Reklama

Siły zbrojne

USA zagrożone atakiem rosyjskich pocisków manewrujących

Niepokój dowódcy NORAD budzą m.in. pociski manewrujące nowej generacji, które mogą być odpalane z bombowców Tu-95MS. Fot. mil.ru.
Niepokój dowódcy NORAD budzą m.in. pociski manewrujące nowej generacji, które mogą być odpalane z bombowców Tu-95MS. Fot. mil.ru.

Rosyjskie siły zbrojne rozwijają arsenał nowoczesnych pocisków manewrujących, co umożliwia im między innymi rozszerzenie zdolności do ataku na terytorium Stanów Zjednoczonych – donosi The Washington Free Beacon. Wymusza to na Amerykanach rozbudowę własnych systemów defensywnych.

Według wypowiedzi szefa dowództwa północnoamerykańskiej obrony powietrzno-kosmicznej (NORAD) admirała Williama E. Gortney’a dla podkomisji do spraw sił strategicznych Izby Reprezentantów rosyjskie siły zbrojne prowadzą szeroko zakrojony program rozbudowy zdolności w zakresie wykorzystania pocisków manewrujących, przenoszonych przez bombowce, okręty podwodne i nawodne. Pozwala on między innymi na zwiększanie zasięgu odpalania rakiet, spoza strefy oddziaływania systemów obrony powietrznej. 

Inwestycje w nowe zdolności dokonywane przez państwa wschodzące spowodowały zagrożenie Stanów Zjednoczonych w stopniu niespotykanym od pokolenia

Admirał Wiliam E. Gortney

Systemy uzbrojenia tej klasy mogłyby przenosić zarówno głowice konwencjonalne i jądrowe. W tym pierwszym wypadku oznacza to, iż hipotetyczny przeciwnik może stosować odstraszanie „poniżej progu” użycia broni nuklearnej, co w automatyczny sposób zmniejsza prawdopodobieństwo odpowiedzi za pomocą arsenału jądrowego. Admirał Gortney zaznaczył, że wdrażanie zaawansowanych systemów manewrujących zwiększa elastyczność działań Kremla.

Jak zauważył dowódca NORAD, rozbudowa systemów pocisków manewrujących przez Rosjan i inne państwa, które potencjalnie mogłyby zaatakować Stany Zjednoczone przyczyni się do zwiększenia ryzyka w odniesieniu do zdolności obronnych dowództwa. W tej sytuacji konieczne są między innymi inwestycje w systemy dalekiego wykrywania statków powietrznych i okrętów podwodnych, gdyż wykrycie nosiciela jest bardziej wykonalne i tańsze, niż samych pocisków. Siły powietrzne Stanów Zjednoczonych zawnioskowały ostatnio o modernizację radarów posiadanych myśliwców F-16 wykorzystywanych do obrony terytorium kraju. Zakres modyfikacji ma m.in. umożliwić zwiększenie zasięgu wykrywania celów o niewielkiej skutecznej powierzchni odbicia radiolokacyjnego (takich, jak pociski manewrujące).

Amerykańskie siły strategiczne wykorzystują w chwili obecnej pociski manewrujące AGM-86, pamiętające jeszcze czasy Zimnej Wojny, odpalane z bombowców B-52H. Ich następca jest dopiero opracowywany w ramach programu LRSO. Rakiety Tomahawk (również wprowadzone na uzbrojenie jeszcze przed 1989 rokiem) w wersji wyposażonej w głowice jądrowe zostały wycofane z eksploatacji i nie planuje się wdrożenia następcy.

Rosjanie przeprowadzili natomiast w ubiegłym roku testy pocisków nowej generacji, najprawdopodobniej rodziny Ch-101/102. Rakiety tego typu są odpalane z bombowców strategicznych i charakteryzują się cechami obniżonej wykrywalności. Ich zasięg szacowany jest nawet na 5 000 km. Rosjanie dysponują również według dostępnych informacji pociskami zarówno z głowicami konwencjonalnymi, jak i jądrowymi, odpalanymi z jednostek marynarki wojennej.

Wypowiedź admirała Gortney’a stanowi kolejne potwierdzenie niekorzystnych zmian równowagi strategicznej między Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Komentatorzy podkreślają, że z uwagi na starzenie się poszczególnych komponentów arsenału jądrowego, jak bombowce B-52H wraz z uzbrojeniem, czy pociski Minuteman III wprowadzone w 1970 roku Amerykanie będą zmuszeni do znacznego zwiększenia finansowania Pentagonu w celu zachowania zdolności własnej triady jądrowej. Jednocześnie, jak wynika z wypowiedzi admirała Gortney’a konieczne są również dodatkowe inwestycje w systemy obrony terytorium Stanów Zjednoczonych. W wypadku dalszego obowiązywania regulacji Budget Control Act wymuszających cięcia budżetowe istnieje więc ryzyko utraty wiarygodności systemu odstraszania, jak również obniżenie możliwości osłony terytorium USA przed atakiem pocisków manewrujących.

Reklama

Komentarze (6)

  1. akuku

    Zagrożni to jesteśmy przde wszystkim my ! Podawało się jako sensacje jakieś tajemnicze wycinki lasów przy naszej granicy i w głąb kacapskiego terenu ze to niby drogi dla przyszłego przemrszu ich do nas. Może, ale to w drugie kolejności tj. po ataku rakietowym właśnie ich pocisków manewruacych którym łatwiej bedzie nisko lecieć takimi korytarzani leśnymi !

  2. jan

    jakim zagrozeniem jest Rosjia dla USA skoro ta pierwsza posiada zlom ,moze ktos mi to wyjasic ,czy nie chodzi o to zeby USA zwiekszylo wydatki na obrone .?

    1. ja

      Ale tym złomem może dosięgnąć terytorium USA. Nie chodzi o to kto kogo rozwali bo to oczywiste. Ale o to, że Amerykanie mogą oberwać na swoim terytorium inna bronią niż rakieta balistyczne. Tego jeszcze nie było.....

  3. chateaux

    Amerykanie obawiają się starzenia wlasnej triady nuklearnej? Kłania się bezpodstawne wycofanie ze służby dopiero co wprowadzonych w nią pocisków Peacekeeper, na podstawie traktatu START 2, który nigdy nie uzyskał mocy obowiązującej (nie wszedł w życie), oraz lewackiej political correctness.

  4. Olender

    Czyli jednym z sensownych strategii wobec Rosji będzie spowodowanie krachu finansowego tego kraju, poprzez choć by serię konfliktów na terenie granic z Gruzją, Ukrainy, Naddniestrza. Gdzie pieniądze muszą płynąć a efektów nie widać...

  5. TT

    Co tam rosyjskie pociski manewrujące skoro jak twierdzi Moskwa zagrożeniem dla nich jest tarcza antyrakietowa:)

    1. Marcin

      Dla Rosji z założenia jest zagrożeniem istnienie jakiejkolwiek "Nie-Rosji" w jej sąsiedztwie. Jak w tym dowcipie - "Z kim graniczy Rosja? Z kim chce. A z kim chce? Z nikim."

    2. rED

      Przecież o to chodzi. Będą się musieli przez nią przedzierać.

  6. Przemo

    Błąd, nie AGM-68 a AGM-86.

Reklama