Reklama

Polityka obronna

Polsko-amerykańska umowa wojskowa w Senacie

Fot. Maciej Szopa/Defence24
Fot. Maciej Szopa/Defence24

Senacka Komisja Obrony Narodowej rozpatrzyła ustawę o ratyfikacji Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Stanów Zjednoczonych Ameryki o wzmocnionej współpracy obronnej, która została podpisana 15 sierpnia 2020 r.

Chodzi o porozumienie podpisane przez ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka i sekretarza stanu Stanów Zjednoczonych Mike’a Pompeo. Najobszerniej, w ramach referowania tego tematu, wypowiedział się na temat ustawy Marcin Ociepa, sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej. Jak powiedział jest ona „ukoronowaniem wysiłków rządu i zamknięciem ostatniego etapu ustalania obecności amerykańskiej w Polsce”. Dodał też, że w wyniku tej polityki to z Polski będą dowodzone amerykańskie siły na całej Wschodniej Flance NATO, a liczebność wojsk amerykańskich zwiększy się o 1000 osób. Łącznie Amerykanów ma być w Polsce „5-6 tysięcy” z możliwością rozbudowy tej liczby do 20 tys. ludzi w wypadku zagrożenia (dzięki przygotowanej infrastrukturze). Polska ma stać się dzięki temu jednym z najważniejszych partnerów USA w Europie i najważniejszym w Europie Środkowo-Wschodniej.

Jak powiedział, MON cieszy przede wszystkim to, że Siły Zbrojne otrzymały możliwość większej niż dotychczas integracji z siłami z USA, wykraczające poza dotychczasową praktykę międzynarodowych szkoleń. Wskazał, iż umowa otwiera także drogę do ewentualnego dalszego zwiększania obecności wojsk amerykańskich w Polsce i regionie, a także zwiększenia liczby wspólnych ćwiczeń, co „jest już zapowiadane”. Ociepa wskazał na planowaną rozbudowę infrastruktury logistycznej, która w razie potrzeby umożliwi szybki przerzut do Polski dodatkowych 20 tys. żołnierzy amerykańskich, co pozwala na redefinicję zdolności obronnych Polski jak i zwiększenie potencjału odstraszania.

Przedstawiciel MON przytoczył ciekawe dane, jeżeli chodzi o pozytywny aspekt gospodarczy umowy. Jak powiedział, obecność wojsk amerykańskich generuje także długoterminowe korzyści gospodarcze w formie towarzyszących im inwestycji i bezpośrednich zamówień dokonywanych przez Amerykanów. W Niemczech obecność sił zbrojnych USA ma generować 14 tys. miejsc pracy i przychody dla gospodarki rzędu 5 mld USD rocznie, choć trzeba zauważyć, że w Niemczech jest więcej amerykańskich żołnierzy (do niedawna ponad 30 tys.) i znajduje się tam bardziej złożona infrastruktura. Realne przychody generują Amerykanie także w Wielkiej Brytanii – 1,3 mld USD rocznie czy Hiszpanii – 600 mln euro.

Wiceminister podkreślił, że umowa z USA jest typowym porozumieniem podpisywanym w ramach NATO, w ramach którego są ustalane zasady przebywania żołnierzy jednego z sojuszników na terytorium drugiego. Zdementował doniesienia na temat rzekomej pełnej jurysdykcji prawnej jaką Amerykanie mieliby mieć nad swoimi żołnierzami na terytorium Polski. Warszawa będzie mogła utrzymać swoją jurysdykcję w odniesieniu do czynów, które nie będą związane z pełnieniem obowiązków służbowych przez Amerykanów, w każdym przypadku który uzna za istotny. Z kolei w zakresie ewentualnych naruszeń prawa związanych z pełnieniem obowiązków służbowych umowa przewiduje stosowanie standardowych zasad NATO, czyli jurysdykcji państwa wysyłającego (podobnie polscy żołnierze na Łotwie czy w Rumunii podlegają pod polską jurysdykcję, jeśli chodzi o czyny związane z wykonywanymi obowiązkami).

Wiceminister powiedział też, że nieprawdą jest, jakoby Amerykanie mieli mieć w Polsce bazy na zasadzie eksterytorialności. „Wszystkie jednostki, budynki i poligony pozostaną własnością Polski (…) Polska określa jakie obiekty i na jakich zasadach będą udostępniane” – podkreślił. Dodał też, że podczas obecności amerykańskiej na terenie naszego kraju Wojsko Polskie będzie miało dostęp do obiektów współużytkowanych i użytkowanych przez wojska Stanów Zjednoczonych. Z kolei infrastruktura, którą zobowiązała się zbudować Polska ma służyć także szkoleniu polskich żołnierzy.

Polska ma zapewniać sojusznikom wyżywienie i zakwaterowanie, wsparcie jeśli chodzi o magazynowanie sprzętu i materiałów wojskowych, a także roczny limit paliwa. Ma to rocznie kosztować polskiego podatnika około 500 mln PLN. Jak powiedział Marcin Ociepa, wydatki amerykańskie na pozostałe potrzeby sił stojących w Polsce będą „wielokrotnie wyższe”, a inwestycje biorąc pod uwagę wydatki Amerykanów w Polsce „szybko się zwrócą”.

Sławomir Majszczyk, reprezentujący Ministerstwo Spraw Zagranicznych dodał, że umowa ta stanowi „ważny krok w naszych wysiłkach na rzecz konsolidacji obrony i odstraszania NATO (…) Nowa umowa tworzy odpowiedni prawny fundament dla trwałej obecności Stanów Zjednoczonych w Polsce. Wypełnia treścią deklaracje prezydentów Polski i Stanów Zjednoczonych” – powiedział.

Poza nielicznymi pytaniami senatorów, którzy z reguły opowiadali się za podpisaniem umowy, i byli zainteresowani jedynie jej szczegółami, swoje wątpliwości wygłosił poseł Konfederacji Grzegorz Braun, który ostro sprzeciwił się porozumieniu. Porównał jego podpisanie do afery z więzieniami CIA w Kiejkutach. „Raport korporacji Rand podaje skutki obecności militarnej USA w państwach na świecie. Konkluzje są takie, że to nie skutkuje zmniejszeniem ryzyka rozpętania wojny światowej, ale podniesieniem ryzyka rozpoczęcia konfliktu regionalnego. Stajemy się zakładnikami cudzej racji stanu” – argumentował Braun.

Wiceminister Ociepa zareagował na te wypowiedzi, że to jest właśnie wynik dezinformacji. Wskazał, że Niemcy, Wielka Brytania i Hiszpania są państwami niepodległymi, a wojska amerykańskie przecież od lat tam stacjonują. Dodał, że amerykańska obecność to kwestia naszego wyboru geopolitycznego. „My wybraliśmy ten sojusz, w ramach którego nakładane są ramy dzięki czemu możemy bronić naszych wartości” - powiedział.

Ostatecznie komisja opowiedziała się za ratyfikacją umowy.

Reklama

Komentarze

    Reklama