Reklama

Technologie

Rosja: „Niewidzialne” rakiety dla systemu „Iskander”

Fot.mil.ru
Fot.mil.ru

Według rosyjskich mediów baterie systemu rakietowego „ziemia-ziemia” „Iskander-M” zaczęto wyposażać w nowe rakiety wykonane w technologii stealth, którymi można dodatkowo kierować przez cały czas trwania lotu. W ten sposób wystrzelone pociski mają być bardzo trudne do przechwycenia przez systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.

Według agencji „Izwiestia” Rosjanie rozpoczęli wprowadzanie do taktyczno-operacyjnego systemu „Iskander-M” nowych pocisków rakietowych, które zdaniem rosyjskich ekspertów radykalnie zwiększą zdolności bojowe sił zbrojnych Rosji. Mają to być bowiem rakiety wykonane w technologii stealth, wykonujące dodatkowo najbardziej złożone manewry na trasie lotu, co pozwali im unikać pocisków przeciwrakietowych przeciwnika i trafiać w cele naziemne ze „szczególną celnością”. Co więcej, rozwiązanie to zostało już podobno z powodzeniem sprawdzone podczas ćwiczeń artyleryjsko-rakietowych przeprowadzonych w sierpniu 2020 roku na poligonie Kapustin Jar w północno-zachodniej części Obwodu Astrachańskiego.

Jest to o tyle zaskakująca informacja, że Rosjanie bardzo szeroko rozpisywali się o tych sierpniowych ćwiczeniach, nie podkreślając jednak w swoich komunikatach faktu użycia nowych rakiet, ale chwaląc się jedynie sposobem ich użycia . Całe przedsięwzięcie miało być zresztą realizowane w ramach „operacyjno-specjalnej odprawy, podczas której były omawiane doświadczenia w posługiwaniu się i eksploatowaniu współczesnego uzbrojenia artyleryjskiego”.

W odprawie tej wzięli udział „generałowie i oficerowie centralnych organów dowodzenia wojskowego, szefowie sił rakietowych i artylerii okręgów i formacji wojskowych, dowódcy formacji artylerii rakietowej i lufowej oraz szefowie ośrodków szkoleniowych”. Tak więc strzelanie nie miało być testem, ale bardziej generalskim pokazem. Teraz nagle okazuje się, że w trakcie tych ćwiczeń sprawdzono coś zupełnie nowego, co ma znacząco zmienić współczesne pole walki.

image
Fot.mil.ru

Trochę szczegółów odnośnie nowego pocisku ujawniła agencja „Izwiestia”. Jej dziennikarze dowiedzieli się bowiem, że „niewidzialny” pocisk systemy „Iskander-M” ma być pokryty powłoką pochłaniającą fale radarowe, ma być supermanewrowy i jest w stanie trafić cele na odległość do 500 km. Przez Rosjan rakieta ta została zaliczona do klasy aerobalistycznej, ponieważ leci po trajektorii balistycznej, ale nie opuszcza ziemskiej atmosfery.

Nowy pocisk rakietowy miał być opracowywany przez około pięć lat (od 2016 roku). Stało się jednak o nim głośno dopiero po serii tegorocznych, majowych wystąpień prezydenta Rosji Władimira Putina, który zaklasyfikował system operacyjno-taktyczny „Iskander-M” do broni „o wysokiej precyzji rażenia, która jest unikalna pod względem wielu charakterystyk i tymi parametrami nie tylko zrównuje się ze swoimi zachodnimi odpowiednikami, ale je przewyższa”.

Jak Rosjanie zwiększają możliwości systemu „Iskander”?

Wprowadzenie nowych pocisków stealth jest kolejnym krokiem nad zwiększeniem możliwości rosyjskich wojsk rakietowych. Rosjanie postępują tu bardzo racjonalnie i oszczędnie. Po pierwsze nie wprowadzali systemu „Iskander-M”, jako czegoś dodatkowego, ale robili to w procesie przezbrajania swoich brygad rakietowych wojsk lądowych – pozbywając się z nich przestarzałych systemów taktycznych „Toczka-U”. Dzięki temu, w większości przypadków można było wykorzystywać istniejącą infrastrukturę (tylko ją modernizując), jak również zasoby ludzkie (po odpowiednim szkoleniu uzupełniającym).

image
Fot.mil.ru

Proces tej wymiany zakończył się oficjalnie w grudniu 2019 roku, gdy zameldowano Putinowi o przezbrojeniu wszystkich – trzynastu brygad rakietowych rosyjskich wojsk lądowych z systemu „Toczka-U” na system „Iskander”. Co ciekawe, Rosjanie nie wskazali przy tym: czy i ile brygad ze starym sprzętem zostało w ogóle rozwiązanych (wcześniej było ich więcej niż trzynaście). Nawet jednak jeżeli tak było, to samo wprowadzenie nowego systemu „Iskander-M” niewątpliwie zwiększyło generalne możliwości rosyjskich sił zbrojnych.

Jak się okazuje ten proces „ulepszania” jednostek rakietowych wojsk lądowych trwa nadal i realizuje się go poprzez:

  • zmiany organizacyjne (np. dodanie do składu każdej brygady dodatkowego, czwartego dywizjonu ogniowego, z których każdy ma po dwie wyrzutnie typu 9P78-1 z dwiema rakietami aerobalistycznymi 9M723 „Iskander-M” lub dwiema rakietami manewrującymi 9M728 „Iskander-K”)
  • lub zmiany sprzętowe (np. wprowadzanie nowej generacji rakiet).

Pierwszy proces rozpoczął się już w grudniu 2019 roku, dzięki czemu zakłady uczestniczące w produkcji „Iskanderów” miały cały czas zamówienia. Drugi (wprowadzanie nowych pocisków) trwał praktycznie bez przerwy, czego dowodem było: najpierw wkomponowanie do systemu rakiet manewrujących 9M729, a obecnie opracowanie nowego pocisku stealth. Rosyjscy eksperci uważają, że pocisk ten jest rozwinięciem rakiet aerobalistycznych 9M723. Nie ujawniono jednak jego zdjęć, przypuszcza się więc tylko, że zmieniono w nim układ części dziobowej oraz dodano dodatkowe stery – ze względu na deklarowaną „supermanewrowość”.

Jak na razie, oficjalnie, system „Iskander-M” ma mieć możliwość korzystania z pięciu typów rakiet balistycznych i dwóch typów rakiet manewrujących. Już teraz pozwala to na przygotowania takiego scenariusza ataku na wyznaczony cel, by jego obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa miała jak największe problemy. Problemy te mogą się jeszcze bardziej zwiększyć, gdy prawdziwe okażą się informacje o wprowadzaniu nowych, supermanewrowych rakiet stealth, które nawet lecąc torem balistycznym, mogą wykonywać manewry z przeciążeniami do 20-30G i być kierowane praktycznie przez całą trasę.

Dodatkowo Rosjanie chwalą się, że ich rakiety mogą być naprowadzane nie tylko na wskazaną pozycję (z wykorzystaniem nawigacji satelitarnej), ale również samodzielnie wyszukiwać obiekt ataku (korzystając z obrazu radarowego lub optycznego). Tej celności nie potwierdziły jednak chociażby dotychczasowe wnioski z użycia bojowego systemu „Iskander” w Gorskim Karabachu. Ten brak dokładności nadrabia się więc poprzez zastosowanie odpowiednio dużej głowicy bojowej: penetrującej, odłamkowo-wybuchowej, kasetowej lub nawet jądrowej. Dodatkowo Rosjanie zaczęli stosować systemy bezzałogowe do naprowadzanie swoich rakiet, co stało się już zresztą stałym elementem ćwiczeń artyleryjskich.

image
Fot.mil.ru

 Zgodny z traktatem INF – czy niezgodny?

Dużą niewiadomą jest zasięg systemu – szczególnie jeżeli chodzi o rakiety manewrujące. Rosjanie chcąc pozostać formalnie w zgodzie z traktatem INF (ang. Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces - układ o całkowitej likwidacji lądowych pocisków rakietowych pośredniego zasięgu o zasięgu od 500 do 5500 km) twierdzą cały czas, że ich pociski 9M728 i 9M729 mają zasięg maksymalny 480 km i 490 km. Amerykanie temu nie dają wiary pomimo prezentacji obu rakiet przedstawicielom zagranicznych sił zbrojnych w styczniu 2019 roku. Wskazano wtedy, że długość kontenera rakiety 9M728 to 7930 mm przy średnicy 514 mm, a kontenera rakiety 9M719 to: 7400 mm przy średnicy 514 mm.

Rosjanie twierdzą oczywiście, że ich nowszy pocisk 9M729 różni się od swojego poprzednika jedynie głowicą o zwiększonej mocy i większą celnością systemu naprowadzania. Ale Amerykanie doskonale wiedzą, że rosyjskie rakiety manewrujące 3M14 systemu „Kalibr” o jedynie nieco większych rozmiarach (długość prawdopodobnie 8,1 m i średnica 514 mm) mają zasięg 2600 km przy strzelaniu z okrętów nawodnych i 1600 km w przypadku okrętów podwodnych. Zakłada się więc (i słusznie), że techniczne możliwości zasięgowe rakiet manewrujących systemu „Iskander-M” muszą być większe.

image
„Iskandery” w działaniach morskich na ćwiczeniach „Zapad-2021”

 Możliwości jednej baterii tego systemu zwiększy również konstrukcja samych wyrzutni. Przypomnijmy, że w systemie „Iskander” można było na nich umieścić tylko jeden pocisk, natomiast w kompleksie „Iskander-M” i „Iskander-K” - dwa. W ten sposób standardowa brygada rakietowa mogła odpalić salwę maksymalnie 24 pocisków (6 baterii z 12 wyrzutniami po 2 pociski), a po reorganizacji 32 pociski (8 baterii z 14 wyrzutniami po 2 pociski).

Teraz ta liczba może się nawet dwukrotnie zwiększyć, ponieważ Rosjanie chwalą się opracowaniem nowego pojazdu startowego, na którym można umieścić maksymalnie cztery rakiety manewrujące. Rosjanie nie pokazali jednak takiej wyrzutni w czasie Parady Zwycięstwa, co może oznaczać, że jak na razie to rozwiązanie jest bardziej propozycją niż operacyjnym systemem uzbrojenia - podobnie zresztą jak reklamowany przez Prezydenta Putina „niezniszczalny” i „niewidzialny” pocisk areobalistyczny.

Reklama

Komentarze (2)

  1. M

    Iskandery mają taki tyci problem - celność. Zdarzają się sytuacje, gdy Iskander lecący na cel odległy o ponad 400 km "skręca" i trafia... 50-60 km od celu. Podobno na skutek wadliwych osłon termicznych.

  2. Oneterty

    Spoko, dróg i mostów nie mają, ale rakiety są, więc duma.

Reklama