Reklama

Siły zbrojne

Rakieta przeciwokrętowa LRASM ponownie trafiła w cel

Fot. Lockheed Martin
Fot. Lockheed Martin

Koncern Lockheed Martin poinformował o zakończonej sukcesem szóstej z kolei próbie najnowszej amerykańskiej rakiety przeciwokrętowej dalekiego zasięgu AGM-158C LRASM (Long Range Anti-Ship Missile). Tym razem pocisk odpalono z należącego do sił powietrznych USA samolotu bombowego B-1B. Co więcej, użyto rakiety produkowanej seryjnie, a nie pocisku specjalnie przygotowanego do testów.

Próby przeprowadzone 19 marca 2018 r. na morskim poligonie Point Mugu w Kalifornii były o tyle ważne, że sprawdzono nie tylko sam pocisk LRASM, ale również sposób jego integracji na bombowcu B1-B. Do zwalczania okrętów użyto więc samolotów należących do sił powietrznych (z 337. eskadry testowej w bazie Dyess w Teksasie), a nie do lotnictwa morskiego.

„LRASM sprawdził się już w sześciu kolejnych misjach lotniczych. Niezawodność i wyjątkowe możliwości LRASM zapewnią niedoścignioną broń dla naszych sił zbrojnych w dążeniu do uzyskania kontroli nad morzem w spornych sytuacjach”.

David Helsel, dyrektor programu LRASM działu Missiles and Fire Control koncernu

Przedstawiciele koncernu Lockheed Martin podkreślają, że ich pocisk potrafi wykrywać i niszczyć określone cele w grupach jednostek pływających, „wykorzystując zaawansowane technologie, zmniejszające zależność od systemów obserwacji i rozpoznania, systemów łączności oraz nawigacji satelitarnej GPS w warunkach użycia przez przeciwnika systemów walki elektronicznej”. Ma to więc być uzbrojenie w pełni spełniające wymagania współczesnego środowiska walki.

To właśnie przez te możliwości program LRSAM jest nadzorowany i finansowany przez Agencję Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency). Wykorzystano przy tym technologie wypracowane w innym zakończonym sukcesem programie, w ramach którego powstała rakieta „powietrze-ziemia” AGM-158B JASSM-ER (Joint Air-to-Surface Standref Missile – Extendent Range).

Otrzymano dzięki temu pocisk przeciwokrętowy o zasięgu pozahoryzontalnym (standoff missile) do 600 km z „sieciocentrycznym” sposobem naprowadzania. W ten sposób nosiciel LRSAM nie musi widzieć celu ataku, który jest wskazywany przez inną platformę. To właśnie dlatego w ostatnich testach można było wykorzystać samolot bombowy B-1B zasadniczo nie działający nad morzem, a należący do sił powietrznych.

Dużą zaletą tego uzbrojenia – szczególnie w odniesieniu do dużych jednostek pływających - jest głowica bojowa o masie do 450 kg. Jest to przy tym pocisk, który bez problemu może być przenoszony przez standardowe samoloty pokładowe lotnictwa morskiego F/A-18E/F. Integracja nowego uzbrojenia na ich pokładzie ma się zakończyć w 2019 r.

Zasadniczo w czasie testów pocisk po zwolnieniu z samolotu porusza się zgodnie z zaplanowaną trasą zmieniając kierunek w wyznaczonych punktach – otrzymując przy tym aktualizację toru lotu przez sieć łączności radiowej Weapon Data Link. Według koncernu Lockheed Martin „po przejściu na autonomiczne kierowanie LRASM wyszukuje cel z pomocą danych z wbudowanych sensorów pokładowych. Pocisk następnie schodzi do ostatecznego podejścia, weryfikuje cel ataku i w niego uderza”.

W podobny sposób działa wariant rakiety LRSAM opracowany dla okrętów i startujący ze standardowych wyrzutni pionowego startu Mk41. Został on już z powodzeniem przetestowany w lipcu 2017 r., ale pierwszeństwo w pracach - jak na razie - ma wersja lotnicza. „Na razie” – ponieważ już niedługo w amerykańskiej marynarce wojennej pojawi się pilny problem znalezienia następcy dla coraz bardziej starzejącej się rakiety przeciwokrętowej Harpoon. Jest ona cały czas modernizowana, co jednak nie zmienia faktu, że jej pierwszą wersję wprowadzono na uzbrojenie jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Istnieje też ogromne zapotrzebowanie eksportowe na tego rodzaju uzbrojenie, co może w przyszłości przynieść znaczne zyski amerykańskiemu przemysłowi obronnemu.

Oczywiście, istnieją inne pomysły na rozwiązanie tego problemu, jak np. zakup rakiet przeciwokrętowych NSM lub wykorzystanie zmodyfikowanych pocisków przeciwlotniczych SM-6. W obu przypadkach wskazuje się jednak na stosunkowo małą głowice bojową (dwukrotnie mniejszą od Harpoonów i ponad czterokrotnie od LRASM) oraz przystosowanie pocisków LRASM do działania w warunkach stosowania przez przeciwnika systemów walki elektronicznej.

Reklama

Komentarze (8)

  1. beee

    600 km, to wystrzelony znad Świnoujścia trafi Bałtycką flotę w bazie.

  2. fjjdrr

    Moim zdaniem rakiety używane w wojsku powinny być wielokrotnego użytku , zupełnie jak rakieta SpaceX

    1. Polanski

      Bardzo poprawny tok myślenia. Zwłaszcza głowice.

    2. Robin w rajtuzach

      To już było: dawniej zbierano strzały i włócznie do ponownego użycia. Ale zapomniano o tych dobrych wzorcach.

  3. Fanklub Daviena

    KAŻDY pocisk przeciwokrętowy o zasięgu pozahoryzontalnym musi być sieciocentryczny, bo cel musi mu wskazać inna platforma. Przecież na tym portalu jest właśnie artykuł o rosyjskich dronach w Kaliningradzie do naprowadzania rosyjskich rakiet. Co to więc za nowość z tymi LRSAM? Nawet my takie sieciocentryczne platformy przeciwokrętowe mamy... tylko nie mamy do nich sieci...

    1. To tyle...

      Gwoli wyjaśnienia różnic w systemie umożliwiającym poza horyzontalne strzelanie rakietami do celu. Cytat z tego artykułu na D24.pl o którym wspomina kolega: \"Rosjanie pochwalili się, że „pozwoliło to okrętowym artylerzystom na fregacie na wykonywanie precyzyjnych i szybkich korekt podczas prowadzenia ognia”. W rzeczywistości Rosjanie prawdopodobnie nie uruchomili jeszcze zautomatyzowanego systemu przekazywania danych z dronów na swoje okręty, a więc nie było mowy o działaniu w czasie rzeczywistym, a jedynie na przekazywaniu radiem skutków prowadzenia ognia.\" Oznacza to, że jak na razie Rosjanie nie są przygotowani, by do najnowszych baterii przeciwokrętowych i przeciwlotniczych podłączać dowolne stacje radiolokacyjne wykrywania celów morskich i powietrznych. Baterie artylerii okrętowej lub nadbrzeżnej mogą z zewnątrz otrzymać jedynie konkretne wskazanie obiektów do zniszczenia z punktu dowodzenia, ale na kolejnych etapach, w tym przede wszystkim od startu rakiety, muszą już sobie radzić same. Rosjanie nadal nie potrafią więc robić tego, co udało się już Amerykanom w zintegrowanym systemie kontroli i obrony przeciwlotniczej NIFC-CA (Naval Integrated Fire Control-Counter Air). System ten zakłada łączenie w całość różnych systemów wykrywania (sensorów) i pocisków rakietowych (efektorów). Dzięki temu Amerykanie uzyskali m.in. możliwość zwalczania celów powietrznych poza horyzontem w czasie rzeczywistym. Dla rakiety oznacza to zdolność atakowania obiektów niewidocznych przez sensory okrętu z wyrzutnią i przejęcie naprowadzania rakiety (np. SM-6, LRASM) na cel bezpośrednio przez inny okręt, samolot wczesnego ostrzegania E-2D Advanced Hawkeye, czy nawet samolot wielozadaniowy F-35.

    2. Davien

      Rosyjskie forposty nie wskazuja celów dla rakiet bo nie sa w stanie, moga jedynie przekazać współrzedne do swojego centrum dowodzenia a dopiero stamtad podaja informacje dla wyrzutni zakładając że ten stary dron cokolwiek wykryje zanim go zestrzelą. LRASM może byc bezposrednio kierowany.

    3. ale bajdurzysz

      Nie wiem czy tak jest, ale jak jest, to jaka to różnica, biorąc pod uwagę, że sygnał radiowy rozchodzi się z prędkością dźwięku? Masz jakiś naukowy dowód, że architektura kient-serwer jest gorsza od architektury peer-to-peer? I jeszcze w dodatku dron wie gdzie jest centrum, więc sygnał może nadać dyskretniej, kierunkowo, a taki F-18 nie będzie miał pojęcia gdzie jest LRASM, więc sygnał będzie musiał nadać dookólnie, a LRASM to potwierdzić, też dookólnie, czyli się zdemaskować. Ponadto to jakiś IDIOTYZM (albo propagandowa zagrywka producenta,bez realnego zastosowania) by pocisk strzelać \"w ciemno\", nie wiedząc gdzie jest przeciwnik, licząc że pocisk albo jakaś inna platforma znajdą przeciwnika zanim w LRASM skończy się paliwo... Nie wierzę by ktoś na okręcie był tak głupi, by w ten sposób marnować pociski i dekonspirować się ich wystrzeliwaniem!

  4. małe be

    przykro mi ale to przestarzała broń. jest poddźwiękowa, czyli czuła na przeciwdziałanie systemów opl. sm-6 jest może mniejsza ale ma wielokrotnie większe szanse. poza tym ważne w co się strzela a akurat dużych okrętów to floty potencjalnych przeciwników nie mają prawie wcale. bo nawet średni cel uderzony z odpowiednią prędkością niewielką głowicą może być wyłączony z walki jednym strzałem a dobity już bardziej klasycznymi metodami.

    1. To tyle...

      Przestarzała broń? Prędkość naddźwiękowa nie jest żadnym wyznacznikiem nowoczesności wobec współczesnych systemów do zwalczania pocisków przeciwokrętowych. Podczas prac koncepcyjnych nad nową bronią Amerykanie przyjęli zupełnie inne założenia. Postawili na inne cechy – wysoką manewrowość, rozbudowane właściwości stealth i jak największą autonomię. Nową jakością jest w tym przypadku bardzo duża autonomia - nie będzie przesadą nazwanie go jednorazowym inteligentnym dronem kamikadze. Po wystrzeleniu pocisk dzięki zaawansowanym sensorom elektrooptycznym IIR i sztucznej inteligencji może samodzielnie poszukiwać celu, działając w izolacji od własnych sił np. wtedy, gdy komunikacja i wskazania GPS zostaną zakłócone. Co więcej LRASM może samodzielnie identyfikować i omijać różne zagrożenia, a po dotarciu do grupy okrętów rozpoznać i zaatakować właściwy cel, trafiając w miejsce, którego zniszczenie wyrządzi największe szkody (np. nadbudówka okrętu). Stopień zaawansowania stawia go poza wszelką konkurencją.

    2. Gts

      Tak jasne przestarzala bo nie hiperspniczna, propnuje sie fizyki nauczyc. Idealem byloby dysponowac jednym i drugim rodzajem broni, do tego jeszcze broniami wysokoenergetycznymi jak lasery, ale na to nie stac najwiekszych. Jak sie technologii nie zna to sie te bzdety o przestzrzaloaci tego typu srodkow wypisuje. Niektorzy lizneli kilka wykladow na 1 roku i wypisuja sie jak eksperci po nagrodzie Nobla.

    3. ale bajdurzysz

      Co nie zmienia faktu, że nic lepiej od wykrycia nie chroni niż lecenie poniżej horyzontu radarowego. Co nie zmienia faktu, że nie ma Seaskimmerów tak \"niewidzialnych\" (łącznie z LRASM) by współczesny radar nie wykrył ich z odległości przynajmniej 30 km. Co nie zmienia faktu, że największą szansę na skuteczny atak daje wtedy atak saturacyjny przy pomocy jak najszybszych rakiet, które dają jak najmniej czasu do obrony. Pojedynczy LRASM, który jest w naprędce zrobionym \"morskim\" JASSM, który z kolei jest \"tanim i uproszczonym\" zamiennikiem bez porównania bardziej wypasionego Tomahawka, którego US Navy chciało skasować z powodu zbyt niskich szans penetracji opl, leci 3x wolniej niż rosyjskie rakiety przeciwokrętowe i daje obronie 3x więcej czasu na skuteczną obronę. Gdy w przypadku rosyjskiego naddźwiękowego seaskimmera okręt ma 1,5 szansy na użycie uzbrojenia - może wykonać 1 atak rakietowy przy pomocy 2 rakiet (US Navy przeciw celom naddźwiękowym strzela po 2 rakiety by zwiększyć prawdopodobieństwo trafienia) a jak chybią, to ma 0,5 szansy, że skuteczny będzie RIM-116 (w skuteczność Phalanksów przeciw naddźwiękowym rakietom nie wierzy nikt, za wyj. Daviena. US Navy nie wierzy). W przypadku LRASM na maksymalnym horyzoncie radarowym można go wielokrotnie ostrzeliwać wszystkim co ma okręt, od AK-176M poczynając, a ostrzał rakietowy co najmniej 2 krotnie powtarzać w przypadku chybienia a na koniec jeszcze mieć Kortika czy Kasztana, dla których poddźwiękowy cel nie będzie problemem. Do tego ciekawe czy LRASM przy swoim optyczny naprowadzaniu + naprowadzanie na sygnał radiowy nie będzie łykał jak pelikan wystrzelonych wabików przez okręt osłonięty zasłoną dymną, bo nie ma radaru? LRASM miałbyby szanse przy dużym nalocie saturacyjnym, ale z uwagi na małą prędkość dającą obronie dużo czasu, musiałoby ich być kilka razy więcej niż rosyjskich pocisków naddźwiękowych. 8 szt. rosyjskich rakiet saturacyjnie totalnie wykańcza AEGISa pojedyńczego, a 12-16 szt. np. zgrupowanie lotniskowca z AEGISami - i to zakładając, że każda amerykańska rakieta trafi w rosyjski pocisk: po prostu wynika to z horyzontu radarowego i prędkości odpalania kolejnych rakiet przez AEGIS. LRASM jest gestem rozpaczy: w naprędce zrobionym pociskiem, który ma być lepszy od Harpoona, ale daleko mu do współczesnych rakiet przeciwokrętowych: nie tylko rosyjskich, ale chińskich i europejskich. I przestań bredzić o \"zawansowanych poszukiwaniach celu\" przez LRASM. Skoro leci nisko, to g... widzi dookoła, a jak poleci wyżej, to i tak sensor optyczny w warunkach morskich nie będzie widział dalej niż radary w rosyjskich pociskach, mające zasięg 50 km a w dodatku na wyższym pułapie będzie go łatwiej wykryć. G... więc a nie \"samodzielny\" jest ten LRASM i tak jak inne pociski, musi mieć wstępne położenie celu za pomocą datalinka, więc nie jest pod tym względem lepszy od żadnych innych współczesnych pocisków przeciwokrętowych.

  5. Klient

    W końcu się obudzili. Harpoon jest przestarzały i słaby. Nowy pocisk daje radę i może się równać z Kalibrem, ba nawet przegania go masą głowicy. Musimy go mieć. Martwi mnie ten datalink. Jeśli jest realizowany satelitarnie, to może być problem.

    1. takie sobie dywagacje

      Z którym Kalibrem? Bo są różnych wersji? Z poddźwiękową wersją? Ten LRASM ma taki sam zasięg? A może równa się zdolnościami penetracyjnymi opl z wersjami naddźwiękowymi Kalibrów? I te LRASM można odpalać z okrętów o wyporności mniejszej od 1000t? Z wyrzutni kontenerowych? Z baterii brzegowych? Też, jak Kalibry, nie atakuje \"z prostej\" tylko przed uderzeniem wykonuje manewry unikowe utrudniające zestrzelenie? LRASM atakuje używając czujnika optycznego lub naprowadzając się pasywnie na emisję radiową - jak to się sprawdza przy mgle lub zasłonie dymnej i wystrzeleniu wabików radiowych?

    2. Davien

      A co takiego ma Kalibr?? Ani 3M54 ani 3M54-1 nie sa szybsze, maja maks porównywalny zasieg, są łatwe do wykrycia i zestrzelenia a podpocisk 3M54 ma całe 20km zasiegu. LRASM jest stealth, naprowadza sie precyzyjnie na wybrane miejsce celu . Żaden pocisk nie wykonuje manewrów unikowych tylko najwyzej zaprogramowane manewry utrudniające trafienie, tyle ze 3M54 zostanie wykryty na 120km lecąc tuz nad wodą i szybko zestrzelony a LRASM?

  6. lol

    A teraz pytanie - jakie szanse na trafienie w okręt ma tak duży powolny pocisk, kiedy cel będzie miał przynajmniej jedno działko CIWS? 0%?

    1. To tyle...

      Taki pocisk jak LRASM trzeba najpierw wykryć aby go zastrzelić, a to jest bardzo trudne biorąc pod uwagę, że został wykonany w technologii stealth i w końcowej fazie lotu od lini horyzontu radiolokacyjnego leci 2 metry nad taflą wody. Czas reakcji jest tak krótki, że szanse zestrzelenia są... 0%?

    2. Davien

      Najpierw ten okręt musi wykryc LRASM a tu tak rózowo nie jest.

  7. Tubylec

    straszą sie na wzajem ... ajak zwykle-normalni ludzie na tym w końcu ucierpią ! a polska jak zwykle miedzy tymi siłami ( państwo buforowe ) i cały walec wojny przetoczy sie głównie przez nasz kraj i dziwnie nasi rządzacy są cali w skowronkach bo wiedzą że moga powtórzyć ucieczkę przez Zaleszczyki a później wrócić na gotowe !

  8. lol

    Jeszcze wyższą wieżę z kontenerów mogli ustawić, to prawdopodobieństwo trafienia byłoby większe.

Reklama