Reklama

Siły zbrojne

„Miecznik” z Turcji i „Murena” z Wielkiej Brytanii. Jak Ukraina modernizuje marynarkę wojenną [ANALIZA]

Turecka korweta MILGEM może być najsilniejszym okrętem ukraińskiej marynarki wojennej. Fot. www.ssb.gov.tr
Turecka korweta MILGEM może być najsilniejszym okrętem ukraińskiej marynarki wojennej. Fot. www.ssb.gov.tr

W wywiadzie dla „Radio Swoboda” dowódca marynarki wojennej Ukrainy kontradmirał Oleksij Neiżpapa podsumował wyniki roku 2020, jednocześnie ujawniając szczegóły na temat realizacji ukraińskich programów okrętowych: korwety, patrolowców i kutrów rakietowych i planów jeżeli chodzi o inwestycje „brzegowe”.

Wywiad na temat modernizacji ukraińskich sił morskich z ich dowódcą, kontradmirałem Oleksijem Nieiżpapą został opublikowany 1 stycznia 2021 roku w „Radiu Swoboda”, po sześciu miesiącach jego służby na swoim stanowisku.

Co ciekawe, przy opisie planów modernizacji ukraińskiej marynarki wojennej admirał Nieiżpapa zwrócił uwagę w pierwszej kolejności na rozpoczęcie w 2021 roku programu wprowadzania do służby nowego systemu uzbrojenia – pierwszej, rakietowej baterii nadbrzeżnej RK-360MC „Neptun”.

image
Rakietowy system nadbrzeżny RK-360MC „Neptun”. Fot. Ukroboronprom

„Broń będzie istotnym środkiem odstraszającym wroga - zarówno na Morzu Czarnym, jak i Azowskim. Marynarka wojenna miała kiedyś dwie dywizje rakietowe - stacjonarną bazę z rakietami z czasów radzieckich i mobilną. W rzeczywistości niewiele krajów na świecie ma pełny cykl budowy podobnych pocisków, co cieszy Ukrainę, a zwłaszcza marynarkę wojenną. Pierwsza bateria rakietowa Neptun pojawi się w marynarce wojennej w przyszłym roku. Przygotowujemy się do tego”.

Kontradmirał Oleksij Neiżpapa - dowódca marynarki wojennej Ukrainy

Z kolei w przypadku okrętów nawodnych, to do pierwszej połowy 2021 roku planowane jest wprowadzenie do ukraińskiej marynarki wojennej trzech ostatnich, z pięciu docelowych, amerykańskich kutrów patrolowych typu Island Mark VI. Dwie pierwsze z tych jednostek, które dostarczono w 2019 roku, są już w służbie: „Słowiańsk” (P190) i Starobilsk” (P191). Trzy pozostałe mają być w pełni operacyjne do końca 2021 roku.

Jak na razie trzy pozostałe Islandy przechodzą w Stanach Zjednoczonych zabiegi konserwacyjne oraz prace wyposażeniowe. Jeszcze w styczniu br. do Baltiomore mają przybyć wszystkie załogi ukraińskie, które przejdą tam pełny cykl szkolenia - już na pokładzie swoich, docelowych jednostek. W ten sposób Ukraina otrzyma pięć okrętów patrolowych, które wcześniej były wykorzystywane przez amerykańską straż przybrzeżną i mają około trzydzieści lat. Pierwsze dwa patrolowce, już przekazane Ukraińcom, były bowiem wprowadzone do służby kolejno: eks USCGC „Cushing” (WPB-1321) - 4 sierpnia 1988 r. i eks USCGC „Drummond” (WPB-1323) - 19 października 1988 r.

Jako byłe jednostki straży przybrzeżnej są one uzbrojone przez Amerykanów jedynie w jedną, automatyczną armatę Mk 38 Mod 0 Bushmaster kalibru 25 mm oraz dwa karabiny maszynowe M2HV kalibru 12,7 mm. Nie ma jednak żadnych przeszkód, by na tych okrętach zamontować np. wyrzutnie kierowanych rakiet przeciwpancernych lub dodatkowe karabiny maszynowe. Ukraińcy już ustalili, jakie ma być konkretne uzbrojenie na Islandach – podobnie zresztą jak na szesnastu patrolowcach Mk VI, które zostały zakupione przez Ukrainę również w Stanach Zjednoczonych (w stoczni SAFE Boats international - produkującej te jednostki od 2015 roku).

image
Mały, opancerzony kuter artyleryjski projektu 58155 typu „Giurza-M”. Fot. Ukraińskie ministerstwo obrony/Wikipedia

Jakie będzie to uzbrojenie ukraiński admirał nie poinformował ujawniając jedynie, że pierwsza partia patrolowców Mk VI może trafić do ukraińskiej marynarki wojennej „w ciągu najbliższych dwóch lat, czyli do końca 2022 roku”. Podobnie niejasny jest projekt pozyskania od Wielkiej Brytanii ośmiu, w pełni wyposażonych kutrów rakietowych. Admirał Neiżpapa wyraził jedynie nadzieję, że w styczniu br. „…otrzymamy informacje zwrotne od brytyjskich kolegów, a wtedy warunki i inne szczegóły staną się jaśniejsze”.

Przypuszcza się jednak, że będą to jednostki podobne do katarskich, szybkich kutrów rakietowych typu Barzan, które zostały zbudowane w latach 1996-1998 przez stocznię Vosper Thornycroft (obecnie BAE Systems Maritime). Okręty te mają długość 62 m oraz wyporność 580 ton i mogą być bez problemu dostosowane do obecnych potrzeb ukraińskiej marynarki wojennej.

Marynarka ta planuje również wprowadzić nowoczesne korwety. Uzasadniając to admirał Neiżpapa wskazał przede wszystkim na aktywne działania Federacji Rosyjskiej mającej na celu przezbrojenie Floty Czarnomorskiej i tworzenie przez Rosjan różnych jednostek na „czasowo okupowanym Krymie”. Ale równie ważne dla niego jest utrzymanie w odpowiedniej kondycji własnego przemysłu stoczniowego.

Przypomniał on, że na Ukrainie już jest realizowana budowa korwety projektu 58250 typu Wołodimir Wielikij. Budowa tego okrętu rozpoczęła się 17 maja 2011 roku „…przed wydarzeniami na Krymie. Jednak ze względu na brak środków finansowych nie poświęcono mu należytej uwagi”. Opóźnienia są również w przypadku budowy mniejszych jednostek pływających: ósmego, małego, opancerzonego kutra artyleryjskiego projektu 58155 typu „Giurza-M” i trzeciego kutra desantowo- szturmowego projektu 58503 typu „Kientawr.

image
Kuter desantowo- szturmowy projektu 58503 typu „Kientawr”. Fot. Ukraińskie ministerstwo obrony/Wikipedia

W tym przypadku terminy są jednak przesuwane nie tylko z powodu braku pieniędzy, ale również z powodu epidemii koronawirusa. Okazało się, że ograniczenia epidemiologiczne znacząco utrudniły pracę stoczni „Kuznia na Ribalskomu” w Kijowie. Ukraińska marynarka wojenna nie otrzymała jednak jak na razie informacji o konieczności przesunięcia planowego terminu przekazania obu jednostek pływających. Wskazuje się natomiast na realizowane obecnie w tej stoczni próby średniego okrętu rozpoznawczego „Simferopol” projektu 502EM typu „Łaguna” (zwodowanego w 2019 roku).

Ukraińcy doskonale zdają sobie jednak sprawę, że samodzielnie nie są w stanie sprostać przepisom stoczniowym obowiązującym w krajach zachodnich. To właśnie dlatego admirał Neiżpapa zaznaczył, że „…ukraińskie stocznie muszą dysponować technologiami odpowiadającymi standardom NATO. A dzięki korwecie typu ADA będziemy mieli dostęp do takich technologii”. Potwierdził on, że budowa „korwet typu ADA” rozpocznie się „w tureckiej stoczni”, ale zakończy się na Ukrainie. Oznacza to więc, że będzie wprowadzonych kilka takich jednostek pływających.

Ukraińcy chcą więc skorzystać z rozwiązań opracowanych w ramach tureckiego programu MILGEM. Poza okrętami wprowadzonymi przez Turcję cztery korwety typu Ada zostały również wyeksportowane dla pakistańskiej marynarki wojennej. Teraz te wielozadaniowe, wykonane w technologii stealth jednostki pływające – wyspecjalizowane w zwalczaniu okrętów podwodnych mają również służyć w ukraińskich siłach morskich.

Wzmocnieniem dla ukraińskiej marynarki wojennej będą jednak nie tylko nowe okręty, ale również bezzałogowe aparaty latające typu Bayraktar TB2, których zakup ma zostać zrealizowany jeszcze w 2021 roku. Okazuje się, że drony te mają wejść również na wyposażenie sił morskich Ukrainy. Zostaną one jednak przystosowane do działań patrolowych nad morzem poprzez m.in. zapewnienie większego zasięgu.

„Do działania w strefach operacyjnych Morza Czarnego i Azowskiego, Bayraktar będzie miał ulepszone parametry taktyczne i techniczne, takie jak np. zwiększony zasięg. Wykorzystamy to do nadzoru sytuacji na powierzchni, aby zapewnić działanie sił zarówno na lądzie, jak i na morzu”.

Kontradmirał Oleksij Neiżpapa - dowódca marynarki wojennej Ukrainy

Ukraińcy myślą więc kompleksowo, planując nie tylko wprowadzenie rakietowych baterii nadbrzeżnych RK-360MC „Neptun”, ale również systemy dalekiego rozpoznania i wskazywania celów nawodnych. W ten sposób rakiety przeciwokrętowe będą mogły zwalczać obiekty nawodne nie tylko do zasięgu horyzontalnego, ale również na maksymalnych dystansach – do 280 km.

Nie należy dodatkowo zapominać, że drony Bayraktar TB2 służą nie tylko do zadań patrolowych i rozpoznawczych, ale mogą również przenosić uzbrojenie. Jest to więc także system uderzeniowy, który może być samodzielnie znaczącym wzmocnieniem siły ukraińskiej marynarki wojennej. Tym bardziej, że drony Bayraktar TB2 mogą realizować misje na pułapie 7000 m i to przez ponad 24 godziny.

Plany modernizacyjne dotyczą także budowy dwóch nowych baz morskich w Berdiańsku i Oczakowie. W 2020 roku nastąpił przełom w tych planach, ponieważ przygotowano wszystkie potrzebne pozwolenia oraz plany – we współpracy z miejscowymi władzami. Przy wsparciu władz państwowych, ukraińska marynarka wojenna otrzymała również od różnych agencji rządowych całą instalację hydrauliczną oraz potrzebne grunty na wybrzeżu.

W rejonie Oczakowskiego ma powstać główna baza. W Berdiańsku nad Morzem Azowskim trwają natomiast prace związane z uporządkowaniem i przygotowaniem terenu pod budowę bazy „Wschód”. Obie te inwestycje mają być realizowane dzięki pożyczce, jaką Ukraińcy chcą pozyskać z Wielkiej Brytanii. Szczegóły prac nad tym projektem infrastrukturalnym miały zostać uzgodnione podczas niedawnej wizyty roboczej w Wielkiej Brytanii wiceministra obrony Igora Chalimona.

Ale inwestycje budowlane mają być realizowane również w morskim porcie „Piwdiennyj” („Południowym”), znajdującym się 50 km na północ od Odessy. W porcie tym od momentu jego powstania nigdy nie stacjonowało wojsko, ale teraz ta sytuacja ma ulec zmianie. Ukraińska marynarka wojenna nawiązała w tym celu współpracę z administracją portu oraz pobliskimi zakładami stoczniowymi, podpisując wstępne porozumienie, związane m.in. z przygotowaniem warunków dla stacjonowania w tym miejscu eskadry okrętów patrolowych typu Island. Będzie to związane m.in. ze zbudowaniem na wodzie nowego nabrzeża betonowego o długości 57 m. Prace mają się zakończyć jeszcze w 2021 roku i będą kosztowały około 23 miliony hrywien (około 3 miliony złotych).

Ukraińska marynarka wojenna nie zapomina również o rozwijaniu kadr. Admirał Neiżpapa przypomniał, że wyszkolenie dowódcy kutra typu Island trwa od 5 do 7 lat. W przypadku większych okrętów potrzeba na to nawet 10 lat. Część potrzeb kadrowych zabezpieczy się poprzez „zagospodarowanie” załóg ze starych okrętów, wycofanych z ukraińskiej marynarki wojennej.

Jednak Ukraińcom udało się również odtworzyć cały system wojskowej edukacji morskiej, który został zdewastowany po zajęciu Krymu przez Rosję. Obecnie jest więc liceum marynarki wojennej dla młodzieży, szkoła dla podoficerów marynarki wojennej, 198 centrum szkolenia marynarki wojennej oraz Instytut sił wojennomorskich w odesskiej akademii morskiej, gdzie szkoli się oficerów.

Ukraińcy korzystają też z misji szkoleniowej ORBITAL, którą od 2019 roku zorganizowała w ramach pomocy Wielka Brytania. Jak dotąd programem tym objęto już dwieście osób służących w ukraińskiej marynarce wojennej.

Reklama

Komentarze (1)

  1. Kopel

    Świetny pułap ma ten dron.

    1. AB

      No tylko po kiego ten wysoce trudny stosowaniu i niebezpieczny wodór, skoro są tam złoża węgla? Olać ekofaszystów i ich politykę zamienienia Europy w skansen i wydobywać.

    2. AB

      Nie, nie jest przyszłością. Poczytaj o tym jak trudne jest to paliwo.

    3. po trzecie sankcje

      Trzeba było to robić 20 lat temu, a dzisiaj jest być może już za późno. Cała ta sprawa pokazuje hipokryzję tej nowej polityki UE. UE to 450mln ludzi i pozostawienie wydobycia w rewelacyjnym w skali świata złożu, blisko klienta końcowego (odpadają koszty i zanieczyszczenie z transportu), na terenach b. słabo zaludnionych wg. UE "nie jest ekologiczne". Tymczasem na końcówce złoża w UA jest Zagłębie Lwowsko - Wołyńskie jest "ekologicznie". Alternatywny do własnych zasobów transport energii na ogromne odległości oczywiście nie zanieczyszcza środowiska, nawet jak jest to gaz ziemny, składający się w większości z ulatniającego się metanu - bardzo groźnego gazu cieplarnianego. Osobną sprawą jest wymaganie od Państwa Polskiego porzucenia własnych źródeł energetycznych w sytuacji, gdy nawet przedszkolak wie, że zimy mamy inne niż w Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Włoszech, Francji i w zasadzie wszędzie poza Finlandią i Szwecją. Nie mówiąc już o tym, że mamy bardzo dużo lasów, które wchłaniają ten straszny dwutlenek węgla.

Reklama