Reklama

Siły zbrojne

Militarne przebudzenie Europy

  • Image Credit: Armament Inaspectorate

Parlament Europejski przyjął rezolucję, wzywającą państwa członkowskie Unii Europejskiej do zwiększenia wydatków obronnych do poziomu 2% PKB, zalecanego przez NATO. Również Niemcy zamierzają dążyć do zwiększenia poziomu finansowania obronności, między innymi z uwagi na obawy o zaangażowanie USA po wyborze Donalda Trumpa. W praktyce jednak droga do osiągnięcia pożądanego poziomu wydatków i zdolności obronnych jest daleka, choć w Europie z pewnością dokonała się zmiana świadomości w tym zakresie. 

Parlament Europejski przyjął niedawno rezolucję dotyczącą Europejskiej Unii Obronnej. Obok zapisów o poszerzaniu współpracy międzynarodowej czy konsultacji dotyczących zakupów uzbrojenia, w dokumencie znalazło się bardzo jednoznaczne wezwanie do zwiększenia wydatków obronnych do poziomu 2% PKB i przeznaczania co najmniej 20% budżetów na zakupy „koniecznego” wyposażenia zgodnego z wymogami Europejskiej Agencji Obrony.

Europosłowie opowiedzieli się więc wprost i jednoznacznie za istotnym podwyższeniem wydatków obronnych, a tym samym i zdolności przez większość krajów Unii Europejskiej, odstających od wymogu wydawania na obronę w 2% PKB. Warto zauważyć, że przyjęto bardzo podobne kryteria dotyczące finansowania obronności do tych obowiązujących w NATO.

Pomimo, że rezolucja Europarlamentu nie ma charakteru wiążącego, to jest wyraźnym krokiem naprzód. Po raz pierwszy bowiem mówi się o budowie zdolności obronnych w ramach UE nie tylko w kontekście współpracy i oszczędności, ale też przeznaczania na nie większych zasobów – co w świetle obecnego niedofinansowania armii państw europejskich jest koniecznym warunkiem powodzenia tych środków.

Również kanclerz Niemiec Angela Merkel stwierdziła, że Republika Federalna powinna zbliżać się do poziomu nakładów na obronę wyznaczonego przez Sojusz Północnoatlantycki (2%). Przyznała, że obecny poziom wydatków obronnych nie jest wystarczający. Jednocześnie jednak zaznaczyła, że cel NATO raczej nie zostanie osiągnięty w krótkim czasie.

Czytaj więcej: Niemcy chcą „wojskowej strefy Schengen”. Zieloni wstrzymują się od głosu.

Jak wiadomo, rząd niemiecki powoli realizuje proces zwiększania wydatków obronnych. Obecnie plasują się one na poziomie około 1,2% PKB. Tegoroczny budżet to ponad 34 mld euro, podczas gdy w 2014 roku na obronę przeznaczono 32,4 mld euro. Zdecydowano o zwiększeniu wydatków na poziomie 37 mld euro w 2017 roku, niemiecka armia ma otrzymać też m.in. dodatkowe, zmodernizowane czołgi Leopard 2. Te działania, jakkolwiek pozytywne, nie pozwalają na szybkie odwrócenie cięć, wprowadzanych przez szereg lat w Bundeswehrze.

Charles de Gaulle
Fot. Mass Communication Specialist 2nd Class Julia A. Casper/U.S. Navy

Należy jednak zauważyć, że wśród europejskich elit politycznych następuje zmiana świadomości dotyczącej konieczności zapewnienia sobie bezpieczeństwa za własne środki (a nie kosztem USA, które w przeciwieństwie do większości krajów europejskich przeznaczają znacznie ponad 2% PKB na obronę). Przykładem jest niedawna wypowiedź premiera Danii, który zadeklarował gotowość zwiększenia wydatków obronnych, czy np.  koncepcja zapewnienia przez Francję i Wielką Brytanię odstraszania nuklearnego dla Europy – z finansowym wsparciem ze strony objętych nią państw. Niemieccy parlamentarzyści zaapelowali też niedawno o zwiększenie zdolności przerzutu wojsk własnych i sojuszniczych przez Republikę Federalną - w tym wprowadzenie stosownych wyjątków do zasad bezpieczeństwa, które przecież do niedawna były uznawane przez europejskie elity polityczne za nienaruszalne. 

Konieczność zwiększenia własnych zdolności, bądź też własnego wkładu była też podnoszona podczas budżetowej debaty w Bundestagu, zarówno przez przedstawiciela CDU/CSU jak i SPD. Warto zauważyć, że o ile cel wydatków na obronę na poziomie 2% PKB jest obecny w NATO od dawna (jest podstawą przepisów, obligujących Polskę do określonego poziomu finansowania obronności od 2001 roku), to dopiero kryzys ukraiński, działalność tzw. Państwa Islamskiego w połączeniu z wyborem Donalda Trumpa na prezydenta USA (co według komentatorów z Zachodu stawia gwarancje sojusznicze pod znakiem zapytania) „przypomniały” Europejczykom, że własna obronność musi być finansowana zgodnie z wymogami.

Czytaj więcej: Więcej pieniędzy na armię w Niemczech [ANALIZA].

Oczywiście, próby rozszerzenia europejskiej współpracy w zakresie obronności rodzą obawy o tworzenie potencjalnej „konkurencji” dla NATO. Istnieje też tendencja do kształtowania regulacji dotyczących na przykład przemysłu z korzyścią dla największych europejskich potentatów, od dawna mocno obecnych na rynkach eksportowych – kosztem krajów o mniejszych zdolnościach. Część komentatorów wskazuje na wątpliwości dotyczące utrzymania narodowej kontroli nad projektami współpracy wojskowej w ramach UE.

Estonia
Żołnierz regularnej armii estońskiej. Fot. Sgt. John L. Carkeet IV/US Army.

Kolejną kwestią są różnorakie ryzyka polityczne, związane z wzrostem popularności partii skrajnych, opowiadających się przeciwko NATO w ogóle bądź przeciwko realnie rozumianej budowie zdolności obronnych. Jako przykład można wymienić np. Front Narodowy we Francji i Alternative fuer Deutschland w Niemczech, ale podobne przekonania mają też partie skrajnie lewicowe (jak Die Linke w Niemczech), bądź np. radykalne nurty brytyjskiej lewicy z przywódcą Partii Pracy Jeremym Corbynem. Kwestia wsparcia wschodniej flanki czy zdolności obronnych może więc „łączyć” skrajnych polityków o bardzo rozbieżnych poglądach, a ewentualne uzyskanie przez nich większości w parlamentach może skutkować cofnięciem planów wzmocnienia obronności.

Wreszcie, sam proces rozbudowy zdolności obronnych z założenia musi być długotrwały, gdyż wymaga wprowadzania na wyposażenie nowego uzbrojenia czy nawet (szczególnie w krajach zachodnich) tworzenie nowych jednostek – i to w obszarach, które były najbardziej redukowane w poprzednich latach. Nie bez znaczenia jest też niechęć do szybkiego podejmowania decyzji i długotrwałe procedury przetargowe (pilne zakupy mogłyby przyśpieszyć proces odbudowy zdolności w pewnych obszarach), a przeciąganie modernizacji wiąże się z zagrożeniem dla bezpieczeństwa.

Pozytywnym przykładem szybkiego odtworzenia zdolności jest ponowne sformowanie przez Szwedów nadbrzeżnej jednostki rakietowej z pociskami RBS-15. Trzeba pamiętać, że to właśnie Szwecja jest uznawana za jeden z krajów najbardziej zagrożonych przez Rosję i zapewne stąd „niepopularne” przywrócenie wcześniej wycofanego sprzętu do służby – i to w dość krótkim czasie.

Z drugiej jednak strony to dobrze, że Europejczycy zaczynają rozumieć, iż samymi hasłami o synergii i rozszerzaniu współpracy nie zbudują własnych zdolności obronnych, a obciążenia jakie w NATO ponoszą USA, są nieproporcjonalne. Największą rolę do odegrania mają tutaj rozwinięte państwa zachodnie, przede wszystkim Niemcy, a także Holandia i Dania, gdyż to one dysponują potencjałem gospodarczym do zwiększenia finansowania obronności. Jednocześnie, w przeciwieństwie do Francji czy planującej opuszczenie UE Wielkiej Brytanii, utrzymujących bądź budujących kosztowne arsenały odstraszania nuklearnego, ich udział wydatków obronnych w PKB jest znacznie niższy od poziomu 2% i oscyluje wokół poziomu 1,2% (Londyn spełnia kryterium NATO, a we Francji udział wynosi 1,8%). Ponoszą więc mniejsze koszty utrzymania kolektywnego systemu bezpieczeństwa bazującego na NATO i wspieranego przez UE.

Niektóre państwa południa Europy (np. Grecja, Hiszpania, Włochy) mają relatywnie duży potencjał militarny, ale biorąc pod uwagę napiętą sytuację na południowej flance, sytuację polityczną i budżetową główny ciężar budowy wspólnych zdolności muszą ponieść rozwinięte państwa zachodnie. Z kolei znaczna część krajów Europy Środkowo-Wschodniej szybko zbliża się (Litwa, Łotwa, Rumunia) bądź już spełnia kryterium 2% PKB (Polska, Estonia). Ich potencjał militarny i gospodarczy jest jednak ograniczony przez wielkość państw (kraje bałtyckie) i/lub wieloletnie zapóźnienia w procesie modernizacji, sięgające jeszcze w niektórych przypadkach końca lat 80. XX wieku.

Biorąc pod uwagę ostatnie decyzje, choćby podjęte przez Bundestag w sprawie budżetu obronnego, wydaje się, że do świadomości europejskich decydentów dociera, że muszą oni poważnie traktować zobowiązania do utrzymywania zdolności własnej i kolektywnej obrony. Do realizacji tych zamierzeń droga jest jednak daleka.

Reklama

Komentarze (11)

  1. nad wyraz nie/rozbawiony

    Coraz bardziej agresywne działania NATO w Europie skierowane przeciwko Rosji, mogą w końcu doprowadzić do wybuchu konfliktu zbrojnego. Ze względu na swoje położenie geograficzne Polska jest narażona na szczególnie tragiczne tego konsekwencje. Obecnie można zaobserwować wzmożenie aktywności zachodnich ośrodków walki propagandowej, które tworzą wręcz wojenną atmosferę. Wojna już więc w pewnym sensie trwa, chociaż na razie tylko na płaszczyźnie propagandowej. Stale zwiększa się obecność militarna NATO w Polsce: powstaje amerykańska baza rakietowa, cyklicznie przeprowadzane są manewry wojskowe, tworzone są tzw. batalionowe grupy bojowe, a teraz planuje się rozmieszczenie już nawet brygady pancernej. Nie służy to jednak zwiększeniu bezpieczeństwa państwowego, a wręcz przeciwnie, gdyż w konsekwencji terytorium Polski może stać się wojenną areną. Zaraz zapewne odezwą się co poniektórzy komentatorzy, którzy będą żarliwie zapewniać, że obowiązkiem Polski jest wspierać sojuszników z NATO. Z góry odpowiem na ich przewidywalne argumenty: obowiązkiem Państwa Polskiego jest zapewnienie bezpieczeństwa Obywatelom Polskim. Dlatego moim zdaniem, moja Ojczyzna - Polska powinna być państwem neutralnym i nie należeć do agresywnego sojuszu wojskowego. Uważam w związku z tym, że powinniśmy postępować zgodnie z mądrymi i wyjątkowo aktualnymi słowami Urho Kekkonena, wieloletniego premiera i prezydenta Finlandii, który powiedział: „Nie szukajcie przyjaciół daleko, a wrogów blisko”.

    1. Extern

      Każdy podręcznik samoobrony opisuje że bandyta wybiera na ofiarę napadu osobę która wygląda na zagubioną, zalęknioną, bezbronną, osamotnioną czyli taką która nie jest w stanie stawić mu oporu, ani za która nikt inny się nie wstawi. A ty namawiasz właśnie aby Polska zachowywała się jak idealna przyszła ofiara napadu.

  2. nick

    Sprawa jest dosyć prosta. Należy policzyć ile kosztowałaby broń jądrowa i jej utrzymanie, a ile zniszczenia spowodowane rosyjską agresją.

  3. gość111

    przespaliśmy ostatnie 30 lat, co dziś możemy jako Polska wystawić przeciw setkom rakiet atomowych wymierzonych w nas? rosomaki? może czołgi? wszystko to na nic się nie zda. mieliśmy mieć własne rakiety i atom by tak samo szachować tych co nas szachują. to jedyne mądre rozwiązanie. a tak wydajemy miliardy na coś co nam nie pomoże.

    1. bolo

      NSM, RBS15, Langusta, Krab na Kaliningrad. JASSM na elektrowni atomową w pobliżu Petersburga. To może być dość dobra broń odstraszająca wobec Rosji.

  4. niki

    Jak się coś zacznie to nikt nam z Europy na pomoc nie przyjdzie jedynie koce mogą nam podesłać i słowa solidarności. Pomóc nam mogą tylko Stany Zjednoczone pod warunkiem że uznają że im się to opłaci. Pomoc ta jednak nie nadejdzie szybko, raczej dopiero kiedy będzie po zawodach. Mam tylko skromną nadzieję, że nasi sztabowcy i decydenci o tym dobrze wiedzą.

    1. Faszysta

      @niki, Wiedza to i olewaja...

  5. Sailor

    Po wypowiedziach pro rosyjskich albo i rosyjskich forumowiczów widać, że zwiększenie wydatków na obronność przez państwa europejskie nie jest w smak Putinowi.

    1. as

      Patrz na Polskę i polskie interesy. Agentura zawsze straszy nas interesmi Moskwy lub Berlina.

    2. wiercipięta

      Sailor - ja bym sobie życzył by mój kraj - MOJA OJCZYZNA przeznaczyła dokładnie tyle samo pieniędzy co KREML i by nasze POLSKIE wojsko posiadało dokładnie tą samą ilość uzbrojenia oraz posiadało tą samą ilość rakiet i głowic jądrowych ile ROSJA . Nie stety po 89r. nasz KRAJ puszczono z torbami - gdzie zlikwidowano od pegieerów do fabryki która produkowała nici jak również igły do szycia . A w tym uczestniczyło również nam przychylne USA ? A teraz pomyśl co napisałem PRAWDĘ czy w pis trolla rosyjskiego . Gdzie moim celem jest nadrzędność mojej kochanej OJCZYZNY a jest nią POLSKA . Gdzie nasze elity po 89r. jak WAŁĘSA przyczynił się do likwidacji całego przemysłu GOSPODARCZEGO jak i MILITARNEGO ?????????? 26 lat i gonimy i dogonić nie potrafimy - młodzież najczęściej nam wyjeżdża za godnym życiem do innych krajów a w zamian fundujemy sobie pobyt ( jeszcze nie sprecyzowano na jak długo ) Ukraińców / Bo tak jest teraz politycznie i ideologicznie - poprawnie ( lub nam kazał nasz przywódca partyjny USA ) tylko jest to nie publicznie ze teraz mamy tak robić lub tak mówić > JEST z czego się cieszyć w tym kraju ( afera goni , aferę ) ?

  6. Wojmił

    sprawdza się to co napisałem w mojej pracy magisterskiej :) czekałem na to kilkanaście lat lecz zbliża się nieuchronnie :) krok po kroku..

    1. Polo

      To napisz, co napisałeś w tej pracy. PS Czy jest mozliwe, by Polska wypracowała własny nuklearny potencjał odstraszający?

  7. KrzysiekS

    Tu nie chodzi o jakieś przebudzenie tu chodzi o czyste pieniądze popatrzcie się ile sprzedaje broni UE a ile USA. PS a gdzie Polska?

  8. lejoncy_z_funboyow

    Ha ha ha - przebudzenie - to za chwilę będzie agonia - wystarczy trochę analizy ekonomicznej - danych ze źródeł ogólnodostępnych. np dotyczących najważniejszego parametru czyli zadłużenia nie Państw - a gospodarstw domowych - w USA to już dochodzi do 79% PKB, w Polsce 35% ; Francji i Hiszpanii ok 60% w Chinach już 40% - a jeszcze lepiej pokazuje to wskaźnik zadłużenia do dochodów w Polsce w 2006 zadłużenie gospodarstw domowych sięgało 28% w stosunku do dochodów - obecnie już 68%, Francja 88% a oszczędności ma 6% gospodarstw domowych w USA, 0,35 % w Chinach; we Francji czy Hiszpanii to ok 15% a w Polsce 4% - cały dobrobyt, cały rozwój jest na kredyt, to balon napompowany ponad wszelaki rozsądek - ludzie zadłużają się na potęgę aby korzystać z nowych telefonów, samochodów, wakacji itp - to napędza dobrobyt - ale kredyty trzeba spłacać - wystarczy jedna dziurka, jedna uszkodzona cegiełka w tej budowli i nie ma całych Państw - a tutaj trzeba sie zbroić - wykładać kolejne mld euro? skąd je brać? - drukować, drukować , drukować --> a to prosta droga do zwiększenia inflacji --> i konieczności zwiększenia stóp procentowych --> wzrost kosztu kredytu --> wzrost ilości niespłacalnych kredytów - coś wam to przypomina?? - tak brawo - 2008 r -- tylko wtedy USA i UE się uratowała drukowaniem dodatkowej kasy - teraz takiej możliwości już nie ma. Czy myślicie że zadłużeni po uszy w krajach UE urzędnicy, nauczyciele, lekarze - będą gotowi na obniżki pensji na wojsko? emeryci zgodzą się na obniżki emerytur , czy na obniżenie standardu opieki zdrowotnej - i przeznaczenie tych pieniędzy na armie - czy Hiszpański czy Wloski urzędnik zgodzi się na obniżenie pensji i rozbudowę armi, która ma walczyć gdzieś w Estonii? na Litwie? - odpowiedź jest prosta - i ten kto uprawia politykę przez duże P to wie - wie to dokładnie. Ktoś to zaplanował i wykonuje krok po kroku - kolejne ruchy, metodycznie, bez oglądania się na okoiczności, na innych --> i przewiduje skutki swoich ruchów dokładnie i bezbłędnie - zgaduj zgadula ? kto to jest? A wy dalej wierzcie w bajki o tej silnej UE i najsilniejszej armii NATO - papierowej armii.

    1. Oskar

      To skoro wszyscy są słabi a to tylko propaganda to kto jest silny ? No chyba nie Rosja.

    2. edi

      Nie Rosja jest potęgą chyba samogonową. PKB mniejsze od Włoch i tylko o 3,5 x większe niż Polski a my nie mówimy o sobie mocarstwo regionalne nawet.My nigdy nie będziemy mieli możliwości Rosji która ich nie wykorzystuje. To w Rosji jeżeli brać liczby bezwzględne i uznając ją jako część Europy jest najwięcej biedaków bo aż 27 000 000 żyjących za mniej niż 100 $ na miesiąc. W Rosji jest najwięcej nosicieli HIV i chorych na AIDS bo ponad 2 000 000. To w Rosji przez AIDS i sprzedaż do zachodnich i azjatyckich burdeli brakuje najwięcej kobiet w przedziale od 16 do 28 lat bo aż 20%.

    3. gość

      Trafna analiza i niestety bardzo smutna konstatacja.

  9. stop_glupocie

    Na podniesienie wydatków mogą pozwolić sobie TYLKO i TYLKO Niemcy - reszta krajów UE ledwie spina budżety z deficytem 3% PKB i to jak się do tego PKB wliczy prostytucje i handel narkotykami - aby się cyferki zgadzały. Jak podniosą wydatki do 2% PKB to zaraz ich deficyty poszybuja ponad 3% i Komisja Europejska będzie musiała nakładać rezolucję - jak nie to za chwilę będziemy mieli kilka Grecji w Europie. Cykliczność okresów w gospodarce jest od lat poznana - po kryzysie w 2009 r przyszła hossa ostatnich lat teraz gospodarki zwalniają i to w całej UE - od kilku lat Bank Europejski stymuluje rozwój krajów UE poprzez "drukowanie" taniej kasy i pożyczki - ale to nic nie daje. Największe kraje UE ciągną w granicy 0 max 1 % przy zadłużeniu zbliżającym się lub przekraczającym 100% PKB - i co dalej? Teraz jak dołożymy kosztowny wyścig zbrojeń - przy czym broń wyprodukowana w USA czy UE jest wielkrotnie droższa od odpowiedników w Rosji - to mamy gotową receptę na katastrofę - gospodarczą. Wystarczy troszkę pomyśleć - ile % ludzi w Polsce ma kredyt hipoteczny na mieszkania? ile kredyty konsumpcyjne na samochody, pralki itp - wcale nie duże wahnięcie na rynku globalnym - powoduje odbicie dotyczące naszego kraju. W 2009 r ratowała nas emigracja - było sporo pracy w GB, Niemczech itp - teraz już tak kolorowo nie jest i została praca za najniższe stawki - a jak zniosą wizy Ukraińcom to i o tą pracę będzie trudno. Banki we Włoszech na granicy bankructwa , w Polsce problem kopalnii nierozwiazany - a poza Francją i Niemcami cała reszta krajów UE bez żadnej poduszki finansowej w razie problemów. A co z Grecją , Turcją, Bułgarią - gdzie te kraje dryfują same w kierunku Rosji? co dalej z Rumunią w którą trzeba wkładać mld Euro, Ukrainą w którą UE włożyła już kilka mld Euro, Ukraina zwiększyła zadłużenie kikukrotnie a efektów brak i skutkiem Majdanu jest tylko emigracja? - znowu ktoś ograł tą całą gromadę europejskich politykierów - tytanów intelektu na miarę Czarneckiego, Mikkego , Tuska i jemu podobnych. Przed 6 mc jeszcze Niemcy mówiły o zbliżeniu z Turcją, o rozpoczęciu rozmów akcesyjnych do UE - teraz zawieszono w ogóle rozmowy, a Erdogan straszy otwarciem granic jak mu UE kasy nie rzuci - takie to tuzy polityki myślały że za kasę ktoś zrobi czarną robotę. W Grecji wrze - do władzy za chwilę dojdą populiści z Nowego Świtu - dopiero będzie UE miała problem? I na deser: "The governments of India and Russia agreed to extend the range of the BrahMos supersonic cruise missile, doubling it to 600 kilometres. Since BrahMos conforms to the characteristics of the Russian P-800 Oniks/Yakhont anti-ship missile, no major modification is required to achieve 600-kilometres range, said Rahul Bhonsle, a retired Brigadier and Editor of ‘Strategic Foresight Asia’ which closely follows and covers all defence-related issues. Modifications to the missile would, however, be required to provide greater stability over the longer range and corresponding accuracy. " No i co może znowu narysujemy nowe kółka na mapie? Po celnych ciosach leżymy na deskach i rozpozczęło się liczenie. Mistrzowie strategii i geopolityki.

    1. Arzesz

      Kto leży? Nic się w EU nie zmieniło, na wykarmienie setek tysięcy nowych gęb unie stać a Rosję nie stać na woje ekonomiczną, już nawet ich nie stać na modernizacje wojska bo wszędzie tną koszty i wszystko jest odkładane w czasie i ma opóźnienia kiedy w nato coraz więcej państw zwieksza budzet

    2. fx

      Bredzisz Skandynawia,Holandia a to wystarczy. Europa wydaje już na zbrojenia < 2 x więcej niż Rosja bo ponad 150 mld $. To kwestia tylko ram aby nie powielać pewnych wydatków w kilku krajach. Jakby Niemcy wydawały 2 % to już jest to więcej niż nasz potencjalny wróg Rosja.Putin obudził nawet pacyfistów na zachodzie którzy wiedzą że jak dalej będa olewali zbrojenia to obudza się w reżimie Putina.

  10. znafca

    Nie będzie kasy! Pieniądze idą na utrzymanie "uchodźców" islamskich od których także nalezy spodziewać się ataków na rodowitych mieszkańców Europy. Wszystkie wojny "islamskie" zostaną przeniesione do EURO-ARABII

  11. asd

    "koncepcja zapewnienia przez Francję i Wielką Brytanię odstraszania nuklearnego dla Europy" - jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić. Na papierze to tak... To by się skończyło jak z Gdańskiem w 39 r.

Reklama