W ciągu kilku ostatnich dni położono stępki pod jedną korwetę MILGEM dla Pakistanu i pod jedną korwetę Avante 2200 dla Arabii Saudyjskiej oraz wprowadzono do służby trzecią z kolei korwetę MILGEM dla tureckiej marynarki wojennej. Jest to kolejny dowód na to, że tej klasy okręty nadal są traktowane jako ważny i przydatny element sił morskich.
Ostatni kwartał roku jest zawsze pełen uroczystości, w czasie których przekazywane są nowe okręty (kończąc kontrakty) oraz zaczynają się budowy nowych jednostek pływających (będąc początkiem realizacji kontraktów). Trzy takie wydarzenia odbyły się w czasie ostatnich dziesięciu dni po obu stronach Morza Śródziemnego: w Hiszpanii i w Turcji.
W hiszpańskiej stoczni SAMINavantia (SAMI Navantia Naval Industries) w Kadyksie położono stępkę pod pierwszą, budowaną dla Arabii Saudyjskiej, korwetę typu Avante 2200 - okrętu o długości 98,9 m, wyporności około 2500 ton oraz załodze liczącej 92 osoby. Uroczystość została zorganizowana osiem miesięcy po cięciu pierwszych blach dla jednostek tego typu. Nie jest to jednak drugi okres, ponieważ położenie stępki to, obecnie, tak naprawdę rozpoczęcie procesu łączenia gotowych już sekcji kadłuba. Proces ten jest zresztą realizowany równolegle dla kilku korwet, ponieważ zgodnie z umową aż pięć takich jednostek ma trafić do odbiorcy do roku 2023. Nie można więc ich budować po kolei.
Umowa podpisana z Navantią przewiduje dodatkowo wsparcie logistyczne przez pięć lat od momentu przekazania pierwszej korwety z opcją przedłużenia tego okresu o kolejne pięć lat. Prace te zostały rozszerzone we wrześniu 2019 roku po podpisaniu z SAMINavantia również umowy na zaprojektowanie, zainstalowanie i zintegrowanie okrętowego systemu walki Catiz (o wartości ponad 900 milionów euro).
Korwety typu Avante 2200 zaprojektowano specjalnie do nadzoru i kontroli morskiej, prowadzenia operacji poszukiwawczo-ratowniczych oraz udzielania pomocy innym jednostkom pływającym. Pomóc w tym mają dwie łodzie sztywnodenne RHIB o długości 5,5 m oraz miejsce dla śmigłowca o masie 10 ton.
W tym samym czasie (29 września br.), po drugiej stronie Morza Śródziemnego, w Turcji, zorganizowano dwie inne uroczystości związane z budową dla tureckich i pakistańskich sił morskich korwet typu Ada (opracowanych w ramach programu MILGEM). W uroczystościach tych uczestniczyli turecki prezydent Turcji Recep Erdoğan, minister obrony narodowej Hulusi Akar, szef sztabu generalnego generał Yaşar Güler oraz dowódca marynarki wojennej admirał Adnan Özbal, a z Pakistanu dowódca marynarki wojennej admirał Zafar Mahmood Abbasi.
Z jednej strony świętowano przekazanie tureckiej marynarce wojennej czwartej już korwety typu Ada TCG „Kınalıad” (F-514), natomiast z drugiej celebrowano cięcie blach pod pierwszy okręt tego typu budowany dla sił morskich Pakistanu. Turcja zamówiła w sumie osiem takich okrętów, jednak program MILGEM zaczął się tak naprawdę zwracać, gdy Pakistan zakontraktował w lipcu 2018 roku cztery kolejne korwety Ada (z których dwie mają być zbudowane w Turcji, a dwie w pakistańskich stoczniach w ramach transferu technologii).
W zamian za ten największy kontrakt zagraniczny Turcy wspierają władze pakistańskie w konflikcie z Indami, o czym świadczy wypowiedź prezydenta Erdoğan porównującego sytuację Kaszmiru do Palestyny. Zaznaczył on w swoim przemówieniu, że „ponad 8 milionów Kaszmirczyków znosi indyjskie okrucieństwa w więzieniu na świeżym powietrzu na ich terytorium” deklarując, że będzie nadal poruszał „kwestię Kaszmiru i cierpienia ludności kaszmirskiej”.
Wykorzystał to admirał Abbasi, który z kolei w swoim wystąpieniu przedstawił pakistańską wersje sytuacji panującej obecnie na terytorium Dżammu i Kaszmiru znajdującego się pod administracją Indii mówiąc również o „toksycznej ideologii hinduskiej w Indiach i jej zagrożeniach dla pokoju regionalnego i międzynarodowego”.
Dla tureckiego rządu korwety są o tyle ważne, że pozwalają reprezentować jego interesy m.in. na wodach spornych z Grecją i greckim Cyprem, które ostatnio zakwestionowały prawo Turcji do wykorzystania zasobów energetycznych we wschodniej części Morza Śródziemnego. Turcy nie zamierzają jednak respektować tego zakazu i nadal wysyłają statki wiertnicze w asyście swoich okrętów. Do tego rodzaju zadań doskonale nadają się właśnie korwety typu Ada. Według Erdogana okręty tej klasy skutecznie wypełniły swoje obowiązki, biorąc dodatkowo udział w licznych ćwiczeniach krajowych i międzynarodowych.
MILGEM to okręty o długości 99 m, szerokości 14,4 m, wyporności 2400 ton i prędkości 29 węzłów. Na okrętach tych ponad 70% systemów okrętowych zostało dostarczonych przez turecki przemysł. Zostało to uznane za wielki sukces tym bardziej, że chodzi m.in. o systemy uzbrojenia i sensory firmy Aselsan oraz okrętowy system walki GENESIS koncernu Havelsan.
Samoloty wielozadaniowe, śmigłowce morskie, 2-3 op i kilka niewielkich jednostek obrony wybrzeża. Każdy większy okręt na Bałtyku to tylko cel nie przetrwa ataku saturacyjnego przy użyciu torped, rakiet plot top atack i klasycznych nisko lecących. Lepiej zainwestujemy w bsl wskazujące cele dla NSR, śmigłowce i samoloty wielozadaniowe.
Moim zdaniem MON powinien pozyskać 3 nawodne okręty torpedowe z silnie rozbudowaną OPL, dwoma lądowiskami dedykowanymi dla drona rozpoznawczo-bojowego pionowego startu/lądowania i śmigłowca ZOP). Wskazane jest wyposażenie każdego w minimum jedną armatę zdolną do prowadzenia ognia na dystansie 40 km. Chodzi o to by wszystkie jednostki miały zdolność odstraszania agresywnych pojedynczych jednostek, ale w przypadku większego zagrożenia korzystały z drona i przekazywały namiary do MJR. Rozważyć należałoby też budowę systemu rozstawiania boi sonarowych - można zrzucać z okrętów, platform lotniczych, wystrzeliwać z MJR, bądź instalować na dnie Bałtyku celem optymalizacji desygnowania jednostek MW. Podsumowując, wychodzi mi z tego, że korweta jest okrętem zbyt małym, by wypełnić wszystkie stawiane zadania. Co do małych okrętów rakietowych, to uważam, że dużo lepszym rozwiązaniem byłoby opracowanie zdalnej platformy rakietowej operującej na niewielkim całkowitym zanurzeniu, tak by tylko boja komunikacyjna wystawała. Założenie jest takie by to przeciwnik nieświadomie wpływał w zasięg rażenia, a platforma posiadała cichą mobilność.
na MAŁYCH AKWENACH, całych w zasięgu relatywnie niedrogich pocisków, używanie DO CELÓW OBRONNYCH kosmicznie drogich okrętów jako mobilnych nośników rakiet, trudno uzasadnić. Co innego w przypadku realizacji zobowiązań-interesów sojuszniczych, napinania się w roli gracza międzynarodowego z namaszczenia ONZ, utrzymywania stanu etatowo kadrowego MW który ma trawać.
I bardzo dobrze, bo nie potrzebujemy dużych okrętów nawodnych na Bałtyk, o czym wielokrotnie tu pisano.....
Przyznaje rację w stu procentach, zamiast korwet systemy anty-dostępowe w postaci rakiet NSM.
Ślązak daje jasny obraz , czego robić nie warto.
Polsce potrzeba rakiet nie korwet …
Polsce potrzeba wielu rzeczy....a przede wszystkim madrych ludzi w Rządzie, Mon-ie,.A tego brak.
Dokładnie! Bałtyk to zamknięte bajorko. Wystarczą nam tylko kutry i śmigłowce do kontrolowania strefy ekonomicznej oraz rakiety przeciwokrętowe bazowania lądowego. W najlepszym razie jakieś okręty podwodne (choć to kosztowna fanaberia raczej.). W kolonialnych wojnach USA uczestniczyć nie powinniśmy, więc USA niech samo sobie finansuje flotę do takich wojen.
Zdecydowanie najbardziej infantylne stwierdzenie jakie można przeczytać na forach d24 to "Bałtyk to bajoro". Powiedz co zrobi MW gdy terroryści (albo zielone ludziki) przejmą platformę wiertniczą na złożu b3 na Bałtyku? Każesz przepłynąć grupie abordażowej 50 mil morskich na łodziach motorowych? Może zaproponujesz użycie cywilnych statków, albo słabo uzbrojonych małych jednostek straży granicznej bez środków ochronnych? A może proponujesz desant z powietrza? W taki sposób to można przejąć cywilny statek a nie obiekt, na którym mogą znajdować się uzbrojeni w ręczne wyrzutnie rakiet bojownicy. Do odbicia z szalupy ratunkowej porwanego Amerykanina zaangażowano okręt klasy arleigh burke. Po co skoro można było użyć kutra oceanicznego albo śmigłowca... A jak będziesz chciał zablokować rejs cywilnego statku o dużej wyporności to od razu go zatopisz? Czym go zablokujesz kutrem czy śmigłowcem? Straż graniczna nie jest szkolona do takich akcji i nie posiada odpowiedniego sprzętu. Do tego potrzebna jest uwaga, uwaga Marynarka Wojenna wyposażona chociażby w duże korwety albo małe fregaty.
Powiedz to Rosjanom. Może ciebie posłuchają.
Jeżeli nie mamy zamiaru brać udziału w kolonialnych wojnach USA to nie powinniśmy liczyć na to, żeby Amerykanie bronili jakiejś zapyziałej wschodniej flanki. Z drugiej strony aby zachować bezpieczeństwo dostaw ropy i gazu powinniśmy jednak mieć czym wesprzeć przynajmniej Norwegów na Morzu Północnym a nawet w Arktyce.
Zapytaj Kurdów. Oni w każdej wojnie USA brali udział i zawsze na maksimum odostępnianych im mozliwości, przy tym prosząc o więcej.
A czemu mają służyć te "kutry"? To robienia jako tarcze strzelnicze?
Korweta v/s fregata jest mobilną morską platformą integrującą środki detekcji, naprowadzania i efektory uzbrojenia czyli rzeczone ... rakiety. Na ten przykład okrętowa wyrzutnia vls typu 'strike', jest w stanie przenosić - w zależności od liczby komórek - 8/16/24/32/64 - dowolną konfigurację pocisków rakietowych i manewrujących.
Małe korwety, płoszące panoszenie się op. Zresztą przy dzisiejszej technice obserwacji małych akwetnów i retransmisji tego obrazu nie wiem kto będzie bardziej zagrożony ? Op przez korwetę ? Czy może wkrótce raczej korweta przez op ? A już na pewno fregata z nieodległego (rząd 400km) brzegu. Gdzie wyrzutnie z pojazdów natychmiast po odpaleniu rakiet i tak zmienią pozycję, przy tym maskując się.
Na bajorku jak Bałtyk taki okręt to jest ale mobilnym magnesem na wszelkiego typu zagrożenia od min poczynając na rakietach kończąc a środki detekcji ma szajsowate, ograniczone do horyzontu i mające się nijak do samolotu rozpoznawczego startującego z lądu.
Ciekawe, że co innego pisałeś o Bujanach.
Twierdzisz, że posiadanie okrętów wojennych w obszarze M. Bałtyckiego, przez inne kraje niż FR, nie ma racjonalnych uwarunkowań. Tylko Rosja ma okręty, które nie są za duże na Bałtyk???
Dokładnie tak ! Gdyż na Bałtyku jedynie Rosjanie szykują się do napaści na inne państwa. Czyli muszą też móc przysunąć do brzegów tamtych swe środki bojowe.
nie muszą "przysuwać" bo zasięgu im starczy. A po prawdzie mogą mieć duże jednostki byle dało się je wyprowadzić z Bałtyku kanałami.
U nas wysp szkierów brak zatem pasowałoby coś w rodzaju szwedzkiej korwety Visby akurat zebrało się te 17 lat doświadczeń . albo ta w projekcie jedynie półzanurzalna
Następny fan Visby który zapomina że nie ma na nim rakiet plot. Nie ma szkierów więc nic sie nie ukryje więc musi być duży okręt z dobrą OPL. Albo trzeba postępować według trafnego powiedzenia "Najlepszym okrętem na Bałtyk jest samolot". Nie tylko rakiety brzegowe bez dalekiego naprowadzania, ale właśnie samoloty - to byłoby najbardziej opłacalne. Pod takim parasolem faktycznie może pływać parę małych jednostek do inspekcji na morzu kiedy nie da się tego niczym zastąpić. No ale w Siłach Powietrznych samolotów bojowych jest 2x za mało więc kto je da do MW? Trzeba mieć nadzieję że ktoś się obudzi i zamiast bez końca narzekać na niepewny stosunek koszt/efekt (co jest pretekstem żeby nie robić nic) dla fregat i korwet kupi zamiast tego więcej samolotów dla MW. Wielce denerwujące są te szerokie znaczenia takich słów jak korweta, fregata, niszczyciel itp. Może to razi tylko tych co lubią z książek porządek termilnologiczny traktatów waszyngtońskich i londyńskich. Dzisiaj terminologia wynika z tego co trzeba przedtawić parlamentarzystom do sfinansowania ale dziwi mnie że po zrealizowaniu tych programów te nazwy przejmują pisma i portale fachowe, żyjemy w epoce post-prawdy skoro czasem nawet ekspertów nie obchodzi zgodność nazw z rzeczywistością.
A dlaczego, niby, nie ma szkierów? Czy to problem podpisać ze Szwecją takie porozumienia które umożliwią naszym okrętom korzystanie ze szwedzkich szkierów jak z własnych? Plus zaopatrzenie, pomoc medyczna itp. Oczywiście w czasie pokoju na ćwiczeniach ale i w czasie wojny. Wszak Szwecja to nasz sojusznik.
Z samolotu nie można dokonać abordażu, nie można podjąć rozbitków, nie można wykonać blokady morskiej, samolot nie zastąpi okrętu konwojującego, który nie służy jedynie do niszczenia innych statków. Marynarce Wojennej potrzebne są okręty, na których może wylądować co najmniej Lynx a najlepiej sh-60, okręty, które mogą być bazą dla jednej, dwóch łodzi motorowych, okręty które mają dostateczną siłę ognia aby stanowić lokalny punkt plot itp. Innymi słowy potrzebne są jednostki o wyporności ~2500 t.
Abordaż i podjęcie rozbitków łatwiej wykonuje się prosto ze śmigłowca lub okrętu patrolowego, nawet pontonami, niż z pontonów, opuszczanych z dużych jednostek. Blokady morskiej dokonają np. Rosjanie, rakietami z Kaliningradu, z trudnych do zniszczenia i rozśrodkowanych wyrzutni lądowych. Konwojów na Bałtyku, w wypadku wojny, nie będzie, nie łudź się. Przy tym mamy dość granic lądowych do rozśrodkowanego przerzutu wojsk i materiałów. Co do reszty patrz koszt/efekt, ale w skali obronności całego kraju.
I znów kolejny pan, dla którego najlepszym okrętem jest samolot. Co ci ten samolot poradzi na kilka salw Kalibrów wystrzelonych z Warszawianek?
Zestrzeli je? Ostatnio jak pamietam to 3M14 lecą dośc wysoko jak na manewrujace i za szybkie nie są:)
No nic Davien jak zwykle zle pamietasz.
Rafałku to moze udowodnij te swoje twierdzenia, bo w Syrii 3M4 nigdy nie leciały nizej niż 150m:)
Słuszna uwaga, stąd Finowie modernizują marynarkę wojenną zastępując małe okręty rakietowe klasy Hamina fregatami klasy Pohjanmaa. Klasyczne MOR-y okazały się 'zamałenazatokęfińską' ;)))
Nie do końca tak. Na żyletki pójdą cztery rakietowe Raumy i dwa stawiacze min typu Hämeenmaa. Haminy po zdjęciu części uzbrojenia zostają. Niemniej rację masz. MOR-y na Bałtyku wymierają niczym dinozaury. Nie wiedzieć czemu w Polsce mają jeszcze zwolenników.
w Grecji MORy przewidywane są wyłącznie w zespołach z większymi okrętami i dobrze chronione przed op i lotnictwem. I wtedy uważane za cenne i groźne.
No właśnie zebrali doświadczenia. Uznali, że dziś szkiery nie ochronią Visby. Okręt jest zbyt mały, żeby go należycie uzbroić, więc nowych już nie chcą. Zamierzają natomiast budować dla siebie podobne do Visby z wyglądu duże korwety.
Do tego materiał kadłuba powoduje, że strach go wysłać poza Bałtyk. Kadłub stalowy naprawi się byle czym, byle gdzie. Kadłub kompozytowy tylko wyspecjalizowana firma w specjalnych warunkach i odpowiednimi materiałami. Dlaczego ludzie w Polsce ciągle myślą, że jak coś wymyślono "na Zachodzie" to to na pewno jest najlepsze i koniecznie trzeba to skopiować?
Też się dziwię. Tym bardziej, że pewnie niejednemu po rocznym użytkowaniu salonowego auta w zimie, na desce rozdzielczej zaświeciła się bożonarodzeniowa choinka a serwis nie wiedział co z tym fantem zrobić.