Reklama

Geopolityka

Polska polityka zagraniczna po Brexicie [KOMENTARZ]

Fot. MSZ, NATO
Fot. MSZ, NATO

Wyniki brytyjskiego referendum stawiają polski rząd i całą klasę polityczną w trudnej sytuacji. Proces renegocjacji relacji Wielkiej Brytanii i UE, a w konsekwencji wysoce prawdopodobny Brexit, uruchamia bowiem procesy stwarzające zagrożenia dla dwóch filarów polskiej polityki zagranicznej – trwałej przynależność do Zachodu oraz ograniczania wpływów Rosji na Polskę i jej sąsiedztwo.

Biorąc pod uwagę założenia polityki zagranicznej Prawa i Sprawiedliwości, ale też sam fakt sprawowania władzy, Brexit komplikuje plany polityczne przede wszystkim obozu rządzącego. Dla PiS Londyn miał odgrywać podwójną rolę. Po pierwsze – o czym w swoim exposé mówił Witold Waszczykowski – oba kraje łączy, a raczej łączyło „wspólne rozumienie wielu ważnych elementów agendy europejskiej”. Pod tym hasłem kryje się między innymi sceptyczne podejście do dalszego zacieśniania integracji w sferze gospodarczej i politycznej, czyli dążenie do „coraz ściślejszej Unii”.

Wspólnota poglądów na konieczność korekty dotychczasowego kursu integracji europejskiej – wypracowywanego głównie w Berlinie - oznaczała, że relacje z Londynem miały również, obok wektora środkowo-europejskiego, przynajmniej częściowo balansować wpływy Niemiec. W nowej rzeczywistości zmieniającego się układu sił w UE, może okazać się jednak, że wobec przewidywanych tendencji zacieśniania integracji w strefie euro (może o tym świadczyć spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw założycielskich UE, które miało miejsce 25 czerwca w Berlinie), to właśnie Niemcy staną się jedynym liczącym się państwem, mogącym hamować zapędy do de facto wypychania krajów niechcących przyjmować wspólnej waluty, z procesu integracji. W tej sytuacji dążenie polskiego rządu do wyrównania asymetrii w stosunkach polsko-niemieckich będzie zadaniem jeszcze trudniejszym niż obecnie.

Brexit uderza jednak także w założenia polityki zagranicznej podzielane przez całość polskiej klasy politycznej. Odnosi się do nich druga płaszczyzna interesów polsko-brytyjskich, o której mówił minister Waszczykowski, a więc „podobne podejście do problemów bezpieczeństwa europejskiego”. W tym kontekście, wymienić można choćby pełne poparcie Londynu dla jedności transatlantyckiej (a więc zaangażowania USA w utrzymanie pozimnowojennej europejskiej architektury bezpieczeństwa), czy też sprzeciw wobec agresywnych zakusów Kremla w Europie Wschodniej. Zajęty stabilizowaniem wewnętrznej sceny politycznej oraz negocjacjami na temat przyszłości relacji z UE Londyn będzie wywierał jeszcze mniejszy wpływ na wschodzie kontynentu. 

Ten wpływ był zaś zgodny z polskimi interesami i przejawiał się m.in. w równoważeniu państw skłonnych do akomodacji wobec celów rosyjskiej polityki, co z kolei miało wpływ na decyzje o nałożeniu i przedłużeniu unijnych sankcji wobec Rosji. Destabilizacja sytuacji w UE, do czego z pewnością przyczyni się Brexit, wzmocni również antyatlantyckie i prorosyjskie partie w szeregu państw członkowskich. Jeszcze poważniejsze konsekwencje dla polskiego bezpieczeństwa, będzie miało ewentualne ogłoszenie niepodległości przez Szkocję. W połączeniu z utworzeniem przez Szkotów własnych sił zbrojnych, zmniejszy to potencjał wojskowy i zdolności do wykonywania zobowiązań sojuszniczych przez Londyn.

Pierwsze komentarze wyników referendum ze strony czołowych polityków PiS sygnalizują kontynuację dotychczasowej linii stawiającej sobie za cel zatrzymanie dążenia do coraz ściślejszej integracji, co skutkować ma m.in. osłabieniem wpływów Niemiec. W tej narracji decyzja Brytyjczyków przedstawiana jest jako dowód na oczekiwania społeczne skłaniające do zrobienie kroku w tył i wzmocnienia państw narodowych. Biorąc pod uwagę część komentarzy na zachodzie kontynentu, może to postawić Polskę na kursie kolizyjnym z częścią krajów Zachodu. Z drugiej jednak strony wybór Brytyjczyków może stać się "sygnałem ostrzegawczym" dla państw Europy i skłonić je do przemyślenia kursu na "siłowe" pogłębianie integracji. W podobnym tonie wypowiedział się np. szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier, który stwierdził w wywiadzie dla telewizji ZDF, że obecnie nie powinno się podejmować kolejnego dużego kroku w celu zacieśnienia integracji właśnie z uwagi na decyzję mieszkańców Zjednoczonego Królestwa.

AT/JP

Reklama

Komentarze (14)

  1. AndrzejM72

    Nie piszę mrzonek - ja wyciągam konsekwencje z warunków brzegowych, które się zmieniły. Niemcy ze wszystkich sił wierzgają przeciw TTiP. Francja tak samo. Niemcy chcą superpaństwa UE zarządzanego de facto z Berlina. Putin kusi zasobami Berlin i namawia do utworzenia imperium od Lizbony do Władywostoku. Oczywiście jednocześnie podgryza unię i rozsadza Niemcy, bo chce mieć lepsza pozycję do zawarcia dealu. Tyle, że ani USA, ani Chinom, powstanie takiego supermocarstwa NIE PASAUJE, bo wtedy mogą jedynie powalczyć o drugie miejsce, a chcą być hegemonami nr 1 na świecie. To są dwa supermocarstwa globalne i one rozdają karty, Niemcy i Rosja to 2 liga. Ponieważ leżymy w kluczowym geostrategicznie punkcie styku Rimlandu i Heartlandu - i Pekin i Waszyngton muszą wesprzeć Polskę, by utrzymać silny bufor i nie dopuścić do scenariusza zlania się Unii z Rosją. Z czysto egoistycznych powodów muszą pomóc Polsce - w swoim żywotnym interesie. I to tym bardziej, im bardziej Berlin wyrywa się do hegemonii w UE i do wypchnięcia USA z Europy - zresztą to ostatnie ręka w rękę z Kremlem. Decydują warunki brzegowe, polityka polega na spokojnym negocjacyjnym wzięciu strony na przeczekanie - wtedy piana opada i płyta się zmienia. Trzeba spokojnie wziąć Berlin na przetrzymanie. Po Brexicie warunki brzegowe się zmieniły i nasze akcje wzrosły - i to mocno. Trzeba "tylko" umieć to dostrzec i wykorzystać. Osobom reagującym krótkowzrocznie i emocjonalnie i cierpiącym na depresję i obsesyjne czarnowidztwo z racji krótkoterminowych taktycznych zawirowań i uważających pianę PR za rzeczywistość - polecam sport - albo wizytę u lekarza.

    1. rmarcin555

      @AndrzejM72 Ech Chłopie. Merkel pcha TTIP drzwiami i oknami. Francja jest przeciw. Chiny na razie są mocarstwem regionalnym i w najbliższym czasie mogą straszyć tylko sąsiadów. Czeka ich masa wewnętrznych problemów: zbudowanie systemu zabezpieczenia socjalnego przy starzejącym się społeczeństwie. Komunistom będzie coraz trudniej utrzymać władzę co jest zupełnie normalne przy wzrastającym bogactwie społeczeństwa. Berlin i Paryż będą dążyć do wzmocnienia strefy euro. Nikt nie będzie czekał na maruderów bo ciągle jest masa nierozwiązanych problemów: finalizacja brexitu, bezrobocie, Grecja, Włochy kryzys uchodźców. Nie wiem kogo chcesz brać na przeczekanie. Jakaś wiara w mityczną pozycje Polski to jest mrzonka. Totalna. Nie mamy potencjału. Wielcy ciągle dogadują się ponad naszymi głowami. USA i Rosja zawsze będą w kluczowych sprawach rozmawiać. Atomowy klub trzyma się razem.

    2. xyz

      Nie ma możliwości zlania się Unii z Rosją. Różnice kulturowe i historyczne są nie do przeskoczenia. Ostatnia próba porozumienia Niemiec z Rosją w WWII skończyła się po 3 latach. Cały powyższy wywód pozbawiony jest podstaw faktycznych.

    3. Janek I - Rusty Sparks

      Oj coś widzę, że kolega jest fanem Pana J. Bartosiaka. :) Jest tylko jedno ale. Akurat to co powyżej to tylko pobożne rzyczenia i pseudomocarstwowe mrzonki. A gdzie poszanowanie realiów? Pzdr. J.I.

  2. Darek S.

    Jak byliśmy pod ruskim butem, za komuny, to mogliśmy produkować własne samochody, statki, czołgi, ciężarówki, autobusy, i wiele innych rzeczy. Jak jesteśmy pod Niemieckim butem, w Unii Europejskiej, jesteśmy tylko poddostawcami jakichś pierdół dla Niemieckiej gospodarki. Wystarczy chęć wystąpienia z Unii i notujemy totalne bankructwo. Niemcy znajdą sobie innych dostawców tych pierdół momentalnie. My będziemy musieli budować gospodarkę od zera, tak jak robili to w Korei Południowej. Zajmie nam to bez instrukcji z Brukseli ok. 15 lat, tak jak Koreańczykom to zajęło gdy budowali kraj od nowa po wojnie Koreańskiej. Kto wie, czy nie lepiej odpuścić sobie Niemców i wrócić do sojusznika, który pozwala na swobodny rozwój gospodarczy, czyli wrócić w objęcia Moskwy. No bo bardziej dojeni niż teraz to już być nie możemy według mnie. Ok. 80 % zysków ze wszystkich działających w Polsce biznesów osiągają osoby pochodzenia zagranicznego, z tego większość to Niemcy. Nasze korzyści ograniczają się do wykonywania nisko płatnych zajęć. Nawet co bardziej intratne fuchy w tym kraju są zarezerwowane dla obcokrajowców. Zostaje nam chyba się tylko spakować, wyjechać do normalnego kraju i szybko zapomnieć, że znało się język Polski.

  3. Tigr

    Staram się patrzeć na zachodzące procesy spokojnie. Pytaniem pozostaje czy polski rząd zdobędzie się próbę wykorzystania sytuacji na rzecz wzmocnienia pozycji w UE, czy dalej bedzie rozgrywał swoje gry na arenie wewnetrznej. Faktami niezaprzeczalnymi jest: 1. Obiektywnie znaczenie Polski w UE po brexit wzrośnie (prosta matematyka). 2. Brexit po raz pierwszy daje szanse na integrację europejską, ktora dotąd była blokowana skutecznie głównie własnie przez UK. 3. Brexit ma duże szanse stać się bolesnym i spektakularnym przykładem dla tych, którzy uważają, że poza UE "życie jest lepsze". Polska powinna wykorzystac tą sytuację i zacieśnić wspolprace z Niemcami i stać się jednym z graczy walczących o "uratowanie UE" (choć osobiscie nie uważam , że groźba rozpadu Unii jest duża). Rola Polski w UE i zarazem na świecie wzrosła by niewspółmiernie do jej obecnych możliwości. Pytanie czy polska klasa rządząca jest w stanie podnieść się poznad swoje małostkowe interesy? Taka szansa drugi raz się nie powtórzy, a samotnie machanie szabelką (czy nawet w ramach V4), w przypadku ogromnych globalnych procesów rządzących teraz światem nie ma żadnego sensu i jest zgubne.

    1. Ernest Treywasz

      Czyli "Wilkommen in vierten Reich? Osobiście uważam, że to się rozpaść musi, bo w tej chwili UE to jest po prostu "Grosswirschaftsraum fur Deutshland", i z tego powodu generuje silne napięcia na osi północ-południe. Propozycje by utrzymać Unię rozluźnieniem dyscypliny finansowej, choć zgłaszane po referendum, nie mają szans na realizację bo niemiecka zgoda na konwersję marki do euro obwarowana była zastrzeżeniem, że euro będzie walutą nie gorszą od marki. To jest kwadratura koła i choćby z tego powodu Unia rozpaść się musi, a dokładniej nastąpi jej kollaps podobny do zapaści ciężkiej gwiazdy, której skończyło się paliwo: jądro zapada się pod własnym ciężarem, a sam proces zapadania gwałtownie odrzuca peryferia, co obserwujemy jako wybuch supernowej. Szwajcaria, Norwegia, Turcja... reszta świata. Jest życie poza UE, tym wielkim, niemieckim, socjalistycznym przedszkolem. Prawdziwe życie. Dla dorosłych, nie dla dzieci.

    2. rmarcin555

      @Tigr Pozycja Polski nie wzrośnie bo sami stawiamy się poza nawiasem. Nastąpi za to próba mocniejszej integracji Berlina i Paryża. Oczywiście problem jest. Łatwo nie będzie, bo zarówno Merkel jak i Holland mają fatalne notowania. Francja będzie miała kłopot z rosyjską agentką Le Pen

    3. Janek I. - Rusty Sparks

      Dla Polski sprawą gardłową w obecnej sytuacji jest dookoptowanie Polski do 6-tki "twardego jądra." Wiadomo, bedzie to bardzo trudne. Jedyną realną możliwością w tej kwestii jest reaktywacja formatu Trójkąta Weimarskiego, który tak naprawdę schowali do lamusa Polacy. Kto jest za? Pzdr. J.I.

  4. autor komentarza

    a dziś już się pewne sprawy wyjaśniają. Anglię wypchnięto, jako głównego hamulcowego. Po to kopano Polskę w tyłek, żeby wkurzyć Brytyjczyków. Zabawa w dobrego i złego glinę (źli unijni biurokraci vs poliycy niemieccy powtarzający o potrzebie dobrych stosunków z Polską) już jest nie potrzebna. Unijna szóstka założycielska dąży do jednego państwa. I teraz jest wybór z trzech możliwości: czy chcemy dołązczyć jako marchia (land, ziemia, województwo) do nowego Państwa Karolińskiego? Z drugiej strony mamy agresywną Rosję, która przebiera nogami by zamienić wszystkich sąsiadów w kolonie. A może USA zaangażują się na 100% w region wyszehradzki (pewnie mocno poszerzony)? Państwo Franków (jak kto nie wie, Frankowie to plemię germańskie sprzed tysiąca lat) oznacza koniec naszej polityki, systemu finansowego, wojska, a do tego zalew najmniej wykształconych emigrantów. Czy bez NATO (tzw. ograniczenie jego roli, w praktyce może się to skończyć wyjściem z NATO) Państwo Frankijskie będzie zdolne obronić Polskę albo kraje bałtyckie? Mając dotychczasowe doświadczenia z UE, można liczyć, że nasze interesy, potrzeby czy problemy będą uwzględniane?

  5. AndrzejM72

    Brytania była stronnikiem interesów USA w ramach UE. Teraz USA tracą swój najsilniejszy "punkt wejścia w UE. Logicznie pozostaje im wzmocnić Polskę - jedynego sensownego kandydata w tej sytuacji. Oczywiście w pierwszym momencie politycy USA będą starali się to przedstawić odwrotnie, że to my mamy problem i musimy się wieszać na klamce Waszyngtonu. Na pewno dobrym kubłem zimnej wody dla Amerykanów byłaby wizyta Szydło lub Waszczykowskiego w Pekinie dla z pakietem konkretnych propozycji do podpisanych memorandów, no i dla omówienia nowych perspektyw politycznych po Brexicie. Przecież np. City tak bardzo chciało być centrum finansowym dla inwestycji w ramach "jedwabnego szlaku", a teraz wypada, że bardziej sensowne dla Chińczyków będą inwestycje bezpośrednie w region Europy Centralnej. Zresztą Amerykanie mają Berlin pod swoim obcasem, a przynajmniej Merkel wisi na hakach CIA z czasów FDJ, ale Amerykanie pogrywają sobie z nami z wykorzystaniem Berlina w "dobrego i złego glinę" dla wymuszenia naszego klientelizmu względem Waszyngtonu. Czas im powiedzieć: "Koniec gierki - żarty po Brexicie się skończyły, teraz nie jesteśmy już dostawką, tylko nr 1 dla was - jak dalej będziecie tak się bawili i pozwolicie Berlinowi na hegemonizację nas i reszty Unii, to będzie Mitteleuropa i unia Putina z Merkel od Lizbony do Władywostoku i wtedy macie pozamiatane jako hegemon świata, albo w końcu zaczniecie działać i naprawdę zdusicie Niemcy i nas wesprzecie - bo jak nie to "16+1" z Pekinem na czele czeka na intensyfikację". Dali za darmo Grekom [kraj 11 mln ludzi] 400 Abramsów - czas, aby Wujek Sam dał nam na początek 1000 Abramsów i kupę innego DOBREGO uzbrojenia, skasował skandaliczne bezprawne roszczenia Żydów na 65 mld USD, za to wydusił z Niemców odszkodowania dla Polski za II w.św. na 875 mld USD. Co do Abramsów - i tak planują wojne powietrzno-morską przeciw Chinom i te Abramsy im słabo potrzebne, zresztą US Army redukują, a rozwijają flotę i lotnictwo. No i niech Niemcy skasują z przeprosinami i wstydem zapis w ich Konstytucji, że granice Niemiec są z 1937 roku - czyli hitlerowskie i faszystowskie. Nie muszę mówić, że w razie TTiP zapisy dla Polski muszą być więcej, niż partnerskie. Trzeba stygmatyzować USA jako państwo, które z Wielką Brytanią zagwarantowało w układzie budapesztańskim bezpieczeństwo Ukrainy i teraz tego nie dotrzymuje. Bo to jest wyłącznie ich sprawa i ich kłopot - nie Polski, nie Europy Centralnej, tylko USA i Brytanii. Trzeba pytać wielkim głosem, czy USA jako lider NATO, hegemon świata i strona TTiP są wiarygodnym partnerem, dlaczego opuszczają Ukrainę, dlaczego zachęcają w ten sposób inne kraje, aby nie rezygnowały z broni jądrowej, a wręcz przeciwnie, robiły wszystko, by tę broń zdobyć jako PRAWDZIWEGO gwaranta bezpieczeństwa kraju. Jak USA mogą mieć zapisane w Konstytucji bronienie demokracji i jednocześnie tak zdradzać demokrację? BAARDZO nieładnie, panowie Amerykanie - wielki wstyd, cały świat musi patrzeć na was z niesmakiem jako na śliskich hipokrytów.

    1. ddf

      Obawiam się, że 1000 abramsów i "kupa innego dobrego uzbrojenia" to za mało. Potrzebne są satelity, technologia, zwiad, lotnictwo, rakiety. No i rozruch gospodarczy, osłona kontrwywiadowcza, by nasze samoloty z dyrektorami nie spadały tak jak ten w Wenezueli. A później fabrykę przejmują Amerykanie.

    2. Ernest Treywasz

      Tiaaa 1000 Abramsów i B-61 dostosowane do instalacji na naszych JASSM ER i Tomahawkach, zintegrowanych na ORP Orzeł... ;) Mamy te same, tradycyjne polskie marzenia. Marzenia "ściętych głów" (nie znane szerzej w świecie określenie, trudne do przetłumaczenia na języki obce). Amerykanie potrzebują Rosji do konfrontacji z Chinami, którą bez Rosji przegrają. Sugestia by jak najszybciej jechać do Pekinu słuszna, tyle że j.w. Do Pekinu właśnie pojechał Putin, gdzie się dowiedział że wolą gospodarzy jest by przyjaźń rosyjsko-chińska trwała wiecznie ;) czyli: możecie jeszcze - puki nie wymrzecie - administrować Syberią, ale rury na węglowodory finansujemy my, i ceny mają być "partnerskie" a nie rynkowe. Dobrze tak, bydlakowi, ale naszego położenia to znacząco nie poprawia, bo tak jak w 1950 Mao rozpoczął wojnę w Korei bez zgody Kremla, tak dzisiaj Putin nadal może to zrobić w Europie bez zgody Pekinu. Ambicje te same, tylko w odwrotnym układzie.

    3. rmarcin555

      @AndrzejM72 Najważniejszym amerykańskim partnerem w Europie były i pozostają Niemcy. Umowa TTIP jest tego przykładem. Reszta Twojego posta nie nadaje się do komentowania bo zawiera: bzdury, kłamstwa i kompletne mrzonki.

  6. Arek

    Wielka Brytania w UE zawsze zachowywała się egoistycznie, powodując zbędne wewnętrzne spory. Chcą odejść, niech odchodzą. Problemów należy się pozbywać a nie je kumulować. W istniejącej sytuacji Polska powinna w rzeczowy sposób współpracować z 6 tką założycieli UE w tym z Niemcami. Rozsądkiem i rozwagą możemy najwięcej zyskać. Próbując dezawuować Niemcy, czy prowadząc jakąś dziwną odrębną politykę zagraniczną wyalienujemy się od jądra Unii, marginalizując totalnie swoją pozycję na arenie międzynarodowej.

  7. tynf

    Miarą skuteczności aktualnej polskiej polityki zagranicznej jest fakt, że do Berlina na konsultacje w sprawie brexit zaproszono MSZ Czech, Słowacji, Rumunii czy Pribaltiki, Polski niestety nie...

    1. Kiks

      Czasem brak zaproszenia jest w jakimś stopniu dowodem uznania, że trzeba liczyć się z twoim głosem. Bo można być zaproszonymi robić w charakterze mebla.

    2. Gość

      No to jak to jest? Nie idziesz na pasku to cie odstawiają? I dlaczego do Berlina? Przecież siedzibą władz UE jest Bruksela. I co to ma wspólnego ze skutecznością. Uległy znaczy skuteczny???!!! To na tym ma polegać partnerstwo i przyjaźń??????

  8. franca

    Jesteśmy teraz, na kompletnym marginesie UE. V4, pewnie szybko się rozpadnie. Samo podejście do problemu migracyjnego to mało. Czechy i Słowacja mają uprzywilejowane stosunki z Niemcami, a Słowacja jest jeszcze w strefie Euro. Zostaniemy sami z Orbanem, a wlasciwie, to już jesteśmy. Obecne propozycje PiS, tylko dalej nas marginalizuja i wręcz osmieszaja. Temporyzowac zmiany w UE chcą tylko Niemcy, a dokladniej tylko CDU/CSU. Trochę mało. Różnie może być, ale raczej strefa euro pogłębi integracje i nam "odjedzie" Ale również Niemcy chcą szybko i skutecznie rozwiesc się z UK. A Pan Waszczykowski i jego 15 lat...  , juz wczoraj UE wyznaczyła swojego negocjatora "rozwodowego". Nowy Traktat Pana Kaczyńskiego? Już widzę ten entuzjazm np. w Belgii, Hiszpanii, Portugalii ... A w PE, to pewnie zbierze 3/4 głosów w pierwszym czytaniu i to bez poprawek. Nawet bez odejścia Szkocji i Irlandii Północnej, prawdopodobna recesja przyczyni się do ograniczenia wydatków na wojsko. Polska też straci ekonomicznie. (wymiana handlowa z UK, Brytyjskie inwestycje, fundusze z EU, kurs Złotego, itd) Jak na kilka miesięcy, to bilans naszej polityki zagranicznej jest "znaczący". Chyba Pan Waszczykowski powinien napisać nowe ekspose, bo to ostatnie jakoś kiepsko się sprawdza, a to tylko kilka miesięcy. Strach się bać, co będzie później. I do roboty, bo wychodzi, że Brexit zaskoczył MSZ całkowicie. Inne kraje odbywają zaplanowane wcześniej spotkania, narady, mają konkretne propozycje, a Pan Waszczykowski dopiero  teraz nerwowo wydzwania, by się gdzieś załapać, albo kogoś zaprosić.

    1. Piotr Stępień

      Jedna uwaga: Orban ma bardzo dobre stosunki z Rosją więc jest w zupełnie innej sytuacji niż my. W zdani "Zostaniemy sami z Orbanem, a wlasciwie, to już jesteśmy" należy więc moim zdaniem wykreślić słowa "z Orbanem"

    2. zdegusto

      Są stoliki, do których nie warto się spieszyć. To się tak ładnie nazywa "państwa założycielskie". Ja bym to określił "stolik strachu". Nie znajdą się pieniądze aby uratować Włochy w przypadku kryzysu bankowego po Brexicie. To był "emergency meeting" krajów strefy euro dysponujących potencjałem i Włoch. Waszczykowski obraził się za wcześnie. BTW. może wreszcie ktoś zacznie słuchać ekonomistów ? Grecja nie była przygotowana do strefy euro i źle się to dla nich skończyło. Polska jest jeszcze mniej przygotowana. Zaraz po wejściu musielibyśmy dorzucić 25 mld EUR na fundusz stabilizacyjny strefy, Nie muszę dodawać że to będzie ostatni raz kiedy zobaczymy te pieniądze....

    3. Gość

      Posłuszeństwem i uległoscia wobec lewicowo-liberalnych elit unijnych i Berlina można sobie co najwyżej zasłużyć na lukratywne stanowiska. Rzeczywistej pozycji kraju w ten sposób sie nie zbuduje. A w głównym nurcie płynie się wtedy gdy ma się silne własne wiosła. W przeciwnym wypadku tylko na holu który w każdj chwili może być odczepiony. Niestety to co piszesz to wiara w dobre europejskie duchy....A duchów nie ma.

  9. Eagle

    Jest to przykład spektakularnej klapy polityki zagranicznej obecnego rządu. Pokłóćmy się z Francją i Niemcami, i tak, Brytole będą naszymi jedynymi sojusznikami. Żadnego planu B, nie mówiąc już o C, zero, po prostu zero antycypowania możliwego przebiegu zdarzeń. Waszczykowski jest człowiekiem, który już wielokrotnie się skompromitował jako szef MSZ i powinien być, tak jak taki Błaszczak z 5 razy już odwołany ze stanowiska. Zero zręczności, kompetencji i pomysłowości. Waszczykowski jest dla mnie człowiekiem skończonym, któremu nieskończenie daleko do ludzi takich jak Paderewski, Dmowski, Beck, Bartoszewski, Geremek, Cimoszewicz, czy nawet ten buc Sikorski. Polska polityka zagraniczna/unijna właśnie poniosła spektakularną klęskę i owszem, można by na Brexicie zyskać i znacząco wzmocnić pozycję Polski pośród krajów członkowskich, ale wymagałoby to niebywałej zręczności i zmysłu politycznego, czyli zaprzeczenia cech, którymi obecny szef MSZ dysponuje.

    1. rasta

      Wymieniles trzech wielkich Polakow z czego polityke Becka pod koniec jego dzialalnosci mozna nazwac "naiwna"... No i 4 agentow z zerowym badz nawet ujemnym porzytkiem dla panstwa Polskiego. Unia zdycha na naszych oczach i tylko radykalne reformy wchodza w gre, po Cameronie natychmiast powinni odejsc Junker,Shultz,Tusk i Mogherini bez tych zmian nie ma nawet na co liczyc bedie coraz gorzej i mozliwe ze bardziej oplacalne bedzie wyjscie z tego "projektu"

    2. Wacieńka

      To nie Polska polityka zagraniczna poniosła klęskę tylko ludzie w Europie zaczynają dostrzegać, że rządzi nami wyalienowana klasa brukselskich notabli przejęta tworzeniem utopijnego sfederowanego superpaństwa bez narodowych wspólnot. To nowa religia dla lewackich pseudoelit i gotowy przepis na katastrofę.

  10. KrzysiekS

    UE sama jest sobie winna powinna przemyśleć swoją politykę względem państw UE bo jeżeli czegoś nie zmienią to niedługo się rozpadnie.

    1. Piotr Stpień

      Spotkanie państw założycieli wskazuje , że UE właśnie to przemyślała i doszła do wniosku, że rozszerzenia były błędem. Dojdzie do konsolidacji rdzenia unii. My się tam nie znajdziemy, co wcale nie znaczy, że nie będziemy musieli uznawać norm tam wymyślonych (już bez naszego głosu). No chyba, że zrezygnujemy z tego rynku zbytu.

  11. Robin

    Jeśli UK się rozpadnie to na pewno zostawią wspólną armie inaczej stracą jeszcze bardziej na prestiżu i bezpieczeństwie, ta decyzja nie zależy od referendum

  12. rozczochrany

    Brexit być może skłoni do refleksji urzędników UE i polityków państw zrzeszonych, że tworzenie na siłę jednego superpaństwa z jednym super-rządem w Brukseli czy Berlinie wbrew woli obywateli rozwala unię europejską gdyż tworzy ruchy odśrodkowe. We wszystkich krajach UE silne są tradycje i tendencje narodowe. Próba walki z nimi jest skazana na porażkę i wyjścia kolejnych państw. Do rozwoju ruchów narodowych przyczynia sie też biurokracja unijna, wtrącanie się w wewnętrzne sprawy państw i sprowadzanie imigrantów wbrew woli społeczeństw. Domyślam się że Merkel liczyła na to ze część islamskich imigrantów będzie chciała pracować, a nie żyć z socjalu, a resztę podrzuci się takim krajom jak Polska, by rozbić społeczeństwo obywatelskie i zdestabilizować poczucie bezpieczeństwa. By postępowało wynaradawianie. Okazało się, że temat ją przerósł i knucie obróciło się przeciwko Niemcom. Jeśli UE ma przetrwać to musi wrócić do formuły EWG z lat osiemdziesiątych XX wieku. Współpraca gospodarcza niezależnych i suwerennych państw bez setek tysięcy biurokratów tworzących chore przepisy i czuwających nad ich wprowadzaniem. Należy wprowadzić normalne granice między państwami z przejściami, kontrolą i przekraczaniem granicy na paszport, by było wiadomo kogo wpuszczamy np. z Niemiec do Polski czy z Polski do Niemiec. I żadnego tajnego negocjowania paktów typu TTPIP.

    1. Janek I. - Rusty Sparks

      Jak 7 czy nawet 10 tysięcy uchodźców/imigrantów z krajów muzułmańskich (liczby, które wynegocjował rząd E. Kopacz) miałoby doprowadzić do wynarodowienia Polski lub zniszczenia polskiego społeczeństw obywatelskiego? Mógłby mi Pan to rozwinąć? Co zaś się tyczy społeczeństwa obywatelsiego, to dzięki krótkowzrocznej polityce PiS i inteligencji działaczy KOD, ma się ono w Polsce całkiem dobrze. Nie sądzi Pan podobnie? Pzdr. J.I.

  13. Łużyce

    Końcowa konstatacja autora, że Brexit to być może sygnał ostrzegawczy do przemyślenia kursu na pogłębianie integracji - już okazała się nieprawdziwa. Państwa założyciele UE spotkały się w swoim gronie , nawet nie zawiadamiając o tym takich tuzów europejskiej polityki jak nasz min. Waszczykowski. Zrozumcie, Polaków w UE nikt nie lubi i zwyczajnie nie chce. To co mamy na ten temat do powiedzenia nikogo nie obchodzi. To w naszym Polskim interesie jest istnienie i bycie w UE. Niech to szanowni krytycy UE wbiją sobie do głowy. Za Zachód Europy politycznie uważa się tylko Czechy i Węgry , co nie znaczy ze ich o zdanie też się ktokolwiek pyta.

    1. rozczochrany

      Serio uważasz, że w twoim interesuje jest bycie w towarzystwie, w którym nikogo nie obchodzi twoje zdanie, uważa cię za kogoś "drugiej kategorii" i inni za ciebie decydują co ci wolno i o twoich finansach. U ciebie w domu to sąsiad rządzi? Dlaczego to co dotyczy naszego życia prywatnego jest dla nas zrozumiałe i rozumiemy granice a niektórzy nie potrafią myśleć podobnymi kategoriami o Polsce. Bo przecież Polska to nasz dom tak jakby. Sam sobie przeczysz w swojej wypowiedzi.

  14. say69mat

    @def24.pl: Wyniki brytyjskiego referendum stawiają polski rząd i całą klasę polityczną w trudnej sytuacji. Proces renegocjacji relacji Wielkiej Brytanii i UE, a w konsekwencji wysoce prawdopodobny Brexit, uruchamia bowiem procesy stwarzające zagrożenia dla dwóch filarów polskiej polityki zagranicznej – trwałej przynależność do Zachodu oraz ograniczania wpływów Rosji na Polskę i jej sąsiedztwo. say69mat: Problemem wszelkie refleksji i determinowanej refleksją dyskusji w naszym kraju, jest casus ... rozlanego mleka. Otóż z reguły widzimy rozlane mleko i koncentrujemy naszą refleksję nad tym faktem. Niezmiernie rzadko próbujemy zrozumieć jakie to przyczyny sprawiły, że rzeczone mleko mogło się ... rozlać. Problem ten dotyczy zarówno refleksji historycznej, jak i nad wydarzeniami nam współczesnymi. Przykłady ... Wołyń, zdrada Okrągłego Stołu itp itd. Nie zapominając o ... Smoleńsku, gdzie najłatwiejsza interpretacja przyczyn tragedii nie jest wcale tą oczywistą. Efektem tego typu refleksji, są z reguły błędne decyzje polityczne prowadzące z reguły do kolejnej z narodowych tragedii.

Reklama