Reklama

Siły zbrojne

Pentagon ogłasza przegląd systemu obrony antybalistycznej

Odpalenie pocisku SM-3. Fot. Missile Defense Agency / mda.mil
Odpalenie pocisku SM-3. Fot. Missile Defense Agency / mda.mil

Sekretarz Obrony USA, James Mattis wydał dyspozycje do realizacji gruntownego przeglądu narodowego systemu obrony antybalistycznej BMD. 

Zakomunikowany w dniu 5 maja br. przez Pentagon pierwszy od 6 lat przegląd amerykańskiego Systemu Obrony Antybalistycznej ma umożliwić określenie kierunków rozwoju oraz dostosowania strategicznych ram jego działania. Zgodnie z przedstawionym uzasadnieniem, Pentagon widzi w tym zakresie także potrzebę „ponownego wyważenia priorytetów ochrony własnego terytorium i bezpieczeństwa regionalnych teatrów działań”. Odpowiedzi na pytanie, co to może oznaczać dla rozbudowy zamorskich systemów obrony przeciwrakietowej USA, dostarczy raport zapowiedziany do przedłożenia prezydentowi Trumpowi przed końcem 2017 roku.

Wnioski z weryfikacji poziomu zabezpieczenia USA i ich sił zbrojnych przed atakiem balistycznym będą stanowić część specjalnego raportu, którego adresatem będzie prezydent Donald Trump. Sprawozdanie ma być przedłożone amerykańskiej głowie państwa do wglądu jeszcze przed końcem 2017 roku.

W kwestii zakładanego „przywrócenia równowagi” priorytetów obrony przeciwbalistycznej Departament Obrony USA zapewnił, że bezpieczeństwo własnego terytorium i ochrona amerykańskich interesów przed tego typu zagrożeniami także za granicą należą w równym stopniu do najistotniejszych założeń działania systemu.

I choć nie padły w tym zakresie konkretne odniesienia do rozbudowy zamorskich systemów obrony przeciwrakietowej USA, deklaracja ta została odnotowana jako pośrednie zasygnalizowanie kierunku obranego w ramach przeglądu. Zgodnie z pierwotnym założeniem, wielowarstwowy system BMD ma za zadanie zapewnić ochronę antybalistyczną nie tylko nad obszarem Ameryki Północnej, ale również terytorium europejskich członków NATO, Izraela, Korei Południowej oraz Japonii.

Zakomunikowany przegląd amerykańskiego potencjału obrony antybalistycznej idzie w parze z podobną procedurą weryfikacyjną w zakresie zdolności użycia arsenału nuklearnego USA (Nuclear Posture Review). Ta z kolei dotyczy określenia wytycznych amerykańskiej strategii wykorzystania broni jądrowej na okres najbliższych pięciu-dziesięciu lat. Wszystkie przeglądy strategiczne Departamentu Obrony USA realizowane są cyklicznie w odpowiedzi na zmieniające się uwarunkowania bezpieczeństwa międzynarodowego. Publikacje dotyczące wyników ostatnich przeglądów BMDR i NPR pochodzą z 2010 roku.

Czytaj też: Mattis i Trump odbudują armię USA. Trzy etapy zwiększania budżetu [ANALIZA]

Reklama

Komentarze (1)

  1. laik

    Nareszcie. Rozbudować flotę AEGIS na maxa i podciągnąć patrole jak najbliżej granic, także od strony Arktyki i zach Pacyfiku. Strącenie w I fazie ICBM najłatwiejsze. Przyjdzie zadyszka jak za Reagana i nareszcie jakiś Gorbaczow bis zrobi pierestrojkę i spokój na kolejne 20 lat.

    1. Kosmit

      Podciągnięcie okrętów z systemami AEGIS (Ticonderoga/Burke) "jak najbliżej granic (mniemam, że Rosji), także od strony Arktyki" może być problematyczne - tamtejsze wody często zmieniają konsystencję, z płynnej na stałą i z powrotem. Krótko mówiąc, zamarzają. Jakieś 2 lata temu WMF wysłał zespół zadaniowy (oczywiście z Piotrkiem jako flagowcem) przez NEP (Przejście Północno-Wschodnie) i musiał im towarzyszyć lodołamacz. US Navy nie ma lodołamaczy w ogóle, a potrzeba by ich przydzielić całkiem sporo - okręty musiałyby działać w sporym rozproszeniu, żeby zapewnić ochronę przed pociskami odpalanymi z różnych miejsc w Rosji, a Rosja jest dosyć spora. Pełnomorskie lodołamacze ma USCG, dwa albo trzy ("Healy", "Polar Star" i "Polar Sea" - któryś z "polarów" został chyba niedawno wycofany), ale są one bardzo zajęte na wodach wokół Alaski i zachodniej Arktyki (zaopatrzenie bazy Thule na Grenlandii na przykład). Pomijam to, że w warunkach bojowych może zwyczajnie nie mieć sensu - Rosja mocno inwestuje w zdolności A2/AD i posiada całą gamę środków za pomocą których może wysłać okręty "podciągnięte jak najbliżej (swojego) brzegu" z biletem w jedną stronę pod powierzchnię. Doskonalą się w tym co najmniej od czasów Gorszkowa, który trzeźwo stwierdził, że nie sposób kopać się z koniem, to znaczy walczyć z US Navy o panowanie nad otwartym oceanem.

Reklama