Reklama

Polityka obronna

Czas na budowę umocnień na granicach Polski rozpaczliwie się kurczy

Autor. Inspektorat Uzbrojenia

Czas na budowę umocnień na granicach się kurczy. Bez rozwiązań prawnych nie powstaną fortyfikacje np. w rejonie Sokółki czy Suwałk. Ludzie nie pozwolą na budowę na terenie prywatnym - powiedział PAP gen. Bogusław Bębenek, były szef polskich saperów i wykładowca akademicki.

Reklama

PAP: Dozbrajamy armię, o czym głośno w mediach, ale proszę powiedzieć, co się dzieje z inżynieryjnym umacnianiem naszych granic, o czym się jakoś nie słyszy.

Reklama

Gen. Bogusław Bębenek: Zarówno z analiz sytuacji, która wynika z pełnoskalowej wojny toczonej przez Federację Rosyjską na Ukrainie, jak i analiz tego, co się dzieje wokół naszego środowiska bezpieczeństwa, wynika, że o takim inżynieryjnym umocnieniu terenu trzeba rozmawiać, jak również o spełnieniu kilku istotnych czynników, bez których będzie to niemożliwe albo bardzo trudne.

Po pierwsze jest to presja czasu. Jak ona jest duża, dobrze widać po działaniach państw bałtyckich, a jeszcze lepiej państw skandynawskich, głównie Finlandii i Szwecji. Tam wydano już setki milionów euro na wzmocnienie granic na wypadek ewentualnej agresji Federacji Rosyjskiej. Podobne działania planowane są w Łotwie, gdzie jest duża mniejszość rosyjska. Niestety, choć sytuacja jest poważna i skomplikowana, w Polsce ten problem dopiero zaczyna „być dotykany”. Poza zbudowaniem płotu na polsko-białoruskiej granicy, mającego powstrzymać migrantów przysyłanych do nas w ramach wojny hybrydowej, nie znam działań mających służyć przygotowaniom do obrony przed agresorem.

Reklama

Druga kwestia to aspekt finansowy oraz możliwości wykonawcze. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że budowa obiektów fortyfikacyjnych, umocnień, wymaga olbrzymich nakładów. Widzę konieczność koordynacji takiego projektu w ramach NATO i Unii Europejskiej w odniesieniu do całej wschodniej flanki NATO. Podjęcie jakichkolwiek działań związanych z budową umocnień fortyfikacyjnych, np. przesmyku suwalskiego - a to kilkadziesiąt kilometrów, czy z granicą białoruską nie rozwiązuje problemu. Tak naprawdę nie wiemy bowiem, jaki będzie rozwój sytuacji geopolitycznej, militarnej w najbliższych latach, a nawet w tym roku, więc trudno nam powiedzieć, czy nie będzie możliwe, aby taki ewentualny atak agresora mógł nastąpić od strony Ukrainy – oczywiście nie mówię o zaatakowaniu nas przez Ukraińców, ale przez Rosjan - czy z innych kierunków. Dlatego koordynacja działań w ramach NATO i UE powinna mieć charakter i finansowy, i wykonawczy.

Czytaj też

Powinny powstać uregulowania dotyczące pasa granicznego i przyległych doń terenów, gdyż oczywistym jest, że pas graniczny to praktycznie tylko piętnaście metrów szerokości tzw. drogi granicznej od wyznaczonej słupkami granicy państwa, natomiast pozostały teren to własność prywatna. Odwołując się do naszych doświadczeń historycznych, powiem, że w 1939 roku umocnienia fortyfikacyjne, jakie miały powstać, nie powstały na czas, bo było lato, najpierw przygotowania do zbiorów, później intensywne prace polowe w lipcu i sierpniu, władza nie chciała wchodzić w konflikt ze społecznością wiejską, więc czekała na koniec żniw. To taki drobny przykład, ale dziś tereny, które mogłyby zostać wykorzystane pod budowę umocnień są w większości własnością prywatną.

Zatem rozważając problem przygotowania inżynieryjnego terenu po to, by zwiększyć nasz potencjał obronny, niezbędna jest szczegółowa ocena i analiza tego terenu a następnie określenie m.in. takich czynników jak rejony i pasy szczególnie zagrożone działaniami agresora a także obszary, które, ze względu na swoje ukształtowanie same się bronią. Jest takie powiedzenie: pozwólmy terenowi walczyć, a my jesteśmy w takiej sytuacji, że mamy na wschodniej części naszego terytorium szereg takich obszarów, jak np. bagna biebrzańskie, gdzie nie ma potrzeby budowy umocnień fortyfikacyjnych, ten teren sam się obroni przed ewentualną agresją lądową, bo o takiej cały czas mówimy. Trzeba więc zdefiniować obszary, które same by się broniły, ale także tzw. obszary czołgodostępne, gdzie należałoby zawczasu wybudować zapory fortyfikacyjne, zapory inżynieryjne, w tym także minowe, na wzór pasa Trettnera czy linii Maginota, a także przygotować niektóre obiekty do ewentualnego niszczenia.

Czym był ten pas?

B.B: W okresie zimnej wojny był on sposobem na obronę NATO przed ewentualnym atakiem wojsk Układu Warszawskiego, składał się z min wyposażonych w ładunki jądrowe, a ciągnął się na terenie Republiki Federalnej Niemiec od Bałtyku aż po Austrię na długości ok. 650 km. Jego budowę – a konkretnie podziemnych obiektów fortyfikacyjnych, w których umieszczano mikroładunki jądrowe - zaczęli w 1951 r. żołnierze amerykańscy stacjonujący w RFN, natomiast w 1957 roku do budowy zostały włączone ówczesne wojska obrony terytorialnej Niemiec Zachodnich. Budowa została ukończona, wysiłkiem państw całego NATO, w 1964 r.

Jednak z dzisiejszej perspektywy mogę ocenić, że plany związane z tym projektem nie miały większego sensu za wyjątkiem tego, że dzieliły strony toczące zimną wojnę. Dlatego zarówno pas Trettnera, jak i linia Maginota w naszej rozmowie na temat przygotowania inżynieryjnego terenu w celu wzmocnienia potencjału obronnego RP mogą stanowić jedynie analogię. Prawdą jest jednak, że gdyby wówczas faktycznie doszło do agresji wojsk Układu Warszawskiego a ładunki zostałyby aktywowane, to przejście przez ten pas, przez długi, długi czas, byłoby praktycznie niemożliwe. Nie tylko z powodu skażenia radioaktywnego, ale także z dlatego, że był tak zaprojektowany, iż zniszczeniu uległyby węzły komunikacyjne, drogi, mosty kolejowe i wiadukty na terenach, które z powodu warunków naturalnych były niemożliwe do obejścia. Dlatego minowanie jest tak skuteczne i wciąż się je stosuje.

Rozumiem, że dziś mówiąc o minowaniu mówimy o ładunkach konwencjonalnych. Myślę, że nikt dziś nie chciałby płacić ceny w postaci katastrofy jądrowej w sytuacji, kiedy musielibyśmy użyć tych atomowych.

B.B.: Oczywiście, mówimy wyłącznie o ładunkach konwencjonalnych. Dążenie do posiadania broni jądrowej, moim zdaniem, jest dążeniem do końca istnienia ludzkości, co nie jest naszym celem. Naszym celem jest, po pierwsze, stworzenie kontrmobilności, czyli takich warunków, w których ograniczone zostałyby możliwości przemieszczania się w głąb naszego kraju oddziałów agresora. A po drugie, ograniczenie strat własnych po swojej stronie i po stronie ludności cywilnej. Kolejny czynnik, który należy brać pod uwagę, to konieczność zapewnienia swobody manewru wojsk własnych, czyli mobilność przy reagowaniu na zagrożonych kierunkach.

Mam wrażenie, choć chciałabym się mylić, że z tymi wszystkimi sprawami, o których pan wspomniał, jesteśmy w lesie.

B.B.: Niestety, nie myli się pani. W dodatku głęboko w lesie. Na razie tylko o nich rozmawiamy. Dyskutując na ten temat podczas sympozjum parlamentarnego poświęconego bezpieczeństwu, jakie odbyło się pod koniec lutego, doszliśmy jednak zgodnie do wniosku, że są one ponadpartyjne, powinniśmy się nimi wszyscy zająć, bo dotyczą obronności naszego państwa. Ja nie dyskutowałbym o tym, czy analitycy, którzy określają czas, kiedy to musimy być już gotowi do obrony na trzy lata, mają rację, czy nie. Wszystkie czynniki wskazują na to, że należy się zabrać do przygotowań natychmiast.

Czytaj też

Na potrzeby tej rozmowy przyjmijmy jednak, że mamy trzy lata czasu na rozwiązanie tych wszystkich problemów, choć równie dobrze może być to rok albo pięć lat. Co, pana zdaniem, należy w pierwszym rzędzie zrobić? I jak takie umocnienia mogłyby wyglądać?

B.B.:Zacznijmy od kontrmobliności: aby uniemożliwić lub znacznie utrudnić swobodę działania przeciwnika lądowego, należałoby rozpatrzeć przygotowywanie umocnień fortyfikacyjnych i zapór inżynieryjnych oraz trzymanie w gotowości środków minowania narzutowego i manewrowego, którymi dysponują, choć powinny w większym zakresie, polskie siły zbrojne. Mamy na wyposażeniu systemy minowania narzutowego i manewrowego. To ostatnie oznacza, że pola minowe ustawiane są przy pomocy specjalnie skonstruowanych pojazdów, na których zamontowane są wyrzutnie min narzutowych, mamy do tego swój system, ma kryptonim Baobab, za pomocą którego tam, gdzie akurat jest taka potrzeba, na odległości nawet kilkuset metrów, możemy stawiać pola minowe. Natomiast narzutowy system minowania dotyczy systemów artyleryjskich: przy pomocy dział wystrzeliwane są odpowiednie głowice, na zadanej wysokości są rozszczepiane i na wybrany teren opadają miny narzutowe.

A co możemy zrobić już dziś, teraz?

B.B.: Przede wszystkim należy kontynuować prace nad minami przeciwśmigłowcowymi i przeciwdronowymi. Były prace nad koncepcją, wymagają tylko odnowienia. Konieczne jest też podjęcie prac nad stworzeniem min przeciwpancernych o zwiększonej sile rażenia czołgów i innych pojazdów pancernych z zastosowaniem kumulacji wybuchu. Potrzeba nam silniejszych min niż te będące na wyposażeniu naszego wojska, gdyż technologia budowy pancerza wozów bojowych poszła kolosalnie do przodu: podwozie budowane jest w formie litery V, co zwiększa odporność na wybuch. Oczywiście, te miny, które mamy na wyposażeniu, mogą być niebezpieczne i zatrzymać pojazdy gąsiennicowe i na pewno je zatrzymają, ale nie jest to ta skala rażenia, która jest oczekiwana w odniesieniu do nowych konstrukcji.

Czytaj też

Kolejna rzecz, która by się bardzo przydała, to wprowadzenie do wyposażenia min systemów rozpoznawania swój-obcy, żeby w przypadku pojawienia się naszego sprzętu i żołnierzy mina nie wybuchała, a w przypadku pojawienia się wroga – aby go niszczyła. Wreszcie modernizacja systemów pozwalających na stawianie min przeciwpancernych w wersji przeciwtrałowej, czyli takich, których nie można by niszczyć za pomocą trałów doczepianych z przodu czołgów i innych wozów bojowych, a takie możliwości już są. Te rzeczy, o których mówię, są oczywiste dla osób zajmujących się tematyką wojskową, ale dobrze, by szersza opinia publiczna także o nich wiedziała.

Wspomniał pan środkach o alternatywnych wobec min przeciwpiechotnych.

B.BNa mocy Konwencji ottawskiej pozbyliśmy się wszystkich min przeciwpiechotnych, więc musimy mieć coś w zamian. Są takie rozwiązania, które zostały opracowane w Wojskowym Instytucie Techniki Inżynieryjnej we Wrocławiu. To systemy różnego rodzaju inteligentnych zapór minowych, które stanowiłyby taką alternatywę. Nie wchodząc w szczegóły, opracowany został system sterowanych ładunków wybuchowych, które wybuchną dopiero wtedy, kiedy im się „każe”. To systemy o różnej mocy i kącie rażenia, ale, w gruncie rzeczy, mogłyby to być klasyczne miny przeciwpiechotne, pod warunkiem, że zostałyby wyposażone w układy pozwalające na ich nadzorowanie - radiowe czy elektronicznie – wybuchałby tylko na wydane przez operatora polecenie, jeśliby zaszła taka potrzeba. A jeśli by potrzeby nie było, mina nie byłaby groźna dla otoczenia, dla osób cywilnych, dzieci, dla kogokolwiek w przeciwieństwie do sytuacji, która ma dziś miejsce na terenie Ukrainy, gdzie Federacja Rosyjska, która nie stosuje się do żadnych konwencji, używa zwyczajnych min przeciwpiechotnych. Te nowoczesne, alternatywne systemy, dodatkowo wyposażone w systemy rozpoznawania swój-obcy, są oczywiście wielokrotnie droższe od tych klasycznych, ale są warte swojej ceny.

Szkoda więc, że pozbyliśmy się tych klasycznych min.

B.B.: Niestety, zgodnie z konwencją pozbyliśmy się ich i w tej chwili zachodzi potrzeba zastanowienia się, jak ten system odtworzyć. Możliwych do zastosowania rozwiązań jest wiele, do systemów minowania włącza się systemy wykrywania i lokalizacji, odpowiednie strefy ostrzegawcze i strefy odstraszania – chodzi o zasadę bezpiecznego użycia tego typu rozwiązań w stosunku do ludności cywilnej. Rozważa się też koncepcję wprowadzenia mało widocznych zapór elektrycznych przeciwko piechocie, trzeba się tylko wreszcie na coś zdecydować. No, ale najpierw problem i jego skala muszą dotrzeć do głów decydentów.

Którzy, w pierwszym kroku, powinni zmienić prawo.

B.B.: Jeżeli nie będzie rozwiązań prawnych, które to umożliwią, nie ruszy budowa żadnych umocnień na przykład w rejonie Dąbrowy Białostockiej, Sokółki czy Suwałk. Ludzie nie pozwolą, aby na ich prywatnym terenie budować fortyfikacje.

Tymczasem w Polsce co roku mamy wybory, co może zniechęcać polityków do działania w tej sprawie.

B.B.: Niestety, tak jest. Ale pozwolę sobie wyrazić nadzieję, że publiczna debata na te ważkie tematy sprawi, że ich waga dotrze do szerokiego grona Polaków, także do decydentów, do resortów siłowych, rządu, parlamentarzystów etc. I wszyscy oni zrozumieją, że czas nam się rozpaczliwie kurczy.

Czytaj też

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze (15)

  1. ACAN

    Jest rozwiązanie które przynajmniej częściowo może rozwiązać problem. Należy przygotować betonowe elementy umocnień i zmagazynować je w pobliżu przewidywanych miejsc ataku. Wojna nie wybucha z dnia na dzień w przypadku wzrostu zagrożenia przewozi się takie betonowe bunkry i po prostu zakopuje w ziemi można to zrobić szybko i sprawnie pod warunkiem że ma się opracowane plany gdzie je zakopać

    1. Wojtekus

      Bartosiak o tym i innych zeczach kiedys mowili. Twierdzil ze powinny tam juz byc betonowe garaze dla czolgow i BWP aby mogly robic wypady. Teraz jest ostatnio szansa na zbudowanie infrastruktury tak aby odpowiednialo zarosla. Wycinka drzew, zwir, glazy, podziemne kontenery nawet czesc okopow. Teraz mozna zrobic odpowiednia melrioracje lub tam gdzie jest taka mozliwosci przygotowac teren do zalania, wysadzenia kazdej studzienki kanalizacyjnej czy przecieku pod szosa. Szeroko zaporowy system zda egzamin. Ruskie sie zorieruja ze to powstaje i inaczej beda liczyc swoje szanse.

  2. user_1053312

    Nie oszukujmy się, Polska to kraj sezonowy i nie od nas zależy czy za kilka lat będziemy na mapach czy nie.

    1. franek

      rosja chyli się ku upadkowi tak jak to się stało z Wielką Brytanią po 1945 roku. Dziś miejsce azjatyckiego imperium zajmują Chiny a w przyszłości Indie. rosja pod względem ludności jest już ba 9tym miejscu. Jeszcze w latach 60tych była pod względem ludnościowym na 2gim miejscu . Dziś rosja to mierna kopia potężnego ZSRR gospodarka tego kraju jest wielkości Włoch, które to nie są imperium

  3. Rozczochrany74

    Trzeba za uczciwe pieniądze wykupić od ludzi ziemię jeśli chce się coś budować. Skoro państwo polskie ma być lepsze od okupacji rosyjskiej to niech się tak zachowuje by ludzie mieli świadomość że jest to ich państwo a nie im wrogie. Wtedy też będą chcieli bronić takiego kraju.

    1. HataKumba

      Czyli jak nie wykupi państwo to ruSSki niech przyjdzie

  4. Patryk.

    Zewsząd słyszymy, że będzie wojna. Za 3 lata, za 5 lat, a może za 8 lub 12. Co ekspert to inna opinia. Trzeba budować armie, trzeba budować umocnienia itp. To taka proteza profilaktyki. Dobrym sposobem na zniechęcenie przeciwnika byłoby stłamszenie, zduszenie, rozłożenie na łopatki jego gospodarki, pozbawienie dochodów/pieniędzy, pozbawienie dostępu do technologii i nowoczesności. A co widzimy? Nawet my wciąż handlujemy z rosją, białorusią i wciąż "karmimy trolla". A co będzie po zakończeniu działań zbrojnych na Ukrainie: business as usual?

    1. Seb66

      Rozlozenie gospodarki? Jaki ty naiwny jestes. Główną przyczyną najazdu raszystow na Ukrainę są giga złoża ukrainskiego gazu znadujace się wokół Krymu i na terenach już zajętych. Tak wielkie, że gdyby Ukry zaczęły go pompować to NIKT w Europie nie kupi już gazu z Rosji . I to NIGDY. I to właśnie groźba plajty gazowej pchnęła Putina do ataku. Twój pomysł JEST przyczyną wojny.

    2. HataKumba

      Jak Ukraińcy są Ukry, to Ty jesteś Polaczek. Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe

  5. Prezes Polski

    Nie bardzo to sobie wyobrażam. Jakie umocnienia? Okopy? W razie W są do wykopania w ciągu kilku dni, trzeba mieć tylko maszyny. Schrony bojowe? Nie ma takiego, który przetrwałby trafienie 1.5tonową bombą. Planowanie obrony statycznej z liniami obsadzonymi na stałe, to samobójstwo. Potrzeba przewagi w powietrzu, doskonałego rozpoznania, tysięcy dronów. Wtedy do linii styku dotrą tylko ruskie niedobitki, które utkną na minach. Jak pozwolimy wyprowadzić uderzenie przełamujące, nie zatrzymamy tego. Na Ukrainie mamy wojnę pozycyjną, bo żadna ze stron nie panuje w powietrzu, a ruscy kompletnie nie potrafią wyznaczyć celów strategicznych.

    1. Bulba1

      Nie chodzi o mega schrony które przetrwają bezpośrednie trafienie bomba ale niewielkie schronienia bojowe chroniące przed odłamkami i bronią strzelecką. Pozwalające z racji naturalnego zamaskowania dobrze ukryć się przed atakującymi Ja mam 20 metrów od domu piwniczkę strop 10 cm przysypany 10-20 cm ziemi a całość zarosla bluszczem I jestem całkowicie pewny że jest w niej bezpieczniej niż ma otwartym terenie a z racji jej zamaskowania i małych wymiarów(wystaje około 40 cm ponad poziom gruntu) mało kto uzna taka budowlę za cel wart uwagi

  6. DanielZakupowy

    "Ludzie nie pozwolą na budowę na terenie prywatnym" Nawet nie m takiej możliwości żeby państwo budowało na terenie prywatnym. Kupować albo wywłaszczyć i tyle.

    1. szczebelek

      Jakie wywłaszczanie? Nie podoba się CPK , ale za to na minach zarobimy miliardy 🤣🤣🤣

  7. Bulba1

    Wojsko powinno przynajmniej zrobić plany i zorientować się gdzie i jakie tereny ich interesują Po drugie należałoby natychmiast wyjaśnić temat umocnień w lasach lasy są państwowe i zamiast wymyślać jakąś ekologię powinno się wprowadzić rozporządzenie że wojsko może budować i wycinać w lasach drzewa ze względu na obronność bez skomplikowanych procedur. Można to połączyć w miarę możliwości z normalnymn pozyskiem drewna z lasu. Podobno UKR ma prefabrykowane betonowe i stalowe schrony bojowe trzeba też opracować i produkować coś takiego. Przynajmniej w lasach można je rozmieścić już teraz. Pozostaje jeszcze kwestia dróg i budowli inzynieryjnych. Te należałoby przygotować do zaminowania.

  8. oops

    "Oczywiście nie mówię o zaatakowaniu nas przez Ukraińców, ale przez Rosjan" - fakt, że pan generał nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że Ukraińcy mogliby nas zaatakować świadczy o braku wyobraźni pana generała - i jest to uprzejme wyjaśnienie.

    1. Bulba1

      Myślę że pan generał ocenia że raczej nierealne jest zaatakowanie Polski przez Ukrainę że względów przede wszystkim na wyczerpanie zasobów ofensywnych w obecnej wojnie a nie że względów politucznych

    2. Rusmongol

      Jasne że by mogli. Szansę na to że zaatakują na oni a nie Rosja to 1 do 50 🤣. Ostatnia rzeczą którą zrobią Ukraińcy chcący iść do NATO i UE to zaatakowanie jej członka. Czy to tak trudno załapać? No chyba że nas "zaatakują" żeby zadziałał art 5 i NATO zajmie Ukrainę powodując że Rosja nie będzie jej dalej mogła podbijać. To jest wręcz genialny pomysł 😄

  9. Ma_XX

    panie generale z całym szacunkiem - czasy Linii Maginota się skończyły co jak widać nawet rosjanie odkryli - wykopując obrońców umocnionej Awdijewki bombami półtoratonowymi - nastał czas manewru, pól minowych narzutowych i dominacji w powietrzu

    1. Bulba1

      Przecież to powiedział generał. Ale to że linia tego typu nie ma sensu wcale nie oznacza że fortyfikacje nie mają sensu.

    2. Rusmongol

      Zwróć uwagę że to wykopanie tymi bombami to było możliwe tylko ze względu na przewagę Rosji nad UA w lotnictwie jak 1 do 6. Takie ataki już przy w miarę równowadze są nierealne.

  10. trantitla

    czas wypowiedzieć konwencję ottawską. Nie tylko Polska, ale kraje bałtyckie i reszta krajów wschodniej flanki oraz kraje skandynawskie.

    1. Cure

      W 2009 za pierwszego Tuska Klich i Sikorski zgłosili gotowość do ratyfikacji, mimo, że nie wojsko nie miało środków zastępujących wycofywane standardowe miny. Niech teraz odkręca. P.S. Taka ciekawostka, wojsko dalej nie ma innych rozwiązań w tym zakresie.

  11. Robs

    Polska sobie sama wiążę ręce tymi konwencjami. Moim zdaniem jeśli ktoś jest słaby militarnie względem swojego przeciwnika a taka jest niestety dysproporcja sił między Polską a Rosją to powinien korzystać z wszystkich możliwych sposobów by ten niekorzystny stosunek zrównoważyć. Wiadomo na atomówki szansy nie mamy ale jest cała masa innych rozwiązań które dają nam większą obronę jak np rozwój broni kasetowej, min przeciwpiechotnych, rakiet dalekiego zasięgu, fortyfikacji obronnych, schronów, szkoleń i mobilizacji spoleczenstwa, itp Niech na Kremlu też wiedzą, że tu łatwo nie jest zdobyć teren. A jak coś się dotkniętknie to można się poparzyć.

  12. ŚniętyMikołaj

    Ruscy nawet jak coś podpisują to i tak nie przestrzegają. A każdą umowę czy konwencję można wypowiedzieć. Tą o minach przeciwpiechotnych należy natychmiast wypowiedzieć a ja bym się jeszcze zastanaowił nad tą o broni atomowej.

    1. Franek Dolas

      Święta racja Mikołaju historia cały czas nas uczy a napaść Rosji na Ukrainę tylko to pitwierdziła że traktaty nie poparte siłą nie mają żadnej wartości. Traktaty będą respektowane jedynie wtedy gdy ich sygnatariusze będą tego chciały albo będą zmuszone przez większość. No ale jak wymóc przestrzeganie traktatów np. na Rosji czy Chinach jeżeli nie można tego zrobić w stosunku do Iranu czy Korei Północnej a może nawet Wenezueli.

    2. Pucin:)

      @ŚniętyMikołaj - masz rację w obronie przed ruskim mirem wszystkie chwyty dozwolone - podobno na UA obydwie strony notorycznie naparzają się gazem łzawiącym, grantami hukowymi i temu podobnymi środkami policyjnymi!!!! :)

  13. szczebelek

    Głównym zarzutem dotyczącym budowy CPK była własność prywatna, którą trzeba wykupić natomiast pod miny chcieliby wykorzystać własność prywatną chronioną w konstytucji gdzie autor nie pomyślał, że trzeba dopisać wyjątki jak obrona państwa. Kto zapłaci za brak zbiorów przez x lat i potem za rozminowanie terenu, bo przecież nikt wykupi pasa szerokości kilkunastu/dziesięciu kilometrów.

  14. Thorgal

    System swój- obcy ale jak wróg będzie jeńca przed soba prowadził to rozumiem że nie wybuchnie ona tak??

  15. Seb66

    Tzw polski MON, nie jest w stanie niczego zrobić kompleksowo. Główną przewagę Rosji stanowią pojazdy pancerne. I ZAWSZE tak było. I od ZAWSZE MON to lekceważył. A w razie W pojazdy takie trzeba ZATRZYMAĆ, spowolnić, przekierować i na koniec zniszczyć. Miny? Ostatni zakup MON sprzed PARU LAT, to 200 min z BELMY. CO można zatrzymać kupując co PARĘ LAT 200 min?? NIC! Wspomnianego w wywiadzie Baoaba nadal NIE MA, bo po coś 16 LATACH opracowywania (!!) dopiero w lipcu 2023 go zamówiono!! I to w ilości ŚMIESZNYCHC...24 sztuk!! Umocnienia? Przy t a k działającym MON??

Reklama