Reklama

Siły zbrojne

Rozmowy o bezpieczeństwie morskim w BBN

Szef BBN Paweł Soloch. Fot. BBN.
Szef BBN Paweł Soloch. Fot. BBN.

Bezpieczeństwo morskie i nowe zagrożenia, wkład Polski w potencjał NATO, udział w sojuszniczych operacjach i służba polskich oficerów w sojuszniczych dowództwach - były tematami rozmowy szefa BBN Pawła Solocha i dowódcy morskich sił NATO wiceadm. sir Clive’a Johnstone’a.

"Admirał Johnstone podkreślił znaczenie bezpieczeństwa morskiego w kontekście obecnej sytuacji i wzrostu zagrożeń wokół Europy, związanych przede wszystkim z agresywną polityką Rosji. Zwrócił uwagę, że z militarnego punktu widzenia jedynie działania połączone, których istotnym elementem jest skuteczna aktywność komponentu morskiego, mogą zapewnić odpowiedź na wyzwania związane z tymi zagrożeniami" – powiedział w środę PAP Soloch, który dzień wcześniej przyjął Johnstone’a w Belwederze.

Według szefa BBN, stojący na czele Sojuszniczego Dowództwa Morskiego (MARCOM) admirał "zapewnił, że w NATO w pełni docenia się dotychczasowy wkład Polski w budowanie morskiego potencjału Sojuszu, w tym zwłaszcza udział polskich jednostek w Stałych Morskich Zespołach Sił NATO".

Soloch dodał, że admirał "zadeklarował wsparcie MARCOM dla wypracowania wizji rozwoju polskich sił morskich", która będzie dążyć do połączenia interesów morskich Polski, w tym przede wszystkim obrony granic państwa, z wypełnianiem zobowiązań sojuszniczych.

Jak poinformował szef BBN natowski dowódca "zwrócił też uwagę, że najkorzystniejsze byłoby posiadanie przez nasz kraj docelowo trzech – czterech jednostek klasy fregata, które jako uniwersalne i wielozadaniowe umożliwiłyby optymalne realizowanie zadań zarówno krajowych, jak i w ramach NATO".

Prezydenckie BBN opowiada się za oparciem potencjału Marynarki Wojennej na okrętach tej klasy. Na potrzebę posiadania fregat wskazywało w przedstawionej w 2017 r. Strategicznej Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego. Za wartą rozważenia jako rozwiązanie pomostowe uznawało ofertę kupna używanych fregat od Australii.

Soloch dodał, że adm. Johnstone "położył duży nacisk na zaufanie, jakie ma do polskich marynarzy, dlatego zaapelował o dalszy aktywny udział w sojuszniczych przedsięwzięciach". "Zapewnił też, że Sojusznicze Dowództwo Morskie pozostaje otwarte dla przedstawicieli Marynarki Wojennej RP, w tym polskich admirałów i oficerów, którzy powinni pełnić w nim służbę na merytorycznych, w tym również dowódczych stanowiskach" – powiedział szef BBN.

Przez 20 lat polskiego członkostwa w NATO Marynarka Wojenna RP wzięła udział w kilkuset ćwiczeniach międzynarodowych na Bałtyku, w Cieśninach Bałtyckich, na Morzu Północnym, Atlantyku, Morzu Śródziemnym i Czarnym. Współpraca z Sojuszem rozpoczęła się jeszcze wcześniej – w 1995 roku 13. Dywizjon Trałowców podjął stałą współpracę z natowskim stałym zespołem okrętów obrony przeciwminowej, a w 1998 r. oficerowie Marynarki Wojennej rozpoczęli służbę w dowództwach NATO m.in. w Brukseli, w Northwood i w Brunssum.

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze (8)

  1. safsdlkjlkj

    Fregaty jako wkład do NATO, jak najbardziej, ale we właściwym porządku, czyli najpierw opl, ppnac, NDRy, lotnictwo, itd., a potem fregaty. O rozpoczęciu programu fregatowego można zacząć myśleć, od 2026, a realizacja od ok. 2029.

  2. Ja66

    Teraz potrzebujemy fregat? A czemu od razu nie niszczycieli rakietowych? Panie Soloch jeden okręt klasy Arleigh Burke jest silniej uzbrojony niż cała nasza obrona plot i artyleria rakietowa. Kupmy sobie trzy, przecież budżet jest w "doskonałej kondycji"!

  3. *.*

    Fregaty są oczywiście PMW potrzebne do działań sojuszniczych na Atlantyku i Morzu Północnym albo np. do operacji antypirackich gdziekolwiek. Z tego względu najlepiej by było gdyby zostały zbudowane jako okręty modułowe. Pytanie tylko za co i kiedy je zbudować. W pierwszej kolejności powinna być jednak zbudowana obrona wybrzeża, portów i szlaków w całym zakresie zagrożeń.

  4. Marek1

    3-4 fregaty dla PMW najkorzystniejsze dla NATO ? Nie ma sprawy, cały Pakt robi zrzutkę kasy i przekazuje nowe fregaty w użytkowanie PMW. Polsce na Bałtyku wystarczy silna i nowoczesna OPLOT, lotnictwo morskie, śmigłowce ZOP i 3 wyposażone w pozahoryzontalne śr. rozpoznania NDR-y. Na to MUSIMY znaleźć własną kasę. Na ekspedycyjne fregaty nas zwyczajnie NIE stać.

  5. Ciemny Lud

    Warunki nawigacyjne portow polskich sa takie, ze poza jednosta ekspedycyjna PMW nie powinna miec okretow wiekszych niz max 80 m. Bo takie wejda tylko do Gdyni/Gdanska, ktore z uwagi na bliskosc Kaliningradu beda wylaczone, oraz do Swinoujscia, ktore jest daleko, od Baltyku Centr. oddzielone jest rozleglymi plytkimi wodami (OP nie powinny tam bazowac). Z tego wniosek, ze fregaty w gre nie wchodza bo beda sluzyc interesom innym niz nasze (Pekin Bis). Do tego zjedza budzet. Potrzeba lotnictwa morskiego, NDRow, okretow powodnych o dl.70-80 m, lekkich i szybkich jednostek (Rosja juz sobie takie buduje), silnie uzbrojonych. Zamiast pokladowych helikopterow co wymuszaja wielkosc okretu helikoptery drony, jak na Visby. A przede wszystkim srodkow dalekiego rozpoznania dla okreslania celow dla NDR- satelitow, dronow, samolotow z radarami dalekiego zasiegu operujacych z daleka i znad ladu.

  6. Harry Potter

    Nie robiłbym sensacji. To raczej takie kurtuazyjne pierdu - pierdu. Z radością wyciągnięte przez dziennikarzy, żeby wymierzyć parę klapsów na goły po Adelajdach tyłek BBNu :)

  7. Cześć

    Ha ha ha! Fregaty ? Nie lotniskowce? A moze AOP? MW POTRZEBUE 12 KORWET I 8 OP!

  8. Zaq

    No właśnie kluczowe jest stwierdzenie nakorzystniejsze dla NATO byłoby gdyby Polska posiadała 3,4 fregaty a co byłoby najkorzystniejsze dla Polski??? Minister Soloch przytaknal dowódcy NATO czy on ma w ogóle swoje zdanie i potrafi samodzielnie myśleć najwyraźniej nie tak jak całe to środowisko związane z BBN i IU w MON.

Reklama