Reklama

Geopolityka

Prezydent RP w ONZ - przede wszystkim unikać kontrowersji

<p>Bronisław Komorowski podczas wystąpienia na 67. sesji Zgromadzenia Ogólnego - fot. Piotr Molecki.</p>
<p>Bronisław Komorowski podczas wystąpienia na 67. sesji Zgromadzenia Ogólnego - fot. Piotr Molecki.</p>

26 września prezydent RP Bronisław Komorowski wygłosił przemówienie na forum ONZ, którego tezą przewodnią była krytyka koncepcji siłowego rozwiązywania konfliktów - tzw. military first. Odniósł się w nim, m.in. do sytuacji w Syrii, Iranie i Afganistanie



Prezydent, podczas wystąpienia na 67. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ odniósł się do najmocniej dyskutowanych obecnie kwestii, czyli irańskiego programu atomowego i konfliktu w Syrii. Jego wypowiedź miała jednak charakter bardziej moralizatorski niż polityczny. Powołując się na doświadczenia Polski związane z transformacją ustrojową, wyraził pogląd, że zarówno napięcia na linii Iran-Izrael, jak i konflikt w Syrii powinny być rozwiązywane na drodze kompromisów, aby unikać za wszelką cenę (dalszego) przelewu krwi.

Zabrakło tu jednak jednoznacznego przedstawienia stanowiska Polski, która faktycznie znajduje się w obozie antyirańskim, poprzez uczestnictwo w projekcie amerykańskiej tarczy antyrakietowej czy współdziałanie w ramach Unii Europejskiej ws. sankcji na irański sektor naftowy i finansowy. Nasze działania zgodne są z linią polityki amerykańskiej także jeśli chodzi o Syrię czy Afganistan. Zwłaszcza w tym ostatnim wypadku zastanawiają wątpliwości, co do moralności operacji w Afganistanie, gdzie jak wynika z przemówienia, zasada military first przyniosła nie do końca zastanawiające rezultaty.

Oczywiście, wizja globalnych stosunków opartych na współpracy, kompromisach i ONZ, jako międzynarodowym arbitrze jest bardzo atrakcyjna. Trudno jednak nie zauważyć rozdźwięku między porządkiem postulowanym, a realnymi działaniami naszego państwa - budowa obrony przeciwrakietowej we współpracy z NATO, przedłużenie misji w Afganistanie, zakup nowego sprzętu na potrzeby misji, poparcie dla interwencji w Libii.

Trzeba jednak przyznać, że z punktu widzenia budowania wizerunku, a nawet bezpieczeństwa polskiego personelu w związku z ostatnią falą antyamerykańskich protestów w Afryce i Azji, odwołanie do wartości a nie do pragmatyzmu należy ocenić pozytywnie.

W wystąpieniu prezydenckim zabrakło niestety jakiegokolwiek odwołania do Rosji. Jej polityka wobec Syrii, Iranu, Kaukazu, UE i naszego kraju z pewnością domagała się komentarza na forum ONZ przedstawiającego stanowisko Polski i nasze obawy z tym związane. Tymczasem prezydent wyraził, zbieżne ze stanowiskiem Rosji, daleko idące wątpliwości, co do powodzenia przemian na Bliskim Wschodzie zapoczątkowane tzw. arabską wiosną. W dodatku opowiedział się za wielobiegunowym systemem globalnego przywództwa.

Przemówienie, którego pełny tekst można przeczytać tutaj, to próba filozoficznego spojrzenia prezydenta na obecne problemy świata z perspektywy polskiej transformacji. W tym względzie przypomina ono to, z ubiegłorocznej sesji ZO ONZ. Poprzez unikanie kontrowersyjnych sformułowań, prezydent ucieka jednak od odpowiedzialności za przeszłe, obecne i przyszłe decyzje polityczne, za które sam częściowo odpowiada.

Marcin M. Toboła
Reklama

Komentarze

    Reklama