Reklama

Geopolityka

Klęski w mateczniku Daesh. Wzmocniona ekspansja strategią na 2016

Fot. defense.gouv.fr
Fot. defense.gouv.fr

Rok 2015 charakteryzował się dwoma przeciwstawnymi tendencjami w globalnej wojnie z terroryzmem. Z jednej strony Daesh znalazło się w głębokiej defensywie, zarówno w Iraku, jak i (w nieco mniejszym stopniu) w Syrii. Z drugiej strony zdobyło nowe przyczółki poza Bliskim Wschodem, a także dokonało szeregu skutecznych ataków terrorystycznych. Doszło też do przegrupowań w systemie globalnych sojuszy wojny zastępczej - w analizie dla Defence24.pl pisze Witold Repetowicz.

Irak i Syria

W Syrii najbardziej spektakularne były zwycięstwa kurdyjskich oddziałów YPG/YPJ w ich kolejnych ofensywach przeciwko Daesh w północnej Syrii. Były one w dużym stopniu możliwe dzięki współpracy z USA, zapewniającymi wsparcie lotnicze. Z drugiej strony, oddziały te pozostały słabo uzbrojone, gdyż Turcja zablokowała jakiekolwiek wsparcie międzynarodowe w tym zakresie. Jedyny zrzut broni w okresie ofensywy na południową część prowincji Al-Hasaka był wydarzeniem incydentalnym. Mimo to Daesh utraciło na rzecz YPG/YPJ kontrolę nad znacznym obszarem północnej części prowincji Aleppo (kanton Kobane), północnej części prowincji Rakka (rejon Tall Abjad/Gire Spi), a także większość terytorium prowincji Al-Hasaka (kanton Dżazire). Na początku 2015 r. wciąż trwały walki w mieście Kobane, Daesh znajdował się na wschodnich przedmieściach Al-Hasaki, kontrolował Tall Abjad, a także był w stanie zdobyć w lutym 2015 r. chrześcijański rejon doliny rzeki Chabur z miastem Tell Tamer. Obecnie tereny te pozostają całkowicie poza zasięgiem Daesh. Nieudana próba szturmu na Al-Hasakę, wówczas kontrolowaną głównie przez siły rządowe, przez Daesh w końcu czerwca, doprowadziła do odrzucenia terrorystów daleko na południe i przejęcia kontroli nad miastem przez YPG/YPJ. Ważnym krokiem było też stworzenie w październiku przez YPG/YPJ szerszej, opozycyjnej wobec Damaszku, ale również wobec rebeliantów, koalicji z Arabami, chrześcijanami, a nawet Turkmenami pod nazwą Syryjskie Siły Demokratyczne, pod której szyldem prowadzone są teraz operacje zbrojne.

Pewne sukcesy Daesh osiągnął natomiast na froncie walki z siłami rządowymi, jednakże mimo wielokrotnych prób nie udało mu się opanować Dajr az-Zaur, ostatniego bastionu Assada we wschodniej Syrii. Drugą dotkliwą i brzemienną w skutkach porażką Daesh było fiasko oblężenia bazy lotniczej Kweiris, na wschód od Aleppo, blokowanej przez dwa lata. Odblokowanie jej przez wojska rządowe przy lotniczym wsparciu Rosji umożliwiło kontynuowanie ofensywy na wschód w stronę miasta Dajr Hafir, którego zdobycie otworzy siłom Assada drogę do Eufratu. Sily YPG/YPJ przekroczyły rzekę w rejonie tamy Tiszirin. Największym sukcesem Daesh było natomiast zdobycie Palmyry, a następnie Al-Karjatajn, Mahin i Hawarin we wschodniej części prowincji Homs. W ten sposób Daesh zagroził strategicznej autostradzie łączącej Damaszek z Homs, Tartus i Latakią. Bardziej propagandowy charakter miało natomiast zdobycie przez Daesh przyczółka w Damaszku – częściowe opanowanie w kwietniu obozu palestyńskiego Yarmouk w syryjskiej stolicy (25 grudnia pojawiła się informacja o układzie, na mocy którego Daesh wycofał stamtąd swoje siły).

Dla sił Assada punktem zwrotnym w 2015 r. była decyzja Rosji o interwencji zbrojnej w Syrii, podjęta pod koniec września. Choć początkowo niektórzy eksperci i politycy sugerowali, iż Rosja nie ma dostatecznej siły, by wpłynąć na bieg wojny w Syrii, to szybko okazało się, że reżim zaczął osiągać pierwsze od dawna sukcesy. Poza zdobyciem Kweiris siły rządowe odbiły też z rąk rebeliantów znaczne obszary w południowej części prowincji Aleppo, a także pewne obszary w północnej części prowincji Latakia i Hama. Na tym obszarze celem kontrofensywy były m.in. oddziały turkmeńskie, co doprowadziło do konfrontacji rosyjsko-tureckiej.

Jeżeli chodzi o rebeliantów, to - przede wszystkim - w 2015 r. doszło do dalszej marginalizacji ugrupowań świeckich i zdominowania tej strony wojny domowej przez ugrupowania dżihadystyczne z Frontem Al Nusra (al Kaida) i Ahrar al Sham oraz Jaish al Fath na czele. W marcu i kwietniu Nusra i Ahrar al Sham opanowały całą (z wyjątkiem szyickich enklaw Fua i Kafraja) prowincję Idlib, a następnie przystąpiły do ofensywy w północnej Latakii i północnej Hamie (równina al Ghab), powstrzymanej dopiero przez interwencję rosyjską. Całkowitą kompromitacją zakończył się natomiast amerykański projekt stworzenia we współpracy z Turcją oddziałów umiarkowanych rebeliantów (tzw. 30. Dywizja) i stworzenia w oparciu na nich „strefy wolnej od Daesh” w północnej części prowincji Aleppo (tereny między Azaz a Dżarabulusem). Natomiast na południu, w prowincji Dara, ofensywa rebelianckiego Frontu Południowego załamała się po nieudanej próbie opanowania miasta Dara.

O ile w Syrii największe zdobycze terytorialne osiągnęli Kurdowie, o tyle w Iraku w 2015 r. były to siły rządowe. Iraccy Kurdowie już pod koniec 2014 r. wyzwolili większość terytoriów, które uznają za swoje, a które zostały zdobyte przez Daesh w sierpniu 2014 r. W 2015 r. miały miejsce trzy ofensywy kurdyjskiej Peszmergi – w styczniu ofensywa mosulska, która doprowadziła do opanowania strategicznych terenów na północny zachód od Mosulu, w listopadzie ofensywa kirkucka, która odepchnęła Daesh na zachód od miasta Kirkuk i pól naftowych w stronę miasta Hawidża, wreszcie szengalska, która doprowadziła do wyzwolenia Szengalu. Jeżeli chodzi o tę ostatnią, to warto wspomnieć, że na początku 2015 r. Szengal już był w rękach Peszmergi, ale ta się z niego wycofała uznając, iż nie jest w stanie go utrzymać. Teraz zwycięstwo to jest już jednak trwałe, ze względu na jednoczesne przecięcie przez syryjskich Kurdów dostępu do Szengalu od strony zachodniej. Jedyne terytoria, które Kurdowie uznają za swoje, a które wciąż są kontrolowane przez terrorystów, to część Równiny Niniwy (w dużej mierze obszar chrześcijański). Peszmerga skutecznie odparła natomiast szereg ataków ze strony Daesh, korzystając przy tym ze wsparcia powietrznego koalicji pod przywództwem USA, co miało decydujące znaczenie dla utrzymania pozycji.

Choć zdolności bojowe sił rządowych w Iraku były przedmiotem powszechnej krytyki również w 2015 r., to udało im się opanować znaczne tereny. Było to możliwe dzięki temu, iż w drugiej połowie 2015 r. udało się osiągnąć częściową przynajmniej współpracę między zdominowaną przez szyitów Popularną Mobilizacją (Hashd Shaabi), a sunnickimi plemionami w Anbarze i Salah-ad-Din. Gorzej natomiast wygląda kwestia relacji między Hashd Shaabi, a USA, które wciąż jednak pozostają sojusznikiem Bagdadu. Jedyną istotną porażką sił rządowych była utrata Ramadi (w maju), które jednak już wcześniej było w dużej części opanowane przez terrorystów. W ostatnich dniach tego roku siły rządowe wkroczyły jednak do centrum miasta i są bliskie całkowitego jego opanowania. W trakcie anbarskiej ofensywy wyparto Daesh również z szeregu innych miejscowości tej prowincji, doprowadzając m.in. do izolacji Faludży. Siły rządowe wyparły też Daesh całkowicie z prowincji Diyala, odbiły Tikrit, Baidżi (ostatecznie) i prawie całą prowincje Salah-ad-Din. Daesh, poza resztką Ramadi i Faludżą, kontroluje w Anbarze jeszcze tylko miasto Hit i graniczne Al Qaim, poza tym pustynne tereny Anbaru, Salah-ad-Din i Niniwy. Na północy zaś, poza rejonem Mosulu, miasto Al Shirqat na dalekiej północy prowincji Salah-ad-Din oraz Hawidżę w zachodniej części prowincji Kirkuk. Co gorsze dla Daesh, przez cały rok 2015 mnożyły się tam bunty i konflikty wewnętrzne, zwłaszcza między powiązanymi z obalonym reżimem Saddama Husseina członkami zakonu Naqshbandi, silnymi w Al-Shirqat i Hawidżi, a terrorystami pochodzącymi spoza Iraku.

Szyici i sunnici

Wojny w Syrii i Iraku nie można, oczywiście, rozpatrywać w oderwaniu od globalnego starcia szyicko-sunnickiego, a także rywalizacji między NATO a Rosją. Sunnici w tej rywalizacji znaleźli się w defensywie ze względu na wewnętrzne podziały oraz skuteczną ofensywę dyplomatyczną Iranu i Rosji. Kluczowymi wydarzeniami w tym zakresie było podpisanie w kwietniu międzynarodowego porozumienia w sprawie irańskiego programu nuklearnego oraz uznanie Rosji przez USA, Francję i inne państwa zachodnie za sojusznika w walce z Daesh. Rosja stworzyła jednocześnie własną „koalicję antyterrorystyczną” z Iranem, Irakiem, Assadem i Hezbollahem, a także doprowadziła do zatwierdzenia przez Radę Bezpieczeństwa NZ planu pokojowego, który wprawdzie zakłada polityczne przemiany w Syrii, ale nic już nie mówi o odsunięciu Assada. Próba stworzenia alternatywnej, sunnickiej „koalicji antyterrorystycznej” w grudniu przez Arabię Saudyjską skończyła się kompromitacją. Sunnitów osłabia też to, iż na niektórych frontach wspierają przeciwne strony (np. w Libii gdzie ZEA, Egipt i KAS wspierają legalny rząd tobrucki, a Katar i Turcja – islamistyczny rząd w Trypolisie). Całkowitą kompromitacją dla Arabii Saudyjskiej okazała się rozpoczęta w marcu sunnicka interwencja zbrojna w Jemenie przeciw szyickim Houthim. Mimo najnowszego wyposażenia armii saudyjskiej i jej sojuszników, blokady powietrznej Houthich i masowych bombardowań, w których zginęło prawie 2000 cywilów, siły sunnickie nie osiągnęły znaczących sukcesów, a Houthi są zdolni do dokonywania skutecznych ataków na siły saudyjskie na terytorium Arabii Saudyjskiej. W dodatku wojna w Jemenie doprowadziła do opanowania znacznych terenów w tym kraju zarówno przez Al Kaidę, jak i Daesh.

Turcja

Na początku mijającego roku w Turcji zawarte zostało porozumienie między Kurdami a rządem (tzw. porozumienie z Dolmabahce), które jednak zamiast otworzyć drogę do trwałego pokoju, doprowadziło niemal natychmiast do załamania procesu pokojowego. Przyczyną było to, iż prezydent Erdogan uznał, iż proces pokojowy przede wszystkim służy wzrostowi poparcia wśród Kurdów dla opozycyjnej partii HDP, związanej mniej lub bardziej z kurdyjską guerillą PKK. Dlatego Erdogan zakwestionował to porozumienie zaraz po jego zawarciu. Turcja przeszła później długą drogę od rozmów pokojowych poprzez dwukrotne wybory do otwartej wojny domowej w tureckim Kurdystanie. W międzyczasie prokurdyjska HDP zdołała wejść do parlamentu, blokując przy okazji przejęcie przez partię Erdogana większości konstytucyjnej niezbędnej dla wprowadzenia w Turcji systemu prezydenckiego. Erdogan przejął jednak faktycznie takie kompetencje ignorując ograniczenia konstytucyjne, oczyścił też ostatecznie swoją partię z ludzi F. Gulena, z którym rozpoczął wojnę w grudniu 2013 r., przejął kontrolę nad należącymi do Gulena mediami z Ipek Group, a następnie rozpoczął represje wobec innych opozycyjnych mediów: Cumhurriyet i Dogan Group. Całkowicie załamała się natomiast polityka zagraniczna Erdogana i premiera Davatoglu.

Choć jeszcze na pocz. 2015 r. Turcja nie wykluczała zakupu od Rosji systemu obrony przeciwrakietowej, co było absurdalne i stanowiło zagrożenie dla całego NATO, a także negocjowała z Kremlem budowę Turkish Stream, to po zestrzeleniu w końcu listopada rosyjskiego bombowca na granicy z Syrią, znalazła się w otwartym i wyraźnie przez siebie niechcianym konflikcie z Rosją. Próby załagodzenia konfliktu spełzły na niczym i Rosja zastosowała wobec Turcji szereg dotkliwych sankcji. Całkowitą klęską zakończyły się też neootomańskie plany Erdogana, wobec niekorzystnego dla Turcji rozwoju sytuacji zarówno w Syrii, jak i Iraku. W przypadku Syrii Turcji nie udało się przekonać USA do odstąpienia od wspierania YPG/YPJ, a jej groźby interwencji w północnej Syrii stały się mało realne wobec rosyjskiej obecności i gotowości do wsparcia Kurdów w przypadku wycofania takiego poparcia przez USA. Również próba Turcji doprowadzenia do globalnej konfrontacji poprzez wprowadzenie wojsk do Iraku okazała się bezskuteczna. W Iraku teoretycznie doszło do zacieśnienia sojuszu między Turcją, Peszmergą i sunnickimi oddziałami z Niniwy, ale nic nie wskazuje - póki co - na gotowość Ankary do wsparcia projektu niepodległości Kurdów irackich. Perspektywa tej niepodległości, bardzo realna w 2014 r., została jednak odsunięta w mijającym roku.

Bezpośrednią konsekwencją wojny na Bliskim Wschodzie był też kryzys migracyjny. W 2015 r. do Europy przybył co najmniej milion osób, jednakże co najwyżej połowę z nich stanowili uchodźcy. Główna trasa migracji prowadziła z Turcji do Grecji i dalej, przez Bałkany do Niemiec i krajów skandynawskich. Turcja odegrała kluczową rolę w stymulowania tego napływu, chcąc w ten sposób sparaliżować zdolność Europy do reakcji na tureckie działania przeciw Kurdom, a także zmusić ją do akceptacji jej planów na Bliskim Wschodzie.

Ekspansja Daesh

O ile w Syrii i Iraku Daesh znajduje się w defensywie, o tyle - jednocześnie - udało mu się w 2015 r. stworzyć swoje komórki w wielu innych miejscach na świecie. W szczególności Daesh umocnił się w Libii, gdzie w lutym opanował Syrtę, rozszerzając następnie kontrolę na znaczny obszar wzdłuż wybrzeża. Po egzekucji 21 egipskich Koptów na plaży w Syrcie wydawało się że dojdzie do interwencji zbrojnej Egiptu, wspartej przez Włochy i być może inne kraje, jednak USA, znajdujące się w konflikcie z Egiptem, zablokowały ten krok. Jednocześnie próby doprowadzenia do politycznego porozumienia między rywalizującymi rządami w Tobruku i Trypolisie nie przyniosły realnego efektu. Daesh zdołał też opanować pewne terytorium w prowincji Nangarhar w Afganistanie, gdzie w styczniu został ogłoszony „wilayat Chorasan”. Doprowadziło to do ostrego konfliktu między Daesh a talibami, którzy pod nowym kierownictwem Akhtara Mansoura osiągnęli szereg sukcesów w walce z rządem afgańskimi i siłami międzynarodowymi. Mimo wysiłków Egiptu nie udało się też zniszczyć komórki Daesh na Synaju. W marcu formalnie Daesh podporządkowało się nigeryjskie Boko Haram (które jednak po przejęciu władzy w Nigerii przez nowego prezydenta M. Buhariego zostało mocno osłabione), w maju powstała komórka Daesh w Tunezji, a w październiku niewielki odłam somalijskiego Shabaab podporządkował się „kalifatowi”. Natomiast o ile w końcu 2014 r. wydawało się bardzo realne opanowanie jakiegoś terytorium przez Daesh w Libanie i doprowadzenie tam do wojny, o tyle obecnie groźba ta została odsunięta.

Zamachy

W 2015 r. w sposób dramatyczny wzrosło natomiast zagrożenie terrorystyczne. Do najgłośniejszych aktów terroru należały dwa ataki Daesh na Francję: zamach na redakcję Charlie Hebdo, w którym zginęło 11 osób oraz zakrojona na nieporównywalnie większą skalę operacja terrorystyczna, która miała miejsce 13 listopada w Paryżu, a w której zginęło 130 osób. Europejczycy byli też głównym celem dwóch ataków terrorystycznych w Tunezji – w marcu na Muzeum Bardo (21 ofiar) oraz 26 czerwca na plaży w Susie (38 ofiar). Jeżeli chodzi o ten drugi zamach, to miał on miejsce w tym samym czasie, co atak terrorystyczny na Kobane – w ciągu dwóch dni zginęły tam 233 osoby. Ponieważ opinia publiczna przyzwyczaiła się do rozlewu krwi w Syrii, to zamach ten nie odbił się głośniejszym echem, mimo iż tak naprawdę w 2015 r. Daesh udało się tylko trzy razy dokonać skutecznych ataków terrorystycznych na dużą skalę na obszarach wyzwolonych przez Kurdów – poza atakiem na Kobane, był to atak nowruzowy (21.03) w Hasace oraz atak w Tel Tamer na początku grudnia (ok. 60 ofiar).

Daesh dokonał też szeregu ataków na szyickie meczety, m.in. w Arabii Saudyjskiej, Pakistanie, czy Kuwejcie, a także kilkakrotnie uderzył w Kurdów w Turcji (zamach na więc przedwyborczy HDP w Diyarbakir 5 czerwca; zamach w Suruc w lipcu z 33 zabitymi oraz w Ankarze w październiku – 102 ofiary śmiertelne). W listopadzie, poza atakiem w Paryżu, doszło też do ataku na hotel Radisson Blu w stolicy Mali Bamako (20 ofiar, w większości obcokrajowcy, przy czym zamach zorganizowała Al Kaida), a nieco wcześniej, bo 31 października zestrzelony został rosyjski samolot pasażerski nad Synajem (224 ofiary). Wreszcie 2 grudnia 24 osoby zginęły w strzelaninie w amerykańskim San Bernardino, dokonanej przez dwie osoby prawdopodobnie powiązane z Daesh. Należy oczekiwać, iż w 2016 r. ta tendencja rosnącego zagrożenia terrorystycznego się utrzyma.

Witold Repetowicz

Reklama

Komentarze (5)

  1. BUBA

    Zakup rosyjskiego systemu przeciwlotniczego przez Turcję nie zagraża w żaden sposób NATO. Turcy jeżeli by zakupili ten system to jedynie na warunkach pełnej niezależności od Rosjan, czyli z otwartym oprogramowaniem. Oznacza to, że integracja z systemami wymiany informacji NATO była by przeprowadzana przez Turków zgodnie z ich polityką bezpieczeństwa narodowego. To nie Polacy, którzy kwestię kryptografii na sprzęcie bojowym oddają w ręce Amerykanów. Turcy nie są tacy prymitywni. Kolejna sprawa to zbyt optymistyczne podejście do zwycięstw nad Daesh/ISIS. Na razie zatrzymano rozprzestrzenianie się Państwa Islamskiego w Syrii. A do zwycięstwa jeszcze bardzo daleko. Jedynie sojusz pomiędzy Kurdami, siłami rządowymi i z wsparciem rosyjskiego lotnictwa frontowego jest w stanie odbić znaczące tereny Syrii. Powstała by nowa sytuacja polityczna i strategiczna jakże niewygodna dla NATO i USA gdyby Kurdowie dostali silne wsparcie militarne Rosji i połączyli by siły z siłami rządowymi.

  2. niCk

    Czyli z pozycji Niemiec dokonać kilka poważnych zrzutów z bronią dla Kurdów, zapowiedzieć kilka następnych z równoczesnym obiecaniem kilku miliardów Turcji na obozy uchowców jak powstrzyma napływ i pewnie w szybkim tempie by się napływ skończył. tylko czy Niemcy naprawdę chcą zęby ten napływ sie skończył

  3. BHP

    Ciekawy dobór zdjęcia do tytułu artykułu...

    1. Tomasz Stelmach

      Niestety dzięki polityce Niemiec i Francji niedługo tam będzie własnie matecznik "Państwa Islamskiego". A wtedy granica Polski z Niemcami będzie granicą podobną jaką ma Izrael z Egiptem, Jordanią, Syrią i Libanem. Bo taka będzie konieczność.

  4. A_S

    Ciekawiło mnie kto pójdzie na wojnę po tym jak po zamachach Prezydent Francji wypowiedział wojnę Daesh, bo nie liczyłem na bojowość Francji. Ostatecznie poszli wojować i wygrać Rosjanie w nadziei, że podzielą już podzieloną Europę a Francja i spółka sprzeda Ukrainę-jedyny kraj, który walczyć musi z Rosją o przynależność do Europy. Rosja wie że zostawianie sojuszniików Francji zawsze przychodziło lekko.

  5. uważny

    Z tego co podawały media ofiar w San Bernardino było 14,nie 24

Reklama