Reklama

Geopolityka

Prywatna pancerna armia w USA

Prawie 1000 prywatnych czołgów w USA stanowi mniejszy problem niż miliony „cywilnych” karabinów maszynowych (Internet)
Prawie 1000 prywatnych czołgów w USA stanowi mniejszy problem niż miliony „cywilnych” karabinów maszynowych (Internet)

Przygotowywany zakaz posiadania broni szturmowej w Stanach Zjednoczonych przyniósł już niespodziewane efekty. I nie chodzi o to, że zwiększył się natychmiast zakup broni maszynowej i że prawdopodobnie jest jej obecnie więcej w rękach prywatnych niż siłach zbrojnych USA. O wiele bardziej szokuje opublikowana niejako przy okazji liczba czołgów posiadanych przez cywilów, których jak się obecnie oblicza wystarczyło by na wyposażenie armii pancernej (jest ich ponad tysiąc).



Największą popularnością cieszą się oczywiście czołgi z czasów II wojny światowej. Jest to zresztą bardzo opłacalny interes, ponieważ Sherman, który w 1993 roku kosztował 75 tysięcy dolarów teraz wart jest 387 tysięcy dolarów. Ale przecież to nie dla zarobku prywatny czołg T-54 ma w swoim garażu w Los Angeles aktor Brad Pitt.

CZYTAJ TAKŻE: Będzie polski czołg. Bumar liderem konsorcjum

Ale chociaż średni koszt kapitalnego remontu starego czołgu to minimum 100 000 dolarów, przekrój cywilnych czołgistów daleko wykracza poza krąg znudzonych bogaczy. I nie przeszkadza w tym również cena paliwa, którego zużycie to często 300 litrów na 100 km.

Sprawa jest o tyle ciekawa, że w prywatne czołgi w USA mogą być trzymane w pełnej gotowości bojowej i jeżeli właściciel chce, to może do nich nawet kupić odpowiednią amunicję. I jeżeli tylko prawo danego stanu na to pozwala, trzeba jedynie nabyć za 200 dolarów federalną licencję na posiadanie materiałów wybuchowych, przedstawić zaświadczenie lekarskie, że nie jest się psychopatą, mieć prawo jazdy kategorii A lub B i nie być poszukiwanym. Ruchu czołgów nie zakazuje też najczęściej prawo drogowe, a ograniczenia wynikają najczęściej z rozmiaru i ciężaru pojazdów oraz tego, że niszczą one gąsienicami asfalt.

CZYTAJ TAKŻE: Uniwersalna Modułowa Platforma Gąsienicowa Rydwan – mrzonka czy realny plan?

Paradoksalnie w USA właściciele techniki wojskowej mają mniej problemów z jej posiadaniem niż właściciele broni maszynowej. Sprzyja temu stosunkowo mała liczba ekscesów z tego rodzaju sprzętem. Tak naprawdę znany jest powszechnie tylko przypadek Shawna Nelsona z 1995 roku, który po straceniu pracy i bankructwie czołgiem M60A3 Patton staranował kilkanaście samochodów na ulicach San Diego. Ale on nie był właścicielem tego czołgu, tylko go ukradł z bazy Gwardii Narodowej.

Jak sobie z tym problemem poradzi prezydent Obama przekonamy się już niedługo.

Maksymilian Dura
Reklama

Komentarze (6)

  1. problem

    "Jak sobie z tym problemem poradzi prezydent Obama przekonamy się już niedługo." Tak z ciekawości, dlaczego to jest problem? I czyj?

  2. qqqq

    Ale was boli, że ktoś może mieć czołg albo karabin. Najlepiej jakby to był towar reglamentowany jak za komuny (tylko dla wybranych przez Moskwę) co nie? Mam nadzieje, że Obame wywiązą na taczce i nie wybiorą Hilary. To będzie koniec ameryki.

  3. Pan Dzikus

    "Jak sobie z tym problemem poradzi prezydent Obama przekonamy się już niedługo." Jakim problemem? Z artykułu wynika wyraźnie, że żadnego problemu nie ma. To ten komunista i zakamuflowany muzułmanin Obama ma problem z samym sobą.

  4. ajp

    Wątek Pitta- czołgisty: "Fury". Cholernie polecam!

  5. dsfasdasdasdaa

    Predydent (jeszcze) Obama poradzi sobie z problemem, siedząc w pierdlu... Za zdradę (chociażby Benghazi). Zresztą już za samo próbowanie ograniczania konstytucyjnych praw ("...shall not be infringed").

  6. dsfasdasdasdaa

    Predydent (jeszcze) Obama poradzi sobie z problemem, siedząc w pierdlu... Za zdradę (chociażby Benghazi). Zresztą już za samo próbowanie ograniczania konstytucyjnych praw ("...shall not be infringed").

Reklama