Reklama

Geopolityka

W poszukiwaniu rozwiązania konfliktu syryjskiego

Syryjski wiceminister SZ Mohammed Al-Doreky i ambasador Syrii w UN Baszar Dżafari podczas obrad RB ONZ - fot. ONZ.
Syryjski wiceminister SZ Mohammed Al-Doreky i ambasador Syrii w UN Baszar Dżafari podczas obrad RB ONZ - fot. ONZ.

W nocy z 30 na 31 sierpnia br. czasu polskiego, ministrowie spraw zagranicznych państw - członków Rady Bezpieczeństwa ONZ dyskutowali nad możliwymi rozwiązaniami konfliktu w Syrii.



Na początku dyskutowano nad ewentualnym utworzeniem korytarzy humanitarnych przy granicy z Turcją. Zastępca Sekretarza Generalnego ONZ Jan Eliasson stwierdził, że takie rozwiązanie jest ryzykowne i wymaga starannej analizy.

Minister spraw zagranicznych Turcji, Ahmet Davutoglu zaapelował do członków RB ONZ o niezwłoczne podjęcie kroków mających na celu utworzenie obozów po stronie syryjskiej dla osób uciekających przed falą przemocy. Turcja zapowiedziała, że nie przyjmie już więcej uchodźców, których według ostatnich oficjalnych danych przebywa na jej terytorium 80 tys., a w ostatnich granicę Turecką przekraczało nawet 4 tys. os. dziennie.

Ministrowie Wielkiej Brytanii i Francji, William Hague i Laurent Fabius odnosząc się do możliwości utworzenia korytarzy humanitarnych ostrzegli prezydenta Syrii, Baszara el-Asada, że jest to jedna z dostępnych opcji. Obaj zdają sobie jednak sprawę, że nie uda się uzyskać w tej kwestii poparcia Chin i Rosji w RB i ewentualna operacja będzie musiała odbyć się poza ramami ONZ.

Fabius stwierdził nawet, że operacja utworzenia korytarzy wymagałaby dużej ilości środków militarnych i rezolucji RB. Oznacza to, że mimo zapowiedzi prezydenta Hollande'a, Francja w rzeczywistości wyklucza taką opcję, gdyż musi się liczyć z wetem Rosji i Chin. Fabius liczy również, że samym siłom opozycyjnym uda się opanować pewne regiony na północy Syrii, z "różnego rodzaju pomocą" Francji i sojuszników (oznacza to dalsze pomoc logistyczną, wywiadowczą i dozbrajanie opozycji).

Zarówno Wielka Brytania jak i Francja zgadzają się na pewno co do jednego - wszystkie rozwiązania polityczne wykluczają dalsze sprawowanie władzy przez el-Asada. Do bloku państw popierających takie rozwiązanie - USA, Turcja, arabskie państwa Zatoki i zdecydowana większość LPA, należy również Egipt, o czym prezydent Mursi w jasny sposób dał do zrozumienia Iranowi podczas szczytu NAM w Teheranie.

Tymczasem ajatollah Khamenei winą za zaostrzenie konfliktu syryjskiego obarcza właśnie wymienione wyżej państwa bloku o zdecydowanie "anty-asadowskiej" orientacji. Jego zdaniem muszą one natychmiast przerwać dostawy broni dla "nieodpowiedzialnych zbrojnych grup". Zaproponował też zaproszenie Iranu przez ONZ do wzięcia na siebie większej roli w rozwiązywaniu kryzysu w Syrii.

Z innej strony, nowy przedstawiciel ONZ i LPA Algierczyk Lakhdar Brahimi, który 1 września formalnie rozpocznie swoją misję od wizyty w Kairze i spotkania z sekretarzem generalnym LPA, Nabilem al-Arabi, planuje przed 24 września wizytę w Damaszku.

Syria ze swojej strony podtrzymuje stanowisko zajmowane od początku wystąpień antyrządowych w marcu 2011 r. Al-Asad w niecodziennym wywiadzie dla telewizji Ad-Dunya powiedział, że główną siłą napędową rebelii są Stany Zjednoczone i Izrael. Podkreślił jednak, że rząd panuje nad sytuacją w kraju, jednak do ostatecznego zwycięstwa potrzebuje więcej czasu. W takim samym tonie wypowiedział się minister SZ Syrii Walid al-Muallem (pierwszy wywiad ministra dla zagranicznych mediów od marca 2011 r.) udzielając wywiadu dla The Independent (reporter dziennika Robert Fisk jest obecnie w Damaszku). Na marginesie można odnotować fakt, że szef islamskiej partii En-Nahda w Tunezji, zamierza pozwać gazetę, za zacytowanie al-Muallema, który powiedział, że Katar zasilił En-Nahde kwotą 150 mln dol., aby pomóc jej wygrać wybory.

Również ambasador Syrii w ONZ Baszar Dżafari i wiceminister spraw zagranicznych Syrii, Mohammed Dżawad Kadhum Nasir al-Doreky  zabierający głos w RB ONZ podkreślili bardzo negatywną rolę USA i Izraela w eskalacji konfliktu syryjskiego poprzez dozbrajanie i udzielanie innej pomocy "terrorystom".

Wszystko wskazuje na to, że sytuacja w Syrii nadal jest patowa. Można zaobserwować jednak nasilenie zamachów bombowych i brutalizacji rebeliantów - terroryzm przeciwko lojalistom prezydenta - z jednej, i zwiększoną intensywność ostrzału artyleryjskiego i bombardowań oraz egzekucji z drugiej strony. 30 sierpnia, opozycja doniosła o zestrzeleniu drugiego Miga-23 syryjskich sił powietrznych i kolejnego śmigłowca bojowego. To kolejna przesłanka świadcząca o tym, że rebelianci są w posiadaniu coraz lepszej broni - w materiałach wideo dostępnych w internecie pojawiły się również półciężarówki z zamontowanymi ciężkimi karabinami znanymi z Libii.

Marcin M. Toboła
Reklama

Komentarze

    Reklama