Reklama

Geopolityka

Syria: Naloty wojsk rządowych pomimo rozejmu. Rośnie liczba ofiar

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Jak donosi Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie, we wtorkowych nalotach na targowiska w prowincji Idlib zginęło 66 osób. - To najwyższa liczba ofiar nalotów od początku zawartego w lutym rozejmu - poinformowała organizacja. 

Według wcześniejszych doniesień, w nalotach na targ warzywny w Maret al-Noman i targ rybny w miejscowości Kafranbel zginęły 44 osoby. Przeciwnicy prezydenta Baszara el-Asada o przeprowadzenie nalotów oskarżają syryjskie siły rządowe.

W poniedziałek w ramach protestu przeciwko pogarszającej się sytuacji w Syrii reprezentujący opozycję na trwających w Genewie negocjacjach Wysoki Komitet Negocjacyjny (HNC) poinformował, że do czasu spełnienia przez stronę rządową konkretnych warunków nie będzie na razie brał udziału w rozmowach. Opozycja domaga się dostarczenia potrzebującym zagranicznej pomocy humanitarnej, powstrzymania się od atakowania obszarów zamieszkanych przez ludność cywilną oraz uwolnienia niektórych więźniów.

Kruchy rozejm

Eskalacja przemocy, do jakiej dochodzi w ostatnich dniach w Syrii, stawia pod znakiem zapytania rozejm wynegocjowany przez USA i Rosję. 18 kwietnia syryjscy rebelianci ogłosili rozpoczęcie nowej kampanii skierowanej przeciwko siłom reżimu prezydenta Baszara el-Asada. Ma to być odpowiedź na akty przemocy ze strony wojsk rządowych. 

- Po nasileniu ataków ze strony sił reżimu, wymierzonych głównie w obozy dla przesiedlonych i dzielnice mieszkaniowe, ogłaszamy powstanie wspólnych centrów operacyjnych i rozpoczęcie walki w odpowiedzi na te akty - głosi oświadczenie 10 grup rebelianckich, które zdecydowały się wspólnie walczyć z wojskami rządowymi. Nie sprecyzowano jeszcze, gdzie miałyby się toczyć te walki.

Pod deklaracją podpisała się m.in. organizacja Dżaisz al-Islam, kierowana przez Mohamada Allusza, reprezentanta opozycji syryjskiej na rozmowach pokojowych prowadzonych pod egidą ONZ. Prowadzone w Genewie niebezpośrednie negocjacje między opozycją a reżimem mają na celu zakończenie konfliktu, których pochłonął dotychczas 270 tys. ofiar śmiertelnych. 

PAP - mini

Reklama

Komentarze (1)

  1. FR

    Słusznie zauważyło Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie, że we wtorkowych nalotach na targowiska w prowincji Idlib zginęło 66 osób. Koalicjanci nie polecieli tam głaskać DAESH - tylko zwalczyć to ugrupowanie , a obserwatorium powinno im pomóc w naprowadzaniu na cele nie przyjacielskie w SYRII . Chyba zależy obserwatorom z Londynu na oswobodzeniu swego kraju z różnej maści rebeliantów , nie po to nawet zaangażuje się teraz Dania by roztrwonić zdobytą wypracowaną przez koalicje przewagę nad terrorystami , okradającą SYRYJCZYKÓW ? Z resztą i min. Macierewicz powinien wysłać naszych pilotów oraz jednostki specjalne by koalicji pomóc uwolnić Syrię z terrorystów . By nie musieli emigrować do Europy ? A przy okazji nasi wojskowi znów będą mogli nam się pochwalić - jak wspaniale przynoszą wolność innym narodom ?

    1. Droga Federacjo Rosyjska (FR)

      Tak się składa, że prowincja Ildib, położona w północno-zachodniej Syrii, nie jest opanowana przez Daesh. Więc jeśli ktoś ją bombarduje, żeby Daesh zwalczać, to znaczy, że ma tragiczny wywiad. Ale myślę, że wywiad jest jednak bardzo dobry. Dlatego koalicja nie bombarduje tam niczego, nie robi tego nawet Rosja - wszyscy doskonale wiedzą, że taka sprawa "śmierdzi", bo będą bombardować obszary, na jakich podobno trwa rozejm. Dlatego od takiej czarnej roboty jest Asad, bo jego reputacja jest w strzępach i jeden złamany rozejm więcej, czy mniej nikogo już nie wzrusza. Dziwna sprawa jest też z tą emigracją, bo ludzie uciekają po równo przed "ochraniającym" ich Daesh, jak i przed "wyzwalającym" ich Asadem. Oraz przed bratnią pomocą z Moskwy - w lutym ok. 35 tys. ludzi uciekło do Turcji w przeciągu zaledwie dwóch dni, po rosyjskich bombardowaniach Aleppo (za władzami prowincji Kilis w południowej Turcji).

Reklama