Reklama

Geopolityka

Seul ostrzega Pjongjang. Korea Płn. na "niebezpiecznej ścieżce"

Fot. UN Photo/Manuel Elias
Fot. UN Photo/Manuel Elias

Zdaniem szefowej południowokoreańskiego MSZ Kang Kiung Wha, Korea Północna podąża „niebezpieczną ścieżką”, przeprowadzając kolejne prowokacje nuklearne i rakietowe, mimo potępienia takich działań przez wspólnotę międzynarodową.

Jej ocena sytuacji pojawiła się na kilka godzin przed głosowaniem w Radzie Bezpieczeństwa ONZ nad przygotowanym przez USA projektem rezolucji w sprawie wprowadzenia nowych sankcji wobec reżimu w Pjongjangu w celu dalszego wywierania presji, by zrezygnował on z programów nuklearnych i rakietowych.

Ceną jej (Korei Płn. - przyp. red. ) ciągłych prowokacji, w obliczu rażącego lekceważenia miłujących pokój członków społeczności międzynarodowej, będzie brak stabilności i trudności ekonomiczne.

Kang Kiung Wha, szefowa południowokoreańskiego MSZ

Projekt w jego pierwotnym kształcie zakładał m.in. embargo na dostawy paliw dla Korei Północnej oraz zamrożenie aktywów przywódcy tego kraju Kim Dzong Una. Nałożeniu tak ostrych sankcji sprzeciwiają się Chiny i Rosja, dysponujące w RB ONZ prawem weta.

Nie wiadomo, czy ostatecznie pod głosowanie poddany zostanie projekt rezolucji przedstawiony przez USA w połowie zeszłego tygodnia, czy też jego nowa wersja, ze zmianami, lub inny tekst.

Czytaj też: Chiny ćwiczą obronę od strony morza

Korea Północna ogłosiła 3 września, że "całkowitym powodzeniem" zakończyła się próba ładunku wodorowego przeznaczonego do montażu na międzykontynentalnych pociskach balistycznych ICBM. Przeprowadzenie kolejnej, szóstej już próby nuklearnej przez reżim w Pjongjangu wywołało oburzenie i sprzeciw wspólnoty międzynarodowej. 

PAP - mini

Reklama

Komentarze (1)

  1. maxx

    Boże mój, co ten Seul gada... Bez pomocy USA Korea Południowa została by zajęta przez Kima w kilka godzin a w jednostkach specialnych to w dwie godziny...

    1. Kiks

      Jasne, ponoć bez Rosji też by nie dali rady.

    2. Klaus

      Chyba nie do końca. Natomiast cele będące w zasięgu północnokoreańskiej artylerii faktycznie raczej zostałyby zaorane dość szybko. W drugą stronę podejrzewam że byłoby podobnie. Generalnie, przy konwencjonalnym konflikcie Południe ma nowocześniejszy sprzęt i myślę że dałoby radę się obronić i przejść do kontrataku. Jednak w przypadku Półwyspu Koreańskiego te rozważania są z oczywistych względów bezprzedmiotowe - wojna między Koreami to niewyobrażalne straty w ludziach, infrastrukturze i chaos.

Reklama