Reklama

Siły zbrojne

USA: katastrofa Herculesa podczas ostatniego lotu

WC-130H nr rej. 65-0968, który uległ katastrofie koło Savannah, Fot. 156th Airlift Wing - Puerto Rico Air National Guard
WC-130H nr rej. 65-0968, który uległ katastrofie koło Savannah, Fot. 156th Airlift Wing - Puerto Rico Air National Guard

Samolot rozpoznania meteorologicznego WC-130H z dziewięcioma osobami na pokładzie rozbił się wkrótce po starcie z lotniska w Savannah w amerykańskim stanie Georgia. Zginęli wszyscy znajdujący się na pokładzie maszyny: pięciu członków załogi i czterech żołnierzy Gwardii Narodowej z Portoryko. Samolot kierował się do Bazy Sił Powietrznych Davis-Monthan w Arizonie, gdzie miał zostać zezłomowany. 

Zmodyfikowany do prowadzenia misji rozpoznania pogodowego, w tym badania huraganów, Hercules należący do 156. Skrzydła Powietrznego Gwardii Narodowej Portoryko runął wczoraj ok. 17:26 czasu polskiego (11:26 czasu lokalnego) na ruchliwą autostradę stanową nr 21, w pobliżu linii kolejowej, tuż po starcie z lotniska w Savannah. "To absolutny cud, że samolot nie spadł na samochody" - powiedziała przedstawicielka lokalnych władz.

Na razie nie wiadomo, co było przyczyną katastrofy. Wstępne relacje świadków wskazują, że mogło dojść do awarii silników w wyniku, której samolot rozbił się ok. 2 km od lotniska. WC-130H o nr 65-0968, który m.in. w ubiegłym roku brał udział na Karaibach w operacjach niesienia pomocy po huraganach Irma i Maria, był już bardzo wysłużony. Samolot po raz pierwszy wzniósł się w powietrze w 1965 roku. W bazie Davis-Monthan w Arizonie, do której zmierzał, miał zostać definitywnie wycofany ze służby i zezłomowany. 

Prezydent Donald Trump przekazał kondolencje rodzinom i bliskim ofiar. To kolejnych wypadek lotniczy w siłach zbrojnych USA w ostatnim czasie. Na początku kwietnia, w ciągu zaledwie dwóch dni, doszło do trzech katastrof wojskowych statków powietrznych, w których zginęły cztery osoby. Rozbiły się wtedy F-16 grupy akrobacyjnej US Air Force "Thunderbirds", a także samolot pionowego startu i lądowania AV-8B Harrier II oraz śmigłowiec CH-53E Super Stallion należące do Korpusu Piechoty Morskiej USA 

Specjalistyczna gazeta "Military Times" podała, że od 2013 roku liczba wypadków z udziałem samolotów wojskowych USA wzrosła o 40 proc. Według gazety ma to związek z malejącymi na skutek cięć budżetowych nakładami na szkolenie pilotów.

Do poprzedniego wypadku samolotu typu Hercules doszło 29 kwietnia br. w Libii. Rozbiła się wtedy maszyna transportowa C-130H-30 należąca do libijskich sił powietrznych. Samolot został wyczartrowany przez firmę Akakus Oil, w celu dowiezienia 18 ton zaopatrzenia na pole naftowe El Sharara na południowym-zachodzie kraju. Maszyna rozbiła się po starcie w drogę powrotną do Trypolisu. Zginęło trzech z czterech członków załogi. 

PAP/AH

Reklama

Komentarze (4)

  1. Janusz Pawlacz

    Skoro i tak miał być zezłomowany to nie prościej było pociąć go kątówką na lotnisku i wywieźć na złom na przyczepie?

    1. Kustosz

      Ciężko z Portoryko dojechać przyczepą do Arizony...

    2. Bob

      Z Georgii chyba. Czytać ze zrozumieniem. Ale to chyba ciężki temat.

  2. tak pytam...

    Ciekawe co teraz na temat obecnej kondycji amerykańskich sił zbrojnych powiedzą fanboy\'e made in USA?

  3. Veritas

    Samolot transportowy i rozpoznania pogody Lockheed WC-130H Hercules nr rej. 65-0968, nr ser. 4110 należał do US Air Force. Wyprodukowany został w w 1965 roku, był jednym z najstarszych Herculesów pozostających w służbie. Maszyna była podporządkowana 156th Air Wing i wykonywał misje na rzecz Puerto Rico National Guard. Na tle tego Lockheed\'a WC-130 podczas wizyty w Puerto Rico w październiku 2017 roku fotografował się prezydenta USA Donald Trump...

  4. Box

    A nasze herkulesy ile mają lat? Zaraz będzie trzeba je wycofywać ale i tak cały czas utrzymywany jest wymóg upychania wszystkiego co się tylko da w tych samolotach, co w połączeniu z wymogiem plywalnosci powoduje że wydajemy i będziemy nadal wydawać (borsuk) dziesiatki miliardow zlotych na projektowanie i produkowanie półtransporterow i półwozów bojowych. Zrezygnujmy z absurdalnego i nikomu nie potrzebnego wymogu transportowania nowo projektowanych wozów herkulesemi. Jak będzie trzeba coś przewieźć to wynajmiemy większe samoloty i wyjdzie to i tak taniej niż trwałe tracenie znacznej części potencjału tych wozów, konieczność projektowania różnych rozwiazan tylko po to żeby jak najabrdziej złagodzić skutki cięcia masy nowych jednostek oraz miesiące i lata opóźnień. A na chwile obecną już i tak mamy kilkaset nadających się do transportu powietrznego rosomakow, wiec w przypadku zarówno borsuka jak i ewentualnego rosomaka 2 ten wymóg jest tymbardziej niepotrzebny

Reklama