Reklama

Geopolityka

"Terroryzm, działania obcych wywiadów i rosyjskie prowokacje". Wyzwania dla bezpieczeństwa Polski przed szczytem NATO

Fot. ABW
Fot. ABW

Zapewnienie bezpieczeństwa w przededniu szczytu NATO w Warszawie to jedno z największych wyzwań w historii struktur zajmujących się bezpieczeństwem naszego państwa. Wynika to ze znaczącej dywersyfikacji źródeł zagrożeń oraz konieczności uwzględnienia wielkiego zróżnicowania potencjalnych scenariuszy rozwoju sytuacji - pisze dr Jacek Raubo.

Polska, jako członek NATO, w swych działaniach związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa musi realnie brać pod uwagę dwa czynniki ryzyka, nie jeden, jak to jest często przedstawiane. Oba są obecnie największym wyzwaniem dla całego Sojuszu. Z jednej strony chodzi o zmieniającą się drastycznie sytuację w rejonie wschodniej flanki NATO. Działania podejmowane w głównej mierze przez Rosję są najbliższe naszemu terytorium i bezsprzecznie pozycjonowane najwyżej w naszych strategiach. Nie możemy jednak zapominać o zagrożeniu płynącym z umownie nazwanego „Południa”. Związane jest to z niebezpieczeństwem związanym z niekontrolowanymi i nielegalnymi migracjami, terroryzmem ze szczególnym uwzględnieniem działań tego rodzaju motywowanych ideologią islamistyczną, czy też proliferacji broni masowego rażenia typu C. Z całą stanowczością należy podkreślić, że w żadnym razie nie jest to zamknięty katalog zagrożeń.

Zagrożenie regionalne może zmienić się w globalne

Dla świadomości polskiej opinii publicznej istotny musi być fakt, że we współczesnym świecie nie ma zagrożeń opisywanych rodzajów, których siła oddziaływania skupiona jest tylko i wyłącznie w wymiarze regionalnym. Doświadczyły tego Stany Zjednoczone 11 września, doświadczają w ostatnim czasie Wielka Brytania, Hiszpania, Francja czy też Belgia. Pamiętać również trzeba o wrażliwości na potrzeby sojusznicze w ramach takich organizacji jak NATO. Działa to nieco na korzyść państw nadbałtyckich oraz Polski, ale wymaga także zrozumienia ze strony partnerów, dotyczącego ustalenia realnych możliwości oraz zdolności do współdziałania bez uszczuplania własnego bezpieczeństwa. W tym kontekście musimy uczyć się na własnych doświadczeniach z lat ubiegłych. To wówczas Polska znacząco zaangażowała się w operacjach sojuszniczych, kosztem potencjału w zakresie m.in. obrony naszego terytorium.

Wraz ze zbliżającą się godziną rozpoczęcia szczytu NATO w Warszawie, rośnie groźba pojawienia się nowego rodzaju zagrożeń hybrydowych, z którymi możemy spotkać się na naszym terytorium. O różnych aspektach działań hybrydowych, szczególnie po zajęciu Krymu i wybuchu wojny na wschodzie Ukrainy, powiedziano bardzo wiele. Nasuwa się przy tym pytanie, czy zwiększona świadomość istnienia tego rodzaju zagrożeń wpłynęła na zwiększenie ich postrzegania nie tylko w kategoriach teoretycznych, lecz jak najbardziej praktycznych. Ich katalog jest bardzo szeroki, od - przykładowo - wywoływania różnego rodzaju incydentów nad Bałtykiem aż po wzrost zagrożenia terrorystycznego (sam szczyt NATO, ŚDM) oraz cyberterrorystycznego.

Zróżnicowane kierunki zagrożeń dla bezpieczeństwa przed szczytem NATO

Prawdopodobne zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski mogą pochodzić z różnych kierunków, jednak za najbardziej realistyczne należy uznać działania wynikające z obecnej polityki Rosji. Jest to państwo, które obecnie w sposób najbardziej widoczny kontestuje próby wzmacniania NATO na jego wschodniej flance. Orędownikiem tego rodzaju przewartościowań wewnątrz Sojuszu jest strona polska i - nawet nie rozpatrując czynnika historycznego - należy brać pod uwagę kontrakcję strony rosyjskiej. Jednak polityka Rosji, chociaż wyjątkowo ważna dla naszej całościowej strategii, nie może odwrócić uwagi czynników rządowych od innych kierunków. Nie da się bowiem wykluczyć zagrożeń płynących ze strony aktorów niepaństwowych. Chodzi w głównej mierze o aktywność różnych organizacji terrorystycznych lub ludzi pozostających pod wpływem radykalnych ideologii. Oznacza to, że na płaszczyźnie strategicznej napotykamy na dualny wymiar zagrożeń, choć nie muszą być one traktowane jako całkowicie niezależne od siebie.

Już niemal cała Zachodnia Europa objęta jest czymś, co śmiało można określić jako kryzys terrorystyczny. Dotychczasowe wydarzenia sugerują, że istniejący w tamtejszych krajach system rozwiązań prawnych, instytucjonalnych, jest raczej niewydolny. Fakt, że organizator EURO 2016 przez wiele miesięcy pozostaje w stanie wyjątkowym tym bardziej nakazuje zastanawiać się nad zmianami, jakie przyniesie wspomniany kryzys. Niestety, wszystko wskazuje, że kwestie społeczno-polityczne związane ze zwalczaniem terroryzmu, szczególnie tego islamistycznego będą ewoluować - przede wszystkim dlatego, że nie rozwiązano problemu radykalizacji. Niektóre szacunki wskazują, że w Europie może poruszać się od 2 do nawet 5 tysięcy aktywnych zwolenników Daesh. Nie można także pominąć innych organizacji terrorystycznych, dla których NATO i jego członkowie symbolizują wartości umownego "Zachodu". Dlatego Polska, jako gospodarz ważnego szczytu tej organizacji oraz państwo partycypujące w działaniach antyterrorystycznych, musi brać pod uwagę, iż znajdzie się na liście celów.

Sukces w zapewnianiu bezpieczeństwa wykracza daleko poza sam szczyt w Warszawie

Stąd też, pomimo dotychczasowych zapewnień o niskim zagrożeniu, przed strukturami podlegającymi pod MON, MSW, a także służbami specjalnymi okres wzmożonej pracy i potrzeba użycia niemal całego potencjału ludzkiego do zabezpieczenia wydarzeń w Warszawie i Krakowie - ale nie tylko. Chodzi raczej o wypracowanie zdolności związanych z realnym zwalczaniem terrorystów, przybywających z południa w kolejnych falach nielegalnej imigracji lub próbujących dokonywać infiltracji państwa z terytoriów państw Europy Zachodniej. Co więcej, sukcesem nie powinno być samo zabezpieczenie szczytu NATO czy też ŚDM, ale uzyskanie odpowiednich środków, wiedzy, wyszkolonego personelu i procedur do działań w dłuższej perspektywie czasu. Jak pokazuje przykład naszych partnerów z NATO, terroryści mogą zostać powstrzymani wiele razy, ale nie zaprzestaną prób odnalezienia luk w systemie bezpieczeństwa państwa. Wobec tego należy traktować szczyt, ŚDM i podobne wydarzenia jako elementy wzmagające, a nie generujące ryzyko, które nie minie wraz z ich zakończeniem.

Czytaj też: Macierewicz: "Integracja służb" przy zabezpieczeniu szczytu NATO i ŚDM.

Nie można również pominąć kwestii przeciwdziałania innym zagrożeniom, mimo iż obecnie najbardziej medialne są te związane z terroryzmem. W bezpośrednim związku z problematyką NATO oraz samego szczytu pozostaje, chociażby, wzmożenie aktywności służb specjalnych obcych państw. Wzmożona aktywność wywiadowcza może dotyczyć, oczywiście, wszelkich poza-natowskich państw, w postaci Rosji czy ChRL. Jednak nie należy łudzić się, że przy tak skomplikowanej grze interesów wewnątrz Sojuszu, służby naszych partnerów nie będą starały się uzyskać jak najwięcej kluczowych dla władz ich państw informacji. Trzeba stwierdzić wprost - polskie terytorium przed szczytem NATO można uznać, za jedno z najbardziej narażonych pod kątem aktywności wywiadowczej. Być może niedawne, głośne zatrzymania ABW związane z działaniami szpiegowskimi, mogły być próbą wystosowania swoistego sygnału ostrzegawczego.

ABW
Fot.ABW

Patrząc na południe cały czas trzeba myśleć o wschodzie

Wracając do całościowej perspektywy bezpieczeństwa Polski należy podkreślić, że sam szczyt rzeczywiście jest znaczącym wyzwaniem zarówno pod względem organizacyjnym, jak i pod względem zapewnienia bezpieczeństwa. Jednak, jak już zostało stwierdzone na przykładzie zagrożenia terrorystycznego, skupienie się tylko i wyłącznie na samym wydarzeniu byłoby nader krótkowzroczne. Nie mamy bowiem do czynienia, w tym konkretnym przypadku, z jednorazowym epizodem. Sprawa dotyczy raczej długoletniej potrzeby formowania polityki względem wschodniej flanki NATO. W jej epicentrum jest właśnie Polska, państwa nadbałtyckie oraz inni członkowie sojuszu zlokalizowani na południe od nas. Co więcej, w ten sam nurt włączone zostają także kwestie ścisłej bilateralnej współpracy polsko-amerykańskiej, także na gruncie militarnym. Jej najbardziej widocznym owocem jest chociażby rozpoczęcie kolejnej fazy budowy systemów obrony przeciwrakietowej w Redzikowie. Nie da się również pominąć naszych własnych inwestycji w sektor bezpieczeństwa militarnego oraz mu pochodnych.

Dlatego trzeba realnie brać pod uwagę wystąpienie klasycznej rosyjskiej gry, polegającej na odpowiednim eskalowaniu sytuacji i następnie jej deeskalowaniu. Patrząc przez pryzmat sprawdzania gotowości bojowej, a także wcześniejszych incydentów nad Morzem Bałtyckim, jest to jeden z najbardziej prawdopodobnych scenariuszy rozwoju sytuacji w nadchodzących miesiącach. Nie można wykluczać nagłego wzmożenia lotów maszyn bojowych z Kalingradu lub ogłoszenia niezapowiedzianych manewrów, nawet na przysłowiowe 48 godzin przed samym szczytem w Warszawie. W dodatku trzeba liczyć się z możliwością działania kaskadowego, obejmującego incydenty na całej wschodniej flance NATO. Znacznemu zwiększeniu może ulec także liczba maszyn, które zostaną zaangażowane po stronie rosyjskiej. Stąd też, szczególnie w okresie szczytu NATO, wielkie wyzwanie, pomijane nieco przez media, stoi przed pilotami dyżurnych maszyn strzegących wschodnich rubieży Sojuszu. Chodzi tu, przede wszystkim, o samą Baltic Air Policing, której lokalizacja w obrębie jednego z punktów konfliktogennych współczesnego NATO sugeruje wręcz konieczność utrzymywania koncentracji załóg zbliżonej do tej, z jaką mamy do czynienia podczas działań w warunkach „frontowych”.

Czytaj też: Myśliwce RAF przechwyciły 17 rosyjskich samolotów.

Czytaj też: Szef MON: "Jasna odpowiedź" ze strony Polski na incydent na Bałtyku.

Wspomniana polityka eskalacji/deeskalacji incydentów nie musi ograniczyć się tylko i wyłącznie do samych działań w powietrzu. Już od dłuższego czasu Rosjanie przyzwyczaili nas bowiem do urządzania manewrów różnej skali bez wcześniejszego uprzedzenia lub z uprzedzeniem liczonym, w najlepszym razie, w dobach. Biorą w nich udział chociażby silne formacje powietrznodesantowe, co pokazuje możliwości rosyjskiej floty samolotów transportowych. Trzeba więc zakładać, że istnieje realna możliwość działań zarówno ograniczonych, np. testu systemów rakietowych przy granicach państw natowskich, jak i na szeroką skalę np. angażujących znaczne siły podległe Zachodniemu Okręgowi Wojskowemu - i nie tylko. Oczywiście, zależy to od tego, czy stronie rosyjskiej będzie zależało na zwiększaniu napięcia w trakcie rozmów prowadzonych w Warszawie, czy też wprost przeciwnie. Będzie to pochodna rozmów prowadzonych przez partnerów z Sojuszu przed szczytem oraz zdolności rosyjskiego SWR oraz GRU uzyskania danych z tych tajnych debat. Czynnikiem zwiększającym ryzyko incydentów może być bowiem zła interpretacja danych wywiadowczych przez władze rosyjskie, czyli powtórzenie przypadku, jaki zaistniał w czasie zimnowojennej operacji Ryan.

Trzeba być przygotowanym do umiejętnego zaprezentowania własnej wersji wydarzeń

Powyższe scenariusze, bazujące na możliwości prowadzenia polityki eskalacji-deeskalacji, są jednak z naszego punktu wiedzenia najłatwiejszymi do stosownego przygotowania się do nich. Opierają się bowiem na regułach, z którymi mamy do czynienia już od pewnego czasu i posiadamy zdolności ich analizowania. W dodatku, z perspektywy NATO oraz Stanów Zjednoczonych, jest to sytuacja niemal identyczna z tą, jaka miała miejsce w czasach zimnej wojny. Sami Amerykanie spotykają się z podobnymi działaniami także w regionie Azji Południowej i Wschodniej, związane są one, oczywiście, z ich relacjami z ChRL. Oczywiście, z racji tajności nie znamy odpowiedzi na pytanie, na ile MON przygotował się do tego rodzaju działań strony rosyjskiej - co ważne, nie tylko wojskowo lecz również w sferze odpowiednich działań medialnych. Trzeba bowiem zakładać, że wobec funkcjonowania różnych kanałów komunikacji, przekazu informacji i budowy obrazu medialnego, sam epizod, w którym biorą udział samoloty dwóch państw, nie kończy się wraz z ich powrotem do baz. Odpowiednie budowanie narracji może trwać bardzo długo, konieczne jest posiadanie umiejętności odpowiedniego rozgrywania "partii szachów" tego rodzaju w sferze informacyjnej. Byliśmy świadkami tego typu działań, oczywiście w najbardziej skrajnym przypadku, w kontekście strącenia rosyjskiej maszyny bojowej nad Syrią/Turcją przez tureckie samoloty myśliwskie.

Zdecydowanie trudniejsze do przewidzenia, ale trzeba zaznaczyć, że realnie mogące wystąpić, są scenariusze działań pozamilitarnych. W tym ujęciu może chodzić zarówno o środki nieletalne jak i letalne. W tej pierwszej kategorii można umiejscowić działania mające na celu aktywizację organizacji antynatowskich, antyamerykańskich, a także próby wywoływania konfliktów społeczno-politycznych, ukierunkowanych na destabilizację sytuacji w państwie lub państwach ważnych z perspektywy szczytu NATO. Służyć temu może zarówno agentura wpływu, jak i bezpośrednio wzmocnione rezydentury legalne oraz nielegalne. Zapewne przygotowania do tej aktywności były już planowane niemalże od dnia ogłoszenia, że Polska będzie gospodarzem szczytu. Metody tego typu są bardzo dobrze znane i wymagają znaczącego natężenia działań kontrwywiadowczych w państwach, które są nimi dotknięte. Co więcej, asortyment działań nieletalnych znacząco wzrósł w przypadku obserwacji współczesnego wymiaru działań w cyberprzestrzeni oraz w sferze zróżnicowanych mediów. Wręcz truizmem jest przypominanie o operacjach w cyberprzestrzeni związanych z masowym użyciem tzw. trolli czy też cyberuderzeń (m.in. za pomocą metody znanej jako DDoS).

Od tzw. zielonych ludzików do inspiracji radykalnych organizacji terrorystycznych - nie ma nierealnych scenariuszy 

Nie można, przynajmniej na płaszczyźnie planowania, wykluczyć działań mających w sobie wymiar letalny. W tym kontekście na pierwsze miejsce wysuwa się wszelkiego rodzaju działalność dywersantów/tzw. zielonych ludzików czy też organizacji terrorystycznych. W pierwszym przypadku szczególnego znaczenia nabiera zupełnie inne spojrzenie na problematykę bezpieczeństwa granic państwa. Przede wszystkim nie tyle myślenie w kategoriach walki z przestępczością transgraniczną, w warunkach przypominających jeszcze lata dziewięćdziesiąte XX w., co raczej w warunkach zupełnie nowych zagrożeń. Sytuacja z pojawieniem się uzbrojonych bojówek ukraińskiego Prawego Sektora w bliskiej odległości od naszych granic była niejako sygnałem ostrzegawczym dla polskich władz. Cały czas rodzą się bowiem obawy, że Straż Graniczna może być chociażby niedostatecznie silnie uzbrojona wobec konieczności reagowania na przykładową próbę wtargnięcia jakieś uzbrojonej w broń szturmową bojówki lub osób podających się za takową bojówkę. Oczywiście, mowa o formacjach pełniących na co dzień swoją służbę na kluczowych odcinkach naszej granicy, a nie formacjach specjalnych SG lub formacjach wojskowych.

Czytaj też: Straż Obrony Osobistej. Polska granica wschodnia bezbronna?

Czytaj też: Imigranci ruszą na Zachód przez Polskę? "Szlak bałkański zamknięty".

Omawiając bezpieczeństwo granic nie należy zapominać o możliwości wywoływania kryzysów za pomocą odpowiednio stymulowanej migracji ludności. Polska, ze względu na sytuację z 2015 r., szlak bałkański i - mówiąc eufemistycznie - dość specyficzną rolę Turcji, musi brać pod uwagę formy oddziaływania na jej bezpieczeństwo za pomocą nielegalnego przerzutu znacznych grup ludzi. Tym bardziej, że już od 2015 r. wprost mówi się o możliwych alternatywnych szalkach dla bałkańskiego i oprócz najbardziej znanego libijskiego, pod uwagę brana jest także trasa prowadząca przez nasze terytorium do Europy Zachodniej. Sama nielegalna imigracja, wspierana lub tylko odpowiednio inspirowana, może być narzędziem służącym do wywoływania zróżnicowanych kryzysów wewnętrznych w państwach docelowych i tranzytowych. Otwarty katalog problemów związanych z falą migracyjną zawiera osoby, których dane nie są włączone w żaden system identyfikacji, na czele z tym obowiązującym w strefie Schengen (SIS), konieczność wydawania znacznych środków na zabezpieczenie osób przebywających w obozach dla nielegalnych imigrantów, realne zagrożenia wystąpienia napięć społecznych, w tym również prowadzących do aktów przemocy - dotyczy to radykalnych grup proimigranckich i antyimigranckich. Możliwy jest również wzrost przestępczości oraz różnego rodzaju ataków na ludność cywilną, nie mające korelacji z motywami politycznymi, ideologicznymi, religijnymi.

Czytaj też: Europa pod naporem imigrantów. Wyzwanie również dla Polski.

Czytaj też: Kryzys migracyjny zagrożeniem dla systemu obronnego Polski.

Kwestię terroryzmu omówiono już wcześniej, pamiętać tylko należy, że w sferze budowania scenariuszy na przyszłość nie da się odseparować działań aktorów niepaństwowych, tj. organizacji terrorystycznych, od działań państw obcych. W przeszłości wielokrotnie można było dostrzec przenikanie się sfery służb specjalnych i różnych organizacji terrorystycznych. Co więcej, terroryści świadomie lub nie mogą być wspierani, inspirowani i ukierunkowywani przez państwa trzecie. W przypadku Polski trzeba zwrócić uwagę na dwa czynniki ryzyka terrorystycznego, które w takim kontekście mogą być potencjalnie i wbrew pozorom nader łatwo wykorzystane do działań skierowanym przeciwko interesom i bezpieczeństwu naszego państwa. Z jednej strony są to imigranci z umownego Kaukazu, a z drugiej radykalni islamscy konwertyci, najczęściej funkcjonujący przez lata poza Polską w różnych państwach Europy Zachodniej.

W przypadku pierwszego czynnika ryzyka należy pamiętać, że że służby specjalne wielu państw zapewne od lat starają się infiltrować grupy np. najbardziej radykalnych Czeczenów. Działania takie mogą stanowić narzędzie do działań per procura w różnych częściach świata, w tym w Polsce. Jakiekolwiek potencjalne akty terrorystyczne można odpowiednio wykorzystać w różny sposób - prezentując odpowiednio zagrożenie, płynące ze strony radykalnego islamu rozwijającego się na Kaukazie, motywując własne działania antyterrorystyczne w całym regionie lub na bazie sytuacji kryzysowej szukać porozumienia i płaszczyzn dialogu, budując przy tym własną pozycję międzynarodową jako głównego przeciwnika światowego terroryzmu. Odczuła to bardzo wyraźnie Ukraina, gdy rosyjska kampania powietrzna w Syrii (oficjalnie wymierzona w terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego, Frontu an-Nusry itp.) wręcz wyrugowała z przestrzeni publicznej dyskusję o wcześniejszych wydarzeniach na wschodzie tego państwa.

W przypadku radykałów funkcjonujących na Zachodzie, w tym także tych dysponujących polskim obywatelstwem lub mających wcześniej jakieś związki z Polską (studia, praca, etc.) rodzą się pytania o możliwość zastosowania działań inspirujących, podejmowanych najczęściej pod fałszywą flagą. Tworzenie „własnych” i w pełni kontrolowanych grup dywersyjnych, terrorystycznych itd., na potrzeby działań wywiadowczych oraz ofensywnego kontrwywiadu ma bowiem bogatą tradycję. W dodatku osoby, które trafiły przykładowo do Syrii i następnie dołączyły do Frontu an-Nusra, tzw. Państwa Islamskiego, itp. organizacji, są nader podatne na wszelkiej maści metody opierające się na szantażu lub groźbie ujawnienia ich tożsamości zachodnim służbom. Pytaniem, na które zapewne w najbliższej przyszłości nie da się udzielić jasnej odpowiedzi, jest liczba takich osób, które mogły trafić, przykładowo, do więzień reżimu Baszara al-Asada. Tam, patrząc realistycznie, z łatwością można byłoby pozyskać odpowiednie aktywa osobowe, pozwalające na budowanie rozwiniętych gier operacyjnych już w samej Europie, w tym w Polsce. W takim przypadku rzeczywiści decydenci byliby nader dobrze zakamuflowani, co wykluczałoby możliwość ustalenia odpowiedzialności za konkretny akt terrorystyczny lub działania mające na celu radykalizowanie lub nakłanianie innych do podobnych aktów.

Konkluzja, czyli nie wystarczy efektowny pokaz antyterrorystów

Organizując szczyt NATO w Warszawie Polska postawiła przed sobą jedno z najtrudniejszych wyzwań dla własnego bezpieczeństwa, z jakimi miała kiedykolwiek do czynienia. Z jednej bowiem strony walka toczy się o zbudowanie nowej architektury bezpieczeństwa na wschodniej i południowej flance Sojuszu. Z drugiej, wydarzenie oraz jego konsekwencje generują działania innych podmiotów państwowych i niepaństwowych, potencjalnie zaniepokojonych wzrostem skuteczności działań NATO. Samo umowne zapewnienie bezpieczeństwa przed, w trakcie i po szczycie w Warszawie nie może być uproszczone do fizycznego zabezpieczenia tych kilku kluczowych dni. To raczej pytanie o zdolność do sprostania wieloaspektowym wyzwaniom, które będą występować na płaszczyźnie militarnej, politycznej, wywiadowczej, a także antyterrorystycznej.

Czytaj też: Bastion - największe ćwiczenia antyterrorystyczne w Polsce. Przygotowania do szczytu NATO i ŚDM.

Konkludując, wbrew pozorom bardzo efektowne dla mediów ćwiczenia jednostek antyterrorystycznych, ratowniczych, Policji, BOR itd. czy dyskusje o budowie ogrodzenia otaczającego Stadion Narodowy to jedynie przysłowiowy wierzchołek góry lodowej. Za finalny sukces będzie można uznać faktyczne zwiększenie naszych doświadczeń w ramach instytucji zajmujących się bezpieczeństwem państwa, ich długookresowych zdolności do działania, a nawet zwiększenie ich faktycznych sił i środków.

Jacek Raubo

 

Reklama

Komentarze (6)

  1. wiesiek

    A jeżeli nie, od czego "false flag" czy inna operacja GLADIO?

  2. SZELESZCZĄCY W TRZCINOWISKU

    "Człowiek bro­ni się przed strachem za po­mocą lęku" ...Zygmunt Freud.....Człowiek ta­ki już jest-zastępu­je strachem większą część swoich emocji...Strach nie jest długot­rwałym nau­czy­cielem obowiązku..jak mawiał Cyceron....okiełznasz strach zabijesz lęki ..ale one dają napęd życiu i co dalej ..stagnacja zabija .a ruch rozwija cywilizacje ...ewolucyjnie stoimy jeszcze na poziomie destrukcji ..może kiedyś zabijanie ..scedujemy na podbój kosmosu lub inne wartości ..ale nie teraz dziś najniższe instynkty mają największą wartość bo niszcząc tworzą coś nowego ( wynalazki ,społeczeństwa ,wartości )..ale pamiętajmy "Jesli sie boisz, już jesteś niewolnikiem"

  3. zLoad

    Ten szczyt w Polsce to wg mnie glupota. Na Ukrainie trwaja regularne walki, Na Bialorusi manewry, obok naszych brzegow lataja rosyjskie mysliwce zeby poirytowac zaloge amerykanskiego okretu. Z drugiej strony panstwa Europy Zachodniej sie rozsypuja i jest tam coraz wiecej zamachow. Nie wiem czy ktos mysli ze rosjanie sie beda bali? Cios jest cios, x martwych waznych osobistosci z NATO to jest powazne oslabienie calego zachodu. Ryzykowanie to dla mnie czysta glupota.

    1. bender

      Z tym rozsypywaniem sie Europy Zachodniej to stara bolszewicka spiewka, teraz zgrabnie przeniesiona na grunt polski. Wskazujaca zreszta na niezorozumienie skali zamoznosci i organizacji EU. Od dekady latam po bylym ZSRR i za kazdym razem slysze od autochtonow, ze Europa w kryzysie, Euro w dolku i inne takie bzdury. Moim zdaniem to cala ta satrapia posowiecka jest blizej dna niz kiedykolwiek wczesniej,a wiara w upadek Zachodu jest zdecydowanie przedwczesna. To juz szybciej my w Polsce poczujemy ekonomiczne konsekwencje 'dobrej zmiany' niz Zachod 'upadnie'.

  4. Tom

    Rosjanie tak długą będą prowokować,jak długo Zachód będzie uważał,że lepiej jest udawać,że nie ma problemu...Tyle,ze jak w naturze,słabość rozzuchwala drapieżnika.

  5. antyleming

    Nie kupuję tej prymitywnej antyrosyjskiej propagandy: "zmieniającą się drastycznie sytuację w rejonie wschodniej flanki NATO" - co "drastycznie" zmieniło się na wschodniej flance NATO? Jedynie co drastycznie się zmieniło, to nasilenie antyrosyjskiej propagandy - pewnie chodzi o wyduszenie od podatników więcej kasy na zbrojenia i dla specłużb i na jeszcze więcej dla nich uprawnień. Do tego propagandziści, macie albo schizofrenię albo liczycie na taką u czytelników: raz piszecie że rosyjska armia to ruina i dziurawe onuce a rosyjska armia to promile siły NATO a potem usiłujecie nas tą Rosja straszyć. Nie kupuję tego.

    1. Tom

      Za to łykasz ,jak pelikan propagandę kremlowską...Nie zauważyłeś,że nasz sąsiad toczy wojnę z Rosją,że rosyjskie wojsko (oficjalnie i jeszcze w czasach tzw.współpracy i resetu) ćwiczy ataki atomowe na Warszawę i nie tylko,narusza przestrzeń powietrzną Bałtów i Skandynawów,a ostatnio również Polski(Mi-24,które wleciały w polską przestrzeń z Okręgu Kaliningradzkiego),wysadza "omyłkowo" desant na litewskim brzegu,porywa agenta wywiadu z terytorium państwa NATO,itd.Zechciej odwrócić sytuację i zastanów się,jak zareagowałby Kreml na identyczne działania Zachodu...Ale co tam,dla Rosjan i rusofili,prowokacje zachodzą dopiero wtedy,gdy po latach niemrawości,Zachód próbuje reagować na zachowania Rosjan.

  6. kapralek

    Bądźmy poważni, szczyt i tak będą ochraniali Amerykanie, 2 burki na Bałtyku, wiszący nad Polską AWACS i dodatkowy lotniskowiec na Morzu Śródziemnym...

    1. 1andrzej

      Nasłanego przez Iwana Ahmeda z pasem pełnym trotylu AWACS nie wypatrzy, a lotniskowiec nie zneutralizuje.

Reklama