Reklama

Siły zbrojne

Bułgaria: ukraiński protest zablokował kontrakt z Rosją [KOMENTARZ]

  • Fot. SpaceX

Protest ukraińskiej firmy Ukrinmasz doprowadził od zablokowania kontraktu z koncernem RSK MiG dotyczącego remontu 15 bułgarskich myśliwców MiG-29 za 49,3 mln dolarów. Minister obrony Bułgarii Krasimir Karakaczanow nazwał działania Ukraińców „próbą sabotażu” porozumienia z rosyjską firmą, gdyż uniemożliwia ona wykorzystanie tegorocznych środków z budżetu państwa. Hamuje też proces ponownego uzależnienia bułgarskich sił zbrojnych od Rosji. 

W dniu 15 grudnia bieżącego roku ministerstwo obrony Bułgarii zawarło umowę z rosyjską firmą RSK MiG na remont i czteroletni serwis 15 posiadanych samolotów MiG-29 (jeden z 16 posiadanych przez Bułgarię został utracony w wypadku w kwietniu 2012 roku). Wartość kontraktu wyniosła 49,3 mln dolarów. Teoretycznie kontrakt powinien być wynikiem rozpisanego na te usługi przetargu, ale rząd bułgarski prowadził rozmowy jedynie z rosyjska firmą. Stało się tak, gdyż minister Karakaczanow ogłosił iż jest to jedyny możliwy dostawca takich usług.

20 grudnia ministerstwo obrony Bułgarii ogłosiło zawieszenie realizacji umowy z koncernem RSK MiG. Powodem jest skarga ukraińskiej firmy Ukrinmash należącej do koncernu Ukroboronprom, która oprotestowała zawarcie umowy bez przetargu, a więc z naruszeniem zasad konkurencyjności. Firma oferuje bowiem m. in. usługi serwisowe i modernizacyjne samolotów MiG-29 i Su-27, które realizuje na rzecz sił powietrznych Ukrainy. Konkuruje również z rosyjskimi firmami na rynkach zagranicznych, oferując usługi związane z remontami, serwisem, wydłużaniem resursów i modernizacją.

MiG-29 Bułgaria
Fot. KGG1951, Wikipedia, CC BY-SA 3.0

Czytaj też: Zmodyfikowane MiG-29 dla Ukrainy

Ukraińska skarga spowodowała zawieszenie kontraktu z rosyjskim MiGiem, ale ma też znacznie istotniejsze efekty. Ponieważ wpłynęła ona de facto w ostatnich dniach bieżącego roku nie ma możliwości procedowania jej przed zamknięciem budżetu. Spowoduje to, co najmniej kilkumiesięczne opóźnienie w realizacji kontraktu z RSK MiG nawet, jeśli skarga Ukrinmash zostanie uznana za bezzasadną. Co najmniej kwartał potrwa więc nim pieniądze z budżetu państwa na rok następny będą mogły być skierowane do realizacji płatności za remont myśliwców MiG-29.

Cała sytuacja bardzo wzburzyła ministra Krasimira Karakaczanowa, który podczas konferencji prasowej określił działania ukraińskiej firmy jako „próbę sabotowania” planów ministerstwa dotyczących zawarcia bezpośredniej umowy z rosyjskim koncernem.

Ukraiński koncern nie posiada licencji ani możliwości do realizacji takich remontów (…) W praktyce to co zrobiono jest próbą sabotażu skierowanego przeciw decyzji ministerstwa obrony, aby bezpośrednio negocjować remonty nasze samoloty z firmą RSK MiG. Musimy ustalić, jakie były motywy tego działania – czy były to pobudki polityczne czy ekonomiczne tych, których niemile zaskoczyła decyzja ministerstwa obrony aby nie korzystać z pośredników.

Krasimir Karakaczanow, minister obrony Bułgarii

Dla bułgarskiego ministra obrony obecna sytuacja to problem wielowymiarowy, ale to przede wszystkim ogromny cios wizerunkowy i polityczna porażka. Jest on bowiem zwolennikiem powrotu bułgarskiej sił zbrojnych pod skrzydła Rosji, pomimo przynależności do NATO. Całkiem niedawno, w październiku bieżącego roku, deklarował on nie tylko ponowne zawarcie lukratywnego dla koncernu MiG kontraktu na remonty myśliwców, ale również współpracę w zakresie remontów innych typów samolotów. Karakaczanow sugerował również, że Rosja wesprze Bułgarię w kwestii modernizacji obrony powietrznej, poprzez unowocześnienie używanych obecnie systemów S-300 i S-125 Newa. Oznaczałoby to, że Bułgaria, pomimo swego członkostwa w NATO, pozostanie zależna od Rosji w zakresie obrony powietrznej i systemów przeciwlotniczych na kolejną dekadę lub dłużej. Wszystko może być wynikiem rosyjskiego lobbingu, ale też walki o władzę i wpływy pomiędzy prezydentem, a rządem.

MiG-29 Ukraina
Fot. mil.gov.ua

Znacznie dłużej, niż od czasu anulowania w kwietniu 2017 wyników przetargu na nowe myśliwce dla bułgarskich sił powietrznych minister obrony tego kraju Krasimir Karakaczanow starał się o wznowienie współpracy z Rosją w zakresie wsparcia eksploatacji posiadanych maszyn. Tym samym minister stał w opozycji do prezydenta i byłego dowódcy lotnictwa Rumena Radewa, który był przeciwnikiem powrotu do zależności od Rosji i zwolennikiem zakupu nowoczesnych myśliwców produkcji zachodniej. Stał się również w 2015 roku jednym z inicjatorów remontów silników myśliwców MiG-29 w Polsce. Nowy rząd zdecydował się na zerwanie tej współpracy po remoncie 6 silników, choć w perspektywie podpisane dwustronne porozumienie przewidywało również modernizację bułgarskich maszyn do standardu zbliżonego do ich polskich odpowiedników.

Czytaj także: Bułgaria w zbrojeniowych objęciach Moskwy. Zagrożenie dla NATO [ANALIZA]

W związku z anulowaniem w kwietniu 2017 roku przetargu, którego zwycięzcą był szwedzki Saab JAS39 Gripen, stan bułgarskiego lotnictwa jest tragiczny i wymagający interwencyjnych działań. Obecnie gotowe do lotu są nie więcej niż 3 samoloty MiG-29, wyposażone w silniki wyremontowane w Polsce. W związku z tym zwolennicy zbliżenia z Rosją intensywnie naciskają na wznowienie kontraktu z koncernem RSK MiG, pomimo iż dotychczasowa współpraca nie przebiegała zbyt korzystnie. Interwencyjnie pozyskane cztery nowe silniki RD-33 i sześć wysłanych do remontu dotarło z Rosji z opóźnieniem i z niepełną dokumentacja, co uniemożliwiło ich instalację. Skutkiem długotrwałej niezdolności do obrony własnej przestrzeni powietrznej Bułgaria zdecydowała się w 2016 roku zmienić prawo, aby umożliwić użycie w tym celu maszyn sojuszniczych. Obecnie przestrzeni powietrznej tego kraju strzegą włoskie Eurofightery.

MiG-29UB
Bułgarski MiG-29UB, fot. Staff Sgt. Michael R. Holzworth

Tymczasem wstępując do sojuszu Bułgaria zobowiązała się do 2016 roku posiadać co najmniej osiem nowoczesnych myśliwców zgodnych ze standardem NATO. Cztery maszyny miały posłużyć do obrony przestrzeni powietrznej kraju, a pozostałe mogłyby być wykorzystywane w misjach sojuszniczych. Obecna sytuacja nie jest więc tylko zagrożeniem dla bezpieczeństwa Bułgarii, ale również naruszeniem zobowiązań wobec NATO. Niestety, rozwiązanie jakie w tej kwestii wybrał minister Karakaczanow oznacza de facto dalszy powrót jego ojczyzny do strefy wpływów militarnych Rosji. Niebawem może się okazać, że zarówno Turcja jak i Bułgaria będą korzystać ze sprzętu serwisowanego i dostarczanego przez Rosję, pozostając jednocześnie istotnymi członkami NATO w regionie Morza Czarnego. 

Reklama

Komentarze (8)

  1. majster

    Jakim sposobem coś takiego jak wspomniana "firma" z upadającej ukrainy ma moc sprawczą w państwie NATO?

  2. BUBA

    Ciekawe że mogliśmy zmodernizować im i Newę i MiGi-29. Mamy technologię ale nie mamy siły przebicia u naszych "sojuszników".

    1. Davien

      BUBA nie jesteśmy w stanie zmodernizować MIG-29 w stopniu choćby troche zblizonym do tego co może Ukraina, o Rosji nie wspominając. Tak samo nasza Newa-SC nie ma zmodernizowanych rakiet.

  3. Naiwny

    Bułgaria podpisała zobowiązanie, że kupi kilka nowych myśliwców od dostawców z puli NATO, My podpisaliśmy traktat UE, że będziemy krajem "prawa". I co - i nic.

    1. Ambreliser

      Ależ drogi panie jesteśmy państwem prawa po prostu skończyła się robienie prawa na lewo

  4. bubu

    działania Bułgarii „próbą sabotażu” NATO, poprzez wspieranie rosji - tak bym to nazwał

  5. Drzewica

    Sojusz powinien w tej sytuacji postawić sprawę na ostrzu noża, nie można organizować sojuszniczej obrony przed potencjalnym i prawdopodobnym atakiem Rosji przy uzależnianiu się od sprzętu z tejże Rosji. To taka kategoria spraw jak ujawnione niedawno otwarcie polskiego kontrwywiadu dla służb Rosji. Zdrada to jest czy tylko durnota?

  6. 2zdk

    I bardzo dobrze że zablokowano ten kontrakt. Poza tym to co wyprawiają ostatnio Bułgarzy to jakiś absurd, po co w ogóle wstępowali do NATO.

    1. Kamomi

      Dokładnie to samo mówi ostatnio zachód o nas- tylko w kwestii UE a nie NATO. Czasy i politycy się zmieniają. Widocznie obecne władze Bułgarii tęsknią za ZSRR....

  7. dimitris

    Jednak ani słowem w tym artykule, że w powszechnym na Bałkanach odczuciu, wojennym przeciwnikiem Bułgarii może być najwyżej Turcja, nie Rosja. Czyli działania Bułgarii są dość racjonalne.

    1. bryk

      Tylko że w przypadku konfliktu Turcja - Bułgaria, Rosja Bułgarii na pomoc nie przyjdzie. Nato owszem.

    2. AWU

      dimitris, czy to Turcja czy Rosja agresywnie mąci (głównie korupcją) w wewnetrznych sprawach Bułgarii? Również - jak dziś powiedział Ławrowowi (prosto w twarz podczas i publicznie co ma znaczenie) podczas konferencji prasowej w Moskwie Boris Johnson - w krajach zachodnich Bałkanów? Czy nie można równie dobrze powiedzieć że "potencjalnym przeciwnikiem Grecji może być co najwyżej Turcja?"

  8. tak tylko pytam...

    Proste pytanie do Bułgarów: po co wchodziliście do NATO? Kogo się obawialiście, że uznaliście za konieczność przynależenie do tego sojuszu? Jak czuliście się bezpiecznie, to po co było wchodzić do NATO?

    1. dhjk

      Takie rzeczy powinny być w gestii NATO. Podpisali traktat i zobowiązanie? To niech się trzymają razem z NATO albo przystąpią do WNP. Ciekawe dlaczego Polska nie składała protestu, przecież my też mamy zdolności do serwisowania i modernizacji tych samolotów?

    2. dimitris

      A kto Greków, wiosną tego roku, wspomógł na Morzu Egejskim, przeciw Turkom ? Zadajesz takie dziwne, niezorientowane w sprawach pytania, więc od razu podpowiem Ci, że przeciw Turkom wsparł Greków lotniskowiec USA.

    3. rmajewski

      prosta odpowiedź : bułgarów nikt nie pytał czy chcą czy nie chcą być w NATO....bulgarscy politycy wepchneli ten karj do aliansu ale tylko po to,bo ktoś im tłumaczył że jeżeli nie będą członkiem NATO to nie maja szans na członkowstwo w UE ( czyli szmal z Unii )...a rpawda jest taka że bułgarów należy wyżucić i z jednego i z drugiego .

Reklama