Reklama

Geopolityka

Kanadyjscy żołnierze "swobodniej" na Ukrainie

Fot. Cpl Eric Girard/army-armee.forces.gc.ca
Fot. Cpl Eric Girard/army-armee.forces.gc.ca

Kanadyjscy wojskowi na Ukrainie mają zgodę na prowadzenie szkoleń już nie tylko na zachodniej Ukrainie. Mogą pracować wszędzie, poza strefami potencjalnych konfliktów z oddziałami prorosyjskimi lub rosyjskimi. 

Taką informację podała w środę agencja The Canadian Press, precyzując, że rząd w Ottawie poszerzył terytorialny zakres współpracy oddziałów kanadyjskich z armią ukraińską już w marcu br., gdy kanadyjska misja szkoleniowa przedłużona została na następne dwa lata. 

Jak powiedział agencji szef misji wojskowej na Ukrainie Mark Lubiniecki, kanadyjscy wojskowi muszą pozostawać na tyle daleko od granicy z Rosją i od terenów, gdzie trwa konflikt, by ich obecność nie była błędnie interpretowana. Lubiniecki tłumaczył, że kanadyjscy żołnierze są na Ukrainie po to, by pomagać w szkoleniu, a nie po to, "by znaleźć się na linii frontu".

Od dwóch lat w bazach na zachodzie Ukrainy przebywa 200 kanadyjskich wojskowych w ramach operacji UNIFIER, rozpoczętej na wniosek rządu w Kijowie. Celem tej misji są szkolenia, koordynowane z innymi krajami uczestniczącymi w wojskowych operacjach szkoleniowych na Ukrainie. Jak podaje na swojej stronie internetowej ministerstwo obrony, do czerwca br. kanadyjskie oddziały przeszkoliły 4,5 tys. ukraińskich żołnierzy w ramach ponad 110 różnego typu szkoleń, określanych jako szkolenia małych oddziałów.

Resort obrony precyzuje, że są to m.in. treningi w posługiwaniu się bronią, poruszaniu na terenach potencjalnych konfliktów, rozpoznaniu saperskim, komunikacji, umiejętności przeżycia na polu walki, a także etyki. Inne szkolenia są organizowanie dla służb medycznych i służb logistycznych. 

Od stycznia 2014 r. rząd Kanady przeznaczył ponad 700 mln dolarów kanadyjskich (ok. 530 mln USD) na pomoc dla Ukrainy. Jest to zarówno wyposażenie dla wojska, takie jak wyposażenie dla saperów, kamizelki kuloodporne, noktowizory, systemy komunikacyjne, szpital polowy, wyposażenie medyczne, jak i środki pomocowe na budowanie demokratycznych instytucji i wspieranie rządów prawa, rozwój rynku i organizacji społecznych.

Pomoc Kanady dla Ukrainy trwa od 1992 r., niezależnie od tego, która partia tworzy rząd w Ottawie.

Kanadyjczyków pochodzenia ukraińskiego jest ponad 1,2 mln; także obecna minister spraw zagranicznych Chrystia Freeland jest pochodzenia ukraińskiego, dobrze zna Rosję, gdzie pracowała jako dziennikarka i jest na liście polityków zachodnich, którym zabrania się wjazdu do Rosji. Rosja próbowała kilka miesięcy temu prowadzić propagandowe działania wobec Freeland, przypominając, że jej dziadek pracował w ukraińskiej gazecie wychodzącej w Krakowie podczas hitlerowskiej okupacji. W marcu br. sprawę opisał dziennik "The Globe and Mail", puentując, że sama Freeland współpracowała 20 lat temu przy naukowym artykule na ten temat. W marcu br. mówiła ona zresztą dziennikarzom, że obecne insynuacje to część rosyjskiej kampanii nastawionej na destabilizację zachodnich demokracji. Panią minister wsparła zarówno jej partia, jak i opozycja. 

Kanadyjska obecność wojskowa w Europie wschodniej zwiększyła się ostatnio o misję NATO na Łotwie, gdzie będzie stacjonować docelowo 450 żołnierzy kanadyjskich. Pierwszych stu żołnierzy wylądowało w ub. tygodniu, a Kanada szefuje misji NATO na Łotwie (bierze w niej udział także Polska). Operacja ta jest konsekwencją aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r. Łotwa obawiała się wówczas, że może być następnym celem.

Jak podawał w środę dziennik "The Globe and Mail", zarówno Kanadyjczycy jak i Łotysze uwzględniają ryzyko propagandowej działalności Rosji i przeprowadzania cyberataków.

Jeszcze w marcu br. dziennik "The National Post" informował, że w kanadyjskich oddziałach na Łotwie znajdą się specjaliści od cyberwojny. W ostatnich dniach telewizje CTV i publiczna CBC przedstawiły materiały o trwających działaniach rosyjskiej propagandy. CTV cytowała we wtorek estońskiego ministra spraw zagranicznych Edgarsa Rinkevicsa, który przypomniał, że rosyjscy hakerzy włamali się kilka tygodni temu do systemu jednej z agencji prasowych, zamieszczając fałszywą informację o rzekomym zatruciu amerykańskich żołnierzy przez broń chemiczną na Łotwie. W czwartek CBC pokazała reportaż z Łotwy, w którym podano wiele przykładów nieprawdziwych wiadomości zamieszczanych w mediach społecznościowych na temat kanadyjskich wojsk.

PAP - mini

Reklama

Komentarze (4)

  1. As

    Kanadyjczycy nie gadają, a działają. Szacunek.

  2. Andrzej polskiego brzegu

    Swobodniej dla nas. Sienkiewicza o kraju co nie Istnieje... Kto pomni? Albo o ochotnikach w ssDas Raich pod Moscow I z kraju Mistral I wsparcia dla WP exocet'a mi z heli niechcianego w nato

  3. Podbipięta

    Ta...diaspora ukraińska w Kanadzie działa sprawnie.Nawet jedyna córka pani premier Kopacz wyszła za mąż za kanadyjskiego Ukraińca nie pomna starego lwowskiego przekleństwa..,,Co by ci córka za Ukraińca się wydała"

    1. say69mat

      Po pierwsze, tyle są warte te stare lwowskie przekleństwa. Po drugie, osoby pochodzenia ukraińskiego, urodzone w Kanadzie są Kanadyjczykami, podobnie jak Wietnamczycy, imigranci z Hong Kongu, Polacy, Québécois, Serbowie czy ... Niemcy. Po trzecie, mam inne przysłowie, w oparciu o historię rzeczonego Lwowa ... Cobyś z bolszewikami paktował aby Ukraińców i Lwów utracić.

  4. bender

    Kanadole to powazny sojusznik. Pokazaly to poprzednie wojny swiatowe, a ostatnio ponadstandardowe zaangazowanie w Afganistanie i obecnie na Ukrainie. Moj szacunek dla ich sil zbrojnych ciagle rosnie.

Reklama