Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Polskie pociski dla artylerii nowej generacji

Fot. J. Reszczyński
Fot. J. Reszczyński

Równolegle z dostawami haubic Krab w polskim przemyśle trwają prace nad polonizacją podstawowej amunicji do nich. Zabezpieczenie nowoczesnej amunicji za pomocą krajowego potencjału ma szczególne znaczenie nie tylko z punktu widzenia bezpieczeństwa, ale też z punktu widzenia gospodarki. Mówimy przecież o tysiącach sztuk pocisków rocznie, dostarczanych do jednostek w celu prowadzenia ćwiczeń i zabezpieczenia zapasów na czas wojny.

Od niedawna Siły Zbrojne RP są użytkownikiem dwóch nowych systemów artyleryjskich, produkowanych przez Hutę Stalowa Wola. Samobieżny moździerz automatyczny 120 mm Rak trafił już na wyposażenie 8-lufowych kompanii wsparcia w trzech brygadach zmechanizowanych. Samobieżna gąsienicowa sh 155 mm Krab jest na wyposażeniu jednego kompletnego, 24-lufowego dywizjonu artylerii w 11. MPA, a od 2018 r. dostawy modułów bateryjnych Reginy zaczną otrzymywać artylerzyści  5. Lubuskiego Pułku Artylerii w 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej, a po nich – 23. Śląskiego Pułku Artylerii w 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. Wszystkie jednostki już dysponujące nowym uzbrojeniem prowadzą z różną intensywnością zajęcia szkoleniowe. W wypadku Krabów są one realizowane z użyciem nie w pełni spolonizowanej amunicji o docelowych parametrach, natomiast jednostki Raków używają na razie „pośredniego” modelu opracowanego na bazie pocisków moździerzowych.

Sprawa ustanowienia produkcji w Polsce docelowej amunicji dla obydwu systemów uzbrojenia artyleryjskiego jest poważna, choć można odnieść wrażenie, że nie zawsze była z należytą powagą traktowana. W HSW pełną parą biegną prace nad pierwszym z czterech zakontraktowanych w grudniu 2016 roku seryjnych DMO (dywizjonowy moduł ogniowy) Regina liczących łącznie 96 sh Krab. Jeszcze w 2018 r. HSW SA dostarczy SZ RP sprzęt stanowiący wyposażenie kolejnych dwóch KMO (kompanijny moduł ogniowy) moździerzy Rak, a w roku 2019 – ostatnie trzy KMO z kontraktu z kwietnia 2016 r.

image
Niezmiennie czynnikiem ograniczającym tempo prac badawczych nad amunicją 155 mm są rozmiary polskich poligonów, wykluczające przeprowadzanie testów z wykorzystaniem maksymalnego ładunku miotającego, pozwalającego strzelać na maksymalny zasięg przekraczający 40 km. Stąd badacze zmuszeni są czasami stosować oryginalne sposoby zwiększenia kąta podniesienia lufy Kraba, aby można było strzelić pełnym ładunkiem i zmieścić się w granicach poligonu. Wymaga to, oczywiście, zamykania przestrzeni powietrznej nad obszarem badań (wierzchołkowa toru pocisku sięga 20 tys. metrów). Fot.. J. Reszczyński 

Zapotrzebowania na skuteczną, nowoczesną, wytwarzaną przez polski przemysł amunicję, zabezpieczającą nie tylko potrzeby szkoleniowe, ale przede wszystkim budującą zapasy mobilizacyjne w jednostkach wojskowych, lawinowo wręcz wzrośnie. Tymczasem – to można powiedzieć dziś z ręką na sercu – żaden z dwóch podstawowych programów amunicyjnych nie osiągnął jeszcze punktu docelowego. Zdecydowanie bardziej zaawansowany jest jest jednak program amunicji artyleryjskiej, kalibru 155 mm. Program amunicji 120 mm do moździerza samobieżnego Rak zostanie wkrótce opisany w odrębnym artykule na Defence24.pl.

Krab przemówi po... polsku

Umowę licencyjną na amunicję do haubicy 155 mm zawarto w grudniu 2010 r., czyli w czasie, kiedy pierwszy program artylerii samobieżnej opartej o ten kaliber (Regina/Krab) znalazł się w pewnym impasie związanym z ujawnieniem wad podwozi wytwarzanych przez gliwicki ośrodek pancerny. To stworzyło potencjalne zagrożenia dla całego programu, i nie mogło nie mieć wpływu na determinację, z jaką miałby być realizowany program amunicyjny. Oparty on został o licencję udzieloną przez ZVS Holding a.s. z Dubnicy nad Vahom oraz współpracę produkcyjną z tym podmiotem w okresie od zakupu licencji po osiągnięcie założonego poziomu polonizacji. Od samego początku było wiadomo, że na etapy rozpisany zostanie program polonizacji produkcji amunicji, i że uzyskanie przez polski przemysł kompetencji technicznych pozwalających na opanowanie produkcji pocisków i ładunków miotających będzie kwestią lat. Dlatego obydwie strony, MON i producent Krabów, problem pozyskiwania potrzebnej im amunicji rozwiązywały odmiennymi sposobami.

Do celów związanych z różnymi fazami badań produkowanych w HSW sh Krab ich producent postawił na ćwiczebną i bojową amunicję importowaną, posiadającą wszystkie niezbędne certyfikaty. Tylko w taki sposób można było zabezpieczyć prawidłowy i zgodny z oczekiwaniami MON przebieg badań zdawczo-odbiorczych gotowych dział pierwszego, wdrożeniowego DMO oraz, od niedawna, testów ogniowych wykonanych w całości w rozbudowanej lufowni HSW luf artyleryjskich 155 mm/52, a następnie – badań zdawczo-odbiorczych kolejnych seryjnych sh Krab, które zaczną się w drugiej połowie roku.

Zakłady Metalowe Dezamet w Nowej Dębie, które są dostawcą dla MON odłamkowo-burzącej amunicji bojowej OFd MKM w dwóch odmianach, z gazogeneratorem i bez, przeznaczonej dla samobieżnych haubic Krab i Kryl, szczycą się realizowanymi od 2014 r. kontraktami na dostawy amunicji odłamkowo-burzącej 155 mm. Po pierwszym, na 2 tys. szt., z realizacji którego wojsko było zadowolone, w 2016 r. przyszedł czas na dalsze zamówienia, a w 2018 roku Dezamet dostarczy kolejne 6 tys. szt. Następne kontrakty są oczywistą konsekwencją tego, co już nastąpiło.

image
ZM Dezamet podtrzymują, że założony w programie amunicyjnym poziom polonizacji pocisków do haubicy 155 zakończą w tym roku, uzyskując stosowne certyfikaty. Na razie posiada go zapalnik, proces elaboracji i proces montażu pocisku. Po pełnym opanowaniu produkcji oby typów nowej amunicji będzie ona odgrywać bardzo ważną rolę w programie produkcyjnym spółki oraz współpracujących z nią podmiotów PGZ, Nitro-Chem oraz fabryk Mesko w Pionkach i Kraśniku. Fot. J. Reszczyński

Początkowo była to amunicja pochodząca praktycznie wyłącznie od licencjodawcy, ZVS Holding. Jako pierwszy krok polonizacji wybrano zapalnik KZ984, którego produkcję uruchomiono w ZM Dezamet już w 2013 r. (uzyskanie certyfikatu). Kolejne kroki rozpisane zostały w złożonym, i uzgodnionym z MON, harmonogramie, uwzględniającym zakresy odpowiedzialności nie tylko ZM Dezamet jako lidera programu i strony umowy z MON, i zarazem wykonawcy zapalnika i gazogeneratora oraz odpowiedzialnych za końcowy montaż, ale także Mesko SA z jej oddziałami w Pionkach (ładunki) i Kraśniku (korpus i dno pocisku oraz odkuwka do gazogeneratora) oraz bydgoskiego Nitro-Chemu SA (elaboracja).

Opóźnienia, jaki występują w procesie polonizacji amunicji do Kraba, przedstawiciele ZM Dezamet tłumaczą kilkoma czynnikami. Jednym z najważniejszych jest wdrażanie obcej technologii. Bez wdawania się w roztrząsanie, czy lepszej, czy gorszej od technologii znanych polskiej zbrojeniówce – technologii odmiennej niż te dobrze już opanowane. Poza tym – w ostatnim okresie partnerzy nowodębskiej spółki w tym programie, a i ona sama, odnotowali też wzrost zamówień na inne swoje wyroby i w pewnym stopniu skoncentrowali się na ich realizacji. Niejednokrotnie – związanej z rozpoczęciem inwestycji wymagających i czasu i środków. W kilku przypadkach wymagało to odpowiedniego włączenia w ramy posiadanego potencjału produkcyjnego zamówień związanych ze „155”. Nie bez znaczenia były też problemy z pozyskaniem materiałów, których standardowe terminy dostaw wynosiły 3-6 miesięcy a obecnie są jeszcze dłuższe.

Brak w latach 2015-2016 informacji o spodziewanym poziomie zamówień studził zapały tych, którzy parli do szybkiej polonizacji wyrobu, prowadzącej – bo tego uniknąć nie sposób – poprzez spore nakłady na modernizację o rozbudowę potencjału poszczególnych zakładów. I poprzez powzięcie zobowiązań w stosunku do tych partnerów, z którymi należy związać się umowami na współpracę produkcyjną. Nie wolno zapominać, że kontrakt na cztery DMO Regina podpisano dopiero w grudniu 2016 roku, i dopiero wtedy stało się jasne, kiedy i jaka ilość amunicji dla nich może być potrzebna.

Fot. Jerzy Reszczyński
Fot. Jerzy Reszczyński

Wreszcie – nie da się ukryć, że w trakcie wdrażania licencji pojawiły się problemy. Nie o wszystkich, z uwagi na wiążące strony zapisy umowy licencyjnej i ze względu na dbałość o własne tajemnice techniczne, można mówić otwartym tekstem. Kiedy pojawiały się problemy, trzeba było najpierw zdiagnozować ich przyczyny, a następnie – znaleźć rozwiązanie, a na końcu – potwierdzić w trakcie badań poligonowych poprawność tych rozwiązań.

W wielu przypadkach na tym etapie rodziły się wielomiesięczne opóźnienia. Przyczyna? Znana od dawna: brak na terenie kraju dostatecznie rozległego poligonu, pozwalającego na przeprowadzanie strzelań artyleryjskich na zasięg ognia większy niż ok. 20 km (tyle w przybliżeniu wynosi oś poligonu Ośrodka Badań Dynamicznych WITU w Stalowej Woli, sięgającego po poligon w Nowej Dębie). O ile część badań można byłoby od biedy wykonać na poligonie morskim w Ustce, o tyle większość wymaga warunków poligonu lądowego, pozwalających na odzyskiwanie wystrzeliwanych pocisków.

Jeśli darować sobie pomysły na korzystanie z poligonów w RPA i Norwegii, to do dyspozycji jest tylko praktycznie słowacki poligon VTSÚ Záhorie. Trzeba się ustawić w długiej kolejce, zorganizować skomplikowany logistycznie i kosztowny transport sprzętu, uzyskać pozwolenia, zgrać to wszystko z możliwościami uczestniczących w testach innych podmiotów. Jak któryś z nich nie mógł się włączyć, albo nie był gotowy ze swoim zakresem prac – wypadało się z kolejki i negocjowało od początku kolejny termin... To nie sprzyja płynnej realizacji nawet stosunkowo nieskomplikowanych badań. A już tym bardziej – badań złożonych, w których certyfikowany musi być każdy z czterech zasadniczych etapów polonizacji.

Pierwszym etapem był zapalnik, drugi etap to elaboracja oraz gazogenerator, trzeci – wykonanie korpusu oraz dna pocisku, a czwarty – ładunki. Każda faza musi być zwieńczona uzyskaniem certyfikatu, potwierdzającego absolutną zgodność wykonanych operacji z warunkami opisanymi w licencyjnej dokumentacji konstrukcyjnej i technologicznej. Nie można zapominać, że mowa jest o, wbrew pozorom, skomplikowanych urządzeniach funkcjonujących w obszarach występowania bardzo wysokich energii, ciśnień i prędkości, jakim poddawany jest pocisk o masie 40,5 lub 43,5 kg, zawierający 10 kg materiału wybuchowego.

Najdrobniejsze nieścisłości w poszczególnych fazach produkcji mogą skutkować w najlepszym przypadku niewłaściwym działaniem pocisku (odstępstwo od założonego zasięgu czy skupienia), a w najgorszym – zagrożeniem dla ludzi (ryzyko niekontrolowanej eksplozji, rozpadnięcia się pocisku po opuszczeniu lufy lub przed, niewłaściwe zadziałanie zapalnika itp.). Na tym etapie wdrażania licencji założono przejęcie jej praktycznie na zasadzie 1:1. Co nie oznacza, że po opanowaniu produkcji pocisku nie można będzie doskonalić niektórych jego części lub podzespołów.

O sprawie „oswojenia” zapalnika już pisaliśmy. Polonizację procesu elaboracji Nitro-Chem SA sfinalizował w roku ubiegłym, kończąc tę fazę prac certyfikacją potwierdzoną wynikami badań na słowackim Zahoriu. To otwiera drogę do uruchomienia w Bydgoszczy, w tym roku, produkcji seryjnej. Za tym certyfikatem poszedł następny, dla ZM Dezamet, które uzyskały uprawnienie do samodzielnego montażu pocisku. Na przełomie trzeciego i czwartego kwartału powinny zostać pokonane ostatnie problemy z opanowaniem produkcji gazogeneratora. Z pełnym zaangażowaniem  realizowane są zadania oraz inwestycje związane z wykonaniem korpusu oraz dna pocisku. Na przełom kwietnia i maja zaplanowano pierwsze, najbardziej skomplikowane operacje związane z opanowaniem przez Kraśnik produkcji korpusu. Zakłada się, że do końca roku proces ten powinien zakończyć się certyfikatem.

image
ZM Dezamet podtrzymują, że założony w programie amunicyjnym poziom polonizacji pocisków do haubicy 155 zakończą w tym roku, uzyskując stosowne certyfikaty. Na razie posiada go zapalnik, proces elaboracji i proces montażu pocisku. Po pełnym opanowaniu produkcji oby typów nowej amunicji będzie ona odgrywać bardzo ważną rolę w programie produkcyjnym spółki oraz współpracujących z nią podmiotów PGZ, Nitro-Chem oraz fabryk Mesko w Pionkach i Kraśniku. Fot. J. Reszczyński

Całą sekwencję wdrożeń poszczególnych etapów zwieńczyć musi końcowy certyfikat na cały pocisk, o którym można będzie powiedzieć, że został zgodnie z założeniami spolonizowany. Dezamet deklaruje, że jest – podobnie jak partnerzy w tym projekcie – zdeterminowany, aby proces polonizacji pocisku zakończyć jeszcze w tym roku. Od 2019 roku, według uzgodnień z MON, z ZM Dezamet mają trafić do wojska pociski powstające już w polskim przemyśle zbrojeniowym z minimalnym udziałem części importowanych, których produkcja w kraju nie jest racjonalna, głównie z powodów ekonomicznych.

Kwestia ładunków miotających do amunicji 155 mm to zupełnie inne zagadnienie, którego rozwiązanie jest w gestii zakładu Mesko w Pionkach. Podejmowane w tym kierunku działania muszą być współbieżne z innymi dużymi programami, z myślą o których prowadzona jest modernizacja i rozbudowa potencjału wytwórczego tej fabryki.

Portfel zamówień na pociski do Kraba, jakim na rok 2018 dysponuje ZM Dezamet, opiewa na 6 tys. szt., po połowie w wariancie zwykłym i z gazogeneratorem. Najpóźniej za kilka miesięcy MON i spółka z Nowej Dęby powinny zasiąść do stołu, aby uzgodnić warunki dostaw kolejnych partii. Jak dużych?

Policzmy: jednostka ognia sh Krab wynosi 40 pocisków i 48 kompletów modułowych ładunków miotających. Pełen 24-działowy DMO potrzebuje zatem na podstawowe wyposażenie 960 pocisków i 1152 komplety ładunków. To, co dotychczas MON zakontraktował, pokrywa z niewielkim naddatkiem to, co powinno zostać zapakowane do magazynów amunicyjnych Krabów pięciu DMO, które Siły Zbrojne RP powinny posiadać do 2024 r.

Fot. R.Surdacki/Defence24.pl
Fot. R.Surdacki/Defence24.pl

Prawdziwe interesy dużego kalibru dopiero się zbliżają. Zależnie od tego, jak intensywny program szkoleń ogniowych będzie realizowany przez dywizjony Regina, rocznie zużywanych może być nawet kilka tysięcy sztuk amunicji. A przed MON stoi też obowiązek stworzenia zapasów mobilizacyjnych, zabezpieczających możliwość działania artylerii samobieżnej 155 mm. Ten program amunicyjny związany jest od momentu jego uruchomienia, nie tylko z sh Krab systemu Regina, ale również z kołową sh Kryl. Według najaktualniejszej wersji PMT, potwierdzonej przez SPO (w którym realizację programu rekomendowano), ten system uzbrojenia artyleryjskiego miał być w Siłach Zbrojnych RP obecny w dużej liczbie, istotnie przewyższającej pierwotne założenia. Przypomnijmy, że pierwotnie w PMT mowa była o 7 DMO liczących łącznie 168 dział. 

W ramach realizacji pierwszego kontraktu na amunicję do Kraba ZM Dezamet dostarczyły MON zamówioną liczbę niewybuchającej amunicji ćwiczebnej, przeznaczonej na potrzeby „suchego treningu działoczynów” obsług Krabów. Jeśli będą konieczne jej dodatkowe ilości na potrzeby większej liczby DMO, ZM Dezamet deklaruje, że nie będzie z tym problemów. Tak jak z – choć MON tego typu amunicji ćwiczebnej nie zamówił – amunicją szkolną przeznaczoną do treningu strzeleckiego (hukową).

Sprawą MON jest także podjęcie decyzji w sprawie ewentualnych prac w kierunku pozyskania amunicji specjalizowanej, np. kasetowej. Odrębnie od klasycznej amunicji do Kraba i Kryla polski przemysł (m.in. Mesko, CRW-Telesystem Mesko i WAT, we współpracy z partnerem zagranicznym) prowadzi też prace nad amunicją precyzyjnego rażenia kierowaną laserowo. Inspektorat Uzbrojenia prowadził również dialogi techniczne związane z pozyskaniem amunicji naprowadzającej się na źródła promieniowania elektromagnetycznego, i z pociskami zakłócającymi. Już wcześniej Siły Zbrojne wyrażały też zainteresowanie innymi typami amunicji precyzyjnej.

Już dziś jednak wiadomo, że realizowany w HSW SA program artylerii 155 mm stał się prawdziwym kołem zamachowym dla znacznej grupy przedsiębiorstw sektora zbrojeniowego, w zdecydowanej większości związanych z PGZ. Zapewnia ich rozwój technologiczny oraz stabilizację programów produkcyjnych. Będzie on trwał tak długo, jak długo sprzęt będzie na uzbrojeniu, co można szacować na minimum 40 lat.

Jerzy Reszczyński

Reklama

Komentarze (26)

  1. eytu

    Panowie, ktoś kto wpadl na pomysl wykopania tego dolka do uzyskania bardziej pionowego lotu pocisku mial calkiem fajną inwencję tworcza. Ale nie strzelajcie za dużo w ten sposób ( więcej niż 10 razy na haubicę ). Dlaczego ? Haubica i jej systemy amortyzacji są obliczone na poloznie poziome czyli każdy amortyzator czy inny "kompensator" przyjmuje to uderzenie w miarę równo. Umieszczając Haubicę w pochyleniu, glowny nacisk idzie na tylne amortyzatory ( "zawieszenie"). Jezeli cos wam pęknie to żeby nie bylo - ostrzegalem .

  2. eytu

    Można zrobić poligon nad Baltykiem Rewal - Ploty. Wykupic od ludzi ziemię . zrobić poligon ogrodzony w ksztalcie ostrego trójkąta - Ploty - Pogorzelica - Pobierowo - Ploty. Odgrodzić drutem kolczastym plaże. Gryfice przenieść gdzie indziej. Czyli odtworzyć takie miasteczko na koszt podatnika - koszt niepodleglosci.

  3. MirooS

    Nareszcie (oby tylko robili to zdecydowanie i dobrze)... bo nie stać nas wiele lat było produkować duży sprzęt (np bwp) ale zaniedbanie amunicji, która ze starej lufy tworzy nową jakość - na co stać nas było - to był straszny błąd...

  4. sabot

    A nie da się z armaty Kraba wystrzeliwać podkalibrowych pocisków p-lot? Oczywiście z autonomicznym napędem, naprowadzających się na cel.

  5. lata 80te...

    ta nowa generacja, jest nowa ale raczej tylko u nas

    1. noniewem

      gdybyśmy opracowali pociski do dział elektromagnetycznych to byłaby nowa generacja

  6. Harry 2

    Kiedy już do KRABa, RAKa, LANGUSTY, będziemy już posiadać różną amunicję, to resursy/czas tego sprzętu będzie dobiegał końca.

    1. Infernoav

      Bzdura. Zobacz ile dekad służy sprzęt artyleryjski w USA, Niemczech ect.

    2. Harry 2

      Pocisk FENIKS o zasięgu 40km do LANGUSTY jest już opracowywany przez ok 10 lat i końca nie widać. Z pozostałymi pociskami może być to samo.

  7. art

    Czy nie ma u nas miejsca na poligon większy aby strzelać dalej niż 20km?

    1. cooky

      nie ma potrzeby żeby tworzyć taki poligon, wystarczy tylko zmienić przepisy zeby pocisk mógł przelecieć nad terenami nie wojskowymi np nad jakimis polami, łąkami albo Lasami Państwowymi byle w pasie lotu takiego pocisku nie było zadnych zabudowań i problem z głowy, trzeba tylko chcieć to zrobić.... pszenicy czy kukurydzy wisi co nad nimi lata :)

  8. Dumi

    Artyleria i rozwój pocisków TAK!!! Tym bardziej, że wkrótce zakupimy KRYLA a w planach jeszcze RAK na gąsienicach. O Homarze nie wspomnę. ALE MOLOCH CZOŁGOWY JEST ZBYT LICZNY (maks 400 - 500 czołgów + rezerwowe zakonserwowane) !!! Mamy za mały budżet by go utrzymywać, mamy pilniejsze priorytety niż T72 ( którego powinniśmy się pozbyć, pewną liczbę zakonserwować 150 - 250 szt. i trzymać na godz W). Urzymywanie tego złomu jest nie mądre. ZAMIAST TEGO zainwestujmy w groźniejszą broń i bardziej nowoczesną. Wydawajmy pieniądz mądrze. Musimy mieć potencjał odstraszający agresora i jedno jest pewne T72 to już relikt. Zanim coś napiszesz obejrzyj co się dzieje z załogą T72 trafionym przez pocisk ppancer.

    1. Marek

      Bo jak wiadomo, mamy \"milion\" T-72... Przecież prócz tych w sumie niezbyt wielu, które są dziś w linii, reszta stoi zakonserwowana na kołkach.

    2. Infernoav

      Co ty bredzisz? Mamy obecnie około 500 Leopardów+PT-91 oraz w czynnej służbie może pod 200 T-72. Reszta stoi w \"magazynach\". Rozumiem, iż uważasz, że 500 czołgów ma szansę z 3000 z Rosji? I nie bredzić o odsieczy z NATO bo takowej nie będzie. Niemiecka armia jest na kolanach, Francja pogrążona w kryzysie, UK ma głównie wojska ekspedycyjne i marynarkę. Najsilniejsza armią lądowa w NATO w tej części Europy to Polska-o zgrozo. Nawet dokupując i z 200 Leopardów, i modernizując wszystkie T-72 do wersji PT-91M2, to i tak mieli byśmy mniej niż 1000 czołgów. A Rosjanie mają ich 3-4tysiace. Czołgi, BWP, artyleria... Tym się wygrywa wojny lądowe. Do tego własne systemy rozpoznania i obrazowania. Polskę stać na 200 tys armię. Wystarczy ograniczyć inwestycje w marynarkę wojenna, która nie ma znaczenia dla obronności kraju, ograniczyć zakupy w lotnictwie do podtrzymania obecnych zdolności w zakresie ataku za pomocom pocisków JASSM i JASMM-ER. Mamy rocznie prawie 11 mld na same inwestycje w sprzęt, amunicję. Nawet jeśli Wisła pochłonie 5mld rocznie to pozostaje 6mld. 2mld rocznie na Narew i mamy nadal 4mld na nowe czołgi, Kraby,Kryle, Raki +amunicja, do tego drony i satelity klasy mikro. Wystarczy wybrać priorytety.

    3. Infernoav

      PS modernizacja wszystkich T-72 i PT-91 do standardu PT-91M2 to 2mld złotych. Za tyle nie zakupisz nawet 40 leopardów...

  9. gegroza

    Ogólnie są pewne powody do zadowolenia, tylko jedna rzecz mnie intryguje. Jak może nie opłacać się całkowita polonizacja przy potencjalnie największych zamówieniach w Europie ? Konieczna jest całkowita polonizacja !!!

    1. victor

      Wytłumacz, jaki jest sens w polonizacji np. spłonki, która jest detalem produkowanym w masowej skali przez wyspecjalizowaną firmę, a więc w koisztach jednostkowych nie do pobicia, a do tego bez żadnych ograniczeń dostępnym od ręki na rynku komercyjnym. Korzysta z tego kanału pozyskiwania większość producentów amunicji na świecie.

  10. cosma

    8 lat tochyba wystarczajacy czas na licencyjna produkcję rakiety dlekiego zasiegu anie amunicji do moździerz i haubicy i oni chca wymyslic helikopter czołg i ciekawe co jeszcze chyba lepiej bedzie jak beda kupowac wyjzie taniej niz utrzymywanie tych obr i super specjalistow

    1. Marek

      A później z twojego taniej będą takie same jaja z serwisem jakie Policja ma dziś ze swoimi Bellami.

  11. cooky

    W wielu przypadkach na tym etapie rodziły się wielomiesięczne opóźnienia. Przyczyna? Znana od dawna: brak na terenie kraju dostatecznie rozległego poligonu, pozwalającego na przeprowadzanie strzelań artyleryjskich na zasięg ognia większy niż ok. 20 km ......- skoro jesteśmy w NATO to na ladowy poligon nie mozemy wysłać 1 Kraba do innego kraju?? nawet Kanady! tam mogą walić ile wlezie z dział jesli nasi Twardogłowi nie mogą uchwalić odpowiednich przepisów......

    1. Marek

      Jak to takie proste jest jak piszesz, wyjaśnij to czemu UE chce mieć centrum artyleryjskie w Słowacji.

  12. Marek

    \"Sprawą MON jest także podjęcie decyzji w sprawie ewentualnych prac w kierunku pozyskania amunicji specjalizowanej, np. kasetowej.\" Tu nie powinno być nawet mowy o ewentualnościach. Nie podpisaliśmy szkodliwego dla naszej obronności moratorium na amunicję kasetową, więc decyzja o jej pozyskaniu powinna być podjęta już przedwczoraj.

  13. gosc

    Od lat mozna zauwazyc pewna prawidlowosc. Kazda nawet najdrobniejsza i najprostsza rzecz ktora musi wyprodukowac nasz przemysl urasta do rangi wielkiego problemu rango co najmniej budowy rakiety do lotu na Marsa. Nie trzeba duzo szukac przykladow. Wystarczy podac epopeje budowy Gawrona czy glupie umocowanie Spike do Rosomaka ciagnace sie kilkanascie lat.

    1. Markonn

      Masz rację ale przykłady wziąłeś słabe. Gawron poległ bo budowała go stocznia której się wydawało, że ile by nie rozkradliczy nie wydali na pensje to nie mogą upaść bo są jedyną stocznią MW. Do tego MON skąpił kasy a stocznia ma stałe koszta. Pensje, zusy, podatki lokalne itd. Najpierw szła kasa na pensje a potem brakowało na Gawrona. Co do Spike`a to problem jest w tym, że my NIE MAMY WGLĄDU w elektronikę i soft. ŻADNEGO! Więc jak chcesz posadzić rakietę na transporterze jeśli nie wolno ci jej nawet wyjąć z kontenera?

    2. kołalsky

      Nic dodać nic ująć .

    3. ryszard56

      dlatego ludzi ,którzy zarządzali tą stocznią powinno sie rozliczyć co do grosza

  14. Kamil

    Nie rozumiem ciągłych negatywnych komentarzy na jakąkolwiek decyzję związana z modernizacją techniczną naszych sił zbrojnych. Przemyśl zbrojeniowy w Polsce przez długie lata był w zapaści, a wręcz nie istniał. W końcu zaczęło się coś zmieniać na lepsze, nie da się od razu wskoczyć na poziom najsilniejszych krajów dysponujących najnowocześniejszymi technologiami, czas pokaże.

    1. adrian

      Może to dlatego, że jednocześnie ten przemysł deklaruje, że jest zdolny do samodzielnego konstruowania i produkcji czołgów, śmigłowców, okrętów i czego tylko byśmy nie potrzebowali... gębami swoich prezesów i ich ministerialnych zwierzchników...

    2. fck all

      @Kamil a co sie dzieje na lepsze?? prosze uzasadnić..... I absolutnie pomijam fakt dogonienia najsilniejszych krajów

  15. kołalsky

    Ważne żeby ich używanie było bezpieczne dla obsługi! By dowódca nie musiał błagać załóg by nie \"kompromitowała polskiego producenta\" odmawiając ryzyka stosowania amunicji zagrażającej zdrowiu i życiu użytkownika ...

  16. JSM

    Podziwiam wiarę naszych decydentów w amunicję naprowadzaną na odbity promień lasera, błędnie nazywaną \"kierowaną laserowo\". W przypadku działań obronnych o niewielkim natężeniu pewnie będzie czas na rozmieszczenie zespołów podświetlających. W końcu ewentualne kierunki ataku sił FR są od stuleci niezmienne. Geografii nie przeskoczysz. Natomiast w przypadku ataku pełnoskalowego na obu klasycznych kierunkach przy dużej dynamice działań nasze SZ nie będą w stanie zapewnić koordynacji na linii zwiadowcy-oświetlacze / artyleria. Dużo większy nacisk położyłbym na pociski SAMONAPROWADZAJĄCE np. na źródła promieniowania, kasetowe p-panc, minujące inteligentnymi minami itp.

    1. Klos

      Do wykorzystanie pocisków samonaprowadzających się też potrzebujesz zespołów bo i tak trzeba znać w miarę ogólne położenie celu jeśli już je zlokalizowałeś to równie dobrze możesz podświetlić. Oczywiście jeden typ pocisku, nie wyklucza drugiego i oba są niezbędne.

    2. JaA

      Przy donośności 40km ważnym elementem rozpoznania i kierowania ogniem powinien być dron. Powinien być wyposażony w laser do podświetlania celów.

    3. tomuciwitt

      Aster 30 i 500 km ? Skąd Ty bierzesz takie informacje ?

  17. montormel

    ..a zestaw bojowy 24 krabów x +/- 250 pocisków (na dobę) x 7 DMO + rezerwy.....itd

    1. RJP

      To 1 milion 260 tysiecy na miesiac. A oni zamowili 6 tysiecy.

  18. Voodoo

    Oj....wystarczy dogadać się z Kazachstanem poligony rozległe warunki stepowe dodatkowy plus na sprawdzenie gotowości sprzętu..... a może jakich kontrakt by wpadł. Przerzucić dwa moduły Regina na 7 m-cy na poligon i ćwiczyć ćwiczyć

    1. Klos

      W sumie niegłupi pomysł. Ogólnie tylko jednorazowy problem z transportem, resztę można spokojnie przerzucić samolotami. Poprawki można wprowadzać na miejscu w jakimś prowizorycznym warsztacie i mamy gratis test w ciężkim klimacie. Koszty dosyć spore ale sam projekt też wart niemało i gra jest warta świeczki.

    2. Auutor

      Ta, a jutro jeden egzemplarz Kraba jest w Pekinie, pojutrze drugi egzemplarz Kraba jest w Moskwie, a załogi \"popełniły samobójstwo\".

    3. RJP

      50 procent obywateli Kazakhstanu to etniczni Rosjanie, sympatyzujacy z imperialistyczna polityka Putina. Tam chcesz wysylac nasz nowoczesny sprzet na testy poligonowe?

  19. Ciekawski

    A gdzie amunicja kasetowa i termobaryczna? O precyzyjną/korygowaną nawet nie pytam.

    1. zxcvb

      Co do kasetowej to nie obejmuje nas konwencja o zaprzestaniu jej użycia ?

    2. gosc

      Nie podpisalismy konwencji o zakazie posiadania amunicji kasetowej. Jako nieliczni.

    3. JZ

      Polska nie podpisała tej konwencji

  20. Tetryk

    Dlaczego nie rozwiązano prawnie możliwości strzelania z poza poligonu tak by pocisk artyleryjski spadł na teren poligonu? W Polsce potrzebna jest możliwość testowania takich systemów na pełnych zasięgach.

    1. Artek86

      Tak jest w niemczech na poligonie Bergen. Za domami jednorodzinnymi znajduja sie stanowiska, w ktore wjezdzaja np. PZH2000 i strzelaja na teren poligonu. Bardzo sie zdiwilem wtedy.

    2. stw

      Też w polsce tak było. Strzelano z HSW nad miastem na poligon w Lipie.

    3. zxcvb

      Dokładnie, po za tym na defence był artykuł, że problem poligonu został rozwiązany, a tu nada kicha ? http://www.defence24.pl/nowy-poligon-ulatwi-testy-polskiej-artylerii

  21. Acan

    To w końcu jak daleko te kraby i raki będą strzelać i kiedy?

    1. Markonn

      Już strzelają.

    2. Szywru

      Zasięg skuteczny Kraba- 40km Zasięg skuteczny Raka- 12km

    3. dropik

      zależy jaką amunicją. Tą co produkujemy to od 30 do 40 km, ale z innymi pocikami pewnie i 60 km

  22. Sailor

    Prawdę mówiąc przechodzi to ludzkie pojęcie. Czy nasz przemysł zbrojeniowy jest w stanie cokolwiek wyprodukować szybko i porządnie? Oczywiście nie liczę WB ale to prywatna firma. Tylko z drugiej strony jak ma tam być dobrze skoro co zmiana ekipy po wyborach to od razu czystki we wszystkich państwowych firmach. Moza czas sprywatyzować cały przemysł zbrojeniowy?

    1. nd

      Przecież my stawiamy przemysł od zera. Tak zadziałął liberalizm i \"niewidzialna ręka z kopertą\". Państwo polskie mie mogło mieć broni bo jeszcze obróciłby ją przeciwko grabiezcom. Rowijano tylko technologie służace tłumieniu zamieszek. Jak znam żeycie to stąd rosomak nie ma pocisku ppanc bo po co?

    2. lupa

      Prywatyzacja w polskich warunkach to likwidacja.

    3. rmarcin555

      @nd Bez przesady. ile czasu może trwać pozyskanie tak podstawowej technologii jak produkcja pocisków artyleryjskich? Temat dawno powinien być załatwiony do końca. Jak nie własnymi środkami to zakupem licencji.

  23. Ssed

    W związku z tym należy wprowadzić święto narodowe oczywiście z dniem wolnym od pracy

    1. ok

      niewolnik zawsze pozostanie niewolnikiem

  24. WESA

    Dajcie już spokój z tym naszym dziadowskim przemysłem. Ciągle coś im przeszkadza, ciągle opóźnienia. Oswajanie się z \"nowym zapalnikiem\" to już kuriozum. Zamawianie śladowych ilości amunicji w podstawowym wariancie. Gdzie amunicja precyzyjna? a no tak...dla naszej armii to SF....

  25. dropik

    minimalne potrzeby na czas pokoju to jakieś 50tys sztuk. W czasach bardziej niepokojących to 100 tys. Trzeba też wziąć pod uwagę stan i położenie magazynów amunicji (zapewne są we wschodniej i centralnej Polsce) i łatwość ich zniszczenia z pomocą broni rakietowej typu iskander lub znacznie mniej skomplikowanych : typu dron ze środkami zapalającymi - jak miało to miejsce na Ukrainie. Standardy zimnowojenne są już nieaktualne.

Reklama