Reklama

Siły zbrojne

Rosja wykorzysta walkę z IS przeciwko NATO

  • Warianty systemu Ratnik podczas jednej z oficjalnych prezentacji - fot. Tsniitochmash

Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow w ostrych słowach skrytykował działania mające na celu wzmocnienie obecności NATO w Europie Środkowo-Wschodniej. Jego wypowiedź zbiega się z podjęciem przez Moskwę działań przeciwko terrorystom z IS. Jest więc bardzo prawdopodobne, iż „zbliżenie” z Zachodem powstałe w wyniku walki z tzw. Państwem Islamskim Kreml będzie chciał wykorzystać przeciwko krajom Europy Środkowo-Wschodniej.

Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow stwierdził w wypowiedzi dla Radia Rossija, że NATO łamie akt stanowiący z 1997 poprzez rozmieszczenie w krajach Europy Środkowo-Wschodniej sprzętu dla jednostek rotacyjnych. Oskarżył jednocześnie Sojusz o stosowanie „sztuczek” w celu ukrycia wzmacniania obecności w regionie. Ławrow wskazał też na poszukiwanie przez Pakt „wroga” po zakończeniu kampanii w Afganistanie oraz na wystąpienie "przewrotu" na Ukrainie.

Moskwa od dawna sprzeciwia się w ostry sposób wzmacnianiu obecności wojskowej Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie Środkowo-Wschodniej, dążąc do podzielenia państw NATO w tym zakresie i wywierając szczególną presję na kraje położone na zachodzie kontynentu. W założeniu ma to osłabić zdolność Paktu do podejmowania zdecydowanych działań w reakcji na zagrożenie.

Wspominana wypowiedź ministra Ławrowa stanowi tylko powtórzenie większości zarzutów, jakie przeciwko Sojuszowi Północnoatlantyckiemu są od dawna stawiane przez Moskwę. Nieprzypadkowo jednak szef rosyjskiego MSZ podzielił się obiekcjami wobec NATO akurat niedawno po zamachach terrorystycznych w Paryżu i po ustaleniu, przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa, że przyczyną katastrofy rosyjskiego Airbusa był atak terrorystyczny. 

Widać więc wyraźnie, że Rosja będzie chciała wykorzystać walkę z IS jako pretekst nie tylko do poprawy realizacji stosunków gospodarczych z Zachodem, ale też osłabienia Sojuszu Północnoatlantyckiego, co pozostaje długoterminowym celem Moskwy i stanowi potencjalne zagrożenie dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

Warto wspomnieć, że wcześniej w listopadzie szef sztabu US Army generał Mark Milley określił Rosję jako „egzystencjalne” zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych. Ujawniono też plany dodatkowego wzmocnienia obecności US Army w Europie. Choć nie obejmowały one ustanowienia nowych, stałych baz na kontynencie, to ich realizacja oznaczałaby jakościowy skok w zdolności Stanów Zjednoczonych do szybkiej reakcji na zagrożenia w Europie. Wymaga to jednak zgody sojuszników, w tym Niemiec, na terenie których rozlokowana zostałaby prawdopodobnie znaczna część sprzętu dla rotowanych jednostek.

Czytaj więcej: Więcej brygad US Army w Europie. Rosja „egzystencjalnym” zagrożeniem

Wiadomo również, że Sojusz bierze pod uwagę rozmieszczenie w Polsce i krajach bałtyckich batalionów wojsk lądowych, podlegających bezpośrednio dowództwu NATO, czemu prawdopodobnie sprzeciwiają się Niemcy. Takie rozwiązanie również wzmocniłoby zdolności obronne (szczególnie Litwy, Łotwy, Estonii), w pewien sposób wymuszając reakcję militarną w wypadku zagrożenia dla tych państw.

Wiele wskazuje na to, że w reakcji na zamach na Synaju, w odwecie za zabicie własnych obywateli Rosja istotnie uderzy w tzw. Państwo Islamskie. Walka ze „wspólnym” wrogiem najwyraźniej jednak nie oznacza rezygnacji Moskwy z długoterminowego celu strategicznego. Jest nim osłabienie struktur euroatlantyckich, uniemożliwienie ich dalszego rozszerzenia, a może nawet – w sprzyjających okolicznościach - wykonanie uderzenia przeciwko państwom NATO, powodującego, w założeniu, upadek wiarygodności Sojuszu.

Można spodziewać się, że Rosjanie, wykorzystując ataki terrorystyczne jako pretekst do zbliżenia z Zachodem, będą chcieli oddziaływać na opinię publiczną również poprzez środowiska tradycyjnie przychylne Moskwie, jak np. radykalne partie w Grecji, francuski Front Narodowy, czy część niemieckiej socjaldemokracji. Jednocześnie bycie „ofiarą” ataku terrorystycznego i walka z IS mogą pozwolić na zyskanie przychylności również w środowiskach głównego nurtu oraz poprawę wizerunku, zniszczonego w dużej mierze po agresji na Ukrainie, a w szczególności po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu pasażerskiego.

Przedstawiciele krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego powinni jednak pamiętać, że posiadanie silnych, własnych zdolności obronnych, które mogą się okazać niezbędne w wypadku wystąpienia zagrożenia nie stoi w sprzeczności z ewentualną współpracą z Rosją w określonych obszarach. W podobnym tonie wypowiada się między innymi sekretarz generalny Jens Stoltenberg, który uważa że silna obrona jest podstawą do „konstruktywnej relacji z Rosją”.

Czytaj więcej: Stoltenberg: „Musimy zmodernizować odstraszanie”

Według szefa NATO nie ma zatem sprzeczności pomiędzy kooperacją z Moskwą, a budowaniem własnego systemu obrony i odstraszania. Państwa NATO powinny więc aktywnie przeciwdziałać rosyjskiej propagandzie i nie ulegać jej wpływom, nawet jeżeli chcą współpracować z Rosją na Bliskim Wschodzie.

Pozostaje mieć nadzieję, że kryzys na Ukrainie i późniejsze działania Rosji, w tym przeprowadzanie symulowanych ataków na kraje NATO, czy naruszenia przestrzeni powietrznej, pozostaną w świadomości decydentów jako czynnik wskazujący na możliwość wystąpienia niespodziewanego niebezpieczeństwa ze strony Moskwy. To z kolei powinno przyczynić się do podjęcia odpowiednich decyzji na szczycie w Warszawie, dotyczących wzmocnienia obecności NATO w Europie Środkowo-Wschodniej, ale też zwiększenia ogólnej zdolności obronnej Paktu (i wydatków na obronę narodową).

Szczególną rolę mogą tutaj odegrać decydenci z krajów naszego regionu, w naturalny sposób najbardziej zagrożonego przez Moskwę. Dobrym przykładem jest tutaj wspólna deklaracja państw bałtyckich, krajów Grupy V4 oraz Bułgarii i Rumunii odnośnie wzmocnienia sojuszniczych zdolności obronnych, w tym także w Europie Środkowo-Wschodniej.

Czytaj więcej: Duda na szczycie państw Europy Środkowo-Wschodniej. "Wspólny głos ws. wzmocnienia NATO"

Brytyjski serwis Think Defence stwierdził niedawno, że w świetle ataków IS Donbas i Ryga nie są w zakresie zainteresowania opinii publicznej. Jeżeli jednak NATO zrezygnuje z postulowanych środków strategicznej adaptacji, konsekwencje takiego postępowania mogą być trudne do przewidzenia. Rosja może bowiem, w wypadku braku odpowiedniego wzmocnienia Sojuszu, poczuć się „zachęcona” do realizacji swojego strategicznego celu, czyli próby zniszczenia wiarygodności NATO poprzez atak przeciwko państwom członkowskim. A taka sytuacja będzie miała katastrofalne skutki, daleko wykraczające poza zakres znanych nam do tej pory działań grup terrorystycznych (w tym także IS).

 

 

 

Reklama

Komentarze (12)

  1. aaa

    A może ktoś poda powód, dla którego Rosja miałaby atakować nas lub kogoś poza przypadkami zbierania ziem ruskich albo wspierania ruskojęzycznych. przecież Ruscy nie są głupi i wiedzą, że przez to ostatnio zbankrutowali więc co miałoby im przynieść np. zaatakowanie i zajęcie łotwy. ps. Ciekawe czy komentarz się ukarze bo cenzura jak w Tursji, Rosji czy GW.

    1. bereKa

      Niech najpierw oddadzą ziemie zagarnięte swoim sąsiadom... Dla twojej informacji Polska przez ponad 100 lat była pod zaborami czyli spory kawałek Polski był częścią Rosji. Słyszałem ostatnio, że Rosjanie chcą powrotu Imperium Rosyjskiego i jej granic.

  2. Jan

    Twierdzenie że Ukraina to strefa rosyjskich wpływów to skrajny idiotyzm. Nie musimy kochać Ukraińców, ale część zachodnia tego państwa zdecydowanie nie chce z kacapią mieć nic wspólnego, ja się im nie dziwię bo pod rosyjskim butem nigdy tam nie będzie postępu. Takie są fakty i fakt skonfliktowanej Ukrainy z Rosją powinniśmy wykorzystać do własnych celów. Na Ukrainie możemy tworzyć biznesy, wspólnie pracować nad programami rakietowymi, rozwiązaniami militarnymi w przyszłosci być może program atomowy. A z Rosją handlować jak zawsze, dywersyfikując rzecz jasna uzależnienie energetycznych od nich. NIe popadajmy w skrajności, nie bądźmy niczyim adwokatem na siłę. Trzeba rozdzielić naszą polityką historyczną od handlu i dyplomacji, ale jedno drugiego nie powinno przysłaniać. Śłowiańskim narodom wiele nie trzeba do skonfliktowania, a z "divide et impera" korzystają zawsze mądrzejsze narody nad naszymi głowami, bądźmy też mądrzy.

  3. Gość

    Polscy politycy powinni zrozumieć, że najlepiej mieć dobrą i sprawną armię a wtedy podatność nasza na koniunktury polityczne znacznie się uodporni. A tak patrzymy z przejęciem, czy ktoś przehandluje nasze interesy ,czy nie. Słyszymy często o modernizacji naszej armii, a ja mam wrażenie że w takim tempie jak do tej pory to trudno nazwać modernizacją. Obecny szef MON słusznie zauważył ,że priorytety nie są takie jakie być powinny. Mamy czasy niebezpieczne a oni zaczynają od śmigłowców w większości transportowych a nam potrzebne są w pierwszym rzędzie rakiety o średnim i większym zasięgu tam oplot jak i ppanc. Czym zasięg naszej armii będzie większy, tym mniej krwi polskiej popłynie na polu walki.

    1. Marek

      Masz rację. Dodam tu jeszcze, że polska armia powinna być po to, by bronić Polski, polskich interesów i polskich obywateli. Nie powinna być także jak to niedawno miało miejsce, szkolona do tego, jak w imię cudzych, "europejskich" interesów i multikulturalnych mrzonek pacyfikować swoich własnych rodaków. I warto sobie to uświadomić, bo tu w Europie nie za bardzo możemy na kogoś serio liczyć. Niemcy mają swoje własne, często bardzo sprzeczne z naszymi interesy. Francuzi zaś tak jak kiedyś już było, raczej nie będą chcieli umierać "za Gdańsk". Gdyby rosyjskimi rękami udało im się wybrać terrorystów z własnego ogniska, wierzę w to, że oddaliby Rosji nie tylko Ukrainę, na którą za bardzo uwagi już tam nikt nie zwraca, ale także Kraje Bałtyckie i połowę Polski. Oczywiście wylewając przy tym krokodyle łzy. Jedynym państwem na które w NATO możemy liczyć, to USA. Bynajmniej nie przez jakieś sentymenty, tylko dlatego, że nie sądzę, by USA z Europy chciało się dać wykopać. Ale chcąc byśmy byli traktowani przez nich poważnie, musimy mieć silną armię, na którą warto postawić i jasno określone własne priorytety.

  4. WIZOR

    Oczywiście NATO powinno wspierać państwa które są w tej organizacji i Rosja nie ma w tym względzie nic do gadania, ale Ukraina to strefa wpływów rosyjskich i NATO nie powinno pchać się tam z łapami. Ciekawe czy Amerykanie palcem by nie kiwnęli gdyby Rosja właziła do Arabii Saudyjskiej ( dopiero była by zbrodnia) . Z Ukrainą nigdy nie mieliśmy dobrych kontaktów i ich nacjonalizm jest dla nas śmiertelnym zagrożeniem.

  5. Drzewica

    Nie wiem dlaczego NATO i Unia nie domagają się zdemilitaryzowania enklawy Kaliningradu w kontrze do domagania się Rosji by zaniechać naszej obrony. Rosja wszystko może a my nie?

  6. kadwa

    NATO nie musi niczego dawac Rosji za walke z ISIS. Maja swoja wlasna motywacje bo im rozwalono samolot wiec Nato nie musi niczego u nich kupowac ustepstwami na wschodzie Europy. Jak nie chca to neich sie nie mszcza za ten samolot

  7. Rosjanin

    Oczywiście tak jest. Rezultat terroryzmu Federacji Rosyjskiej: zestrzelony samolot pasazerski z okolo 300 ludzmi na pokładzie. Około 5000 ofiar cywilnych "na lądzie". Tortury. Sponsorowanie aktów terroru na Ukrainie w przeciagu ostatnich dwu lat we wszelkich możliwych formach. Propaganda i pranie mózgów jakiego nie powstydziłby się IS. To są fakty. Przykre, że tego nie nazywa sie otwarcie terroryzmem i że ktokolwiek podaje rękę Putinowi. FR jest groźniejsza od państwa islamskiego, ktore nie posiada takich środów zaglady jak FR. Czyżby zapomniano już , że rok temu prezydent tego pięknego kraju odgrażał sie urzyciem broni jądrowej w lokalnym konflikcie? Najważniejsze, to utrzymać sankcje i nie dopuścić do odrodzenia ekonomicznego kraju. Dalej proces pójdzie już od środka.

    1. paw

      To i tak są amatorami w porównaniu do USA. Ciekawe , zbrodniarzami nazywa Saddama - 500tys. ofiar , łącznie z wojną Irak-Iran , Baszszar al-Asad - 250 tys. , a Bush junior - 1mln. , Obama - 3,6 tys. I czyja propaganda jest skuteczna.

    2. Davien

      100/100

  8. Kilo

    "Rosja może bowiem, w wypadku braku odpowiedniego wzmocnienia Sojuszu, poczuć się „zachęcona” do realizacji swojego strategicznego celu, czyli próby zniszczenia wiarygodności NATO poprzez atak przeciwko państwom członkowskim." Moze tez byc tak, ze cale to wzmacnianie "wschodniej flanki" realizowane jest z inicjatywy Zachodu, takze jako reakcja na operacje w Syrii. Choc poczatkow doszukiwalbym sie w nieudanej "demokratyzacji" Ukrainy przez USA I zaskoczenia USA reakcja Rosji. NATO jest w ta awanture wciagane przez USA I byc moze jest to pora do zapytania, czy inni czlonkowie w ogole maja cos do powiedzenia?

    1. Davien

      Sorry więc wg ciebie to przez USA Rosja zaatakowała Ukraine???

  9. Polish blues

    Jeżeli z jakichś względów USA postanowi wzmocnić wschodnią flankę NATO, to nie będzie się oglądać ani na Rosję i jej protesty ani na partnerów z NATO. Natomiast, jeśli Stany nie chcą lokować tutaj baz, to nawet zgoda Rosji nie pomoże. To globalna układanka geopolitycznych interesów. Za Reagana, żadne prośby ani groźby ZSSR nie robiły na USA wrażenia. Teraz wszystko zależy od następcy Barracka. Obama już schodzi ze sceny.

    1. Janek I. - Rusty Sparks

      Dlatego należy się modlić, aby w przyszłorocznych wyborach prezydenckich w USA nie mieli starcia Sanders - Trump. Jeśli prezydentem USA zostałby któryś z tej dwójki, to Europa Środkowa jest już stracona i pozostawiona na żer Putina. Taka prawda. J.I.

  10. Roman

    Ale po co Rosja miała by na padać na jakiegoś członka NATO. Propaganda USA jest już nudna ale dużo ludzi w nią wierzy i to jest smutne jak można być tak naiwnym.Od lat wiadomo ze USA ma jedno marzenie podbić Rosję i prawie im się to udało tylko nagle pojawił się Putin i plan się nie udał.Teraz nakręcaja spirale strachu przed Rosja bo wiadomo ze Polacy to kupią i jeszcze naszym kosztem będą wojownik z Rosją. Europa to pustynia nic tu cennego nie ma co innego w druga stronę.Tam to jest ogrom bogactwa naturalnego i to w największych ilościach na świecie.

    1. q1

      "naszym kosztem będą wojownik z Rosją." - google translator nie jest doskonały... Po za tym od lat wiadomo, że administracja Obamy (błędnie) zakładała, że Rosja to normalny kraj, i właściwie to nic od Rosji nie chciała, a tym bardziej jej podbijać. Ale TASS i Moskowskie Nowosti nieustannie podają wiadomości ze świata równoległego

    2. dedf

      Po co ? bo może... i aby jej nie przeszkadzała w kontaktach z Berlinem.

    3. kjji9

      a po co napadaliście na Gruzję, Ukrainę a w 1939 roku razem z hitlerowcami na Polskę? Wy po prostu tak macie.

  11. olo

    Radzikowa już nie zmienią a w kolejnych latach daj BÓG polska armia przy pomocy tych setek miliardów zł nie będzie już taka słaba.

  12. ruski psycholog

    Rosja ma gigantycze terytorium do ochrony, a do tego potrzeba gigantycznych środków. Może warto iść w tą stronę. Coś jak rój pszczół i miś.

Reklama