Reklama

Siły zbrojne

USA: Siedem miliardów dolarów na satelity łączności

fot. www.lockheedmartin.com
fot. www.lockheedmartin.com

Pomyślnie zakończyło się wystrzelenie na orbitę trzeciego satelity MUOS, który ma wejść w skład nowego systemu łączności amerykańskiej marynarki wojennej.

Docelowa konstelacja MUOS (Mobile User Objective System) ma się składać z pięciu satelitów. Trzeci z nich został umieszczony na orbicie przejściowej 20 stycznia br. z wykorzystaniem rakiety Atlas V, wystrzelonej z ośrodka lotów kosmicznych amerykańskich sił powietrznych na przylądku Canaveral (stan Floryda).

System opracowany przez koncern Lockheed Martin ma służyć do zabezpieczenia bardzo szybkiej i bezpiecznej łączności głosowej i transmisji danych dla sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych. Został sprawdzony z wykorzystaniem lekkich, plecakowych radiostacji AN/PRC-155 (produkowanych przez General Dynamics).

Obecnie już wiadomo, że satelita MUOS-3 będzie potrzebował 9 dni do umiejscowienia się na docelowej orbicie na wysokości 35000 km. Wtedy otworzą się anteny łączności i płaszczyzny z ogniwami słonecznymi oraz rozpocznie się proces testowania.

Cały system MUOS ma kosztować 7,3 miliarda dolarów i zastąpi rozmieszczoną w latach dziewięćdziesiątych konstelację satelitów łączności UFO (Ultra High Frequency Follow-On).

Reklama

Komentarze (7)

  1. olo

    Atlas V

  2. Riddler

    Mieli niby nie wozić satelit wojskowych na RD-180, przynajmniej ruskie coś takiego mówiły.

    1. antyUSA

      Rzekomo te silniki były "z zapasów" USA. Z nowych dostaw nie wolno wozić sprzętu wojskowego.

  3. d

    Smutne to było kilkadziesiąt lat nędzy obywateli ZSRR... No, ale fakt faktem. Silniki rakietowe mają dobre. Warto było inwestować.

    1. olo

      Nie sa dobre tyko TANIE. Bo swoje lata juz mają.

  4. antek

    No i co z tego - jak im ruskie sprzedają kilka razy taniej niż wyprodukowane w USA to na co czekać ? Głupi daje mądry bierze... Zresztą gdyby kacapy nie miały tego rynku zbytu to musieliby zamknąć zawod

  5. Urko

    Warto zwrócić uwagę, że projekt wykorzystuje do wyniesienia stare ruskie silniki rakietowe. Trochę to smutne...

    1. marcin

      Jakie smutne... Kupują od ruskich silniki po takiej cenie,że nie opłaca im się robić własnych, które kosztowałby kilka razy drożej... A wania sprzedaje tak tanio bo bez tego rynku zbytu musieliby zamknąć zawod... Oczywiście koszty ponosi ruski pracownik,który dostanie teraz worek papieru rublowego,bo zielone zatrzymają putinssyn i ska...

    2. hehehe

      To nie są stare - stare (kilkadziesiąt lat w magazynach) były NK-33, które Amerykanie recertyfikowali. RD-180 są nowo wyprodukowane. To że bazują na starym projekcie NK-33, nie znaczy, że są złe, bo tak się składa, że nikt dotąd nie zrobił nawet projektu silnika o większej sprawności. Skopiowanie ich w przypadku USA mija się z celem, bo te silniki są "mało technologiczne", tzn. są budowane z dużym nakładem pracy ręcznej, a nie w sposób zautomatyzowany i w USA to tego nie mają fachowców, a gdyby mieli, to kosztowałoby to fortunę. USA przymierzało się do automatyzacji i zwrócili się do Niemiec po automat do zaawansowanego gięcia rur, ale Niemcy (którzy w tych automatach są najlepsi na świecie) zaśpiewali Amerykanom takie ceny, że USA sobie dało sianka i teraz kombinują nad projektem silnika, który byłby równie dobry i możliwy do wyprodukowania amerykańskimi technologiami.

    3. xawer

      Nie stare, tylko ciągle rozwijane!!! Zaczęło się od udanych czterokomorowych. Amerykanie używają nowszych dwukomorowych. I nie smutne - po prostu ekonomia, kapitalizm!!!

  6. hehehe

    Jak taktownie autor artykułu nie wspomniał, że Atlas V był napędzany rosyjskimi silnikami rakietowymi... :-D

  7. gość

    tym się nie martw. Dlaczego nie cieszysz się, że żołnierze amerykanscy będą mieli łaczność globalną ?

Reklama