Reklama

Siły zbrojne

Pierwsze starty i lądowania F-35B na pokładzie HMS Queen Elizabeth

Fot. Royal Navy
Fot. Royal Navy

W minionym tygodniu po raz pierwszy w historii na pokładzie HMS Queen Elizabeth miały miejsce operacje lotnicze z udziałem samolotów F-35B. Lądujące i startujące samoloty pilotowali komandor porucznik Nathan Gray z Royal Navy i major Andy Edgell z Royal Air Force. Pilotem, który miał możliwość pierwszego lądowania na nowym brytyjskim lotniskowcu został kmdr por. Gray.

Obaj brytyjscy piloci, którzy startowali i lądowali na pokładzie HMS Queen Elizabeth, to piloci testowi służący obecnie w Wielonarodowym Zespole Testowym w bazie amerykańskiej marynarki wojennej Patuxent River.

Starty i lądowania dwóch samolotów F-35B to oficjalny początek pierwszej z dwóch serii prób lotniczych, jakie odbędą się na brytyjskim lotniskowcu. Ich celem jest przećwiczenie wszelkich możliwych manewrów i opracowanie procedur operacyjnych dla samolotów F-35B działających na jednostkach typu Queen Elizabeth. W ramach testów przeprowadzone ma zostać ponad 200 prób w różnych warunkach pogodowych, w dzień i w nocy. Ogółem w czasie obecnej fazy prób piloci wykonają ponad 500 startów i lądowań.

image
Fot. Royal Navy

Na przyszły rok zaplanowano trzecią turę prób w locie, po nich przyjdzie zaś czas na próby operacyjne - również w roku 2019. Lotniskowiec wraz z zaokrętowaną na nim grupą lotniczą ma osiągnąć pełną gotowość w roku 2021. Na pokładzie HMS Queen Elizabeth stacjonować będą 24 samoloty F-35B.

image
Fot. Royal Navy

Pierwsze lądowania i starty F-35B na HMS Queen Elizabeth oznaczają kres niemal ośmioletniej przerwy w użytkowaniu samolotów na okrętach pływających pod Union Jackiem - ostatni start czterech Harrierów z pokładu HMS Ark Royal miał miejsce w listopadzie 2010 r. Brytyjską jednostką dowodził wówczas oficer, który obecnie jest kapitanem HMS Queen Elizabeth, komandor Jerry Kyd.

image
Fot. Royal Navy
Reklama

Komentarze (1)

  1. pga

    Mam wrażenie, że jak na swoją wielkość i koszty programu, okręty te mają nieadekwatne zdolności bojowe, biorąc pod uwagę ograniczoną wielkość grupy lotniczej, a do tego ograniczone zdolności samolotów (udźwig, zasięg) wynikające z ich charakterystyk STOVL. Takie samoloty może mają sens na okrętach desantowych / śmigłowcowcach piechoty morskiej, ale na tak dużych lotniskowcach to jakieś nieporozumienie. Do tego okręty te nie przyjmą żadnych normalnych samolotów pokładowych z powodu braku katapulty. Zmarnowany potencjał i ogromne fundusze.

Reklama