Polski Z Federacją? Dla Francji Rosja jest największym i najbardziej odległym geograficznie klientem, więc istnieje ryzyko że dostanie tzw kody źródłowe lub możliwość lokalizacji francuskich okrętów pod polską banderą. Pierdzielę takich sojuszników.

    1. Narling

      Sprzęt kupiony (za kredyt) we Francji był zamawiany w lipcu-sierpniu. Jeszcze w lipcu polscy piloci testowali Morany, w tym jeden został rozbity. Myśliwce Morane MS-406 i tak miały być dostarczone w ekspresowym tempie z pierwszymi dostawami we wrześniu. Sprzęt który kupiono za kredyt Rambouliet dotarł czyli właściwie był to z sprzetu znaczącego batalion R-35 który dopłyną w lipcu. No ale jak zwykle niewiedza tłumaczy każde brednie wypisywane w internecie.

  17. bocian

    no to jesteśmy w pupie, ale mam nadzieję że i zachodowi się to dobije czkawką

  18. fenix

    I tu wyraźnie widać , że w przypadku zbrojnej agresji Rosji na Polskę nasi sojusznicy ograniczyli by się do wysłania not protestacyjnych. Dlatego przyszli wyborcy niech rozważnie obserwują POlityków i media które straszą przed wyborami " bo co napiszą o nas na zachodzie". Obecnie w Polsce jest opcja wydawania kasy na bilbordy na temat walki z homofobią i podręczniki o GENDER , ale to nie zatrzyma kolumny wojsk pancernych. Polityka ustępstw jaką robił Chamberlain się nie sprawdza, a media piszące o podpalaniu Polski i drażnieniu Rosji specjalnie wprowadzają ferment by destabilizować Polskę.

  19. jaan

    Ciekawą mogłaby być analiza w ujęciu sytuacji geostrategicznej w skali całego globu z uwzględnieniem informacji o zakresie dostaw uzbrojenia. Na podstawie powyższych informacji zastanawiam się czy mamy szansę na zakupy uzbrojenia które nas interesuje. Bo jak widać skala zakupów przez Rosję może być silną kartą przetargową (oraz interesy geostrategiczne: IRAN, Izrael, Chiny itd.) przy próbie pozyskania strategicznego uzbrojenia przez Polskę.

Reklama