Reklama

Siły zbrojne

Raport: Bundeswehra w głębokim kryzysie

Fot. Bundeswehr/Torsten Kraatz
Fot. Bundeswehr/Torsten Kraatz

Niemiecka armia nie jest w stanie wykonać podstawowych zadań. Duża część z posiadanego, nowoczesnego sprzętu, jak m.in. czołgi Leopard 2, śmigłowce NH-90 i Tiger, samoloty Eurofighter i Tornado jest bowiem niesprawna. Pod koniec 2017 roku Niemcy nie dysponowali też ani jednym sprawnym okrętem podwodnym, choć na stanie marynarki jest sześć jednostek – wynika z raportu dla Bundestagu, ujawnionego w Niemczech.

Niemieckim parlamentarzystom przedstawiono kilka dni temu raport dotyczący gotowości bojowej podstawowych systemów uzbrojenia Bundeswehry, przygotowany przez resort obrony. Z jego treści wynika, że problemy ze sprawnością sprzętu poważnie ograniczają możliwości niemieckiej armii. Republika Federalna w zasadzie nie jest zdolna do operacji na dużą skalę, a wydzielanie w sumie niewielkich kontyngentów do operacji NATO odbywa się kosztem szkolenia i zdolności w całych siłach zbrojnych.

Raport został upubliczniony w Internecie przez niemieckich dziennikarzy, m.in. Christiana Thielsa z telewizji ARD i Thomasa Wiegolda, prowadzącego stronę Augen Geradeaus. Dokument zawiera szczegółowe dane dotyczące dostępności kilkunastu kluczowych systemów uzbrojenia. Dane dla każdego z nich podzielone są na trzy części: stan całkowity (Gesamtbestand), pojazdy w dyspozycji jednostek i w gotowości bojowej (einsatzbereit).

Niemcy zakładają, że zadowalająca wartość wskaźnika gotowości powinna wynosić 70 proc., przy czym uwzględnia się tylko pojazdy znajdujące się w dyspozycji jednostek. Nie bierze się pod uwagę np. sprzętu podlegającego długofalowym pracom remontowym, znajdującego się w zakładach przemysłowych. Często jednak nawet takie „zawyżone” kryterium nie jest spełniane.

Przykładowo, spośród 244 posiadanych czołgów Leopard 2 do dyspozycji jednostek było 176. Z nich średnio w ciągu roku pełną zdolność operacyjną miało 105 wozów, co według niemieckiej metodologii dało wskaźnik gotowości 60 proc. W praktyce jednak gotowych do służby była mniej niż połowa czołgów (zaledwie 43 proc.).

Niemcy zapewniają, że będą w stanie zabezpieczyć 44 czołgi do dyżuru bojowego w siłach odpowiedzi NATO oraz niewielką liczbę do grupy batalionowej na Litwie (w 2017 roku było to do 10 wozów). Będzie to jednak możliwe tylko po podjęciu dużych wysiłków w celu koordynacji i „wyrównywania” sprzętu. W praktyce oznacza to, że do „szpicy” będzie przydzielany sprzęt z innych jednostek kosztem ich szkolenia. Gotowość niemieckich wojsk pancernych może poprawić kontrakt na przywrócenie do służby i modernizację 104 czołgów podpisany w 2017 r., ale zostanie on zrealizowany dopiero w 2023 roku.

undefined
Większość niemieckich czołgów Leopard 2 jest niesprawna. Fot. Heer/Andreas Flachowsky.

Podobna sytuacja występuje również w odniesieniu do innych systemów uzbrojenia. Przykładowo, niemiecka armia posiadała w sumie 121 haubic PzH 2000 (część z nich stanowiła rezerwę sprzętową, obecnie wycofane wcześniej systemy są przywracane do służby). Do dyspozycji jednostek było jednak tylko 75 haubic, a w gotowości – zaledwie 42 z nich, czyli znacznie mniej niż przewiduje etat dla pododdziałów jednostek Bundeswehry (łącznie 72 haubice jeszcze przed rozpoczęciem wzmocnienia), nie mówiąc o np. o ośrodkach szkoleniowych. Z 382 posiadanych BWP Marder do dyspozycji było 319, a w gotowości – 212 wozów (wskaźnik zdolności wynosił według niemieckiej metodologii 66 proc., ogólnie - 55 proc.). Niemcy nie są więc w stanie w odpowiedni sposób utrzymać w służbie wyprodukowanych przez siebie i eksploatowanych od lat systemów uzbrojenia, z uwagi na cięcia budżetowe.

W wyjaśnieniach zamieszczonych przez Augen Geradeaus przedstawiciele wojsk lądowych przyznają wprost, że przez wiele lat ograniczano zdolności remontowe i zakupy części zamiennych. Paradoksalnie pewną „presję” na sprzęt Bundeswehry wywierają też ćwiczenia i działania z zakresu wschodniej flanki, gdyż ich intensywność po rosyjskiej aneksji Krymu zdecydowanie się zwiększyła. Połączenie tych dwóch czynników przekłada się na obniżenie gotowości bojowej sprzętu niemieckiej armii.

Podobna, lub nawet gorsza sytuacja występuje w lotnictwie – zarówno jeżeli chodzi o jednostki wojsk lądowych uzbrojone w śmigłowce, jak i siły powietrzne (Luftwaffe). Przykładowo, z 58 śmigłowców NH-90, przeciętnie 37 było dostępnych dla jednostek, a zaledwie 13 – w pełnej gotowości bojowej (czyli 35 proc. liczone według niemieckiej metodologii, i mniej niż 25 proc. całości). Również tutaj powodem są braki części zamiennych i niewystarczające zdolności remontowe. Spośród 52 szturmowych Tigerów, do dyspozycji było przeciętnie 39, a w pełni sprawnych – ledwie 12 maszyn.

Jeżeli chodzi o Eurofightery, Niemcy dysponowali łącznie 128 maszynami. W jednostkach znajdowało się przeciętnie 81, a spośród tych ostatnich gotowych było przeciętnie 48 proc., czyli 39 maszyn. Niemcy mogli więc wystawić do działań około jedną trzecią ze wszystkich posiadanych myśliwców 4.5 generacji. Również tutaj w raporcie mowa o brakach części, a wprowadzane już wcześniej środki naprawcze – np. umowa z sierpnia 2016 roku – mogą dać pozytywny efekt raczej w długim terminie. W raporcie resortu obrony podkreśla się, że na razie doprowadziły one do stabilizacji sytuacji.

Spośród 93 maszyn Tornado, w jednostkach znajdowało się średnio 63, a w gotowości przeciętnie 26. Jeszcze w 2014 roku gotowych było 39 maszyn tego typu. W praktyce oznacza to, że tylko mniej niż jedna trzecia z wszystkich posiadanych przez Niemcy samolotów myśliwskich i wielozadaniowych jest gotowa operacyjnie. Obie wspomniane maszyny były opracowane w ramach wielonarodowych programów, z udziałem niemieckiego przemysłu.

undefined
Choć niemieckie Tornado uczestniczą w misji nad Syrią, to ich gotowość bojowa się obniża. Fot. USAF.

Problemy z gotowością nie ominęły również niemieckiej marynarki wojennej. Od połowy października 2017 r. żaden z okrętów podwodnych typu 212 nie był dostępny, ani tym bardziej sprawny operacyjnie, natomiast do połowy roku przeciętnie gotowe do służby były dwa okręty (z trzech „dostępnych”). Jako przyczyny pogorszenia się (i tak dość niskiej) gotowości wskazano: „techniczne defekty i awarie”, „niedostępność części zamiennych”, znaczne przedłużenie czasu pozostawania w stoczni, i wypadek. Incydent, który miał miejsce w połowie października u wybrzeży Norwegii wyłączył ze służby ostatni niemiecki okręt podwodny. Przeciętnie w 2017 roku dostępne były dwa okręty, natomiast gotowy do służby operacyjnej – jeden.

Flota podwodna Republiki Federalnej, choć składa się z nowoczesnych jednostek typu 212, od dawna boryka się z problemami, dotyczącymi utrzymania w służbie okrętów, jak i ukompletowania załóg. Obecnie, jak podaje Bundeswehr Journal powołując się na Bild am Sonntag z 24 lutego, niesprawnych miało być nadal pięć z sześciu okrętów, natomiast szósty przechodził rejs próbny. Gazeta zwraca uwagę na zawodność baterii akumulatorów tych okrętów. Z założenia powinny one służyć minimum przez osiem lat, a na dwóch jednostkach już po sześciu latach wymagają wymiany. Czas oczekiwania na dostawę tego typu sprzętu wynosi około roku.

Flota nawodna znajduje się w lepszej sytuacji. Z pięciu korwet typu 130 z reguły dostępne były cztery, a trzy – gotowe do służby. Niemcy zamówili w 2017 roku pięć dodatkowych jednostek tego typu. Opóźnia się natomiast wprowadzenie do służby operacyjnej nowych fregat typu 125. W raporcie dla Bundestagu, przygotowanym w zasadzie równolegle z ujawnionym przez dziennikarzy dokumentem resortu obrony, i zaprezentowanym oficjalnie opinii publicznej pełnomocnik parlamentu ds. obrony Hans-Peter Bartels zauważył, że proces wycofania starszych jednostek typu 122 nie jest synchronizowany z wprowadzaniem nowych okrętów.

Poseł stwierdził, że w 2017 roku gotowość sprzętowa Bundeswehry nie tylko nie poprawiła się, ale wręcz pogorszyła. Przykładowo, pod koniec 2017 roku czasowo żaden z 14 wprowadzonych samolotów A400M nie był w pełni zdolny operacyjnie. W komunikacie cytowanym na stronach Bundestagu zaznaczył, że obszary, w których występują deficyty są znane, a wśród przyczyn problemów są m.in. zbyt powolne dostawy nowego uzbrojenia oraz braki części zamiennych. Wezwał on rząd i parlament Niemiec aby zakupy nowego sprzętu były dokonywane wraz z pakietami części zamiennych, symulatorów, sprzętu testowego i pomocami szkoleniowymi, w odpowiedniej liczbie. „To byłoby droższe, ale funkcjonuje lepiej”. – stwierdził poseł. Dodajmy, że w grudniu 2015 roku Bartels stwierdził, że Bundeswehra jest „w swobodnym spadku” („im freien Fall”). Od tego czasu sytuacja jeszcze się pogorszyła.

Słowa pełnomocnika są dobrym podsumowaniem dużej części przyczyn problemów sprzętowych Bundeswehry. Niemcy przeznaczają na obronność niewystarczające środki, a do wybuchu wojny na Ukrainie nie brano na poważnie pod uwagę ryzyka udziału w większym konflikcie. Co za tym idzie, ze względu na oszczędności nawet jeżeli programy pozyskiwania sprzętu były kontynuowane (zapewne również z uwagi na ochronę interesów przemysłu będącego ważną gałęzią gospodarki) to ograniczano choćby zakupy części zamiennych. Nie przykładano też odpowiedniej wagi do ustanawiania szeroko pojmowanego wsparcia eksploatacji, remontów.

W efekcie Niemcy nie są w tej chwili w stanie utrzymać na odpowiednim poziomie nawet gotowości sprzętu, produkowanego lub służącego w Republice Federalnej od lat i eksportowanego do różnych państw, jak Leopard 2 czy PzH 2000. Na ogół mówimy więc o nowoczesnym wyposażeniu (we wszystkich rodzajach sił zbrojnych), ale nie jest ono sprawne.

Od 2015 roku wydatki na obronę w Niemczech są stopniowo zwiększane, ale proces ten przebiega zdecydowanie zbyt wolno w stosunku do potrzeb. Kolejną kwestią jest brak efektywności planowania i realizacji wydatków budżetowych. „Brakuje nadal wiele pieniędzy na pełne wyposażenie, ale te pieniądze, które tam są, nie będą w pełni wydane” – stwierdził Hans-Peter Bartels w raporcie.

Również niemiecki system pozyskiwania sprzętu wymaga zmian. Przykładowo, wypracowanie wspomnianego kontraktu na modernizację Leopardów zajęło dwa lata (choć opóźnienie powstało – jak twierdziła jeszcze pod koniec 2016 roku minister Ursula von der Leyen – przynajmniej w części z winy przemysłu). Z kolei same czołgi mają zostać w całości dostarczone dopiero w 2023 roku. Umowy o wartości powyżej 25 mln euro muszą być zatwierdzane przez Bundestag, co dodatkowo wydłuża czas zawierania kontraktów.

Informacje o złym stanie technicznym dużej części wyposażenia Bundeswehry obciążają również w pewien sposób niemiecki przemysł obronny. W wielu wypadkach nie był on zdolny do terminowych dostaw sprzętu, występowały też awarie. Sam fakt, że produkowany w Niemczech sprzęt często ma niewystarczający poziom gotowości bojowej, musi świadczyć na niekorzyść niemieckiej zbrojeniówki.

Główną przyczyną złego stanu wyposażenia tamtejszej armii pozostaje jednak zdecydowanie zbyt niski poziom wydatków na obronę. Wprowadzane od niedawna środki zaradcze mają ograniczony charakter i mogą dać większe efekty przede wszystkim w długim okresie. Jeszcze przez co najmniej kilka lat Niemcy będą w stanie wystawiać co najwyżej niewielkie kontyngenty wojskowe, w ramach sił reagowania NATO, czy wysuniętej obecności w krajach bałtyckich, ale raczej nie będą mogli szybko przygotować większych formacji sił głównych. Niedostatki Bundeswehry wpływają negatywnie na potencjał obronny NATO, jak i na wiarygodność Berlina jako sojusznika.

Reklama

Komentarze (28)

  1. As

    Dopóki to Rosja jest potencjalnym agresorem Niemcy nie będą w stanie napompować kół w czołgu. Każdy problem będzie u nich występował.

  2. ?

    Moim zdaniem to zasłona dymna ...

  3. Giovanna

    Nie zapomnijmy, że Budeswera jest kierowana przez \"wspaniałą\" blond piękność, p. minister obrony, zwaną tutaj pod nazwą Usi. Jej nazwisko pojawia się też w nowokonstruowanym rządzie Niemiec, pod egidą...Merkel, jako kolejnego kanclerza Niemiec. Warto też dodać, że politycy, głównie Zieloni, nawołują do totalnego rozbrojenia Niemiec, bo \"przecież trzeba budować na świecie pokój itp.\". Pomijmy milczeniem fakt związany z przyjmowaniem tzw. \"uchodźców\", którzy są suto opłacani z niemieckiego budżetu. I będzie ich coraz więcej w tym kraju (\"weapon of mass migration\").

  4. Davien

    Tia my ciągle biadamy - że ci nie chcą a my żądamy ! Wojsko ma mieć a skoro wschód wróg dla nas - to nie dla NATO ?????

  5. Mariusz

    Wnioski są takie że jak Putin zechce wykąpać się w Atlantyku to jego dywizje pancerne po odpaleniu silnikow w Moskwie wyłącza je na brzegu Atlantyku i nikt ich nie zatrzyma bo nie ma czym. Putin przez lata rozbroil cala Europe i uzaleznil od swoich surowców. Dalekowzrocznosc decyzji i działań Kremla jest pełna podziwu a zdolność wykorzystania budżetu rosyjskiego MON wzbudza szacunek. A tak wielu przez lata smialo sie i kupiło z ich możliwości.

    1. bęcki

      To nie ma nic wspólnego z Putinem (no trochę ma) tylko z realnym kształtem świata. W szczegółach powoływanie się na czasy minione nie ma sensu ale w ogólnej strategii i taktyce jak najbardziej. Ludziom którzy mówili przed wojną że Niemcy dotrą pod Moskwę kazano pukać się w czoło. W 39 Niemcy miały przewagę technologiczną niemal wyłącznie na papierze. Chwilę później przewaga zaczęła pojawiać się w boju ale nie była to przewaga masowa. Do końca wojny w boju były i stare i nowe wozy. Decydowała skuteczność w boju a nie technologiczna złożoność. Jeśli Rosja czy federacja zdecydują się na marsz to raczej po tym jak nastąpi wymiana konwencjonalnych ciosów i obrony przed nimi z użyciem masowych posiadanych środków pośród których będzie niewielka ilość tych najnowszych. Nastąpi swoiste sprawdzam ilości i jakości. Ja wyjdzie mniej więcej \"po równo\" i jakiś dureń nie rozpocznie atomowej apokalipsy to nastąpi drugie sprawdzam, jakaś kampania lądowa wsparta lotnictwem, tudzież odwrotnie. I nie będą to ilości znane z internetu ale swoisty misz masz tego co kto ma i w jakiej sprawności ma. W naszym przypadku taktycznie wiem jak mogłaby wyglądać kampania obronna ale to nie miejsce by o tym pisać. Takich rzeczy generalnie się publicznie nie mówi.

  6. SZARIK

    Produkcja sprzętu wojskowego nie przypomina komercjalnej wytwórczości towarów konsumpcyjnych. Sprzęt wojskowy produkuje się z reguły w stosunkowo krótkich seriach kilkudziesięciu sztuk rocznie przez kilka lat. Części zamienne do samolotów , czołgów , BWP , helikopterów , KTO również są kupowane w ograniczonych ilościach i tworzone są niewielkie ich zapasy , mające wystarczyć na okres kilku lat eksploatacji sprzętu bojowego. Po 10 czy 15 latach okazuje się ,że producenci części zamiennych zlikwidowali linie produkcyjne wytwarzające te elementy z powodów ekonomicznych i produkują wyroby na rynek cywilny. Zamówienie niewielkiej ilości części zamiennych nie jest możliwe , ponieważ nikt nie uruchomi linii produkcyjnej dla niewielkiej serii produktów z powodu braku rentowności takiego przedsięwzięcia. Tymczasowym rozwiązaniem tych problemów jest \"kanibalizacja\" czyli rozmontowanie niektórych samolotów , czołgów czy helikopterów na części zamienne dla reszty sprzętu. Francja zakupiła ponad 400 czołgów Leclerc a obecnie posiada około 200 sprawnych , reszta poszła na części Podobna sytuacja dotyczy prawie wszystkich elementów uzbrojenia Niemiec , Francji i innych krajów zachodnich. Zjawisko to związane jest pacyfistycznymi nastrojami w zachodnich społeczeństwach i niechęcią do ponoszenia wydatków zbrojeniowych.

    1. Goosf

      Nie do konca zgodzę się z tym , że niemieckie wytwórnie sprzętu wojskowego nie produkuja czesci zamiennych, przecież cześć państw w tym Polska, zaopatruje się w czesci zamienne u producenta sprzętu, ktory eksploatują, niemieckiego sprzętu.

    2. kim1

      Jeżeli faktycznie jest tak jak piszesz to źle. To błąd rządzących tymi krajami. Produkcja sprzętu wojskowego powinna być masowa i w dużych seriach na wypadek dużej wojny światowej.

    3. bęcki

      Dobrze napisane i należy o tym powtarzać często. Czym innym jest sprzęt i uzbrojenie na czas pokoju i odstraszania a czym innym sprzęt na wojnę. Dość o faktografii konfliktów napisano i dość informacji jest o obecnych konfliktach. W przypadku wszystkiego co jest większe niż potyczka i przy względnej \"równowadze\" środków szybko kończy się faza cudownych broni i po krótkiej stagnacji walk do boju zaczyna wchodzi sprzęt \"na wojnę\" produkowany \"masowo\" w czasie wojny. Tu strategie były/są różne ale dość jest dowodów że wystarczającym jest minimum przewagi jakościowej i/lub ilościowej (ale przewagi - choć różnie szacowanej) by wojna nie utknęła w punkcie okopania się i wzajemnego ostrzeliwania. Nie będę wracał do czasów wojen światowych ale nawet obecny konflikt na bliskim wschodzie ukazuje nam (mimo zaangażowania \"mocarstw\") że póki nie zaangażowana tam środków dających przewagę (choć wcale nie nowych i super nowoczesnych) to względny stan trwał i trwało takie \"państwo islamskie\". Stan pokoju przy bardzo rozwiniętych i złożonych środkach to zwykle niewielka zdolność i gotowość do służby zwieńczona kanibalizacją części sprzętu i sporadycznym wprowadzaniem nowego w niemal śladowych ilościach. I to nie jest dramat tylko konieczność jeśli państwo nie jest światowym potentatem i eksporterem, a i to nie zapewnia ciągłości własnych sił zbrojnych wobec konieczności utrzymania zdolności produkcyjnych na eksport. Niemcy nie produkują wiele sprzętu który kwalifikuje się na eksport choć ten ma swój niemały udział światowy. Tu niestety (no niestety) prym wiedzie Rosja której produkty są obecne w wielu krajach, są niewymagające i dostępne \"na każdą kieszeń\". Podobnie jest z USA które mimo sporych ograniczeń co do technologii po prostu \"żyje\" z eksportu broni i uzbrojenia. Chiny czy Indie również dołączają do tego klubu choć tam struktura jest inna (i wielkość państwo/ilość ludności) i w pierwszej kolejności zabezpieczają \"własne podwórko\". Zachwycanie się obecnym sprzętem w kategoriach ilościowych, jakościowych czy wręcz katalogowych nie ma specjalnie sensu. Jedyny sprzęt który zdaje egzamin to ten który sprawdzi się bojowo wobec albo przeciw środkom/celom dla których był budowany. Całą reszta zawsze będzie teoria poparta jedynie jednostkowymi testami. Często się sprawdza ale równie często okazuje się zupełnie nieskuteczna kiedy konflikt przybiera już nie teoretyczne ale realne kształty.

  7. As

    Niemcy mają problemy, to co powiedzieć o nas? Trzeba dodać, że Niemcy nie są zagrożone konfliktem, bo niby przez kogo? Rosja to ich najlepszy sojusznik, a o zobowiązaniach związanych z NATO to tylko Polska bredzi.

  8. Okręcik

    Jak podobny był artykuł o francuskich śmigłowcach to jaki był hejt ze to złom i dobrze żeśmy nie kupili. Jak widać to nie kwestia jakości tylko dbania o sprzęt itp. Jak Niemcy czegoś \"nie potrzebują\" to trzeba od nich brać. wskazana tez byłaby bliska współpraca ich i naszego przemysłu zbrojeniowego, bo nie oszukujmy się, sami nie jesteśmy w stanie skonstruować czołgu kategorii Leo A6 czy 7, a oni myślą już o ich następcy. Nasz rząd woli za to bajdurzyć o reparacjach zamiast nawiązywać współpracę. Ewentualna pomoc, odsiecz ze strony wojsk NATO, w tym USA podczas W, oczywiście bardzo się przyda, ale prawda jest taka, że jak się sami nie obronimy, to tak czy inaczej słono za to zapłacimy, w ten lub inny sposób. Samym patriotyzmem i WOTem wojny nie wygramy.

    1. Nieździwiony

      Jak nam oddadzą reparacje to sami sobie zbudujemy nowy czołg :P

    2. Wolf

      A za co mają nam płacić???

    3. Artek86

      Reparacje. Czytać trudno?

  9. bello

    niemiecka jakosc....

    1. vvv

      a rozwin mysl? bo sprzet wymaga konserwacji, wymiany czesci zamiennych i eskploatacyjnych itp itd. jezeli sa ciecia buzdetowe to kanibalizuje sie czesci z innych jednostek.

    2. a

      To znaczy, że stopień technologicznego zaawansowania skutkuje wzrostem komplikacji logistyczno-technicznych których nawet tak bogate państwo nie jest w stanie udźwignąć. Z określenia koszt/efekt słowo efekt możemy usunąć.

    3. vvv

      raczej jest to efekt obcinania budzetu i redukcji armii. jeszcze kilka lat temu moglismy odkupic od Niemiec kolejne partie 2a4/5 ale po napasci Rosji na UA europa nagle sie obudzila.

  10. Nemo

    Bundeswehra jest obecnie armią ekspedycyjną. Raport krytyczny goni raport krytyczny w sprawie problemów ze sprzętem sił zbrojnych RFN, a ich Bundeswehra nadal jest w pierwszej dziesiątce najpotężniejszych armii globu. Więc, jak jest naprawdę?

    1. 77

      W jakiej dziesiątce? Bodaj 19 tuż za nami.

    2. Nemo

      Na ile mi wiadomo to Bundeswehra zajmuje 9 miejsce w skali globu. Sprawdź raporty sztokholmskiego instytutu SIPRI. Nie porównuj też WP względem Bundeswehry.

    3. vvv

      za nami? :D jak my mamy skansen rodem z walk w Syrii: t-72m1 (odpowiednik t-72a), bwp-1, brdm-2, honkery, 23mm jako podstawa opl, s-125 i mi-24 bez uzbrojenia. mamy bardzo slaba armie a AM wydoil caly budzet nie kupujac niczego

  11. yaro

    A kto to tak pisał o wielkiej przewadze NATO nad Rosją ?

    1. Luk

      ktoś kto miał racje

    2. 77

      Zakladając, że USA bedą chciały nadstawiać głowę za europejską część sojuszu. A jeśli nie?

  12. Stefan

    Może nie chcą inwestować w wojsko żeby Nato nie przymuszało Niemiec do konfrontacji z przyjaciółmi ze wschodu wymówką będzie brak sprzetu

    1. olympia

      To tylko potwierdza fakt, że NATO jest tak mocne jak mocne jest USA. Mityczny plan potencjalnego kontrataku czarnej brygady wspartej niemieckimi Leo to mżonka skutkująca najwyzej wyeksportowaniem czarnej brygady do umocnienia granicy na Odrze tak żeby rozpędzony Putin zatrzymał się przed Belinem. Wiara we wsparcie Niemiec czy Francji to utopia.

  13. On

    Wiecej niech na nowywych niemcow wyplacaja

  14. man42

    Przecież to zmylka maja dobry budżet rozwojowy oni są tak słabi jak my silni

  15. Aligator

    Nie zdolni do walki jak Wermacht w 1937. Ronię łzy nad Niemcami.

  16. Marek1

    Szkoda, ze w polskim MON NIE ma odważnego fachowca, który mógłby przedstawić taki szczegółowy raport o RZECZYWISTYM(nie medialnym) stanie i potencjale bojowym WP. Stawiam $ przeciwko orzechom, ze byłby co najmniej równie szokujący. A co do stanu Bundeswehry - jakoś NIE jestem tą niemiecką kiepścizną zaniepokojony. W realną i szybką pomoc z za Odry w razie nawały od wschodu jakoś SŁABO liczę. Oby tylko takowej NIE blokowali jak w 1920 ...

    1. echo

      I może dlatego ostatnia rotacja Amerykanów odbyła się przez nasze porty.

  17. Tander

    Jak mòwią że jest źle to trzeba się bać.

  18. Mirkuw 1104

    bardzo dobrze dla Polski! im słabsze Niemcy, tym bezpieczniejsza Polska, szkoda, że nic co dobre nie trwa wiecznie...

  19. Konrad

    Widocznie nie czują się zagrożeni, wszystko załatwiają gospodarką i polityką. Polska próbuje zbroić się na potęgę...co to oznacza nie trzeba nikomu tłumaczyć.

  20. Goosf

    Jasne jasne, przecież takie informacje mają bardzo wysoką klauzulę tajności, przecież chodzi o gotowość bojową wojska, a to wplywa na bezpieczeństwo państwa. Ten, kto ujawnilby takie informacje, zostalby skazany za zdradę tajemnicy panstwowej. Nie twierdzę, że armia niemiecka ma się dobrze, ale z tak daleko idącymi wnioskami bym się wstrzymał

  21. Rtrx

    Niemcy głupi nie są inwestowanie w czołgi rakiety i samoloty w dzisiejszych czasach to jak inwestowanie w kawalerie w czasie 2 wś.

  22. Zey.

    Kasa idzie na wiadomo co, dla wiadomo kogo, to potrzebne były cięcia.

  23. Luke

    I bardzo ale to bardzo mnie to cieszy

  24. Czesiek z bunkra

    Ogólna degrengolada, jest gorzej niż u nas przynajmniej w naszym wojsku wszystko jest remontowane w miarę możliwości :). Proponuję by Leony z Niemiec reperowac h nas skoro Reinmetall nie potrafi.

  25. Kowalskiadam154

    Schroder na zlecenie Moskwy rozwalił armie a później Merkel przez wszystkie lata swych rządów dogadywała się z ekoczerwonymi kosztem Bundeswehry byle tylko utrzymać stołek Obecnie sytuacja w Berlinie wygląda podobnie i nic nie wskazuje na to by miało się to zmienić

Reklama