Reklama

Geopolityka

NATO musi odpowiedzieć na rosyjskie łamanie traktatu INF [3 PUNKTY]

Fot. mil.ru.
Fot. mil.ru.

Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg poinformował, iż sojusznicy zgodzili się że Rosja poprzez wprowadzenie pocisku manewrującego nowego typu – 9M729 – najprawdopodobniej łamie postanowienia traktatu INF zakazującego stosowania pocisków średniego zasięgu. Ta deklaracja ma istotne znaczenie, ale kolejnym krokiem powinno być wdrożenie przez sojuszników konkretnych środków przeciwdziałania.

Jens Stoltenberg powiedział, że „wszyscy członkowie Sojuszu zgadzają się, że najbardziej wiarygodną oceną byłoby uznanie, że Rosja łamie traktat.”, wzywając Moskwę do wyjaśnienia sprawy pocisku 9M729 w sposób poważny i przejrzysty. To już kolejna deklaracja NATO odnośnie łamania umowy o pociskach średniego zasięgu. Podobny w treści zapis znalazł się w dokumencie końcowym szczytu w Brukseli, ale nagłośnienie tej sprawy przez sekretarza generalnego spowodowało, że stała się ona przedmiotem szerszego zainteresowania komentatorów i mediów.

9M729 to jeden z pocisków używanych w systemie Iskander – poddźwiękowa rakieta manewrująca, o zasięgu prawdopodobnie ponad 2000 km, przypuszczalnie zbliżona konstrukcyjnie do rakiet systemu Kalibr-NK, używanych bojowo do ataków na cele w Syrii i wystrzeliwanych z okrętów nawodnych i podwodnych. Traktat INF, zawarty pomiędzy ZSRR a USA w 1987 roku, dotyczy jednak pocisków o zasięgu od 500 do 5500 km, odpalanych z wyrzutni naziemnych.

Wprowadzeniu na uzbrojenie pocisku 9M729 towarzyszyła (i dalej towarzyszy) szeroka kampania dezinformacyjna. Jak przyznał sam Stoltenberg, Rosjanie dopiero niedawno przyznali, że taka rakieta istnieje. Już znacząco wcześniej mówiono natomiast o podobnym, lżejszym 9M728 o zasięgu ograniczonym do 500 km (dozwolonym traktatem), co pozwalało przynajmniej w części ukryć posiadanie „zakazanych” rakiet przed opinią publiczną.

O łamaniu traktatu INF przez Rosję Amerykanie informowali od 2014 roku, choć pierwsze sygnały pojawiły się już w 2008 roku. Do aneksji Krymu administracja Baracka Obamy nie podnosiła jednak publicznie obaw związanych z naruszeniem tej międzynarodowej umowy. Z kolei na przełomie 2016 i 2017 roku poinformowano o rozmieszczeniu (wejściu do służby) wyrzutni tych pocisków. W NATO długo trwały konsultacje w tej sprawie, ale ostatecznie zdecydowano się na przyjęcie dość ostrego stanowiska. Nie jest tajemnicą, że na stwierdzenie naruszenia traktatu INF naciskały Stany Zjednoczone.

Obecnie Rosja została wezwana do złożenia wyjaśnień, ale trudno spodziewać się, by Moskwa zrezygnowała z rozwoju tego systemu rakietowego. Łamanie traktatu INF wymaga więc podjęcia przez kraje NATO środków przeciwdziałania, neutralizujących lub ograniczających zagrożenie. Należą do nich w szczególności:

  • Wzmocnienie własnej obrony powietrznej. Pierwszym możliwym środkiem przeciwdziałania ze strony krajów NATO jest zwiększenie zdolności naziemnej obrony powietrznej. Jest to o tyle istotne, że ten obszar był przez lata mocno zaniedbywany, również w krajach zachodniej Europy. Przykładowo, zarówno w USA jak i w Niemczech dziś w służbie w zasadzie nie ma zestawów przeciwlotniczych klasy krótkiego zasięgu (są jedynie Stingery i uzbrojone w nie systemy samobieżne, zaliczane do klasy VSHORAD – bardzo krótkiego zasięgu oraz oczywiście Patrioty będące systemami średniego zasięgu). Z kolei kraje Europy Środkowo-Wschodniej, jak choćby Polska, ale też Czechy czy Węgry dysponują – poza zestawami bardzo krótkiego zasięgu – sprzętem posowieckim. Programy modernizacyjne są realizowane, ale są z natury czasochłonne, napotykają też na przeszkody proceduralne i techniczne. Pzykładowo, pierwsza bateria niemieckiego systemu bardzo krótkiego zasięgu nowej generacji w programie NNbS ma być gotowa operacyjnie do 2023 roku. Stwierdzenie naruszenia traktatu INF powinno stać się przyczynkiem do przyspieszenia i rozszerzenia zakresu wysiłków sojuszników, jeśli chodzi o obronę powietrzną.
  • Rozwój systemów ofensywnych (uderzeniowych). Kolejnym elementem odpowiedzi na łamanie traktatu INF powinno być rozszerzenie własnych zdolności ataków na cele w głębi terytorium potencjalnego przeciwnika. Skupienie się tylko na środkach defensywnych może oznaczać, że obrona nie będzie skuteczna, a pociski przechwytujące zostaną zużyte. Rozwój własnych zdolności ofensywnych nie musi przyjmować formy opracowywania i wprowadzania pocisków o zasięgu ponad 500 km, odpalanych z ziemi. Możliwe byłoby rozszerzenie zakresu użycia rakiet kierowanych dalekiego zasięgu powietrze-ziemia i woda-ziemia, a w dłuższej perspektywie być może opracowanie nowych tego typu środków, z możliwością dostosowania do odpalania z ziemi. W USA podjęto już pierwsze decyzje związane z łamaniem przez Rosję traktatu INF. Nowa strategia nuklearna prezydenta Trumpa zakłada rozwój pocisków manewrujących z głowicami jądrowymi odpalanych z okrętów podwodnych oraz wprowadzenie głowic o niewielkiej mocy na „morskie” pociski balistyczne Trident, tak aby móc elastycznie odpowiedzieć na ograniczony atak jądrowy. Pośrednio wiążą się też z tą kwestią przyspieszone prace nad pociskiem ziemia-ziemia nowej generacji LRPF (na razie o zasięgu do 499 km) czy naziemnymi systemami przeciwlotniczymi/przeciwrakietowymi. Kongres wzywał też wielokrotnie do podjęcia prac nad odpalanymi z ziemi pociskami o zasięgu 500 do 5500 km, po to aby zmusić Rosję do powrotu do przestrzegania traktatu. Państwa zachodniej Europy jak na razie nie podejmują podobnych działań.
  • Stworzenie połączonej architektury dowodzenia obroną powietrzną i wzmocnienie środków wykrywania. Trzecim, i równie ważnym elementem odpowiedzi na łamanie traktatu INF powinno być zdecydowane wzmocnienie możliwości wykrywania zagrożeń ze strony pocisków manewrujących. Wymaga to stosowania nowoczesnych, sieciocentrycznych systemów dowodzenia, jak i środków wykrywania pozostających w powietrzu (samoloty klasy AWACS, drony, aerostaty itd.), tak aby ich zasięg wykrywania nie był ograniczony horyzontem radiolokacyjnym. Zagrożenie jest tym większe, że dotyczy już nie tylko państw wschodniej flanki, ale całego kontynentu. W czasie ćwiczeń Zapad-2017 Rosjanie trenowali uderzenie pociskami manewrującymi (odpalanymi m.in. z bombowców) na cele w Szwecji, Polsce, Finlandii, ale też Holandii i Niemczech. Wczesne wykrycie zagrożenia ze strony rakiet cruise jest absolutnie kluczowe dla ich zwalczania.

Jak na razie najbardziej zdecydowaną odpowiedź na rosyjskie łamanie traktatu INF widać ze strony Stanów Zjednoczonych. Z jednej strony to nie dziwi, ale przecież to Europa jest najbardziej zagrożona przez rosyjskie pociski. Niebezpieczeństwo nie ogranicza się zresztą do pocisków 9M729. Rosjanie rozwijają też inne systemy rakietowe zagrażające terytorium NATO, choćby Oniksy o zasięgu 400-500 km, które mogą zwalczać nie tylko okręty, ale też cele naziemne, czy pociski aerobalistyczne Kindżał, odpalane z myśliwców MiG-31.

Te ostatnie również mają – według deklaracji Rosjan – zasięg rzędu 1500-2000 km, ale traktat INF ich nie obejmuje, podobnie jak innych amerykańskich i rosyjskich pocisków odpalanych z powietrza. To, że mając tak obszerny arsenał systemów rakietowych nie objętych traktatem INF Moskwa i tak go łamie świadczy o chęci rozwoju bardzo szerokiego spektrum systemów ofensywnych.

Nie jest tajemnicą, że państwa zachodnie byłyby – ze względów politycznych – sceptyczne wobec rozwijania własnych systemów ofensywnych. Równie istotne jest jednak wzmacnianie systemów obrony przeciwlotniczej/przeciwrakietowej, a także środków wykrywania i dowodzenia. Wszystkie te elementy są jednak kosztowne, często wielokrotnie bardziej, niż środki ofensywne. Racjonalnym rozwiązaniem byłoby wsparcie finansowania elementów obrony przeciwko rakietom manewrującym z funduszy NATO (włącznie ze skokowym zwiększeniem tych funduszy), lub z innych podobnych źródeł, w tym środków Unii Europejskiej tym bardziej, że przynajmniej systemy dowodzenia i wykrywania muszą być zdolne do współdziałania. 

Oczywiście od razu pojawia się pytanie, czy takie rozwiązanie jest wykonalne – nie tyle z technicznego, co z politycznego i finansowego punktu widzenia. Z jednej strony trudno się spodziewać, aby władze zamożnych państw na zachodzie Europy podjęły szybką decyzję o przeznaczeniu w krótkim czasie dodatkowych miliardów euro na obronę przeciwrakietową. Podobne inicjatywy są obarczone ryzykiem politycznym. Także w USA, o ile co do zasady jest zgoda co do potrzeby wzmocnienia obrony przeciwko rakietom cruise, to rozwój nowych systemów przenoszenia broni jądrowej zaplanowany przez administrację już napotyka na opór w Kongresie.

Z drugiej strony, po czterech latach od rosyjskiej aneksji Krymu, na wschodniej flance są rozmieszczone co prawda niewielkie, ale jednak bojowe jednostki państw NATO, przyjęto też pierwszą od lat strategię szeroko zakrojonego wzmocnienia. Było to następstwem uznania przez polityków, że – w wyniku agresywnych działań Rosji – środowisko bezpieczeństwa uległo zmianie, i wymaga to odpowiedzi. Czas pokaże, czy początkiem takiej zmiany będzie uznanie przez sojuszników złamania traktatu INF przez Rosję. Jedno nie ulega wątpliwości – obrona przeciwrakietowa NATO powinna zostać znacznie wzmocniona.

Reklama

Komentarze (80)

  1. sża

    @Dalej patrzący - wezwałeś mnie do tablicy, więc odpowiadam: 1. Odnośnie "Skarbca Suwalskiego", to niestety jest wart 2 bln dolarów ale jedynie na papierze... Pisałem już w tym wątku, że przy kupnie F-16 proponowaliśmy Amerykanom przejęcie tych złóż i zainwestowanie w ich wydobycie. Amerykanie, jak na kapitalistów przystało, zrobili rachunek ekonomiczny i odmówili. Bo z tytanem jest tak, że złóż rud tytanu na świecie nie brakuje i to wydajniejszych niż nasze, a jego cena bierze się z tego, że bardzo kosztowny i skomplikowany jest sam proces pozyskiwania metalu z rudy. 2. Komputery kwantowe i łączność oparta na splątaniu kwantowym są dopiero w fazie eksperymentów w kilku wiodących technologicznie krajach na świece. My niestety do nich nie należymy. 3. Z tego co wiem, to ani USA, ani Chiny nie zbudowały jeszcze ani jednego aerostatu wodorowego o tak wyrafinowanej technologi i nie ma pewności, że takie powstaną w przewidywalnej przyszłości. 4. Pisze Pan, że Polska powinna zakupić te aerostaty wodorowe i uzbroić je w "top klasy" efektory antyrakietowe o manewrowości 100G i do tego WYPRODUKOWANE W KRAJU. A ja się pytam - kto nam sprzeda jakieś futurystyczne technologie [pomija kwestię pieniędzy, których nie mamy], gdy nawet nie sprzedano nam technologi głowicy do Spica, o Patriocie już nie wspominając. A nawet gdyby stał się cud i posiedlibyśmy technologię, to który zakład w naszym kraju byłby w stanie wyprodukować takie super-hiper rakiety? Bo jak na razie, to mamy problemy z wyprodukowaniem prostego silniczka rakietowego do Pioruna. 5. Z jednym się z Panem zgadzam - czarny koszmar USA to ewentualne powstanie strefy wolnego handlu Lizbona - Władywostok i Amerykanie zrobią wszystko aby do tego nie doszło.

  2. Davien

    Panie PiotrEL, USA nic nie musi przekonywać Rosji bo to nie USA jest winne ale Rosja kłamiaca na potege:) USA jak widac nie wypowiada INF bo niby czemu miałaby to robić, podobnie Rosja oficjalnie nic nie wypowie bo nie po to błagała Stany by ten układ podpisac by znowu znależć sie w sytuacji jak w latach 80-tych z ułamkiem ówczesnych mozliwości:) Naprawdę jak widze nie masz juz chyba co zmyslić:))

  3. PiotrEl

    Problem polega na tym że to nie Davien ma wytłumaczyć Rosji że jest Oki tylko USA. Rosja przygotowuje wypowiedzenie umowy zaraz po tym gdy USA wypowie o średnich. Im jest potrzebna wojna z USA w USA a nie w Europie jak chcą USA. Jeżeli do wojny ma dojść to USA nie będą nienaruszalne. I żaden Davien nie pomoże

  4. Davien

    Widzisz panei aaron jak nawet tego nie rozrózniasz to jaki sens ma dyskusja z toba?. No ale ci wyjaśnie: silosy szkolne tym róznia sie od bojowych że ICBM z nich nie odpalisz bo sa usuniete pewne instalacje kluczowe do odpalenia. Natomiast żeby cię bardziej uswiadomic to New Start dotyczy liczby głowic i nosników a nie silosów, no chyba ze u was w Rosji to silos leci z głowica jądrową:))

  5. aaron meller

    @Davien, czym się różni szkolny silos od bojowego, czy możesz nam napisać czemu owe silosy były bojowymi i nie mogą stać się nimi ponownie? Oj panie Davien, jak zwykle masz wszystkich za idiotów, coś jak goście z CNN.

  6. Davien

    Oj panie PiotrEL, kolejne kłamstewka jak widze i do tego prymitywne:) To ze w Rosji broń strategiczna sie sypie to ich problem, układ przewidywał do 1550 aktywnych głowic do 2018r a USA ma nawet mniej.. Silosy szkolne nie sa silosami bojowymi a co do dowodów zniszczenia to czyzby Rosjanie którzy obserwowali ten proces byli tak nawaleni że liczyc nie potrafią?? I obudzili sie teraz po wielu latach?? Oj panie PiotrEL, tak się skompromitowac:) PS Jakos w 2017r to Rosja miała o 131 głowic za duzo w stosunku do limitów wiec jak zwykle kosmiczna wtopa:)

  7. PiotrEl

    Kolejny układ łamany przez USA - o broni strategicznej. Zdaniem Rosji ma za dużo 101 środków przenoszenia. USA nie przedstawiło wiarygodnych dowodów zniszczenia. Dodatkowo 4 wyrzutnie w szybach nazwano "szkolne" czego Układ nie przewidywał.

  8. Marek

    @lol Ukraina w odróżnieniu od nas nie należy do NATO. Poza tym wbrew pozorom sojuszem nie rządzą idioci, tylko ludzie którzy wiedzą, że skoro jedno państwo z paktu oberwało nukiem, to ich państwa w najbliżej przyszłości także będą ruskim celem.

  9. lol

    @Marek ruscy będą liczyć na to, że oddalone od Rosji państwa NATO, nie będą chciały umierać za Litwę czy Polskę i nie odpowiedzą atakiem. I jest sporo szans że tak własnie się stanie w razie "W". Wystarczy popatrzeć na Ukrainę - wyrażenie głębokiego zaniepokojenia, jakieś tam sankcje, które w każdej chwili mogą się skończyć, od razu kilku adwokatów Putina(Francja, Niemcy) zaczęło kupczyć granicami Ukrainy, legalizować okupację porozumieniami z Mińska itd. i rozliczać Ukrainę(ofiarę agresji) ze stosowania się do wstrzymania walk(obrony zajętych terenów). To jest kpina z podpisanych traktatów o nienaruszalności granic. To samo będzie z atakiem na NATO. "A może to nie Rosja zaatakowała, takie mundury można kupić w na allegro. A może ich sprowokowali, może zaczekajmy co powie MSZ... To jakieś małe państewko, po co wywoływać o nie wojnę? Trzeba żyć w pokoju, handlować a nie walczyć..."

  10. Dalej patrzący

    O co chodzi z budową strategicznej strefy A2/AD dla Polski? Przede wszystkim chodzi o takie podwyższenie poprzeczki koszt-efekt dla nieprzyjaciela, aby już w fazie planowania uznał atak za nieopłacalny, a właściwie - za niewykonalny. Nawet w ataku saturacyjnym - konwencjonalnym czy niekonwencjonalnym [ale realnym co do środków, jakie Rosja może na Polskę przeznaczyć, będąc związana non-stop przez innych graczy - zwłaszcza atomowych - w swych zasobach strategicznych i taktycznych]. Po drugie - by ewentualne uderzenie nieprzyjaciela było dużo powyżej poprzeczki "uderzenia deeskalacyjnego" - czyli aby było dla Rosji absolutnie nieakceptowalne z punktu widzenia ryzyka odpowiedzi rakiet z terenu Niemiec, UK, nawet Francji. Chodzi o to, by doktryna "deeskalacyjnego" użycia broni jądrowej - poniżej progu uruchomienia wzajemnej wymiany ciosów - i poniżej progu UMIĘDZYNARODOWIENIA konfliktu - nie miała możliwości zastosowania wobec Polski. Bo celem "deeskalacyjnego" użycia broni jądrowej przez Rosję jest wpędzenie i zaatakowanego i państwa sprzymierzone [np. NATO] w pułapkę sytuacji, gdy bardziej się "kalkuluje" międzynarodowo wymusić [i to przez sojuszników] na zaatakowanym kraju jego kapitulację, niż podejmować ryzyko otwartej konfrontacji z agresorem - w obronie zaatakowanego kraju. Wreszcie - chodzi o to, by już w trakcie pokoju wytworzyć nową mapę mentalną u agresora - i to na każdym poziomie dowodzenia - czyli np. chodzi o to, by piloci Su-34 czy Su-35 w razie wojny odmawiali lotu bojowego nad Polskę, bo "nie jestem kamikadze". Albo - by symulowali awarię - albo by owszem startowali - ale lądowali w Szwecji. A dlaczego ma sens użycie efektorów antyrakietowych "top klasy" jako efektorów uniwersalnych? Przy czym rozumiem tu konieczny wymóg manewrowość powyżej 100G i "hit-to-kill czyli CEP0. Prócz efektu standaryzacji i hurtowego efektu skali [i skupienia produkcji, rozwoju i serwisu na jednym typie podstawowym - od którego małym kosztem można wyprowadzać różne klony - np. "dużego" MHTK] - nawet gdyby dana generacja antyrakiet zestarzała się po wyczerpaniu potencjału modernizacyjnego - to w dalszym ciągu będzie to doskonała rakieta plot i do zwalczania pocisków manewrujących itd. A także do zwalczania dronów naddźwiękowych o wysokiej manewrowości, rzędu kilkudziesięciu G - bo takie niewątpliwie powstaną na przełomie powiedzmy 2030. Bo z jednej strony zdolności autonomicznych dronów [wspomagane rozwojem AI] rosną, z drugiej strony technologia materiałowa już pozwala na budowę takich dronów - które nie będą miały ograniczeń narzuconych przez ludzką załogę [czyli wytrzymałość człowieka - rzędu max 20 G - liczę górny pułap z pewną przesadą na wyrost]. Jest oczywiste, ze mimo mentalnej bezwładności decydentów i analityków, takie drony, zapełniające próżnię taktyczną, ale i strategiczna - na pewno powstaną. Taranis czy nEuron to tylko pierwsze jaskółki demonstracyjne, czy amerykańskie prototypy "X-NN" coraz bardziej zaawansowanych demonstratorów, czy pierwszy tak zdecydowany koncepcyjnie chiński "Dark Sword". Obecne drony w stylu sztandarowego Reapera to generalnie biorąc motoszybowce optymalizowane "prędkością-zasiegiem-pułapem-manewrowością-dyspozycyjnością" pod wojny asymetryczne - zasadniczo przeciwpartyzanckie. Nowa generacja dronów bojowych symetrycznego saturacyjnego pola walki - to maszyna naddźwiękowa, supersoniczna, a potem i hipersoniczna - będzie miała taką manewrowość, że obecne najnowsze rakiety plot z manewrowością rzędu ok. 40 G mogą się szybko okazać zwyczajnie nieskuteczne, a w kolejnych generacjach dronów - nawet mogą się okazać zbyt wolne pościgowo. Jeżeli postuluję oparcie polskiej A2/AD o antyrakiety z manewrowością rzędu 100G i prędkością 10+ Mach - to zabezpieczam się na wyrost - na przyszłość - i segment obrony plot będzie dalej nadmiarowo skuteczny. Tak samo użycie antyrakiet jako pocisków przeciw celom powierzchniowym [zwłaszcza ruchomym - mobilne wyrzutnie rakiet czy okręty] - dzięki precyzji antyrakiet CEP0 i manewrowości rzędu 100 G, mam największe możliwe osiągalne szanse "przejścia" obrony antyrakietowej przeciwnika [i to przeciwnika, który bardzo dba o zabezpieczenie nieba]. Nie jest ważne ile rakiet wystrzelę [np. rakiet typu L-O-R-A ] - tylko ile przejdzie obronę przeciw rakietową i ile trafi dokładnie w cel i go zniszczy. To musi być rakieta bardzo szybka, bardzo manewrowa i "inteligentna" - i bardzo precyzyjna. Np. wzorcowa "nowoczesna" L-O-R-A jest dobra na dużo słabszych przeciwników Izraela na Bliskim Wschodzie - w istocie to dalej broń dla wojen quasi-asymetrycznych - natomiast na polskim teatrze wojny te wszystkie "przewagi" i skuteczność typowych, nawet najnowszych rakiet taktycznych, są bardzo wątpliwe. Co do komputerów kubitowych i łączności natychmiastowej na splątaniu kwantowym - kupując IBCS kupujemy przyszły rozwój tego systemu. Tam za dekadę-tuzin lat pojawią się i komputer kubitowe i łączność na splątaniu kwantowym. Przy czym nieunikniony wg mnie jest rozrost strefy C4SRI w ramach IBCS i zakresu nie tylko obrony przeciwrakietowej, ale i przeciwlotniczej, także uderzeń na cele powierzchniowe - a w dalszym układzie integracja i standaryzacja systemu w ramach sieciocentrycznie spiętych sił powietrznych-lądowych-morskich. Dlatego warto, aby Polska [zachowując wielką i nieustanną maksymalną ostrożność względem USA jako sojusznika, który od 9 maja br. żyruje ustawą 447 hucpę bezprawnych żądań Izraela na 300 mld dolarów] aby Polska konsekwentnie uzyskiwała z USA najnowsze technologie wojskowe i utrzymywała wyjątkowe stosunki bilateralne z Waszyngtonem. To samo tyczy i koniecznego stałego nacisku Polski w sprawie NATO Nuclear Sharing dla naszych F-16, składowania nowych wersji skalowalnych B61 na terytorium Polski - a w razie eskalacji ze strony Rosji [i zmian zasadniczych - zwłaszcza anschlussu Białorusi przez Kreml] - żądać głowic dla JASSM-ER. I tak samo musimy nieustannie dążyć do artykułowania żądań wobec USA udostępnienia najnowszych broni energetycznych i skierowanych - nie tylko laserowych. Nawet gdyby nie był to "pierwszy garnitur" laserów itd. - to i tak będziemy duzo dalej w tym względzie wobec Rosji. A swoją drogą musimy dbać o balansowanie Waszyngtonu przez Pekin i Islamabad [głowice pozyskane dla operacji specjalnych - czyli dla wojny hybrydowej i dla uświadamiania Rosji i Berlinowi pod stołem, ze groźby i naciski na Polskę mają swoja cenę - nieakceptowalną dla agresora]. Pakt wojskowy z Chinami z 2012 i pakt z Pakistanem z 2017 - to bardzo dobry układ dla Polski. Musimy podkreślać naszą rolę strategiczna rolę dla Pekinu i Waszyngtonu - i to z dużym bębnem propagandowym - że tego wymaga amerykańska racja stanu, by utrzymać kordon Wschodniej Flanki - kordon, w którym Polska jest rdzeniem siły i najważniejszym geopolitycznie buforem miedzy Moskwą a Berlinem. Bo upadek Polski to geostrategiczna katastrofa dla USA - spełnienie " największego koszmaru USA, czyli połączenia technologicznego, produkcyjnego, ekonomicznego i finansowego potencjału UE zdominowanej przez Niemcy - z militarnym i surowcowym i geopolitycznym potencjałem Rosji" - jak to podsumował George Friedman ze Stratforu w 2013 - czyli...dwa lata po tym jak Chiny błyskawicznie zareagowały w 2011 podpisując pakt z Polską [Mahomet przyleciał do góry - a raczej...do Warszawy - po 55 martwych dyplomatycznie latach] - bo Pekin natychmiast zareagował na deklarację Putina z 2011 utworzenia "nowej, wspanialszej Unii Euroazjatyckiej od Lizbony do Władywostoku". Dopiero w 2013 Amerykanie zrozumieli, że upadek Polski to narodziny trzeciego konkurenta - silniejszego i od Chi i od USA. I dopiero w 2013 rakiem się wycofali z "resetu" z Moskwą z 2009 - i zamienili marchewkę [czyli Polskę podarowana Rosji 17 września 2009 - i Ukrainę podarowaną Rosji w lutym 2010 w przedrukowanych wyborach, gdzie OBAJ kandydaci byli namaszczeni przez Kreml] - zamienili marchewkę dawaną głupio z góry [pod obrót Rosji z USA przeciw Chinom - czego Rosja nie zrobiła, a tylko wzmacniała się w Europie i na Bliskim Wschodzie i podbijała cenę] - zamienili na kij Majdanu, kij sankcji i oderwania Ukrainy i Polski z orbity Kremla [i Berlina]. Nasza rzecz to uświadamiać non-stop i Waszyngton i Pekin, że ich wspólnym IDENTYCZNYM egoistycznym interesem i podstawową racją stanu i długofalową strategią jest utrzymanie kordonu, który nie dopuszcza do powstania trzeciego konkurenta do hegemonii globalnej - konkurenta "od Lizbony do Władywostoku" silniejszego i od USA i od Chin. A podstawą utrzymania tego kordonu jest Polska - najsilniejsze państwo Wschodniej Flanki zajmujące kluczową pozycję geopolityczną na przesmyku bałtycko-karpackim Niziny Srodkowoeuropejskiej [czyli styku euroazjatyckiego Rimlandu z Heartlandem - a akurat i Moskwa i Berlin i Pekin i Waszyngton doskonale rozumieją te pojęcia...]. Czy można balansować miedzy Pekinem a Waszyngtonem? - moim zdaniem tak - bo najważniejsze, że jesteśmy po drugiej stronie globusa ogniska globalnego konfliktu na Pacyfiku. A przykład Singapuru, który wojskowo trzyma z USA, ale utrzymuje doskonałe stosunki ekonomiczne i polityczne z Chinami [Singapur jest wręcz pewnego rodzaju wzorcem dla ścieżki zmian i reform w Pekinie]. A przecież Singapur to strażnik cieśniny Malakka - czyli bólu głowy strategów Pekinu, którzy szukają obejścia dylematu Malakka. CPK/CPL - w równej odległości i od Chin i od USA - jest najlepszym sposobem na ekonomiczne i polityczne wdrażanie tej strategii balansu - i brania długofalowo od obu stron. Wujek Sam ma cienką sakiewkę - więc pieniądze na zakupy u Wujka Sama powinniśmy dostawać np. przez zyski z Nowego Jedwabnego szlaku i jego hubu. Przypomnę, że np. w 1940 w ramach polityki balansowania ambicji Japonii, hitlerowskie Niemcy wysyłały transporty broni do Chin, i to ramię w ramię z USA i stalinowską Rosją...taka właśnie jest geopolityka - tylko pozornie paradoksalna... W jednym miejscu gracze idą na ostre - w drugim miejscu ci sami gracze ramię w ramię wspierają zgodnie wspólnego sojusznika, realizującego ich wspólny, identyczny interes geostrategiczny...

  11. Marek

    @obserwator Z tym tylko, że Rosjanie dobrze wiedzą, że w razie ataku nuklearnego na dowolne państwo NATO odpowiedź będzie taka, że po rosyjsku będą mówić tylko imigranci.

  12. Davien

    Panie obserwator, to co pan pisze oznacza pocztek wojny jadrowej i odpowiedz Rosji sie na pewno nie spodoba .

  13. Dalej patrzący

    @sża - dla podjęcia eksploatacji decyduje stopień wzbogacenia rudy, a nie głębokość. Tańsza od tytanu miedź jest np. w Indiach wydobywana z 3 km głębokości. Z tego co wiem bezpośrednio od głównego geologa kraju, same złoża tytanu warte są 2 biliony dolarów - a dotyczy to złóż dostępnych technicznie do eksploatacji. Finowie wyeksploatowali swoje złoża, dysponują jednak gotową, ekologiczną i bezodpadową technologią wydobycia tytanu - akurat jak znalazł dla Polski. Rosjanie kończą eksploatację złóż tytanu np. na Uralu, a brak im pieniędzy na nowe rozpoznania geologiczne. Stąd trzeba koniecznie wykorzystać tę sytuację dla uzyskania lewara na USA, Europę Zachodnią [bo np. taki sztandarowy Airbus bez tytanu nie istnieje jako firma globalna - każdy samolot komunikacyjny to przynajmniej kilkanaście ton tytanu - i udział tytanu w konstrukcji, w silnikach rośnie, tak samo przemysł kosmiczny, czy konstrukcje specjalistyczne marine]. Tak samo ziemie rzadkie, zwłaszcza lantanowce - to jest gigantyczny lewar surowców strategicznych na wszystkie kraje G20 - lewar ekonomiczny bezpośrednio przełożony na lewar polityczny. Komputery kwantowe [kubitowe] już są i to intensywnie rozwijane, tak samo łączność dalekodystansowa, natychmiastowa na splątaniu kwantowym. Co do B-52 - to są tylko poręczne kanonierki powietrzne dla pacyfikacji słabych przeciwników w wojnach regionalnych, jakie niewątpliwie będą wybuchały w coraz bardziej konfrontacyjnym środowisku, gdy stary hegemon słabnie, a nowy pretendent rośnie. Czyli - B-52 to broń POMOCNICZA, uznana za optymalną w kalkulacji koszt-efekt do dalekiej projekcji siły wobec słabych przeciwników USA. Z garniturem wyścigu zbrojeń systemów RMA nowej generacji te B-52 nie mają nic wspólnego. Co do aerostatów wodorowych - pisałem już X-razy o pokryciach ablacyjnych, sekcjonowaniu balonetów firewallami freonowymi, grafenie płatkowym, mikronowych lustrach aluminiowych z odbiciem 99,8 procent - głównie na warstwach plazmowych. Plus dynamiczne odtwarzanie balonetów w czasie rzeczywistym - ze zbiorników wysokiego ciśnienia. Ciekaw jestem jak niby zniszczyć taki aerostat wodorowy na pułapie 40+ km - ustawione na pozycjach minimum 50 km od granicy? Gdy - przypominam - nasza A2/AD będzie w czasie rzeczywistym kontrolowała bufor wokół Polski w promieniu 500 km od granic. Jak w TAKICH warunkach zniszczyć te aerostaty, które nawet trafione - mogą "zregenerować" uszkodzenia i utrzymać pułap? Zresztą - wg Pana rozumowania to i Chińczycy i Amerykanie robią bez sensu swoje programy aerostatów wodorowych wysokiego pułapu? To proszę wysłać oficjalnie ino do Chin i USA z krytyczna oceną ich "bezsensownego" Pana zdaniem projektu - i proszę zwrotnie opublikować odpowiedzi.

  14. Polanski

    sża - głębokość zalegania rudy nie ma tu wiele do rzeczy. Najważniejsza jest koncentracja, a ta nie jest wysoka. W tym problem.

  15. obserwator

    W razie W Ruscy rozwalą atomem ze 2 polskie miasta po czym nastąpi kapitulacja Polski a może i Europy, i powiedzą że tylko ochronili życie swoich chłopców podobnie jak Amerykanie w Japonii 1945. I z dokładnie takim wariantem powinni się mierzyć polscy stratedzy. Szczelne niebo to raz ale jeśli ładunki już są na swoich miejscach docelowych? Ja bym zrobił skan georadarowy po pierwsze obszarów gdzie stacjonowali Rosjanie, po drugie obszarów ważnych strategicznie i po trzecie wręcz całej Polski. Sporo ciekawych rzeczy wylezie. Czy w l. 80-tych powstał odpowiednik Wehrwolfu i są skrytki? Tunele? I nieruchomości w Warszawie, dalej ich...

  16. Marek

    No to niech wreszcie dotrze do szanownych panów polityków, że Rosjanie od dawna kierują się swoistym podejściem do wszelkich umów międzynarodowych. Dlatego nie należało zaklinać rzeczywistości , tylko już w 2008r. uznać traktat za niebyły i podjąć działania.

  17. BUBA

    Jak to nie ma odpowiedzi odstraszania? Polska ma aż 40 JAASM, 48 F-16, bardzo dużo bomb MK-82 i MK-84. Ma zasobniki szybujące AGM JOSW...Według MON będziemy potęgą a według niektórych generałów publikujących na Defence24 i Daviena nie ma się czego bać. Jesteśmy bardziej silni zwarci i gotowi niż w 1939...i mamy niesamowitego sojusznika...Będziemy mieli HIMARS z kilkudziesięcioma ATACMS...jak dobrze funboje się sprawią to w komentarzach doleci nawet do Uralu...omijając nic nie wartą warstwową i sieciocęntryczną OPL Zachodniego Okręgu Wojskowego najlepiej rozbudowaną w całej Rosji... Większość tutaj na forum wie że ruski sprzęt to złom...

  18. Polanski

    Dalej patrzący ty lepiej rozwiń swoja koncepcję głębokich wierceń geotermalnych. Nie od parady agent rosyjski Pawlak stwierdził kiedy był przy władzy , że w Polsce geotermii się nie przewiduje. Przypadek? Potentat w produkcji energii w Europie był by w stanie sam zbudować swoją potęgę militarną. Polska ma co najmniej dwa słupy solne mogące byc podstawa energetyki geotermalnej.

  19. sża

    @Dalej patrzący - przestań wypisywać te fantasmagorie, bo to staje się już nudne. I tak: 1. Nie ma niestety czegoś takiego jak "Skarbiec Suwalski" - owszem są dwa złoża, ale niestety poniżej 800 metrów, a więc zupełnie nieopłacalne do wydobycia [w RPA złoża rudy tytanu są na głębokości 300 metrów, a w Australii jeszcze płycej]. Gdy kupowaliśmy F-16 to w ramach offsetu zaproponowaliśmy Amerykanom zainwestowanie w te złoża, ale oni po zapoznaniu się z wynikami odwiertów zdecydowanie odmówili. 2. Wypisujesz tu jakieś futurystyczne wizje wojny przyszłości oparte, a to o komputery kwantowe, a to o "aerostaty wodorowe", na które stać wg. Ciebie tylko USA i Chiny. A tak się składa, że nad tymi pierwszymi to nie tylko oni pracują i już wiadomo, że oprócz zalet posiadają też wady. A jeżeli chodzi o te "aerostaty wodorowe" to jakaś bajka, bo w dobie szybkiego rozwoju broni laserowej będą jak ta przysłowiowa bańka na wodzie. 3. I jeszcze jedno - gdyby USA było stać finansowo w ciągu kilkunastu lat oprzeć swoje siły zbrojne na tych futurystycznych broniach, to by nie przedłużyli użycia swoich B-52 do 2050 roku...

  20. kubd

    Znów coś wymyślili, aby miec pretekst do działań odnośnie Rosji. Kiedyś to sie skonczy tragicznie.

  21. Dalej patrzący

    @tomuciwitt - cały czas tłumaczę, ze podstawa A2/AD to lokalny pozahoryzontalny system naprowadzania dla efektorów. Wybieram antyrakiety - bo ze wszystkich typów rakiet dysponują największą manewrowością i dają największy możliwy procent przejścia obrony przeciwrakietowej i osiągnięcia i zniszczenia celu - co np. w przypadku typowych taktycznych rakiet średniego/dalszego zasięgu [nawet najnowszych np. izraelskiego L-O-R-A] wcale nie jest pewne [a raczej - mocno wątpliwe] wobec saturacji i poziomu rosyjskich systemów S-350/400/500 itp. Ja decyduję się na standaryzacje w oparciu o jeden zasadniczy model antyrakiety, także jako "ofensywnej" buławy zabójcy - bo uzyskuję przez to i efekt hurtowych zakupów i zbicia ceny jednostkowej i saturację do 2 tys efektorów - a także standaryzacje logistyczna i cyklu życia produktu. No i dzięki temu nie rozpraszam się na X typów rakiet do wdrożenia do służby [a co dopiero mówić o planach produkcji i rozwoju] - tylko KONCENTRUJĘ się [finansowo, organizacyjnie, produkcyjnie i w B+R] na opanowaniu produkcji i rozwoju jednego typu rakiety - ale rakiety de facto uniwersalnej. - A nieprzyjaciel W TAKIM UKŁADZIE SYTUACJI PRZEWAGI polskiej A2/AD i tak będzie wymieciony i kontrolowany real-time w promieniu 500 km - więc jak będzie wchodził w region np. mobilnymi wyrzutniami rakiet , to będzie wybijany po kolei. Tak naprawdę to sama GROŻBA użycia takiej NAJBARDZIEJ SKUTECZNEJ "buławy zabójcy" już zmienia zasadniczo pole gry. Inna rzecz, że w nieco bardziej "zmodularyzowanej" wersji - to głowicę antyrakiety możnaby "wymieniać" [ a raczej konfigurować] w ciągu ostatnich sekund przed odpaleniem i podjęciem decyzji o rodzaju przechwytywanego celu. Bo dla celów powierzchniowych może mieć mniej sensorów, a nieco więcej ładunku. Chociaż...mnie zadowala zniszczenie wszystkich nosicieli, które by w promieniu 500 km mogłyby zostać przeciw nam zastosowane w buforze wokół Polski. A Rosja z racji obłożenia strategicznego innymi graczami - więcej jak 400 nosicieli "jądrowych" na Polskę nie jest w stanie przeznaczyć. A i to pewnie przesadzam - bo w takim układzie bardzo wysokiej poprzeczki podniesionej przez nasza A2/AD Tarcze Polski, musieliby uzyć drogich efektorów z najwyższej półki. I koło się zamyka - na czym zresztą polega SKUTECZNE odstraszanie przez nieakceptowalne podniesienie dla nieprzyjaciela relacji koszt-efekt. Proszę zawsze o wpisy dyskutantów analizujące rzeczy całościowo, a nie częściowo - oraz, co ważniejsze, uwagi analityczne odniesione dokładnie do danego przedstawionego scenariusza rozgrywki i całościowego układu systemu, który przedstawiam - inaczej zawsze jest błąd nieaktualnych założeń [wynikający z przykładania starej miarki układu i wartości sił i systemów bojowych - najczęściej wg przestarzałych "wzorców myślenia" i oceny broni rodem z zimnej wojny]. Inaczej będzie, że rozmawiamy nie na temat. Jeszcze uwaga - nasza saturacyjna strategiczna A2/AD potrzebuje także koncentracji środków WRE i rozpoznania i identyfikacji celów - i ich priorytetowania [zwłaszcza dla imitatorów] - i to systemów z najwyższej półki. Dzięki czemu można będzie zapanować np. w trakcie ataku saturacyjnego nad wyborem i kolejnością zwalczania celów - a zasięg w buforze 500 km będzie dawał odpowiednio duży czas reakcji. Inna rzecz, że atak saturacyjny Rosji np. kilkuset rakietami wywołałby najpewniej kontruderzenie z terenu RFN, Francji, UK. To nie byłby już atak podprogowy, który ma na celu uniknięcie właśnie kontruderzenia jądrowego. Co znowu domyka sprawę i blokuje u samych podstaw planowania nieprzyjaciela - sens i opłacalność przeprowadzenia takiego rodzaju ataku. Jeszcze taka uwaga wyjaśnienia "do końca" - gdy mamy opanowaną produkcję efektorów z najwyższej półki, to zeskalowanie ich "w dół" to już jest sprawa i łatwa i tania. Mogą mieć gorsze osiągi i zdolności przechwytywania [np. tylko poradzą na imitatory czy samoloty] - ale jednocześnie można je wysunąć mocno [np. na aerostatach] nawet w bufor dokoła Polski - czyli w roli "pierwszej linii obrony" - oczywiście pod przykryciem strategicznej A2/AD i właściwych antyrakiet z najwyższej półki. Bo w przeciwną stronę [z gorszej antyrakiety zrobić lepsza w manewrowości, "inteligencji" i osiągach prędkości i zasięgu] to praktycznie niemożliwe bez nakładów wzrastających wykładniczo. Właśnie te tańsze i "uboższe" efektory, ale zanurzone w takim samym środowisku C4SRI A2/AD - byłyby przeznaczane do pierwszej fali likwidacji celów "podejrzanych"/sklasyfikowanych jako tzw. imitatory celów [albo do likwidacji samolotów, dronów, helikopterów]. Jeżeli dany cel "przejdzie" niezniszczony - to dopiero wtedy niszczy go druga fala efektorów z najwyższej półki. Dlatego właśnie potrzebna jest i saturacja antyrakiet "najwyższej klaly" - i ich daleki zasięg [i prędkość hipersoniczna - najlepiej rzędu min. 10 Mach] - dający bufor zapasu czasu i odległości - dla skutecznej reakcji. Inna rzecz, że pierwszy ruch "od zaraz" w razie ataku - i to ruch jeszcze w dalekim perymetrze - to próba oślepienia efektorów [ale i sieci sensorów nieprzyjaciela] przez lasery i emitery wysokiej mocy,... nawet w tym celu rozważa się już teraz wiązki radarowe. Czyli zbiorczo mielibyśmy do dyspozycji przynajmniej 5 naszych "fal" zwalczania fali ataku rakiet/hipersoników nieprzyjaciela": 1.oślepienie dalekie, 2. selekcja i "odsianie" imitatorów naszymi tańszymi antyrakietami "pierwszej linii obrony", 3. właściwe antyrakiety najwyższej półki, 4. zniszczenie laserami i emiterami - i 5. zniszczenie "ostatniej szansy" z relatywnie bliskiego dystansu [rzędu kilkudziesięciu - kilkunastu km] - przez klony MHTK [ale od razu mówię - o rząd wielkości większe], tudzież "awaryjne" skupienia wielu wiązek laserów i emiterów naraz. ... Same antyrakiety "główne" - 2 tys sztuk - winny zapewniać nawet przy saturacji ataku nieprzyjaciela [po "odsianiu" jego imitatorów] stosunek 5 naszych antyrakiet na 1 efektor nieprzyjaciela. I dopiero wtedy można mówić o saturacyjnej szczelnej całoobszarowej strategicznej SKUTECZNEJ obronie Polski. Bo obecne "przykładanie plasterków" pozorujących staretegiczną obronę Polski - to zlepek cząstkowych programów zbrojeniowych - i nawet wg zaktualizowanego PMT - to tylko ubogie naśladownictwo SYMETRYCZNE systemów broni nieprzyjaciela [oni samoloty - no to my tez samoloty, oni czołgi - to my tez czołgi itd. - tylko wszystkiego mniej w danym rodzaju i segmencie, a często i gorsze jakościowo] - czyli realizowana jest taka ślepa "quasi-strategia" oparta o zasadę "ślepego lustra" - a to "najlepszy" przepis na powtórkę katastrofy 1939. Jedyna sensowna strategia PMT dla Polski - to ASYMETRYCZNA KONCENTRACJA na strategicznej obronie - z priorytetem na zwalczenie wszelkiego napadu powietrznego - jądrowego i konwencjonalnego - w obu przypadkach uwzględniając najgorsza opcję ataku saturacyjnego. Bo nasz cel strategiczny to obrona terytorium Polski - cel jest ASYMETRYCZNY względem agresora - więc i cała strategia i system obrony musi być asymetryczny. My nie musimy atakować ani zajmować terytorium - nie musimy mieć ani triady strategicznej, ani tysięcy czołgów i szturmowców [czy wojsk aeromobilnych dla desantu], ani nie mamy wielkiego obszaru do kontroli, dla obsługi którego trzeba łożyć w bardzo drogą logistykę [co jest problemem np. USA na oceanach i w utrzymaniu baz zamorskich - czy jest to problem Rosji na jej własnym terytorium]. Chodzi o uzyskanie suwerennej zbrojnej neutralności Polski - obronę uzupełnioną o skuteczne aktywne odstraszenie [głównie przez tandem "buławy zabójcy" plus "głowic na ciężarówkach" - te ostatnie w zakresie operacji specjalnych]. Bo inaczej na razie robimy na oślep "nie wiadomo co - nie wiadomo po co"... a tak naprawdę to głównie budujemy poręczną armię satelicką dla potrzeb wypełniania regionalnych celów zadaniowych wyznaczonych przez obecnego hegemona - a to ze skuteczną obroną Polski i Polaków [i realizacja naszych interesów i naszej racji satnu] nie ma nic wspólnego....

  22. Dalej patrzący

    Winno być: "...z sumarycznym skażeniem GLOBALNYM rzędu powiedzmy nawet poniżej 15 PROCENT tego, jaki pozostawiła jedna Car-Bomba". @tomuciwitt - przecież piszę wyraźnie, że te nowe aerosaty wodorowe to zupełnie inna sprawa, niż nawet konstrukcje zaprojektowane rodem z zeszłej dekady - a Ty dalej na siłę porównujesz po staremu. Jak już [rozumiem] chcesz zapytać - to odpowiem wprost - TAK - może być materiał o cenie znacznie niższej, niż ty wyliczyłeś. Koszty opracowania 85 mln zł dotyczą wytworzenia odpowiedniej dojrzałej technologii pokrycia o niskiej dyfuzji wodorowej quasi-grafenu płatkowego hydrofobowego [w tym z funkcją PV o sprawności 8 - piszę o quasi-grafenie, bo jego wytrzymałość to nie 110 GPa jak dla tzw. grafenu doskonałego], a 0,13 GPa, co akurat w tym przypadku jest i tak aż nadto wystarczające ]. A cena jednostkowa [np. za 1m2] jest kalkulowana dla efektu skali przy produkcji masowej - także w szerszej gamie produktów podwójnego zastosowania wykorzystujących te materiały. Kwestia dojrzałości technologicznej i efektu skali. Pierwsze łyżeczki z aluminium w latach 60-tych XIX w. były tak drogie, że stać na nie było jedynie cesarza Napoleona III - a przecież np. nawet w PRL-u po II w.św. stały się synonimem tzw. "taniochy dla ubogich". 85 mln zł plus 6 lat wdrożenia aplikacyjnego - i jest nowy etap technologii materiałowej. Panie Adminie - dlaczego nie został jeszcze opublikowany mój wpis nt spraw RMA związanych np. z renem 186m jako akumulatorem jądrowym dla railgunów czy laserów dużej mocy czy emiterów? I polskiego wkładu NCBJ w aktualny rozwój projektu rozwojowo-aplikacyjnego?

  23. Sailor

    Dalej patrzący tylko, że tu nie znaczenia nasz dług wewnętrzny ani żadne inne jawne uwarunkowania ekonomiczne czy międzynarodowe. Tylko o działania zakulisowe, niejawne. Gdyby nasz rząd (jakikolwiek) zaczął eksploatować te złoża to nikt by nie mógł nam nic zrobić legalnymi, zgodnymi z prawem międzynarodowym metodami. Chyba, że Rosja by nas zaatakowała do czego jest zdolna i tutaj wracamy do stanu naszej armii i działań rosyjskich w okręgu Królewieckim. Aby Polska mogła sobie kopnąć w stolik potrzebna jest nam silna armia oraz wiarygodni sojusznicy. Armii oraz sojuszów nie buduje się z dnia na dzień. Niestety obecnie armia jest może nie tyle demontowana to sabotowana. Prowadzone są tylko działania piarowe, które mają za zadanie stwarzać złudzenie, że poprawia się nasze bezpieczeństwo. Jeszcze gorzej jest z naszą dyplomacją, która praktycznie nie istnieje, a obecna ekipa skłóciła nas ze wszystkimi sąsiadami. Dlatego siedzimy okrakiem na skrzyni pełnej złotych dukatów ale przymieramy z głodu bo niewidzialna rączka nie powala nam sięgnąć do środka.

  24. Dalej patrzący

    @diagnoza albo apel - proszę o czytanie ze zrozumieniem. Dzisiaj można dzięki tysiącom precyzyjnych ładunków w kilotonach [czy nawet ułamkach kilotony] zniszczyć te cele, które przedtem wymagały głowic np. megatonowych. Tak samo użycie ładunków neutronowych redukuje drastycznie skażenie trwałe i opad popromienny. Czyli można wygrać wojnę jądrową bez "game over" da ludzkości - taka jest konsekwencja broni precyzyjnych - a szerzej patrząc - wdrożenia generacyjnego RMA. Doskonale rozumie to Kreml - i stąd tak gwałtowne kontrataki [twoje i innych] na obnażanie tej cwanej strategii Kremla [bo Rosja ma olbrzymią przewagę w ładunkach obecnie klasyfikowanych NAIWNIE przez ogół jako taktyczne, a faktycznie te głowice w nosicielach precyzyjnych dalekiego zasięgu mogą wypełniać zadania strategiczne - i tę przewagę Rosja chce utrzymać - oczywiście wymaga to znacznie większej liczby nosicieli precyzyjnych dalekiego zasięgu - stąd i osłonowa maskirowka propagandy agentury wpływu [rzekomo "antywojennej"] i stąd świadome łamanie traktatu INF przez Rosję]. Nigdzie nie twierdziłem, że skażenie i radioaktywność są zdrowe, twierdziłem i twierdzę niezmiennie, że w oparciu o RMA można wygrać globalną wojnę jądrową bez uszczerbku dla planety większego, niż ten spowodowany przez jedną Car-bombę Chruszczowa [58 MT], a co dopiero mówić o sumarycznej mocy wszystkich prób jądrowych dokonanych po 1945. Realnie dzisiaj wojnę jądrową można wygrać przez precyzyjne uderzenia 10 tys głowic o mocy średniej rzędu 1 KT każda - czyli razem 10 MT - i to [jeszcze przy pewnym użyciu bomb neutronowych] z sumarycznym skażeniem rzędu powiedzmy nawet poniżej 15 tego, jaki pozostawiła jedna Car-Bomba. I nikt nie twierdzi, że do wygrania tej wojny trzeba atakować elektrownie atomowe. Przeciwnie - zachowanie niezniszczonej infrastruktury nieprzyjaciela, ograniczenie skażenia - to były podstawowe przyczyny skonstruowania broni neutronowej, najpierw w latach 70-tych, potem nieustannie doskonalonej. A ewentualne pomysły, że pokonany sam wysadzi sobie na złość elektrownie atomowe, by dopiec reszcie...- przepraszam, ale REALNY przykład tak zdeterminowanego narodu, jak japoński - i jego kapitulacja w 1945 - najlepiej pokazują, że instynkt przetrwania jest najsilniejszy i decydujący - i nikt nie będzie robił zbiorowego samobójstwa innym na złość dla jakichś dziwnych racji. Ewentualni fanatycy zostaną w takiej sytuacji zlikwidowani przez własny naród i struktury siłowe reprezentujące rację stanu danego państwa i narodu. Taki apel do Admina: czy nie można jakoś moderować tych skrajnie fałszywych przekazów różnych dyletantów i trolli - nie mówiąc o agentach wpływu? Albo będziemy operowali w realu - albo będziemy płynęli w zakłamanym opium podsuwanym przez obcą agenturę - i wtedy ani się obejrzymy, jak przegramy bez jednego wystrzału.

  25. tomuciwitt

    Do @ Dalej Patrzący. Kolego nie unoś się tak bardzo jak ktoś się z Tobą nie zgadza . Twoje wpisy są ciekawe - traktują o bardzo ciekawych przyszłych rozwiązaniach militarnych. Piszesz , że się znasz , powołujesz się na literaturę - ok. Przywołujesz przykłady badań nad aerostatami w USA i Chinach . Weź jednak pod uwagę , że nie wszystko co się bada wchodzi potem do użytku w wojsku . Dla przykładu ekranoplany , latające czołgi , czy bardziej nam współczesne - laser na 747 , śmigłowiec comanche . Powody są różne - od technologicznych po finansowe. Twoje wpisy na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie przemyślanych i kompletnych rozwiązań popartych wiedza i obliczeniami. No właśnie na pierwszy rzut oka bo jak się w to wgryźć i sprawdzić to znajdziemy kwiatki , które podważają wiedzę i rzetelność piszącego. Oto kilka takich kwiatków. “Koszt programu to szacunkowo 85 mln zł. Koszt seryjnego aerostatu nosiciela o pojemności 2,5 mln m3 to ok. 9 mln zł. “ - Nie podałeś wymiarów ale dla sprawdzenia załóżmy , że będzie to walec o pojemności 2,5 mln m3 . Jego wymiary to 80 m średnicy i 500 m długości. Załóżmy , że ma tylko jedną warstwę poszycia i tylko 20 sekcji . Sama powierzchnia materiałów to około 235 tys m2. Przy cenie całkowitej 9 mln koszt 1 m2 to 38 zł . Za to Kolego to można kupić co najwyżej dobrą plandekę na naczepę . A gdzie jeszcze grafen , freon , napęd , łączność , ewentualny szkielet , co z energią - czy generatory czy fotowoltanika ? Na uwięzi czy nie ? Koszt opracowania - 85 mln . Przypominam , że koszt programu HAV-3 to prawie 300 mln . Amerykanie wcale nie byli tak bardzo zadowolenie bo stwierdzili , że z powodzeniem zadania realizowane przez HAV-3 mogą wykonywać bezzałogowce. Prototyp trafił do UK i tam pozyskano dodatkowe finansowanie i powstał AIRLER 10.Proponowany przez Ciebie aerostat byłby 60 razy większy od Airlandera , na którego wydano już 1 mld zł. Absurd kwoty 9 mln zł niech Ci uzmysłowi fakt , że za tyle to można kupić średniej wielkości Bezzałogowiec . To co do kosztów . Teraz “Z efektorami antyrakietowymi z najwyższej półki - które można zastosować w roli ofensywnej "buławy zabójcy" jako kinetyczne efektory uderzeniowe "hit-to-kill" przeciw wszelkim celom, w tym powierzchniowym.” Wielokrotnie we wpisach powołujesz się na najwyższą możliwość celność dla głowic hit-to-kill . Chciałbym Ci uzmysłowić , że ich celność nie wynika z rodzaju głowicy a sposobu naprowadzania. Taką samą celność mogą uzyskać głowice odłamkowo burzące-penetrujące przy wielokrotnie większym polu rażenia celów powierzchniowych. Jedna głowica kinetyczna wyeliminuje max np. jedną wyrzutnię rakiet a głowica odłamkowo-burząca cały pluton ogniowy albo baterię .

Reklama