Reklama

Siły zbrojne

Moździerzowy PERM dla US Marines. Zasięg: 20 km

  • Konferencja prasowa ministrów obrony Francji i Polski w ramach Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego. Fot. Defence24.pl
  • Fot. Bundeswehr/Michael Weidel

Amerykański Korpus Piechoty Morskiej zamierza wprowadzić na uzbrojenie nowy typ precyzyjnego pocisku moździerzowego PERM, o zasięgu docelowo sięgającym nawet 20 km. Będzie on przeznaczony przede wszystkim do wykorzystania w holowanych moździerzach z lufą o przewodzie gwintowanym, będących elementem systemu wsparcia ogniowego sił ekspedycyjnych EFSS. Pocisk będzie jednak mógł być wystrzeliwany również ze standardowych moździerzy gładkolufowych - pisze Marek Dąbrowski. 

W grudniu 2015 roku US Marine Corps Systems Command podpisało kontrakt z Raytheon Missile Systems dotyczący opracowania nowego 120 mm naboju moździerzowego PERM (Precision Extendend Range Muntion). Mo się on charakteryzować dwukrotnie większym zasięgiem i zwiększoną (m.in. dzięki naprowadzaniu z wykorzystaniem systemów pozycjonowania GPS i inercyjnego) dokładnością w stosunku do obecnie wykorzystywanej przez USMC i inne siły zbrojne amunicji tego typu.

Zakłada się, że PERM będzie dawał dużo większe możliwości w prowadzeniu wsparcia artyleryjskiego dla obecnie funkcjonującego systemu wsparcia ogniem pododdziałów ekspedycyjnych (Expeditionary Fire Support System – EFSS), bazującego na moździerzach M327 z lufą o przewodzie gwintowanym. Ma to szczególne znaczenie wobec faktu, że zapewniają one bezpośrednie wsparcie w każdych warunkach poddziałom operującym w bezpośredniej styczności z przeciwnikiem a przy tym działają wraz z nimi. Innymi zaletami nowej amunicji będzie zmniejszenie destrukcyjnego oddziaływania na otoczenie celu/straty uboczne (infrastrukturę cywilną czy naturalne obszary) oraz zwiększenie szybkości reakcji na wykryte zagrożenia.

Zgodnie z kontraktem w 2017 r. powinny zostać dostarczone 162 pociski do przeprowadzenia testów. Przy opracowaniu pocisków PERM Raytheon współpracuje z Israel Military Industries (IMI), która to firma odpowiada za dostarczenie niektórych komponentów. Wstępnie USMC planuje pozyskać 3113 sztuk tej amunicji.

Zgodnie wymaganiami stawianymi wobec nowej amunicji zakłada się, że minimalny zasięg wynosił będzie 8000 metrów (docelowo 4000 metrów), a maksymalny nie mniej niż 16 000 metrów (docelowo ponad 20 000 metrów przy strzelaniu z moździerza z lufą o przewodzie gwintowanym M327). Kołowy błąd trafienia (Circular Error Probable – CEP) ma wynosić 20 metrów, a docelowo do 10 metrów na maksymalnych zasięgach strzelania i ok. 5 m podczas strzelania w przedziale od 1000 do 16 000 metrów. Skuteczność rażenia nowego pocisku w porównaniu z standardowym, odłamkowo-burzącym granatem M1101 ma wzrosnąć o 80% (docelowo o 100%).

Nabój PERM charakteryzuje się specjalnym kształtem, który ma poprawić właściwości aerodynamiczne w locie (m.in. zmniejszenie oporu). Cztery rozkładane i sterowane powierzchnie nośne (służące do korekty trajektorii lotu pocisku) umieszczono w połowie jego długości, zaś na końcu znajduje się sześć klasycznych stabilizatorów brzechwowych poprzedzonych wydłużonym trzonem. Za powierzchniami sterowymi znajduje się uszczelniacz, mający na celu zwiększenie powierzchni styku z bruzdami lufy moździerza M327 wywodzącego się z francuskiej konstrukcji MO 120 RT (w celu jak najlepszego wykorzystania energii uzyskanej ze spalania prochu i nadania pociskowi odpowiedniej szybkości ruchu wirowego). PERM może być również wystrzeliwany ze standardowych moździerzy gładkolufowych, nabój PERM ma długość 975 mm i masę 14,7 kg.

PERM
Moździerz M327 EFSS, z którego mają być wystrzeliwane pociski PERM. Fot. Cpl. Erik Estrada/USMC

Wkład IMI do konstrukcji to przede wszystkim system naprowadzania i korekty lotu – „Pure Heart”.

Wraz z wykorzystaniem nowych granatów, uzyskane zostaną zdolności do obezwładniania i niszczenia pododdziałów piechoty i sprzętu zmotoryzowanego, lekko opancerzonego, czy stanowisk dowodzenia i przekazywania danych. Znacznie też wzrosną możliwości zwalczania celów ruchomych i położonych w trudno dostępnych miejscach.

PERM został wyposażony w moduł pozycjonowania/naprowadzania Selective Availability Anti-spoofing Module (SAASM) w skład którego wchodzi GPS i INS. Jest to rozwiązanie pokrewne temu, jakie zastosowano w pocisku artyleryjskim M982 Excalibur. Cyfrowy zapalnik TRL-9 M734A1 posiada możliwość programowania wysokości/odległości zadziałania, punktu detonacji, czy wprowadzenia jej opóźnienia. Raytheon w dalszych pracach rozważa wprowadzenie półaktywnej laserowej głowicy bojowej, która w połączeniu z dotychczasowym systemem naprowadzania ma zapewnić CEP w granicach 1 metra. Taki układ ma również służyć zabezpieczeniu granatu przed możliwością zakłócania pracy systemu GPS.

Już w styczniu USMC zawarła z firmami ATK i Raytheon oddzielny kontrakt na opracowanie systemu kierowania dla standardowej 120 mm amunicji moździerzowej.

Według niektórych wypowiedzi przedstawicieli firmy Raytheon, ekspertów militarnych czy żołnierzy, w przyszłości w oparciu o pocisk PERM (zdobyte doświadczenie z badań i eksploatacji tej konstrukcji) będzie nawet można zbudować granat moździerzowy o zasięgu rzędu 26 000 metrów.

Oprócz samych pocisków (przede wszystkim ich parametrów taktyczno-technicznych) ważny jest również wykorzystywany przez USMC system rozpoznania, pozycjonowania, analizy i przekazywania danych, którego możliwości w zasadniczym stopniu zwiększają skuteczność nowej amunicji. Działający w czasie rzeczywistym system zarządzania kierowaniem ognia niewątpliwie przyczyni się do wzrostu jego skuteczności w ramach prowadzenia wsparcia pododdziałów podczas realizacji różnych scenariuszy przyszłego wykorzystania.

Wysoki koszt pozyskania nowego pocisku PERM jest rekompensowany zwiększonym zasięgiem i precyzją, daje on też nowe możliwości dla tego rodzaju amunicji. Będzie mógł on zostać użyty wszędzie tam, gdzie konieczne jest precyzyjne, bezbłędne wyeliminowaniu celu (w szczególności bez narażenia wojsk własnych lub otoczenia na straty), oraz podczas prowadzenia operacji stabilizacyjnych czy zapewniania pokoju.

Holowane moździerze kalibrów do 120 mm wchodzą organicznie w skład pododdziałów zmechanizowanych/zmotoryzowanych, powietrznodesantowych, piechoty morskiej czy górskiej, rozpoznania oraz nierzadko zespołów zadaniowych wojsk specjalnych. Pojedyncze systemy lub plutony czy baterie wspierają bezpośrednio walczące wojska, będąc wielokrotnie jedynym dostępnym w danej chwili środkiem walki artyleryjskiej. Są one niezastąpione w specyficznych warunkach terenowych takich jak góry, tereny wyżynne, podmokłe i o słabej sieci dróg czy specyficznej zabudowie (wąskie ulice, gęsta zabudowa itp.).

Powszechne wykorzystanie tych sprawdzonych i prostych konstrukcji wynika też z ekonomii takiego rozwiązania (duża ilość składowanej amunicji i samych moździerzy, niskie koszty eksploatacji itp.) oraz faktu, ze jest to system artyleryjski o najwyższej manewrowość w skali taktyczno-operacyjnej. Należy również zaznaczyć, że produkcja moździerzy holowanych jest kilkukrotnie tańsza niż np. dział czy moździerzy samobieżnych, to samo dotyczy procesu ich eksploatacji czy szkolenia obsług (w tym ostatnim wypadku również większej samej prostoty obsługi).

Dlatego też, oprócz konstrukcyjnego dostosowania ich do realizacji stawianych przed nimi zadań, wymaga się również zastosowania do nich amunicji o charakterystykach zapewniających wsparcie ogniowe w każdych warunkach i przeciw szerokiemu spektrum potencjalnych celów.

Do największych wad amunicji moździerzowej możemy zaliczyć stosunkowo niewielki zasięg oraz małą precyzję, co w polaczeniu z mniejszą mocą rażenia niż amunicji artyleryjskiej jest powodem wykorzystywania jej głównie do realizacji specyficznych zadań na polu walki (czasami w sytuacjach, gdy zastosowanie innych systemów wsparcia było z różnych przyczyn niemożliwe). Opracowanie nowej amunicji o zwiększonym zasięgu i precyzji znacznie rozszerza możliwości moździerzy, a w niektórych przypadkach stanowi rozsądną alternatywę (z ekonomicznego i taktyczno-technicznego punktu widzenia) wobec systemów artyleryjskich czy artylerii rakietowej.

Marek Dąbrowski

Reklama

Komentarze (11)

  1. ekonomista

    Wg Wikipedii jeden pocisk to $18 000 (75 000 PLN, 93 000 PLN z VAT-em) Ile kosztuje pocisk do Raka?

    1. dfgh

      A co to ma do rzeczy? Rak póki co strzela ZWYKŁYMI POCISKAMI, i ich zasięg wynosi od 10 do 12km. Zasięg amerykańskiego moździerza M327 EFSS na zwykłych pociskach to około 8km, a na rakietowych do 12km. Ten artykuł jest o POCISKU PERM, który zwiększa zasięg moździerza. Skoro z moździerza o zasięgu 8km poleciał na 20km, to z raka o zasięgu do 12 km poleciałby na prawie 30km przy dobrych wiatrach.

  2. jÓZEk

    haha ..a "Raki" ubrane w stal pancerz ..elektronikę co niektórym gogusiom się wydawało że staną sięhitem eksportowym ...zasięg ognia 8km a 10 km jak wiatr pomaga ...a tu amerykanie dają moździerzyk trochę większy od taczki zasięg 20 km i skuteczność większa od od wszystkich naszych skorupiaków ....acha jak widać na załączonym obrazku moździerzyk ten można przeprawić przez wodę po prostu przywiązujac do niego drewnianą belkę koszt moździerzyka do naszego raka wynosi jakieś 1:300

  3. Zetorek

    wygooglujcie sobie OSTATECZNE ROZSTRZYGNIĘCIE KWESTII MOŹDZIERZY 120mm interesujące wnioski

    1. Dropik

      Cytuję "USMC 120mm Expeditionary Fire Support System (EFSS) to program, który doprowadził że na uzbrojenie najlepszych z najlepszych wszedł fajny system artyleryjski. Niby nic nowego, ale świetnie skomponowany, o wysokiej mobilności, o bardzo niskich czasach otwarcia ognia i odskoku ze stanowiska ogniowego. Strzela na duże jak na moździerz odległości potężnymi pociskami stabilizowanymi jak w haubicach via gwint. Strzela specjalnymi, nowoczesnymi kierowanymi pociskami o wielkiej precyzji trafienia na dystans nawet 16km, ponadto strzela każdą inną, starszą, typową konwencjonalną amunicją 120mm do luf gładkolufowych. Nasycony jest nowoczesnymi systemami kierowania ogniem co czyni go bronią XXI wieku. A wszystko za niewielką cenę, szacuje się, że moduł bojowy składający się z holowanego moździerza, holownika i pojazdu amunicyjnego to kwota 1,2 mln USD za sztukę, czyli ułamek kosztów systemu samobieżnego na drogiej opancerzonej platformie wielokołowej, z wieżą, napędami lufy, automatami ładowania itd. W praktyce oznacza to że zamiast jednej lufy mamy prawie 10 i to za te same pieniądze. To olbrzymie oszczędności, co się liczy, ma znaczenie nawet dla najbogatszego kraju, a co dopiero jakiegoś postkolonialnego Bantustanu czy dominium z biednymi ludźmi, klecącego swój budżet obronny z uprawy jabłek, zbijania europalet i kredytów bankowych. Najlepsi żołnierze najpotężniejszego supermocarstwa, jakimi są Marines w USA powinni być dla słabszych i głupszych punktem odniesienia, wzorem do naśladowania. Powinni, a niestety nie są, a już na pewno nie są w naszym nieszczęśliwym kraju. Tu wszyscy "wiedzą lepiej" jak ma być. Im kto głupszy, tym wie "lepiej". Popatrzmy jak chłopaki z Marines podeszli do sprawy moździerza samobieżnego. Najpierw rozejrzeli się po świecie - dostrzegli francuski średni moździerz holowany 120mm Rayé Tracté Modèle F1, przetestowali samobieżne AMS 120-mm Self-Propelled Mortar System i Dragon Fire 120mm. Po wyczerpujących badaniach doszli do jednoznacznego wniosku, że bardzo drogie i bardzo skomplikowane systemy Dragon Fire, a już szczególnie jeszcze droższe i jeszcze bardziej skomplikowane AMS nie mają sensu. Relacja koszt-efekt w ich przypadku to kompletny absurd i bezsens. Po co wyrzucać góry pieniędzy w błoto? Efekty ich badań były znane już od ponad dekady. Natomiast w Polsce co zapewne nikogo nie zdziwi, decydenci postąpili akurat odwrotnie, jakieś miejscowe wąsate Janusze lansują na chama to co w USA odrzucili w pierwszej kolejności. I tak poszły miliardowe zamówienia na najdroższy na świecie moździerz o onkologicznej nazwie, nomen-omen "Rak". Żeby było śmieszniej nie dość, że dwukrotnie droższy niż amerykański wyśmiany AMS to będzie miał znacznie gorsze parametry prowadzenia ognia (chodzi o donośność) z powodu ujawnionych wad konstrukcji komory nabojowej. Ponadto to coś ma strzelać specjalnymi nabojami, nigdzie w świecie niespotykanymi, słabymi, na poziomie tego co było podczas II wojny światowej. Jak się to ma do NATO-wskiej unifikacji i zamienności ammo? Gdy się do tego doda spodziewane problemy ze wszystkim co tam się może popsuć.... A jak podeszli "fachowcy" z LWP po moskiewskich szkołach do tematu, konkretnie tu i teraz w Polsce? Jak przyjęli pomysł na "Raka" co sobie będzie toczył budżet MON? Bo zamówienia na niepotrzebny moździerz samobieżny oznaczają brak finansowania prawdziwej artylerii MLRS i 155mm (której w ogóle nie mamy!). Jak zwykle, niczym dobrze wytresowane psy Pawłowa ślinią się i merdają wesoło ogonkiem na dźwięk dzwonka. Dzwonek znajomy ten sygnalizuje pojawienie się kolejnego chorego, wyjętego z D pomysłu - to i jest reakcja, merdają i się ślinią że hej. A jak odnieśli się ślepi przewodnicy ślepych, czyli okrągłostołowa klasa polityczna do tej kwestii? Cóż, jak się mają odnieść do sprawy cywilni humaniści-dyletanci z MON do czegoś co jest dla nich niezrozumiałe, tajemnicze? Zachowali się jak było do przewidzenia, czyli głupio. Tak głupio, jak człowiek robiący dobrą minę do gry której nie rozumie, nie ogarnia jej reguł i celu. Tylko człowiek bez pojęcia o czymkolwiek co wiąże się z wojskiem mógł wyjść i pleść publicznie androny jakoby był to "niezwykle nowoczesny, bardzo potrzebny armii system broni", strojąc przy tym poważne, teatralne miny, mające podkreślać doniosłość chwili, wyrażać patos, oraz łaskawe pochylenie się władzy nad losem wystraszonego zagrożeniem wojennym społeczeństwa. Są aktorzy sceny politycznej to i jest spektakl, w tym momencie z gatunku komedii absurdu. Człowiek zorientowany w tak podstawowych rzeczach po prostu nie mógłby powstrzymać śmiechu i zwyczajnie by na kopach przegonił towarzycho które ośmieliłoby się mu stręczyć podobną koncepcję, paszli won. Mało tego, dopilnowałby aby ci ludzie wylecieli na zbity pysk z roboty (to państwowe spółki i instytuty), bo nie powinni tam w ogóle pracować, choćby z powodu braku kwalifikacji. PS. Niech dzieci kwiaty z MON i leśne dziadki po moskiewskich szkołach nie przemęczają swoich ptasich móżdżków i nie kombinują po swojemu co i jak ma być. W kwestii jak powinna wyglądać rola moździerzy holowanych czy samobieżnych 120mm, jaki model jest właśnie odpowiedni na współczesnym polu walki wypowiedzieli się najlepsi jak US Army, wypowiedzieli się najlepsi z najlepszych jak USMC. Roma locuta causa finita." wymagania usmc sa inne niz wp ale bez 2 zdań wiele z tego jest prawda. Najwazniejsza to cena w stosunku do mozliwosci , a że kołderka krótka to tych pieniedzy zabraknie na coś innego. Z kompatybilnością amunicji natowskiej są zdaje się tez jakies problemy

  4. wojciech

    Ładny zasięg. Tyle co naszych haubic Dana 152mm...

    1. Podbipięta

      Z przerobioną przez Czechów starą ammo mają mieć 27 km

  5. sorbi

    Opracować -po zakupie licencji -nie tylko do Raków, ale i do M-98 przecież w przypadku ostatniego typu, opracowanie nie znacznie mniejszej amunicji tego typu (98mm) nie powinno stanowić wielkiego problemu - to nie kaliber 81, czy 82mm, a zdecydowanie podniosłoby możliwości naszych wojsk i przydałoby się dla OT podobnie jak M-98.

    1. Podbipięta

      Do Raka nie wejdzie.To inna amunicja.120 mm możdzierzówka NATO nie oznacza kompatybilności amunicyjnej Dziwne ,nie?A przystosować to wszystko można tylko kiedy,a ile to będzie kosztować i czy się uda?

  6. AronWielki

    Dogadać się z Amerykanami i zakupić do naszych Raków.

    1. tak to chyba wygląda

      A czy nie jest przypadkiem tak, że Rak nie będzie strzelać standardową amunicją NATO tylko pasującą tylko do niego (podobnie jak LM-60)?

  7. fx

    W większości konfliktów pozycje stron są oddalone o max kilka km więc z 20 to lepiej walić z haubic.

  8. Kamil

    Zasięg 20km będzie zasługą pocisków? Tak przynajmniej wnioskuję z artykułu.

  9. Bolo3

    "Do największych wad amunicji moździerzowej możemy zaliczyć stosunkowo niewielki zasięg oraz małą precyzję, co w polaczeniu z mniejszą mocą rażenia niż amunicji artyleryjskiej...." A co na to Rak? Oczywiście o ile powyższa teza jest prawdziwa.

    1. Dropik

      Mniej wiecej to prawda, ale tez nie ma zalet mozdzierza tj jest drogi , jak diabli. Oczywiscie ma inne zalety.

    2. wolf

      Dlatego sam moździerz to powinna być tania, prosta broń, która rekompensuje małą celność dużą szybkostrzelnością (20 pocisków na minutę), dzięki czemu można pokryć ogniem pewinien obszar. Rak jest systemem drogim, zbyt dużym i mało efektywnym. Moździerze 120 mm na podwoziach terenowych ( np. MRAP-ów) mają takie same parametry a są znacznie bardziej mobilne i tańsze. Np. izraelski SPEAR.

  10. Zan

    A my robimy amunicje precyzyjna do raka o zasiegu 8 km? Rak w wersji z tak malym zasiegiem wydaje sie byc malo potrzebny SZ mozdzierzem za takie pieniadze

    1. gts

      Kto bogatemu zabroni Pilice za 20 mln za szt tez bierzemy. Skoro Slazaka bierzemy to mozemy i lotniskowiec postawic przy nabrzezu w Gdyni... Ciekawe czy wprowadza czy tak jak wprzypadku XM25 po udanych testach stwierdza ze jest za dobry i wyrzuca do smieci, bo jakis inny lobbysta bedzie mial gorszy sprzet ale lepsze dojscia.

    2. Wawiak

      To jest zasięg na starej, modyfikowanej, amunicji. Nowa ma mieć zasięg chyba do 14 km.

  11. ekonomista

    Ile za sztukę takiej amunicji? Pocisk dla Zumwalta kosztował $800 000 (około 3,3 mln PLN, z VAT 23% 4,1 mln), zaś tani Exalibur $ 68 000 (około 0,28 mln PLN, z VAT 23% 0,35 mln) Ile za sztukę amunicji do Raka (10km+)?

Reklama