Reklama

Polityka obronna

Sąd aresztował byłego rzecznika MON

Bartłomiej M. w okresie pracy w MON. Fot. Defence24.pl
Bartłomiej M. w okresie pracy w MON. Fot. Defence24.pl

Były szef gabinetu politycznego i rzecznik MON Bartłomiej M. został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Zdecydował o tym w środę Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu na wniosek prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie niegospodarności w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. W tej samej sprawie sąd zastosował poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju wobec byłego posła Mariusza Antoniego K.

Chodzi o śledztwo, które od grudnia 2017 r. prowadzi Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu. To dlatego decyzję o areszcie podejmował sąd w tym samym mieście. Postępowanie dotyczy niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez PGZ.

W poniedziałek Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało w tej sprawie sześcioro osób – byłych pracowników PGZ i MON oraz byłego posła. Wszystkim zatrzymanym prokuratura postawiła zarzuty. W przypadku pięciu osób, śledczy wystąpili o tymczasowy areszt. We wtorek sąd przychylił się do wniosków prokuratury i aresztował trzy osoby, a w środę także Bartłomieja M. Natomiast wobec Mariusza Antoniego K. sąd zastosował tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze – poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł i zakaz opuszczania kraju z zatrzymaniem paszportu. Były poseł nie trafi więc do aresztu.

Rzecznik prasowy tarnowskiej prokuratury Andrzej Dubiel poinformował, że w przypadku Bartłomieja M. sąd w całości przychylił się do wniosku prokuratury. Natomiast obrońcy byłego rzecznika MON zapowiedzieli, że zaskarżą decyzję sądu.

Prokuratura, która wnioskowała o trzymiesięczny areszt także dla Mariusza Antoniego K., rozważa teraz odwołanie od decyzji sądu.

Już we wtorek obrońcy Bartłomieja M. i Mariusza Antoniego K. informowali, że ich klienci złożyli wyjaśnienia i nie przyznają się do zarzucanych im czynów.

Osobiste poręczenie za Bartłomieja M. za pośrednictwem jego adwokatów złożył sądowi założyciel Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk. Zapewniał on, że podejrzany nie będzie utrudniał postępowania oraz będzie stawiał się na wszelkie wezwania organów ścigania. – Ja nie wiem, jaka jest sytuacja. Wtedy, kiedy ja z nim (Bartłomiejem M. – przyp. red.) pracowałem, był to człowiek uczciwy i rzetelny. Czy później doszło do jakichś zmian, zobaczymy. Prokuratura i sądy to z pewnością wyjaśnią. Czekam na to spokojnie – powiedział natomiast były szef MON (2015-18) Antoni Macierewicz, którego bliskim współpracownikiem był właśnie Bartłomiej M.

Bartłomiejowi M. i Mariuszowi Antoniemu K. prokurator postawił we wtorek zarzuty powoływania się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej wynoszącej ponad 90 tys. zł.

Ponadto, Bartłomiej M. i była wicedyrektor z MON Agnieszka M. usłyszeli zarzuty przekroczenia swoich uprawnień i działania na szkodę PGZ w związku z zawartą przez spółkę umową szkoleniową. Szkody z tego tytułu prokuratura szacuje na prawie 500 tys. zł.

Dodatkowo, Agnieszka M., która jest jedyną w tej sprawie osobą, wobec której prokuratura nie wnioskowała o areszt, lecz zastosowała inne środki zapobiegawcze, usłyszała zarzut przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego w związku z organizacją wystawy pod patronatem MON.

We wtorek wieczorem tarnobrzeski sąd aresztował na trzy miesiące trzech byłych pracowników PGZ. Są to były członek zarządu spółki Radosław O., były dyrektor biura marketingu Robert K. i były dyrektor wykonawczy Robert Sz. Wcześniej prokuratura zarzuciła im działanie na szkodę PGZ i wyrządzenie jej szkody majątkowej w wielkich rozmiarach.

Przestępstwo ma związek z zawieraniem w imieniu Polskiej Grupy Zbrojeniowej niekorzystnych dla niej umów dotyczących usług szkoleniowych, organizacji targów przemysłu obronnego, a także koncertu i wystawy multimedialnej – poinformowała we wtorek prokuratura. Straty z tego tytułu oszacowano na prawie 3,2 mln zł.

W latach 2015-18, gdy szefem MON był Antoni Macierewicz z PiS, Bartłomiej M. kierował (z przerwami) gabinetem politycznym ministra oraz był jego rzecznikiem prasowym. Mariusz Antoni K. to były poseł Prawa i Sprawiedliwości i były wiceszef sejmowej komisji obrony, wykluczony z partii w 2014 r. (rok później nie kandydował), następnie w 2016 r. krótko prezes Polskiego Holdingu Obronnego. Radosław O. został członkiem zarządu PGZ pod koniec 2015 r., po tym, jak spółka została podporządkowana MON; wcześniej był szefem klubu "Gazety Polskiej" w Łomiankach, a także – jak podawały media – mężem właścicielki apteki Aronia, gdzie zatrudniony był Bartłomiej M., zanim dostał pracę w MON. Agnieszka M. to z kolei była wicedyrektor Departamentu Edukacji, Kultury i Dziedzictwa MON.

Zawiadomienie CBA do prokuratury w sprawie nieprawidłowości w PGZ w 2016 r. opisał w maju 2018 r. tygodnik "Sieci". Chodziło m.in. o wystawę i koncert towarzyszące obchodom 40. rocznicy Czerwca 1976 r. i utworzenia Komitetu Obrony Robotników.

Bartłomiej M. zdementował wówczas doniesienia tygodnika i twierdził, że CBA oczyściło go ze wszelkich zarzutów. Autorom artykułu zarzucał manipulację.

W poniedziałek, po informacji o zatrzymaniach zarówno MON, jak i PGZ zadeklarowały pełną i ścisłą współpracę ze służbami i organami ścigania.

RAL/PAP

Reklama

Komentarze (2)

  1. kołalsky

    Jak to się dzieje że za prezydentury L. Wałęsy Wojsko wypowiedziało posłuszeństwo Wojskowemu Ministrowi Obrony a teraz zamiast przegonić młodego celebrytę po poligonie to samo Wojsko mu czapkowało ?

  2. Z deszczu pod rynnę

    Kto nad nim otworzy parasol?

Reklama