Reklama

Siły zbrojne

Rosja potrzebuje nie tylko Mistrali, ale również lotniskowców. Wizja floty według admirała Gromowa

  • photo: 25BKpow
  • Fot. T. Jodłowski

Z okazji fetowanego ostatnio święta rosyjskiej floty wygłaszano wiele oficjalnych przemówień, ale były również wypowiedzi, które niejako z boku pokazują jak Rosjanie widzą przyszłość swojej floty. Do tej kategorii opinii zalicza się niewątpliwie wywiad udzielony agencji RIA Nowosti przez byłego dowódcę sił morskich WMF (Wojenno Morskij Fłot) admirała Feliksa Gromowa.



Obchodząca w tym roku 317-rocznicę powstania flota rosyjska przyśpieszyła żmudny proces wymiany starych okrętów na nowe. W tym roku będzie to 36 nowych jednostek pływających, wliczając w to trzy okręty podwodne o napędzie atomowym (dwa typu Borej – projektu 955 i jeden typu Jasen – projektu 885). Ma to wyeliminować lukę technologiczną, jaka powstała po wprowadzeniu cięć budżetowych na okręty w latach 90-tych. Dlatego o ocenę obecnie wprowadzanych zmian zwrócono się do dowódcy floty rosyjskiej w latach 1992 – 1997 admirała Feliksa Gromowa.

Więcej: Rosja wzmocni swoje power projection za pomocą wyspiarskich państw?

Pieniądze są w znacznym stopniu wyznacznikiem gotowości bojowej

Gromow podkreślił, że lata dziewięćdziesiąte nie powinny być wskaźnikiem jakichkolwiek tendencji, ponieważ był to okres notorycznego braku środków finansowych i np. w 1992 r. budżet floty zmniejszono prawie o jeden rząd wielkości. Tymczasem gotowość bojowa zależy w dużej mierze od tego budżetu. Obecnie środki na WMF systematycznie rosną i sytuacja zmieniła się na lepsze. Nadal są jednak problemy z realizacją zamówień w dziedzinie obronności oraz możliwością wykonywania przez rosyjskie przedsiębiorstwa skomplikowanych napraw i prac wysokiej jakości.



Wynika to z faktu, że upadek ZSRR uderzając we flotę zlikwidował system wojenno - przemysłowego współdziałania. I teraz trzeba te związki pomiędzy siłami morskimi a przemysłem odtwarzać dla podtrzymani technicznej gotowości WMF.

Eskadra Śródziemnomorska potrzebna i nie tylko ona

Mówiąc o Eskadrze Śródziemnomorskiej Gromow wyraźnie podkreślał, że flota jest zawsze narzędziem polityki zagranicznej. Każdy kraj z wybrzeżem, tym bardziej tak rozległym, jak  Rosja, musi myśleć, jak je chronić i zapobiegać wrogiej działalności.

Dlatego w czasach ZSRR utrzymywano dwie eskadry operacyjne: jedną na Morzu Śródziemnym i drugą na Oceanie Indyjskim. Zostały one stworzone do celów politycznych, wspierania rosyjskich sojuszników i ostrzegania/odstraszania krajów nieprzychylnych Rosji. W basenie Morza Śródziemnego przebywały zawsze okręty radzieckie, które na stałe były w gotowości bojowej.

Więcej: Rosja: Wodowanie pierwszego seryjnego kutra desantowego proj. 21820

Taki kraj jak Rosja, który odgrywa ważną rolę w rozwiązywaniu istotnych kwestii dotyczących polityki, musi mieć na morzu, w szczególności na akwenach blisko granic i mających wpływ na globalną sytuację,swoje okręty, które w odpowiednim momencie mogłyby rozwiązywać problemy dla jego żywotnych interesów. Nie jest to tylko akwen Morza Śródziemnego, ale także Pacyfik oraz walka z piractwem w Rogu Afryki.

Mistrale tak, ale tylko z osłoną

Okręt, który ma możliwość transportowania wojsk i wysadzenia desantu, a także może pełnić rolę jednostki sztabowej jest potrzebny. Chociaż należy przypomnieć, że w Rosji każdy duży okręt zaczynając od krążownika był przygotowany do pełnienia funkcji stanowiska dowodzenia i tak było także w czasach radzieckich.



Obecnie wysyłanie takiej jednostki jak Mistral bez wsparcia grupy okrętów uderzeniowych przygotowanych do zwalczania okrętów podwodnych i statków powietrznych jest bez sensu. Taka jednostka potrzebuje dobrej obrony zapewniających jej działanie w sytuacjach kryzysowych. Do tego są potrzebne jednostki wsparcia.

Duże czy małe okręty? I ile lotniskowców?

Wielkość wprowadzanych okrętów powinna zależeć od tego, jak państwo widzi flotę w swoim systemie (swojej strategii). Trzeba wybiegać w przyszłość i wiedzieć, co może być wtedy potrzebne. Liczba małych i dużych okrętów powinna być taka sama, ale rzeczywisty stosunek tych liczb powinien zależeć od siły ekonomicznej kraju.

Więcej: Rosja: rozpoczęto budowę korwety rakietowej „Prowornyj”

Rosja powinna mieć jednak większą liczbę lotniskowców. Flota Pacyfiku musi mieć co najmniej dwa takie okręty wraz z odpowiednia ilości okrętów/sił zabezpieczenia. Flota Północna musi mieć co najmniej jeden taki okręt, tym bardziej że obecnie wykorzystywany „Admirał Kuzniecow” potrzebuje kapitalnego remontu. I nie chodzi tutaj o Mistrale, bo to są zupełnie inne jednostki. Co więcej, te nowe lotniskowce powinny być budowane w Rosji. W następnej dekadzie taki program będzie na pewno możliwy do zrealizowania.

Nie tylko atomowe ale i klasyczne okręty podwodne

Rosja nigdy nie skupiała się tylko na rozwoju atomowej floty podwodnej. Równie ważne są klasyczne okręty podwodne, w tym te – wyposażone w napęd niezależny od powietrza. Okręty te mogą działać na morzach płytkich i zamkniętych, ale nie tylko na Morzu Czarnym i Bałtyckim, ale również do pewnego stopnia na Morzu Japońskim, wyjściu z Zatoki Awaczyńskiej oraz akwenach północnych, dostępnych od działania dla tej klasy jednostek pływających.



Wysiłek związany z utrzymaniem floty podwodnej będzie na pewno rozłożony równomiernie.

Prywatna opinia, czy stanowisko zbliżone do oficjalnego

Opinia byłego admirała wydawałaby się mało ważna, gdyby nie fakt, że oddaje ona istotę obecnej strategii rozwoju floty rosyjskiej. I może dlatego wywiad z Gromowem został przetłumaczony na język angielski i francuski (a teraz na polski) i przedrukowany na różnych portalach internetowych.

Więcej: Rosja: wznowienie budowy okrętu podwodnego Kronsztadt

Wniosek z tego wywiadu jest ważny, otóż w jednym Rosjanie są zgodni: pieniędzy na ich siły morskie nie zabraknie. Jedyne w czym może dojść do różnicy zdań to, na co należy je wydać.

Kmdr por. rez. Maksymilian Dura

 
Reklama

Komentarze

    Reklama