Reklama

Geopolityka

Pakistan grodzi się od Afganistanu. Powodem są talibowie

Zdjęcie ilustracyjne, fot. Raki_Man/Wikimedia/CC-BY 3.0
Zdjęcie ilustracyjne, fot. Raki_Man/Wikimedia/CC-BY 3.0

Pakistańska armia poinformowała, że na granicy z Afganistanem, liczącej 2610 kilometrów, w 90 procentach ukończono stawianie ogrodzenia. Oznacza to, że do dokończenia brakuje nieco ponad 250 kilometrów. To wszystko wynika z obawy przed wypadami grup talibów na terytorium pakistańskiego państwa.

Jak podał portal Defenseworld, Pakistan jest już bardzo bliski ukończenia budowy granicznego ogrodzenia oddzielającego kraj od Afganistanu. Granica międzypaństwowa, ma długość 2610 kilometrów, na 2349 kilometrach znajduje się już płot. Całą granicę planują ogrodzić jeszcze przed końcem tego lata.

Pomimo ostatnich niezwykle intensywnych wydarzeń, jakie mają miejsce w Afganistanie, umacnianie granicy wcale nie zaczęło się po tym, jak amerykańskie władze podjęły decyzję o wycofaniu swoich sił z tego kraju. Pomysł zrodził się jeszcze w 2017 roku, kiedy to postanowiono zabezpieczyć tzw. Linię Duranda przed ewentualnym jej przekraczaniem przez siły Talibanu.

Cała bariera składa się a dwóch, oddzielonych od siebie o dwa metry, ogrodzeń, każde o wysokości czterech metrów. W wolnej przestrzeni pomiędzy nimi ustawiono drut kolczasty, stanowiący istotny element zniechęcenia do nielegalnego przekraczania granicy międzypaństwowej. Samo ogrodzenie jest także całodobowo monitorowane za pomocą setek, jeśli nie tysięcy kamer, co dodatkowo może wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa na granicy.

Na koniec lipca pakistański minister spraw wewnętrznych ogłosił, że w miejsce dotychczas stacjonującej i patrolującej granicę straży granicznej zjawią się oddziały regularnej armii, jako znaczące wzmocnienie sił. Była to odpowiedź na przejmowanie afgańskich posterunków przez talibów jak i na napływające z tamtych rejonów rzesze uchodźców. Równie dobrze może to być zabezpieczenie przed uciekającym, a raczej dezerterującym wojskiem afgańskim. Jeden z takich wypadków miał miejsce miesiąc temu w Tadżykistanie, kiedy to ponad tysiąc afgańskich żołnierzy uciekło do tej byłej republiki radzieckiej w obawie przed talibami.

Reklama
Reklama

Przy tej okazji warto dodać, że Tadżykistan, wraz z Uzbekistanem i Federacją Rosyjską, przeprowadza ćwiczenia wojskowe, zaledwie dwadzieścia kilometrów od opanowanej przez talibów granicy z Afganistanem. Rozpoczynają się 5 sierpnia i potrwają do 10 dnia miesiąca. Ogólnie rzecz ujmując sprawdzą reakcję wojsk OUBZ (Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym) na nieprzyjacielską wizytę potencjalnych sił wypadowych talibów, które postanowią dokonać wdarcia się na terytorium którejś z byłej republik radzieckich. 

Na tadżyckim poligonie Harb-Maidon znajduje się ponad dwa tysiące żołnierzy, z czego 1800 jest rosyjskich, z 201. Bazy Wojskowej z Duszanbe – stolicy Tadżykistanu. Uściślając powyższy ogólny cel, zostaną przećwiczone zadania związane z prowadzeniem operacji antyterrorystycznych, wraz z samą likwidacją nielegalnych grup talibów za pomocą m.in. ognia artyleryjskiego oraz ostrzału ze statków powietrznych. Sprawdzona zostanie również możliwość alarmowego przerzutu rosyjskich żołnierzy z 201. Bazy w zagrożony rejon.

W ostatnich dniach szwedzki urząd ds. migracji ostrzegł, że w najbliższym czasie spodziewany jest gwałtowny wzrost nielegalnych migrantów. Jednym ze szlaków, jakimi mogliby się uchodźcy przedostawać do Szwecji, a także i w głąb Europy, ma być granica litewsko-białoruska, która jest ochoczo stosowana przez Łukaszenkę jako element broni „D”, do nacisku na unijne władze. Tylko na początku tego tygodnia padł rekord związany z nielegalną próbą przedostania się na Litwę. Zatrzymano jednej doby 289 migrantów, którzy od strony Białorusi próbowali przedostać się na Litwę, a zarazem do Unii Europejskiej. Szwecja podkreśla, że takich przypadków w Europie będzie znacznie więcej, a Pakistan na swój sposób próbuje się zabezpieczyć przed ewentualną nielegalną wizytą zachodnich sąsiadów.

Reklama

Komentarze

    Reklama