Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Miliardowy kontrakt. Europejskie fregaty dla US Navy

Fot. Fincantieri
Fot. Fincantieri

Amerykańska marynarka wojenna wybrała europejskie okręty FREMM jako bazę dla swoich przyszłych fregat nowej generacji w ramach programu FFG(X). Jak na razie zakłada się, że powstanie dziesięć takich jednostek za około 5,58 miliarda dolarów. W sumie Amerykanie mogą jednak wprowadzić kilkadziesiąt nowych fregat, realizując program o podobnym rozmachu jak w przypadku niszczycieli typu Arleigh Burke oraz wcześniej w przypadku fregat typu Oliver Hazard Perry.

Informacja przekazana 30 kwietnia 2020 r. o wyborze europejskiej fregaty FREMM (Frégates européennes multi-missions) dla amerykańskiej marynarki wojennej jest w sumie dużym zaskoczeniem. Chodzi bowiem o ogromny kontrakt, który może się nawet zakończyć wprowadzeniem kilkudziesięciu okrętów. I nie ma tu znaczenia, że wszystkie fregaty będą budowane w amerykańskiej stoczni Marinette Marine w w Marinette w stanie Wisconsin.

Ważne jest to, że w tak ważnym przetargu nie wygrały projekty silniej związane z amerykańskim przemysłem. Początkowo poza włoskim koncernem stoczniowym Fincantieri w postępowaniu brały również udział cztery inne podmioty: Austal USA, Huntington Ingalls, Lockheed Martin oraz General Dynamics Bath Iron Works. Ostatecznie w przetargu poza fregatą FREMM pozostały dwa projekty: trzykadłubowej odmiany okrętu do działań przybrzeżnych LCS (Austal USA) oraz fregaty F100 (General Dynamics Bath Iron Works współpracująca z hiszpańska stocznią Navantia).

Ostatecznie wybrano okręt wielozadaniowy FREMM opracowany i produkowany wspólnie przez włoski koncern stoczniowy Fincanteri oraz francuski koncern Naval Group. Będzie on bazą dla prototypowej fregaty FFG(X), na zaprojektowanie i zbudowanie, której Amerykanie przeznaczyli jak na razie 795,1 miliona dolarów. Cały kontrakt o wartości 5,58 miliarda dolarów przewiduje dodatkowo możliwość zamówienia jeszcze dziewięciu takich jednostek pływających przy założonym koszcie jednostkowym około 800-900 milionów dolarów. Co ważne ta może to być tylko pierwsza partia fregat, ponieważ już się zapowiada wprowadzenie nawet kilkudziesięciu okrętów tej klasy.

Jest to tym bardziej prawdopodobne, że włosko-francuski projekt ma być specjalnie podpasowany pod amerykańskie wyposażenie. Na budowie fregat zarobią więc przede wszystkim Amerykanie, którzy nie tylko będą budowali okręty w swoich stoczniach, ale również będą dostarczali dla nich uzbrojenie i systemy pokładowe. Już wskazuje się, że nowe jednostki pływające amerykański marynarki wojennej będą porównywalne pod względem możliwości z niszczycielami typu Arleigh Burke Flight III.

Ze względu na mniejszą wyporność będą one miały oczywiście o połowę mniej wyrzutni pionowego startu, jednak zostaną również wyposażone w radar z antenami ścianowymi AN/SPY-6 oraz okrętowy system walki AEGIS. Może to oznaczać, że Amerykanie planują wykorzystać nowe fregaty również w swoim (i być może europejskim) systemie obrony antyrakietowej.

Jak na razie z amerykańskich dokumentów budżetowych wynika, że ostateczny kontrakt na budowę pierwszej jednostki FFG(X) za około 1,28 miliarda dolarów ma zostać podpisany w 2020 roku i zakończyć jej oddaniem w lipcu 2026 roku. Amerykanie nie zamierzają jednak czekać na wyniki programu i chcą zamówić drugą fregatę tego typu już w kwietniu 2021 roku. Budowa tego z kolei okręty ma już zgodnie z założeniami trwać nie dłużej niż 5,5 roku, a więc zakończyć się około października 2026 roku.

Później zakłada się zamawianie dwóch okrętów rocznie, aż do zbudowania dwudziestu fregat.

Reklama

Komentarze (16)

  1. Fanklub Daviena

    To proste. US Navy widzi, że bez imigrantów USA produkuje same buble, które dzięki skorumpowanym politykom przechodzą przez Senat: LCS, Zumwalt, USS Gerald Ford, F-35 (wiadomość z ostatniej chwili: ogłoszono, że "rozwiązanie problemów z prędkością naddźwiękową F-35C kosztowałoby zbyt dużo i US Navy z tego rezygnuje", czyli F-35C naddźwiękowy jest tylko z nazwy), dlatego tym razem nie chce ryzykować i woli licencyjną produkcję projektu z zagranicy... :)

    1. Davien

      Funku tylko na F-35B i C z lat 2011-2016 pozostałę nie maja tych ograniczeń:) A tu zwyczajnie sobie kupuja goły kadłub i wkładają w niego najnowoczesniejsze wyposazenie bedące dekady przed tym co maja inni:)

    2. rmarcin555

      @Davien. To nie zupełnie tak. Problemu nie rozwiązano. Od 8 transzy (jeśli mnie pamięć nie myli) stosowane jest nowe, bardziej wytrzymałe pokrycie antyradarowe. Ono ma ograniczać skutki. Do tego dochodzą dwa fakty: 1) problem zachodzi w bardzo specyficznych warunkach, 2) problemu nie udało się go zreprodukować. Podjęto więc decyzje o jego "wygaszeniu". Ograniczenie stosowania dopalacza dotyczy jednak wszystkich samolotów F35B i C

    3. Davien

      Marcin, rozwiazano własnie tym nowym pokryciem. Do uszkodzenia dochodziwo w wyjatkowo rzadkich bardzo specyficznych warunkach, nie zdarzających sie praktycznie w normalnej eksploatacji. Ogranicenie dotyczy własnei wyłacznie 66 maszyn F-35B/B z transz produkcyjnych Lot 2-7 i to tyle.

  2. Pentagram

    Gdyby PGZ miało COŚ fajnego niech śmiało WALI do PENTAGONu

    1. say69mat

      Problem polega na tym, że ludzie z dobrymi pomysłami już dawno wyemigrowali. Znam gościa, którego dziecko - podobnie jak on sam - pracuje dla NASA. I to jest ... dobra zmiana, gdzie pracodawca buduje synergię pokoleniową dla zdolności realizacji najbardziej ekstremalnych projektów w dziedzinie technologii kosmicznej i obronnej.

    2. Davien

      Naszego FONETu jakos uzywają,

  3. Marek

    Te fregaty fajne są. Amerykanie wiedzą co dobre. My Mieczniki powinniśmy wsiąść z tej samej stajni. Mają tam Belh@rry, które są dla nas w sam raz.

    1. Włosi nie robią Belhorry, mają inne projekty

    2. Marek

      FREMM to wspólne dziecko Fincanteri i Naval Group. Belh@rra to dziecko Naval Group. W zasadzie ta sama stajnia.

  4. say69mat

    Taka ciekawostka, jeżeli celem strategicznym naszego rządu jest budowa podmorskiego rurociągu Baltic Pipe, łączącego infrastrukturę offshore na M. Północnym via Dania z polskim wybrzeżem M. Bałtyckiego. Pojawia się zasadnicze pytanie, flota którego z państw ma przejąć konieczność obrony podmorskiej infrastruktury gazowej przed uszkodzeniem v/s zniszczeniem??? Norwegia??? Dania??? Niemcy??? Ponieważ nie wydaje się aby formacja WOT byłaby w stanie zabezpieczyć tego typu infrastrukturę podmorską. Nawet wykorzystując do tego celu zmilitaryzowane i chałupniczo dozbrojone w efektory wuelu statki z floty należącej do naszych armatorów.

    1. say69mat

      W jaki to sposób - w kontekście perspektywy budowy podmorskiego rurociągu - można ocenić decyzję Premiera Morawieckiego, kontestującą projekt pozyskania od Royal Australian Navy dwóch fregat na rzecz naszej MW??? Za drogie na naszą kieszeń??? To po kiego grzyba brnąć w budowę podmorskiego rurociągu w opozycji do projektu NordStream II??? Nie prościej, Drogi Premierze, nawiązać twórczą współpracę z Rosją??? I pokój mamy i gaz.

    2. Gulden

      Cóż,jedno zdanie tłumaczy wszystko."Twórcza współpraca z FR",tak, to tłumaczy wszystko.Ja oczywiście jestem za jaknajszerszą współpracą gopsodarczą z FR,tylko jest jeden problem.FR ma swoje szeroko pojęte interesy,nie wiedzieć czemu, niezbyt zgodne z naszymi.Obecnie przy tych władzach na Kremlu,można spodziewać się tak"twórczej polityki"że naprawdę głowa mała.Co do kupna tych okrętów z Australii.Już tam pal licho ich zdolności bojowe jeśli chodzi o operowanie na morzu.Co innego ważne.Byłyby de facto ruchomą baterią,z całkiem dobrym wyposażeniem radarowym,rozpoznania,co by się nam akurat przydało.A tak mamy projekty i plany, a nie coś pływającego, z czego można namierzyć i trafić potencjalnego npla.

  5. Gulden

    Hmm,to ja to rozumiem tak,amerykanie kupują projekt,na którego kasę wydali włosi,czy tam jakiś sojusz europejskich projektantów,szczodrze szprycowanych kasą z budzetów poszczególnych państw UE.Mając te projekty,a de facto know-how jak to zbudować,amerykanie dają to do ręki swoim inżynierom i ich stocznie na tej podstawie będą budować te okręty.Jak znam życie,policzyli,że koszt opracowania takiego projektu to konkretna kasa,więc lepiej kupić już gotowy,i mieć spokój.Wcale bym się nie zdziwił,że jak ruszą w produkcją z kopyta,to będą sprzedawać europie choćby, ten sam okręt,wyprodukowany u nich.Bankowo tańszy niż zrobiony w europejskich stoczniach.

    1. Gulden

      Byłbym zapomniał,jeśli chodzi o uzbrojenie,systemy radarowe, to mają swoje,po prostu zainstalują do wybudowanego już okrętu.Im chodzi tylko o de facto sam okręt,"goły".

    2. Zdzisiek

      Cos jak "nasz" PZL Mielec, mowia ze Mielec wyprodukowal s70 a Mielec tylko nituje poszycie

    3. Gulden

      To nie tak.Ogólnie rzec biorąc,na palcach jednej ręki można policzyć kraje,które są w stanie wystrugać sobie od A do Z okręt,w całości,lub też w choć w 80% wykonany u siebie, przez swój przemysł.Ba w ramach cięcia kosztów,albo się kupuje odpowiednie podzespoły(wiadomo,nie te kluczowe,newrlagiczne)ale takie które spokojnie można powierzyć podwykonawcy,który zrobi to z pocałowaniem ręki,a nawet za półdarmo.No i to właśnie robią amerykanie.Widocznie policzyli sobie ile kosztowałoby zaprojektowanie takiej fregaty...poszli po rozum do głowy,wyszarpali to za dobrą cenę od europejczyków.Co kompletnie nie zmienia faktu,że tak czy siak,koncerny zbrojeniowe w USA, będą ciągneły ile się da, z budzetu swojego kraju,bo czemu nie,jak dają,to biorą.Tak patrząć szerzej,dla nich uzbrojenie to produkt,jak każdy inny.Chcą sobie tacy katarczycy kupić samoloty,no problem.Nawet im skonfigurują według zamówienia.Jedyny problem to mają z lotniskowcami,bo to muszą sobie sami ustrugać,co się potem przekłada na końcowy koszt tego cudeńka.Iście kosmiczny.Bo robią u siebie,i swoi ciągną, ile wlezie.

  6. NAVY

    ...a wspaniały projekt Gawrona nie chcą ? Tylko 18 lat budowy i już jest :)

    1. Taki tam

      Projekt projektem a budowa budową - nie mieszaj.

    2. el ninio

      wymogiem MW jest m.in. patrole na morzach: północnym i śródziemnym. korwety nie posiadaja pelnego opl, miejsca dla desantu a nawet smiglaka na pokladzie wiec nie moga spelniac wymagan naszej MW... To wlasnie dlatego byly 2 programy. 1- miecznik - korwety x3 2 - czapla - okret desantowy x3 czyli mieli wybudowac 6 okretow i do wypenienia 1 zadania trzeba by bylo wysylac jednoczesnie 2 rozne okrety. podczas gdy 1 fregata spelnila by wszystkie wymagania.... slowem zakup 3 fregat jest lepszy i bardziej oplacalny niz zakup 6 okretow o watpliwej wartosci bojowej

  7. Adr

    Podane sumy nie obejmują części wyposażenia wymienionego w artykule.

  8. jasemnetoperek

    nam takie fregaty sa absolutnie niepotrzebne nie stac nas na nie pozatym sa latwym celem do zniszczenia na baltyku ,nam sa potrzebne male szybkie kutry torpedowe do patrolowania niewielkiego obszaru reszte powinny patrolowac OP oczywiscie z rakietami manewrujacymi maja znacznie wieksza szanse przezycia niz taka fregata ,nam niepotrzebna duza marynarka nie jestesmy jakims mocarstwem zeby utrzymywac takie okrety to juz lepiej zakupic eskadre mysliwcow do patrolowania baltyku bardziej konkretne i taniej wyjdzie

    1. axas233

      jeśli byś chciał cokolwiek znaczyć kolego w regionie i wysyłać na jakieś misje poza Bałtyk statki, to musiałbyś posiadać ze 2-3 fregaty, oparte i zbudowane w 40% z kompenentow w Polsce i polskiej zbrojeniówce wraz z pozyskaniem know how.Do tego 4 łodzie podwodne.

    2. Daniel J.

      Osobiście z chęcią widział bym i z 6 fregat jeden-dwa LHD jak choćby Mistral. Głównie po to by moc tez zaznaczyć swoją obecność w innych regionach. Ale i bez nich 2-3 nowe fregaty wziąłbym w ciemno. Co do okrętów podwodnych, tu też zgoda z zaznaczeniem aby te łodzie miały możliwość użycia pocisków manewrujących woda-ziemia. Co zaś do komentarza jasemnetoperek. Masz kolego racje, Bałtyk nie jest olbrzymim akwenem. Lecz chcialbym zauważyć, że jedynie Szwecja (co do Finlandii nie jestem pewien) silną MW. Zatem jeśli chcemy być graczem znaczącym w regionie to musimy tez móc obronić wybrzeża słabszych i mniejszych czyli Litwę i Estonię. O tym jakoś większość zapomina. Państwa te dysponują flotą właśnie mniejszych jednostek które dobrze operują przy brzegu, ale naszym zadaniem powinno być danie im wsparcia z większej odległości i utrzymanie dostępu do ich portów. Jeśli będziemy wstanie wsiąść na siebie i wykonać te zadania wierzcie mi, że szybciej doczekamy się pomocy. Bo czy ktoś w to wierzy czy nie, ten silniejszy szybciej się doczeka pomocy niż ten słabszy. Polska ma możliwości i potencjał by być liderem politycznym regionu ale by to robić musi tez być też potęgą militarną w regionie. I niestety to oznacza wydatki. I to spore. Ale wierze, że w długim okresie by się to spłaciło. W bezpiecznym kraju, który może obronić siebie i sąsiadów bezpieczniej jest inwestować i robić interesy. Lecz oczywiście, mogę się mylić.

    3. Olo

      na Bałtyku jest wystarczająco dość pracy dla naszej przyszłej floty, ekspedycje nam nie są potrzebne bo to inny rodzaj okrętów

  9. zyg

    Moim skromnym zdaniem Polska powinna rozwijać zdolności NSM, przemysł krajowy powinien pracować nad "oczami" systemu, (BSP? miniaturyzacja/"stealthyzacja"?) również nawiązać współpracę z n.p Australią a zwłaszcza Japonią dot integracji NSM z F-35 i być może F-16. Co do naszych stoczni logiczne zbudowanie co najmniej 2 gazowców LNG, koszt regazyfikacji pozostaje już w kraju, dlaczego nie koszt frachtu? Aby utrzymywać konieczne poziomy ekspertyzy kadry MW wysyłać na praktyki grupy absolwentów Akademii MW do USN i RN zresztą również podoficerów. Dla MW na akwenie Bałtyku priorytetem chyba "Orka" i zarówno nawodne i powietrzne zdolności ZOP. Możnaby się przyjrzeć ukraińskiej doktrynie "floty Moskitów", lecz generalnie rosyjska flota bałtycka w najgorszym położeniu strategicznym od kiedy uzyskali dostęp do Bałtyku w XVIIIw, i w każdym scenariuszu jedyną niewiadomą jest czy zneutralizowanie ich jednostek nawodnych na Bałtyku to kwestia dni czy raczej godzin.

    1. Adr

      Flotę moskitów FSB wzięło abordazem. Jeśli to lepiej poczytać o Decima MAS i 13 Flotylli na Morzu Czerwonym. Włosi dalej mają w ofercie MOP

  10. Ech

    Czytalem ze Amerykanie sa dobrzy w Niszczycielach ale bardzo ciency we Fregatach. Ze w tej dziedzinie odnotwali kilka porazek i fiasko za fiasiem. TEraz widac proboja to nadrobic i pewnie skoczy sie kilkudziesieciomia okretami. Beda nadrabiac zaleglosci.

    1. Davien

      Panei Ech,Amerykanie budowali jedna konkretna fregatę czyli OHP , w swoim czasie jeden z najlepszych okrętów tej klasy

    2. Ech

      mowie o stanie obecnym. Zauwazyli ze mniejsze okrety tez sa wazne. beda nadrabiac..a kiedts to wiesz...

    3. Davien

      Panei Ech, po upadku ZSRS USA zwyczajnie uznało ze wystarcza im niszczyciele i na Rosje to ciagle jest z nadto. Ale teraz doszły Chiny i to przeciwko nim głównei te fregaty:)

  11. Stary Grzyb

    Nie widzę żadnego zaskoczenia. Po LCS-ach US Navy chyba się wyleczyła z pomysłów w rodzaju trimaranów, przygoda norweska załatwia kwestię Navantii nawet jako projektanta kadłubów, więc wybór FREMM-a jako konstrukcyjnego punktu wyjścia kadłubów nowych amerykańskich fregat (pozostaje pytanie o siłownie, bo całość systemów walki i uzbrojenia będzie amerykańska) jest jak najbardziej rozsądne z punktu widzenia czasu i kosztów. Dodatkowo, partnerem Amerykanów została nie "Europa", tylko włoski Fincantieri, a Włochy są partnerem Tier 1 w programie F-35.

    1. Davien

      Włochy sa partnerem Tier 2, jedynym Tier 1 jest UK.

    2. Ślązak

      na pewno czas i koszty

    3. Ech

      pewnie od wlochow wezma projekt. wszytko inne amerykanskie. bedzie to przypominalo licencje

  12. .

    Za 30 lat pewnie dostaniemy ten okręt od USA i nasza flota zwiększy wreszcie swoje posiadanie o trzecią fregatę.

    1. 666

      USA nie sprzedaje do ruskich

    2. Smuteczek

      Bardziej 40 lat. 30 to jeszcze by był dla nas zbyt nowoczesny

  13. Rzyt

    Mając za 30 mld złotych 10 takich fregat to już ładnie z rakietami manewrujacymi można chronić obszar kraju na linii szczecin-gdansk-olsztyn-bialystok...wtedy 4 tradycyjne op do ochrony tych fregat ma sens

  14. wrogowie NATO w żałobie

    Wcześniejsze zakupy państw centralnej Europy i Niemiec w USA, a teraz amerykańskich zakupów na starym kontynencie to wzmacnianie więzi transatlantyckich.

    1. Cóż

      To wysoka cena, którą USA muszą zapłacić za utrzymanie państw otwarcie im niechętnych w NATO, stąd właśnie Włochy. Długofalowo będzie to fiasko, bo Salvini wróci do władzy już w następnych wyborach. Całe te więzi są ze słomy uplecione.

    2. xyz

      Faktycznie to US kupuje tu tylko projekt, bo cała resztę robią u siebie, Znaczy się rzeczywisty zysk dla starego kontynentu tak naprawdę będzie marny, bo całą pulę korzyści zgarnia ostatecznie wujek Sam.

    3. Marek

      Wzięli bardzo dobre fregaty. Te same przed którymi ruscy spieprzali z Tartusu jak się pojawiły razem z Arleigh Burke. To właśnie nazywa się współpraca.

  15. rf

    Odbudujmy nasz przemysł stoczniowy, popyt będzie na pewno. Samoloty wszystkiego nie przewiozą, pociągi też. Niemce pozwolą?

  16. AZIA

    900mln za fregate a nas nie stać by zakupić trzy sztuki.

    1. Marek

      Takie jak te nie są nam potrzebne. Ale mają też mniejsze, które by były w sam raz. Razem z nimi można by było kupić MdCN, które chcieliśmy dla Orki. https://www.defence24.pl/grecja-coraz-blizsza-kupna-fregat-belhrra

    2. Ktoś

      W wersji dla USA. Wersja FREMM dla Maroko kosztowała, szacuje się, 470 mln euro, czyli trochę ponad 500 mln dolarów.

    3. gość

      Stać nas na wiele więcej tylko, że niesyty my jako kraj nie możemy mieć silnej armii, smutna konstatacja ale jakże prawdziwa.

Reklama