Reklama

Siły zbrojne

Rosyjski boomer ze "Z-nakiem" inwazji na Ukrainę – po co?

Autor. mil.ru

W Rosji pojawiły się zdjęcia atomowego okrętu podwodnego z rakietami balistycznymi z wymalowaną literą „Z”. Zaniepokojenie jest bardzo duże, ponieważ takie same oznaczenia nosi rosyjski sprzęt wojskowy wykorzystywany bezpośrednio w wojnie w Ukrainie.

Reklama

Zdjęcie rosyjskiego okrętu podwodnego „Kniaź Władimir" (K-549) projektu 955A typu Boriej-A z białą literą „Z" namalowana na kiosku natychmiast wywołało duże zamieszanie. Wcześniej Rosjanie zasadniczo nie angażowali swoich sił strategicznych w wojnę w Ukrainie, strasząc Zachód bronią atomową jedynie słownie. Teraz jednak oznaczenie literowe sprzętu wykorzystywanego do walki z Ukraińcami otrzymał okręt zdolny do przenoszenia 16 rakiet balistycznych R-30 „Buława, które przenosząc od 8 do 10 głowic MIRV (multiple independent reentry vehicles) o mocy 100-150kT mogą jednocześnie zaatakować około 100 celów lądowych w promieni 8000 km. Startując z Oceanu Arktycznego mają więc w swoim zasięgu całą Ukrainę.

Reklama

Nie ma przy tym mowy o pomyłce, ponieważ Rosjanie w wykorzystywanym przez siebie alfabecie (cyrylicy) nie mają tak zapisanej litery „Z". Nie jest to więc jakieś chwilowe oznakowanie, związane np. z pracami stoczniowymi, ćwiczeniami lub badaniami. Oznaczenie to natomiast wyraźnie zaczerpnięto z alfabetu łacińskiego, podobnie jak inne litery malowane na sprzęcie armii agresora działającym w Ukrainie.

Różniły się one pochodzeniem danego ugrupowania bojowego. W początkowej fazie operacji literkę „Z" otrzymywały wszystkie te pojazdy, które atakowały Ukrainę z terenu Federacji Rosyjskiej. Literę „Z" w kwadracie przydzielano natomiast jednostkom najeżdżającym ukraińskie terytorium z obszaru Krymu. Oznaczenie „O" otrzymywały z kolei te wojska, które uderzały z terytorium Białorusi. Swoje znaki miała też piechota morska („V"), Czeczeńcy („X") i wojska specjalne („A"). Później się to wszystko wymieszało, jednak litera „Z" w dalszym ciągu jest traktowana jako symbol wsparcia dla agresji na Ukrainę i wykorzystywana przez aparat propagandowy. Malowano ją więc na muralach, tworzono literę „Z" ze świateł budynków, a nawet umieszczano ją na koszulkach, chętnie kupowanych przez zindoktrynowaną młodzież w Rosji.

Reklama
Autor. mil.ru

Dotychczas litera „Z" pojawiła się na kiosku tylko jednego, konkretnego okrętu podwodnego Kniaź Władimir", który jest stosunkowo nową jednostką (wprowadzoną do służby we Flocie Północnej 12 czerwca 2020 roku). Przypuszcza się więc, że była to oddolna inicjatywa „młodej" załogi, która chciała się w ten sposób przypodobać władzom politycznym.

Jest to możliwe, ponieważ wcześniej litera „Z" nie była masowo malowana: ani na okrętach nawodnych, ani tym bardziej na podwodnych. Odnosiło się to również do jednostek pływających, które brały bezpośredni udział w działaniach bojowych, w tym przede wszystkim poprzez odpalanie rakiet manewrujących w kierunku celów lądowych.

Obecne oznakowanie „Kniazia Władimira" jest jednak przez niektórych obserwatorów odczytywane jako ostrzeżenie dla pastw NATO, by je zniechęcić do udzielania pomocy dla Ukrainy. Nie byłoby to jednak typowe odstraszanie nuklearne, ponieważ nikt nie zamierza atakować rosyjskiego terytorium bronią jądrową. Byłby to natomiast klasyczny przykład szantażu politycznego, do którego wcześniej uciekali się jedynie terroryści. Teraz robi to Władimir Putin.

Reklama

Komentarze (1)

  1. Jur

    99,5%, że to propagandowa zagrywka, 0,5%, że rzeczywiście tak otwarcie planują odpalać ze swych okrętów nuki na Ukrainę.

    1. DarCio

      Jak odpala "Nuki" dużo krajów w ciągu miesiąca ogłosi iż weszło w posiadanie broni atomowej.

Reklama