Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

PAS19: Szanse przemysłowe dla Polski w kontekście F-35

F-35 na Paris Air Show 2019. Fot. Maciej Szopa / Defence24
F-35 na Paris Air Show 2019. Fot. Maciej Szopa / Defence24

W czasie spotkania na temat rozwoju biznesu i partnerstw strategicznych w Europie, wiceprezes zarządzający Lockheed Martin International, Rick Edwards, odniósł się do kwestii możliwości udziału polskiego przemysłu w programie samolotu F-35. Okazuje się, że udział w jego globalnym łańcuchu dostaw jest możliwy i to nie tylko ze względu na kwestie offsetowe, czy inne rekompensaty.

Na pytanie dziennikarza Defence24 (jedynego polskiego przedstawiciela na spotkaniu) o możliwości koprodukcji F-35 w Polsce Rick Edwards odpowiedział w następujący sposób:

„Uważam, że porozumienie z Polską, kiedy już je osiągniemy, będzie się wiązało z pakietem przemysłowym. Oczywiście to kraje partnerskie programu dokonały stosownych inwestycji 15 lat temu, zaryzykowały i weszły w program a także pracowały nad jego zawartością. Jednak ze względu na to, że przedsięwzięcie odniosło sukces i wolumen produkcji rośnie, jesteśmy obecnie w sytuacji, w której nie możemy sobie pozwolić na ryzyko. Żaden element F-35 nie może pochodzić z jednego źródła. Nie możemy mieć wąskich gardeł i żadnych porażek - nie, kiedy mamy wytwarzać 180 samolotów rocznie. Szczególnie w czasach, kiedy baza przemysłowa i lotnicza na świecie jest – generalnie mówiąc – słabsza niż była kiedyś. Firmy nie mają dzisiaj takich możliwości i takiego potencjału. Więc kiedy wpadną w kłopoty, znacznie dłużej trwa wyciąganie ich na prostą. Za pomoc dla takich firm jesteśmy odpowiedzialni, ale musimy elastycznie zarządzać całym łańcuchem dostaw. To dobra wiadomość dla nowych klientów. Państw, które nie były w programie, a teraz chcą kupić F-35 i pytają <<co z tego będę miał>>. Mamy jeszcze elementy, które obecnie powstają tylko w jednym miejscu na świecie i musimy stworzyć dodatkowe miejsca ich pozyskiwania. Tak więc to są okazje dla takich klientów jak Polska, Belgia czy Finlandia. Do tego dochodzi jeszcze program utrzymania floty F-35, który będzie trwał przez 50 lat. Patrząc na skalę produkcji, to właśnie jest interes, który będzie najbardziej lukratywny: konserwacja, remonty, serwis. To będzie niekończący się proces”.

Rick Edwards, wiceprezes zarządzający Lockheed Martin International

Obecnie planuje się, że F-35 wszystkich wersji powstaną w liczbie 3,5-4 tys. egzemplarzy.

Kontekstu do tej wypowiedzi dodały inne, które padły z ust Ricka Edwardsa i Michele Evans, wiceprezes zarządzającej działem lotniczym Lockheeda Martina. W wyniku ostatnich doświadczeń zmianie miało ulec całe podejście koncernu do międzynarodowej współpracy przemysłowej. Jeszcze cztery lata temu amerykański gigant zbrojeniowy opierał swoje planowanie przede wszystkim na planach trzyletnich, a europejski rynek wydawał się coraz mniej atrakcyjny. Chodziło zarówno o niewielkie perspektywy na znalezienie klientów, jak i zmniejszające się możliwości lokalnego przemysłu zbrojeniowego, na którym można byłoby się oprzeć.

Dzisiaj sytuacja się odwróciła pod każdym względem, a Europa stała się najszybciej rosnącym rynkiem. Jako przykłady Rick Edwards podał zakupy C-130J dokonane przez Francję i Niemcy, czy inwestycję Słowacji w F-16V, mimo że wcześniej nie była brana nawet pod uwagę jako potencjalny klient.  Polska z kolei stała się klientem „znacznie większym i ważnym” z uwagi na zakup artylerii rakietowych HIMARS, pocisków PAC-3 MSE i zbliżającego się zakupu F-35. Edwards wspomniał też o działaniach swojej firmy na Węgrzech i w Bułgarii.

„Wszędzie tam rozmawiamy o tym, co możemy sprzedać i jak wzmocnić Sojusz Północnoatlantycki. Kraje te [Europy Środkowowschodniej – przyp. aut]  rozwinęły swoje budżety obronne ponad 2 proc. i biorą obronność bardzo poważnie. Dla nas to możliwości, ale to także dobre miejsce do robienia interesów. Znaleźliśmy tu dobrych partnerów przemysłowych.” – opisywał sytuację Edwards.

Jako przykład podał przejęcie zakładów Sikorsky’ego, działających PZL Sp. z o.o. w Mielcu. Dzięki położeniu w Polsce Lockheed Martin mógł sprzedać produkowane tam Black Hawki Filipinom z pominięciem trudnych procedur związanych ze sprzedażą sprzętu produkowanego w Stanach Zjednoczonych. Teraz firma ma nadzieję na podobnych zasadach sprzedawać także do innych krajów, m.in. Ameryki Południowej.

„Dotąd nie robiliśmy tak interesów, myśleliśmy o sobie <<amerykocentrycznie>>. Teraz eksportujemy z Polski, Kanady i Australii. Świat się zmienia, a my się do tego przystosowujemy” – przekonuje Edwards.

Z kolei Mischelle Evans odniosła się do program F-16, którego Lockheed Martin planuje sprzedać jeszcze w około 400 egzemplarzach. Będą to maszyny Block 70/72, znane także jako F-16V. Przedstawiciele koncernu powiedzieli, że są to maszyny stworzone z myślą o tych klientach, których nie stać na zakup i eksploatację F-35. Podkreślili jednocześnie, że naprawdę wszyscy klienci „chcieliby” wziąć Lightninga II i z czasem prawdopodobnie i tak wymienią na nie F-16V.

Deklaracje Lockheed Martin dotyczące potencjalnej możliwości produkcji elementów tego samolotu w Polsce są odbierane jako pozytywny sygnał i wydają się mieć podstawy w przemysłowych i ekonomicznych uwarunkowaniach współczesnego świata. Wiele jednak będzie zależało od tego, jak skutecznie polscy negocjatorzy będą trzymali Amerykanów za słowo i w jakim stopniu polski przemysł lotniczy i zbrojeniowy będzie w stanie absorbować technologie, które pojawią się nad Wisłą wraz z nowym myśliwcem.

Reklama

Komentarze (28)

  1. Przemyslowiec

    Jaki polski przemysl?SLADOWE ILOSCI Z CZYM DO LUDZI!!!!!!!! PGZ HAHAHAHA Psrtnerem dla LM F35 No jezeli chcą nabyć GWIAZDĘ ŚMIERCI

  2. asd

    Obiecanki-cacanki: jak miało być z Patriotami ? I co ostatecznie wyszło ? Nasz przemysł nie dostał żadnego transferu technologicznego. Podobnie będzie tutaj. Maks to pewnie jakieś dywaniki pod nogi albo obicia kabiny.

  3. Jaro

    Zdaje mi się, że w Krośnie od kilku już lat robią podwozia do F35, albo przynajmniej istotne ich części.

    1. gru

      Tak, produkują szczotki do czyszczenia wspomnianych podwozi.

    2. Coco-jumbo

      Jak gru mało wie. Krosno najwięcej zarabia na 737, ale na F-35 tez zarabia. Od szczotek to spółdzielnia Świt.

  4. 22

    Co najwyżej pozwolą nam na samodzielne pompowanie powietrza do ogumienia tych samolotów. Oczywiście przy pomocy kompresora, który będziemy musieli zakupić u nich. :)

    1. Marek

      Rozumiem więc, że F100-PW-229 posiada opony, które Rzeszowskie WSK pompowało przy pomocy kompresora?

    2. Covax

      Kolega ma na myśli "Pratt & Whitney Rzeszów S.A"

  5. mlodzian

    Niestety moim zdaniem nie udźwigniemy programu F 35. Żeby jego kupno miało sens trzeba by kupić pełną wersję ze wszystkimi bajerami. A takiej nam USA nie sprzeda. Kupno okrojonej wersji sensu nie ma bo stosunek kosztów do możliwości będzie mocno zaniżony. Pomijając już fakt że sami amerykanie mają problemy ze stopniem skomplikowania samolotu. ,

  6. Trepusz

    Czyli to potwierdzenie tego że f16 nie będzie dalej rozwijany. To oznacza że nie ma co zastanawiać się nad kupnem tych maszyn tylko co najwyżej nad modernizacją obecnie posiadanych, zważywszy że mają one już dekadę służby za sobą. Pytanie co kupić zamiast? Pozostaje chyba tylko F35 bo cała reszta jest podobnie droga a nie oferuje niczego porównywalnego. Tańsze są jedynie gripeny i f18 ale to chyba mało prawdopodobne abyśmy je wybrali. Tak czy siak możemy pożegnać się z wielkim lotnictwem, bo nas zwyczajnie nie stać

    1. Extern

      Ja akurat uważam że tylko Gripen by się u nas sprawdził w praktyce jako samolot z natury przystosowany do operowania z terenu nad którym panuje wrogie lotnictwo, a tak właśnie będzie u nas. Niestety ale wszystkie Efy mają w sobie cechę typową dla taktyki Amerykanów którzy zawsze operują z bezpiecznych baz na zapleczu, więc utrzymanie tych maszyn w linii w sytuacji wojennej będzie u nas praktycznie nie możliwe bo takich warunków u nas po prostu nie będzie.

  7. Terrago

    Na początku lat 2000. po Polsce podróżowała delegacja przemysłowców USA związana z programem offsetowym za F16. Stwierdzili, że jedyny opłacalny biznes jaki można prowadzić u nas to hodowla świń. Ponieważ znam tę relację z kilku źródeł uważam, że jest prawdziwa i doskonale oddaje co o nas sądzili Amerykanie. Poziom infrastruktury, łączności, kultury technicznej i biznesowej to było dno i dziesięć metrów mułu! Oczekiwanie, że biznes z USA za nas zbuduje super nowoczesne fabryki, odda je za darmo a z samolotów będą zrzucane paczki studolarówek - widoczne wtedy w artykułach prasowych i tu w komentarzach - uważam za wysoce niedojrzałe i dziecinne. Piszę o tym aby ukazać ogromny dystans dzielący nas wtedy od Amerykanów, abyśmy mieli poczucie różnicy cywilizacyjnej. Dziś jest o niebo lepiej. Trzeba jednak pamiętać, że o sile gospodarki (czyli sile negocjacji) stanowi kondycja prywatnych firm a nie dotowanych przez państwo molochów.

    1. Przemek

      Absolutnie prawda komentarz na 100% oddaje prawde

    2. Paranoid

      Znam podobne historie. LM zada proste pytanie - kto w PL dostarcza komponenty do przemysłu lotniczego i na jakim poziomie w hierarchii łańcucha dostaw. Pewnie wyjdzie mu, że to P&W, Goodrich, Sikorsky itp. mające swoje zakłady w PL, może jakimś cudem znajdzie parę mniejszych firemek. Czy PGZ jest dostawcą jakichś komponentów do F16/Gripen/itp.? Jeżeli tak, może się znajdzie na liście, przewiduję, iż na dole nie na górze...

  8. MAZU

    Pytanie: 1. Czy mamy w Polsce zaawansowany krajowy przemysł? 2. Komu zależy żeby było jak jest? 3. Jak możemy to zmienić? 4. Co powinniśmy produkować aby poprawić nasze bezpieczeństwo? 5. Kto ma to sfinansować? Odpowiem: Ad.1. Mamy niezłą chemię, programy i radary. Poza tym słabo.. Ad.2. Rosji, Niemcom, Starszym, Anglii. Ad.3. Musi być taka decyzja polityczna, poparta stanowionym prawem, ale polskim służbom i politykom muszą odrosnąć jaja. Przypominam też, że prawo patentowe chroni przez 20 lat, potem można produkt (np. broń) legalnie kopiować. Ad.4. Przede wszystkim rakiety, drony, artylerię i broń snajperską. W jak największych ilościach. Ad.5. Jeden procent budżetu na program "copy". Chyba warto. M

    1. Max

      Niemcom, zależy żeby było tak jak jest i dlatego UE wpompowała 700 mld złotych przez kilkanaście lat ? Przypominam, że o przyznaniu funduszy np. na innowacje decydują polscy urzędnicy. Dla polskiego urzędnika innowacją jest salon dla psów albo inne badziewie, a nie faktyczne innowacje jak np. grafen czy rozwój OZE. Nie ma rozwoju przemysłu bez rozwoju nauki, a polskie uniwersytety są w 5 setce rankingu szanghajskiego więc czego ty oczekujesz ? Ile badań naukowych można zlecić za 1,3 mld rocznie jakie wydajemy na "naukę" religii ? Czy 1 godzina fizyki i 2 religii w liceum wpływają na rozwój nauki według Ciebie. Ale najlepiej zrzucić winę na Niemców, każdy nieudacznik szuka winy wszędzie tylko nie u siebie.

  9. aaa

    Dlaczego Polska nie inwestuje w obrone przeciw rakietowa i lotnicza tylko kupuje ofensyny sprzet,ktory nie kupili Turcy ?

    1. jhgjkjhkhfjg

      Polska inwestuje w obrone przeciw rakietowa i lotnicza, ale tempo tych inwestycji jest zbyt małe, w stosunku do potrzeb.

    2. Marek

      Turcy chcieli ten sprzęt kupić. Tyle tylko, że go nie dostaną bo uznali, że mogą ujeżdżać kilka koni naraz.

  10. Andrettoni

    Poziom infrastruktury, łączności, kultury technicznej i biznesowej nie przeszkadzał Amerykanom inwestować w Chinach...

  11. Andrettoni

    Wojna jest droga i nawet Amerykanie to zauważyli. Niestety nasz przemysł lotniczy nie istnieje i proponowane przez niego propozycje lekkiego samolotu pola walki są niemożliwe do realizacji (PZL-230 Skorpion). Można jednak zainwestować w tanią maszynę typu Textron Airland Scorpion. Byłby to dobry pomysł gdyby zakup F-35 powiązać z przekazaniem pełnej licencji na taką lekką maszynę możliwą do produkowania w Polsce. Dałoby to nam podwójną korzyść - po pierwsze odbudowalibyśmy własny przemysł. Po drugie zyskalibyśmy tanią w produkcji i eksploatacji maszynę. Samolot taki byłby idealny do szkolenia pilotów oraz patrolowania przestrzeni powietrznej własnej oraz zaprzyjaźnionych państw. pozyskane technologie można by wykorzystać do zaprojektowania własnych samolotów różnych klas - np. dyspozycyjnych czy zwiadowczych, a nawet w produkcji ciężkich maszyn bezpilotowych. Nie jest to jakaś nowość, gdyż wiele krajów korzysta lub korzystało z samolotów szkolno-bojowych. Ze względu na możliwości bojowe samoloty były by alternatywą dla śmigłowców bojowych. Moglibyśmy posiadać ich stosunkowo dużo, a to pozwoliłoby na szkolenie wielu pilotów oraz mechaników. Bardzo dobrej jakości, ale jednak cywilne silniki mogłyby być wykorzystane w samolotach cywilnych. Moim zdaniem jest to jedyna droga dla odbudowy naszego przemysłu lotniczego, która jest w naszym zasięgu, przy jednoczesnym znacznym powiększeniu zdolności naszej armii. 10, 20 czy 30 samolotów nie zapewni nam odpowiedniej ilości maszyn do walki. Do tego biorąc pod uwagę kolejkę do F-35 maszyny te mogłyby wejść do służby szybciej niż F-35 i odciążyć/wspomóc inne rodzaje wojsk. Np. zapewniając zwiad, więc wykorzystanie pełnego zasięgu rakiet i artylerii. Jeżeli myślimy o środkach ppanc, to powinniśmy rozpatrywać różne drogi - mogą to robić niszczyciele czołgów jako pojazdy naziemne, śmigłowce lub lotnictwo. Przypuśćmy też, że posiadamy te F-35 i udaje nam się otworzyć bańkę anty-dostępową. I co dalej? Uderzymy T-72? Będzie trzeba wykonać wiele misji lotniczych, a nie będzie czym ich wykonać, choćby dlatego, ze piloci będą zmęczeni. Fajnie by było mieć 100 F-16, ale nas nie będzie na to stać, a na 100 lekkich maszyn, dlaczego nie? Do tego dodajmy samoloty bezzałogowe oparte o zdobytą technologię lub możliwość zdalnego sterowania tych samolotów. Powiecie, dlaczego samolot jest lepszy od drona, zróbmy drony. No nie bardzo, bo drony są nieodporne na zakłócenia łączności, a nie wiemy czy zyskamy w tej sferze przewagę. Piloci zawsze działają i nikt nie przejmie nad nimi kontroli, bo mają własny rozum. Co innego gdyby drony były uzupełnieniem tego systemu, używanym do szczególnie niebezpiecznych misji. Co ważne produkcja własnego samolotu pozwoliłaby nam na elastyczność w liczbie produkowanych maszyn, niezależność w produkcji części zamiennych, a nawet na możliwości eksportowe. W NATO eksploatuje się wiele maszyn posowieckich, które można by zastąpić, ale brakuje pieniędzy na drogie maszyny. No i kolejna sprawa - USA bardzo lobbuje własny przemysł, a ta maszyna nie byłaby kontrpropozycją, tylko wpisywałaby się w interesy USA - amerykańska maszyna produkowana przez amerykańskie zakłady w Polsce.

    1. Sebo

      Textron nie wyszedl poza prace prototypu. Bodajrze USA chce opracowac samolot niskokosztowy we wspolpracy z Sabem.. Ogolnie tez jestem za pozyskaniem moze 48 tego typu jednostek kosztem mniejszej ilosci f35 jesli bylo by to konieczne. Nie 32 a 24 sztuki..

    2. Don Marzzoni

      Zapomnijcie o mrzonkach o wlasnym samolocie. Za drogo i za kiepsko. Wazne aby wlaczyc sie jako podwykonawcy czesci i tak nabywac kompetencje. Nikt praktycznie sam nie robi latadel. W ten sposob za 30-40 lat moze wejdziemy jako pelnoprawny sprawdziony partner w nastepcy f35 czy f16v. Robienie podzespolow to tez sukces, jesli brac pod uwage stan przemyslu. To samo tyczy sie smiglakow i broni pancernej. Mamy rzeczy, ktore sie nadaja. Ale calosci nikt nam nie pozwoli. Wazne aby offset dawal realne podstawy na przyszlosc.

  12. Andrettoni

    Jaki polski przemysł lotniczy? Nie dość, ze go prawie nie ma, to pozostałości należą do firm zagranicznych, więc amerykańska firma zleci wykonanie prostych części oddziałowi amerykańskiej firmy w Polsce. Sami nie damy rady złożyć nawet F-16. Nie wiem czy dalibyśmy radę wykonać Miga 21. Do F-35 to możemy robić części podwozia, owiewki czy inne proste rzeczy i tyle. Nawet nie wytworzymy materiałów z których jest zrobiona jego powłoka, bo to nie nasz poziom. Na dodatek cały ewentualny zysk trafi do kieszeni zagranicznych firm.

    1. Gts

      Ja myślę że jedyne na co stać przemysł lotniczy w Polsce to pomarańczowe wstążeczki bezpieczeństwa.

    2. Polanski

      W Polsce produkuje się przednie podwozia do F-35. A że to amerykańska firma to już inna sprawa.

    3. Marek

      Skoro tak, to jakim cudem WSK w Rzeszowie składało silniki do naszych F-16 z udziałem krajowych komponentów?

  13. Zaq

    Lepiej byłoby dokupić kilka baterii Patriotów plus rakiety, bo i tak nie bedziemy w stanie wykorzystać możliwości F35 skoro z naszych 48 sztuk F16 3/4 stoi z braku części.

    1. Zbyszek

      Polska armia za chwilę nie miałaby na czym latać, bo Migi i Su to złomy

    2. BUBA

      Polacy sami doprowadzili swój sprzęt do takiego stanu. Ukraina sama sobie poradziła i samoloty nie spadają tak czeto jak w Polsce........................................................................................................... ...................................................................................................................................................................... Taki jest stan wiedzy o samolotach i lotnictwie że DSP pozwala latać MiGom bez znalezienia usterki powodującej gaśnięcie obu silników czego efektem jest śmierć pilota...a gdzie są raporty Raporty KBWLLP?..................................................................................................................................................... ....................................................................................................................................................................

  14. sża

    Mając w pamięci wcześniejsze obietnice np. o stworzeniu w Polsce "drugiej doliny krzemowej", obecne deklaracje określę z francuska: marne-szanse.

    1. chang

      miala byc druga japonia, druga irlandia, druga dolina krzemowa... wierzy ktos jeszcze w te obietnice? nikt tu nie przyjdzie i nie wyreczny nas w zrobieniu z polski normalnego dostatniego kraju. tutaj trzeba zaczac prace u podstaw, nauczyc ludzi uczciwosci i pracowitosci i wtedy moze sami zbuduja ta 2 koree czy nowa doline krzemowa. bez zmiany mentalnosci ludzi mozna wpompowac dowolna ilosc pieniedzy i dalej bedzie byle jak w kazdej dziedzinie - czy to edukacja, czy przemysl.

    2. Wawiak

      Bo trzeba nie gadać, tylko robić...

  15. Polak Mały

    LM od lat poszerza listę certyfikowanch dostawców w Polsce. Nie jest łatwo.Inwestycje w nowoczesny park maszynowy kosztują masę kasy.zapytaj Teldat?.

  16. andys

    "W wyniku ostatnich doświadczeń zmianie miało ulec całe podejście koncernu do międzynarodowej współpracy przemysłowej." A wiec bedziemy swiadkami ciekawych wydażeń polityczno-gospodarczo-wojskowych z udziałem USA i UE (pewnie bez udziału Polski w tym temacie).

  17. Zbigniew

    Uważam że nie byłoby błędem gdybyśmy teraz dokupili z jedną eskadrę F-16 niezależnie od ujawnionego zamawiania F-35. Są potrzebne.

    1. A cb ja uważam abyśmy kupili eskadrę bombowych Łosi o Karasi a na dostawke P11

  18. ito

    Tak sobie usiłuję przypomnieć te niesamowite korzyści które przyniósł poprzedni kontrakt z LM, a w nim był zapisany poważny offset, i jakoś nie mogę.

  19. ANDY

    my praktycznie bezwarunkowo aplikujemy o F-35 ... z pominięciem jakichkolwiek procedur i "targowania" obowiązującym w "normalnym" kraju (jak to powinno wyglądać pokazuje Szwajcaria ...) , a partnerskie inwestycje o których wspominają amerykanie tylko przekonuje mnie że przemysłowo i technologicznie wyjdziemy na tym zakupie ...jak zawsze - sądzę ze pakowanie tak olbrzymich pieniędzy w sprzęt który i tak nie ma szans na zapewnienie bezpieczeństwa Polski zamiast zrobić wszystko w powszechnym "uzbrojeniu" i wyszkoleniu Polaków które u każdego potencjalnego agresora zmusiła do zastanowienia czy to się opłaci ... jest zwykłym sabotażem

    1. Wojciech

      Pierwszym warunkiem zakupu czegokolwiek powinno być wycofanie S447. Bez tego USA są naszym przeciwnikiem a nie sojusznikiem.

    2. Essa

      Czasy powszechnego uzbrojenia w pistolety i pepesze obywateli oraz ich wyszkolenia w walce partyzanckiej dawno minęły. Mamy XXI wiek. Czas rakiet komputerów satelitów i dronow. Brak lasów i niepismiennego chlopstwa. Dzisiaj nie liczą się bataliony mięsa armatniego uxntojonevw karabiny na sznurku a wysoce wykwalifikowani specjaliści do obsługi wyrafinowanej technicznie broni. Ja wiem trudno to pojąć ale czasy partyzatki napadajacej na pociągi i siedzącej przy ognisku w lesie minęły. Nikt nie będziecie bił za tych pseudo politykow ukończonych w układy i pchajacych nas w Wojnę z Rosją. Mazy Ci się kolejne Powstanie Warszawskie?. To nie te czasy i nie Ci sami mieszkańcy. Otrzexwiej.

    3. say69mat

      Gdyby w Ministerstwie ON zastosowano procedury analogiczne do procedur realizowanych w Finlandii v/s Szwejcarii. To samoloty nasi piloci mogliby oglądać - co najwyżej - na gościnnych występach lotnictwa rzeczonej Szwejcarii, Finlandii lub USAF.

  20. Koba

    No tak, w Polsce. Ale w których polskich zakładach mogłyby być produkowane komponenty do F-35? Lockheed Martin Mielec, Leonardo Świdnik czy może EADS PZL-Warszawa Okęcie (Airbus), Pratt&Whitney Kalisz, Pratt&Whitney Rzeszów, czy pominąłem jakiś POLSKI lotniczy zakład produkcyjny?

    1. SOWA

      To zostaje nam Ursus, Autosan i Bumar który nie potrafi zaspawać podwozia?

    2. Opel

      Tak. Mamy jeszcze Biedronki i Castoramy. Jak znam nasze firmy to zaraz powstanie 29 pseudo firemek utworzonych celem przytulenia odpowiedniej kasy. Taka 3 osobowa firma mająca wielkie biuro w 25 m piwnicy na Ursynowie przytuli kasę a centoplat wyklepie Pan Janek w garażu zatrudniony na umowę zlecenie za 1500pln. Interes będzie się kręcił do pierwszej katastrofy tak jak to było z wyklepaniem chalupniczym części do fotela w Mig29. Polak potrafi. Cwaniaków całą masa.

    3. say69mat

      Przecież nie tylko zakłady lotnicze kooperują przy produkcji F35. Istnieje całe zaplecze branży IT zaangażowane w prace nad projektem. I to może być szansa na współpracę dla firm IT w Polsce, o ile??? O ile MON nie zastosuje znanej i sprawdzonej w praktyce opcji biurokracja z sufitu, skutkującej kompletną anihilacją jakiegokolwiek projektu współpracy gospodarczej przy produkcji samolotu F35. Przecież wszelkie międzynarodowe projekty przemysłu obronnego organizowane pod auspicjami NATO nie były przedmiotem zainteresowania urzędników resortu ON.

  21. weres

    Saab producent gripenów kosztuje na giełdzie 16 mld złotych, kupmy połowę akcji za 8 mld, a potem otwórzmy fabrykę gripenów w polsce, mając własną fabrykę i własną firmę będziemy mogli nawiązać współpracę z innymi producentami może uda się unowoczesnić gripena (przy uwzględnieniu kosztów jednostkowych) choćby do poziomu f16v.

  22. aptekarz

    Najważniejszą kwestią przemysłową i oszczędnością na kilkadziesiąt lat było by ustanowienie w Polsce centrum serwisowego i remontowego takich samolotów. Zastrzyk technologii, umiejętności w Polsce które być może przydałyby się do rozwoju technologicznego, no i gigantyczne oszczędności pieniędzy, nie mówiąc już o samym fakcie wyszkolenia i utrzymania w Polsce specjalistów wysokiej klasy, którzy tu będą żyć, pracować, rozwijać siebie i nasz kraj.

    1. Gts

      Mieliśmy takie mieć dla F-16. Gdybyśmy zamówili więcej niż 30 samolotów F-16 block 70, LM miał przenieść serwis F-16 na Europę do Bydgoszczy. Teraz do F-35 nie dostaniemy nic.

    2. Jacek

      Nie ma szans , choćby z powodu zamawiania "defiladowych" ilości każdego rodzaju sprzętu który kupujemy .

  23. cacek

    polska bedzie miala serwis f35 prawdopodobnie, chociaz to narazie tylko plotki i wszystko moze sie zmienic.

  24. Tkm

    W ramach offestu powinniśmy postąpić jak Finowie z Nokia

  25. Mk. 1969

    Bezpieczeństwo kosztuje. Pamiętajmy że Historia lubi się powtarzać.

Reklama