W Skanerze Defence24.pl gościli Paweł Makowiec, wykładowca Zakładu Obrony Terytorialnej Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu, oraz płk. rez. Piotr Gąstał, do niedawna dowódca JW GROM. Tematem rozmowy jest rola lekkiej piechoty na współczesnym polu bitwy i zasadzki jako jej skutecznego narzędzia do prowadzenia działań. Jest on nieprzypadkowy, ponieważ właśnie ukazała się książka Pawła Makowca poświęcona tej tematyce. "Zasadzka w działaniach lekkiej piechoty. Studium taktyczne".
Paweł Makowiec: To kolejna z cyklu kilku pozycji, które wychodzą w cyklu podręczniki taktyczne (...) Ona jest zaadresowana do bardzo szerokiego kręgu odbiorcow od żołnierzy zawodowych przez żołnierzy Obrony Terytorialnej po wszystkich, którzy interesują się taktyką piechoty.
Ciekawy jest fakt, że w obszarze Wojska Polskiego nie ma teraz zdefiniowanej specjalności lekka piechota. Mamy piechotę zmechanizowaną i piechotę zmotoryzowaną. I mimo, że faktycznie mamy też lekka piechotę, to ona nie jest zdefiniowana. Ale gdybyśmy chcieli to definiować to jest rodzaj piechoty, który posiada lekkie uzbrojenie - systemy broni strzeleckiej i przeciwpancernej, które przenosi "na własnych plecach". Ponieważ lekka piechota integralnie czy organicznie dysponuje stosunkowo małą ilością środków przewozu i są to często samochody – ciężarowe i terenowe
Płk Piotr Gąstał: Wojska Specjalne nie są lekką piechotą ale każdy operator sił specjalnych zaczyna swoje szkolenie od small unit tactics - szkolenia małych zespołów, czyli szkolenia takiej lekkiej piechoty. Uczy poruszania się, budowania szyków przemieszczania się w terenie. Nastepnie uczy się jak pluton i drużyna mają się poruszać w szykach, jak wzajemne drużyna a potem pluton mają współdzialać w ataku i obronie, jak zdobywać bunkier czy dokonywać zasadzki. Jest to podstawowe ABC żołnierza sił specjalnych (...)
Nie powiedziałbym, że teraz z powrotem, pojawiła się zasadzka jako jeden z podstawowych elementów działań uderzeniowych małych zespołów. Zasadzki były stosowane np. w czasie wojny w Afganistanie przeciwko armii radzieckiej i vice versa. Były stosowane w trakcie wojny czeczeńskiej, na nas robiono zasadzki kiedy byliśmy w Afganistanie. One funkcjonowały i funkcjonują. Na pewno wiele zmieni się kiedy my i przeciwnik będziemy dysponowali najnowocześniejszym sprzętem, najnowszymi technologiami. Myślę tu o noktowizji i termowizji. One pomagają wykrywać zagrożenia i stanowią o tym że mamy przewagę na polu walkę. Trudno będzie uciec przed a obserwacją, dlatego trzeba będzie stosować wszelkie możliwe środki kamuflażu technicznego aby tą swoją sygnaturę cieplną zminimalizować.
Paweł Makowiec: – ja zawsze prowadząc zajęcia czy to jako wykładowca Akademii Wojsk Lądowych, czy w wojskach OT gdzie jestem instruktorem podkreślam jedno: zasady taktyczne i pewne metody zasadniczo się nie zmieniają. Zmieniają się środki walki lub środki bojowe, których używamy w różny sposób. Starałem się to ująć omawiając kolejne zasadzki, których zasady się nie zmieniają ale muszą się adaptować do pojawiających się środków, które daje nam technologia. Trzeba nauczyć się ich używać.
Takie zadania to WOT wykona...
Na świecie rozwija się obecnie dynamicznie broń energetyczna, amunicja krążąca, roje dronów... u nas lekka piechota... Polska potrzebuje SPRZĘTU i to w dużych ilościach. Nawiązując do obecnej sytuacji to tak jakby wysłać ratownika medycznego bez podstawowego sprzętu do ratowania życia. Dobre chęci i wyszkolenie nie wystarczą. Trzeba mieć sprzęt, a jego w polskim wojsku dramatycznie brakuje.
Warto,żebyście umieścili spis treści tej książki....
na ostrzal artyleryjski, drony i amunicje krazaca jaka jest odpowiedz? zasadzka! w gornym karabachu mielismy ostatnio teorie jw w praktyce i gdyby nie rosjanie to niedlugo ormianie robiliby zasadzki na przedmiesciach Erewania.
Praktyka? Siedzą w tych okopach od ćwierć wieku, a nawet porządnych schronów nie wybudowali. Nawet okopów porządnie nie wykopali. Śmiem twierdzić, że walka elektroniczna też na podobnym poziomie u nich. Na ostrzał artyleryjski jest inna artyleria, rozpoznanie, lotnictwo itp. Niech oni się tym zajmą. A lekka piechota niech się zajmie swoimi zadaniami, nawet jeżeli to będzie zasadzka na tyłach swoich na różnego rodzaju grupy rozpoznawcze, dywersyjne, itp.
Czyli zapewne jest też jakaś ciężka piechota...
Z uporem majaka - najemnicy - Oj, ciężką maja rękę do roboty!!!!!
Zamiast kasy na wot....kasa na drobnych. Lądowe, powietrzne, morskie. Roje dronów. Drony -miny. Szykujemy się do wojny ktora była i juz nie wróci. Sprzęt wart miliony dolarów za sztukę będzie niszczyli dron wart kilkanaście tysięcy dolarów. No i rozbudowana obrona pilot. Niestety u nas.....nie ma nic z tych rzeczy.
Żeby jakakolwiek zasadzka się udała to trzeba mieć czym zwalczać wroga. A WOT ma zwykłe kbk, parę mikro moździerzy, mają mieć kilka nieuzbrojonych drony oraz po "aż" 3 wyrzutnie Javelinów na każde... województwo. Siła zasadzki sprowadzi się zatem do zaprószenia oka tym, którzy wyjdą nieopatrznie spod pancerza. A w warunkach W, to takich naiwnych będzie bardzo niewielu. Zasadzka? Chyba na konwój kuchni polowych, bo każdy inny będzie mieć na 1000% taką siłę ognia, że z zasadzki zostanie popiół i mięso mielone.
Żeby jakakolwiek zasadzka się udała to trzeba wyszkolić żołnierz-wojownika a nie Ocelota!!!! Żadna technika nie działa sama!!!! A co szkoli WOT???????
A ja, obawiam się, że nawet "specjals" nic nie osiągnie nie mając skutecznej b r o n i. Wyszkolenie i Grot nie pokonają nawet MRAPa.
Obcy ?
No ale głodni żołnierze walczyć nie będą, więc i zasadzka na kuchnie polowe spełni swoje zadanie ;) Po co atakować konwój pojazdów opancerzonych, jeżeli taki sam skutek przyniesie atak na kucharzy. Oczywiście przejaskrawiam, bo zamiast zupy może chodzić o paliwo, amunicję, rezerwy osobowe, ale chodzi o samo podejście do tematu.
Aha czyli jedyne co umiemy to partyzantka? Znowu szykujemy się na wojnę minioną? A co z czołgami samolotami i iskanderami?
gdzie mundury maskujące w pełnym spektrum , gdzie indywidualne środki transportu od roweru a na deskorolce kończąc . Gdzie lekkie opancerzenie tego strzelca chroniące i przed odłamkami pociskami małokalibrowymi i falą uderzeniową. Dalej kupą na wroga i jakoś to będzie tylko kosy na groty zamienione
nie ma to jak "zasadzka" na.... Iskandery.
Ale jak jakiś czas temu był na DF24 artykuł o naszym NDR, to hejterzy naszej armii z lubością się rozpisywali o tym jak to nie warto mieć takiej broni, bo omnipotentny Specnaz i tak z granatników zniszczy nam ten dywizjon zanim on cokolwiek wystrzeli. To jak to w końcu jest, Rosyjska zasadzka zadziała, ale nasza to już nie ma szans?
Mamy XXI w. -zacznijmy od lotniczego skaningu laserowego, celem ustalenia wszelkich partyzanckich schronów, ukrytych ,,ziemianek" itp. Później dron z emiterem fal submilimertowych (teraherce), aby policzyć ukrytych bojowników. Na koniec pocisk termobaryczny i poszukiwanie ...DNA nadającego się do identyfikacji zwłok.
Brutal life ale real life.... Już kilka lat temu naświetlałem ten temat im ale prześwietlone albo niedoświetlone głowy raczej mają bardziej przyziemne problemy typu brak mundurów na magazynach... I o czym my tu....
Pełna zgoda. Choć myślę, że "na koniec" wystarczy nawet podsterowany Grad czy inny Smiercz :/
Dokładnie Problemem z szkoleniem WOTów jest to, że w przeciwieństwie do Jednostek Specjalnych, WOTy nie będą działać w sytuacji przewagi informacji i technologii. JS mogą prowadzić działania, bo mają wsparcie, tonę informacji z wywiadu oraz najwyższy poziom technologii. Daje im to możliwość dyktowania warunków, wyboru konkretnego celu itd. W razie regularnej wojny WOTy nie będą miały żadnych z powyższych możliwości, wręcz przeciwnie - to przeciwnik będzie miał przewagę informacji w postaci dronów...
Świadomość sytuacyjna!!! Lekkie drony osobiste dla piechoty albo możecie od razu się poddać. Maszerować i strzelać to każda armia świta potrafi, gorzej z techniką i jej wykorzystaniem.
żeby skutecznie założyć zasadzkę lub aby wyjść z zasadzki z jak najmniejszymi stratami potrzebne jest dobre rozpoznanie terenu. a tego u nas brak.
W sieci są filmiki ze współczesnych zasadzek w Karabachu. Tam gdzie nieświadomi żołnierze zgromadzą się liczniej niż trzech, dostają pociskiem naprowadzonym przez drona i po zasadzce. Żołnierze słyszą nadlatujący pocisk ale nie przebiegną więcej jak kilka kroków.
Żenada... Niech sobie sprawdzą w Syrii co daje "zasadzka" przeciw natarciu regularnej armii... Daje obłożenie okolicy głowicami termobarycznymi z TOSów i ewentualną poprawkę z niekierowanych rakiet ze śmigłowca gdyby się jeszcze coś na wypalonym terenie ruszało... No chyba, że chcą się bawić w partyzantkę przeciw okupantowi - wtedy zasadzki dają... represje względem ludności cywilnej.
W artykule jest mowa o lekkiej piechocie a nie o małych grupach partyzanckich
Nic dodać, nic ująć!
Zgodność. Niemniej sztukę zasadzek trzeba dobrze znać, także dla obrony przed nimi. A większość tu oceniających zapewne książki ani jeszcze nie czytała.
Rozumiem, że dając rozkaz do zniszczenia takiej zasadzki głowicami termobarycznymi ma Pan pewność, że ona się udała, i że napadani już nie żyją. Jeżeli Pan wie, że ktoś z Pańskich ludzi został napadnięty, to znaczy, że musiał żyć kiedy o tym informował. Kiedy nie ma takiej Pan informacji, to bierze Pan na siebie odpowiedzialność za ewentualną śmierć swoich żołnierzy, jeżeli odbili zasadzkę, a stracili radio lub jeżeli poddali się. Polska to nie Syria, że wszystko widać jak na dłoni nawet z kosmosu, a zasadzek nikt raczej w otwartym polu w naszych warunkach by nie robił.
A te zasadzki to na kogo maruderów wrogiej armii czy kolumny transportowe obstawiane z góry i dołu. Ot kolejna ksiązka z dydaktyką wojen przeszłych czy konfliktów asymetrycznych
A Pan słuchał rozmowy, czy tylko tytuł przeczytał? Jakby Pan odsłuchał, to by Pan wiedział na kogo te zasadzki.
Bawią mnie takie artykuły w kontekście wypowiedzi - " (...) Ciekawy jest fakt, że w obszarze Wojska Polskiego nie ma teraz zdefiniowanej specjalności lekka piechota. Mamy piechotę zmechanizowaną i piechotę zmotoryzowaną. I mimo, że faktycznie mamy też lekka piechotę, to ona nie jest zdefiniowana. Ale gdybyśmy chcieli to definiować to jest rodzaj piechoty, który posiada lekkie uzbrojenie - systemy broni strzeleckiej i przeciwpancernej, które przenosi "na własnych plecach". Ponieważ lekka piechota integralnie czy organicznie dysponuje stosunkowo małą ilością środków przewozu i są to często samochody – ciężarowe i terenowe. (...). Pokazuje całkowitą niedojrzałość WOT w myśl hasła "Od ratownika do wojownika".
Przypominam, że lekka piechota w dobie wojen napoleońskich nie jeden raz okryła sie chwałą ;)))
Jeżeli przeżyła to chwała im za to!!!!!!!
Lekka piechota to taka, która potrafi na piechotę .... uciekać, bo ani atakować, ani bronić się nie ma czym. U nas to się nazywa WOT (czort).
Czyli , jak dobrze rozumiem , wojsko szkoli sie w tym jak przegrać następną kampanię wrześniową i jako AK bis , nękać kąśliwie okupanta ? A pytanie jest proste i tanie - kiedy , w końcu , każda polska dywizja będzie miała takie wysycenie lekkimi , nowoczesnymi środkami zwalczania czołgów i samolotów , jak odpowiednia jednostka amerykańska ???
A amerykańska piechota ma wysycenie nowoczesnymi lekkimi środkami ppanc i plot? Jakimi? Możesz rozwinąć temat? :D
A co tu rozwijać? W armii amerykańskiej javeliny są stosowane na szczeblu plutonu. I są one nie zamiast, ale oprócz tow i pocisków niekierowanych. Amerykańska kompania piechoty czy marines może się przeciwstawić kompanii pancernej sowietów i nie jest bez szans. Nie wiem jak są rozdzielane środki opl, czyli w praktyce stingery, ale nie sądzę żeby Amerykanie mieli jakikolwiek problem z nasyceniem ta bronią swoich oddziałów.
Javeliny mają mały zasięg, długo się je uruchamia (czas chłodzenia głowicy) i jak masz 2 cele to uwielbiają lecieć w puste miejsce między nimi a jak masz jakieś inne kontrastowe termicznie obiekty, np. blaszane garaże nagrzane słońcem, to lubią na nie lecieć a nie na cel. No i oczywiście gubią cel stosujący granaty dymne itp. Holendrzy nie byli pod wrażenie Javelinów w Afganistanie a nawet wydali rozkaz zakazu ich używania w pobliżu budynków mieszkalnych. Ogólnie "fire&forget" bez możliwości korekty przez operatora to kretyński pomysł, o czym wiedzą nasi operatorzy Spike gdy porównywali efektywność "fire&forget" z ręcznym naprowadzaniem, którego w Javelinach nie ma... "Amerykańska kompania piechoty czy marines może się przeciwstawić kompanii pancernej sowietów i nie jest bez szans." - tak, jest taka kreskówka na youtube produkcji LM cz Raytheona, skąd czerpałeś wiedzę o Javelinach, gdzie przez środek stepu jest wykopany rów i "kompania piechoty czy marines" w nim siedzi i strzela do jadących kretyńsko na prost czołgów, które w dzielnych Amerykanów nie mogą trafić, bo ci kryją się w rowie a pociski z czołgów przelatują im nad głowami, natomiast czołgi trafiane za każdym razem (w praktyce w idealnych warunkach poligonowych do perfekcyjnego celu trafia najwyżej 1/3 Javelinów) javelinami padają jeden za drugim. Dlaczego Rosjanie nie wykryli rowu choćby dronami, czy z helikoptera, dlaczego po pierwszym zniszczonym czołgu reszta czołgów się nie wycofała i nie rozstrzelała piechoty detonując nad ich głowami 125mm pociski odłamkowe (rosyjskie czołgi od lat 90. mają w nich programowaną odległość detonacji, to co USA chce wprowadzić teraz w najnowszych Ambramsach albo nie objechała z boku i potem jednym strzałem nie wyczyściła całego rowu, albo nawet z ckm - to już jest tajemnica amerykańskich reżyserów kreskówek, z których Davien czerpie wiedzę. Podobne kreskówki są z amerykańskimi myśliwcami z AIM-120 i Flankerami z R-77: obie strony strzelają, ale AIM-120 za każdym razem w kreskówkach trafiają a R-77 za każdym razem chybiają, chociaż tak się składa, że głowice R-77 i AIM-120 mają praktycznie taką samą budowę, na tej samej elektronice, tylko rosyjska ma większą i lepszą antenę i mimo mniejszego maksymalnego zasięgu R-77 ma on większy zasięg skuteczny od AIM przeciw myśliwcom z uwagi na swoje usterzenie (USA w AIM-120 przehandlowało zasięg skuteczny do celów wysokomanewrowych za zasięg maksymalny) a rosyjskie WRE jest ćwierć wieku przed USA, które dopiero teraz chce wprowadzić Next Generation Jammer, który dorówna temu, co mają rosyjskie Flankery. Ale świat amerykańskich kreskówek jest jak podałem. :)
Tyle Javelin nie jest czymś z czymś możesz latać wokoło na plecach w sensownej ilości. SRAW miał być remedium ale poszedł do lamusa. NLAW z drugiej strony wydaje się lepszy, ale kosztuje a chętnych na kupna brak. Ale kiedy W wybije, na pewno nie zabraknie dziecięcych batalionów ppanc, z patriotyczną młodzieżą skaczącą na tanki z wiązkami granatów.
zasadzka na płaskim terenie bez waskich gardel i lasów :) przy ciągłym zwiadzie wrogich i uzbrojeonych dronów :) genialne odwracanie kota ogonem i na sile promowanie lekkiej piechoty ktora aby byc skuteczna musi miec: lepsze uzbrojenie niz wojska zawodowe, wsparcie wojsk zawodowych, rozpoznanie wojsk zawodowych i jednostek specjalnych, nie walczyc ze zmechem i WDW czy jednostkami specjalnymi, nie walczyc z czolgami bo to oszustwo, robic zasadzki ale tylko takie gdzie nie bedzie zwiadu z powietrza ani wrogiego wsparcia artylerii lub smiglowcow bojowych czy dronow :) a i najlepiej aby wrog był skupiony i nie bronił się.
Jakim trzeba być "genialnym inaczej" by zasadzkę sprowadzać do płaskiego otwartego terenu. Tak mógłbyś pisać gdybyś był Ukraincem na "szerokich stepach Akermanu". A nie w zalesionej, pagórkowatej Polsce, z Krainą Jezior, kilkoma pojezierzami, i gdzieniegdzie nawet górami. Żeby krytykować całą szeroką i elastyczną koncepcję, wybierasz tendencyjnie najmniej przydatny scenariusz i tym samym o#mieszasz nie lekką piechotę tylko siebie. Po co ci to?
Pagórkowate okolice Radzymina, pełno jezior i te góry zewsząd.. Popieram gorąco taką koncepcję.
Znajdź tę Krainę Jezior między Białorusią a granicami Warszawy... Jeśli nie ma, to choćby góry... ..
Ale mnóstwo gęstych lasów, mokradeł, rowów melioracyjnych, stawów rybnych, sadów, plantacji chmielu, zabudowań gospodarskich, płotów, miasteczek, kominów, wież kościelnych, linii energetycznych z przecinkami leśnymi itp. to jednak znajdziesz. Jak by nie patrzeć step to to nie jest. Obserwacja nawet z dronów będzie miała znacznie ograniczoną skuteczność. No i skończcie w końcu pisać tą demagogiczną tezę o tym że tylko jedna strona będzie miała drony, bo dziś to jest po prostu śmieszne.
Zasadzka i niemiła niespodzianka to by była jak by każdy miał w domu broń palną... ( uprzedzę złośliwości co niektórych w stylu: zrób pozwolenie itd- tak mam pozwolenie i kilka szt broni - promesy też jeszcze mam ) Nie oszukujmy się - tylko nasycenie strzelcami w Polsce może mieć sens i może wtedy powstały by jakieś oddziały partyzanckie )
wystarczyłoby zagarnąć spisy właścicieli broni z Policji i wyłuskać misie jak na plaster miodu. I po partyzantce. 15 promes/ 6 sztuk
Heh, amunicja krążąca nowych typów jak Turecki Kargu ma możliwość wyszukiwania celów z wykorzystaniem technologi rozpoznawania twarzy. Partyzantka ginie jak tylko wyściubi nos z ziemianki nie wiedząc kiedy nawet.
Dron też widzi do pierwszych krzaków więc na naszym terenie aż tak skuteczne to nie będzie, jednak coś w tym jest, że pewno większe znaczenie w przyszłości może mieć taktyka miejska, czyli to co obserwowaliśmy w Afganistanie podczas wojny z terroryzmem. A wtedy nie rejestrowana broń w rękach obywateli ma swoje znaczenie. Szkoda że rządzący nie chcą nam dać do rąk bez rejestracji choćby karabinków .22 i XIXnasto wiecznych replik na czarnoprochowy nabój scalony. Nie rozumiem tego uporu rządzących, przecież nie jest to broń przydatna do popełniania przestępstw, a było by przynajmniej od czego zacząć tą ewentualna "partyzantkę" miejską.
Kto powinien mieć w domu broń palną? Rozumiem, że wszyscy, czyli np. członkowie Antify też? Żeby w domu trzymać broń palną musielibyśmy mieć społeczeństwo obywatelskie, a mamy samych rewolucjonistów.
Wszyscy to powinni mieć p r a w o! A czy skorzysta samotna matka na głuchym pustkowiu, właściciel stada owiec w ostoi wilków w Bieszczadach, czy emerytka mieszkająca naprzeciw jednostki czołgów to zupełnie inna kwestia. Prawo jest dla wszystkich bez względu na przekonania polityczne. Odebrać prawo może sąd za czyny karalne. Pijakowi odbiera się prawo jazdy za jazdę "na bani" ale p r a w o do jego posiadania ma każdy obywatel po ukończeniu stosownego wieku i zdaniu egzaminu. U nas nie ma powszechnego prawa, gdy decyzja o przyznaniu przywileju a nie "prawie" - jest subiektywnym "widzimisię" komendanta Policji.
A to członkowie antify nie mają prawa bronić swojego życia? Poza tym jakoś antifa nie biega dziś z czarnoprochowymi rewolwerami, strzelbami, czy karabinami sharpsa ładowanymi od tyłu z pociskami w łusce. Kiedy manifestanci BLM wzięli ze sobą broń, wtedy na manifestacjach nie rozbito żadnej szyby, a manifestacja wyglądała tak spokojnie jak pielgrzymka do Częstochowy, bez broni płonęły ulice. Czuje Pan różnicę?
Coś ci się grubo pomyliło. Gdzie BLM tam były zawsze zadymy i grabieże. A policjanci, nawet czarni i latynosi, ginęli właśnie tam gdzie BLM m i a ł o broń. Tylko tam gdzie z bronią występowali przeciwnicy BLM n i e dochodziło do podpaleń, wybijania szyb sklepowych i bandyckich kradzieży.
Coś Pan nie do końca w temacie, proszę sobie wyszukać ostatnie protesty BLM, gdy na wzór białych wzięli ze sobą broń.
Bo jest takie stare powiedzenie że "uzbrojone społeczeństwo, to grzeczne społeczeństwo". Każdy to chyba podskórnie czuje że to prawda, bo perspektywa szybkiej "kary", może powstrzymać swawolę, choćby i języka.
Tak czuję różnicę między celnością, zasięgiem i szybkostrzelnością broni czarno-prochowej i współczesnej. Do tego dodajmy większą potrzebną wiedzę i trudniejszą obsługę broni czarno-prochowej. Niestety, ale posiadanie broni nic nie da. Mamy złe prawo, które nie pozwala na samoobronę. Rozumiem mity i legendy. Sam trzymałem broń służbową w domu i mam w rodzinie myśliwych. Posiadanie broni wymaga odpowiedniego wychowania, które zanikło. Nie przywróci się tego pstryknięciem palców. Obecna sytuacja jest taka, że mamy pożar, a do pożaru nie dorzuca się drewna mówiąc, że płoty są z drewna i się nie palą. Nie oszukujmy się - broń kosztuje, a przeciętny Polak zarabia mniej niż przeciętny Amerykanin. Broń to pokusa by jej użyć, a jej posiadanie nie obroni kraju. W dobie dronów, rakiet i broni atomowej lepsze uzbrojenie tylko podnosi zagrożenie. Potrzebujemy parasola atomowego, a nie pistoletów. Jak cywile chwycą za broń to przeciwnik spacyfikuje całe dzielnice amunicją kasetową albo ładunkami paliwowymi. Wietnam coś panu mówi? W Rosji jeszcze nie wynaleźli precyzyjnych ataków nie szkodzących okolicy celów. Okolica po prostu ma pecha, że jest blisko celu. Zasadzki to mogą być dobre, ale na siły ONZ albo Amerykanów - kogoś, kto chce ludność cywilną traktować jako nie biorącą udziału w konflikcie. Taka taktyka nie pokona np. ISIS.
A kto tu pisze o cywilnych karabinach przeciwko atakującemu wojsku. Po prostu społeczeństwo bez broni, bez prawa do obrony, nie ma i nie będzie miało ochoty na walkę z kimkolwiek, i do wstępowania do nawet najbardziej nowoczesnej armii. Bo co takiemu społeczeństwu może zabrać okupant? Po prostu bez broni w domu cała ta nasza pisanina nie ma sensu, bo przy pierwszym obcym czołgu w naszych granicach większość powie "daj pan spokój, nigdzie nie idę".
W dodatku przykład np. Kaukazu gdzie społeczność jest mocno nasycona bronią udowadnia że w takich miejscach okupant jest znacznie łagodniejszy wobec ludności cywilnej. Bandy maruderów w mundurach też nie pałętają się swobodnie po okolicy tylko siedzą w koszarach, względnie jeżdżą w zorganizowanych konwojach. Ogólnie warto mieć broń, nawet jeśli się nie używa tej broni w zorganizowanej partyzantce, bo ludności cywilnej jest lepiej gdy okupant ma świadomość zagrożenia. Czasem nawet w takich miejscach okupant woli się dogadać z miejscowymi niż ich pacyfikować.
Kazdy? A co z tymi co jej nie chcą? Jak chcesz zainteresowac wiekszosc Polaków tą bronią palną? Czy z urzedu-18 lat i dostajesz karabin + klamka? Chlopie, Polakom zwisa "powszechny dostep do broni". Tyle ile jest jej w rekach Polaków znaczy tyle osob sie tym interesuje. Chzesz ja rozdawac? Sprzedawac w Lidlu, Biedronce?
Nie zgodzę się do końca z tobą że wszyscy co chcieli to już mają broń, więc nie da się zwiększyć łagodnie jej nasycenia w społeczeństwie. Jednak próg wejścia formalnego jest nadal bardzo wysoki, i jednak sporo ludzi to powstrzymuje. Ja np. jestem takim przykładem. Interesuję się trochę bronią, nawet mam okopcanego co jakiś czas czarnoprochowca i wiatrówkę z której rekreacyjnie "poluję" na cele HFT. Ale ponieważ strzelectwo jest tylko jednym z kilku moich hobby, to nie mam tyle wolnych zasobów uwagi i czasu aby zmieniać cały tryb swojego życia dla broni. Gdyby np. karabinek .22 był, tak dostępny jak Remington 1858, to na pewno bym kupił, ale udawać przed policja już przez resztę życia, sportowca lub kolekcjonera, to coś nie mam siły.
wbrew pozorom to dość droga inwestycja, kilka sztuk średniej klasy plus osprzęt plus amunicja to ok. 20-30 tyś. I leży w szafie, nie zarabia
Nie ma sensu. To musieliby być snajperzy, a to nierealne. Nawiedzeńców z kałaszami współczesna armia się nie boi. Boi się profesjonalnych min i IED, a tego władza w Polin w ręce ludu nie puści, bo boi się jego "wdzięczności". Dobrze przygotowany jest Iran. Od dziesięcioleci zakładał, że nie jest w stanie obronić kraju przed napaścią Sowietów czy USA, więc nie nastawiał się na jego obronę, tylko na uczynienie okupacji nieznośnej dla przeciwnika. Dlatego ma państwowo ustanowioną "partyzantkę" - ma sieć ukrytych, zamaskowanych bunkrów i magazynów a siły zbrojne podzielone na małe, samodzielne "komanda" - z saperem, snajperem, taktykiem, łącznościowcem, które wiedzą gdzie w terenie są zamaskowane schrony z bronią, amunicją, minami, lekarstwami i żywnością. Próba zajęcia Iranu to byłoby starcie z Hezbollahem do 10. potęgi. Niestety w przeciwieństwie do Polin, teren Iranu bardzo sprzyja takiej partyzantce a bardzo nie sprzyja regularnej armii z ciężkim sprzętem.
kałach jest dobry bo minimalna konserwacja w warunkach polowych
To podchodź z kałaszem na 300m do rosyjskiej kolumny zmotoryzowanej... Żadna partyzantka, co Irańczycy świetnie wiedzą, nie powstrzyma armii przed zajęciem kraju. Ale partyzantka, o czym Afgańczycy i Irańczycy wiedzą, mogą zrobić okupację nieznośną. Wieśniacy w Afganistanie mogą przez cały tydzień uprawiać ten swój mak na potrzeby Europy i USA i raz w tygodniu w czwartek uchwalić "dżihad" i raz na tydzień odstrzelić jakiegoś okupanta i potem znowu przez tydzień być wieśniakami i po paru latach okupant ma dość, bo koszty okupacji przekraczają łupy. A do takich operacji lepiej nadaje się SWD niż kałach i masz potem tydzień czasu na jego wyczyszczenie... :D
Racja, w warunkach walk w mieście co Rosjanie sprawdzili w Groznym, nawet .22 w rękach precyzyjnego strzelca, który chce zabić, może być skuteczna. Ta sama broń natomiast jest mało skuteczna w polu. Ale mylą się ci co naigrywają się z zasadzek. Nawet i Rosyjska kolumna zmotoryzowana poniesie straty gdy zostanie ostrzelana w zaskakującym momencie i w niewygodnym dla nich miejscu. W końcu czym tak znacząco różni się od Amerykańskich kolumn zmotoryzowanych które w Afganistanie były atakowane przez IED, a potem ostrzelane z broni ręcznej i granatników. Zanim się ogarną i odpowiedzą zorganizowanym ogniem lub wezwą wsparcie to partyzanci już się wycofają w sposób który sobie wcześniej przygotowali. Bo to oni nadają ton tej rozgrywce.
Strzelanie na strzelnicach, które sam uwielbiam i uprawiam nie oznacza posiadanie jakiegokolwiek pojęcia o walce zbrojnej.
Rajca, Więcej można nawet powiedzieć, strzelanie tarczowe uprawiane na większości naszych strzelnic, nie ma nic wspólnego nawet ze strzelectwem dynamicznym również uprawianym na niektórych strzelnicach. Z mojego podwórka to pamiętam jakim szokiem dla mnie było gdy jako strzelec wiatrówkowy masakrujący wcześniej puszki na działce ciągle na tym samym dystansie, postanowiłem spróbować strzelectwa terenowego HFT. Okazuje się że różne dystanse, co strzał to przyjmowana inna pozycja strzelecka itd. to zupełnie co innego niż strzelanie ciągle na ten sam dystans w cieplarnianych warunkach z pozycji sportowej.
niestety ale masz rację
broń ręczna do takich zadań musi mieć moc a nie strzelać pigułkami 5,56 - trzeba zmienić koncepcje na broń automatyczna WP i powrót do kalibru 7,62 lub nawet powrót do amunicji bardziej skutecznej do 1200 metrów w rodzaju STG-44 z kalibrem 7,92 x33
Proszę Cię bardzo MSBS 7,62 gotowy jest już dawno
Das Sturmgewehr 44 aka STG-44 był czymś w rodzaju kałasza. Kaliber 7,92×33 vs AK47 kaliber 7,62×39. Do tego krótka lufa. To była broń skuteczna może do 300 m. Bronią dobrą do 1200m mògłby być MG-42 no ale to już karabin maszynowy. Inny typ broni.
Radzę poczytać o kalibrach broni a w szczególności karabinowej i pośredniej i nie powtarzać bredni.
ej, 7,92x33 ma balistykę spooooro gorszą od 7,62x39
Taaa, moze jeszcze karabiny na nabój 7,62x54 dla operacyjnych wydac? Mosiny wz 44...
albo SWD. To ja poprosze!!!
drony drony i jeszcze raz drony
Nie utrzymasz terenu dronami. W obszarach leśnych skuteczność dronów drastycznie spada a wojna z Rosją nie będzie opierać się na dronach tylko na manewrze.
To samo miałem napisać.
Potem przyleciały samoloty i rakiety...
Jeśli w zasadzce zostanie zniszczony wóz łączności to nic nie przyleci. Rosja łączność ze wsparciem powietrznym ma od poziomu kompanii, więc albo atakujemy mniejsze siły albo niszczymy wóz dowódcy w pierwszej kolejności.
Bo ludzie myślą że jakikolwiek szeregowy dorwie się do dowolnego radia i poprosi pilota o pomoc.
Bo niektórzy tu myślą , że w dzisiejszych czasach wiedzy o elektronice nawet u przedszkolaków, to t r u d n o dojrzałego zaangażowanego emocjonalnie i ambitnego dorosłego żołnierza WOT przeszkolić czy w łączności czy obsłudze podświetlacza laserowego?
Technicznie z tym nie ma problemu, chodzi o to, że jeżeli każdy szeregowy będzie mógł prosić o pomoc i podawać namiary, to będzie to mógł zrobić także każdy obcy żołnierz. Rozumiem, że przed zadaniem przekazuje Pan wszystkim swoim żołnierzom częstotliwości do kontaktu, wszystkie hasła, klucze, kody itp.
Rakiety za drogie: wystarczy napalm lub głowice termobaryczne...