Reklama

Siły zbrojne

Armie NATO muszą „stąpać twardo po ziemi”. Pięć brytyjskich wniosków dla Polski [KOMENTARZ]

Brytyjska haubica AS-90 w trakcie ćwiczeń Iron Storm
Brytyjska haubica AS-90 w trakcie ćwiczeń Iron Storm
Autor. MoD UK/Crown Copyright

Siły zbrojne państw Sojuszu Północnoatlantyckiego muszą cały czas odtwarzać zdolności do działań w konflikcie o dużej intensywności. Istotne są zarówno zdolność do szybkiego przerzutu wojsk, jak i możliwości działań w zakresie połączonych broni. Jednocześnie zapewnienie łączności pomiędzy pododdziałami z różnych państw wciąż pozostaje wyzwaniem – podkreślają oficerowie armii brytyjskiej i duńskiej, biorący udział w ćwiczeniach w krajach bałtyckich. Z brytyjskich doświadczeń można wyciągnąć wnioski, które będą istotne również dla Wojska Polskiego.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Brytyjski instytut RUSI zorganizował seminarium online „Operation CABRIT: The British Army's Contribution to Deterrence in the Baltic States", poświęcone działaniom wojsk lądowych Wielkiej Brytanii w krajach bałtyckich. W wydarzeniu brali udział żołnierze British Army oraz armii duńskiej, także ci rozmieszczeni w grupie batalionowej w Estonii. Wnioski z tego seminarium wbrew pozorom wykraczają poza same działania tej jednostki i mają przełożenie na działania różnych armii Sojuszu Północnoatlantyckiego, w tym – w pewnym zakresie – Sił Zbrojnych RP.

Czytaj też

Najpierw przerzut

Reklama

Brytyjczycy rozpoczęli swoje wystąpienie od krótkiego omówienia operacji „CABRIT", czyli obecności grup batalionowych w Estonii. Co do zasady brytyjska grupa batalionowa, działająca na teatrze od 2017 roku liczyła do pięciu kompanii manewrowych, w tym dwie brytyjskie (pancerna i zmechanizowana), wraz z elementami wsparcia. Pozostałe jednostki były zapewniane między innymi przez Francję i Danię.

Jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie Brytyjczycy zdecydowali jednak o wzmocnieniu grupy batalionowej. W tym celu przerzucono jednostki, które ćwiczyły wraz ze sprzętem w rejonie niemieckiego Seenlager. Jako pierwszą relokowano, transportem kołowym na zestawach niskopodwoziowych, kompanię pancerną. Przerzut przez kilka państw (Niemcy, Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię), na odległość dwóch tysięcy kilometrów był dużym wyzwaniem, jednak udało się mu sprostać i pierwsze elementy wzmocnienia dotarły do Estonii jeszcze przed otwartą agresją Rosji.

Czytaj też

Brytyjczycy podkreślają, że zdolność przerzutu na dalsze odległości trzeba cały czas rozwijać. W tym kontekście istotne jest utrzymanie baz na kontynencie europejskim (w tym wypadku w Niemczech), co pozwala skrócić czas reakcji na zagrożenie. Na seminarium podkreślono, że po rosyjskiej inwazji na Ukrainę pododdziały pancerne były zaangażowane w działania w Europie w dużym stopniu – oprócz dwóch batalionowych grup w Estonii, jedna ćwiczyła w Niemczech i w Polsce (Defender-Europe 22), a dodatkowo kompania czołgów szkoliła się w Finlandii.

Potem działanie

Drugim elementem, omawianym w czasie seminarium, były połączone działania, prowadzone w Estonii. W ich trakcie starano się uwzględniać na bieżąco wnioski z wojny na Ukrainie. Dlatego też pododdziały rozpoznawcze w ramach grupy batalionowej otrzymały dodatkowe wsparcie inżynieryjne oraz przeciwpancerne (zespoły wyrzutni z ppk Javelin). Te dwa elementy uznano za szczególnie ważne, podobnie jak utrzymanie kamuflażu i maskowania – zarówno optycznego, jak i elektromagnetycznego. Jednostka została też (przynajmniej czasowo) wzmocniona artylerią rakietową, w postaci wyrzutni M270B1 MLRS.

Czytaj też

Brytyjczycy zaznaczyli, że ćwiczenia w Estonii są dla nich szczególnie cenne, bo pozwalają lepiej zgrać grupę batalionową, a następnie całą brygadę. Okazuje się, że ograniczenia, jakie mają miejsce na brytyjskich poligonach, powodują że ćwiczenia na odpowiednio szeroką skalę realizowane są rzadko i w zdecydowanie niewystarczającym zakresie. A zgrywanie pododdziałów w ramach większych jednostek jest z zasady czasochłonne.

Autor. British Army/Facebook

Oficerowie British Army mówili wprost o powrocie „do podstaw" i konieczności ciągłego doskonalenia działań połączonych broni, operacji konwencjonalnych. Niedostatki w tym zakresie, w tym wykazane przez armię rosyjską, były widoczne na Ukrainie. Dla państw NATO „konwencjonalne" szkolenia są o tyle ważne, że wymagają innych umiejętności, niż prowadzone przez lata operacje ekspedycyjne – choćby wspomnianego maskowania, by ukryć się przed ogniem artylerii. Dlatego szkolenia należy prowadzić regularnie, intensywnie i za pomocą wszystkich dostępnych narzędzi: od symulatorów, poprzez działania wojsk w polu, aż do strzelań ostrą amunicją. I jeśli chodzi o działania „w polu", bardzo ważne są również te realizowane poza poligonami, w środowisku cywilnym.

Czytaj też

W trakcie seminarium podkreślono, że w Estonii udało się nie tylko dobrze zgrać grupę batalionową, ale też przeprowadzić ćwiczenia na szerszą skalę. Mowa o manewrach „Hedgedog" (ang. jeż), w których brało udział około 15 tys. żołnierzy – z Estonii, Wielkiej Brytanii, ale też innych krajów sojuszniczych. Jednym z założeń ćwiczeń było przeprowadzenie działań, w ramach których dwie brygady, w które zorganizowani byli uczestniczący żołnierze mogły ze sobą swobodnie walczyć (bez narzuconego z góry scenariusza czy nadmiernych ograniczeń). Nie jest żadną tajemnicą, że takie podejście pozwala na wykazanie niedociągnięć, ale i realne doskonalenie dowodzenia i walki.

Jeśli chodzi o problemy, czy wyzwania, to nadal zalicza się do nich interoperacyjność. Pomimo lat współdziałania, żołnierze wciąż borykają się z barierą językową i problemami we współpracy systemów łączności, a także ujednoliceniem procedur. Można odnieść wrażenie, że te kwestie są bardziej dotkliwe, gdy współdziałają ze sobą pododdziały walczące w polu (np. pluton saperów czy czołgów z jednego państwa wzmacnia kompanię zmechanizowaną z drugiego), niż w sytuacji gdy mamy jedną „narodową" brygadę (lub większy związek) i współdziałają ze sobą duże jednostki dysponujące rozbudowanymi dowództwami. Ale współdziałania pododdziałów wykluczyć się nie da, ze względów czysto praktycznych i dynamiki pola walki.

Czytaj też

Pokonywanie bariery językowej i „bariery" łączności może być więc równie ważne, jak sprawność w działaniach bojowych, logistyka czy terminowe dostawy amunicji. W trakcie seminarium była również mowa o konieczności organizacji systemu zaopatrzenia w części zamienne setki kilometrów od miejsca stałej dyslokacji.

Innym ciekawym elementem było przedstawienie środowiska operacyjnego w Estonii. Brytyjczycy oczywiście przyznają, że liczebność grupy batalionowej jest relatywnie niewielka i taki też może być obszar jej działań – zwłaszcza, jeśli się porówna te wielkości z formacjami uczestniczącymi w wojnie na Ukrainie oraz z obszarem tamtych starć. Podkreślono jednak, że grupa batalionowa jest elementem większego systemu obronnego, z kolei teren na znacznych obszarach Estonii utrudnia działania wojsk – nie tylko ciężkich jednostek zmechanizowanych, ale także piechoty.

Lekcje dla NATO... i Polski

Z informacji przedstawionych podczas seminarium można wyciągnąć co najmniej kilka ważnych wniosków, dotyczących armii NATO, a więc i – w różnym stopniu – Sił Zbrojnych RP.

-      Po pierwsze, niezbędne jest ciągłe doskonalenie zdolności do działań w konflikcie konwencjonalnym i współdziałania połączonych broni. O ile Wojsko Polskie co do zasady zawsze zakładało odtwarzanie potencjału do „klasycznej" obrony, nawet po misjach, w dużo większym stopniu niż armie sojusznicze, o tyle cały czas powstaje pytanie o to czy ćwiczeń (symulatorów, poligonów), wystarczy. I trzeba pamiętać, że doskonalenie musi być procesem ciągłym, uwzględniającym takie „drobne" ale bardzo ważne elementy, jak choćby kamuflaż i maskowanie, ale i szerokie zastosowanie symulatorów. Niezbędne są zarówno odpowiednie procedury, jak i wyposażenie (maskowanie wielospektralne).

-      Po drugie, istotną rolę odgrywa zgrywanie pododdziałów, i ćwiczenia w terenie przygodnym. To, że rozpoczęto w Polsce kilka lat temu na szerszą skalę szkolenia poza poligonami należy ocenić jednoznacznie i pozytywnie. Na pewno w Polsce jest też mniej ograniczeń w zakresie wykorzystania poligonów. Jednakże, pozostaje pytanie o możliwości odpowiedniego szkolenia i zgrywania jednostek, w czasie gdy formowane są nowe, a inne są przezbrajane w nowy sprzęt, jest on remontowany itd.. Znaczenia takiego „rutynowego" szkolenia nie można nie doceniać, a jego zaplanowanie i realizacja jest dużym wyzwaniem, zwłaszcza w obecnej sytuacji SZ RP.

-      Po trzecie, struktury pododdziałów powinny być wzmacniane zdolnościami wsparcia (przeciwpancernymi, inżynieryjnymi, rozpoznawczymi itd.). W praktyce może to wywierać duży wpływ na skuteczność (lub jej brak). W wypadku Polski ma to szczególne znaczenie, biorąc pod uwagę, że modernizacja Wojsk Inżynieryjnych, jak i obrony przeciwpancernej (nawet mimo podpisania umowy ramowej na niszczyciel czołgów czy pierwsze granatniki M72) jest mocno opóźniona.

-      Po czwarte, wciąż nierozwiązana jest „bariera łączności" i... bariera językowa. Wymagane są więc prace we współpracy wojska i przemysłu, by zapewnić interoperacyjną komunikację. Dla Polski to o tyle trudne zadanie, że w służbie jest sprzęt kilku generacji, z radiostacjami krajowymi, ale też niemieckimi, amerykańskimi... i posowieckimi, a nawet sprzęt pochodzący z krajów NATO – mimo spełniania standardów STANAG – nie zawsze jest w pełni interoperacyjny, o czym świadczą choćby brytyjskie doświadczenia. Wydaje się, że inwazja Rosji na Ukrainę powinna być impulsem do tego, by we współpracy z przemysłem zapewnić jak najwyższy poziom współpracy systemów łączności, bo te są tak samo ważne jak amunicja czy logistyka. No i bariera językowa – biorąc pod uwagę obecność i zaangażowanie w NATO, znaczenie znajomości języka angielskiego, również przez żołnierzy na niskich szczeblach, będzie tylko rosło.

-      Po piąte, trzeba dążyć do realizmu ćwiczeń... i realnych ocen własnych słabości. Uczestnicy seminarium podkreślali, że istotna dla nich była swoboda w realizacji ćwiczeń (w tym Hedgedog), także w kontekście tego że dwie pełne brygady mogły „walczyć ze sobą" bez ustalonego wcześniej, szczegółowego scenariusza. To także ma istotne znaczenie dla przygotowania wojsk, bo tego rodzaju szkolenia pozwalają wykazać niedociągnięcia, z jakimi borykają się armie, a później je stopniowo i w miarę możliwości eliminować. To dużo lepsze rozwiązanie, niż tworzenie „łatwych", przewidywalnych scenariuszy ćwiczeń, które „zawsze wychodzą zgodnie z planem". A tego rodzaju tendencje, choćby z uwagi na chęć uzyskania wysokich ocen od przełożonych, nie są obce wielu armiom na świecie, w tym także Wojsku Polskiemu. Lepiej jednak uzyskać nienajlepszą ocenę w trakcie ćwiczeń i poprawić to, co było niedopracowane, niż później borykać się z problemami w warunkach bojowych.

Podsumowując, informacje jakie przekazała British Army i armia duńska są bardzo interesujące z perspektywy działań na wschodniej flance NATO, ale też szerzej – działań sił zbrojnych państw członkowskich, również Polski. Takie otwarte podejście do dyskusji i analizowania wniosków z prowadzonych działań zwiększa szanse, że te doświadczenia zostaną później wdrożone w życie. A niektóre z nich mają charakter uniwersalny, jak te dotyczące maskowania, zgrywania i szkolenia wojsk, logistyki, łączności.

Pozostaje mieć nadzieję, że również w Wojsku Polskim – równolegle z realizacją potrzebnych programów modernizacyjnych, często na skalę niespotykaną od lat – będzie się dbać o te „podstawy". Można nawet powiedzieć, że Siły Zbrojne RP są w trudniejszej sytuacji niż armie sojusznicze, właśnie z uwagi na konieczność prowadzenia modernizacji technicznej równolegle z rozwojem liczebnym – co może powodować „pokusę", by pewne rzeczy „upraszczać", co jednak w perspektywie może skutkować brakami w zdolnościach. Swoją drogą ciekawe, jakie będą wnioski ze współdziałania brytyjskich czołgistów z polskimi żołnierzami 18. Dywizji Zmechanizowanej, ale to już temat na inne opracowanie.

Czytaj też

Reklama

Komentarze (8)

  1. Cyber Will

    Odpowiednio DUŻE siły NATO stacjonujące tam gdzie trzeba rozwiązują wszelkie problemy.

    1. Jaszczur

      I to jest święta prawda . Wystarczy że 200 tys żołnierzy nato w ciągu 48h było by zdolnych do stawienia się na linii frontu i Putin nawet by nie myślał o wojnie. 500 tys w ciągu tygodnia . Milion w ciągu dwóch . Nic więcej , naprawdę nic więcej nie trzeba wielkiego tempa rozwoju techniki zmiany parku maszynowego po prostu pewna żywa siła gotowa stawić się w szybkim czasie nawet na tym co ma - to wystarczy .

  2. Jaszczur

    Ja napiszę prościej 1 . Wniosek najważniejszy jak najwięcej sprzętu w miarę jak najtańszego i jak najbardziej efektywnego w stosunku do ceny - nie jak dziś.... Dzisiejszy sprzęt w wojsku jest na wojnę z krajami lll świata , defilady i ogulnie czasy pokoju .... Sprzęt skomplikowany , długi w produkcji , drogi nie jest dobry na wojnę masową.... Wniosek 2 . Powszechny pobór przymusowy i przypomnienie że dezercja w czasie wojny to kara śmierci a w najlepszym przypadku odpowiedzialności karna .... Dwa wnioski, i jesteśmy nie do ruszenia . Z mniej ważnych to np okrojenie marynarki wojennej do minimum parę łodzi podwodnych i minery i nic więcej z większych okrętów . P.S Rosjanie ośmiesza się na Ukrainie głównie dlatego że atakuje mniejszymi siłami niż mają Ukraińcy do obrony.... Uwierzcie mi że milion żołnierzy na sprzęcie z ll wojny światowej dziś Ukrainy by już nie było a napewno wschodniej za Dnieprem

  3. Prezes Polski

    Byłbym bardzo zdziwiony gdyby nasi politycy i nomenklatura wojskowa wyciągnęli jakiekolwiek wnioski z przebiegu wojny na Ukrainie.

    1. Chyżwar

      Biorąc pod uwagę co dzieje się obecnie odnoszę wrażenie, że piszesz tylko po to, żeby coś napisać.

    2. Sky

      @chyzywar czyli co? Zapominamy o problemach z językiem ang w WP, brakach kadrowych, problemach szkoleniowych, cieszymy się z zapowiedzi zakupów , umów ramowych i dalej robimy co się da żeby wyglądało żeśmy potęgą i problemów nie mamy. Przyjmujemy tylko to co potwierdza naszą wspaniałość i wielkość a wypieramy info o problemach. Ok. Tylko się chciałem upewnić. Spokojnego wieczoru!

    3. Jaszczur

      Ogulnie ci co przewidują przyszłe konflikty to chyba jak narazie Turcy w tym najlepsi . Drony i wojna Armeni vs Azerbejdżan ... Najbardziej żałosne było to jak czołowe armię świata na głos publicznie powiedziały że trzeba wyciągnąć wnioski z tej wojny.... USA , Rosja Chiny ... Tam są ludzie co zarabiają ciężkie pieniądze za przewidywanie przyszłości a nie wiedzieli że drony będą bardzo ważne w nowych konfliktach.... Laicy to wiedzieli , pasjonaci ... A oni nie wiedzieli masakra .... Więc ja też optymistycznie nie patrzę na to czy ktoś wyciągnie dobre wnioski

  4. xiomy

    Wnioski Polski dla Brytanii (niegdyś rzeczywiście wielkiej, teraz już nie tak bardzo): 1) Nie uzależniać się od niemieckich dostawców, zwłaszcza w sprawach kluczowego przemysłu obronnego. Polska jest doskonałym wzorem! 2) Zrewidować strategię sprzętową oraz zakupy dla wojska (tragifarsa Ajaxa, błędne wycofanie się z produkcji i utrzymywania artylerii i in.) - Polska wzorem jak to powinno wyglądać - tanio ale efektywnie. 3) W produkcji sprzętu przede wszystkim nastawić się na współpracę przemysłową z wypróbowanymi sojusznikami, by nie zostać na lodzie jak z Challengerem. Polska wzorem (Abrams, K2PL)

    1. Sky

      @xiomy, skoro podbiłeś już patriotyczny bębenek to czy możesz się odnieść merytorycznie do treści artykułu?

  5. Olender

    Dobre wnioski i na temat. To są wnioski wojsk liniowych wyciągnięte z terenu a nie cywili. Uzbrojenie to jest zupełnie inny temat ale w żaden sposób nie wpływa na współdziałanie między sobą międzynarodowych brygad.

  6. rwd

    Mało odkrywcze te wnioski i bardzo przewidywalne. Nic o uzbrojeniu, wsparciu, amunicji, dronach, artylerii, rozpoznaniu, wyposażeniu, saperach, snajperach itd. Same ogólniki.

  7. NAVY

    Ciekawe jakie wnioski dla siebie wyciagnęli ?

  8. Szymano

    Gazem ich z elektrowni wykurzyć!

Reklama