Reklama

Geopolityka

Dżihadyzm i "rewolucja" - zagrożenia z Niemiec [ANALIZA]

Ataki terrorystyczne w Niemczech spowodowały, że władze zdecydowały się w końcu na rozprawę z najbardziej radykalnymi grupami. O ile jednak salafici nie ukrywają swej ekstremistycznej agendy, to organizacje powiązane z Bractwem Muzułmańskim, oficjalnie potępiając terroryzm, odwołują się do równie groźnej ideologii. To może mieć konsekwencje również dla Polski - dla Defence24.pl pisze Witold Repetowicz.

Islam w Niemczech jest bardzo zróżnicowany i z badań socjologicznych przeprowadzanych wśród tamtejszych muzułmanów wynika, że wciąż mają oni znacznie bardziej umiarkowane poglądy, niż ich współwyznawcy w Wielkiej Brytanii, czy we Francji. Może to jednak ulec zmianie z powodu kryzysu migracyjnego. Według Federalnego Urzędu ds. Migracji i Uchodźców w 2016 r. w Niemczech było  ok 4,4 – 4,7 mln wyznawców Allaha czyli ok. 5,4 – 5,7% ogółu mieszkańców tego kraju (obywatelstwo ma jednak tylko ok 1,9 mln czyli ok 2.4%), przy czym było to o 1,2 mln więcej niż w 2011 r.

Fot. © Bwag/Commons/CC BY-SA 4.0

Częściowo można to wytłumaczyć wyższym przyrostem naturalnym wśród imigrantów, częściowo jednak wynika z kilkusettysięcznej fali migrantów, która nadciągnęła w 2015 i 2016 r. Według innych statystyk w 2005 r. aż 9,1% noworodków w Niemczech pochodziło z rodzin muzułmańskich. Oznacza to, że wkrótce liczba muzułmanów może zacząć rosnąć skokowo, zwłaszcza że również ostatnio prezydent Turcji (a to z tego kraju pochodzi większość niemieckich muzułmanów) wezwał do pokonania Europy przyrostem naturalnym. To nowe pokolenie wyrastać będzie w innych warunkach, jeśli chodzi o wydolność integracyjną Niemiec oraz proweniencję imamów w meczetach.

Czytaj też: Wojna hybrydowa - atak bronią D na Europę?

Według badania socjologicznego przeprowadzonego na początku 2016 r. przez czeski instytut Evropske hodnoty, 13% niemieckich muzułmanów chce wprowadzenia szariatu, podczas gdy we Francji liczba ta wynosi 72%, a w Wielkiej Brytanii 69%. Niemieccy muzułmanie wykazali również znacznie większe poparcie dla wartości demokratycznych oraz liberalizm obyczajowy niż ich współwyznawcy w innych krajach europejskich.

Należy jednak pamiętać, że choć 13% to - być może - relatywnie niewiele, jednak równocześnie to aż pół miliona osób, całkowicie odrzucających porządek konstytucyjny. Liczba ta jest porównywalna z liczbą wyborców neofaszystowskiej NPD w wyborach parlamentarnych w 2013 r. Wiele też wskazuje, że liczba ta będzie rosnąć. Wynika to nie tylko ze wzrostu liczby muzułmanów w stosunku do ogółu społeczeństwa, ale też z czynników negatywnie wpływających na strukturę wewnętrzną muzułmańskiej ummy. Ponadto w innym badaniu z 2007 r. aż 47% pytanych niemieckich muzułmanów deklarowało, że religia jest dla nich ważniejsza niż demokracja, a Koran niż prawo niemieckie.

Sunnici stanowią przynajmniej 2/3 wszystkich muzułmanów niemieckich. Jeżeli chodzi o resztę to są to szyici oraz mniejsze grupy islamskie np. alewici, alawici i ahmadija. Żadna z tych niesunnickich grup nigdy nie podejmowała działań ekstremistycznych i nie jest częścią międzynarodowych sieci, takich jakie tworzą np. salafici, Hizbut Tahrir, czy Bractwo Muzułmańskie.

Wewnętrzną strukturę muzułmańskiej ummy w Niemczech kształtuje też w dużym stopniu struktura etniczna imigrantów i ich potomków. Większość pochodzi z Turcji, przy czym szacunki dotyczące liczby takich osób bardzo się różnią (wahają się od 2,5 do 4 mln). Ponadto nie wszyscy imigranci z Turcji są Turkami (przynajmniej 1/3 to Kurdowie) i nie wszyscy to sunnici. Niemniej jest to istotne, gdyż Turcy mają przeważnie własne meczety, w których imamowie wyznaczeni są przez turecki rząd tj. instytucję o nazwie Dijanet.

W Niemczech reprezentuje ją organizacja o nazwie Turecko-Islamska Unia Spraw Religijnych (DITIB), kontrolująca prawie 1000 meczetów. DITIB powstało w 1984 r. gdy Turcja znajdowała się pod rządami świeckich kemalistów, ściśle kontrolowanych przez wojsko. Dlatego przez ponad ćwierć wieku tureckie meczety w Niemczech bardzo dalekie były od propagowania islamskiego radykalizmu. Ale obecnie kontroluje je coraz bardziej islamistyczna partia AKP i stojący na jej czele prezydent Turcji Erdogan, który coraz szybciej przywraca Turcji jej islamski charakter.

To również ma wpływ na jakość religijności Turków w Niemczech. Na początku 2007 r., już za czasów rządów Erdogana w Turcji, DITIB rozpoczął w Kolonii budowę gigantycznego meczetu, mogącego pomieścić 4 tys. wiernych. Budowa, która kosztowała 20 mln EUR, potrwała 10 lat i świątynia ta została otwarta na początku czerwca tego roku. Niespełna rok wcześniej w tym samym mieście odbył się gigantyczny wiec ok. 20 tys. tureckich mieszkańców Niemiec popierających Erdogana, na którym powiewały niemal wyłącznie flagi tureckie. Kilka tygodni później ok. 25 tys. głównie kurdyjskich przeciwników Erdogana demonstrowało w tym samym miejscu. Natomiast w kwietniu br. niemieckie służby specjalne rozpoczęły śledztwo w sprawie szpiegostwa dokonywanego na rzecz Turcji przez funkcjonariuszy DITIB. Wcześniej prasa niemiecka alarmowała, że aż 6 tys. osób może pracować w Niemczech na rzecz tureckiego wywiadu MIT, a siatka ta działa w oparciu o tureckie meczety.

Warto przy tym wspomnieć, że również w innych krajach takie meczety istnieją i funkcjonują na takiej samej zasadzie jak w Niemczech. Turecka agentura oparta na obsadzanych przez Dijanet meczetach jest tykającą bomba zegarową, o czym świadczą też wypowiedzi czołowych polityków tureckich, nieukrywających swoich planów. Np. 23 czerwca jeden z najbliższych doradców Erdogana Yiğit Bulut wezwał do rewolucji w Belgii, Francji i innych krajach europejskich.

Problem DITIB to jednak nie tylko problem lojalności wobec państwa, ale również oddziaływania na nowe pokolenia tureckich muzułmanów i docierania do nich z zupełnie innym niż do tej pory nauczaniem religijnym. To zaś, już za parę lat, może zupełnie zmienić ich spojrzenie na szariat czy kalifat.

Czytaj też: Berlin i Ankara na kolizyjnym kursie. Zagrożenia dla NATO [ANALIZA].

Ponadto oprócz DITIB w Niemczech działa też skrajnie islamistyczna organizacja Milli Gorus powstała z inspiracji mentora Erdogana tj. Necmettina Erbakana, krótkotrwałego premiera obalonego przez tureckie wojsko w 1997 r. za próbę islamizacji Turcji. Już w 2005 r. organizacja ta została uznana przez władze Niemiec za reprezentującą „radykalny islam”. W 2009 r. prowadzone było nawet śledztwo w związku z podejrzeniem związków tej organizacji z międzynarodowym terroryzmem. Mimo to nie została ona zdelegalizowana i kontroluje obecnie 323 meczety w Niemczech. Finansuje również wakacyjne obozy dla 20 tys. niemieckich Turków rocznie, a także organizuje weekendowe szkoły dla ponad 50 tys. uczniów. Prowadzi nawet przedszkola dla dzieci w wieku 3-6 lat. Według amerykańskiego think tanku Hudson Institute jest to najbardziej wpływowa organizacja muzułmańska w Niemczech.

Tymczasem jej patron Erbakan dążył do wskrzeszenia kalifatu oraz propagował antysemityzm i uproszczoną wizję świata, w której dobry islam walczy ze złym Zachodem. Milli Gorus działa przy tym nie tylko w Niemczech. W 2016 r. informacje na temat związków Mehmeta Kaplana (ministra w szwedzkim rządzie) z tą organizacją doprowadziły do jego dymisji, poprzedzoną długą batalią, w której oskarżenia pod adresem Kaplana były zakrzykiwane zarzutem islamofobii. Kaplan działał w szwedzkiej partii Zielonych, która jak wkrótce okazało się była przeżarta wpływami tureckich islamistów z Milli Gorus. Tu również pod maską „zwykłych muzułmanów” kryła się prawdziwa twarz radykalnych islamistów.

Kolejną potężną organizacją muzułmańską w Niemczech jest Islamische Gemeinschaft Deutschland (IGD), zrzeszająca przede wszystkim osoby arabskiego pochodzenia. Organizacja uznawana jest przez niemieckie władze za jednego z głównych reprezentantów muzułmanów w Niemczech, mimo że od 2 lat jest wpisana na listę organizacji terrorystycznych przez Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jest ona też ściśle związana z siatką Bractwa Muzułmańskiego. Warto też dodać, że tylko 20% muzułmanów niemieckich ma powiązania z jakąkolwiek organizacją muzułmańską, ale uznanie państwa niemieckiego i wpływy z niektórych państw Zatoki Perskiej (szczególnie Kataru, a wcześniej również Arabii Saudyjskiej) wzmacnia polityczną i społeczną rolę Bractwa Muzułmańskiego w Niemczech.

Fot. Blogotron/wikipedia.com/CC0 1.0 Universal

Organizacje takie jak IGD i inne podobne są znane z tego, że ich starannie tworzony publiczny obraz kłóci się z ich działalnością wydawniczą (wydawane są książki ekstremistów muzułmańskich propagujących polityczny islam oraz dżihad) i treściami głoszonymi w wewnętrznym gronie (na zamkniętych forach, konferencjach, czy nabożeństwach). Odwołują się one też do nauczania egipskiego duchownego, duchowego przywódcy Bractwa Muzułmańskiego, szejka Jusufa al-Karadawiego, ściganego obecnie przez większość krajów arabskich pod zarzutem terroryzmu. Karadawi w swych edyktach m.in. usprawiedliwiał samobójcze zamachy terrorystyczne jako dopuszczalne.

Historia związków Bractwa Muzułmańskiego z Niemcami jest bardzo długa. Już III Rzesza wykorzystywała konflikt arabsko-żydowski do mobilizowania arabskich muzułmanów po swojej stronie, a Hasan al-Banna, twórca Bractwa, był gorącym zwolennikiem Adolfa Hitlera. Ponadto był również zwolennikiem odbudowy światowego Kalifatu, w którym obowiązywałoby prawo szariatu, a niewierni zepchnięci byliby do roli osób drugiej kategorii. Po wojnie RFN postanowiło wykorzystać ten potencjał przeciwko ZSRR. Służyć temu miał nowy ośrodek islamski stworzony w latach 50. wokół słynnego meczetu w Monachium, czyli właśnie IGD, na którego czele stanął zięć Hassana al-Banny Said Ramadan.

Czytaj też: "Pełzająca migracja" z Afryki. Libia centrum kryzysu.

Rola Bractwa Muzułmańskiego w stworzeniu nowoczesnej koncepcji dżihadu a jednocześnie używania hybrydy metod politycznych i terrorystycznych w dochodzeniu do celu (kalifatu) była ogromna. Niemniej Niemcom do pewnego czasu wydawało się że panują nad tym żywiołem. Jednak to z tej struktury zaczęły wyrastać od lat 90. bardziej radykalne organizacje powiązane m.in. z Al Kaidą (np. komórka hamburska odpowiedzialna za atak na nowojorskie WTC 11.09.2001 r.), a następnie z Państwem Islamskim.

Niemieckie służby, od lat zdając sobie sprawę z zagrożenia, jakie stanowią Milli Gorus czy IGD, nie uderzają w te organizacje z przyczyn politycznych. Do niedawna zresztą nie uderzały też w bardziej otwarcie ekstremistyczne grupy np. niemieckich salafitów, których liczba oceniana jest na 10 tys. (i 30 tys. dżihadystów z innych organizacji np. powiązanych z Hizbut Tahrir), w tym ok. 1650 potencjalnych terrorystów. Ale w 2016 r. w Niemczech aresztowano tylko 25 osób podejrzanych o związki z terroryzmem islamskim, a średni wyrok wyniósł jedynie 4 lata więzienia. I dopiero w ub. r. zaczęto zamykać meczety otwarcie propagujące ideologie nienawiści. Trzeba też pamiętać, że nie wyczerpuje to problemu ekstremizmu, a tolerancja dla Bractwa Muzułmańskiego i Milli Gorus oznacza zgodę na istnienie żyznej gleby, z której łatwo mogą wyrosnąć kolejni terroryści.

Czytaj też: Terrorystyczne zagrożenie z Niemiec. Salafizm wkracza do Polski.

Kryzys migracyjny jest dodatkowym katalizatorem. Nagle do Niemiec przybyło  ponad pół miliona muzułmanów, których integracja jest nierealna. W dodatku będą oni łatwym łupem dla radykałów islamskich, gdyż równie nierealna jest realizacja ich oczekiwań związanych z szybkim dobrobytem. To będzie rodzić frustrację i niechęć do Niemiec i ogólnie Europy, która już jest podsycana propagandą takich mediów jak Al Jazeera (ukazywanie Europy jako siedliska rasizmu). Wiadomo również, że ponad 400 migrantów, którzy przybyli do Niemiec w latach 2015-2016, objętych jest dochodzeniami policji niemieckiej dot. związków z islamskim terroryzmem (czyli teoretycznie mniej niż 0,1% i jednocześnie potencjał na dziesiątki zamachów).

Czytaj też: Niemcy przyznają - terroryści wśród uchodźców. "Popełniliśmy błąd".

Można zatem mówić o pewnego rodzaju sprzężeniu zwrotnym: radykalizacji sfrustrowanych przybyszów przez komórki ekstremistów istniejące już w Niemczech oraz transformacji islamu w Niemczech przez nagłe zasilenie ummy, zdominowanej wciąż przez zintegrowanych muzułmanów pochodzenia tureckiego, przez niezintegrowaną masę z Bliskiego Wschodu. To z całą pewnością będzie miało konsekwencje dla Niemiec a być może też dla Polski.

Witold Repetowicz

Reklama

Komentarze (26)

  1. Edmund

    Nie mogę sobie wyobrazić, jak to możliwe, że Europa z ponad 500 mln ludzi dała się tak wyprowadzić w pole garstce zaledwie osób, ogarniętych obłędnymi ideami, z których większość osób decyzyjnych nawet nie jest wybierana w wyborach bezpośrednich ? Tworzą jakieś prawo, nie uzgadniają tego z państwami narodowymi (czyli obywatelami tych krajów), narzucają swoje zdanie, grożą, każą ponosić konsekwencje swoich błędnych decyzji, a mimo to dalej brną w te błędne decyzje. Przecież to dom wariatów.

  2. Cleo

    Według demografów, za 30 lat na świecie będzie około 10 mld ludzi. Łatwo zgadnąć, że stary świat, który tak polubiliśmy, właśnie się kończy. Czy jest sens patrzeć na te nieuchronne zjawiska w kategorii zagrożenia? Chyba tylko wtedy, gdy będziemy chcieli żyć w oblężonej twierdzy.

    1. Marek

      Dlatego nie należy robić świńskiego chlewu w wiodących technologicznie państwach. Są dwie możliwości. 1 - Obecnie bardziej prawdopodobna polegająca na tym, że wojna, przy której dwie ostatnie będą wydawać się zabawą zredukują populację. 2 - Druga to rozwój technologii pozwalający na znalezieniu potrzebnego miejsca. Ten drugi punkt dzięki systemowi obecnych bez wartości jest mało prawdopodobny, więc pewnie skończy się rzeźnią.

    2. Extern

      Czyli trzeba ułatwiać dalsze rozmnażanie się zabierając nadmiar ludzi z miejsc które nie są w stanie wyżywić tam produkowanej populacji aby produkcja dalej trwała bez przeszkód? To raczej plan wyglądający na przyszłą zagładę całego gatunku, a nie na rozwiązanie problemu jak najlepiej.

  3. ant

    Dobra publikacja. Pozostaje tylko pytanie dlaczego Europa zalewana jest islamem. W ONZ zablokowana została przez Rosję i Chiny rezolucja wzywająca do nałożenia sankcji na przemytników ludzi. Jaki był cel tej blokady przez stałych członków Rady Bezpieczeństwa? Moim zdaniem spowodowanie zastoju lub wręcz regresu w rozwoju technologicznym Europy. Za bardzo odskoczyliśmy do przodu zwłaszcza Niemcy i Francja. Energetyka odnawialna a w szczególności przestawienie motoryzacji na technologię zero emisyjną zagraża Rosji i państwom muzułmańskim żyjącym dzięki eksportowi ropy i gazu. Zaawansowana europejska technologia (uzbrojenie, leki, chemia, programy kosmiczne, nukleonika, nanotechnologia) stanowi konkurencję dla Chin. Zastosowano więc starą taktykę. Wywołanie wojny na obrzeżach, zalew uchodźców i 3 kolumnę wewnątrz - a powstanie ona w Niemczech niedługo potem jak obetną świadczenia socjalne dla uchodźców . Czy zachodnia cześć EU ma jeszcze jakieś szanse? Chyba już nie. Bez radykalnych rozwiązań, takich jakie stosuje Izrael nie poradzą sobie, a na zastosowanie ich nie wydadzą zgody rządzące u nich lewicowe partie polityczne. Zmiana opcji politycznej na zachodzie? 10-20 lat, a to bardzo długi okres jak na obecne geopolityczne uwarunkowania. Czy trójmorze jest jakąś droga wyjścia? Chyba tak. Nie stanowi pod żadnym względem zagrożenia dla państw rozgrywających tę partię szachów. W każdym aspekcie gospodarczym jesteśmy ich klientem z jakimś potencjałem rozwoju. Militarnie i technologicznie dopiero aspirujemy do chwilowej możliwości obrony naszego terytorium. Jeżeli nastąpi emigracja rdzennej ludności europy do krajów trójmorza ( tak jak obecnie powstaje "kolonia francuska" pod Wrocławiem) to i tak czekają nas lata odbudowy kultury technicznej i gospodarczej do poziomu który zachodnie państwa EU maja obecnie. Autor ma 100% racji. Konsekwencje odczujemy my i nasze dzieci.

  4. Varan

    Brawo! Bardzo dobra analiza. Zatem wyjście wydaje się oczywiste. Nie wolno dopuścić do sytuacji masowej migracji do Polski. Naaet za wysoką cenę. Skutki takiej migracji będą nieodwracalne. Islamiści samoczynnie organizują swoje getta celowo. To wylęgarnia terrroryzmu. Są na to oczywiste dowoďy.

  5. kol

    Niemcy są potęgą gospodarczą i polityczną. Jeszcze się zdziwicie kiedy muzułmanie zostaną w ramach indokrynacji politycznej i religijnej żołnierzami Bundeswehry, którzy będą atakować niewiernych w Europie czyli swoich sąsiadów. Ci zagubienie i bez perspektyw uchodźcy są łatwym kąskiem dla polityków i imamów, jednak Ci ostatni na razie to doskonale wykorzystują.

    1. Marek

      Kto kogo i do czego wykorzysta, to się jeszcze zobaczy. Słyszałeś o niewolnikach mameluckich i Bajbarsie? Egipt Ajjubidów także był potęgą i źle skończył. Ten obecny cyrk może skończyć się podobnie i czołgami wyprodukowanymi w niemieckich fabrykach przez niemieckich niewolników będą jeździć muzułmanie. Niemcy nie będą nimi dowodzić.

  6. rozczochrany

    Wreszcie mówicie o prawdziwych zagrożeniach.

    1. Kiks

      To jedno z zagrożeń. O zagrożeniu wieszczonym jeszcze przez Pattona nikt nie zapomina.

  7. osiem i pół tygodnia

    Cała ta islamistyczna propaganda jest sponsorowana przez kraje zatoki z Arabia Saudyjską na czele, ale wszyscy siedzą cicho bo to przecież wielki sojusznik Ameryki i wielki klient amerykańskiej zbrojeniówki. No ale lepiej ponarzekać na panią Merkel pośmiać się z głupich Niemców Belgów Francuzów.

  8. roman

    Bardzo ciekawe! Dla mnie laika okazja, żeby coś niecoś zrozumieć. Ciekawy jest wątek Turcji i Erdogana, nie miałem pojęcia o tej kwestii

  9. kris

    Z uwagą czytam Pana artykuły. Otwiera Pan oczy na ważne sprawy. Szkoda, że główne media nie podają takich informacji.

  10. Anna

    Bzdury. W Niemczech sa ogromne programy dlaa emigrantów, rządowe, landowe i pozarządowe i za parę lat ci ludzie będą tworzyć społeczeństwo i dobrobyt Niemiec. Ciekawe jaki dobrobyt i społeczeństwo zbudują "patrioci" w Polsce.

    1. STR

      Optymizm służbowy czy to wynik prywatnych obserwacji?

    2. Janko

      Tak naprawdę to za kilka , kilkanaście lat sie okaże , bzdura czy nie bzdura. Może będą tworzyć społeczeństwo i dobrobyt i oby Niemcom się udało . Gorzej będzie, jak się nie uda. Nowi przychodźcy wciąż płyną...

    3. gegroza

      nie dość że zbudują dobrobyt to jeszcze bezpieczeństwo. Coraz większa liczba Polaków wraca z Niemiec bo tam jest niebezpiecznie

  11. Marszałek

    Analiza otwiera oczy. Oby na wiejskiej była przeczytana.

  12. Mamaq

    Italia w 476r został podbita przez 20 tys. bandę Odoakra. Nikt nie bronił cesarstwa. Zwykli ludzie byli tak długo wynarodawiani i gnojeni przez teoretycznie swoje państwo że mieli je gdzieś. Jeszcze 10-20 lat a niby niemcy będą mieli gdzieś swoje niby państwo. I to będzie koniec 2500 lat historii german.

  13. subiektywniak

    O co w tym biega tak na prawdę , skoro Niemcy od lat zdają sobie sprawę z zagrożeń to jak mogą by aż tak bezczynni ,wręcz bierni ,czy to zwykła głupota czy celowe działanie .Jak będąc w takiej sytuacji mogli zgodzi się na przyjęcie kolejnego miliona muzułmanów , będących tylko obciążeniem ekonomicznym i zagrożeniem społecznym i terrorystycznym ..

    1. Bruce Lee

      A gdzie Ci ludzie mieli się podziac w Grecji? Serbii? Macedonii? Kto miał ich przyjąć. Proszę wskazać kraj.

    2. yan

      Np. w Libii, Algierii, Afganistanie, Turcji, Arabii Saudyjskiej...

  14. nL

    Szacunek dla autora za niezwykle ciekawe artykuły.

  15. dsds

    Nakazem islamu jest islamizacja. Nic więc dziwnego, że rządy krajów islamskich popierają islamizację Europy wszelkimi metodami.

  16. 22

    Pod żadnym pozorem nie wpuszczać do kraju.

  17. Robert

    Wyobraźmy sobie analogię do sytuacji w Hamburgu na G20. Szef Policji miasta Warszawy ogłasza, że trzeba zaakceptować straty w dalszych dzielnicach Warszawy aby chronić uczestników szczytu w śródmieściu Warszawy. Płonie Mokotów, Żolibórz i Praga Południe. Barykady na moście Poniatowskiego. Zamieszki, ogniska i wybijanie witryn sklepowych na Nowym Świecie i Krakowskim Przedmieściu. Belweder pod ochroną oddziałów szturmowych Policji. Melanie Trump nie może opuścić hotelu Mariott w obawie o swoje bezpieczeństwo. Pełna "europejskość".

    1. Marek1

      Warto wiedzieć, że Hamburg został zdemolowany przez niecałe 2 tys. bandziorów z anarchistycznej koalicji Black Brigade(BB). Ta bandycka "międzynarodówka" od lat jeździ po całym świecie by wywoływać burdy, zamieszki i zniszczenia. Z anty/alter globalistami zasadniczo nie maja NIC wspólnego. Zastanawiające jest, że mają doskonałe finansowanie, organizację, łączność i logistykę. Black Brigade są podzieleni na oddziały bojowe dowodzone przez doskonale znających taktykę walk w miastach d-ców dysponujących sprawnie funkcjonującą łącznością. Podziwu godna jest też sprawność z jaką BB organizuje dla aresztowanych członków natychmiastowe wsparcie prawne i finansowe(kaucje). Powoduje to, że b. rzadko zapadają na złapanych "żołnierzy" BB wyroki skazujące. Najczęściej sądy w krajach UE wymierzają im co najwyżej kary krótkoterminowego(do 30 dni) aresztu lub/i grzywny, ewentualnie deportacji. Skazani i tak wychodzą szybko na wolność, bo prawie zawsze zjawiają się adwokaci z kaucją.

  18. mamaq

    "aż 47% pytanych niemieckich muzułmanów deklarowało, że religia jest dla nich ważniejsza niż demokracja" Dlaczego aż powinno być tylko. Jestem Chrześcijaninem i jest to dla mnie ważniejsze niż demokracja czy polskość. Przede wszystkim jestem Chrześcijaninem później Polakiem a na końcu Białym Człowiekiem. Słaba jest ich wiara i to daje nadzieję że nas nie zdominują.

  19. olo

    Mnie radykalizacja muzułmanów w Niemczech przeraża bo to o krok od Polski. Dlatego popieram w 100% rząd Beaty Szydło w tym aby maksymalnie ograniczyć przyjazd do Polski muzułmanów w szczególności z tych sunnickich kierunków o których pisze autor. Nie możemy pozwolić aby w Polsce powstawały duże zbiorowiska muzułmanów związanych z Bractwem Muzułmańskim czy tym podobnymi organizacjami. Uczmy się na błędach zachodniej Europy i nawet za cenę kar finansowych czy wręcz wyrzucenia z EU nie dopuśćmy do DŻIHADU na naszych ulicach. POLSKA powinna zostać WOLNA-DEMOKRATYCZNA-BEZPIECZNA dla swoich obywateli bo kraje zachodnie powoli tracą te wartości. Tam z obawy o terroryzm władze idą na daleko idące ustępstwa patrz szkoły koraniczne dla dzieci.

    1. RGD33

      Myślę że od tego się nie odetniemy... Czeczenii... Mamy już ich sporo. W takim np Białymstoku, widać ich dosyć często... Nie asymiluja się, są inni, za jakiś czas któryś może poczuć się odrzucony zawiedziony, może któremuś coś do głowy wpaść... Czeczenii są bardzo toksyczni w każdym z krajów. Rosja, Syria, Irak, tam znają ich "sławę"!

  20. KrzysiekS

    Ktoś wykorzystał Islam i już nie ma odwrotu zaczyna się nowa wojna religijna a jak pokazuje historia to są najbardziej krwawe wojny.

    1. R3D3

      Odpowiedzią jest wreszcie likwidacja religii.. Przecież zwalczanie dżumy przy pomocy cholery nie ma żadnego sensu..

  21. Racjonalista

    Logiczny wniosek jest tylko jeden - za wszelką cenę nie zgadzać się na muzułmańską imigrację do Polski, nawet gdyby nas to miało kosztować rozwód z UE - straty z muzułmańskiej imigracji są daleko większe niż zyski z UE!

    1. Kruk

      Znasz choć jednego wyznawce islamu który chciałby zamieszkać w Polsce? Po co ? Dla 100 euro zasiłku. Sztucznie rozdmuchany problem. Problem kompletnie nie istniejący. Rozdmuchany dla władzy.

  22. ehaaaa

    czas poczynić przygotowania na naszej granicy zachodniej by w razie potrzeby móc ją szczelnie zamknąć

    1. Extern

      Może Branderburgie, Saksonie i Bawarie jak poproszą przyjmiemy do Trójmorza, to w końcu też wschodni europejczycy, w sumie to nawet trochę potomkowie Słowian.

  23. Polski chłopak

    Świetny artykuł, oby tak dalej.

  24. Zenon

    Jeżeli przymykasz oczy na "mniejsze" przestępstwa, wkrótce będziesz miał te większe.

  25. Marek1

    Przerażający obraz samobójczej głupoty niemieckich władz tolerujących organizacje islamistyczne jawnie wzywające do zniszczenia obecnych struktur społeczno-politycznych i zastąpienia ich szariackim islamem.

Reklama