Reklama

Siły zbrojne

Kanadyjska "Orka". Faworyci z Korei Południowej, Japonii i… Francji

Okręt Shin Chae-ho (SS-086) typu KSS-III (Dosan Ahn Chang-ho).
Okręt Shin Chae-ho (SS-086) typu KSS-III (Dosan Ahn Chang-ho).
Autor. Południowokoreańska marynarka wojenna

W dotychczasowych analizach medialnych faworytami, w kanadyjskim odpowiedniku polskiego programu „Orka”, są Korea Południowa, Japonia i… Francja. By ograniczyć koszty, Kanadyjczycy nie chcą budować okrętów podwodnych u siebie, ani wprowadzać dużych zmian w gotowym projekcie (umowa bez aneksów), ale też pragną interoperacyjności z najbliższym sojuszniczym państwem czyli Stanami Zjednoczonymi.

Reklama

Wbrew spekulacjom prasowym w czasie dwustronnego spotkania między prezydentem Korei Południowej Yoon Suk Yeolem a premierem Kanady Justinem Trudeau w Seulu 17 maja 2023 roku nie doszło do podpisania umowy dotyczącej współpracy przy budowie okrętów podwodnych. Takie przewidywania nie były zresztą pozbawione podstaw. Kanadyjczycy rzeczywiście szukają następców dla swoich starzejących się okrętów podwodnych typu Victoria, a Korea Południowa ma własne rozwiązania w tej dziedzinie, które są dodatkowo atrakcyjne cenowo w odniesieniu do konkurencyjnych państw.

Reklama

Okazja była zresztą wyjątkowa, ponieważ Trudeau był pierwszym kanadyjskim premierem, który odwiedził Koreę Południową od dziewięciu lat. Dodatkowo spotkanie odbyło się m.in. w celu uczczenia sześćdziesiątej rocznicy nawiązania stosunków dyplomatycznych między dwoma krajami. Dlatego podejrzewano, że rozmowy będą również dotyczyły współpracy w dziedzinie obronności.

W realizacji planów pozyskania dwunastu konwencjonalnych okrętów podwodnych Kanada nie może liczyć na pomoc Stanów Zjednoczonych, ponieważ Amerykanie (podobnie jak Brytyjczycy) produkują tylko atomowe okręty podwodne. Co ciekawe, typując faworytów w ewentualnym postępowaniu, analitycy wojskowi w Kanadzie wcale nie wskazywali na największych eksporterów w tej dziedzinie: Niemcy i Szwecję.

Reklama

Medialni faworyci w kanadyjskiej "Orce"

W medialnych analizach za najlepsze projekty okrętów podwodnych przydatnych dla warunków kanadyjskich uznaje się hiszpańskie typu S-80 Plus (Isaac Peral), południowokoreańskie typu KSS-III (Dosan Ahn Chang-ho) i japońskie typu Taigei. Wskazywano przy tym na ich wielkość, jak i to, że hiszpańskie jednostki mają wewnątrz amerykańskie systemy dowodzenia i obserwacji, koreański KSS-III jest jednym z niewielu klasycznych okrętów podwodnych zdolnych do wystrzeliwania pionowo rakiet spod wody, natomiast japoński Taigei posiada akumulatory litowo-jonowe, które ponad dwukrotnie wydłużają czas przebywania pod wodą w porównaniu do tradycyjnych baterii kwasowo-ołowiowych.

W tym medialnym rankingu Korea Południowa jest uważana za faworyta. Wskazuje się przy tym przede wszystkim na brak doświadczenia Japończyków w eksporcie okrętów podwodnych. Natomiast w przypadku Hiszpanów przypomina się problemy, jakie były z okrętami S-80 na etapie projektowania i budowy (związane głównie ze zbyt dużym ciężarem, co wymagało wydłużenia kadłuba).

Hiszpański okręt podwodny typu S-80 Plus/ Isaac Peral
Hiszpański okręt podwodny typu S-80 Plus/ Isaac Peral
Autor. Navantia

Sprawa jest poważna, ponieważ wstępnie szacuje się, że Kanadyjczycy zamierzają wydać na program podwodny do 60 miliardów dolarów kanadyjskich (44,54 miliarda USD). Co więcej, zadanie to traktuje się w kanadyjskiej marynarce wojennej priorytetowo. Zwraca się tu przede wszystkim uwagę, że mocarstwa teoretycznie będące rywalami Kanady bardzo mocno inwestują we floty podwodne. Dotyczy to zarówno Chin, jak i Federacji Rosyjskiej.

Zakup dokładnie dwunastu okrętów podwodnych (a nie np. jedenastu) nie jest przypadkowy. Kanadyjczycy chcą, by w działaniach operacyjnych na morzu zawsze uczestniczyły trzy okręty podwodne: po jednym na Atlantyku, Oceanie Arktycznym i Pacyfiku. Bazuje się przy tym na doświadczeniach brytyjskich sił odstraszania. W Royal Navy założono bowiem, że aby jeden okręt podwodny z rakietami balistycznymi mógł zawsze przebywać na morzu, trzy kolejne muszą znajdować się w różnym stanie przygotowania do misji: w szkoleniu, konserwacji lub remoncie.

Czytaj też

Kanadyjska marynarka wojenna próbowała działać w podobny sposób, mając cztery okręty podwodne typu Victoria z napędem dieslowsko-elektrycznym (SSK). W rzeczywistości Kanadyjczykom nigdy nie udało się dojść do standardu brytyjskiego. Wynikało to ze złego stanu technicznego pozyskanych z Wielkiej Brytanii jednostek, jak również z serii wypadków. System operacyjnego użycia ostatecznie załamało wejście na mieliznę w 2011 r. HMCS Corner Brook, którego nigdy nie przywrócono do właściwego cyklu służby.

Niebagatelne znaczenie ma również to, że kanadyjskie Victorie są coraz starsze. Wydłuża się więc czas poświęcany na ich konserwację, jak również zwiększa się zakres koniecznych do przeprowadzenia napraw, a więc i koszty użytkowania. Oczywiście Kanadyjczycy zakupili te okręty podwodne w Wielkiej Brytanii pod koniec lat 90, jednak wcześniej służyły one w Royal Navy, gdzie były sklasyfikowane jako typ Upholder. Jednostki te zostały zaprojektowane i były wprowadzane do służby w latach 1990-93.

Nie dorównują więc możliwościami nowej generacji okrętom podwodnym, a także nie zapewniają takich samych warunków bezpieczeństwa i komfortu dla załogi. Nie sprzyja to pozyskiwaniu nowych marynarzy, co jest zresztą problemem całych kanadyjskich sił zbrojnych. Problem ten może się zmniejszyć po wprowadzeniu nowych okrętów podwodnych, mających lepsze parametry taktyczno-techniczne i zapewniających dogodniejsze warunki służby dla załogi. Wymagany jest przy tym pośpiech, ponieważ nawet optymiści nie zakładają, by Victorie mogły służyć jeszcze dłużej niż 15-20 lat.

Japoński okręt podwodny typu Teigei
Japoński okręt podwodny typu Teigei
Autor. Wikipedia

Czego naprawdę chcą Kanadyjczycy?

By przyśpieszyć proces pozyskania następców Victorii, ograniczyć koszty oraz zmniejszyć ryzyko, w Kanadzie przyjęto zupełnie inny sposób działania niż w przypadku okrętów nawodnych, w tym w programie budowy fregat CSC (Canadian Surface Combatant). Nie mając żadnego doświadczenia w budowie okrętów podwodnych, Kanadyjczycy planują bazować na istniejącym projekcie.

Co więcej, nowe jednostki mają zostać zbudowane w zagranicznej stoczni, "z pewnymi stosunkowo ograniczonymi modyfikacjami wprowadzonymi w tym kraju lub po dostawie do Kanady". Uznano przy tym, że zmiany wobec bazowego projektu mają być jak najmniejsze. Duże modyfikacje pociągają za sobą większe koszty i wydłużają czas produkcji. Co więcej, postanowiono zwiększyć dyscyplinę projektową, nie pozwalając na wprowadzanie zmian już w trakcie budowy (co często zdarza się ze strony zamawiającego i skutkuje kolejnymi aneksami do umowy). Dzięki takiej postawie koszty programu powinny być zbliżone do kwoty uzgodnionej w kontrakcie.

Takie podejście wcale nie oznacza, że Kanadyjczycy nie dbają o własny przemysł stoczniowy. Prawdopodobnie postawiony zostanie bowiem wymóg reinwestycji całego kosztu pozyskania okrętów podwodnych przez zagraniczną firmę w Kanadzie. Takie podejście jest ryzykowne, ponieważ może zwiększyć cenę okrętów podwodnych nawet o 30%. Pomimo tego ryzyka Kanadyjczycy obstają przy swoich warunkach.

Ale zwraca się również uwagę na kilka innych wymagań kanadyjskiej marynarki wojennej, które mogą radykalnie zawęzić potencjalne opcje rynkowe. Dwa z nich uważa się za szczególnie trudne do spełnienia. Po pierwsze, Kanadyjczycy chcą otrzymać dieslowsko-elektryczny okręt podwodny dalekiego zasięgu, który będzie zdolny do częstego przechodzenia północną trasą arktyczną ze wschodu na zachód lub odwrotnie. To automatycznie może wykluczyć wszystkie mniejsze okręty podwodne, pozostawiając jednostki większe niż 2500 ton. Wynika to również z chęci Kanadyjczyków do działania w tak kluczowych obszarach strategicznych jak Indo-Pacyfik.

Drugim warunkiem, szczególnie utrudniającym złożenie oferty, jest wymóg jak największej interoperacyjności ze Stanami Zjednoczonymi. Kanadyjczycy chcą bowiem mieć jak najkrótszą drogę do uzyskania wsparcia technicznego, by korzystać z rozbudowanego amerykańskiego systemu logistycznego. W podobny sposób działano również w przypadku okrętów podwodnych typu Victoria. Bardzo szybko przeprowadzono bowiem ich modernizację, polegającą przede wszystkim na zastąpieniu europejskich rozwiązań amerykańskimi (lub kompatybilnymi), szczególnie jeżeli chodzi o sensory, system uzbrojenia oraz dowodzenia i kontroli.

Atomowy okręt podwodny „Suffren” jest bazą dla projektu klasycznego okrętu podwodnego Shortfin Barracuda
Atomowy okręt podwodny „Suffren” jest bazą dla projektu klasycznego okrętu podwodnego Shortfin Barracuda
Autor. Naval Group

Faworyci w kanadyjskiej "Orce"

Takie wymagania są spełniane przez południowokoreańskie jednostki typu KSS-III (do 3750 ton wyporności) i japońskie typu Taigei (o wyporności 3000 ton), które są stosunkowo dużymi okrętami podwodnymi, prawdopodobnie charakteryzującymi się wysokim poziomem interoperacyjności z amerykańską marynarką wojenną.

W kanadyjskiej prasie zwraca się uwagę na problemy, jakie mogą mieć oferty z Europy. Już na początku (choć niesłusznie) wyklucza się tu niemieckie i szwedzkie okręty podwodne, które uważa się za zbyt małe i przygotowane głównie do działań na morzach płytkich i przybrzeżnych. Większe szanse daje się hiszpańskim jednostkom S-80 Plus o wyporności około 3400 ton.

Czytaj też

Jednak czarnym koniem w kanadyjskiej "Orce" może być francuski koncern Naval Group. Francuzi oferują nie tylko sztandarowe okręty podwodne typu Scorpène z napędem dieslowsko-elektrycznym (o wyporności do 1900 ton), ale również o wiele większe jednostki typu Shortfin Barracuda. Zostały one opracowane na bazie projektu atomowych okrętów podwodnych nowej generacji budowanych dla francuskiej marynarki wojennej.

Francja jest w o tyle dobrej sytuacji, że ma praktycznie od razu gotową ofertę, którą wcześniej przygotowano dla Australii. Tam również początkowo chciano pozyskać dwanaście okrętów podwodnych z napędem dieslowsko-elektrycznym, a Francuzi zgodzili się to zrobić w pierwszej fazie negocjacji za 50 mld dolarów australijskich, czyli nieco ponad 35 mld USD. Było to więc o 10 miliardów USD mniej, niż obecnie zamierzają wydać Kanadyjczycy.

Co ważne, cena francuska uwzględniała przekazanie Australii know-how, tak aby tamtejszy przemysł osiągnął technologiczną suwerenność w budowie okrętów podwodnych. Kanadyjczycy tego nie wymagają, więc koszty programu w ich przypadku mogą być jeszcze niższe.

Tak naprawdę wybór odpowiedniego kandydata na obecnym etapie jest sprawą drugorzędną. Najważniejsze jest bowiem w ogóle podjęcie decyzji o rozpoczęciu programu, a o niej jak na razie głośno się nie mówi.

Reklama

Komentarze (12)

  1. Książę niosący na plecach białego konia

    Warszawa wykorzystaj szansę! Dżakarta odmówiła zapłaty i przejęcia najnowszego okrętu podwodnego Seulu, który Warszawa może kupić po okazyjnej cenie. Warszawa to VIP Seulu, więc poproś o emerytowany pancernik za darmo i zdobądź go. Warszawa wymaga biletu tranzytowego Korean Air Warsaw jako warunku zawarcia umowy podmorskiej!! Obecnie Warszawa (wraz z Budapesztem)/Helsinki i Międzynarodowy Port Lotniczy Incheon są obsługiwane wyłącznie przez LOT/Finn Air 8-9 razy w tygodniu, ze współczynnikiem wypełnienia na poziomie około 80-90%. Warszawa, dwa lata temu koreańskie linie lotnicze obrabowały bilety trzytygodniowe Warszawa-Incheon, przyznały je LOT-owi i dodatkowo zażądały prawa przewozowego w Busan.

  2. Ein

    Oj będzie ciekawe. Kwestia współdziałania z USN faktycznie utrudnia Niemocom i Szwedom wejście, ale też nie aż tak bardzo jakby mogło się wydawać. Dlaczego? An o dlatego, że jedni jak i drudzy mają w katalogach (fakt, to są na razie tylko projekty, a nie gotowe wyroby) dużo większe jednostki niż U212CD czy A26. Chodzi oczywiście o oceaniczny U218 (ponad 3k, nawet 4k ton) i A26 long z aż trzema modułami kanistrów VLS Virginia PM. Tu można w ciemno zakładać, że będzie to x2 tj. też około 3,5k wyporności i US osprzęt szeroko (u Niemca m.in Tomki obok NSM-u). Francuz, Quebec, może polityka wygra?

    1. LOUT

      Niemcy mają w portfolio U212CD E o długości >80m i wyporności >3000t. Jako "design concept" U216(taki mix z 212 i 214) o długości 90m i wyporności 4000t. U218 to okręty dla Singapuru, mające >2000t wyporności i 70m długości. Oparte na U214 z elementami z U212A. Jeżeli Kanada chce okrętów jak najbardziej "kompatybilnych" z amerykańskimi to francuskie raczej nie wchodzą w grę. Niemieckie i Szwedzkie już o wiele bardziej.

    2. Davien3

      @LOUT niemiecki U216 odpadł w przetargu dla Australii gdzie przegrał z Francuzami U212CD E nie istnieje nawet natomiast nie zapominaj ze Shortfin Barracudy dla Australii zostały przystosowane do amerykańskiego uzbrojenia i wyposazenia, podobnie jak S-80a z hiszpanii wiec Francuzi sa o wiele bardziej kompatybilni od Niemiec czy Szwedów

    3. LOUT

      Davien3 - U216 odpadł, ponieważ Shortfin Baracuda z AIP miała być, według Francuzów szybciej, taniej i praktycznie "z Australii". Co później było każdy wie, jak zawsze NAVAL Group obiecywali gruszki na wierzbie, wciskali kity i bajki. Mieli problem w ogóle zrobić Barracudę z AIP, opóźnienie niemiłosierne, koszty wzrosły dwukrotnie i końca nie było widać a udział australijski w projekcie topniał proporcjonalnie do wzrostu ceny, żądanej przez Francuzów! Największym problemem był jednak właśnie wymóg integracji systemów amerykańskich i na tym Francuzi najzwyczajniej polegli. Niemcy/Szwedzi budują modułowo pod klientów i w zasadzie obojętnie jakie systemy. A26ER nie istnieje, ale U212CD E oferowany Niderlandom tak i spełnia wymogi Kanady. Na pewno byłby szybciej od Barracudy, ale faworyci to Korea i Japonia.

  3. Hubert

    Też mam nadzieję, że politycy w naszym kraju zrobią jak Kanada i nie wpadną na pomysł aby budować "Orkę" w własnych stoczniach przy wsparciu firmy z innego państwa, ponieważ czekać będziemy na te okręty ciężką do wyobrażenia ilość czasu.

    1. eRKa

      Przy zamówieniu np. 3 sztuk - szybko dwie łodzie mogą zrobić sprzedający. Na trzecią poczekamy dłużej ale zrobi ją już nasza stocznia jak np. ostatnio Egipt kupił swoje fregaty.

  4. podajnik

    Cokolwiek tylko nie Francja. Francja jest i niestabilna i wyjątkowo niepoukładana. Pracowałem w firmie niemieckiej, porządek, dobra organizacja, jakość na pierwszym miejscu, procedury, spokój. Pracowałem w firmie francuskiej, bałagan, emocjonalne zarządzanie,, chaos na każdym kroku, rozmyta odpowiedzialność, tuszowanie niedoróbek. Trzymałem kciuki żeby francuzi nie wygrali kontraktu na polski atom i teraz oby nic nie brać od nich, żadnych Karakali czy Orki.

    1. Chyżwar

      A ja trzymam kciuki, żeby nie wygrali Niemcy, którzy chcą zrobić z Polski land gorszej kategorii, w którym łaskawie pozwolą mówić w naszym języku. Francuzi są, jacy są, ale oni zajmują się Afryką.

    2. Key

      Trafnie Chyzwar. PO LAND

    3. FG42

      Z racji partnerstwa w programach energii atomowej u nas najprawdopodobniej będzie to ktoś z trójki: Korea, Japonia, USA.

  5. Thorin

    Co jezeli taki okręt o napędzie atomowym zostanie zatopiony? Na Kursku z tego co pamiętam załoga wyłączyła reaktory a co się stanie jak okręt dostanie torpedą i załoga nie będzie w stanie tego zrobić?

    1. gnagon

      to samo woda zaleje reaktory i je wygasi gożej jak rozszczelni się pierwotny układ chłodzenia na ciekłym sodzie. Będziemy mieli w głebinach reakcje sodu z wodą i skażenie chemiczne i promieniotwórcze

    2. Davien3

      @ gnagon Kursk miał reaktory typu PWR wiec jaki ciekły sód? Marynarka Rosji nigdy nie miała reaktorów na ciekłym sodzie

  6. LOUT

    W tekście jest mowa o ofercie francuskiej na 50 miliardów AUS$, co było tylko sposobem na wygranie tego zamówienia a później z miesiąca na miesiac cena rosła. Jak Australia zdecydowała się na zerwanie i zamówienie SSNów to oferta francuska dawno przekroczyła koszty 90 miliardów i spodziewano sie następnej podwyżki! Te 50 miliardów zapomnijmy więc szybko! W kanadyjskiej "navalrewiev" piszą raczej o faworytach z Europy (A26ER i U212CD) jak i z Azji (Jap i KOR). O hiszpańskim "nielocie" nikt nie ma dobrego zdania.

    1. Davien3

      @LOUT po pierwsze zarówno A-26 jak i type 212CD sa za małe jak na wymagania Kanadyjczyków o czym masz tu napisane do tego A-26\ER nawet nie istnieje w tej chwili bo dopiero dla Szwecji sa budowane zdaje sie zwykłe A-26 a jka wychodzi sie na byciu królikiem doswiadczalnym dla Szwedów to australia juz tez przerobiła co by nie było o czym Kanada doskonale wie

  7. Paweł P.

    Japonia ostatnio mocno na Polskę się otworzyła i odwrotnie, może coś jest na rzeczy. Polska-Japonia, nawet kolorystycznie pasuje.

    1. gnagon

      I z racji braku doświadczenia handlu uzbrojeniem dobry interes można zrobić

    2. Chyżwar

      Z nimi przed wojną mieliśmy bardzo dobre relacje. A i podczas wojny nie było źle. Lubię Urbanowicza, ale nie rozumiem czemu szukał chwały na chińskim niebie, skoro Japonia odrzuciła nasze wypowiedzenie wojny a ich placówki dyplomatyczne mimo sojuszu z Niemcami po cichu pomagały polskim kurierom.

    3. QVX

      @Chyżwar Urbanowicz był listkiem figowym, że GB i US nas się nie czepiały, że nie walczymy w ogóle. Tym bardziej, że walczył w szeregach armii USA. GB też chciało, żeby PMW posłała okręt (chcieli dać nam Royalista, żeby PMW go obsadziła, a personel RN siedział w centrali dowodzenia lotniskowców), a wzięliśmy starego Dragona, żeby nie musiał płynąć. A wcześniej mieliśmy posłać niszczyciel (prawdopodobnie Garlanda przerabianego na eskortowiec i stacjonującego wtedy w Afryce), aby pływał eskortując konwoje pomiędzy Afryką, Indiami, Australią i Nową Zelandią; nie spotkałby tam japońskich OP, bo te polowały na większe okręty wojenne, a co najwyżej Ubooty z z Palembangu (jakby któregoś dorwał, to JAP jeszcze by się cieszyli, bo Niemców za bardzo to nie lubili).

  8. Alibi

    Najlepszym rozwiązaniem jest kupno przez Kanadę okrętów o napędzie atomowym. Tak jak to zrobiła Australia..

  9. xdx

    Hm tyle że KSS-III to okręt na bazie niemieckiego klasy 214 Zreszta israel tez ma niemieckie z rakietami to wszystko zależy kto co potrzebuje i ile chce może wydać, Koreańczycy od dawna współpracują z Niemcami przy bardzo wielu projektach, szkoda że Polska nie potrafi.

    1. Al.S.

      Korea nie posiada 1/3 terytorium de facto spornego z Niemcami. Więc Niemcy nie muszą opłacać tam - via rozmaite fundacje- koreańskiej de iure opozycji, a de facto V kolumny. Nie muszą też prowadzić przeciw nim wojny hybrydowej, w nadziei utrzymania tego kraju w ryzach.

    2. RJCHK

      W punkt !. Pozdrawiam.

    3. Chyżwar

      @Al.S. Dokładnie.

  10. Thorgal

    Chciałbym żeby okazało się, że USA i spora grupa innych krajów postanowiła razem budować atomowe okręty podwodne... USA, Kanada, Australia, GB, Polska, Szwecja? Korea Południowa? Japonia? Każdy z tych krajów chce pozyskać atomowe okręty podwodne lub je sam produkuje...

  11. Stefan1

    Bazując na doświadczeniach Brytyjczyków i Kanadayjczyków należy wnioskować, że Polsce potrzebne są 4 okręty podwodne, by 1 mógł być w gotowości bojowej.

  12. Paweł P.

    Francja jest niestabilna. Nie kupowałbym. W PL bym kupił, ale to jeszcze nie ten czas. Ciekawe jak to u Nas rozegrają, OP chcemy budować + łańcuch dostaw. Sami 3/4/6x lekką ręką potrzebujemy.

    1. Stefan1

      To nie kupuj.

Reklama