Rosyjskie ministerstwo obrony pochwaliło się, że w ciągu ostatnich pięciu lat, trzydzieści pięć różnego rodzaju jednostek wojskowych otrzymało indywidualne wyposażenie żołnierza przyszłości „Ratnik-2”. Tak naprawdę mało kto jednak wie, poza Minoboroną: co, komu i ile przekazano w siłach zbrojnych Rosji. I czy rzeczywiście właśnie o to chodziło w programie „Ratnik”.
Trudności w oszacowaniu postępów we wprowadzeniu nowego, żołnierskiego wyposażenia w Rosji wynikają z kilku powodów. Najważniejszym z nich jest zamieszanie w nazewnictwie, które Rosjanie wprowadzają bezwiednie lub z premedytacją. Jeżeli więc Monoborona publikuje komunikaty o wprowadzeniu kolejnej partii „Ratnika” to najczęściej nie wiadomo, o jaką generację tego wyposażenia chodzi („Ratnik-1” czy „Ratnik-2”), o jaką wersję (np. dla wojsk powietrzno desantowych WDW, kierowców, czy snajperów) lub o jaką konfigurację (w większości przypadków realizowane są dostawy niekompletnego wyposażenia).
Czytaj też: Rosyjska wizja żołnierza przyszłości
Informacja o 35 jednostkach, które otrzymały „Ratnik-2” wcale więc nie musi oznaczać, że żołnierze tylko z tylu jednostek posiadają tego rodzaju wyposażenie. Musi być inaczej, ponieważ Rosjanie pochwalili się wprowadzeniem od 2014 do 2016 roku ponad 120 tysięcy zestawów do rosyjskiej armii, a tylko na początku 2018 roku informowali o przekazaniu 3 tysięcy kompletów „Ratnika” do jednostek wojskowych Południowego Okręgu Wojskowego (POW) – stacjonujących jedynie w rejonie Północnego Kaukazu (w Osetii Północnej, Dagestanie, Inguszetii i wojskowej bazie w Południowej Osetii).
W przypadku tego ostatniego komunikatu Minoborona ujawniła wyjątkowo, co w ogóle otrzymali żołnierze w ramach nowego wyposażenia. Jednak i tym razem nie wskazano, jak wyglądały konkretne zestawy. Wykaz, który przy tej okazji przedstawiono udowodnił to, co podejrzewali specjaliści od dawna: że tak naprawdę nie chodzi o wyposażenie żołnierza przyszłości, ale po prostu o wymianę sprzętu indywidualnego, noszonego przez żołnierzy z tym, że rzeczywiście - dostarczanego według z góry założonego i utrzymywanego standardu.
W skład „Ratników” przekazanych do Południowego Okręgu Wojskowego weszły więc: hełmy kompozytowe, kamizelki kuloodporne, bojowe umundurowanie polowe, słuchawki z aktywnym systemem ochrony słuchu, okulary ochronne z pokrowcem, osłony na łokcie i kolana, karabinki z wyrzutnią granatów, karabiny maszynowe, karabiny snajperskie, amunicja, nóż bojowy, uniwersalne przyrządy rozpoznawcze, dzienno-nocne układy celownicze, miniaturowe gogle oraz zunifikowane celowniki optyczne i termowizyjne.
Dodatkowo w kompletach wyposażenia znajdowały się: ocieplana bielizna, uniwersalne ukrycie (pałatka), wielofunkcyjny nóż, lampa sygnalizacyjna, zegarek, zimowe i letnie dwustronne zestawy kamuflujące, zestaw autonomicznych źródeł ciepła AIST, plecak rajdowy, indywidualny filtr wody, mała łopatka piechoty, sprzęt ochrony dróg oddechowych, indywidualny pakiet radioochronny, przeciwchemiczny i pierwszej pomocy medycznej oraz odzież przeciwchemiczna.
„Ratnik” - wyposażenie „żołnierza przyszłości”, czy tylko po prostu wyposażenie „nowe”?
Na tej zacytowanej przez Minoboronę liście powinno być w sumie 59 elementów (bo tyle wchodzi oficjalnie w skład „Ratnika”), które zasadniczo dzieli się na pięć grup: wyposażenie „rażenia” (broń), ochrony, podtrzymywania życia, zasilania oraz „rozpoznania, dowodzenia i łączności”. Jak widać w zestawach przekazanych do POW wyraźnie brakuje dwóch ostatnich grup sprzętu – a więc tych, które rzeczywiście mogłyby wskazywać, że Rosja jako pierwsza wprowadza coś zasługujące na miano „ekwipunku żołnierza przyszłości”. Rosjanie w Południowym Okręgu Wojskowym nie otrzymali więc w komplecie „Ratnika” (prawdopodobnie): radiostacji osobistej, tabletów operacyjnych, nowoczesnych, przeziernych systemów obserwacyjnych i celowniczych (z przekazywaniem obrazu), kamer, centralnych źródeł zasilania, systemów nawigacji satelitarnej itp.
A przecież to właśnie to „elektroniczne” wyposażenie miało dać rosyjskim żołnierzom „przyszłości” przewagę informacyjną nad przeciwnikiem, pomóc im w walce oraz usprawnić dowodzenie i kierowanie działaniami. Z analizy informacji i komunikatów przekazywanych przez Minoboronę wynika jednak, że elementy z grupy „rozpoznania, dowodzenia i łączności” są przekazywane zupełnie oddzielnie, tylko do wybranych jednostek i najczęściej tylko do wybranych żołnierzy (do dowódców).
„Ratnik” jest więc w Rosji jak na razie jedynie programem zmiany wyposażenia indywidualnego żołnierzy, a więc procesem, który tak naprawdę i tak musi być w sposób ciągły realizowany w rosyjskich siłach zbrojnych. Przy czym część elementów wyposażenia jest rzeczywiście bardzo dobrze przemyślana i z zadowoleniem przyjęta przez żołnierzy, natomiast część jest traktowana jak zbędny balast i często zostawiana w koszarach – także w trakcie ćwiczeń, gdzie wszystko powinno być z założenia realizowane zgodnie z regulaminami.
Część z nich jest dodatkowo prawdopodobnie gorsza od tego, co żołnierze mogą sami pozyskać na rynku, jak np. zegarki czy okulary balistyczne. Pojawiają się więc zdjęcia rosyjskich wojskowych z nieregulaminowym wyposażeniem, szczególnie podczas misji zagranicznych – gdy pozyskanie „substytutów” jest sprawą przeżycia (np. kamizelki kuloodporne) i jest często łatwiejsze.
Niewątpliwą rewolucją w armii rosyjskiej było kompleksowe podejście do problemu i założenie, że wyposażenie ma być modułowe. Dzięki temu „Ratnik” nie jest czymś, co już zamknięto, ale czymś, co w sposób ciągły ewoluuje. Rosjanie chwalą się przy tym, że każda z wersji tego wyposażenia została przetestowana podczas ćwiczeń antyterrorystycznych. W rzeczywistości prawdziwym testem stają się coraz liczniejsze misje bojowe rosyjskich żołnierzy: przede wszystkim na Kaukazie, w Syrii i na wschodniej Ukrainie. I dlatego wyposażenie „Ratnik” dostarczane dzisiaj różni się od tego, jakie było dostarczano kilka lat wcześniej. Nazwa jednak została zachowana - i stąd to całe zamieszanie.
„Ratnik” arktyczny
Bardzo ważnym czynnikiem sprawdzającym dla „Ratnika” jest również rosyjski klimat – szczególnie biorąc pod uwagę tereny Rosji najdalej wysunięte na północ. To właśnie dlatego stworzono arktyczny wariant tego wyposażenia, który przeszedł serię testów - głównie w 2015 roku. Rosjanie założyli sobie przy tym konieczności sprawdzenia sprzętu w granicach temperatur: od minus 70 do plus 100 stopni Celsjusza, wilgotności: od 20 do 80 procent i do wysokości 40.000 metrów nad poziomem morza. Arktyczny „Ratnik” był ponadto badany w dwóch reżimach - w stanie relatywnego spoczynku (działania podczas służby wartowniczej) i przy pracy ze średnim obciążeniem (działania podczas marszu).
W tym przypadku najważniejsze było umundurowanie żołnierza, które miało zapobiec wychłodzeniu się organizmu, a jednocześnie pozwolić na wykonywanie zadania. Jest to o tyle trudne, że według rosyjskich badań, dla ochrony cieplnej w Arktyce, załogi pojazdów wojskowych powinny mieć okrycie wierzchnie składające się z sześciu warstw, a żołnierze działający na zewnątrz – z siedmiu.
Okazało się, że nowe wyposażenie opracowane w ramach programu „Ratnik” pozwalało wartownikowi bez problemu na działanie przy temperaturze -40°C przez ponad 60 minut. Jeżeli jednak zastosuje się dodatkowe ocieplenie, w tym specjalne buty, to żołnierz może pozostać na posterunku nawet przez 80 minut i to przy temperaturze -50°C.
Podczas marszu ten czas wydłuża się do 120 minut i nie jest ograniczony utratą ciepła – bo z tym nie ma większych problemów, inaczej jest natomiast ze zmęczeniem żołnierza. Okazuje się bowiem, że duża ilość warstw umundurowania nie pozwala na zbyt szybkie poruszanie się. Dodatkowo po jego założeniu (co odbywa się najczęściej w ciepłych pomieszczeniach) żołnierze zaczynają się bardzo szybko pocić, co według rosyjskich specjalistów „stwarza problemy, gdy się już wyjdzie na otwarte powietrze, gdzie temperatura jest znacznie niższa”.
W tym przypadku Rosjanie po raz pierwszy przyznali się, że pierwsza generacja „Ratnika” nie spełniała ich oczekiwań w warunkach arktycznych. Przykładowo zidentyfikowano problemy z połączeniem warstw tkaniny z elementami ochrony balistycznej, jak również nakazano zmniejszenie ilości elementów umundurowania tworząc materiały wielowarstwowe, co upraszcza później zakładanie oporządzenia. Wszystkie te innowacje podobno znalazły się już w wyposażeniu „Ratnik-2” (drugiej generacji).
Rosjanie wprowadzają w błąd, czy działają roztropnie?
Sposób w jaki Rosjanie przekazują wyposażenie „Ratnik” do swoich sił zbrojnych może budzić zdziwienie, ale na pewno nie powinien śmieszyć. Wystarczy tylko spojrzeć na ciągle opóźniany proces wprowadzania wyposażenia żołnierza przyszłości w innych państwach, by uświadomić sobie, że stopniowe wprowadzanie pewnych rozwiązań jest lepsze niż czekanie aż będzie można wprowadzić wszystko od razu.
Taki etapowy sposób wprowadzania „Ratnika” ma bowiem wyraźne zalety oraz pozytywne skutki, i to nie tylko dla wojska. Jest to bowiem również ogromna szansa na rozwój dla własnego przemysłu i różnego rodzaju ośrodków badawczo-naukowych. Wszyscy na tym zarabiają, tym bardziej, że rozwiązania zastosowane w „Ratniku” (poza uzbrojeniem i systemami „elektronicznymi”), dzięki darmowej reklamie zapewnionej przez Minoboronę, można bez problemu kupić w sklepach internetowych - przy okazji samemu sprawdzając, czy rzeczywiście są one tak dobre, jak są reklamowane.
Duży wpływ na taki sposób działania mają sankcje nałożone na Rosję za aneksję Krymu i działania na wschodniej Ukrainie. W pewnym momencie Rosjanie musieli sobie bowiem radzić sami i jak widać po programie „Ratnik” często im się to udaje. Nawet najbardziej krytycznie nastawieni obserwatorzy dostrzegają bowiem, że w rosyjskiej armii wprowadzane są elementy wyposażenia i uzbrojenia na światowym poziomie. I nie ma tu znaczenia, że nie odbywa się to w całych siłach zbrojnych.
Rosjanie wcale zresztą nie ukrywają, że to co otrzymują ich siły zbrojne nie jest tym, co rzeczywiście miałoby cechy „wyposażenia żołnierza przyszłości”. Według ich szacunków ten właściwy „Ratnik” (trzeciej generacji) wejdzie na uzbrojenie dopiero w latach 2020-2030. Jednak przy obecnym podejściu nie będzie to już musiał być związane z wprowadzaniu wszystkiego od razu, ale jedynie na uzupełnianiu wyposażenia o te elementy, których brakowało (szczególnie jeżeli chodzi o grupę ekwipunku „łączność, dowodzenie i kierowanie” oraz optoelektronikę).
Najlepszym przykładem są w tym przypadku celowniki termowizyjne opracowywane przez firmę Roselektronika. Jeżeli uda się jej opracować tanie i proste rozwiązanie, które dzięki temu będzie można wprowadzić powszechnie do wojsk, to żołnierze mając karabiny z szynami montażowymi je po prostu założą na broń i będą je wykorzystywali. Gdyby o wprowadzenie takich szyn montażowych jednak wcześniej nie zadbano, to szybkie instalowanie nowych celowników stanowiłby już duży problem.
W przypadku „Ratnika” są też pewne prace, które z dużym prawdopodobieństwem jeszcze bardzo długo nie zakończą się ich wprowadzeniem na uzbrojenie. I to nie ze względu na brak postępów w badaniach, ale na koszty wdrożenia i skomplikowane wykorzystanie. Chodzi tu przede wszystkim o tzw. egzoszkielet. Z założenia ma on zwiększyć zdolności bojowe żołnierzy poprzez np. pomoc w dźwiganiu ciężarów oraz zwiększenie prędkości poruszania się. W rzeczywistości jest to jak na razie konstrukcja skomplikowana, zmniejszająca zwinność i wymagająca oddzielnego zasilania. O wiele ważniejszym zadaniem staje się więc miniaturyzacja, energooszczędność wyposażenia elektronicznego oraz zmniejszenie wagi ekwipunku i w tym kierunku starają się iść przede wszystkim Rosjanie. Jak na razie ich żołnierze ratują się tym, że nie zabierają wszystkiego co jest im przekazane.
Program „Ratnik” stał się bowiem również doskonałym narzędziem propagandowym. Minoborona cały czas używa więc określenie „wyposażenie żołnierza przyszłości” ("sołdata buduszczewo"), chociaż w większości przypadków chodzi jedynie o standaryzację i wymianę ekwipunku wojskowego. Przy takim opisie obywatele Rosji są jednak przeświadczeni, że jako jedyni na świecie dbają o swoich żołnierzy – myśląc o ich bezpieczeństwie, komforcie i przewadze na polu walki.
Co ciekawa nowe wyposażenie podnosi również morale w wojsku. Jak się bowiem okazało żołnierze z dumą noszą wszystkie dostarczone im „gadżety”, chętnie pozują z nimi do zdjęć i to często w sytuacjach, które tego nie uzasadniają (np. wkładanie kominiarek z pozostawieniem tylko otworów na oczy). Sprzęt ten jest również noszony przez osoby cywilne i nawet reklamowany jako idealny dla myśliwych. W ten sposób rezerwiści i nowi żołnierze przychodząc do jednostek nie muszą się pytać do czego to służy, bo po prostu to wiedzą. Dodatkowo osprzęt jest w ten sposób testowany.
Co wchodzi w skład wyposażenia „Ratnik”?
Rosyjskie ministerstwo obrony nie przedstawiło jeszcze raportu, na temat tego, co wchodzi w skład ekwipunku „Ratnik” oraz czym charakteryzują się poszczególne wersje i elementy wyposażenia. Dużo informacji można jednak znaleźć na rosyjskich forach oraz w sklepach internetowych, gdzie oferowane są poszczególne części ekwipunku z odpowiednim opisem i oczywiście reklamą. Tutaj więc sprawdza się zapowiedź prezydenta Putina z początku 2014 roku, że „zielone ludziki” na Krymie nie musza być rosyjskimi żołnierzami, ponieważ mają one wyposażenie, które można kupić w sklepie. Bo rzeczywiście można - oczywiście poza bronią osobistą i „elektroniką”.
Uzbrojenie „Ratnika” – tzw. wyposażenie „rażenia”
Jak na razie żołnierze rosyjscy nie otrzymują jakiegoś specjalnego uzbrojenia opracowanego dla programu „Ratnik” (poza nożami), ale sprzęt bojowy wypracowany na bazie doświadczeń (m.in. z działań w Afganistanie, na Kaukazie i na Ukrainie), rozwijany z wcześniej wykorzystywanych w wojsku rodzajów broni, w ramach trwających od lat i systematycznie prowadzonych programów zbrojeniowych.
Żołnierze rosyjscy z „Ratnikiem” mogą więc posiadać zarówno starsze wersje „Kałasznikowa” lub karabinków snajperskich SWD (bez standardowych szyn montażowych), jak również być wyposażani w nowe wersje i typu uzbrojenia:
Zupełną nowością. którą otrzymują rosyjscy żołnierze wraz „Ratnikiem” są dwa rodzaje noży wyprodukowane przez zakłady OAO KAMPO, które są według Rosjan: „trwałe, przydatne do różnego rodzaju improwizowanych prac, a jeżeli jest to niezbędne - również do walki wręcz i ochrony przed psami”. Są to:
Wybrane elementy ochronne wyposażenia „Ratnika”
Głównymi elementami ochronnymi zestawu „Ratnik” są:
Grupa wyposażenia „podtrzymania życia” zestawu „Ratnik”
Podczas tworzenia zestawu „Ratnik” Rosjanie zajęli się również wyposażeniem pomagającym żołnierzom w działaniach, jak również w normalnym życiu poza koszarami. Cały ten osprzęt jest przenoszony przede wszystkim dzięki taktycznej kamizelce transportowej 6Sz117 z rosyjską wersją system mocowania MOLLE, pozwalającego na podwieszanie łatwousuwalnych, płóciennych zasobników z ekwipunkiem. Kamizelka ta posiada dodatkowo wewnętrzne kieszenie na dokumenty i mapy oraz przyłącza do zaczepiania przewodów elektrycznych. Cały zestaw jest produkowany przez OOO NPF „TECHNIKOM” i kosztuje 9400 rubli (około 166 dolarów).
W komplecie wyposażenia podczepianego do kamizelki 6Sz117 są:
Ważnym elementem pomagającym w transporcie całego wyposażenia, szczególnie podczas długich przemarszów, jest plecak rajdowy 6Sz118, który kosztuje 4000 rubli (około 71 dolarów), waży 3,5 kg (pusty) i ma pojemność 60 litrów. Sztywność całej konstrukcji zapewnia metalowa rama grzbietowa. Plecak może mieć dodatnią pływalność nawet przy załadunku do 30 kg.
Do plecaka 6Sz118 można zabrać wchodzące również w skład „Ratika”:
Wybrane elementy wyposażenia rozpoznania, dowodzenia i łączności zestawu „Ratnik”
Najmniej informacji na temat „Ratnika” przekazywanych jest w grupie osprzętu zasilania (praktycznie brak informacji na temat zbiorczego źródła energii elektrycznej lub naszywanych ogniw słonecznych) oraz rozpoznania, dowodzenia i łączności. W tej dziedzinie sprzęt nie jest bowiem najczęściej dostępny na rynku i trudno jest ocenić jego wartość i możliwości. Dodatkowo zdjęcia z zajęć poligonowych, ćwiczeń jak również działań bojowych wyraźnie pokazują, że w tych grupach dostawy są realizowane najwolniej oraz tylko dla wybranych pododdziałów i osób.
Jeżeli chodzi o przyrządy celownicze zakładane na broń o obserwacyjne to w „Ratniku” są wykorzystywane m.in.:
Jeżeli chodzi o systemy elektroniczne to jak na razie wskazuje się na wykorzystanie w „Ratniku:
To co rzeczywiście jest przekazywane rosyjskim żołnierzom w tej grupie wyposażenia i ile, jest jak na razie okryte tajemnicą. A ocena tego wyposażenia może się odbywać jedynie na podstawie tego, co zechcą oficjalnie ujawnić sami Rosjanie. A w tej dziedzinie nie są to źródła szczególnie wiarygodne.
ciekawszy jest artykuł o rakietach manewrujących po Syrii... choć co nawet gupotki gadają RUskie warto obserwować... czytelnicy są różni przecież inżynierowie ale i o historyków trza zadbać... czytelnik sztuka się liczy...choć wiadomo lekarz czy inżynier vs historyk lub geograf to zasadniczo przepaść jakościowa...
Rosjanie zbierali materiały do projektu Ratnik już od czasów II w.ś.! W momencie \"wyzwolenia\" mój stryjeczny dziadek, dyspozytor PKP stracił momentalnie pod lufami PPSz wz 41 służbowy rower(własność PKP), podkute buty kolejarskie i srebrny zegarek (nagroda za służbę z 1937r). Był szczęściarzem jako że sowieccy Rosjanie notorycznie mordowali każdego w mundurze włącznie z kolejarzami, strażakami i listonoszami. Ludzi którym nawet hitlerowscy Niemcy dawali przynajmniej namiastkę profesjonalnego szacunku.
Wszystko co oni mowia to dezinformacja. Olac
W 2012 odbył się pokaz działającego Tytana. Tytan już wtedy był opóźniony o 2 lata. W 2012 pokazano też MSBSa, praktycznie takiego jakiego kupiono w 17. MON mógł (jak tłumaczono) niezależnie kupować elementy Tytana w ramach Programu Modernizacji Technicznej, ale tego nie zrobił. Wyłączono np. pistolet, ale i tak nie kupiono. Niby mamy przed sobą termin (następny) dla Tytana, ale jak praktyka wskazuje, NIE ZOSTANIE KUPIONY DOPÓKI NIE BĘDZIE GOTOWY. Gdyby nie WOT, to i MSBSa armia by się nie doczekała (sprzęt kupowany dla WOTu jest własnością MONu). A w ogóle to widzę już te narzekania w komentarzach jak już się pojawi: za wcześnie, niedopracowany, polski, inni mieli wcześniej, brzydki... :)
To co zastanawia i jest ciekawe to ceny za te \"cuda\". Gdzie ten sowiecki dobrobyt? Skoro to jest produkowane tak tanio to oznacza, że koszt siły roboczej u nich na poziomie Chin. A może oni to produkują w Chinach? Nie zdziwiłbym się.
150 baksów za nóż przy wielkoseryjnej produkcji to dla ciebie tanio? W detalu to cudo będzie kosztowało że 250 a to już jest poziom markowych noży na zachodzie. W Rosji kolego żadne wydatki budżetowe nie odbywają się tak po prostu. Ktoś zawsze musi zarobić na lewo i dać odsyp. Rzeczony nóż nie jest pewnie więcej warty niż 50 USD - to i tak sporo za kawałek metalu, który wyjdzie spod prasy i zostanie zaopatrzony w plastikową rękojeść.
150 dolarów za nóż od Ratnika? To drożej, niż Ka-Bary.
Jest niezaprzeczalnym faktem że z wprowadzeniem systemu Ratnik kilka lat temu armia rosyjska wycofała z użytku onuce (bodajże 2015r). Nieregulaminowy zegarek (najchętniej \"trofiejny\" i najchętniej kilka z nich ) to taka narodowa rosyjska tradycja (zawołanie bojowe Armii Czerwonej \"DAWAJ CZASY\"), interwencja w Syrii otwiera w tej kwestii nowe możliwości jako że w nie tak bogatych krajach B.Wschodu bardzo popularne są oryginalne tajlandzkie Tag Hauery i Citizeny po $20/szt.
Zestaw słuchawkowy z czasem pracy na 2xAA - 24 h, szacun. Byle Peltory czy Sordiny działają na dwóch AAA 500 godzin...
Taaaa 500 godzin,chyba w reklamie. Jeszcze żadne Peltory nie wytrzymały dłużej niż dwie zmiany w pracy.
Ale te może mają zintegrowany ten laser do strącania satelitów o którym mówił ostatnio Putin...
Czy czasami aby widoczny nie zdjęciu AK-12 nie ma czterorzędowego magazynka? Gruby on ci jakiś.
Najprawdopodobniej to dwa połaczone specjalna obejmą magazynki.
Nie znam sie na uzbrojeniu, tylko na zegarkach, więc wypowiem się tylko w tym zakresie. Wprowadzony do Ratnika model oparty jest na mechanizmie opracowanym prawie 50 lat temu (w połowie lat siedemdziesiątych jako 2409). Po modyfikacjach i dodaniu modułu automatu oznaczany jest jako 2416b. Koperta, która pierwotnie, za poprzedniego ustroju, była stalowa (i była niezniszczalna), jest obecnie pokryta azotkiem tytanu, który wyciera się od samego patrzenia. Jakość wykonania jest na tyle niska, że większość mechanizmów wymaga serwisu w momencie opuszczenia taśmy produkcyjnej (zazwyczaj są niedokładnie złożone, źle nasmarowane itp). Wkładka \"antymagnetyczna\" to po prostu dodatkowy, stalowy dekielek. Moduł automatu osadzony jest na dwóch miedzianych bolcach, których trwałość liczy się raczej w miesiącach niż latach i nie pomaga tu łożysko kulkowe. Reasumując pancerna, radziecka \"amfibia\", która była zegarkiem nie do zarżnięcia (miała do tego uszczelniane, zbrojone szkło, zakręcaną koronkę i nawet wersję 300m, która pozwalała na nurkowanie) została zastąpiona zegarkiem o dużo gorszych parametrach (w tym gorszej dokładności, bo starą \"amfibię\" można było wyregulować do pojedynczych sekund odchyłki dobowej).
gdzie można nabyć ten zegarek aby go sobie potestować bo mniemam że miałeś go w rękach skoro tak szczegółową analizę przeprowadziłeś
Mówisz o dokładnie tym modelu? Ten model, z koronką na godzinie dziewiątej, jest totalnie nieopłacalny w zakupie. Sprzedaje go armii firemka Vostok-Dizajn z Moskwy, a nie fabryka z Czystopola. W efekcie jest baaardzo drogi (w cenie podanej w artykule - 90 USD - nie do kupienia), wersja z tandetną mosiężną kopertą, pokrytą azotkiem tytanu, kosztuje w internecie około 140 USD, wersja ze stalową kopertą około 20 USD więcej, do tego dochodzi wysyłka z Rosji. Tymczasem fabryka z Czystopola (producent - czyli Wostok) sprzedaje (za pośrednictwem swojego sklepu meranom) te same zegarki (w sensie konstrukcyjnym - mechanizm, koperta, zakręcana koronka) za połowę tej ceny (i oferuje darmową przesyłkę) - Komandir z mosiężną kopertą (pokrycie chrom lub azotek tytanu) kosztuje 62 USD (52 USD przy zamówieniu 10 sztuk), Amfibia classic ze stalową 76 USD (przy zamówieniu 10 sztuk 66 USD). W każdym z tych zegarków w środku siedzi ten sam automatyczny mechanizm, łożyskowany na 31 syntetycznych rubinach, oznaczony jako 2416b. Wojskowa wersja posiada jedynie wprasowaną wkładkę antymagnetyczną (w dekiel od strony mechanizmu wprasowana jest dodatkowa blaszka stalowa). Przeprowadzona przeze mnie analiza nie była bardzo szczegółowa, tylko naprawdę pobieżna. Szczegółowa analiza musiałaby objąć marnie świecącą lumę, wadliwe rozwiązania w konstrukcji automatu, płyt, sprzęgiełek, niedostateczną jakość wykonania itp itd. Nawiasem mówiąc pokazuje to też, że armia przepłaca. Pośrednictwo moskiewskiej firmy kosztuje wojsko co najmniej 30 USD od sztuki, a wielkość armijnego zamówienia wieloletniego to 300 tysięcy egzemplarzy (tak nawiasem mówiąc za ZSRR roczne zamówienie opiewało na 600 tysięcy egzemplarzy).
dzięki za info postaram się zanabyć ten wynalazek z ciekawości
Bardzo dziękuję. Dzięki takim wpisom ten artykuł staje się pełniejszy. Mam nadzieję, że tak samo fachową ocenę ze strony czytelników otrzymają inne elementy Ratnika - szczególnie noże oraz filtr do wody.
W przypadku noża wystarczy cena - jak najbardziej zachodnia. I nagle wszystkie historie o \"niższych kosztach produkcji\" poszły się... No.
Koleś naprawdę jesteś dobry w swoim temacie
To właśnie takie głosy specjalistów w wydawało by się niepozornych dziedzinach podkopują fundamenty piramid, to demaskujące cegiełki wyjmowane u podstaw glinianego kolosa obnażające jego nagość...
:))))) Wielkie dzięki. Świetne uzupełnienie artykułu.
40.000 metrów? Lot w kosmos bez statku kosmicznego?
a czemu mieliby ujawniac jak im idzie przezbrajanie armii?
Jak ameryka tak rosja dziecinne marzenia wymyslane co tez to niemaja smiechu warte
Tu nie tylko Polska jest w tyle, ale cały Zachód. Jak Rosja przyjdzie to się tylko zaśmieje i weźmie co chce. Niestety na zachodzie są inne priorytety, wojsko i uzbrojenie zeszło na drugi plan.
Patrząc na opis tego wyposażenia, to Rosjanie są jakieś 20 lat za armiami zachodniej Europy i USA. Wyposażenie które testowano pod koniec lat 90 to w porównaniu z ratnikiem czysta futurologia
Czemu tutaj więcej o wojsku rosyjskim niz o Polskim
Powod jest bardzo prosty - trudno dyskutowac o czym czego nie ma !!
Bo polskiego niema pozostały tylko bagnety
Bo naszego już nie ma.
Rosjanie nie muszą się spieszyć. Przez ostatnie 15 lat dość gruntownie zmodernizowali swoje siły zbrojne gdy my czy całe NATO spało snem zimowym. Nikt im nie jest w stanie nic złego zrobić i pewnie dzięki nadal żyjemy w pokoju, Rosjanie podobnie.
Muszą się spieszyć - mają czas do \"końca\" Putina - a młodość ma on już dawno za sobą.
Ciekawy artykul, interesujace byloby poruwnanie przecietnego infanterysty z Francji, Niemiec, Polski i USA. W balistycznych zbrojach (helm i plyty)jest zawsze ten dylemat miedzy mobilnoscia a efektywnoscia. Tendencje konstrukcji helmu ida do doczepiania ceramicznych plyt do tymczasowych konstrukcji(waga rosnie do 2,5kg), rosyjski helm terz nie jest odporny na ostrzal z dragunowa, zobaczymy jak Rosjanie ten dylemat rozwina. Interesujace jest czy ktos z jakies internacjonalnej armi zacznie adaptowac do przecietnego infanterysty \"male\" balistyczne tarcze uzywane w jednostkach antyterorystycznych? Mysle ze zbroja przyszlosciowego infanerysty bedzie sie upodabniac do antyckiego hoplity z malym pelta, ksztalt helmu do korynckiego a zamiast oszczepu bedzie karabin podramienny, wszystko z tytanu-aramidu-aluminium. Mobilnosc-dynamika czlowieka jest ograniczona przez jego fizjologie(min/vol serca, miesnie) i obciarzenie przez dodatkowa mase w bezposredniej walce nie bedzie przekraczalo dlatego 12-13-14kg zaleznie od wagi wojownika 60-70-80kg. To sa wyniki adaptowane od top wytrenowanych antyckich hoplitow, ktorzy walczyli na nogach. Jak sie popatrzy na ciezar zbroi nowoczesnych elitarnych jednostek to sie ledwoco trzymajo w tych parametrach.
Remik, o czym ty piszesz? Po co hełm ma być odporny na ostrzał kulą karabinową? Przecież nawet jak hełm to wytrzyma, to nie wytrzyma tego kręgosłup szyjny! Dlatego tego się nie robi. Dlatego żołnierze nie chcą, wbrew regulaminom, zapinać pasków, licząc, że kula zerwie im hełm, zamiast łamać kręgi. By taka odporność balistyczna hełmu miała sens, to musiałby być jakoś zespolony z kamizelką amtybalistyczną, by chronić kręgi szyjne, ale jak wtedy rozwiążesz problem składania się do strzału w pozycji leżącej? Ruchome przeguby? Wyszłaby z tego jakaś monstrualna zbroja, pewnie wymagająca napędów do poruszania się, a do takiej technologii jeszcze nie doszliśmy (wszystko jest z wyjątkiem małego, lekkiego zasilania)... Wzrost masy hełmu to też zagrożenie dla karku: każde gwałtowniejsze przemieszczenie korpusu (np. od podmuchu, wywrotki pojazdu itp.) to przy cięższym hełmie większe ryzyko złamania karku. Utajniane, bo niepolitpoprawne i wbrew biznesowi wyniki badań wypadków rowerzystów w Norwegii wykonane 3 lata temu wykazały, że procentowo po upowszechnieniu się kasków dla rowerzystów (które przecież są bardzo lekkie!) śmiertelność wypadków rowerzystów wzrosła! Okazało się, że przy zderzeniu z samochodem nawet ta mała masa kasku rowerzysty zwiększała przeciążenia działające na kark rowerzysty i zwiększyła śmiertelność zwiększając ilość łamanych karków. Badania wykazały co prawda, że kask zmniejszał ryzyko urazów przy niesamochodowych wypadkach rowerzystów (wzajemne zderzenia, wywrotki, kolizje z drzewami itp.), ale i bez kasków sporadycznie były to śmiertelne wypadki, więc sumarycznie przez kaski śmiertelność wypadków rowerzystów wzrosła! Może masz inną wyobraźnię niż ja, ale o ile mogę sobie wyobrazić hełm nieprzebijalny przez kulę karabinową 7,62, to jakoś nie widzę kręgów szyjnych, które przetrzymałyby takie uderzenie w hełm...
Czesc Antyremik: Z fizyki co pamietam lecacy obiekt na inny obiekt ma dwie cechy/fenomeny 1.kinetyczna energia-niszczaca energia punktualna= 1/2m x V², 2.impuls =m x V = F x t =massa m z predkoscia V ktory jak trafia na inny obiekt wywoluje sile F przez czas t. Co ciebie interesuje to jest ta sila F ktora wywoluje odrzut przy trafieniu. Tak do poruwnania: Impuls strzaly z luku bloczkowego( 0.025kg x 90m/s)=2.25 kgm/s. Dragunow 7,62x54(0,01kgx800m/s)=8,0kgm/s. Oszczep 600g rzucony (0,6kgx30m/s)=18kgm/s!!!..Niewiem ile ma impuls boxera, jest ruznica jak oberwie sie cios z napietymi miesniami szyi albo niespodziewanie. Konstrukcje helmu z antyckiej ery do sredniowiecza(husarski helm) ida za kark i chronia przed intenzywnym odrzutem do tylu glowy. Nam w wojsku mowili ze w zapieciu jest zabezpieczenie ktore popuszcza w drastycznym spotkaniu sie z galezia w nocy anie z kula.
Wychodząc z zasady zachowania pędu i przyjmując masę głowy w hełmie na 4.6 kg a masę pocisku z Dragunowa na ok. 13g i prędkość na 700 m/s to dostaje się prędkość odrzutu głowy ok. 2 m/s. Pytanie w jakim czasie uzyskana by poznać przyspieszenie działające na głowę. Jeśli bardzo krótkim (a uderzenie kuli trwa bardzo krótko) to przyspieszenie będzie olbrzymie i raczej nie ma szans tego przeżyć. Np. zakładając czas wyliczony na podstawie spłaszczenia kuli, czyli na drodze ok. 30mm, to przeciążenie na głowę będzie wynosić ponad 8 mln g! - bez szans na przeżycie. Czyli bez sensu się pchać w nieprzebijalny hełm. W kombinezonach saperskich ma to sens ale one mają blokadę odrzutu głowy. Z tym, że w domorosłych analizach trudno o wiarygodne założenia, których bez pomiarów oczywiście nie sposób zdobyć.
A u nas jak Ci pozwolą to szpej kupuj sam, bo to co oferuje wojsko nie nadaje się do niczego. Buty dziadowskie, w dodatku nadal nie wpadli na pomysł zeby zlikwidować czarny kolor. Kamizelki piórniki lubawy, gogle wzór pustynna burza pasujące do hełmu, twarzy niekoniecznie. Optyka do broni - zazwyczaj brak lub w magazynie no droga i można zepsuć. To samo noktowizja, termowizja. Nóż - kup se sam. Niby bzdety ale w wyposażeniu osobistym jesteśmy za ruskimi 100 lat do tyłu. A w MoN dalej dialogi, plany, ochy i achy towarzystwa wzajemnej adoracji. Ważne, że na kwicie się zgadza.
Ja rozumiem, że wielu czytelników daje się nabierać na propagandowe teksty Rosjan. Z całym szacunkiem dla tego wyposażenia, ale to nie jest nic ponad standard przeciętnej armii zachodniej. Po prostu nadano nazwę i \"sprzedaje się\" marketingowo zestaw wyposażenia, który jest nadrobieniem przez Rosjan zapóźnienia względem zachodu. Docenić należy postęp. Jeszcze w czasie wojny z Gruzją większość rosyjskich żołnierzy reprezentowała standardy lat 90., a nawet 80. XX wieku (metalowe hełmy). W ciągu ostatnich lat nadrobiono zaległości i już na Ukrainie prezentowali się lepiej. Nie da się ukryć jednak, że w porównaniu z indywidualnym wyposażeniem Amerykanów, nadal są w tyle.
Więc my musimy być armią wschodnią bo takie wyposażenie nie jest w standardzie u nas.
Oczywiście że jesteśmy wschodnią armią !! Masz co do tego jakieś wątpliwości ? Sprzęt w 80% sowieckiej jeszcze proweniencji, osprzęt w zasadzie również, a o tzw. szpejach z osobistego ekwipunku żołnierza piechoty zmot. już nawet NIE wspomnę bo ... WSTYD. Zresztą zdaje sie, ze ktoś juz powyżej o tym obciachu pisał ...
Niesmiało przypomnę, że mimo równie ambitnych planów rosyjscy żołnierze jako jedyni walczyli w Pierwszej Wojnie Światowej w czapkach a nie w hełmach.
a jak walczyli o Moskwę kiedy ją Polacy zdobywali ? Mieli sierpy czy młoty ? Ogarnij się bo przywoływanie duchów sprzed 100 lat to już przegięcie. Jakbyś chciał wiedzieć to po Piłsudskim żołnierze mieli swoje dubeltówki taka była to armia i sowietów pod Warszawą pokonała.
Natomiast zarówno czołgi i samoloty w trakcie tej wojny mieli oczywiście największe
Niestety, nie zdążyli z zakupem składanych krzesełek. Poważnie, były takie plany - zakupu składanych krzesełek dla całej armii carskiej. Ktoś ewidentnie wziął w łapę, ale przyszła wojna i na tak absurdalne przekręty nie było już środków.
Nieśmiało dodam, że w WWII też, jak można zaobserwować na filmach dotyczących operacji Barbarossa czy też zdobywania Berlina.
Czyli w najbliższej wojnie po raz pierwszy od 100 lat Ruscy nie będą kraść \"czasow\".
Czasy zawsze sa ciezkie - szczegolnie w Polsce :^)))
Z całym szacunkiem, ale ten cały ratnik polega na tym, ze dają żołnierzom plecak i ochraniacze na kolana. Patrząc na to w co oni są wyposażeni, to nasz wot jest lepiej wyposażony od tych \"żołnierzy przyszłości\".
I sznurowane buty. Naprawdę, to jest rewolucja w armii rosyjskiej.
Trzeba pilnie rozpisać zapytanie ofertowe w sprawie przetargu na możliwość techniczną dialogu technicznego w sprawie możliwości rozpisania zapotrzebowania na kompatybilny system bo z Tytana nici wyszły.
Można napisać jeszcze i trzy analizy, a z tej analizy możemy się dowiedzieć tyle: --- To co rzeczywiście jest przekazywane rosyjskim żołnierzom w tej grupie wyposażenia i ile, jest jak na razie okryte tajemnicą. A ocena tego wyposażenia może się odbywać jedynie na podstawie tego, co zechcą oficjalnie ujawnić sami Rosjanie. ------ Więc wiemy tylko tyle, że bardzo wiele elementów Ratnika można zobaczyć u żołnierzy Specnaz w Syrii, więcej wiemy tylko tyle ile nam chcą pokazać sami Rosjanie czyli mamy typową maskirowkę. A ostatnie dni pokazały, że jak chcą coś ukryć to robią to doskonale i nikt przez lata nie dowiedział się o rakiecie Kindżał aż do niedawna kiedy wyszło, że jest ona już operacyjna i nikt w naszej prasie fachowej nawet o tym nie wiedział by cokolwiek napisać.
Ona jest tak operacyjna jak Su57 cy Armata. Już za chwilę w jednostkach będą tysiące egzemplarzy tego sprzętu. Maskirowka obecnie polega na tym, by ludzie wierzyli we wszystkie te cudowne rzeczy, które Rosja produkuje, a jeszcze bardziej w te, które dopiero produkować zamierza. I jak widać, to działa doskonale. Na wewnętrznym rynku obywatele są zachwyceni i dumni z mocarstwowości. Na zewnętrznym rynku ludzie mają się bać, a przynajmniej ostrożnie szanować. Działa. Rosja nigdy nie jest ani tak silna, ani tak słaba, na jaką wygląda, miał powiedzieć Bismarck. Zarówno ci, którzy jej nie doceniają, jak i ci którzy przeceniają, mylą się.
Panie yaro, ocena Ratnika to nie to co Rosjanie ujawnia ale to jak zaprezentuje sie w działaniu. co do Kinzała to ciekawe że gen.Surowikin podaje zupełnie inne dane niz Putin zreszta tez mało wiarygodne. Żapraszam do jego wypowiedzi dla TASS:)
Cecha charakterystyczna ruskiego \"żołnierza przyszłości\" - brak naszywek pozwalających zidentyfikować przynależność narodową żołnierza. \"Naszych tu niema, taką broń i mundur można kupić w sklepie surwiwalowym\"...
Troche ryzykowne gdyż wg Konwencji Genewskich bez \"widocznego znaku przynależności państwowej\" prawnie nie kwalifikuje się na status chronionego jeńca wojennego a jedynie dywersanta którego można legalnie postawić pod ścianą. Stąd m.in. opaski biało-czerwone na ramionach Powstańców Warszawskich.
To pokaż mi gdzie choćby nasz polski tytan ma naszywki.
To lepiej czy gorzej od amerykańskich żołnierzy walczących w cudzych mundurach (np. kurdyjskich)?
Jak na razie to cecha Rosjan udających zielonych ludzików czyli całej hordy rosyjskich terrorystów w Donbasie i na Krymie-żołnierzami ich nazwać nie można .
ciekawe czy lub kiedy my wprowadziny wzór mapa i systrm dromader od maskopolu
>>„Ratnik” - wyposażenie „żołnierza przyszłości”, << Może w przyszłości kruczo-czarne elementy ferszalunku, do tego o dość imponujących rozmiarach, będą dobrze maskować na śniegu, ale w teraźniejszości i w przeszłości najlepiej na śniegu maskuje i maskował kolor jednolicie biały.
Też na to zwróciłem uwagę.
Cóż,co tu dużo gadać.Jakby tak w POŁOWĘ z tego,w co niby rosjanie chcą wyposażyć swych żołnierzy był wyposażony polski żołnierz.No,poezja.Ogólnie rzecz biorąc,rosjanie podchodzą do tematu niesłychanie pragmatycznie,i mówią tak,żeby nic nie powiedzieć(nie ma się co dziwić,tak już mają),a wyposażenie i tak idzie tam, gdzie ma iść.I w ilościach takich, w jakie na chwilę obecną mają możliwości.A resztę,niech sobie dośpiewa,doszpieguje potencjalny nieprzyjaciel.I najlepsze jest to,że SAMI to sobie produkują,więc technologicznie,rozwojowo idą do przodu,nie dość że wprowadzają nowe wyposażenie,to modyfikują obecne,wymieniają stary sprzęt na w miarę nowy.My w Polsce nad karabinem debatujemy już lata chyba.I nad tym co niby kupić,a co i tak będzie w o typoszereg gorsze od tego co posiada,produkuje sprzedający.Zbieramy owoce zaorania przemysłu zbrojeniowego,bazy rozwojowej,naukowej.
Polecam poczytać Suworowa - wiem, czasem zalatuje propagandą, pomimo tego, że podobno ma wyrok śmierci u ruskich. Jeden fakt pozostaje niezmienny - ruski pragmatyzm i prostota. Chcecie efektów? Dajcie się ludziom bronić. Zwykły AK-47 w rękach wyszkolonej osoby daje szansę obronić jedną rodzinę. Ja nie żądam ICBM dla Polski od razu. Jeśli obecny Rząd chce naprawdę Polski wolnej i niepodległej, to pozwoli się obywatelom bronić.
Mam i AKMS i AR-15 - i w \"razie trwogi\" siegam po AKMSa ! Ciekawe dlaczego ??
Zbys - jak faktycznie masz OBA, to sam znasz odpowiedz. Jak masz trochę czasu i chęć trafienia w coś odległego o więcej niż 200m, to bierzesz AR-a, a jak chcesz na już \"wyczyścić\" sąsiedni pokój lub korytarz, to tylko króciutki AKMS. Proste ...
A co zdaniem Autora TRZEBA I przy tym PILNIE jeszcze zrobić, aby Wojsko Polskie wreszcie dostało co należy ? Bo tak jak to jest obecnie - skutek widać.
Ratnik-1 i 2 to już przeżytek. Zobaczcie na Youtubie jak wygląda Ratnik-3. Prawie jak szturmowiec z Gwiezdnych Wojen.
a gwiezdny niszczyciel imperium też budują ??? :P
Czyli ubrali go w pancerz niechroniący nawet przed łukiem , dali hełm z fatalnym polem widzenia i zawodnym komunikatorem oraz uzbroili w PM Sterling bez magazynka:)) No super, tego sie nie spodziewałem:))
można tylko pozazdrościć i tyle w temacie .Rosja caly czas dziala ,a My debatujemy ,tylko płakać