Reklama

Siły zbrojne

Kraje Beneluksu łączą siły w ochronie przestrzeni powietrznej

Holenderskie F-16, fot. RNAF
Holenderskie F-16, fot. RNAF

Belgia, Holandia i Luksemburg zawarły porozumienie o wspólnej ochronie przestrzeni powietrznej. Jest to pierwsza tego typu inicjatywa w Unii Europejskiej. Od 2017 roku belgijskie i holenderskie lotnictwo (Luksemburg nie posiada sił powietrznych) będą na zmianę chronić przestrzeń nad Beneluksem. 

Dokument szczegółowo reguluje nie tylko zakres współpracy militarnej, ale też złożone problemy prawne. Jednym z nich jest tryb podejmowania decyzji w razie np. incydentu typu „Renegate”. Pod tym kryptonimem kryje się przechwycenie i ewentualne zestrzelenie cywilnej maszyny kontrolowanej przez terrorystów, która może zostać wykorzystana do ataku w rodzaju tych z 11 września 2001 roku.

Zgodnie z porozumieniem decyzję o zestrzeleniu takiej cywilnej maszyny podejmuje premier Belgii, lub minister ds. bezpieczeństwa i sprawiedliwości w Holandii. Luksemburg zastrzegł sobie zakaz ataku nad swoim terytorium, jednak otworzył przestrzeń powietrzną dla samolotów bojowych obu pozostałych krajów.

Decyzja o wspólnej ochronie i patrolowaniu przestrzeni powietrznej to nie tylko decyzja polityczna, ale również ekonomiczna i strategiczna. Jest to działanie istotne dla sił powietrznych Holandii i Belgii, które posiadają mocno już wysłużone myśliwce F-16 Falcon. Holandia będzie je zastępować od 2019 roku myśliwcami nowej generacji Lockheed Martin F-35 Lightning II, natomiast Belgia rozważa dotąd głównie kandydaturę francuskich Dassault Rafale. Wspólne działanie z Holendrami może skłonić Belgów do wybrania amerykańskich F-35, przede wszystkim dla obniżenia kosztów.

Negocjacje na temat podobnego porozumienia i jednocześnie współdzielenia kosztów eksploatacji tego samego typu maszyn prowadzą również Czechy i Słowacja. Czechy eksploatują samoloty Saab JAS39 Gripen, natomiast Słowacja negocjuje taka opcję, podobnie jak wcześniej Czesi, chcąc zastąpić posiadane myśliwce MiG-29. Co ciekawe, również Belgia analizuje możliwość pozyskania Gripenów w miejsce posiadanych F-16 Falcon. 

Reklama

Komentarze (4)

  1. Mao

    Sprzet wojskowy powinno sie produkowac w kraju. W przypadku wojny nie obroni nas 30 smiglowcow obojetnie jakiej firmy czyu 48 samolotow F-16. Na wojnie potrzebna jest ilosc ito duza ilosc oraz mozliwosc szybkiego wyprodukowania i wyslania na front, a nie licytacja czy F-16 jest lepszy czy gorszy od gripena czy innego samolotu. Tak samo z czolgami i innymi. Musimy produkowac u siebie sprzet a nie robic liste zyczen czego i ile mamy kupic.

    1. nokian

      Popieram cię w 100% lecz w przypadku samolotu to na swoj nie mamy szans a i po co ALE serwis itd powinno odbywać się jak tylko to możliwe u nas. Stąd choćby efy są dla mnie nie najlepszą opcją.

  2. Mao

    Sprzet wojskowy powinno sie produkowac w kraju. W przypadku wojny nie obroni nas 30 smiglowcow obojetnie jakiej firmy czyu 48 samolotow F-16. Na wojnie potrzebna jest ilosc ito duza ilosc oraz mozliwosc szybkiego wyprodukowania i wyslania na front, a nie licytacja czy F-16 jest lepszy czy gorszy od gripena czy innego samolotu. Tak samo z czolgami i innymi. Musimy produkowac u siebie sprzet a nie robic liste zyczen czego i ile mamy kupic.

  3. gazek

    Kraje te są przede wszystkim małe, więc takie rozwiązanie samo się narzuca. U nas sprawa wygląda zupełnie inaczej, bo jesteśmy dużym krajem. Ponadto wygląda kiepsko, bo nasi sąsiedzi nie są zainteresowani na poważnie silnym lotnictwem u siebie. To co moglibyśmy robić, to szkolić pilotów z Czech, Słowacji i Ukrainy. Ponadto, jeśli Ukraina wejdzie na ścieżkę demokracji i rozwoju, to z czasem będzie też zainteresowana zachodnimi samolotami. Nasze doświadczenia z F-16 będą z pewnością dla nich ważne, przy wyborze samolotu. Choć będzie to już pewnie czas schyłkowy dla F-16, bo jego miejsce zastąpi F-35

    1. Trzcinsky

      Pytanie. Dlaczego F-22 jest nieeksportowy a F-35 już nim jest? I czemu właśnie ten ostatni ma być następcą szesnastek? Dlaczego nie np.Gripen? ? Wszak i tak czekamy na pomoc NATO w razie konfliktu zbrojnego. Czemu nie Typhoon? Lepiej mieć 100 Gripenow niż 40 F-35 zwłaszcza w czasie kiedy nie mamy odpowiedniej OP-lot a i z kasa krucho. Jak widać nie jestem fanem made in usa. Tak już mam. Pozdro

  4. Trzcinsky

    No cóż. Kraje te nie są biedne, Mają wybór. Co do Czech i Słowacji. Dobry wybór. Gripen w stosunku ceny do jakości to naprawdę dobra opcja.

Reklama