Reklama

Geopolityka

Łukaszenka broni Moskwy ws. otrucia Nawalnego. Kryzys na linii Zachód-Rosja?

Fot. Homoatrox/CC BY-SA 3.0
Fot. Homoatrox/CC BY-SA 3.0

Według rosyjskiego dziennika „Wiedomosti” informacje z Niemiec o wykryciu śladów środka bojowego Nowiczok u Aleksieja Nawalnego mogą doprowadzić do poważnego kryzysu w relacjach Rosji z Zachodem. Rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) poinformowała z kolei, że uważnie śledzi wydarzenia na Białorusi, a także przygląda się planom Zachodu wobec tego kraju. Z kolei na rozmowy do Mińska wybrał się premier Rosji Michaił Miszustin, który miał usłyszeć od Łukaszenki, że dysponuje on nagraniem przechwyconej rozmowy pomiędzy Warszawą a Berlinem. Ma ono wskazywać, że oświadczenia Merkel o zatruciu Nawalnego jest fałszerstwem.

Ekspert w sprawach międzynarodowych Andriej Kortunow powiedział dziennikowi, że jeśli strona rosyjska oznajmi, iż jest to pomówienie i że nie wierzy wynikom badań specjalistów niemieckich, to problem się pogłębi. Renoma niemieckiej kliniki sprawi, że nikt nie uwierzy, iż niemieccy specjaliści podrobili rezultaty badań, czy ulegli służbom specjalnym — dodał ekspert. "Tej wojny informacyjnej — jeśli się ona zacznie — praktycznie nie będzie można wygrać" - powiedział Kortunow.

Przy czym, jego zdaniem, ewentualne nowe sankcje wobec Rosji będą punktowe i dotyczyć będą osób, które mogły być zamieszane w działania przeciwko Nawalnemu. Jak zauważył Kortunow, mechanizmy obowiązujące w UE sprawiają, że uruchomienie poważnych sankcji gospodarczych jest dość trudne, Rosja ma więc pewien czas na przygotowanie się. "Jednak bardzo wiele zależeć będzie od naszej reakcji — w jakim stopniu Rosja okaże gotowość do współpracy i wspólnego śledztwa" - prognozuje ekspert.

Obawia się on, że negatywny efekt spotęgowany zostanie przez fakt, że sprawa Nawalnego rozwija się na tle nierozwiązanego kryzysu na Białorusi. "Nawalny pomnożony przez Białoruś może doprowadzić do nowej odsłony eskalacji konfrontacji między Rosją i Zachodem" - powiedział Kortunow "Wiedomostiom". 

Szef rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Siergiej Naryszkin zapewnił, że SWR pozostaje w kontakcie z białoruskimi służbami specjalnymi.  "Uważnie śledzimy rozwój sytuacji. Podtrzymujemy stały kontakt ze służbami białoruskimi. Uważnie śledzimy wydarzenia ze strony zachodniej — jakie są zamysły, plany, jakie podejmowane są tam decyzje. Informujemy naszych kolegów" - powiedział Naryszkin. Wcześniej w środę minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow potępił ingerowanie obcych sił w sprawy Białorusi oraz oskarżył NATO i UE o "niszczące" oświadczenia na temat obecnego kryzysu politycznego w tym kraju.

Białoruski minister spraw zagranicznych Uładzimir Makiej, który w środę odbył rozmowy w Moskwie, powiedział dziennikarzom, że stanowisko Rosji w sprawie kryzysu politycznego na Białorusi pomaga zapobiegać ingerencjom z zewnątrz w wewnętrzne sprawy kraju. Makiej uważa, że na Białorusi sytuacja stabilizuje się i nie dopuszczono do realizacji scenariusza kolorowej rewolucji.

Z kolei na rozmowy do Mińska wybrał się premier Rosji Michaił Miszustin, który miał usłyszeć od Łukaszenki, że dysponuje on nagraniem przechwyconej rozmowy pomiędzy Warszawą a Berlinem. Ma ono wskazywać, że oświadczenia Merkel o zatruciu Nawalnego jest fałszerstwem. Tymczasem białoruskie ministerstwo obrony poinformowało w środę, że szef resortu generał Wiktar Chrenin udaje się z wizytą do Moskwy w najbliższy piątek.

Na Białorusi od ponad trzech tygodni dochodzi do protestów przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich z 9 sierpnia. Według oficjalnych danych kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska przegrała wybory z urzędującym szefem państwa Alaksandrem Łukaszenką, zdobywając zaledwie 10,1 proc. głosów. Białoruski lider, który jest u władzy od 1994 roku, miał zdobyć 80,1 proc. głosów. 

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama