Reklama

Siły zbrojne

Stany Zjednoczone i Izrael pracują nad zmniejszeniem oporu śmigłowców

Fot. U.S. Army
Fot. U.S. Army

Amerykańscy i izraelscy naukowcy pracują nad urządzeniem mającym zwiększać siłę nośną i zmniejszać opór, jaki powietrze stawia śmigłowcowi lub samolotowi. 

Konstruktorem urządzenia o nazwie Suction and Oscillatory Blowing Actuator jest izraelski naukowiec dr Avraham Sifert. Urządzenie ma działać na zasadzie aktywnej kontroli ruchu powietrza, wspomagając jego przepływ nad powierzchnią maszyny.

Wynalazek dr Siferta jest w tej chwili testowany przez wydział dynamiki lotu centrum badawczego lotnictwa i pocisków armii lądowej Stanów Zjednoczonych. Próby odbywają się na mocy umowy amerykańsko-izraelskiej o współpracy w dziedzinie projektów związanych z rozwojem śmigłowców.

Jeden z inżynierów pracujących przy projekcie, Jacob Wilson, porównuje kadłub śmigłowca do dziobu łodzi. W jednym i w drugim przypadku kadłuby muszą przeciąć fale, co wiąże się z oporem. W dużym uproszczeniu można napisać, że jeśli uda się zredukować wielkość fal, w praktyce zmniejszymy też opór. Izraelskie urządzenie wydmuchuje z prędkością naddźwiękową, w regularnych interwałach czasowych, sprężone powietrze nad powierzchnie kadłuba śmigłowca, gdzie miesza się ono z opływającym go strumieniem. W rezultacie następuje zmniejszenie wielkości fal powietrza i zmniejszenie oporu.

Zdaniem amerykańskich inżynierów urządzenie jest stosunkowo niewielkie, a uzyskiwany przyrost siły nośnej i zmniejszenie oporu są zauważalne. Zmniejszenie oporu śmigłowców ma szczególne znaczenie dla programu Future Vertical Lift, realizowanego na zlecenie US Army. W jego ramach mają powstać cztery rodzaje przyszłych helikopterów armii amerykańskiej – szybsze, dysponujące większym udźwigiem i zasięgiem niż obecne. Wiążę się z tym konieczność rozwiązania wielu problemów, jednym z nich jest właśnie zmniejszenie oporu maszyn.

Reklama

Komentarze (3)

  1. KDT

    Hmm, ciekawe, czy sprawdziłoby się to w Formule 1? O ile leśne dziadki z FIA nie zakazałyby takiej metody przyssania bolidów do podłoża i jechania nimi na zakrętach 300 km/h :)

    1. stare i znane

      To w F1 było i się sprawdziło. I zostało zabronione...

  2. suchar

    Inkarnacja pomysłu z lat 60. z nadmuchem warstwy przyściennej. Na odrzutowcach sprawdzało się to tak sobie. Może na helikopterach sprawdzi się bardziej. To się bada od 60 lat (koncepcja skrzydeł o kontrolowanej cyrkulacji - circulation control wing) albo dłużej. Na papierze wygląda wspaniale (możliwość zmniejszenia skrzydeł o połowę lub zwiększenia udźwigu, zmniejszenia prędkości lądowania itp.). W praktyce zaczynają się schody: system nadmuchu powietrza zużywa dużo mocy napędu, serwisowanie mikrokanalików powietrza jest parszywe a ich zatkanie grozi katastrofą (spadek nośności, wzrost oporów itp.). W sumie to odgrzewany kotlet. Ale MOŻE akurat na helikopterach się sprawdzi. To pulsacyjne zasilanie to pewnie ma rozwiązać problem z zatykaniem się kanalików (np. owadami, lodem, pyłem)? Pożyjemy, zobaczymy.

    1. say69mat

      Paradoks polega na tym, że o ile są kraje, dla których pierwszorzędne znaczenie mają kwestie technologiczne, służące poprawie osiągów śmigłowców. O tyle, w naszym kraju, istotne jest zrozumienie kryteriów, przyświecających wyborowi konkretnego typu śmigłowca na wyposażenie naszych sił zbrojnych.

    2. Calvin

      Jedna uwaga: nie nadmuch a odsysanie. chodziło o zlikwidowanie turbulencji i czysty przepływ laminarny, Zresztą gdyby przez mikrokanaliki było tłoczone powietrze to by się nie zapychały.

  3. hp7

    To urządzenie może służyć wyłącznie polepszeniu osiągów śmigłowca, a nie budowy lepszej maszyny. To znaczy, że Future Vertical Lift będzie musiało działać nawet bez tego 'zmniejszacza oporu'. To z kolei znaczy, że 'dodatkowa' moc może być spożytkowana jedynie na większą prędkość lub większą ilość uzbrojenia.

Reklama