Reklama

Siły zbrojne

Norwegia odpowiada na rosyjską ekspansję w Arktyce

Norweski F-16 startujący z bazy lotniczej Bodo. - fot. US DoD
Norweski F-16 startujący z bazy lotniczej Bodo. - fot. US DoD

Musimy być obecnie na dalekiej północy, zarówno fregatami jak i samolotami – uważa norweska minister obrony Ine Eriksen Soreide. W związku z militaryzacją Arktyki i otwieraniem rosyjskich baz wojskowych na północy, zamkniętych od czasów Zimnej Wojny, Norwegia będzie zwracać na ten kierunek większą uwagę. Siły zbrojne mają przejść pod tym kątem restrukturyzację. 

Rosjanie ponownie otwierają bazy na dalekiej północy, tworzą arktyczną brygadę i struktury dowodzenia (…)Dlatego dziś musimy zachować czujność i świadomość sytuacji(…) Utrzymać naszą obecność na dalekiej północy, zarówno fregat jak i samolotów. Ponieważ jedną z najważniejszych kwestii jest to, abyśmy byli pewni, że wiemy co się tam dzieje.

Ostrzega minister obrony Norwegii Ine Eriksen Soreide

Przy tym pani minister zapowiada restrukturyzację i „odwrócenie wektora działania” norweskich sił zbrojnych, aby w większym stopniu mogły reagować na rosyjską aktywność na północy. Norwegia ma też współpracować z krajami bałtyckimi, chcąc zapewnić stały parasol powietrznej obrony nad ich terytorium, niepokojonym rosyjskimi działaniami.

Aktywnośc Rosji na północ od Skandynawii nie jest może tak liczna jak na Moru Bałtyckim, ale równie niepokojąca. Norwegia stale rejestruje też jej wzrost, zarówno na wodzie jak i w powietrzu. Jeśli chodzi o alarmowe starty norweskich F-16 z bazy lotniczej Bodo, która strzeże Morza Północnego, to w 2014 roku startowały one 49 razy, identyfikując 74 rosyjskie maszyny. Rok wczesnej incydentów było 41 i brało w nich udział niespełna 60 samolotów. 

Niepokój Norwegów budzi też zmiana w specyfice tych incydentów. W minionym roku brało w nich udział znacznie więcej ciężkich bombowców, takich jak Tu-95 i Tu-160 oraz szybkich Tu-22M, które operowały w większych grupach, zapuszczając się dalej na zachód. Trenowane są więc dalekie rajdy i ataki na cele strategiczne, co sygnalizuje powrót do działań przypominających okres Zimnej Wojny. Na dodatek Norwegia, posiadająca prawo do znacznego obszaru Arktyki, obawia się militarnej ekspansji Rosji w tym regionie. Czas pokaże czy jest to uzasadniona obawa. 

Reklama

Komentarze (3)

  1. lsnx

    To NATO powinno uderzyć jako pierwsze. Właśnie teraz, kiedy Rosja jest słaba.

  2. NAVY

    Przynajmniej niektóre kraje podchodzą do owego zagadnienia ze zrozumieniem szkoda tylko,że inni będąc dalej od linii frontu lub chcąc upiec swoją pieczeń nie podzielają obaw pozostałych. Tak jak wchodząc w struktury NATO/EU każdy kraj zadeklarował ,iż będzie brał udział w obronie swego terytorium jak i innych sojuszników ...jak widać nie bardzo ta zasada działa więc,jak przyjmowano tak niech wywalaja na zbity pysk tych co nie chcą być w sojuszniczym związku...

    1. Ułan1981

      Polać mu dobrze pisze :)

    2. Marcin

      To nie jest takie proste. Jak się ich "wywali na zbity pysk", to nic nie będzie takich krajów powstrzymywać przed otwartą i znaczną współpracą z dotychczasowymi wrogami. Jest źle, ale twoje rozwiązanie spowoduje, że będzie jeszcze gorzej. Może dobrym pomysłem byłoby utworzenie nieformalnego "rdzenia" sojuszu w oparciu o tych, którzy traktują zobowiązania poważnie. Tak jak Niemcy i Francuzi nieformalnie rządzą w Unii. Na przykład na zasadzie: "wydajesz 2% + na obronność - masz pierwszeństwo i twój głos znaczy więcej". Ale jak znam życie ,darmozjady by to zablokowały. Po pierwsze to bardzo wygodnie mieć dużo do powiedzenia tylko z racji bycia dużym krajem, jak obecnie ma to miejsce. A po drugie taki układ oznaczałby de facto dominacje Angloamerykańską w sojuszu - kontynentalna Europa się na to nie zgodzi. Wydawać więcej i dokładać się to nie, ale jak przychodzi do decydowania - nic o nas bez nas i veto. Skąd my to znamy....

  3. bonifacy

    Wyjdzie na to, ze Skandynawowie beda musieli powrocic do sredniowiecznej koncepcji Wazów, a Polska i sasiedzi do koncepcji Jagielonow. Inaczej nie bedzie przeciwwagi dla Rosji. Tylko zeby przypadkiem znowu nie trafil sie jakis zdolny, ktory przekarze Pomorze Niemcom. Jesli NATO bedzie przejmowalo Kaliningrad to niech on przypadnie Polsce jako strefa okupacyjna. Jesli Turcja zechce laskawie zabezpieczac Rosje od poludnia to chyba te 3 osrodki administracyjne powinny dac rade potencjalnemu agresorowi.

Reklama