Reklama

Geopolityka

Jak na Zachód, to tylko przez Polskę

Fot. Azoty Tarnów
Fot. Azoty Tarnów

Do niedawna mało kto wiedział o istnieniu koncernu chemicznego Acron. Dziś jego nazwa nie schodzi z czołówek mediów ekonomicznych. Pasjonujący wyścig o przejęcie udziałów w Azotach Tarnów, czy jak kto woli próba wrogiego przejęcia, powinna martwić a może wręcz przeciwnie?



O historii relacji gospodarczych Polski i Rosji po 1989 roku można pisać książki. Rosjanie kierowali się bardzo zróżnicowaną motywacją podejmując bardziej lub mniej udane próby wejścia na naszą scenę gospodarczą. Oczywiście najwięcej emocji, co zrozumiałe, budziła zawsze ta część aktywności, która dotyczyła szczególnie wrażliwych firm, związanych z sektorem energetycznym. Przykłady prób zaangażowania kapitałowego w Rafinerię Gdańską, PKN Orlen czy grupę zakładów energetycznych G8 były obliczone nie tyle na uzyskanie efektu ekonomicznego, co bardziej politycznego (rozumianego jako zwiększenie możliwości nacisku). Jednak dziś sytuacja wygląda już całkiem inaczej.

Od momentu wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej relacje gospodarcze z Rosją zmieniają się w sposób widoczny, acz powolny. Nasz wschodni partner zaczął sobie najwyraźniej zdawać sprawę, że siła polskiego głosu w Brukseli jest coraz mocniejsza. Innymi słowy droga do Europy wiedzie nie tylko przez Berlin, ale także przez Warszawę.

I to jest ta dobra informacja, z której powinniśmy się cieszyć. Dlaczego? Bo zyskujemy wreszcie poważny argument, który może nam pomóc w równoważeniu ekonomicznych relacji z Rosją. Innymi słowy, należy się spodziewać, że podobne sytuacje będą się powtarzały w najbliższym czasie.

Wróćmy do chemii. Dlaczego Rosjanom tak bardzo zależy na przejęciu sektora chemicznego? Unia Europejska nie od dziś skutecznie blokuje sprzedaż rosyjskich nawozów. Powodem takiego stanu rzeczy są niekonkurencyjne ceny gazu, które w zakładach rosyjskich są nawet czterokrotnie niższe od tych obowiązujących w Europie. Kupując firmę na terenie Wspólnoty, Acron przynajmniej częściowo, otworzyłby sobie drzwi na unijny rynek. To po pierwsze. Innym powodem do obaw ze strony Rosjan jest gaz łupkowy, który w przyszłości mógłby zastąpić stosowany obecnie w zakładach gaz ziemny (sprowadzany rzecz jasna z Rosji)... Tym bardziej cieszy tak zdecydowana postawa Ministra Skarbu Państwa, któremu udało się chwilowo pohamować zakusy Rosjan. Pytanie czy ostatecznie.

(EMES)
Reklama

Komentarze

    Reklama